R0397-7 Ciało, Oblubienica Chrystusowa

Zmień język 

::R0397 : strona 7::

CIAŁO, OBLUBIENICA CHRYSTUSOWA

Zawsze jest nam przykro nie zgadzać się z tymi, których kochamy. Jednak, gdy jest to konieczne dla dobra prawdy, musimy to robić w duchu łagodności – duchu miłości – duchu Chrystusowym. Wierzymy, że jest wolą naszego Pana byśmy „bojowali o wiarę raz świętym podaną” dlatego „nie chroniłem się, żebym wam nie miał oznajmić wszelkiej rady Bożej” [Judy 1:3; Dz. Ap. 20:27]. Wiemy, że istniały różnice pomiędzy apostołami (Dz. Ap. 15; Gal. 2:11; 1 Tym. 1:19,20; 2 Tym. 2:16-18). Dlatego nie powinniśmy się dziwić, jeśli nadarzy się taka sytuacja i obecnie. Ale czy wierny sługa powinien ignorować różnice doktrynalne by utrzymać pokój? Czy tak postępował Paweł? Nie, jako wierni słudzy powinniśmy bojować [w przekładzie używanym przez br. Russella dodane jest słowo „usilnie, żarliwie” – przyp. tłum.], próbując jednocześnie utrzymać jedność ducha w pokoju, nie poświęcając jednak prawdy ani dla jedności ani dla pokoju, ponieważ w przeciwnym wypadku nie będziemy wzrastać w łasce i wiedzy na podobieństwo doskonałości Chrystusowej.

W ostatnim wydaniu Gwiazdy Porannej Syjonu jako nowe światło zaprezentowano pogląd, że ciało Chrystusowe – Kościół, jest czymś innym niż Kościół – Oblubienica Chrystusowa. Twierdzi się tam, że „Ciało” oznacza tych, którzy zwyciężyli świat krocząc śladami Jezusa swej Głowy (czego się zawsze trzymaliśmy), ale zaprzecza się, że Oblubienica jest tą samą klasą zwycięzców. Twierdzi się, że klasa Ciała wraz z Głową tworzy Oblubieńca, który, we właściwym czasie, połączy się z Oblubienicą. Podaje się tam również, że klasa Oblubienicy, przez słabość ciała, nie zwyciężyła świata, ale została zwyciężona przez świat (klasa, którą zarówno oni jak i my zawsze dotąd uznawaliśmy za klasę sług z Obj. 7:9-17).

Pojawia się zatem pytanie: czy może być prawdą, że do tej pory pracowaliśmy w błędzie? Nie wnioskujemy, że jest to błędne wyłącznie dlatego, że różni się od tego, w co wcześniej wierzyliśmy, ani nie wnioskujemy, że ponieważ jest to nowe to jest zatem nowym światłem. Może to być nowy błąd. Może to być ciemność. Niczego nie powinniśmy rozsądzać, czy jest prawdą czy błędem na podstawie miary naszej miłości ku tym, którzy głoszą jakiś pogląd lub mu się sprzeciwiają. Jest to lekcja, której wszyscy muszą się nauczyć: że mimo iż ludzie-nauczyciele są potrzebni i powinni być wysoce szanowani z powodu swojej pracy (1 Tes. 5:13), jednak powinno się ich szanować i baczyć na nich dotąd, gdy w swej nauce głoszą Słowo Pańskie. Zapytajmy zatem Pana co jest prawdą w tym aspekcie i otrzymajmy odpowiedź z Jego Słowa.

Kiedy Jezus nauczał o naturze Królestwa Bożego, dał wiele przypowieści oraz ilustracji: Królestwo Niebieskie jest podobne kupcowi szukającego pereł, jest jak człowiek szukający skarbu ma polu, jak człowiek szlachetnego rodu, który udał się do dalekiego kraju by objąć królestwo, jest jak ziarno gorczycy, jak zakwas rozczyniony w mące itd. Czy powinniśmy stwierdzić, że każdy z tych opisów odnosi sie do innego królestwa? Jeżeli tak, ileż ich jest i jak różne są od siebie! Ale nie, wszyscy zauważamy fakt, że wszystko to są opisy tego samego Królestwa, a różne ilustracje są dane by pokazać wyraźnie różne cechy tego właśnie Królestwa.

Ponownie w Obj. 20 i 21 mamy siedem różnych opisów tego procesu oraz rezultaty zaprowadzenia Królestwa: (1) Szatan zostaje związany na tysiąc lat (wersety 1-3), (2) ziemskie trony zostają strącone, a Zwycięzcy panują z Chrystusem przez tysiąc lat (werset 4); (3) święci i błogosławieni, którzy mają udział w pierwszym zmartwychwstaniu żyją i panują z Chrystusem tysiąc lat (wersety 6-10); (4) wielki biały tron przed którym pierzchła ziemia i niebo i umarli którzy zostają osądzeni na podstawie otwartej księgi (wersety 11-15); (5) Nowe Niebo i Nowa Ziemia – Miasto Święte – jego błogosławieństwo dla ludzkości (Obj. 21:1-8); (6) Oblubienica, Miasto Święte – Królestwo Boże przychodzi na ziemię (wersety 10-27); (7) woda żywota płynie obficie – światowe problemy zostają uleczone – przekleństwo zniszczone (Obj. 22:1-3).

Czy powinniśmy wnioskować, że będzie działać siedem różnych królestw lub że przedstawiają one siedem różnych tysięcy lat? Nie, te obrazy pokazują nam z różnych punktów pracę jednego Królestwa podczas tego samego tysiąca lat. Święci żyją i panują w tym samym czasie, gdy Szatan jest związany, a umarli, mali i wielcy, są przywiedzieni na pełną próbę przed wspaniały biały tron sprawiedliwości w tym samym czasie itd.

Gdy czytamy różne tytuły Jezusa – Prorok, Kapłan, Król, Syn Boży, Syn Człowieczy, Mąż Boleści [Iz. 53:3], Baranek Boży itd. – czy powinniśmy wnioskować, że te tytuły należą do różnych istot? Czyż raczej nie należą one do tej samej osoby i nie pokazują „Syna Bożego” z różnych punktów widzenia?

Zatem jeżeli popatrzymy na różne nazwy nadane przez natchnienie Kościołowi Chrystusowemu, znajdziemy ich wiele. Odkryjemy również, że każda z tych opisowych nazw pokazuje jakąś cechę naszej pracy lub naszego związku z Jezusem lepiej niż pozostałe nazwy.

Kościół jest grupą żołnierzy bojujących dobry bój – zwyciężania świata pod przywództwem „Wodza zbawienie” [Żyd. 2:8]. Jest to również „Królewskie Kapłaństwo” – każdy zwycięzca jest kapłanem, a wszyscy uważamy Jezusa za Najwyższego Kapłana naszego wyznania [Żyd. 3:1]. Przedstawia to życie ofiarnicze. Innym obrazem są uczniowie naśladujący przykład swego Mistrza oraz Jego naukę, ponieważ „Chrystus cierpiał za was, zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp jego” (1 Piotra 2:21).

Inna ilustracja pozycji Kościoła oraz jego związku z Jezusem jest przekazana w figurze Ciała Chrystusowego. Ilustracja ta nie pokazuje ofiary, tak jak ilustracja kapłana, ani nie ukazuje walki ze światem, jak czyni to ilustracja żołnierza, nie pokazuje również naśladowania Chrystusa jako naszego wzoru i przykładu, ale przedstawia cechę, która nie pojawia się w innych obrazach, to jest bardzo zażyły i bliski związek, jaki istnieje pomiędzy Jezusem i Jego Kościołem oraz pomiędzy wszystkimi członkami Kościoła. Jak każdy członek ludzkiego ciała porusza się pod kontrolą głowy, tak każdy członek Chrystusa jest kontrolowany wolą i duchem naszego Pana, Głowy Kościoła. Jak każdy ból lub cierpienie każdego członka ludzkiego ciała jest wiadome i dzielone przez pozostałe członki, a szczególnie przez głowię, tak każdy członek Ciała Chrystusowego odnosi się ze zrozumieniem do innych członków, a Głowa – Jezus „ zna wszystkie nasze słabości”.

Do naszej Głowy szybko dochodzą nasze ułomności, a Ona szybko dostarcza wsparcia używając tego lub innego członka Ciała by opatrzyć, pocieszyć i udźwignąć ciężar zranionego członka.

Ale mimo, iż jest to jeden z najpiękniejszych obrazów naszego związku z Jezusem, wciąż potrzebny jest też każdy z pozostałych.

Świątynia jest kolejną figurą oraz nazwą nadaną Kościołowi (1 Kor. 3:16). Każdy chrześcijanin jest porównany do świątyni, w której, przez Swojego ducha, mieszka Bóg, jak również każdy chrześcijanin przyrównany jest do żyjącego kamienia tej wspaniałej świątyni, którą Bóg w tym wieku buduje oraz z której spłynie błogosławieństwo w następnym wieku. Ta ostatnia figura ukazuje wzrost Kościoła, którego nie odzwierciedlają pozostałe figury. Ani figura żołnierza, ani kapłana, ani ucznia ani nawet Ciała nie ukazuje wzrostu Kościoła, jako całości tak, jak czyni to figura świątyni. Jako żywe kamienie jesteśmy przycinani, szlifowania i budowani przez cały ten wiek, świątynia „rośnie” [Efez. 2:21] aż do czasu, gdy Jezus – najwyższy kamień, go zwieńczy. Wtedy świątynia będzie doskonała i gotowa do wspaniałej pracy Tysiąclecia.

Jak potrzebne są zatem te wszystkie figury? Zastanówmy się przez moment jak wiele byśmy stracili, gdy choćby jedna z nich została pominięta. Gdybyśmy mieli jedynie figurę Ciała, to jak pokazane byłyby wszystkie przyłączenia? Załóżmy, że ciało zyskało dodatkowych członków – jeden staw, jeden palec u nogi, jeden palec u ręki, jedno oko, jedno ucho, jedną kończynę – figura ta byłaby absurdalna i nie pokazywałaby dodawania członków do Kościoła, tak jak czyni to figura świątyni, pomimo iż figura Ciała doskonale ilustruje jedność oraz doskonałość całego żyjącego Kościoła w każdym etapie jego istnienia. Przedstawia możliwość doskonałej rzeczy rosnącej czyli dojrzewającej w doskonałość. Jesteśmy zatem doskonali w Chrystusie od samego początku, a jednak mamy rosnąc w łaskę itd. – „Ile tedy nas doskonałych, toż rozumiejmy” (Filip. 3:15).

I tak dochodzimy do kolejnej figury Kościoła, czyli Oblubienicy – Oblubienicy Barankowej. Jest to figura, która w mniemaniu naszych braci, powinna reprezentować inną klasę – nie zwycięzców i nie Ciało Chrystusowe. Ich argument brzmi, że jeżeli jesteśmy Ciałem Chrystusowym, to nie możemy być Oblubienicą, ponieważ, jak mówią, Ciało Chrystusowe ma się połączyć z Oblubienicą Chrystusową.

Na pierwszy rzut oka jest w tym jakiś pozór prawdopodobieństwa, ale pamiętajmy, że każda z tych figura jest odrębna i powinna być rozważana oddzielnie, bo w momencie, gdy zaczniemy łączyć którekolwiek z nich dojdziemy do niejasności. Zobaczmy: przypuśćmy, że powiedzielibyśmy, że jesteśmy członkami Ciała Chrystusowego, a zatem bierzmy Jezusa za Wodza, powinniśmy zatem dojść do wniosku, że nie jesteśmy żołnierzami bojującymi dobry bój, ale członkami Ciała Wodza. A jeżeli bierzemy Jezusa za naszego Mistrza, który wystawił swoim uczniom przykład do naśladowania, powinniśmy dojść do wniosku, że nie jesteśmy ani uczniami, ani naśladowcami, ponieważ jesteśmy Jego Ciałem oraz powiedzieć, że nie możemy kroczyć Jego śladami, ponieważ jesteśmy członkami Jego stóp, które tworzą te ślady, a zatem jak możemy nimi podążać? Lub czy powinnyśmy powiedzieć, że nie jesteśmy członkami tej świętej Świątyni, ponieważ jesteśmy członkami Jego Ciała i wnioskować, że Ciało może mieszkać w świątyni, ale jak może być świątynią? Byłoby to tak rozsądne jak stwierdzenie, że nie możemy być reprezentowani w figurze Oblubienicy, ponieważ jesteśmy reprezentowani w figurze Ciała. Któż zrzekłby się bycia „Królewskim Kapłaństwem”, ponieważ inna figura pokazuje, że jesteśmy członkami Ciała? (1 Piotra 2:9).

Widzimy zatem, że gdy próbujemy łączyć figury, dochodzimy do nieporozumień. Jednak, któż będzie twierdził, że każda z tych figur reprezentuje inną klasę? Nikt, ponieważ każda z nich reprezentuje jedną szczególną cechę naszego związku.

Następnie przechodzimy dalej, by zauważyć, że jest związek pomiędzy Jezusem a Kościołem lepiej zilustrowany przez figurę Oblubieńca i Oblubienicy, niż przez jakąkolwiek inną. Odchodząc Jezus powiedział: „Idę, abym wam zgotował miejsce (dom); a gdy odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie” [Jana 14:3]. Jak pięknie jest to zilustrowane przez związek ziemskiego małżeństwa. Nie nadszedł jeszcze czas ślubu, przyszły małżonek jedzie do dalekiego kraju, ale obiecuje, że powróci, pojmie swoją wierną oblubienicę i sprawi, że będzie ona dzieliła jego majątek, nazwisko i zaszczyt, by była współdziedziczką całego jego dziedzictwa.

Jedynym warunkiem by otrzymać wszystko, co zostało obiecane jest miłość i wierność – miłość, która zwycięża ból samotnego oczekiwania oraz zakrywa trudności drogi, zawsze modląc się: „Przyjdź Panie (Oblubieńcu), przyjdź prędko”.

Jaki inny obraz tak wyraźnie i wiernie przedstawiłby ten związek pomiędzy Kościołem i jego Panem, podczas okresu Jego nieobecności? W żaden sposób nie może tego uczynić figura Ciała. Załóżmy, że głowę odcięto i oddzielono od ciała, jednak wciąż żyją i pragną połączenia. Byłoby to absurdem. Jeśli jednak weźmiemy figurę Kościoła, oddzielnie reprezentującą pannę (czystą kobietę), poślubioną Chrystusowi, możemy zobaczyć jak nieobecny Oblubieniec i oczekująca Oblubienica pragną połączenia. Pięknie przedstawia to czułe poświęcenie każdego z nich. I, jak prawdziwy oblubieniec pragnie do swej oblubienicy, której miłość zwyciężą przeszkody na drodze, tak Jezus pojmie za oblubienicę tylko tych, którzy zwyciężyli świat, ciało i Szatana – trzech wrogów, którzy razem spiskują by zwabić ją od jej nieobecnego Pana. Rozmiłowanie w obietnicy – „Wiernyż jest ten, który was powołał, który też to uczyni” [1 Tes. 5:24] – zachowa wierną Oblubienicę „nie splamion[ą] przez świat” [Jak. 1:27 (BW)].

Zauważmy jak wyraźnie Pismo naucza, że Jezus osobiście jest Oblubieńcem, a nie Jezusem i zwycięzcami. Jan mówi o Jezusie jako o Oblubieńcu (Jan 3:29). Również Jezus mówi o samym sobie jako o Oblubieńcu (Mat. 9:15; Mar. 2:19; Łuk. 5:34). W Mat. 25:1,5,6,10 Oblubieniec jest wspomniany cztery razy i któż powie, że którymkolwiek z tych razów może być zastosowany do kogokolwiek więcej poza samym Oblubieńcem, czyli Jezusem? Żadna panna nie wychodziła naprzeciw licznemu oblubieńcowi. O północy nie powstał krzyk: „Oto liczny oblubieniec”, w żaden również sposób liczny oblubieniec nie zwleka.

Chwała, cześć i moc zostały darowane mężczyźnie, a kobieta otrzymała żebro – prawo dziedziczenia przez małżeństwo (przymierze małżeńskie z nim). Jezus jest zatem dziedzicem wszystkich rzeczy (Hebr. 1:2), a my nie odziedziczyliśmy żadnej z nich dopóki nie zostaliśmy powołani przez Ojca, staliśmy się Jego Oblubienicą, a teraz jesteśmy dziedzicami wspólnie z nim, ponieważ „Który (Ojciec) ani własnemu Synowi nie przepuścił, ale go za nas wszystkich wydał: jakoż by wszystkiego z nim nie darował nam?” [Rzym. 8:32]. Dlatego przez połączenie z tym, który jest Dziedzicem „wszystkie rzeczy są wasze” [1 Kor. 3:21].

W takim zrozumieniu wszystkie typy Starego Testamentu pięknie ze sobą współgrają: mężczyzna był stworzony jako pierwszy, a dopiero potem powstała kobieta, która stała się jego towarzyszką i współdziedziczą w panowaniu na ziemi. Więc najpierw stworzony został Jezus, a Kościół jest przygotowywany na Oblubienicę dla swojego Oblubieńca oraz ma nadzieję wejść do radości swego Pana (Małżonka). Sen, który został zesłany na Adama i otworzenie jego boku nie stworzyło Ewy bezpośrednio, ale żebro z którego Ewa została ukształtowana przy pomocy Bożej mocy. Zatem śmierć Jezusa nie stworzyła bezpośrednio Kościoła, ale stworzyła usprawiedliwione człowieczeństwo (żebro), które, przy pomocy Bożej mocy, zostało przekształcone na chwalebne podobieństwo drugiego Adama, które odtąd staje się Jego Oblubienicą i pomocnicą.

Nie można powiedzieć, że Adam był typem na Ciało (Kościół), tak samo jak nie można, jak naucza nas Paweł, powiedzieć, że Adam sam był typem na Jezusa. Mówi on: „Pierwszy człowiek z ziemi ziemski; wtóry człowiek sam Pan z nieba” [1 Kor. 15:47]. To, że Paweł miał na myśli Jezusa, który był już doskonały w planie chwały, jest oczywiste z kolejnej uwagi: „A jakośmy nosili wyobrażenie ziemskiego (Adama), tak też będziemy nosili wyobrażenie niebieskiego (Jezusa, anty-typu)” [1 Kor. 15:49]. Jak Adam sam reprezentował naszego Pana, a Adam i jego małżonka byli wspólnie nazwani Adamem (1 Moj. 5:2), tak Jezus sam był Chrystusem (Pomazańcem), ale gdy my jako jego Małżonka będziemy z Nim zjednoczeni, jedno imię będzie się do odnosiło do zjednoczonej OSOBY – Chrystusa Bożego.

Spójrzmy również na uderzające typy Izaaka a Rebeki. Abraham, który przedstawia Jehowę, wysyła swojego sługę (duch święty), by znalazł oblubienicę dla Izaaka, który przedstawia Jezusa, Syna i dziedzica. Izaak był prawowitym dziedzicem Abrahama bez żadnej oblubienicy, ale gdy połączyła się z nim, stała się współdziedziczką. W podobny sposób Jezus został pierwszy i samodzielnie ustanowiony „dziedzicem wszystkich rzeczy” przez Jehowę (Żyd. 1:2); ale ponieważ jesteśmy zaproszeni by być dziedzicami Boga, stajemy się wspólnymi spadkobiercami z Jezusem Chrystusem naszym Panem.

Gdy czytamy: „My tedy, bracia! tak jako Izaak, jesteśmy dziatkami obietnicy” [Gal. 4:28], musimy pamiętać jak staliśmy się jak Izaak. Nie zostaliśmy stworzeni dziedzicami ani współdziedzicami, ale staliśmy się nimi z powodu naszych zaślubin (przymierza, małżeństwa) z Jezusem. Rebeka była dziedziczką Abrahama oraz współdziedziczą z Izaakiem podczas swojej podróży do jego domu, poprzez nadzieję i wiarę i zależało to od dokończenia jej podróży. Tak my jesteśmy teraz dziedzicami Boga i współdziedzicami Jezusa przez wiarę i nadzieję, ale pełna realizacja tego zależy od naszego kroczenia tą wąską drogą. Jesteśmy: „dziedzicami (…) Bożymi, a spółdziedzicami Chrystusowymi, jeźli tylko z nim cierpimy, abyśmy też z nim byli uwielbieni” (Rzym. 8:17).

Ponadto, jeżeli klasa Oblubieńca, jak twierdzi Gwiazda Poranna, nie była jeszcze skompletowana, to jak Paweł mógł za swego życia zwracając się do Kościoła powiedzieć: „zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą” [2 Kor. 11:2 (BW)]. Ponieważ każdy typ na Oblubieńca i Oblubienicą pokazuje, że Oblubieniec był zupełny i doskonały zanim jeszcze Oblubienica była powołana do zjednoczenia i współdziedziczenia, nie zgadza się to z tym, co prezentują nasi bracia. Zgadza się to jednak całkowicie, z naszymi dotychczasowymi poglądami, że Jezus był zupełny z chwale zanim duch w dniu pięćdziesiątnicy zaczął powoływać czystą pannę by stała się „Oblubienicą, Małżonką Barankową”.

Nikt nie może zaprzeczyć, że Jezus, Paweł i Piotr wszyscy uznawali, że powoływanie Oblubienicy Chrystusowej trwa poprzez ostatnie osiemnaście stuleci i już samo to powinno być dowodem, że Jezus jest Oblubieńcem, który sam był doskonały na duchowym poziomie, przed powołaniem Kościoła na swą Oblubienicę.

Paweł wyraźnie używa tych dwóch figur w Efez. 5. Nie miesza on tutaj, ale łączy te dwa obrazy – Ciało i Oblubienicę oraz pokazuje, że odnoszą się do tej samej klasy. Zwraca się tutaj „do świętych w Efezie i WIERZĄCYCH (zwycięzców) w Chrystusa Jezusa” (Efez. 1:1). W rozdziale 1:23 porównuje Kościół do ludzkiego ciała, którego Jezus jest Głową, a w Efez. 5:22-23 mówiąc do tych samych osób porównuje Kościół do męża i żony, napominając mężów, by kochali swe żony, a żony by były uległe mężom swoim i w ten sposób ilustruje piękny związek pomiędzy Jezusem a Jego Kościołem. W wersetach 28 i 29 porównuje żonę do ciała, mówiąc: „Tak powinni mężowie miłować żony swoje, jako swoje własne ciała; kto miłuje żonę swoję, samego siebie miłuje. Albowiem żaden nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i ogrzewa, jako i Pan kościół”. „Gdyżeśmy (ta sama grupa, Kościół, przyszła Oblubienica) członkami ciała jego, z ciała jego i z kości jego. Dlatego (ponieważ reprezentuje to niebiańskie zjednoczenie) opuści człowiek ojca swego i matkę, i przyłączy się do żony swojej, i będą dwoje jednem ciałem. Tajemnica to wielka jest; lecz ja mówię o Chrystusie i o kościele” [Efez. 5:30-32]. Czy słowa mogłyby jeszcze wyraźniej mówić, że te dwie figury: Ciała i Oblubienicy są używane naprzemiennie odnosząc się do tej samej klasy – klasy zwycięzców?

Jeżeli ktoś twierdzi, że tytuł Oblubienicy należy do klasy, która została zwyciężona przez świat i nie utrzymała swych szat, to musimy się sprzeciwić. Zwracamy uwagę na fakt, że Oblubienica Chrystusowa jest wszędzie nazywana „czystą panna”, a nigdzie nie jest nazwana nieczystą czy skalaną kontaktem ze światem (nierządnica). Ale twierdzi się, że wywodzi się ona z Babilonu! Prawda, ale czy ten, kto jest na zewnątrz i jest wolny nie wyszedł z Babilonu i zamieszania? Wszyscy, dokładnie tak jak obrazowy cały Izrael, weszli do niewoli, do literalnego Babilonu. Dobrze jest dokładnie przeczytać tekst: „Wynijdźcie z niego (Babilonu), ludu mój! abyście NIE BYLI UCZESTNIKAMI grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego” (Obj. 18:4). Wskazuje to, że klasa która została powołana do wyjścia z Babilonu i usłuchała wezwania nie jest uczestnikiem grzechu Babilonu, ale zwycięzcami.

Kończąc, ponieważ apostołowie nazywali Kościół żołnierzami, kapłaństwem, uczniami, naśladowcami, członkami Ciała, żywymi kamieniami świątyni oraz „czystą panną (stawioną) jednemu mężowi Chrystusowi”*, wierzymy, że wszystkie te wyrażenia, choć różne, odnoszą się to tego samego powołania oraz to tej samej klasy, ponieważ podczas Wielu Ewangelii nie ma innego powołania poza wysokim powołaniem, a wszyscy „jesteście powołani w JEDNEJ NADZIEI powołania waszego” [Efez. 4:4]. Dlatego te różne tytuły odnoszą się nie do różnych, ale do tej samej klasy.


*1 Tym. 6:12; Żyd. 3:1; 1 Piotra 2:9, 21; Efez. 4:15, 16; 1 Piotra 2:5; 2 Kor. 11:2.


— Wrzesień 1882 r. —