R0438-2 Opierać się diabłowi

Zmień język 

::R0438 : strona 2::

Opierać się diabłowi

„Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym, Nie dawajcie diabłu przystępu” – Efez. 4:26

Z powodu niewłaściwego tłumaczenia powyższego wersetu, ogólnie jest on błędnie rozumiany. Według powszechnego uznania, świętobliwe życie to takie, którego cechuje jedynie cierpliwość i cichość. Uważa się, że nasz tekst tytułowy, oprócz wielu innych, jakoby popierał stan sennej obojętności, często mylnie zwanej cierpliwością. Ci, którzy mają taki pogląd na świętobliwość, poziom swego życia chrześcijańskiego uzależniają od umiejętności całkowitego powstrzymywania swych emocji. Dla takich, „zwyciężanie” zasadniczo oznacza ujarzmianie swego języka i uczuć – czyli nie zezwalanie nigdy na gniew.

Protestujemy przeciwko temu, jako jednemu ze środków nasennych, którego przeciwnik używa do zasypiania świętych, podczas gdy oni powinni być trzeźwi i mieć się na baczności. To nie jest zwyciężanie, do którego nawiązuje Pismo Święte, a ci, którzy tak uważają, zwodzą siebie samych i potrzebują obudzić się, aby mogli „z radością dokonać biegu i służby” (Dz. Ap. 20:24).

Nie zrozumcie nas źle. My uważamy, że cierpliwość jest jednym z chrześcijańskich darów – wielką zaletą – ale nie najważniejszym darem, nie jest darem rządzącym lub kontrolującym. Cierpliwość całkowicie przestaje być darem, jeśli jest stosowana do zła i niesprawiedliwości. Niestety, ale wyższymi od niej są braterstwo, pobożność i miłość, które też powinny ją kontrolować (1 Kor. 13:13). Apostoł święty Paweł wymienia trzy najważniejsze dary, mówiąc: „Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest MIŁOŚĆ.”

Tak, MIŁOŚĆ jest największym darem i powinna kontrolować wszystkich, którzy są Chrystusowi. Jest to zgodne ze słowami Pana Jezusa: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie MIŁOWALI.” Pan Bóg też wyjaśnił, że Zakon będzie można wypełnić przez miłość do Pana Boga i do ludzi. Pozwólmy więc, aby MIŁOŚĆ rządziła, bo „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością.”

Jednak musimy sprzeciwić się temu, co zazwyczaj określane jest MIŁOŚCIĄ. Rozważana z punktu widzenia Pisma Świętego, miłość nie jest niefrasobliwą obojętnością, która, odczuwając zadowolenie z osobistej wygody, jedynie mówi: „Nie życzę ci krzywdy i mam nadzieję, że sam dobrze będziesz sobie radził” – oraz każdego uważa za brata i siostrę i w swoim myśleniu jest bardzo uogólniająca, przyjmując wszystko z tolerancją. Nie, miłość oparta na biblijnym podłożu, ma bardziej ograniczony charakter, zwracając mniej uwagi na ogólny „wygląd” a z właściwą ostrożnością bardziej wnikliwie przygląda się szczegółom.

Pan Jezus i Apostołowie uważali miłość za szczególny dar. Pan Jezus umiłował cały rodzaj ludzki i to nie tylko w takim sensie, że nie życzył im krzywdy, ale On umiłował rodzaj ludzki tak bardzo, że „skosztował śmierci za wszystkich ludzi.” Jednak niektóre osoby On obdarzał szczególną miłością. „A Jezus miłował Martę i jej siostrę i Łazarza” (Jana 11:5). Wśród Jego uczniów też było dwóch „ów uczeń, którego (szczególnie) miłował Jezus” (Jana 21:7) oraz „diabeł”, czyli przeciwnik, Judasz (Jan 6:70).

Wszyscy badacze nauk Pana Jezusa i Apostołów powinni rozpoznać, że miłość była zasadą, która nimi kierowała. Ich pierwszą miłością była miłość do Pana Boga; drugą, miłość do Kościoła; trzecią, miłość do wszystkich ludzi. Miłość Pana Jezusa do Faryzeuszów nie powstrzymywała Go od wykazywania im prawdziwego ich charakteru, gdyż On więcej miłował prawdę i gorliwych Izraelitów, którzy szczerze szukali prawdy. Stąd też czytamy słowa pełne zjadliwych zarzutów skierowanych do ówczesnego nominalnego Kościoła żydowskiego i do błędem zaślepionych doktorów Bożego prawa, których nauczanie odprowadzało ludzi od prawdy. Gromiące ich słowa Pana Jezusa: „wy zaślepieni wodzowie”, „hipokryci” itd. (…) niewątpliwie powinny być pozbawione miłości, ostre i wypowiedziane z irytacją, ale możemy zauważyć, że zasadą, która kontrolowała i pobudzała Pana Jezusa do wypowiadania tamtych uwag, była miłość – miłość do prawdy i do poszukiwaczy prawdy – rzeczywistych Izraelitów.

Kiedy apostoł święty Paweł (łagodnie) wypowiedział do kogoś następujące słowa: „O, pełny wszelkiego oszustwa i przewrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Nie zaprzestaniesz ty wykrzywiać prostych dróg Pańskich?” (Dz. Ap. 13:10), niektórzy mogliby powiedzieć, że apostoł stracił cierpliwość i zgrzeszył, pozwalając, aby miłość ustąpiła miejsce gniewowi, który wkradł się do jego nauczania itd. Uważamy jednak, że powodem gniewu apostoła była prawdziwa MIŁOŚĆ – miłość do prawdy, miłość do Pana Boga, którego przedstawicielem był on sam i miłość do ludzi, którzy byli zwiedzeni błędem. Taki nasz pogląd popieramy wersetem poprzedzającym powyższą wypowiedź apostoła, z którego dowiadujemy się, że podczas wypowiadania tych ostrych słów nagany apostoł święty Paweł był napełniony Duchem Świętym. Zwróćcie uwagę również na inne podobne wypowiedzi Pana Jezusa i Apostołów: Mat. 23:13-33; 16:23; Gal. 2:11; Fil. 3:18.

„GNIEWAJCIE SIĘ”

Tak nam radzi Brat Paweł; ale „niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym;” czyli niech wasz gniew nie potęguje się, przechodząc w gorzkość, złośliwość, nienawiść, lecz niech będzie kontrolowany przez miłość. „Nie dawajcie przystępu diabłu.” Nie pozwólcie, aby prawda wygasła, będąc zwyciężoną przez błąd. Każdy lojalny żołnierz powinien wysoko podnosić królewski sztandar prawdy, odważnie broniąc jej we właściwy sposób.

Czy dowodem naszej świętobliwości jest fakt, że nigdy nie gniewamy się? Jest to raczej oznaką umysłowej słabości i leniwej obojętności, gdyż w obecnym czasie, kiedy świat poddany jest kontroli księcia tego świata (szatana), trudno jest żyć, aby nie znalazł się słuszny powód do gniewu i to taki, który powinien wzbudzić właściwe oburzenie. U prawdziwych dzieci Bożych nieprawość i zło powinny wywoływać oburzenie i strofowanie.

Jeśli posiadamy ducha sprawiedliwości, a idąc ulicą, widzimy nieme zwierzątko niesprawiedliwie i bez powodu karcone, powinniśmy okazać gniew. W zależności od okoliczności powinniśmy przedsięwziąć pewne działanie. Jeśli jesteśmy w stanie napomnieć złoczyńcę, powinniśmy to uczynić. Jeśli nie uczynilibyśmy tego, zgrzeszylibyśmy, dawszy przystęp diabłu. Jeśli właściwym byłoby okazanie gniewu z powodu niesprawiedliwego traktowania niemego zwierzęcia, o ileż bardziej grzesznym byłoby danie przystępu diabłu, jeśli pozwolilibyśmy na wyrządzenie niesprawiedliwości lub zła współtowarzyszowi ludzkiego stworzenia! Jeśli miłość pobudza nas, abyśmy ich bronili, o ileż więcej MIŁOŚĆ do Pana Boga powinna pobudzać nas do gorliwej obrony prawdy i strofowania błędu, szczególnie takich błędów i wypaczeń Jego Słowa, które prowadziłyby do zniszczenia wiary w Bożych dzieciach.

Ale zwróćcie uwagę na słowa ostrzeżenia: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie.” Gniew pobudzany miłością powinien być kontrolowany przez miłość. Taki gniew nie zna złośliwości lub gorzkości wobec jednostki, która postępuje źle. Sprawiedliwe oburzenie się lub gniew, który będzie zdecydowanie i przekonująco „strofował” i „gromił”, sprawi, że pojawi się skrucha i pokuta.

W skrajnościach kryje się niebezpieczeństwo. Niektórzy gniewają się do takiego stopnia, że pojawia się zawziętość i osobista nienawiść. Jesteśmy ostrzegani przeciwko takiej grzesznej skrajności jak również przeciwko innej grzesznej skrajności, którą jest dawanie przystępu diabłu przez pozwolenie, aby osobisty wzgląd lub wygoda lub nasza opieszałość powstrzymywały nas od opowiedzenia się za słusznością.

BOŻY GNIEW

Powinniśmy zauważyć, że chociaż gniew zawsze objawia się takimi samymi oznakami jak niezadowolenie czy sprzeciw, będzie on prowadził do różnorodnego zachowania się w zależności od natury stworzenia poddanego gniewowi.

Kiedy mówimy o rozgniewanej bestii, na myśl przychodzi nam dzika wściekłość oraz niszczący, nierozumny i niepohamowany gniew. Stąd, jeśli mówimy o rozgniewanym człowieku, uwidocznienie się rezultatu jego gniewu będzie zależne od stopnia moralnego zepsucia tego człowieka. Jeśli doskonały człowiek miałby okazać gniew wobec grzechu i niesprawiedliwości, jego gniew byłby kontrolowany przez rozsądek, sprawiedliwość i miłość. Im więcej żyjące stworzenie jest zdeprawowane, tym więcej nierozumny i niesprawiedliwy będzie jego gniew oraz wyrażanie tego gniewu.

Jeśli mamy na uwadze Chrześcijanina jako jednostkę napełnioną duchem miłości, prawdy i sprawiedliwości oraz naśladującą przykład i nauczanie Pana Jezusa Chrystusa, widząc jej rozgniewanie, natychmiast stwierdzamy, że na podobieństwo Bożego niezadowolenia i przeciwstawiania się złu, jej gniew jest zarówno spowodowany jak i kontrolowany przez MIŁOŚĆ.

Dlatego, gdy myślimy o rozgniewanym Panu Bogu, odwołujemy się do Jego ogólnego charakteru i natury, aby dowiedzieć się, jaki byłby rezultat Bożego gniewu i jak On postępowałby z tymi, na których by się gniewał. Zapoznając się z charakterem Pana Boga Jahwe, dowiadujemy się, że On jest miłością, wielce litościwym i miłosiernym Bogiem a sprawiedliwość jest fundamentem Jego tronu. To nas upewnia, że całość Bożego działania musi harmonizować z powyższymi przymiotami Jego charakteru. Dlatego więc, chociaż w wielu miejscach Pisma Świętego czytamy, że: „(…) gniew Boży z nieba pojawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości”, to jednak gniew Jego nie jest niesprawiedliwym lub złośliwym na wzór gniewu zdeprawowanych ludzi i diabłów, ale jest GNIEWEM, niezadowoleniem lub sprzeciwem wywołanym MIŁOŚCIĄ do stworzenia skrzywdzonego przez zło i grzech.

Boży gniew również musi być kontrolowany przez Jego sprawiedliwość i miłość. Kara za grzech nie może być mniej lub więcej słuszną – musi być sprawiedliwą karą.

Spójrzmy teraz pobieżnie na postępowanie Pana Boga z naszym przedstawicielem Adamem. Wystawiając go na próbę, Pan Bóg postawił mu bardzo proste warunki. Jeśliby on żył w zgodzie i w posłuszeństwie ze swoim Stwórcą, on mógłby żyć wiecznie, jeśliby on okazał się nieposłuszny Jemu, on miał umrzeć – utracić swoje życie i wszelkie prawo do niego. Jakże sprawiedliwe jest takie postanowienie! Obdarzywszy Adama życiem, oczywiście, Pan Bóg nie tylko miał moc, ale również miał prawo odebrać to życie, dozwalając na jego wygaśnięcie – „jakoby go nigdy nie było.” To stanowiłoby rozumną karę, ale zarazem i wielką stratę, której zresztą Adam doznał, kiedy doświadczywszy krótkiego radosnego życia, przez stopniowy proces umierania, w końcu go stracił. Miłość zgodziła się z takim wyrokiem sprawiedliwości, ponieważ życie pozbawione harmonii z Panem Bogiem musi sprowadzać na człowieka i jego potomstwo stale wzrastające kłopoty.

Wyrażając zgodę na tego rodzaju karę, Boża miłość i sprawiedliwość odcięła życie buntownikowi, który w przeciwnym wypadku sprowadziłby na siebie jeszcze większe nieszczęście. Pomimo tego, dla wszystkich jest oczywiste, że Pan Bóg nie okazał złośliwości lub zawziętości do swego stworzenia i nie mógłby tegoż okazać, gdyż Jego charakter jest miłością. Gdzie indziej jest pokazane, że po sprawiedliwym ukaraniu człowieka śmiercią – po odebraniu mu wszelkiego prawa do życia – Pan Bóg w MIŁOŚCI nakreślił taki plan, że każdy człowiek, który by zechciał, będzie mógł ponownie żyć przez powstanie z martwych. Jak już zostało pokazane, ten plan nie USUWA NA BOK słuszności Bożego sprzeciwu i niezadowolenia oraz wyroku śmierci na grzesznika, ale oczyszcza z zarzutu Jego sprawiedliwość i miłość, pozwalając, aby Baranek Boży zgładził grzech świata przez oddanie swego życia jako okupu (równoważnej ceny) za wszystkich.

W jakże karygodny sposób prawie wszystkie dzisiejsze Kościoły nominalne fałszywie przedstawiają charakter Pana Boga Jahwe, a Jego gniew błędnie tłumaczą jako złośliwość i zawziętość. Z wyjątkiem wyznawców Jana Kalwina, na ogół wszyscy zgadzają się, że Pan Bóg Jahwe miał najlepsze zamiary, kiedy swego syna Adama stworzył z doskonałą ludzką naturą i umieścił go w ogrodzie Eden. Wszyscy są zgodni, że kiedy Adam zgrzeszył, Pan Bóg był zagniewany, niezadowolony i przeciwny swemu stworzeniu. Co więcej, jest głoszone, że Boża złośliwość i nienawiść dosięga ich nawet poza grób, że kiedy oni zmarli, Pan Bóg Jahwe użył swej szczególnej mocy, aby oni nadal mogli żyć w innym miejscu ogólnie zwanym „jeziorem ognistym.” (przez tych, którzy nie rozumieją obrazów w symbolicznej Księdze Objawienia) Jest głoszone, że w takim miejscu Adam jest torturowany przez ponad pięć tysięcy lat.

Wszyscy zgodzą się, że żadna istota ludzka nie mogłaby być palona przez taki długi czas, aby nie spaliła się; ale jest podawane, że Pan Bóg tak bardzo rozgniewał się na grzech, że na zawsze będzie trzymał Adama przy życiu, aby móc zadawać mu tortury. Nikt nie może przyjąć, żeby sprawiedliwość mogła wymagać takiej kary za przestępstwo Adama i oczywistym jest, że przy takim postępowaniu nie może być mowy o miłości. Nawet więcej, byłoby to karygodną niesprawiedliwością, co wszyscy używający rozumu muszą przyznać, a jeśliby to było prawdą, zadawałoby to kłam każdemu przejawowi Bożej miłości i sprawiedliwości, o których mówi Pismo Święte. Ale to wszystko jest tajemniczym koszmarem wykorzystywanym w Średniowieczu w sprytnych intrygach papieskiego kleru, który podawał nauki pozbawione fundamentalnych zasad natchnionego Słowa.

Co za błogosławiona ulga dla obudzonych teraz, w brzasku poranka, aby zobaczyć (co też obecnie czynimy) sprawiedliwość i miłość zademonstrowaną w Pańskim gniewie – jak wszyscy ludzie zostali sprawiedliwie oddani stanowi śmierci. (biblijne słowa sheol i hades niewłaściwie przetłumaczone terminem piekło) i ponieważ miłość odkupiła wszystkich, dlatego wszyscy z martwych powstaną i ponownie otrzymają życie (Rzym. 5:18,19).

Jakże błogosławione jest rozmyślanie o takim Bogu, którego sprawiedliwość i miłość została pokazana zarówno w akcie naszego potępienia jak i odkupienia. Naśladujmy więc naszego Ojca: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym. Nie dawajcie diabłu przystępu.”

====================

— Luty 1883 r. —