R3225-221 Studium biblijne: Pan patrzy na serce

Zmień język

::R3225 : strona 221::

Pan patrzy na serce

— 1 Sam. 16:4-13 — 2 SIERPNIA —

Złoty Tekst: „Człowiek patrzy na to co jest przed oczyma, ale Pan Patrzy na serce”

Odrzucenie Saula przez Pana, za jego nieposłuszeństwo, oznaczało nie tylko jego ostateczne usunięcie od królestwa, ale że i z jego rodziny żaden nie miał być jego następcą. Znaczyło również, że Pan obrał Sobie innego do urzędu władzy w Izraelu i na przedstawiciela Pańskiego na tronie. Wybrańcem Pańskim był Dawid, o którym Samuel wyraził się pośrednio: „Pan sobie znalazł męża według serca swego, któremu rozkazał Pan aby był wodzem nad ludem Jego, gdyżeś [ty Saulu] nie zachował, coc przykazał Pan” – 1 Sam. 13:14. W czasie niniejszej lekcji, Dawid liczył około lat dwadzieścia, z czego wynika, że powyżej zacytowane słowa proroka musiały być wypowiedziane około czasu gdy Dawid urodził się. Tu mamy jeszcze jedną ilustrację Boskiego przejrzenia i zamysłu względem tych, których On specjalnie używa w Swej służbie, zajmując się nimi od najwcześniejszych chwil. Podobnie, Boski wybór względem Jakuba oświadczony był przed jego urodzeniem; a o apostole Pawle mamy powiedziane, że on (Paweł) wybrany był przez Boga jeszcze w żywocie matki. Powinniśmy jednak odłączyć od tego oświadczenia błędną myśl co do Boskiego wyboru i zauważyć, iż żaden z tych nie był wybranym do wiecznego żywota, ale każdy z nich, wszyscy ci byli wybrani i przysposabiani do pewnej specjalnej służby. Opisy te nasuwają nam myśl o możliwościach ojcowskich i macierzyńskich wpływów na wrodzone usposobienie ludzkiej istoty, nawet jeszcze przed jej narodzeniem. Każdy ma jednak swoją wolę i pomimo wrodzonego, przyjaznego wyposażenia, pozostaje jemu do zadecydowania, do nagięcia swej woli, czy on będzie posłusznie postępował drogami Pańskimi, czy też nie. Wola nie jest zniewalana, bowiem Pan szuka takich chwalców, którzyby Go chwalili (służyli Jemu) w duchu – dobrowolnie, z serca – i w prawdzie.

::R3226 : strona 221::

Babką Dawida była łagodna Ruta, która zbierała kłosy, prawdopodobnie na tym polu, z którym później Dawid był dobrze zaznajomiony. Jego dziadkiem był Booz, którego krótka historia przytoczona jest w Księdze Ruty. Jego ojciec, Jesse, podobnie jak dziadek, był prawdopodobnie jednym ze starszych miasteczka Betlejem, człowiekiem zacnym i poważanym. O matce Dawidowej wiemy mało, prócz tego, że on sam wspomniał o niej dwa razy, jako o „służebnicy Bożej”.

Samuel bolał i modlił się za Saulem, i był widocznie zawiedzionym, że ten, po którym on spodziewał się tak wiele, pod którego przewodnictwem przewidywał wielkie powodzenie i dobrobyt dla Izraela, miał być odrzuconym. Jest też prawdopodobnym, że obawa wojny domowej, w rezultacie postanowienia nowego króla, niepokoiła umysł proroka. On wiedział, że Saul nie zgodzi się spokojnie złożyć koronę, którą przyjął z taką skromnością w posłuszeństwie do Pańskiego zrządzenia; jego duchowe oko dostrzegało możliwość domowej walki, która mogłaby rozerwać naród i spowodować wiele nieszczęścia. Jako prorok Boży Samuel powinien był posiadać większą ufność w mądrość i potęgę Wszechmocnego, lecz jako człowiek on doświadczał też poważnego zaniepokojenia, które było mniej lub więcej podobne do tego jakie gnębi wiernych Pańskich nawet dziś. Nauką z tego dla naszych serc powinno być, aby polegać na Bogu w zupełności, ufać Jemu, że On jest w stanie zarządzić Swoimi sprawami; że będziemy Mu ufać, nawet gdy nie możemy Go dostrzec i będziemy posłuszni Jego poleceniom; że nie będziemy szemrać na wykonywanie się Jego planów, raczej będziemy się radować, wiedząc,

::R3226 : strona 222::

że wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga – że wszystko ostatecznie wyjdzie ku dobremu tym, którzy są w harmonii z Bogiem – ku błogosławieństwu w życiu przyszłym, jeżeli nie w obecnym.

Gdy Samuel był posłany aby pomazał Dawida na przyszłego króla Izraelskiego, on okazał moc charakteru, nie dostrzeganą przy innych okazjach. Nie zawahał się spełnić to polecenie Pańskie, chociaż rozumiał dobrze, iż to mogło narazić go na niebezpieczeństwo utraty życia – że Saul, dowiedziawszy się, iż pomazał innego na króla, mógłby go stracić, jako zdrajcę. Pan dał mu do zrozumienia, że sprawa ta nie potrzebowała być objawiona zaraz, lecz polecił mu udać się do Betlejemu, dokonać tam ofiary i sposobność tę wykorzystać na wyszukanie i pomazanie kogoś takiego, który w słusznym czasie miał być rozpoznany i wyniesiony na tron. Na razie on miał dokonać dzieła wstępnego, którego ojciec i bracia Dawida nie będą rozumieć, mniemając, prawdopodobnie, że to pomazanie miało być pewnym specjalnym błogosławieństwem lub zleceniem od Pana, aby Dawid przyłączył się do szkoły proroczej, albo coś podobnego. Jest wszakże możliwem, że osobiście Samuel poinformował Dawida o znaczeniu tego pomazania, tak jak poprzednio poinformował Saula, kiedy sekretnie pomazał go na króla.

Lekcja niniejsza dochodzi do głównego przedmiotu w czasie gdy Samuel przybył do Betlejem. Starsi poczuli obawę, mniemając, że przyjście proroka może oznaczało, iż popełniony był jakiś grzech przez nich lub przez pewnego współobywatela a Bóg przysłał go w celu zgromienia i ukarania. Stąd to ich zapytanie: „Spokojne li jest przyjście twoje?” – czy to przyjście ma oznaczać błogosławieństwo, czy wymierzenie kary? Obawa ich została uspokojona odpowiedzią proroka, że jego przyjście było spokojne – aby złożyć ofiarę Panu. Jakiś czas przedtem, Arka Przymierza była zabrana przez Filistynów i przerwany obrządek w namiocie zgromadzenia nie był jeszcze wznowiony; z tego powodu ofiary składane były przez proroka specjalnie naznaczonego od Pana. Polecenie aby ludność Betlejem poświęciła się, jeżeli chce uczestniczyć w błogosławieństwach ofiary znaczyło, że oni mieli omyć się, wdziać czyste ubrania i przybliżyć się do Boga sercami swymi. W taki sposób oni figuralnie przedstawiali usprawiedliwienie i uświęcenie, jakich dostępuje kościół ewangeliczny w tym wieku. Zdaje się, że rodzinę Jessego prorok wziął pod swoją osobistą opiekę, w tym celu aby, bez wywołania publicznego widowiska, mógł odnaleźć tego, którego Pan obrał, pomazać go i udzielić Boskiego błogosławieństwa przygotowawczego do urzędu króla. Jesse odpowiednio przedstawił prorokowi swoich synów kolejno według ich wieku; najpierw najstarszego, a że ten był przystojnej budowy i pięknie wyglądał, Samuel mniemał, że ten jest wybrańcem Pana. Gdy jednak poradził się Pana w tym względzie, otrzymał odpowiedź (w jaki sposób, tego nie wiemy), która stanowi złoty tekst niniejszej lekcji. Sądząc ze stanowiska ludzkiego, ze względu na wygląd, wiek, zdolności itd., Eliab był najodpowiedniejszym z rodziny Jessego na króla nad Izraelem, lecz nie tak było w oczach Pańskich. Pan patrzył na serce i już wybrał Dawida, męża według serca Swego; pomimo, że w owym czasie, jako niepełnoletniego, ojciec jego nie uważał za stosowne posłać po niego, aby się stawił na ową ucztę. Gdy starsi bracia Dawida, jeden po drugim stanęli przed Samuelem a duch Pański żadnego nie wskazał aby był pomazanym, prorok zapytał: „Wszyscyż to już synowie?” Wtedy Jesse przypomniał sobie, że był jeszcze jeden najmłodszy, na polu, z owcami.

Nasz złoty tekst przemawia do wszystkich mających łączność z wysokim powołaniem wieku ewangelicznego i z każdym rokiem doświadczenie wykazuje nam jego ogólne zastosowanie. My również, jako posłańcy od Pana, upatrujemy tych, którzy mają być pomazani olejkiem wesela, duchem świętym, aby mogli być królami i kapłanami Bożymi w Królestwie, które wnet będzie ustanowione, na miejscu obecnych królestw. My również, na podobieństwo Samuela, moglibyśmy odczuwać obawę w podejmowaniu tej Pańskiej pracy pomazywania następców instytucyj obecnych, gdybyśmy nie rozumieli, że dzieło pieczętowania wybranych Pańskich, jest sekretną pracą, której świat nie jest w stanie zrozumieć. Zaiste, żaden nie pojmuje sprawy tego pieczętowania, pomazania Duchem świętym, z wyjątkiem tych, którzy je otrzymali, a ci wszyscy są klasą Dawida. Imię Dawid oznacza „Umiłowany”, a tak jak ono stosowało się szczególnie od naszego Pana, o którym było powiedziane przez Samego Boga: „Ten jest Syn Mój miły”, podobnie stosuje się ono do wszystkich członków Jego ciała, których każdy musi być „umiłowanym”, bo inaczej nie może być przyjemnym i za członka przyjętym nie będzie. Ten, który jest Głową tej klasy „umiłowanych” powiedział: „Sam Ojciec miłuje was”. Mówi także, iż mamy miłować jedni drugich, jako On umiłował nas. Nie jest więc przesadnym mówić, że każdy przyjmujący pomazanie od Pana musi ostatecznie być Dawidem, czyli umiłowanym w charakterze. Wszyscy tacy muszą być przepełnieni duchem miłości – miłości do Pana i jedni do drugich – bo inaczej nie mogą do Niego należeć.

Upatrując pomazańców Pańskich, którzy w przyszłym wieku Tysiąclecia mają królować w chwale, ku ubłogosławieniu świata, jako klasa pozafiguralnego Dawida, dostrzegamy, że jak tam Dawid uznany był przez swoich braci za niedorostka i za nieodpowiedniego do tej sprawy, podobnie uważani są ci, których Pan wybiera i przysposabia do Królestwa niebieskiego. Nasz Pan nie był oceniony przez Swoich braci, a gdy wyrażona była sugestia, że On powinien być Pańskim pomazańcem, oni jakoby zasłaniali swoje twarze

::R3226 : strona 223::

przed Nim – pogardzili Nim i uznali za nieudolnego do dokonania czegoś wielkiego i chwalebnego – „bo wyrósł jako latorostka, a jako korzeń z ziemi suchej, nie mając kształtu ani piękności”. To samo było prawdą względem członków Jego ciała, członków prawdziwego kościoła. Oni również byli znienawidzeni i odrzuceni przez ludzi; apostoł Paweł napisał o nich: „Staliśmy się jako śmieci tego świata i jako omieciny u wszystkich aż dotąd”, dla Chrystusa – 1 Kor. 4:13.

Na innym miejscu ten sam Apostoł oświadcza: „Niewiele mądrych, możnych, uczonych wybrał Bóg”, ale głównie „ubogich na tym świecie, aby byli bogatymi w wierze” i dziedzicami Królestwa. Ta zasada Boskiego wybierania rzeczy, których nie ma (w ocenie między ludźmi), aby te które są (w ocenie u ludzi) zniszczył, jest stosowana w całym wieku ewangelicznym. Często, na podobieństwo Samuela, widzieliśmy wokoło nas ludzi zacnych, zajmujących przedniejsze stanowiska – przodujących społecznie, intelektualnie, moralnie i naukowo, i cieszących się poważaniem u ludzi – o których gotowi byśmy rozumieć, iż są odpowiednimi aby byli od Pana pomazani olejkiem wesela, poznali prawdę względem Królestwa itd., lecz z czasem zauważyliśmy swoją omyłkę i poznaliśmy, że Pan nie patrzy na to co jest przed oczyma, ale na serce. Sprawdzamy, że serc czytać nie możemy; zatem w zupełności godzimy się z Boską decyzją w tych sprawach i ufamy, że gdy w słusznym czasie sekrety obecnego czasu zostaną objawione, zrozumiemy znaczenie Pańskiego wybierania lepiej aniżeli teraz rozumiemy. Wtenczas będziemy w stanie rozpoznać różnice serc tych, których On przyjmował a takich, którzy zewnętrznie zdawali się być pokornymi, lecz łaską wysokiego powołania nie byli zaszczyceni. W międzyczasie musimy czekać, ufać Bogu i przyjmować Jego decyzje, jak to i nasz Odkupiciel wyraził: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, żeś te rzeczy zakrył przed mądrymi i roztropnymi a objawiłeś je niemowlątkom; zaprawdę Ojcze! że się tak upodobało Tobie” – Łuk. 10:21.

Będąc pouczonymi o Pańskich metodach, nie mamy gardzić maluczkimi, nieogładzonymi lub analfabetami, którzy jednak dają dowody czystego i szczerego serca ku Bogu i których On pomazał Swoim duchem i obdarzył „słuchającym uchem.” Ogłaszając poselstwo prawdy wszystkim, według nadarzających się sposobności, radować się powinniśmy szczególnie z tych, którzy zostali przez Pana zaszczyceni prawdą, bez względu na ich ziemskie warunki, otoczenia itd. Pan zna, którzy są Jego a od nas zależy abyśmy ich rozeznali, poważali i współdziałali z takimi, jako przedstawicieli naszego Pana i Mistrza.

Często, spoglądając na zgromadzenie ludu Pańskiego, zauważyliśmy niektórych nieimponującej postawy osobistej, niewyszkolonych ani ogładzonych, niektórych jakoby bezecnych a jednak dających dowody Pańskiego pomazania,

::R3227 : strona 223::

z których oblicza promienieje prawda, dająca im nadzieję i natchnienie, a życie ich objawia transformację z królestwa ciemności do królestwa miłego Syna Bożego – często rozmyślając o takich, dochodziliśmy do wniosku, że gdyby nam Pan powierzył wybranie Jego oblubienicy, pominęlibyśmy wiele najpiękniejszych pereł a wybralibyśmy wiele takich, których On odrzuciłby jako niegodnych – ponieważ nie umiemy czytać serc. Ta myśl powinna czynić nas pokornymi, łagodnymi i cichymi wobec wszystkich. Powinniśmy również ufać Panu i upatrywać Jego kierownictwa w naszej pracy jako Jego słudzy, tak jak Samuel upatrywał Pańskiego kierownictwa w łączności z pomazaniem Dawida.

Samuelowe słowa: „Nie usiądziemy aż on tu przyjdzie”, tyczyły się uczty, w której mieli uczestniczyć. Zwyczajem było, że po dokonaniu ofiary, uświęceni tą ofiarą i ci, którzy duchowo uczestniczyli w niej, uczestniczyli też w uczcie, spożywali mięso tejże ofiary i tym sposobem celebrowali swoją społeczność z Bogiem. O tej to uczcie Samuel zadecydował aby jej nie rozpoczynać aż po przyjściu Dawida. Zaiste, jako pomazaniec Pański, Dawid był najważniejszą osobą na owej uczcie. Może i w tym moglibyśmy dopatrzyć się Pańskiego błogosławieństwa w Boskim planie. Wielka uczta z rzeczy tłustych zamierzona jest dla ludzkości całego świata, lecz uczta ta nie mogła rozpocząć się, dokąd usprawiedliwiająca i uświęcająca ofiara nie została zabita – więcej nawet, uczta nie może rozpocząć się, aż cały pomazaniec przyjdzie i dostąpi pomazania. To pomazanie rozpoczęło się od naszego Pana, Głowy kościoła i przez cały wiek Ewangelii spływało na wszystkich członków Jego ciała – na kościół. Ofiara została zabita i my, jako członkowie Chrystusa, uczestniczymy w tej ofierze. Wkrótce cała ta sprawa będzie dopełniona i wtedy uczta z rzeczy tłustych rozpocznie się – Pomazaniec – Głowa i ciało, będzie najgłówniejszym na tej wielkiej pozafiguralnej uczcie.

Błogosławieństwo i moc Pańska towarzyszyły Dawidowi po tym pomazaniu – akuratnie w jaki sposób, nie wiemy, ponieważ manifestacja ducha nie była taka sama w owym czasie, jak jest teraz od zesłania Ducha Świętego, względem czego Apostoł oświadczył: – „Albowiem jeszcze nie był dany Duch święty, przeto że jeszcze Jezus nie był uwielbiony” – Jana 7:39. Jednakowoż, w jakiś sposób Boskie błogosławieństwo i Jego moc były z Dawidem, uzdolniały go w znajomości itd., przysposabiając go do obowiązków urzędu, do jakiego został pomazany. Czy nie możemy zauważyć w tym pozafigury pomazania jakie przychodzi na kościół, od czasu jego przyjęcia przez Boga? Nasze pomazanie nie jest fizyczne ani błogosławieństwa są doczesne. Pomazani jesteśmy jako Nowe Stworzenia; jako Nowe Stworzenia wzrastamy w łasce, w znajomości i w miłości; i jako Nowe Stworzenia zostaniemy udoskonaleni w przyszłości, przy pierwszym zmartwychwstaniu, gdy znajdziemy się na stolicy z naszym Panem i Mistrzem – naszą Głową.

====================

— 15 lipca 1903 r. —