R3296-5 Studium biblijne: Szczególne doświadczenia po poświęceniu

Zmień język

::R3296 : strona 5::

Szczególne doświadczenia po poświęceniu

— MAT. 3:13-4:11 — 17 STYCZNIA —

Złoty tekst: „A oto głos z nieba mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którym Mi się upodobało” – Mat. 8:17

Lekcja niniejsza, tycząca się Pańskiego chrztu na śmierć i Jego pokus na puszczy, które nastąpiły po Jego poświęceniu, ilustruje doświadczenia wszystkich Jego prawdziwych naśladowców. Abyśmy mogli stać się uczniami Jezusowymi, musimy najpierw przejść stopień, którego Pan nie przechodził, mianowicie: usprawiedliwienie od grzechów, dojście do łaski i społeczności z Bogiem przez wiarę w krew Chrystusową. Po przejściu tego stopnia, powołanie Wieku Ewangelii było dla takich, o ile oni są w odpowiednim stanie serca, aby wyrzec się wszystkiego i iść za Barankiem gdziekolwiek On idzie – przez próby, trudności, przeciwności i prześladowania w tym życiu, do chwalebnych zaszczytów i Boskich łask w życiu przyszłym. Dlatego doświadczenia naszego Pana dostarczają dobrej podstawy do wyobrażenia sobie, czego mogą spodziewać się i co musieli znosić wszyscy Jego wierni naśladowcy.

Chrzest naszego Pana był czymś więcej niż „chrzest Jana Chrzciciela”. Chrzest Jana był tylko dla grzeszników, przestępców Zakonu Mojżeszowego, dla wykazania powrotu grzesznika do harmonii z Zakonem i do takiej społeczności z Bogiem, jaką owe Przymierze Zakonu przez Mojżesza umożliwiło. Pan nasz Jezus nie potrzebował takiej pokuty i reformy, bo był Święty, niewinny i odłączony od grzeszników. Z tego też powodu Jan był zdziwiony, gdy Jezus przyszedł, aby był od niego ochrzczonym. Najpierw Jan wzbraniał się mówiąc, że z nich dwu nie Jezus, ale on powinien być ochrzczony, ponieważ obaj byli w ścisłej harmonii z Boskim zarządzeniem i nigdy nie byli pewnymi przestępcami Zakonu.

„JAKO GOŁĘBICĘ”

Bez tłumaczenia Janowi, czego ten i tak nie zrozumiałby, względem owej dyspensacji i stosowności wodnego zanurzenia, jako symbolu poświecenia się na śmierć, nasz Pan tylko jakby rzekł: Janie, dokonaj tej usługi dla mnie. Ja mam powód do tego i jest właściwym abym to uczynił w wypełnieniu pewnych rzeczy, które uznaję za słuszne. Wtedy Jan ochrzcił Go i gdy tylko Jezus wystąpił z wody, Jan zauważył i usłyszał coś, o czym widocznie inni tam będący nic nie wiedzieli. Jan widział jakby otworzone niebiosa i coś, co zrozumiał, iż przedstawiało Ducha Świętego, moc Bożą zstępującą na Jezusa. Była to prawdopodobnie smuga światła, zstępująca nie gwałtownie jak błyskawica, ale z lekka, jakby gołębica i usłyszał głos: „Ten jest Syn mój miły, w którym Mi się upodobało”.

Jakiekolwiek uczucia Jan żywił do swego kuzyna Jezusa poprzednio, teraz z tego, co widział i słyszał, był przekonany, że kuzyn jego jest Mesjaszem. Wtedy poświadczył to mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” i dodał, że przez Tego, który polecił mu chrzcić i ogłosić, że Królestwo niebieskie przybliżyło się, został też wyraźnie poinformowany, iż w słusznym czasie on pozna Mesjasza, bo ujrzy Ducha Świętego zstępującego nań. Nic nie jest powiedziane, aby oprócz Jana ktoś inny dostrzegł tę wizję, ani też nie było to potrzebne, aby inni widzieli. Jan miał to poświadczyć i ci, którzy go słyszeli mieli taką samą sposobność jak my, dowiedzieć się o tym.

POŚWIĘCENIE I SPŁODZENIE

Dla Jezusa był to moment bardzo ważny – moment Jego spłodzenia z Ducha. On pozostawił stan duchowy, aby wypełnić wolę i plan Ojca, przez stanie się przedstawicielem i zastępcą człowieka, jego okupem; lecz obiecane Mu było, że wierne wykonanie tego zapewni Mu powrót do natury duchowej z dodatkową, większą chwałą i Boską łaską. Teraz, w trzydziestym roku życia, skoro było dla Niego możliwe pod Zakonem rozpocząć Swoją misję – Jezus poświęcił samego siebie, jako człowiek – złożył Swój czas, Swoje wpływy, energię, życie i wszystko, co posiadał, aby kupić stracone życie i dziedzictwo ojca Adama i jego potomstwa. oświęcenie naszego Pana w chwili Jego chrztu, przedstawione jest w Piśmie Świętym w tych słowach: „Tedym rzekł: Oto idę; w księgach napisano o mnie; Abym czynił wolę twoję, Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich”. To zupełne poświęcenie na śmierć obejmowało każdą ludzką władzę i tam – jakby na zapieczętowanie tej umowy – Ojciec udzielił Jezusowi Ducha Świętego, co było pierwiastkiem nowej natury duchowej, którą On miał otrzymać w zupełności przy zmartwychwstaniu. To pomazanie Duchem Świętym, było więc spłodzeniem, które za Jego wierność i posłuszeństwo miało Jezusowi zapewnić przy zmartwychwstaniu duchowe narodzenie. Dowiedzieliśmy się z Pisma Świętego, że On był wiernym i tym sposobem stał się Pierwiastkiem tych, którzy zasnęli, Pierworodnym z umarłych.

Zaraz po Swoim chrzcie, Jezus zawiedziony był na puszczę – Ewangelista Marek określa, iż był „wypędzony” (powinno być pędzony) przez ducha, który teraz był Jego własnym duchem, czyli umysłem, wolą. Możemy łatwo zrozumieć, czemu ten duch zniewolił Go do odosobnienia się od drugich. Jezus zrozumiał, że miał do wykonania specjalną misję na tym świecie, odmienną od innych; że pozostawił duchowy poziom i stał się człowiekiem, aby mógł dokonać pewnego ważnego dzieła dla ludzkości. Zrozumiał, że to było dziełem ważnym także w oczach Ojca i że już od wieków Jego przyjście i to ważne dzieło było przepowiadane w typach zakonnych i w słowach proroczych. Nawet w młodym wieku dwunastu lat, Jezus był gotowym i troskliwym zająć się sprawami Ojca, lecz od Kapłanów i Nauczonych w Piśmie dowiedział się, że był do tego za młody. Skoro jednak doszedł do pełnoletności według Zakonu i legalnie mógł zająć się sprawami Ojca pospieszył, aby uczynić ślub poświęcenia się na czynienie woli Ojca we wszystkim. Jako człowiek Jezus nie mógł zrozumieć dokładnie znaczenia wszystkich proroctw, podobnie jak i sami Prorocy ich nie zrozumieli. A więc chociaż Jezus był zaznajomiony z literą Pism Świętych, za jaśniejszym zrozumieniem tychże musiał czekać aż do czasu Swego pomazania Duchem Świętym – bowiem „cielesny człowiek [bez względu jak czysty i doskonały] nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzone” (1 Kor. 2:14).

„CO CHCESZ ABYM CZYNIŁ PANIE?”

Zatem Jezus pospieszył na puszczę, na odosobnienie od przyjaciół i znajomych, od wszystkiego, co mogłoby zajmować Jego umysł, aby bez jakichkolwiek przeszkód, mógł posłużyć się władzą duchową, którą otrzymał, nowym wzrokiem itd. Oczy Jego wyrozumienia zostały otworzone, aby zrozumieć długość, szerokość, wysokość i głębokość Boskiej miłości i Jego planu na wypełnienie, którego On przyszedł na ten świat. Jezus nie mógł radzić się ciała i krwi względem Swego przyszłego sposobu postępowania; nie mógł radzić się innych ludzi, choćby nawet byli doskonałymi, takimi jak był On. Musiał radzić się Ojca; musiał brać pod rozwagę Jego słowa wyrażone w proroctwach i różne lekcje pokazane w typach; musiał usłyszeć i zobaczyć w nich ono wielkie dzieło dla Niego nakreślone. On nie mógł popełnić pomyłki na wstępie Swej misji. Nie mógł przychylić się do sugestii drugich, co do postępowania Mesjasza; nie mógł nawet uwzględnić Swoich własnych poprzednich pojęć, co do Swej pracy. Na wszystko musi spoglądać z nowego stanowiska duchowego. Nie jest więc dziwne, że pragnął być Sam z Bogiem i ze Słowem Bożym, które bardzo cenił w Swoim sercu od dzieciństwa i które z pewnością odbiło się na Jego doskonałym umyśle tak wyraźnie jakby to miał wydrukowane w książce.

Czterdzieści dni spędził na pilnym badaniu dzieła powierzonego Mu przez Ojca i tak doskonałym był fizycznie, że nie odczuwał głodu aż po tych dniach, jak czytamy: „Potem łaknął”. Ten okres był dla Niego bardzo drogim i na pewno przy końcu tego czterdziestodniowego okresu, Pan był dobrze zaopatrzony w odpowiednie wyrozumienie Boskiego zarządzenia, co do konieczności Jego śmierci. Zrozumiał, że złożenie okupu za świat było wstępną koniecznością do Jego przyszłego królowania w chwale, do przywilejów i błogosławieństw dla wszystkich rodzajów ziemi i do odzyskania tego wszystkiego, co stracone zostało nieposłuszeństwem Adama. Kiedy Pan poczuł się osłabionym z powodu tak długiego postu, a może z braku snu – bowiem był prawdopodobnie tak zajęty badaniem Boskiego planu, że nie jadł ani nie spał przez ten cały okres czterdziestu dni i nocy – w tym czasie Jego wyczerpania fizycznego, przystąpił do Niego kusiciel. Z pewnością, że i podczas owych czterdziestu dni, gdy Pan był zajęty rozmyślaniem o Boskich zarządzeniach, nasuwały się Jemu sposobności kwestionowania mądrości tychże; lecz te widocznie były prędko uśmierzone Jego zapałem rozeznania woli Ojca, stąd pokusy zapisane są tylko te, które trapiły Pana po Jego poszczeniu.

SZATAN BYŁ „MĘŻOBÓJCĄ OD POCZĄTKU”

Możemy słusznie przypuszczać, że on wielki przeciwnik – przez którego matka Ewa została zwiedziona i popchnięta do nieposłuszeństwa, w rezultacie, którego przyszła ruina na cały rodzaj ludzki – był zainteresowanym obserwatorem wszystkiego cokolwiek tyczyło się Boskiego planu. On zapewne znał proroctwa; wiedział o Pańskim narodzeniu i o anielskim zwiastowaniu, że ono dziecię narodzone w Betlejemie miało być Zbawicielem świata, o którego przyjściu uczyniona była wzmianka do matki Ewy, że nasienie niewiasty potrze głowę węża.

Szatan z pewnością obserwował Jezusa we wszystkich Jego postępowaniach do tej chwili; zauważył Jego chrzest poświęcenia i uznanie Ojca okazane przez pomazanie Go Duchem Świętym. Na pewno śledził Go także na puszczy. Tego wszystkiego można dopatrzyć się w słowach jednego z upadłych Aniołów, który później oświadczył o Jezusie: „Mówiąc: Ach! cóż my z tobą mamy, Jezusie Nazareński? Przyszedłeś, abyś nas wytracił. Znam cię, ktoś jest, żeś on święty Boży”. Tu można zauważyć, że greckie słowo „diamonion” (demoni) jest tym, które zwykle przełożone jest na diabli, gdy mowa jest o duchach złych, które Jezus i Apostołowie wypędzali z opętanych; lecz w opisie, który tu rozważamy, słowo to nie jest użyte. Tu mamy słowo „diabolus” poprzedzone greckim przedimkiem (ten), co czyni tego diabolus, czyli diabła tym, którego Żydzi czasami nazywali Belzebubem, księciem diabelskim, który w hebrajskim nazywany jest Szatanem, przeciwnikiem Boga i sprawiedliwości.

Szatan rozumiał, że najlepszą chwilą do zaatakowania pomazanego Jezusa była ta, kiedy On poczuł się osłabionym z powodu długiego postu i czuwania. Toteż, po onych czterdziestu dniach, pokusy opisane w niniejszej lekcji, zostały na Pana zastawione. Dziwnym może być dla niektórych, dlaczego Ojciec dozwolił na te pokusy, czemu one były potrzebne i jak w ogóle one były pokusami dla doskonałego człowieka. Różnica zachodzi pomiędzy pokusami, które Ojciec uważa za właściwe a pokusami przychodzącymi od przeciwnika. Pierwsze są próbami wierności Bogu i zasadom sprawiedliwości i są dozwalane, aby były błogosławieństwami i pomocą tym, którzy odpierają je i przez to objawiają swoją wierność. Natomiast pokusy od Szatana, są w rodzaju zasadzek i sideł do złego i złych czynów; są też pokusami, aby zło przedstawić dobrem a dobro złem, stawiając światłość za ciemność a ciemność za światłość. W takim znaczeniu fałszowania i usidlania w złym, Bóg nikogo nie kusi (Jak. 1:12,13). Było jednak potrzebne, aby nasz Pan był wypróbowany i On był próbowany przez całe trzy i pół lat Jego misji. Ponieważ On poświęcił się i rozpoczynał Swoje dzieło potrzebne było, aby i próby zaraz rozpoczęły się, bo gdyby okazał niewierność Ojcu, gdyby Jego wola nie była w zupełności poddaną woli Ojca we wszystkim, On nie nadawałby się na Wodza zbawienia dla wielu synów Bożych, których miał przywieść do chwały. A gdyby nie okazał się doskonałym przez doświadczenie, Jego śmierć nie mogłaby być zastępstwem, Okupem za grzech Adama i za grzechy wszystkiego świata. Być kuszonym nie zawiera w sobie grzechu, ale oznacza wolność woli, wolność wyboru.

Trzy pokusy tu opisane przedstawiają wszystkie doświadczenia i pokusy przychodzące na Jego naśladowców. Nie powinniśmy myśleć o naszym Panu, że pokusy Jego były wynikami słabości cielesnych, bo On nie miał takich słabości. Nie był kuszony jako ojciec, bo ojcem nie był. Trzeba nam pamiętać to oświadczenie, że był kuszony we wszystkim na podobieństwo nas – nie nas, jako światowi i nie nas, jako wierzących tylko, ale nas poświęconych wierzących, którzyśmy również spłodzeni z Ducha i dlatego narażeni na zasadzki onego przeciwnika pod względem dobra duchowego, które koliduje z dobrem cielesnym, bez względu jak dobrymi i czystymi bylibyśmy cieleśnie.

„RZECZ, ABY TE KAMIENIE STAŁY SIĘ CHLEBEM”

Pierwsza pokusa tyczyła się głodu Pańskiego. On prawdopodobnie był głodnym także i poprzednio, lecz dopiero po otrzymaniu Ducha Świętego po chrzcie, zasilony był tą Boską, cudowną mocą, którą mógłby dokonać przemiany kamieni w chleb. Pokusa ta, więc nie oznaczała, że jedzenie jest złem, ani że chleb jest pokarmem niewłaściwym, ale taki sposób uzyskania chleba nie byłby właściwy ani słuszny. Lecz czemu nie, jeżeli miał taką moc, jeżeli był Synem Bożym i Bóg uzdolnił Go do tego – to czemuż by nie miał użyć tej mocy, aby głód zaspokoić? Odpowiadamy, że moc, jaka dana była Jezusowi, miała go uzdolnić do uskutecznienia poświęcenia, które On uczynił w znaczeniu ofiarowania Swego ciała a nie zachowania go. On mógł użyć tej mocy dla korzyści drugich, aby zwrócić uwagę ludu na Swoje posłannictwo i na czasy chwalebnej restytucji pokazane w Jego cudach; lecz On nie mógł używać tej mocy dla jakichkolwiek celów osobistych, samolubnych. Uczynienie tego byłoby nadużyciem jej i z tej racji byłoby grzechem.

Zatrzymajmy się tu na chwilę, aby w pokusie tej zauważyć pewną naukę także dla Pańskich naśladowców. My również dostąpiliśmy spłodzenia z Ducha i chociaż otrzymaliśmy tegoż Ducha w mierze mniejszej niż nasz Pan, lecz w tym samym celu – nie, aby go używać samolubnie do karmienia materialnego ciała, do uzdrawiania swoich cielesnych dolegliwości, ale jedynie do służby Panu, Prawdzie i braciom. Jak nasz Pan oświadczył później, że mógłby prosić Ojca o dwanaście legionów Aniołów, aby Go bronili, tak mógł również prosić Ojca, aby kamienie stały się chlebem ku odżywieniu Jego ciała; lecz jak nasz Pan odmówił obu tych możliwości, tak i Jego naśladowcy, poświęciwszy swe ciała Panu powinni unikać wszelkich próśb o Boską interwencję dla ich osobistej, doczesnej wygody lub korzyści. Prosić o coś takiego byłoby prośbą samolubną, w przeciwieństwie do uczynionego poświęcenia.

„NIE BĘDZIESZ KUSIŁ PANA BOGA TWEGO”

Następnie Szatan próbował inny sposób, podsuwając Jezusowi myśl użycia Boskiej mocy ochronnej w celu szybkiego uczynienia Go sławnym przed ludem i zademonstrowania, że On nie był zwykłym człowiekiem, ale specjalnym przedmiotem Boskiej opieki. Sugestią było, aby udał się na najwyższy szczyt świątyni, po stronie Doliny Hinon, na wysokość około sześćset stóp od dna owej doliny – aby przed oczami ludu skoczył z tej wysokości i aby w ten sposób zademonstrował Swoją wiarę w Boga, Swoje posłannictwo mesjańskie i uzyskał podziw i szacunek u wszystkich, którzy widzieliby to lub o tym słyszeliby; bowiem wszyscy zrozumieliby, że bez Boskiej ochrony, skoczenie z takiej wysokości znaczyłoby niechybną śmierć. Pokusa ta miała swoją stronę przekonywującą. Była podstępną propozycją i zdawała się dowodzić wiarę we Wszechmocnego, a niezastosowanie się do tej myśli mogłaby wydawać się, że Jezus wątpi w Swoje posłannictwo, jako Mesjasza i że brak Mu wiary w Boską moc. Ponadto myśl ta była poparta tekstem z Pisma Świętego, bowiem Szatan może zacytować Pismo, gdy ono odpowiada jego celowi, tak samo jak pod jego dyrektywą, Spirytyści i inni odrzucający Słowo Boże, gotowi są czasami cytować niektóre Pisma, gdy te zdają się popierać ich cele. Pismo zacytowane w tym wypadku było na pozór bardzo stosowne: „Albowiem Aniołom swoim przykazał o tobie, aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich. Na rękach nosić cię będą, byś snać nie obraził o kamień nogi twojej” (Ps. 91:11,12). To Pismo jakby wyraźnie wskazywało, że Pan mógłby rozpocząć Swoje dzieło takim publicznym widowiskiem, jak zaproponował Szatan.

Ktoś mógłby zapytać: Czemu taki postępek byłby niewłaściwy? Jakie Pismo lub jaka sprawiedliwa zasada byłaby przez to pogwałcona? Odpowiadamy, że gdyby nasz Pan był zepchnięty z takiej wysokości, albo gdyby znalazł się w niebezpiecznej pozycji w wykonywaniu Swojego obowiązku i noga Jego potknęłaby się tak, że spadłby z tego szczytu, byłoby w zupełności właściwym spodziewać się Boskiej protekcji wiedząc, że Boska moc może sprawić, aby wszystkie rzeczy dopomagały Mu ku dobremu według Jego obietnicy; ale rozmyślnie narażać się na niebezpieczeństwo i następnie prosić lub spodziewać się Boskiej interwencji, byłoby poważną pomyłką. Byłoby to kuszeniem Boga. To było właśnie odporem i odpowiedzią naszego Pana Szatanowi: „Zasię napisano: Nie będziesz kusił Pana, Boga twego”.

Mamy tu praktyczną naukę, co do stosowania i tłumaczenia Pism. Gdy dwa Pisma zdają się być przeciwne jedno drugiemu, musimy zbadać ich podstawową zasadę, a duch zdrowego rozsądku, duch wierności i czci dla Boga dopomogą nam do osądzenia właściwego stosunku danych Pism i według którego należy postąpić, gdy one zdają się być sprzeczne z sobą. Jest prawdopodobne, że słuszny czas na właściwe zrozumienie Pisma; zacytowanego przez Szatana, wówczas jeszcze nie nadszedł. Jest więc możliwym, że w tamtej chwili Pan nie wiedział, jakie było istotne znaczenie tekstów zacytowanych przez Szatana; bo gdyby wiedział, nie byłoby wiele pokusy w tej sugestii. Jezus kierował się zasadami sprawiedliwości, a także biblijnymi świadectwami, jakie cytował. Był pewnym, że niewłaściwym byłoby uczynić coś nierozsądnie i spodziewać się Boskiej ochrony od naturalnej konsekwencji takiego czynu. Takie upewnienie w Jego umyśle miało zupełne poparcie Pisma, które zacytował.

DOBRZE ROZBIERAĆ SŁOWO PRAWDY

Pismo zacytowane przez Szatana możemy obecnie rozumieć prawidłowo, co dowodzi, że nadszedł słuszny czas, aby ono było zrozumiane. Rozumiemy teraz, że Psalm, z którego te słowa były wzięte, stosuje się do Kościoła Wieku Ewangelii, do Jezusa Głowy i do wiernych członków Jego Ciała. Obecnie rozumiemy, że chociaż zawsze w Wieku Ewangelii byli członkowie nóg w pewnym znaczeniu, to jednak w szczególniejszym znaczeniu wierni Pańscy obecnego czasu, są nogami Tego, który zwiastuje rzeczy pocieszne, „O jako piękne są na górach nogi tego, co pocieszne rzeczy zwiastuje, i opowiada pokój; tego, co zwiastuje dobre, i opowiada zbawienie, a mówi do Syonu: Bóg twój króluje!” (Iz. 52:7). Obecnie rozumiemy, że jako nogi, czyli ostatni członkowie domu żydowskiego potknęli się o Chrystusa, jako o ów kamień obrażenia i opokę odtrącenia przy końcu Wieku Żydowskiego, podobnie członkowie nóg duchowego Izraela, w żniwie, czyli przy końcu obecnego Wieku Ewangelii są w niebezpieczeństwie potknięcia się o opokę odtrącenia. Napisane jest: „A będzie wam poświęceniem; ale kamieniem obrażenia i opoką otrącenia obydwom domom Izraelskim, sidłem i siecią obywatelom Jeruzalemskim” – domowi cielesnemu i duchowemu (Iz. 8:14). Widzimy, że jak dom cielesnego Izraela potknął się o krzyż (1 Kor. 1:23), podobnie dom duchowy potknie się o tę samą przeszkodę – o krzyż.

Widzimy, że potykanie to odbywa się teraz; wyższa krytyka podkopuje prawdziwą wiarę we wszystkich wyznaniach a teoria ewolucji czyni krzyż Chrystusowy bez znaczenia – dając do zrozumienia, że ofiara Jezusowa za grzechy świata nie była wcale potrzebna, bowiem ludzkość wznosi się coraz wyżej, naturalnym prawem postępu i ewolucji, że człowiek nie potrzebuje odkupienia i że restytucja do pierwotnego stanu (Dz. Ap. 3:21) byłaby najgorszą rzeczą, jaka mogłaby go spotkać. Widzimy również, że zgodnie z obietnicą tego Psalmu, Pan podał Swoim sługom poselstwo przeznaczone na ochronę dla klasy nóg, aby nie potknęły się – aby mogły stać (Efez. 6:13) i sprawdzamy, że to koresponduje dokładnie z pomocą dostarczoną klasie nóg w Wieku Żydowskim – Izraelitom prawdziwym w owym czasie. Pamiętamy, że niewyraźne mowy naszego Pana nie były dla wszystkich, a tylko dla takich, których serca znajdowały się w postawie szczerości; inni słuchając nie rozumieli, patrząc nie dostrzegali. Podobnie jest i teraz; masy kościelnictwa nie słyszą ani widzą i zadowoleni są ze stanu, o którym nie wiedzą, że potykają się i odpadają od wiary raz świętym podanej.

„KUSZONY WE WSZYSTKIM NA PODOBIEŃSTWO NAS”

Wracając do pokus zauważmy, czy przed członkami Ciała Chrystusowego są pokuszenia podobne do tych, jakie przechodził nasz Wódz. Zaiste są! Pokusy ustawicznie atakują lud Pański – różne zamysły, aby dokonać coś zadziwiającego w imieniu Pańskim i tym sposobem przekonać siebie i innych, że doznali specjalnej łaski u Boga, Powinniśmy nauczyć się, że dzieło nam powierzone od Ojca, nie jest w celu przekonania świata, wykazywania Boskiej łaski wobec nas i chełpienie się tym, ale – „Ty wiarę masz? miejże ją sam u siebie przed Bogiem” – jak powiedział Apostoł. Powinniśmy być raczej spokojnymi i skromnymi, a jednak czynnymi na ile nas stać, aby rozsądnie i przyzwoicie przyświecać światłem, ogłaszać przymioty Tego, który nas powołał z ciemności do Swej przedziwnej światłości i w ten sposób służyć Prawdzie i Pańskiej sprawie. Zapamiętajmy dobrze Pańską odpowiedź kusicielowi: „Napisano: Nie będziesz kusił Pana Boga twego”. Jako członkowie klasy nóg Chrystusowych, nie pożądajmy ani przyjmujmy zewnętrznych wybawień z naszych doświadczeń, trudności i odpowiedzialności życiowych, lecz spodziewajmy się, że nasza protekcja, nasze ulgi i zasiłki będą duchowe – że będziemy zachowani od upadku i uszkodzenia, jako Nowe Stworzenia w Chrystusie Jezusie, ponieważ na Nim wiarą polegamy.

Nie wiemy, czy Szatan był dla naszego Pana osobiście widzialnym podczas tych pokus; wolimy wnosić, że nie był widzialnym, nie okazał się w formie człowieka lub w jakiejś innej formie widzialnej. Zapewne, jak święci Aniołowie mieli władzę okazywania się ludziom, tak i Szatan i upadli Aniołowie mieli kiedyś podobną władzę, czyli przywilej. Lecz Boski wyrok wydany na nich po potopie jest wyraźnie zapisany w Piśmie Świętym. Oni są „podani łańcuchom ciemności” (2 Piotra 2:4), zachowani na sąd dnia wielkiego, aż do poranku Tysiąclecia. Nie stanowi dla nas różnicy, w jaki sposób Szatan kusił naszego Pana, jednak w trzeciej pokusie jest widoczne, że wzięcie Pana na górę wysoką i okazanie Mu wszystkich królestw ziemi, nie było literalne, ale w duchu, w umyśle, nasunięciem myśli. Nie ma na tym świecie góry tak wysokiej, aby z niej całą ziemię zobaczyć; a gdyby nawet świat rzymski miał być rozumiany, to nie było w Palestynie góry tak wysokiej, aby z niej zobaczyć choćby znaczną część świata rzymskiego. Lecz umysł może być nastawiony na jakąkolwiek część tego świata lub na którąkolwiek część wszechświata każdej chwili, w wyobraźni. Szatan przedstawił w wyobraźni naszego Pana wielką górę, czyli wielkie królestwo dzierżące władzę nad światem. Nasunął Mu myśl, że powierzone Jemu dzieło byłoby wykonane gdyby On ustanowił Swoje Królestwo nad królestwami ziemi. Takim do pewnego stopnia jest duch proroctw; mianowicie, że Boskim celem jest, aby przez Chrystusa ustanowić władzę, która zapanuje nad narodami ziemi, pobłogosławi ludzkość i wyprowadzi ją z grzechu i degradacji do radości, szczęścia i wiecznego żywota – tylu z nich ilu okaże się posłusznych pod chwalebnymi wpływami i zarządzeniami Królestwa. Pan nasz zapewne rozumiał, że takie było Jego posłannictwo – aby założyć fundament tego Królestwa; nie przypuszczamy jednak, aby już wtedy rozumiał dokładnie wszystkie stopnie ustanowienia tegoż Królestwa. Gdyby rozumiał wszystkie szczegóły, sugestie Szatana nie byłyby dla Niego pokusami.

SZATAN W ROLI ANIOŁA ŚWIATŁOŚCI, ABY ZWODZIĆ

Przedstawiając propozycję w formie, która by Jezusowi imponowała, jako zgodna z Boskimi planami na dokonanie, których On przyszedł, Szatan chciał się Jezusowi przedstawić, jako sympatyzujący z Boskim zamiarem i z Jezusem, który zamiar ten miał przeprowadzić i że był gotów współdziałać. W rzeczywistości on jakby mówił: „Ja wiem, że Twoim zadaniem jest ustanowienie uniwersalnego królestwa w celu podniesienia, oświecenia i błogosławienia wszystkiego świata i ja w zupełności godzę się z tym; lecz są różne sposoby dokonania tego. Jeżeli podejmiesz się tego dzieła w sposób niewłaściwy to możesz tylko spowodować dla siebie nieszczęście i niepowodzenie dla sprawy; jeżeli zaś zabierzesz się do tego w sposób właściwy to wszystko się powiedzie”. „Ja jestem panem sytuacji – cały świat znajduje się pod moim wpływem. Przyznaję, że wpływ ten jest bolesny pod wielu względami i jestem gotowy go naprawić i ustanowić na świecie rząd sprawiedliwy. Moje popchnięcie ludzkości do grzechu, buntu i przesądów, nie tyle było abym chciał ludziom szkodzić, ale bardziej dlatego, że wiedziałem, iż był to jedyny sposób osiągnięcia nad nimi władzy. Obecnie jestem gotów współdziałać z Tobą w tym zamiarze ustanowienia wielkiego królestwa w celu błogosławienia świata a wszystko, co proponuję to abym miał także udział w dostojeństwie i zaszczytach z Tobą – abyś mnie uznał. Bądźmy wspólnikami – ja uznam Ciebie a Ty uznaj mnie i wspólnie dokonamy wielkiego dzieła reformy całego świata, na dokonanie czego tak wspaniale i szlachetnie wszystko poświęciłeś do tej chwili; lecz teraz bądź roztropnym, zapewniam Cię bowiem, że jakakolwiek inna metoda sprowadzi tylko ogólne nieszczęście a Tobie wiele niepotrzebnych i bezowocnych cierpień”.

Jak było już wspomniane, Pan Jezus badał Pismo Święte od dzieciństwa. Jego doskonała pamięć zatrzymała wszystkie szczegóły proroctw a teraz, będąc pomazanym Duchem Świętym, udał się na puszczę, aby zadecydował w tej najważniejszej kwestii – jak Jego przyjście na ten świat ma stać się skuteczne do błogosławienia ludzkości – jak ma postąpić, aby dopełnić Boskiej sprawy i stać się Królem Królów i Panem Panów dla ludzi, ku ich błogosławieniu i podniesieniu.

On wysłuchał propozycję kusiciela uważnie, zauważył i rozważył jego argumenty i zauważył pewne prawdy w tym, co Szatan powiedział; lecz poznał z Pisma Świętego dosyć, aby zrozumieć, że to, co Jego Ojciec ma w planie, nie było tak gładkim jak Szatan proponował. W Piśmie Świętym dostrzegł myśli nie tylko o chwale, czci, panowaniu i władzy, że każde kolano ugnie się a każdy język wyzna, że przyjdzie pożądanie wszystkich narodów a znajomością Pańską napełniona będzie ziemia tak, że nie będzie potrzeby uczyć brata lub bliźniego: Poznaj Pana, bo wszyscy Go poznają, od największego do najmniejszego z nich – ale zauważył także Pisma i różne figury wykazujące, że i dzieło ofiary miało być dokonane. Wszystkie ofiary za grzechy wskazywały na to a także było wyraźne świadectwo: „Uciśniony jest i utrapiony, a nie otworzył ust swoich; jako baranek na zabicie wiedziony był, i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, oniemiał, i nie otworzył ust swoich”. Rozważając nad tą sprawą Jezus mógł łatwo zauważyć, że to ofiarowanie, zabicie itd. nie mogło nastąpić po zaprowadzeniu na ziemi oświaty i chwały, stąd cierpienia musiały poprzedzić chwałę; jak to i Apostoł Piotr mówiąc o proroctwach powiedział, iż przepowiadały „Badając się, na który albo na jaki czas objawiał Duch Chrystusowy, który w nich był, świadcząc pierwej o utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa i o wielkiej za tem chwale”. Bez wątpienia, do onego czasu Pan już poznał wyraźną naukę Pisma Świętego, że bez przelania krwi nie ma odpuszczenia grzechów, co oznaczało, że w jakiś sposób On miał umrzeć za lud. Przypuszczając, że Pan dostrzegł to wówczas znaczyłoby, iż pokusa ta była tym silniejsza, ponieważ Szatan proponował mu metodę inną, to jest bez cierpienia; wywyższenie i zaszczyty od samego rozpoczęcia.

ZUPEŁNE POŚWIĘCENIE NIEODZOWNE DO ZWYCIĘSTWA

Pan Jezus był zachowany od wahania się lub od ujawnienia słabości w tym przedmiocie z racji Swego zupełnego poświęcenia, które usymbolizował przy Jordanie. Tam On rzekł, przynajmniej w Swoim sercu: „Tedym rzekł: Oto idę; w księgach napisano o mnie; Abym czynił wolę twoję, Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich”. To serdeczne pragnienie, aby podobać się Ojcu, aby czynić Jego wolę i prawo, ochroniło naszego Odkupiciela od jakiegokolwiek ustępstwa Szatanowi. Podobnie powinno być z nami, jako członkami Jego ciała. Nasze poświęcenie musi być zupełne, jeżeli chcemy ostać się w doświadczeniach, które muszą przyjść na każdego z nas, o ile naśladujemy Pana, aby dostąpić chwały, czci i nieśmiertelności przez Niego obiecanych. Szybką i stanowczą odpowiedzią Pańską było: „Idź precz Szatanie; albowiem napisano: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu służyć będziesz”. Ja nie będę wspólnikiem twoim w żadnym znaczeniu tego słowa; to byłoby niewiernością wielkiemu Bogu Jehowie. Ja pozostanę wiernym Bogu i zleceniu, jakie On Mi dał i wolę Jego czynić będę bez względu ile to będzie Mnie kosztowało.

Członkowie Ciała Chrystusowego idący Jego śladami, doświadczają podobnych pokus od onego przeciwnika. Nie, że on oferuje dzielić to ziemskie królestwo z nami, bo taka niepodobna do wiary propozycja nie imponowałaby nam; lecz on proponuje nam odchylenie się od ścisłego naśladowania Mistrza. On ustawicznie podsuwa Pańskim naśladowcom łatwiejszy sposób postępowania, którym dokonać można tyle, albo nawet więcej dobrego bez ofiary i bez samozaparcia. Takie sposoby unikania ofiary a jednak osiągnięcia wyników dobrych, zawsze oznaczają większe lub mniejsze współdziałanie z przeciwnikiem wprost lub pośrednio. To byłoby uznaniem go, kłanianiem się złemu – złym ludziom lub złym zasadom.

W takich okolicznościach powinniśmy bacznie zauważyć Pańską metodę i naśladować Go. Powinniśmy sprzeciwiać się jakiejkolwiek społeczności z grzechem i ze złymi wpływami albo metodami w naszych staraniach, aby służyć Panu i prawdzie. Szatan nie przystępuje do nas w formie ludzkiej ani diabelskiej, ale zwykle przez różne ludzkie ambicje, partie, sekty itp. Gdyby nasz Pan zapytał Szatana, jaki program on zaleciłby, to bez wątpienia doradziłby Mu przyłączyć się natychmiast do Faryzeuszów i takimi drogami zacząłby wywyższać Pana nad narodem żydowskim a ostatecznie i nad światem – o ile temu, który okazał się mordercą od początku, można by zaufać w jakiejkolwiek obietnicy.

Podobnie i dziś on proponuje Pańskim naśladowcom przyłączenie się do nominalnego kościelnictwa. Stara się im schlebić jakimś drobnostkowym urzędem, większym w nazwie niż w istocie i w służbie; przekonuje ich, że w danym zespole będą mieli większe wpływy i że wycofanie się z Babilonu spowoduje różne cierpienia dla nich, dla ich rodzin a nawet szkodę dla pracy, którą podejmują. Jeżeli tymi sposobami nie uda się jemu doprowadzić ich stopniowo do zupełnego współdziałania z nim w zaciemnianiu drugich, to przynajmniej powstrzyma tych, którzy jego propozycjom ulegają, od śmiałego wystąpienia z jego szeregów i stanięcia odważnie po stronie Pańskiej, w opozycji do przesądów i błędów. Takich on powstrzyma od członkostwa w Ciele Chrystusowym i od stania się zwycięzcami. Jaka powinna być nasza odpowiedź na jego sugestie? Odpowiedzmy tak jak to uczynił nasz Pan, że nie możemy mieć żadnego działu ani członkostwa w jakiejkolwiek instytucji lub współdziałać z kimkolwiek w tym, co zniesławiałoby charakter naszego Ojca Niebieskiego, albo w czymś takim, co w jakiejkolwiek mierze sprzeciwia się tym, co Boga miłują i usiłują kroczyć Jego drogą – drogą samozaparcia i cierpień dla słuszności i prawdy.

DODAJCIE DO WIARY MĘSTWO

Inna jeszcze myśl: Poważną trudnością u wiernych Pańskich jest to, że nawet, gdy zdecydują się na właściwą drogę i sprzeciwią się kusicielowi, nie okazują się w tym dosyć stanowczymi. Niektórzy mówią: Ja zadecydowałem nie ulec pokusie tym razem. Tym sposobem oni pozostawiają w swoim umyśle jakby otwartą sposobność powrotu kusicielowi. Sposób naszego Pana był najwłaściwszy; powinniśmy kusiciela odeprzeć raz na zawsze; winniśmy zająć stanowisko tak silne, że nawet przeciwnik uzna za zbyteczne kusić nas więcej w danej sprawie. „Idź precz szatanie, samemu Bogu kłaniać się i Jemu służyć będę”.

Tym zakończyły się pokusy naszego Pana. Od tego czasu Szatan był Jego przeciwnikiem, ale Ojciec był Jego protektorem i ostatecznym wybawicielem. Gdyby Jezus nie okazał się takim stanowczym w Swej decyzji, wnosić możemy, że pokusy Szatana przedłużałyby się przez kilka dni, tygodni lub lat i utrudniałyby w Pańskiej pracy, jaką miał wykonać. Podobnie powinno być z nami: musimy to ustalić i jeżeli chcemy być po stronie Pańskiej, musimy zadecydować, że w żadnym znaczeniu tego słowa nie ulegniemy przeciwnikowi, ani w jego polityce, ani w jakiejkolwiek spółce dla zachowania swego życia, imienia lub sławy. Decyzja nasza musi być stanowcza; coś jak wyraził poeta:

„Już nie kuś duszy mej, Jezus jest mój!
On da mi siły Swej, Jezus jest mój!
Rzeczy znikome, czcze, trwające tylko dzień
Serce mijajcie me, bo Jezus jest mój!”

„NIE DZIWUJCIE SIĘ, JEŹLI WAS ŚWIAT NIENAWIDZI”

Gdy naśladowcy Pana okażą się stanowczymi w danym przedmiocie, jak to uczynił ich Wódz, wynik będzie podobny. Szatan jest ich nieubłaganym przeciwnikiem; on dopilnuje, aby oni cierpieli. Nie tylko sam będzie ich wrogiem, ale będzie nim również świat, rządzący się jego duchem w różny sposób. Stanąwszy po stronie Pańskiej, nie powinno ich dziwić, gdy świat ich nienawidzi i mówi wszystko zło przeciwko nim, dla imienia Chrystusowego. Im bardziej czynnymi będą, jakim był Pan, tym gwałtowniejsze będą jego ataki – tym bardziej silił się będzie, aby ich pokonał. Myśl, że Szatan jest naszym wrogiem i że musimy bojować nie tylko z naszym ciałem, ale i z Księstwami, Zwierzchnościami i władzami ciemności, które są potężne, przerażałaby nas, gdyby nie to zapewnienie, że o ile będziemy stanowczymi w naszej decyzji, otrzymamy dużo pomocy i zasiłku od innych potęg niewidzialnych. Od chwili stanowczego sprzeciwienia się pokusie i oświadczenia się po stronie Pana i Jego sprawy stajemy się mocnymi w Panu i w sile mocy Jego; albowiem większy jest Ten, co jest za nami aniżeli wszyscy przeciwni nam.

Tak sprawa miała się w wypadku naszego Pana. Po odstąpieniu od Niego Szatana, od razu zajęli się Nim niewidzialni posłańcy Boży i wszelkie grozy, jakich mógł doświadczać pod naporem pokus przeciwnika, były więcej niż zrównoważone zapewnieniem o Boskiej łasce i pomocy. Niechaj więc podobnie będzie z nami. Jeżeli Bóg jest za nami to któż może być przeciwko nam – co znaczą wszystkie sprzeciwy świata, ciała i diabła, jeżeli Bóg oświadcza, że jesteśmy Jego i że wszystkie rzeczy są nasze, bośmy Chrystusowi a Chrystus Boży? (1 Kor. 3:21-23).

====================

— 1 stycznia 1904 r. —