R3325-60 Studium biblijne: Okazje, które są kosztowne

Zmień język

::R3325 : strona 60::

okazje, które są Kosztowne

— Mat. 14:1-12 — 13 MARCA —

Złoty tekst: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota” – Obj. 2:10

Jan Chrzciciel był w więzieniu około rok czasu zanim został ścięty, jak opisane to jest w niniejszej lekcji. Jego publiczna działalność i kazania trwały zaledwie jeden rok, lecz w tym czasie wywarł on widocznie ogromne wrażenie w całej Palestynie – wrażenie, które chociaż było wielkie pod niektórymi względami, nie dokonało tego, co Jan miał na celu – nie przygotowało ludności, aby przez pokutę i odwrócenie się od grzechu, przyjęła Jezusa jako Mesjasza. Historyk Józefus wyraził przypuszczenie, że Jan więziony był w lochu przy pałacu Macherusa. Pisarz Geike podaje nam swoją opinię o owym lochu, w takich słowach: „Było to prawdopodobnie coś w rodzaju klatki ogrodzonej żelaznymi sztabami, jaką widziałem w Gaza, do której przyjaciele więźnia mogli przystąpić, aby porozmawiać z więźniem i podać mu coś do jedzenia, lecz wewnątrz nie było żadnego sprzętu do siedzenia ani do spania; była tylko goła kamienna posadzka”. Tym można by wytłumaczyć ów fakt, że Jan mógł posłać swych uczni do Jezusa z zapytaniem: „Ty żeś jest on, który ma przyjść, czyli inszego czekać mamy?”. Nie możemy dziwić się, że doświadczenia, jakie przyszły na Jana, były do pewnego stopnia zawodem dla niego, chociaż z naszego punktu zapatrywania widzimy, że on dokonał pracy, jaką Bóg mu powierzył. To może być nauką i dla nas. My również powinniśmy wykonywać nasz dział wiernie jako Panu, a wyniki pozostawić w Jego rękach, pewni, że Jego mądrość i moc opanują wszystkie rzeczy ku ostatecznemu dokonaniu Jego chwalebnych zamysłów. Słowa poety są odpowiednie dla Jana i do wielu innych wiernych dusz:

„Żyjemy w uczynkach, nie latach, w myślach, nie oddechach;
W uczuciach, nie w cyfrach na tarczy zegara. Najwięcej żyje
Kto myśli najwięcej, czuje najszlachetniej, działa najlepiej.
Takie życie jest długim, które skutkuje wspaniałym końcem życia”.

Tak jak zachodzi uderzające podobieństwo pomiędzy Janem Chrzcicielem a Eliaszem, jego typem, podobnie zachodzi znaczne podobieństwo pomiędzy doświadczeniami Jana a Kościoła – onego wielkiego pozafiguralnego Eliasza. Eliasz musiał uciekać przed Achabem, lecz jego rzeczywistą prześladowczynią była Jezabela, która godziła na jego życie. Podobnie Jan Chrzciciel był więziony i w końcu ścięty przez Heroda, lecz jego rzeczywistym wrogiem była żona Heroda, czyli Herodiada. Również ten większy Eliasz, wierni członkowie Chrystusa w ciele, ponosili różne cierpienia i będą ich jeszcze więcej ponosić z rąk władz cywilnych, lecz ich rzeczywistą prześladowczynią była pozafiguralna Jezabela, wspomniana w Obj. 2:20 – figuralna Herodiada, czyli nominalny kościół, cudzołożący społecznością z królestwami tego świata, gdy zaś nominalnie uchodzi jakby był Oblubienicą Chrystusową. Wszyscy badacze Biblii rozpoznają podane w Objawieniu różne obrazy tej apostazji, chociaż nie wszyscy rozumieją wyraźnie zachodzące podobieństwo.

HEROD, HERODIADA I SALOMEA

Herod Wielki pozostawił po sobie kilku synów, ambitnych aby królować po nim. Herodiada wyszła za najstarszego – Filipa – w nadziei, że zostanie królową. Cesarz Rzymski zadecydował inaczej i królem nad Galileą naznaczył Antypasa Heroda, o którym traktuje nasza lekcja. Wobec tego Herodiada, wciąż jeszcze energiczna i ambitna aby być królową, skierowała swe czarujące wdzięki na Antypasa i nakłoniła go, aby pozbył się swej żony i przyjął ją za żonę i królową. Jan Chrzciciel, każąc przeciwko grzechowi, widocznie napiętnował publicznie ten nieprawy związek – oświadczył, że Herod z Herodiadą żyją w cudzołóstwie – bowiem król opuścił swoją żonę i żył w nielegalnej społeczności z żoną swego brata Filipa. Nie potrzebujemy dziwić się, że tak zarozumiałe, ambitne i niepobożne osoby jak Herod i Herodiada były oburzone tym, że jakiś tam kaznodzieja odważył się gromić ich królewską mość. Skutek był ten, że Jan został uwięziony, do czego na pewno najbardziej przyczyniła się Herodiada, bowiem to jej groziło największe niebezpieczeństwo z tych kazań Janowych. Gdyby Herod poczuł wyrzuty sumienia; albo też gdyby ludność została tak poruszona, że napierałaby na Heroda, choćby sumienie jego nie było poruszone, to wyniki byłyby zgubne dla Herodiady. Ona nie tylko, że straciłaby zaszczytne stanowisko, na zdobycie którego poświęciła swe życie, lecz straciłaby wszystko i stałaby się bezdomną nierządnicą. Na pewno starała się ona pobudzić swego męża do uśmiercenia Jana zaraz wtedy, gdy ten był uwięziony, lecz Herod nie uległ jej wpływom w tym względzie z obawy, aby nie narazić się ludowi, który uważał Jana za proroka.

Królowa spiskując postanowiła wykorzystać dla swego celu ucztę urządzoną w rocznicę urodzin króla. Znała usposobienie króla i wiedziała, że przy takiej okazji posuwano się do większej rozpusty i pijatyki, niż to było w zwyczaju. Na podobnych zabawach dla większego ubawienia mężczyzn, występowały tancerki w strojach mniej więcej przezroczystych. Na zabawie tej Herodiada, jakby dla specjalnego uczczenia swego męża, zarządziła, aby z tańcem wystąpiła jej córka z poprzedniego małżeństwa, Salomea. Pomysł jej udał się wyśmienicie; król i jego współbiesiadnicy zostali zachwyceni tańcem Salomei i zamiast nieznacznego podarku, jaki zwykle przy podobnych okazjach dawano tancerkom, król pod działaniem wina i uwielbienia dla swej pasierbicy powiedział jej, że może żądać co chce – aż do połowy królestwa, (jak podaje to Marek).

NIEMĄDRA UGODA KRÓLA

Tylko umysł wytrącony z równowagi alkoholem i chwilowym podnieceniem mógł uczynić tak niemądrą obietnicę i zobowiązać się przysięgą, jak to podaje opis. Poświęceni Pańscy mają znaczną przewagę pod tym względem. Oni nie tylko, że chronią się takich nadużyć i wynikłych z tego nierozumnych decyzji, lecz w dodatku Apostoł zaznacza, że otrzymują „ducha zdrowego zmysłu” (2 Tym. 1:7). Zmysł Chrystusowy, usposobienie Chrystusowe odwraca serce od takich niedorzeczności i kieruje je na poważniejsze rzeczy. Daje nam również lepszą ocenę rzeczy prawdziwie wartościowych. Gdy zaś duch tego świata, duch pychy, ambicji i zazdrości, zazwyczaj spacza rozsądek, daje niewłaściwe pojęcie co do prawdziwych wartości.

W łączności z tą lekcją przychodzą na pamięć inne niemądre, złe ugody; na przykład: ugoda Ezawa, który za misę soczewicy sprzedał swoje prawa jako pierworodnego syna Izaaka i naturalnego dziedzica obietnicy danej Abrahamowi. Pamiętamy też o złej ugodzie Judasza. Zdobył trzydzieści srebrników, lecz sprzedał swego Pana i stracił wszystko. Herod też popełnił tę pomyłkę – zrobił złą ugodę, w rezultacie której stracił spokój umysłu, jak jest napisane, że „zasmucił się”. Możemy być pewni, że umysł jego był często zaniepokojony tą myślą, że popełnił niesprawiedliwość i to jeszcze wobec takiego, który wydawał się być prorokiem Pańskim. Popularność Jezusa nie była jeszcze ogólna w owym czasie; stała się taką, zdaje się, dopiero po śmierci Jana. Toteż, gdy później Herod dowiedział się o sławie Jezusa, zaczął się trwożyć, że może jest pewna prawda w greckiej teorii co do umarłych, iż w rzeczywistości nie umierają, lecz nadal mogą się komunikować z żywymi, coś jak duchy działają teraz poprzez tak zwane „medium”. Umysł Heroda był zaniepokojony, jednak on nie pokutował.

Podobne warunki panują i dziś. Ludzie czynią rzeczy, o których wiedzą, że są złe, gwałcą swe sumienie, żałują, lecz nie owym zbożnym żalem; albowiem jak to określa Apostoł, zbożny żal, czyli żal, który Bóg uznaje, prowadzi do pokuty. Jakikolwiek inny żal lub smutek może czasami zaszkodzić, lecz smutek według Boga zawsze jest korzystny. Smutek taki prowadzi do pokuty, do naprawy i do pojednania z Bogiem przez naznaczony przewód, którym jest Jezus. Dlatego jako lud Pański starajmy się być napełnieni Jego duchem, a wolnymi od ducha tego świata; pomnażajmy się w duchu zdrowego umysłu a wyzbywajmy się ducha upojenia i samowoli. Jeżeli jednak ktoś popadnie w grzech przez cielesną pożądliwość niech pamięta, że za każdy krok wsteczny musi być uczyniony krok naprawy, jeżeli ma z tego wyniknąć coś dobrego teraz lub w przyszłości. Spieszmy się w naszym dążeniu za Panem, oczyszczajmy się zasługą drogocennej krwi i coraz więcej chrońmy się grzechu.

CZY JAN POSTĄPIŁ NIEROZTROPNIE?

Nie naszą rzeczą jest sądzić postępowanie Jana Chrzciciela, aby decydować, czy jego krytykowanie króla lub królowej było właściwym, czy też było posunięciem swego obowiązku za daleko. Gotowi jednak jesteśmy myśleć, że on poniekąd przekroczył swój obowiązek. Na ile nam się wydaje, wielu było takich urzędników, którym Jezus i Apostołowie mogli czynić różne poważne zarzuty, nie znajdujemy jednak, aby któryś z nich uczynił w tym względzie to, co uczynił Jan. Jezus był stawiony przed Piłata; a także znalazł się przed obliczem tego samego Heroda, a jednak nie mamy napisane, aby On wypowiedział choćby jedno słowo w takich sprawach, w których Jan czuł się wolnym do mówienia. Apostoł Paweł również znalazł się osobiście przed Agrypą, Feliksem i innymi ówczesnymi urzędnikami, pomiędzy którymi byli też ludzie bardzo zepsuci, jednak Paweł żadnego nie zaatakował osobiście, a jego jedynym apelem do Agrypy było: „Życzyłbym od Boga, aby w małym i w wielu, nie tylko ty, ale i wszyscy, którzy mię dziś słuchają, stali się takimi, jakim i ja jest, oprócz tych związek”. Słowa te wyrzekł w odpowiedzi na uwagę Agrypy: „Mało byś mnie namówił, żebym został chrześcijaninem”.

Tak jak my pojmujemy naukę Pisma Świętego, obowiązkiem poświęconych Pańskich nie jest, aby chodzić po świecie i gromić grzeszników, ale aby głosili Ewangelię; a ta Ewangelia, którą głosić powinniśmy nie tylko słowem, ale i naszym życiem, „jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącemu” (Rzym. 1:16). Kładziemy nacisk na tę sprawę, ponieważ daje się często zauważyć, że niektórzy z poświęconych czują się w obowiązku naśladować w tym względzie raczej Jana, zamiast Jezusa i Apostołów. Wierzymy, że tacy błądzą. Ewangelia posłana została nie aby ranić ludzkie serca, ale aby zranione leczyć – aby moralnie chorych a pragnących uzdrowienia – uzdrowić. Grzech i związane z nim kary są młotem, który tłucze ludzkie serca. Zbliżający się Wielki Ucisk będzie również Boską metodą do skruszenia serc całego świata – aby wszyscy byli gotowi przyjąć balsam z Galaad i błogosławieństwa Tysiąclecia, jakie nastąpią. Ci, którzy używają Ewangelii jako młota, nie pojmują danego im polecenia, które dla całego Chrystusa – Głowy i ciała – brzmi: „Duch Panującego Pana jest nade mną; przeto mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał mię, abym związał rany tych, którzy są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy” – Iz. 61:1.

WPŁYW RODZICÓW KU DOBREMU LUB KU ZŁEMU

Jaką moc miała Herodiada nad Herodem możemy zauważyć z jej mocy nad córką Salomeą. Hojna oferta króla musiała niewątpliwie wywrzeć poważny wpływ na umyśle młodego dziewczęcia. Bogactwo, przepych, klejnoty itp., na pewno nasuwały się na jej umysł; lecz ponieważ jej dotychczasowe postępowanie było pod dyrekcją jej matki, więc i w tej sprawie udała się do niej po radę: „O co mam prosić?” (Mar. 6:24). Tu mamy ilustrację wpływów rodzica na dziecko. Choć niegodziwa, jak była Herodiada, widocznie jednak cieszyła się poważaniem u swej córki, jej zupełnym zaufaniem i posłuszeństwem. Miała więc ona zupełną sposobność pokierowania umysłem swej córki na drogę dobrą lub złą. Do pewnego stopnia jest to prawdą u każdego rodzica, a szczególnie u każdej matki. Naprawdę, wielką jest odpowiedzialność ojców i matek względem swoich dzieci! Duch zdrowego umysłu w poświęconych Pańskich będzie ich pobudzał, aby ten wrodzony wpływ, jaki mają na swoje dzieci, używali ku wprowadzeniu ich na dobrą drogę.

Niestety, jak wiele nawet chrześcijańskich matek zaniedbuje sposobności skierowania dzieci na drogę niebieską! Wiele z tych matek ma tak dużo światowego ducha w sobie, że nawet gdy chcą poświęcić coś ze swych ziemskich dóbr na sprawę Pańską aby zaskarbić sobie skarb w niebie, wzdrygają się aby ich dzieci nie ucierpiały na tym; zapominając, że drogi mądrości są drogami przyjemnymi, gdy zaś inne ścieżki prowadzą tylko do różnych kłopotów, tak teraz, jak i w przyszłości. Takie matki nie doceniają słów Apostoła: „Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą”. Jakikolwiek inny sposób postępowania jest nierozumnym, nieracjonalnym i niemądrym.

W odpowiedzi na pytanie Salomei, ktoś włożył do ust Herodiady takie słowa: „Głupie dziewczę, cóżby ci pomogły klejnoty lub inne podarki, gdybyśmy obie pozbawione zostały królewskiej godności, co łatwo może się stać, dopóki Jan Chrzciciel żyje”. Myślą Herodiady widocznie było, że gdy ten prorok zostanie usunięty z drogi, to inne korzyści na zawsze będą dostępne tak dla niej, jak i dla jej córki. Doradziła więc jej, aby zażądała głowy proroka natychmiast (na jednej z wielkich mis używanych na tej uczcie). Pośpiech zdawał się jej być konieczny, aby czasami król, otrzeźwiwszy się z trunków i z chwilowego podniecenia, nie zmienił swego słowa, które wypowiedział przy tak wielu gościach, a w oczach których okazałby się teraz słabym, gdyby okazał większy respekt dla więźnia niż dla swego słowa popartego przysięgą. Herod więc przychylił się do jej żądania, co jednak nie ochroniło Herodiady od tego czego się obawiała; bowiem zapiski historyczne podają, że około dziesięć lat później, Herod pobudzony jej ambicją, wbrew własnemu rozsądkowi, udał się do Rzymu z prośbą o większe godności. Prośba ta była odrzucona, królewska władza została mu w zupełności odjęta i Herod został wygnany do Lyonu w Galii, gdzie umarł.

PRZYSZŁE MOŻLIWOŚCI DLA NAS

Wspomnieliśmy już o tym, że Jan Chrzciciel był pozafigurą Eliasza i że Kościół Wieku Ewangelii, Głowa i ciało, jest jeszcze wyższą pozafigurą. Przez dziewiętnaście stuleci ten większy Eliasz kazał sprawiedliwość temu światu, wzywał do pokuty itd., ogłaszając przyjście Chrystusa uwielbionego wraz z Kościołem, aby ustanowić Królestwo Boże i błogosławić świat. Jak Eliasz znalazł w Izraelu tylko kilku wiernych Bogu, tak ów drugi Eliasz (Jan Chrzciciel) znalazł tylko kilku gotowych na przyjęcie Jezusa w ciele; i podobnie ten wielki pozafiguralny Eliasz (Kościół w ciele) znalazł tylko kilku – Maluczkie Stadko – które chciało słuchać i przygotować się do owego Królestwa. Mimo to, jednak to było nakreślone dzieło, oraz, jak przepowiedziane przez proroka Malachiasza, niemożność osiągnięcia większych rezultatów oznacza że Królestwo będzie wprowadzone nie pokojowo, lecz siłą, że w celu ustanowienia Króla Chwały Księciem ziemi, niezbędnym będzie uderzanie narodów laską żelazną, aby połamać je na kawałki jak naczynia garncarskie, aby wszyscy poganie szukali Pana, a znajomość Pańska mogła napełnić całą ziemię, żeby Jego Królestwo mogło nadejść a Wola Jego aby czyniona była na ziemi tak, jak jest w niebie.

Inny jeszcze punkt można tu przytoczyć: Pierwszego Eliasza tak prześladowała Jezabela, że uciekł na puszczę a nawet po swym powrocie, dokonaniu pewnego wielkiego cudu i nawróceniu niektórych do Pana, zmuszony był drugi raz uciekać od Jezabeli godzącej na jego życie. W wypadku drugiego Eliasza, Jana Chrzciciela, doświadczenia były w pewnej mierze podobne i Jezabeli (Herodiadzie) udało się zniszczyć proroka. W wypadku trzeciego Eliasza (Kościół w ciele) symboliczna niewiasta Jezabela (Obj. 2:20), jej trująca robota, ucieczka Kościoła na puszczę (Obj. 12:6) i jego powrót ze stanu puszczy w czasie Wielkiej Reformacji, są ogólnie znane. Obecnie można spodziewać się drugiego ataku na prawdziwy Kościół (nie na system nominalny); i to może oznaczać, tak jak w wypadku Jana Chrzciciela, wtóre i na pozór zupełne zwycięstwo babilońskiej niewiasty i jej współzalotnika, świata, nad wiernymi członkami Chrystusowymi w ciele. Wcale by nas nie dziwiło, gdyby sprawy tak wyszły; lecz to, jak i wszystko inne, może tylko dopomagać ku dobremu tym, co miłują Boga. Wszyscy musimy umrzeć, aby dostąpić nagrody niebieskiej poza zasłoną. Klasa Eliasza z tej strony zasłony musi być, i będzie zgnieciona, lecz ta pozorna porażka tylko przyspieszy chwałę królewską i obiecane błogosławieństwo. „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota”.

idź POWIEDZ to JEZUSOWI

Uczniowie Janowi wiedzieli gdzie udać się w swej żałobie, gdzie szukać współczucia i pociechy w łączności z swoją stratą. I w tym jest nauka dla nas. Do kogo mamy udać się w naszych doświadczeniach, trudnościach, uciskach, zmartwieniach i zawodach? Pan zaprasza, abyśmy udali się do Niego z wszystkim, co jest za ciężkie dla nas, z każdą naszą troską. On ma pieczę o nas i ufającej duszy nie odmówi Swego błogosławieństwa. Ci, którzy poszli do Jezusa, zapewne pozostali Jego uczniami i tym sposobem doświadczenia w łączności ze stratą ich wodza i nauczyciela, wprowadziły ich do społeczności z większym Nauczycielem. Podobnie może się stać z tymi, którzy są przyjaciółmi ludu Bożego w obecnym czasie i z klasą Wielkiego Grona. Złość pozafiguralnej Jezabeli, wylana na pozafiguralnego Eliasza, pobudzi wszystkich przyjaciół i sympatyków Prawdy do większej miłości i zainteresowania, a dla Wielkiego Grona będzie pobudką do szukania bliższej społeczności z Panem.

NASZ ZŁOTY TEKST

Ci, którzy przygotowali niniejszą lekcję dla kościołów protestanckich widocznie nie zauważyli tego, że Jan Chrzciciel nie należy do tej samej klasy, do której zaadresowany jest tekst na wstępie jako złoty tekst niniejszej lekcji. Janowi nie była obiecana korona żywota. Obietnica ta należy do nas – do tych, którzy stanowią Kościół Wieku Ewangelii – do wezwanych, wybranych i wiernych. Jednakże Jan też dostąpi wielkiej nagrody, chociaż niższej od Kościoła; albowiem pamiętamy słowa naszego Pana: „Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy się z niewiast rodzą, większy nad Jana Chrzciciela; ale który jest najmniejszy w królestwie niebieskim, większy jest niżeli on”.

====================

— 15 lutego 1904 r. —