R3715-38 Studium biblijne: Bój z pokusami

Zmień język

::R3715 : strona 38::

Bój z pokusami

— Mat. 4:1-11 — 4 LUTY —

Złoty tekst: „Mamy kapłana (…) skuszonego we wszystkim na podobieństwo nas oprócz grzechu” – Żyd. 4:15

Wraz z grzechem przyszło samolubstwo – zaiste, „źródło grzechu” wypłynęło z samolubstwa, a które rozwija się przez całe sześć tysięcy minionych lat. Samolubstwo jest głównym motywem walki nie tylko przeciwko uczynności i sprawiedliwości, lecz także przeciwko wszystkiemu, co stoi na drodze jej ambicji. Ono sprowadziło wszystkie konflikty świata, tak osób pojedynczych jak i całych narodów. Podczas gdy samolubstwo jest złem i tylko złem samo w sobie, to jednak może ono pod Boską opatrznością służyć ku dobremu celowi w kierunku rozwinięcia charakteru. Jak Bóg jest źródłem wszelkich dobrych zasad, sprawiedliwości, miłości i prawdy, tak Szatan jest źródłem lub wyobrażeniem wszelkich przeciwnych grzesznych zasad: zazdrości, niesprawiedliwości, kłamstwa, bezbożności, samolubstwa we wszelkich ich formach. Prędzej, czy później każda jednostka, która ma być uznaną za godną łaski Bożej i żywota wiecznego, musi być wpierw doświadczoną odnośnie tych zasad, musi dowieść, czy jest wierną Bogu i zasadom sprawiedliwości, czy też samolubną i niemoralną.

Ewangelia podaje nam wiadomość o pokusach, którymi Jezus był doświadczany potem, gdy został namaszczony Duchem Świętym, odnośnie samolubstwa. Bez wątpienia, iż jako dziecię i młodzieniec miewał On także pokusy swego rodzaju, jak to bywa u innych, lecz ponieważ Jezus był doskonałym i miłość była jakoby wyhaftowaną w całym Jego jestestwie, więc pokusy te były mało znaczące. Może niejednego zadziwi, gdy powiemy, że Jego pokusy były większe, zaprawdę o wiele większe, po otrzymanym namaszczeniu Duchem Świętym. Tak jednak w rzeczywistości było. Co więcej, należy nam jeszcze zapamiętać, iż nasz tekst „Skuszony we wszystkim na podobieństwo nas, oprósz grzechu”, nie odnosi się do zwykłych, naturalnych pokus doświadczanych przez naszego Pana przed Jego pomazaniem. Jest tam mowa o próbach, pokusach i bojach, jakie Pan nasz podejmował jako Nowe Stworzenie, o doświadczeniach, które uczyniły Go wodzem naszego zbawienia i naszym wzorem. – „Skuszony na podobieństwo nas” (Nowych Stworzeń).

ZAWIEDZIONY OD DUCHA, ABY BYŁ KUSZONYM

Nigdy nie mamy dobrowolnie wchodzić w pokuszenia. Przezorność, pokora i ostrożność powinny nas od tego chronić. Należyte ocenienie naszej niedoskonałości powinno nas skłaniać do unikania pokus lub pomijania ich. Gdy jednakowoż, pokusy nadejdą, mamy być odważnymi, wiedząc, iż mocniejszym jest Ten, który jest za nami, aniżeli ci, co są przeciwko nam, i obiecał, że On nas nigdy nie opuści ani zaniecha, że Jego moc będzie skuteczną i wystarczającą w słabości naszej, jeżeli tylko wiarą tą Jego pomoc sobie przyswoimy.

Nie możemy się spodziewać byśmy w zupełności mogli uniknąć pokus, prób, trudności i doświadczeń, ponieważ tylko w ten sposób możemy udoskonalić nasz charakter. Tylko ten, co przechodził doświadczenia może kiedyś być ogłoszonym za zwycięzcę. Grzech i błąd jest dookoła nas i jest nasuwany nam nie tylko przez świat i Szatana, ale także i przez własne nasze ciało. Gdybyśmy wcale nie przechodzili prób, pokus, ani trudności z pewnością nigdy byśmy nie zostali zwycięzcami, ani nie otrzymali korony żywota i współdziedzictwa z naszym Panem, Głową i Wodzem zwycięzców. My nie przeoczamy prośby zawartej w modlitwie Pańskiej „Nie wódź nas na pokuszenie”. Z powodów powyżej przytoczonych, jesteśmy raczej skłonni uznać tłumaczenie tych wyrazów tak, jak są one oddane w dosłownym tłumaczeniu przez (Emphatic Diaglott). „Nie opuszczaj nas w pokuszeniu, ale wybaw nas od onego złego”. Nasz Pan wyraźnie oświadczył, iż „nie może być, aby zgorszenia (pokusy) przyjść nie miały”.

Pan nasz był pobudzony przez Swego Ducha, tj. w umyśle Swoim, by udać się na puszczę a tym samym pośrednio naraził się na pokusy i trudności tam doświadczane. Tak samo rzecz się ma z naśladowcami Pana, jest to właśnie przez ich uświęcony umysł, czyli usposobienie, którego osiągnęli w rezultacie zupełnego poświęcenia się Bogu, gdy zostali spłodzeni z Ducha Świętego, że oni także wiedzeni są w różne pokuszenia, próby i trudności, podobne do tych, jakich doświadczał nasz Pan.

KUSZONY PRZEZ CZTERDZIEŚCI DNI

Ewangelista Mateusz mówi, iż Pan nasz doświadczał pokus przy końcu owych czterdziestu dni Jego pobytu na puszczy, lecz Marek i Łukasz odnosząc się do tych samych czterdziestu dni mówią, że był On kuszonym przez cały ten okres. Obie myśli są niezawodnie właściwymi: Jezus był kuszonym przez czterdzieści dni, czyli próbowanym, doświadczanym odnośnie Jego własnego umysłu, Jego usposobienia, by czynić wolę Ojca, podczas gdy Mateusz podaje Jego szczególny konflikt z Szatanem (Dyabolus), który przechodził przy końcu owych czterdziestu dni. Chcemy tu zaznaczyć, iż słowo „Dyabolus” jest w greckim tekście używane zawsze w liczbie pojedynczej i widocznie odnosi się do Szatana księcia demonów.

Błędy wprowadzone przez wielu utrudniają właściwe zrozumienie kuszenia naszego Pana. Niektórzy, co głoszą, że Jezus był istotą duchową, że tylko przybrał na siebie ludzkie ciało, by przez pewien czas udawać człowieka, nie mogą mieć właściwego pojęcia Jego pokusy, prędzej, aż odrzucą od siebie tę błędną koncepcję, a przyjmą oświadczenie Pisma Świętego, iż „Ten, który był bogatym, stał się dla nas ubogim”, – że „stał się ciałem”, – że On w rzeczywistości był „Człowiekiem Chrystusem Jezusem” i przestał być duchową istotą, dobrowolnie opuścił chwałę, cześć i przywileje duchowej istoty, a stał się poddanym wszystkim ograniczeniom doskonałego człowieka, podobnym ojcu Adamowi w jego doskonałym stanie, przed grzechem i ściągnięciem na siebie wyroku śmierci.

„W SPRAWACH OJCA MEGO”

Niektóre rzeczy rozumiał nasz Pan dość wyraźnie, lecz inne nie były Mu objawione od Ojca. Już jako dwunastoletniego chłopca znajdujemy zrozumiewającego, iż przyszedł na świat ze szczególną misją i że musi się zajmować sprawami Swojego Ojca. „Sprawy któreś mi powierzył, abym je uczynił”. Jezus nie mógł w zupełności zająć się tymi sprawami prędzej, aż w trzydziestym roku życia, Pan nasz czekał cierpliwie tego czasu, ukrył Swoją tożsamość i zadowolił się, że był uznawany za wiernego syna w sferze, w której Go Boska opatrzność postawiła. Lecz jak tylko doszedł do odpowiedniego wieku, natychmiast pospieszył zawrzeć przymierze z Bogiem, którego symbolicznym znakiem był Jego chrzest w Jordanie, znaczy, że wówczas uczynił zupełne poświęcenie ze wszystkich Swoich talentów i sił, aż do śmierci. Uczynił to w czasie, zanotowanym w naszej lekcji i że wtedy został namaszczony Duchem Świętym. Od tej pory stanął na wstępie Swego wielkiego dzieła, a oceniając jego ważność zrozumiał, iż teraz jest właściwy dla Niego czas by w zupełności poznać Plan Boży, który został Mu powierzony do wykonania, by mógł ten plan uskutecznić zgodnie z wolą Bożą, szukał więc zacisza (puszczy), aby w samotności mógł lepiej rozważyć i poznać w jaki sposób ma On ogłosić się Mesjaszem dla Izraela i dla świata.

GODNY BARANEK ZABITY

Symbolicznym sposobem Pan nasz wykazuje, iż nie było dla Niego możliwym poznać zupełności Boskiego Planu prędzej, aż wykazał i udowodnił godność, stania się dziedzicem wszystkich rzeczy, godność ta została dowiedzioną Jego posłuszeństwem aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej. W symbolach Objawienia pokazuje On jak ten Plan Boży był przez długi czas jakoby zapieczętowane księgi w ręku i nikt nie znalazł się godnym, ani na niebie ani na ziemi, otworzyć tych ksiąg (zwoi pergaminów), czyli zrozumieć szczegółów Boskiego programu, aż On (Jezus) jako ów pozafiguralny Baranek Boży, został zabitym, a przez gotowość złożenia ze Siebie ofiary wykazał, iż stał się godnym otrzymać mądrość, chwałę, panowanie i moc. Potem zostały Mu powierzone zwoje, czyli księgi Boskiego Planu z wszystkimi jego szczegółami, aby w czasie właściwym wszystkie te cudowne zarządzenia Planu Bożego, tj. wywyższenie Kościoła do chwały błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi mogły być w zupełności uskutecznione. Zob. Obj. 5.

Możemy bezpiecznie przypuścić, iż te czterdzieści dni, nasz Pan spędził na medytacji i modlitwie. Do podjęcia tego dzieła został On zachęcony przez Swego ducha wierności Ojcu i przez gorliwość, aby czynić Jego wolę w sposób przez Ojca nakreślony. W badaniu Boskich zarządzeń Jezus nie miał tam Biblii, podręczników, ani żadnych innych ułatwień, lecz natomiast miał On doskonałą pamięć, mógł więc zapamiętać to wszystko, co przez osiemnaście lat słuchał, gdy bywało odczytywane w synagodze z Zakonu i proroctw. Możemy bezpiecznie powiedzieć, że Jezus znał całe Pismo Święte na pamięć. Znał On je przez dłuższy czas i nie tylko, że Sam rozważał nad nim, lecz zasięgał też opinii najbardziej uczonych. Nasz Pan niezawodnie rozumiał, że nie prędzej nadejdzie dla Niego czas zupełnego i jasnego wyrozumienia proroctw, aż zostanie napełniony Duchem Świętym, – że Bóg zamierzył, aby Jego objawienie tylko przez oświeconych Duchem Św. mogło być zrozumiane. Przeto teraz spodziewał się dojść i niezawodnie przychodził do nowych i jaśniejszych poglądów przedmiotu, który od dzieciństwa starał się poznać, to jest Swej osobistej misji i sposób, w jaki powinna być przeprowadzoną jak to w cieniach Zakonu i przysłoniętych świadectwach Proroków było przepowiedziane.

„WOLI TWEJ NAUCZ MNIE O BOŻE!”

W wyobraźni naszej możemy widzieć naszego Pana rozmyślającego, w jaki sposób miał On się stać Pośrednikiem Nowego Przymierza, pozafigurą Mojżesza, który pośredniczył w Przymierzu Zakonu. W umysłach naszych możemy razem z Nim rozważać wejście Mojżesza na górę, by otrzymane Prawo Zakonu głosił ludowi z zasłoniętym obliczem i jak ta spawa przedstawiała nie tylko pierwsze przyjście Jezusa, ale i wtóre Jego przyjście w chwale. Możemy przypuszczać, iż badał On skrupulatnie znaczenie ofiar za grzechy i Ofiary dnia Pojednania, przez które miało się stać przebłaganie za grzechy całego świata.

Oczami umysłu naszego możemy Go widzieć, jak rozwiązuje symboliczne znaczenie typowego roku jubileuszowego, iż jubileusze te przedstawiały błogosławieństwa Tysiąclecia, które ostatecznie staną się udziałem tych wszystkich, którzy zechcą przez Niego zostać ludem Bożym.

Widzimy Go badającego figurę owego pokąsania Izraelitów przez jadowite węże na pustyni grzechu, i jak wejrzenie z wiarą ku wężowi miedzianemu sprawiało uleczenie od ukąszenia.

Również widzimy Go jak stosuje to do Siebie jako pozafigurę, iż to On miał być poczytany i traktowany jako grzesznik dla korzyści przez grzech ukąszonych.

Możemy Go zaobserwować jak zastanawia się nad proroczym oświadczeniem Izajasza, odnośnie tego, że miał być jako owca na zabicie wiedziony, i mężem boleści świadomym niemocy, i jak lud Izraelski miał Go się wstydzić i jakoby ukrywać oblicze swoje przed Nim, zamiast przyjść z pomocą i współdziałać z Nim w dziele, które On przyszedł wykonać; jak Bóg miał na Niego włożyć nieprawości wszystkich nas, aby przez Jego siność (biczowanie) my mogli być uleczeni.

Widzimy Go także badającego proroctwa Daniela a niektóre z nich były w procesie wypełniania się a więc zrozumiane, zaś inne zapieczętowane przez Boga i niemożliwe do zrozumienia – to jest: czasy i chwile, które Ojciec w Swej mocy położył, o których ani Syn ani Aniołowie ani nikt inny nie był poinformowanym.

Widzimy Go badającego również owe symboliczne przedstawienie Królestwa Niebieskiego, które przy końcu pewnego okresu historii świata ma być ustanowione, jak ma ono przyjść z mocą i chwałą wielką; jak Mesjasz wpierw miał być zabitym, lecz nie dla Swego przestępstwa, lecz (z powodu) przestępstwa ludu; jak miało być zapieczętowane proroctwo, na pomazanie Świętego, Świętych itd. itd.

GORLIWOŚĆ NASZEGO PANA

Badanie to było bez wątpienia przeplatane modlitwą – zdaje się, że tak całkowicie zajęły uwagę naszego Pana przez te czterdzieści dni, iż nie myślał On przez ten czas o niczym innym. Możemy wnosić, iż nie jadł On ani spał, ponieważ mamy powiedziane, że po tych czterdziestu dniach, łaknął (był głodnym). Tak zupełnie Jego doskonały umysł był zatopiony w przedmiocie, nad którym się zastanawiał, iż cała Jego energia i żywotność była pochłoniętą w usiłowaniu poznania woli Ojca, by ją później mógł wykonać. Jesteśmy też gotowi przypuścić, iż Jezus doświadczał licznych pokus, podczas owych czterdziestu dni badania; aczkolwiek był On odosobnionym od grzeszników i wszelkich grzesznych wpływów i ambicji, to jednak musiało to być nie lada próbą dla Jego wierności by tłumaczyć Pisma tak, aby dopatrzyć się w nich tych wielkich przykrości i zawodów, jakie miał później doświadczać. Było tam dosyć sposobności by przyjąć, jaki inny pogląd na sprawę, aby dla osiągnięcia celu, jaki miał przed sobą mógł obrać inną drogę a nie tą, która wskazywała tak wiele cierpień dla tego, który miał być wzgardzonym i pohańbionym od ludu aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.

„BADAJ, ABYŚ SIĘ STAWIŁ DOŚWIADCZONYM”

W tym wszystkim zawiera się wielka nauka dla wszystkich naśladowców Jezusa. Jeżeli było rzeczą rozumną i właściwą dla Mistrza, by odejść na ustronie i badać Plan Boży zanim rozpoczął Swoją publiczną działalność, to o ile więcej naśladowcy Jego powinni uważać sobie za obowiązek jako istoty upadłe z niedoskonałym sądem, szukać kierownictwa Słowa Bożego i Ducha Św., by rozpoznać, jaki dział Pan chce im dać w Swej winnicy, zanim podejmą jakąkolwiek pracę. Gdyby sposób ten był więcej stosowanym to o wiele mniej byłoby szumnych deklaracji czynionych w imieniu Pańskim; mniej by się słyszało, o tych przywilejach pracowania dla Pana bez uprzedniego zbadania woli Bożej w tym względzie i programu odnośnie tej pracy.

Starajmy się coraz usilniej stosować do siebie słowa Apostoła pisane do Tymoteusza: „Staraj się, abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, któryby się nie zawstydził i któryby dobrze rozbierał Słowo Prawdy”. Dokąd nie rozpoczniemy gorliwie się badać, to tak długo będziemy mieli powód wątpić w naszą zdolność i użyteczność w Pańskiej służbie. Najpierw przychodzi poświęcenie, zupełne, bez zastrzeżeń; następnie, jako pierwszy stopień wypełnienia ślubu poświęcenia przychodzi badanie Boskiej woli, Boskiego Słowa i Planu, a potem dopiero następuje praca w winnicy Pańskiej.

PRZYSTĄPIŁ DO NIEGO KUSICIEL

Przy końcu owych czterdziestu dni osobistego badania, gdy już Pan nasz doszedł do konkluzji odnośnie programu Bożego nakreślonego w Zakonie i Prorokach, uczuł się znużonym, tak umysłowo jak i cieleśnie; wtenczas zbliżył się do Niego kusiciel, przedstawiciel wszelkiej chytrości, kłamca od początku. Jako naśladowcy naszego Pana, możemy powiedzieć z własnego doświadczenia, iż jest to owego nieprzyjaciela zwykły sposób, przystępowania ze swymi pokusami w chwili największej słabości. Podczas gdy nasz Pan był zajęty badaniem woli Ojcowskiej nie był molestowanym przez kusiciela, lecz jak tylko zbadał Swój przedmiot i doszedł do konkluzji i gdy Jego siły, choć doskonałe, lecz przesilone potrzebowały wypoczynku i wzmocnienia, wtenczas kusiciel przypuścił swe ataki. Pamiętajmy o tym, że podobnie rzecz się ma z nami, którzyśmy naśladowcami Tego, który był skuszonym we wszystkim na podobieństwo nas.

Zdarzyło się nam spotkać wielu z wiernych Pańskich, którzy dziwili się z początku, iż tak mało przechodzili doświadczeń. Takich zawsze zachęcaliśmy, aby ten okres spokoju wykorzystali na badanie Słowa Bożego i na przywdziewanie zupełnej zbroi Bożej, by mogli ostać się, gdy przyjdą ataki a przyjdą one na pewno, tylko nieco później. Widocznie Boska Opatrzność ochrania nas w początkach przed doświadczeniami, dokąd nie otrzymamy dosyć sposobności do osiągnięcia w naszym umyśle pewnej i stanowczej decyzji odnośnie Jego woli, przedstawionej nam w Słowie Bożym. Ktokolwiek zaniedba tego okresu spokoju wykorzystać na wierne i pilne badanie, znajdzie się o tyle słabszym, o tyle podatniejszym do pokonania, gdy przyjdą ataki onego nieprzyjaciela, choć nieco później. Należy także zauważyć, iż te szczególniejsze próby i pokusy, których doświadczamy jako naśladowcy naszego Pana, nie przychodzą prędzej, aż dojdziemy do stanu zupełnego poświęcenia się Panu. Ani nie otrzymamy możności dojścia do jaśniejszego zrozumienia nauk Słowa Bożego prędzej, aż po takim poświęceniu.

„JAKO ANIOŁ ŚWIATŁOŚCI”

Ponieważ nie jest napisane, przeto nie możemy wiedzieć, czy Szatan pokazał się naszemu Panu osobiście lub nie. Lecz fakt, iż był On kuszonym we wszystkim jak my (Jego bracia) zdaje się wykazywać, iż Szatan nie pokazał się naszemu Panu osobiście, ponieważ i Jego naśladowcom nie pokazuje się tak w ich pokusach. Jednak możemy być pewni, że jeżeli Szatan pokazał się osobiście naszemu Panu, to wcale nie tak jak pospolicie Szatana malują, z rogami, kopytami itp., lecz raczej jako anioł światłości. Gdyby w podobnej formie miał się Szatan komukolwiek będącemu w harmonii z Bogiem, przedstawić, to skutek byłby ten, iż pokusa zostałaby natychmiast rozbrojoną. Możemy więc być pewni, iż podobnej metody Szatan nigdy nie używa.

Apostoł ostrzega, iż ten nieprzyjaciel, gdy chce kogo skusić i zwieść przybiera raczej postać anioła światłości – przedstawiciela Prawdy. Udaje on zawsze pomocnika, a nie prześladowcę ludu Bożego. Stara się ich pouczyć jak mogą osiągnąć lepsze powodzenie i szczęście w świecie, ich wąską i twardą drogę będzie się starał zamienić na drogę różową, będzie usiłował stać się ich przyjacielem, doradcą i kierownikiem. Dopiero, gdy do pewnego stopnia pójdą za jego podszeptami, gdy znajdą się pod jego wpływem i władzą, wtenczas poznają, iż jest on mężobójcą od początku i w prawdzie nie został. Jako ilustrację jego fałszerstw w teraźniejszym czasie, możemy zauważyć roszczenia Teozofistów, Spirytystów i Christian Scientistów. Wszyscy oni zamierzają podźwignąć ludzkość na wyższy poziom, uwolnić ją od cierpień i trudów, dać jej wyższą mądrość i kierownictwo aniżeli te, które by ludzie mogli otrzymać z Boskiego Słowa i światła, które przez to Słowo świeci z krzyża Chrystusowego.

„NA PODOBIEŃSTWO NAS”

Nie na podobieństwo świata, był nasz Pan kuszonym ani na podobieństwo nas gdyśmy byli zwykłymi ludźmi, lecz na podobieństwo pokus tych, którzy stali się Nowymi Stworzeniami w Chrystusie Jezusie przez zupełne poświęcenie ich serc, oparte na usprawiedliwieniu przez Jego krew. Pokusy naszego Pana korespondują tylko z pokusami tej klasy.

Jeżeli jesteśmy w tej klasie, to pokusy nasze są z trzech różnych stron i są one dobrze przedstawione w owych trzech próbach nasuniętych naszemu Panu przez Diabła. Pierwszą jest ciało, drugą świat, a trzecią on sam nieprzyjaciel. Wszystkie próby naszego Pana jako Nowego Stworzenia były z tych trzech stron i wszystkie próby Jego naśladowców jako Nowych Stworzeń są podobne. Zastanawiając się nad doświadczeniami naszego Pana starać się będziemy zastosować je do nas samych.

PIERWSZA POKUSA – CIAŁO

Zadowolenie samego siebie i potrzeb naturalnych jest do pewnego stopnia właściwym, lecz w tym są pewne granice. Ci, co się poświęcili Bogu, nie mogą starać się by zadawalać samych siebie lub swój apetyt itp., sposobami przeciwnymi Boskim rozporządzeniom, bo czyniąc tak, byłoby grzechem. Reguła ta stosowała się tak samo do naszego Pana jak i do wszystkich Jego naśladowców. Po czterdziestodniowym poszczeniu Pan nasz był głodnym. Kusiciel jakoby przyjaciel przypomniał Jezusowi, że On jest Synem Bożym, że miał pełne prawo do łask Bożych, że głód Jego był legalnym domaganiem się natury, że nie było nic grzesznego w odczuwaniu głodu, miał więc prawo i przywilej słusznie zaspokoić Swój głód. Wszystko to było prawdą. Następną sugestią było: Ty przecież posiadasz moc – zostałeś namaszczony Duchem Świętym – możesz więc jeżeli zechcesz, rozkazać tym kamieniom, by stały się chlebem; władzy do uczynienia tego dostarczył Ci Bóg; użyj więc tej władzy teraz, by zaopatrzyć Swoje potrzeby. Czemu masz głód cierpieć? Przyjmij moją przyjacielską radę, zauważ moje zainteresowanie się Tobą; gdybym był Twym wrogiem to wolałbym przecież widzieć Cię raczej na śmierć zagłodzonym lub, co najmniej widzieć Cię cierpiącym.

Jak podstępną była ta pokusa. Miała ona w sobie wiele pozorów prawdy i widocznie zawierała w sobie uprzejmość. Lecz była w tym jedna skaza, którą baczny umysł naszego Pana zaraz spostrzegł, a Jego wierne serce od razu wzgardziło tą doradą. Nasz Pan rozumował mniej więcej w ten sposób: Duch Święty ta moc, którą obdarzony zostałem przy moim pomazaniu nie jest przeznaczoną by ją używać na zaspokojenie swych cielesnych potrzeb, jest to spłodzenie z Ducha, jako Nowe Stworzenie w celu, abym jako on przyszły wielki Arcykapłan mógł teraz złożyć swe życie, mógł ofiarować samego siebie swoje człowieczeństwo na śmierć. Jeżeli bym użył teraz tej świętej mocy, która została mi dana w celu złożenia mego życia w ofierze to użyłbym jej w zupełnie odwrotnym kierunku, tj. by nasycić, zasilić i wzmocnić swoje ciało, które stawiłem ofiarą na śmierć; czyniąc to postąpiłbym źle, bo to byłoby użycie Boskiej mocy w kierunku przeciwnym od Jego intencji. Bez względu jak bardzo czuję się głodnym tego jednak uczynić nie mogę. Życie moje jest w rękach mego Ojca. Byłem tutaj przez te czterdzieści dni pod kierownictwem Ducha Świętego, by rozpoznać i czynić wolę Ojca, nie naraziłem mego życia na niebezpieczeństwo przez niewierność lub brak posłuszeństwa, mogę przeto wnosić, iż zajmując się w taki sposób sprawami Ojca mego jestem pewny, że nic nie może zaszkodzić Jego dziecku. Przychodzę więc do przekonania, iż głód ten właściwie nie może mi zaszkodzić. Moja odpowiedź na tę pokusę nieprzyjaciela nie będzie wysłowieniem i zbijaniem jego motywów, bo było by to niegrzecznym i bezpożytecznym. Odpowiedź moja jest: Chleb nie jest jedyną tylko rzeczą, przez którą człowiek żyje; każde słowo Boże jest słowem żywota. Ja karmiłem się tym Niebieskim pokarmem, więc jestem mocnym w mym duchu w mojej determinacji, by czynić wolę Ojca. Nie będę używał niewłaściwych sposobów do wzmocnienia mojego ciała. Ojciec mój jest zdolnym wynagrodzić mi za wszelkie niedogodności, jakie mogą mnie spotkać z powodu mojej ku Niemu wierności. Wola Jego niech się we mnie wykona.

DUCHOWE PRZYWILEJE NIE SĄ DLA SAMOLUBNEGO UŻYTKU

W jaki sposób mogą być kuszeni naśladowcy Jezusa na Jego podobieństwo? Oni przecież nie mają mocy zamieniać kamieni na chleb. Nie! Lecz po otrzymaniu Ducha Świętego jest możliwym otrzymane zdolności używać w sposób nie zgodny z ich poświęceniem, używać dla materialnych korzyści – np. na uprawianie handlu Ewangelią, na głoszenie nauk przyjemnych dla cielesnego człowieka i przynoszących oklaski i uznanie świata, oraz bogactwo, zaszczytne stanowisko w społeczeństwie itp. Coś podobnego byłoby to sprzedanie naszego pierworodztwa za miskę soczewicy. Ci, którzy widzą sprawę w jej prawdziwym świetle, którzy znajdują się we właściwym usposobieniu serca i oceniają Ewangelię należycie, tacy nie będą tego czynić. Sam tylko naturalny pokarm nie zadowoli takich. My nie możemy żyć nie czując nad sobą uśmiechu, łaski i uznania Pana Boga naszego. Bez tego życie, nie byłoby wcale dla nas życiem.

Inną pokusą przychodzącą na niektórych poświęconych Pańskich, w tym względzie zdaje się być nauczanie, które do pewnego stopnia jest przez wielu podtrzymywane, to jest, że mają oni udawać się do Boga z każdym niedomaganiem i bólem, a tym sposobem używać swego przywileju jako pomazani członkowie Ciała Chrystusowego, do leczenia swoich śmiertelnych ciał, które przy ofiarowaniu zostały na śmierć wydane. Czy można uważać to za właściwe? Czy nie byłoby to czymś podobnym do pokusy naszego Pana, by przywileju, sposobności i mocy które posiadał jako Pomazaniec Pański by użył do zasilenia, wzmocnienia i podtrzymania Swego na śmierć ofiarowanego ciała! Zdaje się, że w tej sprawie zachodzi bliskie podobieństwo i że jest to wysoce niewłaściwym dla kogokolwiek z ludu Bożego, co otrzymał Ducha Świętego i życie swe ofiarował, by prosić o szczególną interwencję Boskiej mocy na jego korzyść, by usiłować w jakikolwiek sposób użyć swego przywileju jako członka Królewskiego Kapłaństwa, na usługi swego ciała.

Przeciwnie, tak dalece na ile się to dotyczy ich śmiertelnych ciał, to mają oni, na równi ze światem, wszelkie prawa i przywileje do pokarmów, odzienia, wszystkiego, co Boska opatrzność nasunie ich uwadze, a co może posłużyć ku ich zdrowiu i wzmocnieniu, czy nazwiemy to pokarmem, czy lekarstwem, czy jakkolwiek inaczej. Lecz udzielony Duch Święty, ów przywilej Królewskiego Kapłaństwa nie może wywołać i żądać ziemskich rzeczy, ponieważ społeczność z naszym Panem nie jest w tym celu, ale raczej, abyśmy pod wpływem tegoż Ducha Świętego mogli skuteczniej kłaść życie nasze za braci. Próżnym jest rozumowanie niektórych, że dla tego pragną cielesnego zdrowia, by lepiej mogli uskuteczniać swą ofiarę Panu. Pismo Św. mówi nam, iż posłuszeństwo lepsze jest aniżeli ofiara.

Przyjmujmy więc doczesne, cielesne błogosławieństwa i łaski, jakie Boska opatrzność nam zsyła z wdzięcznością niechaj nasz duch świątobliwości, świętobliwy zmysł i intencje używają naszych śmiertelnych ciał tak, by możliwie najlepsze wyniki z naszych talentów, warunków i okoliczności osiągnąć, w Pańskiej służbie. Nie prośmy o ożywienie lub specjalną siłę dla naszych ciał, jak nie czynił tego nasz Pan, lecz przyjmijmy takie łaski, jakie Ojciec Niebieski zsyła nam bez żądania – „Wie Ojciec Wasz, czego potrzebujecie, pierwej niż byście wy Go prosili”. „Tego wszystkiego (pokarmu, odzienia, zdrowia itp.) poganie pilnie szukają” – Mat. 6:8,32.

DRUGA POKUSA – ŚWIAT

Szatan nie starał się dalej argumentować nad tą sprawą; gdyż zauważył, że nasz Pan zajął stanowisko niezachwiane, poznał, iż dalsze argumenty w tej sprawie byłyby bez pożytku. Tak samo i my mamy obiecane: „Dajcie odpór diabłu a uciecze od was” – Jak. 4:7.

Aczkolwiek Szatan zaniechał pierwszej pokusy, lecz prędko nasunął drugą podobnież w przyjacielski sposób. W wolnym tłumaczeniu druga ta propozycja była mniej więcej taka: „Ja wzniosę Cię w myśli na dach południowego skrzydła Jerozolimskiej Świątyni, z którego roztacza się widok na dolinę Hinnon (Gehennę), skok z tej wysokości zwróciłby na Ciebie uwagę wszystkich ludzi, a szczególnie klasy najbardziej religijnych, jeżeli wykonasz to podczas licznego zgromadzenia wiernych w Świątyni. Będzie to cudowny sposób ogłoszenia Twego posłannictwa, a jednocześnie i zamanifestowania tej cudownej Boskiej mocy, która jest w Tobie. Jest nawet i tekst Pisma, który wskazuje, iż takim właśnie miał być sposób ogłoszenia Twego posłannictwa, jako Mesjasza, ono brzmi: „Aniołom Swoim przykazał o Tobie, aby Cię strzegli (…), na rękach nosić Cię będą, byś nać nie obraził o kamień nogi Twojej” (Ps. 91:11,12). Pismo to niezawodnie wypełni się w tym skoku, którego ja Ci doradzam i lud zrozumiawszy jego wypełnienie się, zastosuje to Pismo wprost do Ciebie i wszyscy zwrócą swoją uwagę na Ciebie, jako na Mesjasza. Wszyscy staną się Twoimi naśladowcami i dzieło Twoje w jednym dniu się ogromnie rozszerzy”. Poeta dobrze określił tę scenę:

„Na ganek Świątyni, na górze Moriah,
z jej splendorem przepychem, ozdobioną w złoto,
gdzie Twego przyjścia oczekują o „Meszyjah!”
I dlatego przywiodłem Cię po to abyś skokiem w dół
objawił się światu – iście królewskim czynem,
chroniony od Anioła Bożego, boś Bożym Synem,
A za Mesjasza lud obwoła Cię jednomyślnie”.

Sugestia ta znowu miała pozór przyjacielskiej dorady. Czyżby Szatan rzeczywiście zaczął interesować się misją naszego Pana? Chociaż on wpierw kusił Pana, lecz może teraz się odmienił, pragnąc szczerze być naszego Pana współpracownikiem i pomocnikiem w Jego misji? Czy nie byłoby to czymś wielkim pozyskać najpierw onego wielkiego przeciwnika, który tylu już zwiódł a gdy się nawróci, rozpocząć z nim pracę do spółki? Czy słowa jego nie były mądrymi? Czy nie wywołałoby to ogólnego rozgłosu w całej Palestynie i obudziło lud do uznania mocy Bożej ześrodkowanej w Jezusie?

„NIE BĘDZIESZ KUSIŁ PANA BOGA TWEGO”

Zapewne, że podobnego rodzaju myśli, a może innych, nasuwały się naszemu Panu łącznie z tą sugestią Szatana. Lecz badanie, jakie Jezus prowadził przez czterdzieści dni a zarazem konkluzja, do jakiej doszedł, pomogły Mu do prędkiego zadecydowania, że takiej drogi nie może wcale obrać, bo to by się sprzeciwiało Planu Bożemu, którego zarysy poznał w Zakonie i proroctwach. Zrozumiał także, iż podobny czyn jak skoczenie na dół z parapetu Świątyni nie byłby wcale rozsądnym; owszem byłoby to kuszenie Boga, bo taki postępek byłby przeciwnym naturalnemu prawu grawitacji. Rzecz inna gdyby przy wykonaniu, jakiej pracy około Świątyni zdarzył się wypadek, że zleciałby, w takim razie Bóg mógłby udzielić Swej pomocy i ochronić Go od skutku, jaki z tego mógłby wyniknąć, tj. kalectwo lub śmierć, dlatego Jezus obrał zupełnie inną drogę służenia Bogu to jest taką, która zupełnie zgadzała się z wolą Bożą nie przez wzbudzenie w masach ludu podziwu miał być od nich poznanym, ale przez wykonanie spraw Tego, który Go posłał; przez danie ilustracji, w leczeniu chorych, ślepych i chromych, onego wielkiego dzieła restytucji, które później, tj. w wieku Tysiąclecia zostanie przez Niego dokonanym. Szatan spostrzegł, że dalsze namowy byłyby bez pożytku, więc zaniechał Go na ile to się tyczy tej pokusy.

Czy naśladowcy Jezusa mogą doświadczyć podobnych pokus?

Odpowiadamy: Tak. Świat patrząc na tych, co się przyznają do społeczności z Bogiem i że są dziećmi Bożymi przez otrzymanie Ducha przysposobienia synowskiego, aby udowodnili to, przez okazanie jakiegoś cudu.

„Rodzaj ten (generacja) znamienia szuka”

powiedział nasz Pan, i podobnie rzecz się ma z każdą generacją, z każdym narodem świata. Świat domaga się cudu lub zewnętrznego ujawnienia świętości i wysokiego powołania. Niektórzy stosując się do tegoż ducha światowego, przyjęli pewnego rodzaju wyróżniającą odzież. Różni zakonnicy i mniszki, kwakrzy (stowarzyszenie przyjaciół) i wielu innych przypisuje sobie cudowną moc, którą otrzymali przez włożenie rąk starszych i tym sposobem imponują światu według jego upodobań. Inni znów roszczą sobie władzę, że wymówienie pewnych magicznych słów, mogą chleb i wino zamienić na prawdziwe ciało i krew Chrystusa Pana i ofiarować Go. Nie możemy przypuścić, aby rozumni ludzie rzeczywiście wierzyli, że oni coś podobnego mogą dokonać, i że czynią to jedynie by dostarczyć światu zadziwiającego widowiska. W tym samym celu są używane czerwone, purpurowe, złotem haftowane, białe i czarne szaty, mitry, itp., które obecnie już nie są tak bardzo poważane.

Świat z zainteresowaniem upatruje znaków cudownego leczenia, podziw budzących magii itp., i im więcej ku tym rzeczom lud Pana się zbliży, tym większego wpływu może się w świecie spodziewać. Pod tym względem kościół rzymski jest przewodnikiem. Posiada on znaczny zapas relikwii świętych, różne sukienki, kości itp., a do których jest rozbudzaną cześć w umysłach ludzi wszystkich klas, z wyjątkiem ludzi myślących. Wiele cudownych rzeczy próbują czynić Mormoni, Spirytyści, Christian Scienst, cudowni lekarze i tym podobni i jest to ogólną tendencją u wszystkich denominacji, by przy pomocy podobnych rzeczy wzbudzić i skierować na siebie uwagę publiczności.

Jak nasz Pan unikał wszystkiego co mogłoby spowodować dla ludzi widowisko, tak czynić mają i Jego naśladowcy. Pan nasz wprawdzie dokonał kilka cudownych uleczeń, lecz powinniśmy zauważyć, iż liczba tych uleczeń w porównaniu do całych rzesz narodu, z jakimi się Jezus stykał, była stosunkowo mała. Powinniśmy także pamiętać, iż były to przepowiedziane znamiona, po których On miał być rozpoznanym, oraz że miały one figurować przyszłe chwalebne dzieło restytucji, które w czasie właściwym tj. w wieku Tysiąclecia zostanie dokonane. Prawdą też jest, iż w pierwotnym Kościele były cudowne dary języków, lecz jak to z oświadczenia Apostoła widzimy, były one przeznaczone tylko do utwierdzenia Kościoła, dokąd łaska Boża i cnota nie rozwinęły się więcej w sercach ludu Bożego, po czym owoce Ducha zajęły miejsce darów Ducha.

Lud Boży powinien mieć się na baczności, by w ogłaszaniu Ewangelii nie używać niewłaściwej metody. Służba Boża przedstawicieli Bożych jest rozumną służbą, a ci, co we właściwy sposób naśladują stóp Jezusa będą posiadali „ducha zdrowego umysłu” – 2 Tym. 1:7.

ZŁE STOSOWANIE PISMA

Zauważmy w łączności z tą pokusą naszego Pana, iż Szatan na podtrzymanie swego argumentu zacytował on tekst Pisma Św., lecz Jezus dał odpór tej pokusie nie tylko rozumnym i logicznym argumentem, lecz także i tekstem Pisma Świętego. Nauka, jaka z tego wynika jest, że nie dość jest posiadać Biblię i czytać ją, ale potrzebujemy kierownictwa Ducha Świętego, ducha zdrowego umysłu, w stosowaniu Słowa Bożego do różnych spraw życia. Nasz Pan nie rozprawiał z Szatanem, czy Jego Ojciec by mógł lub nie mógł, posłać Aniołów dla ochronienia Ga od wypadku lub nieszczęścia, lecz rozumował właściwie i zgodnie ze Słowem Bożym, iż było by złem z Jego strony kusić, czyli doświadczać Boga – próbować Boską zdolność. Zamiast tego lub wywoływania podziwu w masach ludu powinniśmy raczej z wielką ostrożnością badać Boski Plan, by poznać sposoby, jak sprawować naszą służbę rozumnie nakreśloną nam przez Boską Opatrzność i naśladować je choćby nawet głoszenie Prawdy rozumnymi sposobami miało się dziać kosztem śmiertelnych ciał naszych.

W świetle rozwijającego się Planu Bożego możemy widzieć, iż obecnie żyjące członki Kościoła, stanowią „nogi” Ciała Chrystusowego to jest ostatnie członki. Widzimy również, że w zacytowanym przez Szatana proroctwie mieści się przepowiednia odnosząca się do poważnych trudności i doświadczeń, jakie w obecnym czasie członkowie „nóg” doświadczają, w tej „godzinie pokuszenia, która przyjdzie na wszystek świat, aby doświadczyła mieszkających na ziemi” – Obj.3:10.

Możemy zauważyć, iż w obecnym czasie kamienie obrażenia są dozwolone dla wypróbowania naszej wiary, posłuszeństwa i wierności, a ktokolwiek posiada odpowiedni charakter, zostaje od Pana wzmocnionym do osiągnięcia zwycięstwa tak, że te kamienie obrażenia staną się takiemu kamieniami (stopniami) podwyższenia do większych błogosławieństw i cnót. Odnośnie naszego czasu mamy powiedziane: „Któż się ostać może?” (Obj. 6:17). Odpowiedź jest: iż tylko wierni w Chrystusie, tylko prawdziwi członkowie Ciała Chrystusowego ostoją się w tym dniu pokuszenia (próby) ponieważ Pan rozkaże Swym posłańcom (aniołom) czyli Swoje poselstwo dla pożytku wiernych, by w mocy tegoż poselstwa mogli ich chronić jakoby na rękach nosić, by nie obrazili się w tym trudnym czasie. Nic nie będzie mogło obrazić lub zwieść prawdziwie ofiarowanych i wiernych – Mat. 24:24.

TRZECIA POKUSA – DIABEŁ

Wszystkie te pokusy były od diabła, lecz z różnych stron. Trzecia zaś była własną pokusą Szatana w szczególniejszym znaczeniu, czyli stopniu w tym, iż była ona względem onej chytrej i podstępnej drogi, którą on sam zdaje się obrał i chodził, co było jawne w jego działalności jako nieprzyjaciela Boga i sprawiedliwości.

W pokusie tej, Pan nasz został przeniesiony, nie cieleśnie, lecz w duchu, Jezus wzniósł się myślami Swymi „na wysoką górę” tj. do wielce wywyższonego królestwa. Cieleśnie znajdował się On przez cały ten czas na puszczy blisko Jerozolimy; w rzeczywistości nigdzie na ziemi nie ma góry tak wysokiej, by z tej wyżyny można było widzieć wszystkie królestwa świata, jedynie jest to możliwym widzieć oczami myśli. Ową bardzo wysoką górą, czyli królestwem ponad wszystkie inne ziemskie królestwa, było panowanie Szatana nad światem. Przez długi już czas był on księciem tego świata, którym stał się przez uzurpatorstwo i jest teraz skutecznym (czynnym) w sercach synów niedowiarstwa i oślepia zmysły tych, którzy nie wierzą Ewangelii (2 Kor. 4:4). Nie znaczy to, iż Szatan jest znany jako władca i uznawanym za takiego, ani też, iż Bóg dał mu to panowanie; wcale nie, lecz przez zwiedzenie pierwszych rodziców objął on kontrolę nad ich umysłami. Jest on tym wielkim zwodzicielem, o którym czytamy, iż w Tysiącleciu zostanie związanym przez Chrystusa Jezusa Pana naszego, aby nie zwodził więcej narodów – Obj. 20:3.

W pokusie tej Szatan udawał, iż sympatyzuje z pracą naszego Pana i jakoby mówił: „Ja widzę, że Ty biedzisz się z myślą podjęcia tak wielkiego dzieła, jakie masz przed Sobą, bo do pewnego stopnia zrozumiewasz wielkie trudności, jakie w tej pracy spotkasz – tę niemożliwość zaprowadzenia ładu z obecnego zamieszania. Widzisz jak ludzkość jest pogrążoną w grzechu, ciemnocie i przesądach; lubujący się w wojnach, rozpuście i obłudzie. Ty pragniesz ich podźwignąć i ustanowić państwo sprawiedliwości, w którym wszyscy ludzie byliby błogosławieni i doprowadzeni do posłuszeństwa Bogu i życia w pokoju, zadowoleniu i szczęściu. Ja sympatyzuję z Tobą w tej sprawie. Ja także boleję nad nędznym stanem świata. Byłem świadkiem jego degradacji przez cztery tysiące lat i jestem teraz gotów przyłączyć się do Ciebie lub raczej Ty przyłącz się do mnie w pracy podniesienia świata z jego nędznego stanu.

„Nie było to moim pierwotnym zamiarem sprowadzić takie skażenie na ludzkość. Ja tylko zamierzałem mieć państwo, chciałem być niezależnym panującym. Nie było ku temu sposobności w Niebie, ponieważ tam wszystko znajdowało się pod niepodzielnym panowaniem i nadzorem Boga Jehowy; dlatego postanowiłem ustanowić sobie królestwo na ziemi między ludźmi. Przyznaję, iż za obecny stan świata nikt nie może mnie pochwalić, ani za cały czas mojego panowania, przeto chętnie oddam całą sprawę Tobie. Całego mojego wpływu i mocy, jakie między ludźmi posiadam użyję, by Tobie kontrolę nad nimi zapewnić, abyś mógł ich podnieść, błogosławić im i czynić im wszystko dobre, jeżeli tylko w łączności z tym panowaniem nad ziemią uznasz moją zwierzchność. Jest to najkrótsza droga, co Ty dla ludzkości chcesz dokonać i jest to jedyna droga dla Ciebie. Dobrze wiesz, że jeżeli się nie zgodzisz na moją propozycję, to ja na każdym kroku będę Ci się sprzeciwiać, a wiadomo Ci dobrze ile mój wpływ między ludźmi może. Nie tylko Ty sam spotkasz się z nader srogimi doświadczeniami, lecz także wszyscy, którzy z Tobą zechcą współdziałać, będę się im sprzeciwiać tak, że w rzeczywistości nie będziesz miał żadnej sposobności przeprowadzenia tego dobrego dzieła, dla którego zostałeś posłany, lecz możesz tego dokonać przy mojej pomocy i współudziale”.

„SAMEMU BOGU SŁUŻYĆ BĘDZIESZ”

Odpowiedź naszego Pana prędko nadeszła. W wolnym tłumaczeniu skreślić możemy ją w ten sposób: „O Lucyferze, prawdą jest, iż ty posiadasz wielką moc i że mógłbyś współdziałać lub też sprzeciwiać się pracy, którą Ja podjąłem i dla której swe życie poświęciłem. Dobrześ osądził, iż wzdrygam się przed tak srogą walką, jaka się z tego powodu wyłoni i gdyby praca ta mogła być łatwiejszym i spokojniejszym sposobem przeprowadzoną, ja z radością bym się na to zgodził. Lecz przypominam ci, iż życia Swego nie poświęciłem tej pracy, lecz Bogu mojemu Ojcu, a z Jego punktu widzenia ty jesteś nie tylko oponentem Bożym, Jego nieprzyjacielem, lecz także i moim, ponieważ usiłujesz moje przywiązanie i wierność odwieść od Niego. Idź precz ode mnie, nie uznaję cię, ja muszę kroczyć drogą określoną w Piśmie Św., które mówi: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu służyć będziesz! Kompromisu tu być nie może. Ty jesteś po jednej stronie tej sprawy a Bóg po drugiej. Ty możesz sprzeciwiać się mojej pracy we wszelki możliwy dla ciebie sposób, tak dalece na ile ci tylko Wszechmocny pozwoli. Nie więcej ponad to uczynić nie możesz, a jeżeli to pod Boską Opatrznością ma przynieść mi próby, zawody, cierpienia a nawet śmierć, to niechaj się stanie Jego wola, bo ja w zupełności poświęciłem Bogu moje życie i siebie samego”.

Pokusa była skończoną; stanowczość i bezkompromisowa wierność naszego Pana dla Ojca i Jego Planu zwyciężyły; od tej chwili Jezus był przygotowany do Swojej misji, która miała trwać trzy i pół roku. On dobrze wiedział, że zaraz od początku, aż do końca może się spodziewać zawziętej opozycji ze strony onego nieprzyjaciela, opozycji w całym znaczeniu tego słowa, która przyprowadziła aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.

PODOBNE POKUSY STOJĄ PRZED BRAĆMI

W jakim znaczeniu naśladowcy Jezusa bywają kuszeni na podobieństwo tej ostatniej pokusy naszego Pana? Na to odpowiadamy: W podobny sposób i do nas przychodzi ten nieprzyjaciel z podszeptem kompromisu odnośnie Prawdy. Gdy oczy naszego wyrozumienia zostały otwarte tak, że mogliśmy widzieć, do jakiego stopnia złe ma wpływ na świecie, i że przywiązanie do Prawdy będzie nas kosztowało wszystko, co posiadamy, wtenczas w tej samej mierze zwykle przychodzi myśl ugodowa, by spróbować dokonać dobrego dzieła mniej lub więcej w przyjaźni i polubownie ze złem, jakie istnieje na świecie. Jest to właśnie droga, na którą weszło wiele nominalnych kościołów i usprawiedliwiają się i tłumaczą, dlaczego przyjęli pewne światowe formy i zwyczaje. Na przykład: bazary, prywatne przedstawienia, gry itp. zabawy są wszystkie ugodowymi sposobami, w celu wykazania światu, iż kościół jest bardzo zbliżonym do światowych poglądów, ideałów i celów. Jednak kompromisy te nie są podejmowane w celu większego zdegradowania świata, lecz owszem w celu podźwignięcia z upadku. Taką akuratnie była droga proponowana przez Szatana, naszemu Panu a którą On odrzucił. Wszyscy, co chcieliby naśladować Jezusa muszą tak samo odrzucić wszelkie ugodowe sprawy ze światem. – „Nie jesteście ze świata, jako i ja nie jestem z tego świata, przeto was świat nienawidzi” – Jana 17:16.

Miejmy na pamięci słowa naszego Pana, iż ci, co chcieliby zostać Jego uczniami mają wpierw usiadłszy obliczyć, ile ich to będzie kosztować, zanim zgodzą się być uczniami Jezusa, zanim złożą ofiarę ze swego życia, zanim zostaną uznani i nazwani „członkami Ciała Chrystusowego” – Kościołem. Gdy zajmą to stanowisko z zupełną świadomością, iż droga, na którą wstąpili jest wąską drogą pełną doświadczeń i trudności i że ostatecznie kończy się śmiercią, wtedy będą mieli dobre wyrozumienie rzeczy, a będąc zupełnie poświęconymi nie będą skłonnymi do zbaczania z drogi z powodu zwodniczej opozycji onego przeciwnika. Odpowiednio poinformowani przez Słowo Boże wiedzą, że prawdziwe błogosławieństwo dla świata nie mogło przyjść inaczej jak tylko przez śmierć Jezusa i gdyby On w jakimkolwiek znaczeniu skłonił się na propozycję Szatana, by łatwiejszą drogą przeprowadzić Plan Boży, to raczej powstrzymałby jego wypełnienie.

Ponieważ wiedzą oni i o tym, że cały Kościół, wybrani Boży, są teraz powołani na to, by kroczyć śladami Jezusa, że mają wziąć swój krzyż i naśladować Go aż do śmierci, jeżeli chcą koronę żywota otrzymać. Widzą oni także, iż w Boskim zarządzeniu błogosławieństwo na świat może przyjść jedynie przez ofiarę Chrystusa, Głowy i Ciała. Im więcej oni dochodzą do zrozumienia długości i szerokości, wysokości i głębokości wielkiego Planu Bożego, tym więcej widzą mądrość Boskiego zarządzenia i niemożliwość innego sposobu przeprowadzenia dzieła. Ofiarujący się w obecnym czasie mają stanowić chwalebne Królewskie Kapłaństwo w przyszłości, przez które wszystkie pokolenia ziemi mają być błogosławione. Ktobykolwiek chciał się znaleźć w gronie tego Królewskiego Kapłaństwa musi nauczyć się na samym początku swych doświadczeń mówić: Nie moja wola, ani moja droga, lecz Twoja wola i Twoja droga o Panie niech będzie wykonywana.

Niechaj każdy z naśladowców Pana będzie prędkim w dawaniu odporu nieprzyjacielowi na jego propozycję kompromisów. Ktokolwiek przedłuża pokusę z każdą chwilą powiększa jej moc, właściwym przeto jest, a nawet koniecznym, by mieć zupełnie poświęcone serce i wolę zaraz od początku, a na takim fundamencie, codzienna walka z ciałem, światem i Szatanem, będzie o tyle łatwiejszą a ostateczne zwycięstwo o tyle pewniejszym. W międzyczasie módlmy się według polecenia naszego Pana „Nie opuszczaj nas w pokuszeniach, ale nas wybaw od onego złego”, oceniając, iż sami nie moglibyśmy sprostać temu nieprzyjacielowi, lecz pomoc nasza jest w Panu i że większym jest Ten, który jest za nami aniżeli wszyscy przeciwni nam.

====================

— 1 lutego 1906 r. —