R3720-45 Studium biblijne: Powołanie do wyższej służby

Zmień język

::R3720 : strona 45::

Powołanie do wyższej służby

— Łuk. 5:1–11 —

Złoty tekst: „Bądźcież tedy naśladowcami Bożymi jako dzieci miłe” – Efez. 5:1

W lekcji niniejszej jest mowa o powołaniu Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana, aby byli stałymi towarzyszami naszego Pana, a także o ich ćwiczeniu się do przyszłej pracy jako Apostołowie, po Jego uwielbieniu. Około rok czasu upłynęło pomiędzy kuszeniem na puszczy a wydarzeniem przy morzu Galilejskim, o którym traktuje niniejsza lekcja. W międzyczasie niektórzy uczniowie Janowi i inni przyjęli Jezusa za swego nauczyciela w rzeczach niebieskich i znajdowali się mniej lub więcej w Jego towarzystwie. Piotr, Andrzej, Jakub i Jan byli pomiędzy tymi. Około tego czasu Jan został uwięziony, a misja Jezusa stała. się odtąd tym energiczniejsza.

Jak to podaje opis, Jezus znajdował się przy morzu Galilejskim, a zwabiona publiczność – głodna słowa żywota – napierała tak blisko, że zaczęło brakować miejsca, więc Jezus wstąpił do jednej z łodzi rybackich znajdujących się na brzegu morza. Była to łódź Piotrowa i Pan rozkazał mu odepchnąć łódź nieco od brzegu, aby z tej pozycji mógł łatwiej przemówić do wielkich rzesz zebranych na brzegu. Piotr i brat jego Andrzej zarządzali jedną łodzią, a Jakub i brat jego Jan drugą tej samej spółki, która zatrudniała też wynajętych rybaków (Mar. 1:20). Oni czyścili i naprawiali sieci; ponieważ łowili całą noc poprzednią i przygotowywali się do łowienia w nocy następnej, a w owym czasie rybołówstwo odbywało się widocznie tylko sieciami. Ci rybacy i prawdopodobnie inni w pobliżu, trwali w swej pracy naprawiania sieci, podczas gdy Pan kazał, lecz jednocześnie zwracali pilną uwagę na Jego słowa.

„ZAPUŚĆCIE SIECI”

Gdy nasz Pan skończył Swe kazanie przemówił do Piotra, aby popłynął swoją łodzią na głębszą wodę i zapuścił swe sieci ku łowieniu. Odpowiedzią było, że ryb nie można się było spodziewać – że łowili całą noc poprzednią bezskutecznie, lecz przez wzgląd i szacunek dla Mistrza, na słowo Jego zarzucą sieci, chociaż jako doświadczeni rybacy nie spodziewali się żadnego powodzenia.

Jednakowoż wynik okazał się nadzwyczajny, pełne sieci ryb. Skinęli więc na towarzyszy, którzy byli w drugiej łodzi aby przybyli im z pomocą, co gdy uczynili napełnili rybami obie łodzie nieomal aż do zanurzenia się tychże. Wtedy to Piotr widząc w tym cud, przypadł do kolan Jezusowych mówiąc: „Wynijdź odemnie, bom jest człowiek grzeszny, Panie”. Zrozumiał, że znajdował się w obecności takiego, który posiadał coś więcej aniżeli tylko ludzką mądrość i moc, więc poczuł odpowiednią bojaźń. Chociaż Piotr i jego towarzysze znali Jezusa już od roku, to jednak dotąd nigdy nie poznał tak zupełnie zadziwiającej mocy ukrytej w Chrystusie.

Był to cud, bez względu na to, jaki pogląd wzięlibyśmy na tę sprawę. Można by przypuścić stworzenie ryb w tym momencie lub, że Pan miał moc zgromadzić tak wielkie mnóstwo ryb w to miejsce, albo też, że miał znajomość, że ryby te już się tam znajdowały. Bez względu na to, który z tych poglądów przyjęlibyśmy, cudowność tej sprawy zostałaby nienaruszona; ani też nie chcemy jej naruszyć rozumiejąc, iż to równa się innym możnym czynnościom Jezusowym. Co do ryb w tym morzu a raczej jeziorze, cytujemy tu zdanie innego poważnego pisarza, co następuje:

„Morze Galilejskie było zawsze słynne z wielkiej obfitości i rozmaitości ryb. Było ich tam więcej niż pięćdziesiąt gatunków. Grubość ławic ryb w jeziorze Genezaret jest prawie nie do uwierzenia takiemu co sam tego nie widział. Niekiedy pokrywają przestrzeń więcej niż jeden akr i gdy ryby płyną powoli w tak wielkiej masie i gdy wznoszą się na powierzchnię wody, są tak gęsto ściśnięte jedne do drugich, że woda bąbelkuje jakby na nią padał rzęsisty deszcz.”

CEL TEGO CUDU

Jest widocznym, że cud ten był dokonany w celu ostatecznego i zupełnego przekonania Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana co do Pańskiego pokrewieństwa z Ojcem i co do Jego kontrolującej mocy tak w rzeczach doczesnych jak i duchowych. Pożądany ten skutek widocznie został osiągnięty, więc Pan sprawę tę poprowadził dalej i wezwał owych czterech mężczyzn, aby stali się Jego zupełnymi uczniami – rybakami ludzi. To wezwanie było w zupełnym przeciwieństwie do tego, co wyrzekł Piotr: aby Pan odszedł od nich, bo był On doskonałym i świętym, i mającym bezpośrednią styczność z mocami niebieskimi, oni zaś byli biednymi, słabymi, grzesznymi i niedoskonałymi przez upadek. Separacja rzeczywiście nastąpiła, lecz było to odseparowaniem uczni od ich ziemskiego zajęcia, a nie odseparowaniem ich od Pana. „Wszystko zostawiwszy szli za Nim”. Podobna próba przychodziła na wszystkich, których Pan powoływał w całym tym wieku.

WIELU WEZWANYCH, MAŁO WYBRANYCH

Wielka rzesza ludzi stała na brzegu jeziora i wszyscy słuchali Pańskich nauk, lecz poselstwo Jego nie dla wszystkich miało taką samą siłę i taki sam skutek. Tylko niektórzy byli specjalnie wybrani i wezwani. Niezawodnie serca owych czterech mężów znajdowały się w odpowiednim stanie, co uczyniło ich gotowymi i godnymi do przyjęcia tego szczególnego poselstwa. W rzeszy tej mogło znajdować się więcej prawdziwych Izraelitów, lecz nie byli oni jeszcze dosyć dojrzałymi, aby mogli być wezwani do uczniostwa, tak samo jak tych czterech, co teraz porzuciwszy wszystko poszli za Panem, znali Go i niekiedy bywali z Nim już przez blisko rok, a dopiero teraz doszli do stanu gotowości porzucenia wszystkiego.

Podczas całego Wieku Ewangelii wezwanie Pańskie było kierowane przeważnie do takich, którzy znajdowali się w skromnych warunkach życia – nie wielu możnych, nie wielu bogatych, nie wielu uczonych i nie wielu zacnych wybrał Bóg, a raczej niskich u świata i mało cenionych – przeważnie biednych w dobra tego świata, lecz bogatych w wierze (1 Kor. 1:26-28; Jak. 2:5). Boskie postępowanie jest prawie takie same z wszystkimi. On nie wzywa od razu do zupełnego poświęcenia, a raczej poucza o usprawiedliwieniu, a dopiero gdy do pewnego stopnia wzrosną w znajomości, dostępują przywileju opuszczenia wszystkiego i stania się Pańskimi specjalnymi uczniami i rybakami ludzi.

Trudnością u chrześcijan wszystkich denominacji jest to, że ów drugi stopień zupełnego poświęcenia jest rzadko kiedy wspominany. Pod fałszywymi naukami, że ludzie mają do wyboru pomiędzy niebem a piekłem, najwięcej jest takich, co zadowalają się tym, że gdy będą umiarkowanie dobrymi i uczciwymi to unikną wiecznych mąk, a co więcej ponadto nie dbają. W ten sposób myślą o sobie, że są uczniami Chrystusowymi i tak są uważani przez drugich; lecz w rzeczywistości należą do owej rzeszy takich, co słuchają z pewną radością i podziwiają słowa z ust Pańskich wypływające, lecz nie dochodzą do stanu uczniów, bo nie oceniają tego i nie są nauczani, że aby stać się uczniami Pana musimy „wziąć krzyż swój i naśladować Go”. O! jak konieczną dla świętych jest prawda! Jak cudne są słowa Pana: „Poświęć ich w prawdzie Twojej, Słowo Twoje jest prawdą!”. Błąd nigdy nie może poświęcić, a w jakiej proporcji błąd jest zmieszany w naszym umyśle z Prawdą, w takim stopniu ta ostatnia jest rozcieńczona i pozbawiona swej mocy.

OPUŚCIĆ WSZYSTKO, ABY IŚĆ ZA CHRYSTUSEM

Opis podany w naszej lekcji gotów by nasunąć wniosek, że czterech tych uczniów postąpiło niemądrze zostawiając swe łodzie i sieci bez sprzedania takowych lub oddania ich pod czyjąś opiekę; lecz opis podany przez Marka informuje, że łodzie były pozostawione pod opieką Zebedeusza, ojca Jakuba i Jana, i najętych przez niego pomocników. Nie potrzebujemy też przypuszczać, że Pan i tych czterech, którzy później stali się Jego najprzedniejszymi Apostołami, odeszli z tej okolicy natychmiast w tej samej godzinie lub nawet w tym samym dniu. Sporo czasu mogło zabrać na poczynienie odpowiednich zarządzeń względem owej spółki rybackiej itp. To samo jest prawdą o nas: mamy pewne obowiązki w życiu, zobowiązania wobec drugich i szafarstwa, które porzucić od razu lub zignorować byłoby złem. „Duch zdrowego umysłu” ma się przejawiać w poświęconych Pańskich tak w sprawach doczesnych jak i duchowych.

Najważniejszą rzeczą zadecydowaną w owej chwili było to, że oni przyjęli Pańskie zaproszenie wstąpienia do służby Ojca wraz z Panem – do rybołówstwa na wyższą i chwalebniejszą skalę – aby łowić ludzi, czyli zgromadzać ich do sieci Ewangelicznej, w tym zrozumieniu, że ostatecznie dostąpią uwielbienia jako nowe stworzenia w Chrystusie i uczestnictwo z Nim w chwale, czci i nieśmiertelności w Jego Królestwie. Niechaj każdy z nas pamięta o ważności decyzji pod względem naszego poświęcenia się Panu, naszego zaangażowania się do służby pod Nim jako naszym Panem i Wodzem. Starajmy się teraz jak najmądrzej zarządzić sprawami naszego życia, aby pozbyć się niepotrzebnych trosk o rzeczy doczesne, aby tym więcej i zupełniej poświęcać swój czas i energię najważniejszej pracy, czyli Boskiej służbie, ogłaszania o wielkiej radości, która będzie wszystkiemu ludowi.

NASZ ZŁOTY TEKST

Choćbyśmy dużo słyszeli o Jezusie i wielce radowali się z owego zbawienia, jakie On zapewnił Swoją śmiercią, i choćbyśmy pokładali znaczną ufność w zasługach Jego ofiary, uczniami Jego nie możemy być prędzej aż dojdziemy do punktu oddania swego serca, swego życia, swej woli Jemu – w odpowiedzi na Jego zaproszenie, stawszy się naśladowcami Bożymi, jako dzieci miłe, pod kierownictwem i instrukcją naszego starszego brata, Jezusa. Sposobność ta nie przychodzi do nas wszystkich w taki sam sposób jak nastręczyła się owym czterem rybakom w naszej lekcji; jednakowoż pewne podobieństwo zachodzi. Względem któregokolwiek z nas, wolą Bożą jest, jak to zaznaczył Apostoł, abyśmy pozostali w zajęciu, w którym byliśmy, gdy poselstwo łaski wpierw nas dosięgło (1 Kor. 7:20–22). Nie wszyscy są powoływani do misji publicznej, aby poświęcili wszystek czas, talenty i starania na głoszenie Ewangelii. Większość powołanych Pan widocznie zamierza pouczać jako Swych uczniów, podczas gdy oni pełnią swe zwykłe zajęcia, swe obowiązki i zobowiązania życiowe.

U tych jednakowoż potrzebnym jest, aby pozostawili swe łodzie, swe narzędzia rybackie itp. – aby serca swe oderwali od takowych w czasie, gdy w zupełności poświęcają się Panu. Nie możemy służyć Bogu i mamonie. Nie możemy mieć dwóch celów w życiu, jednakowo ważnych dla naszego umysłu. Pan nie chce, aby tak było u tych, co mają być współdziedzicami z Nim w królestwie. Ci muszą oceniać przywilej uczestniczenia w Jego pracy, cierpieniach i w nadziejach przyszłej chwały do takiego stopnia, że serca ich nie będą więcej lgnąć do zwykłych spraw życia i ambicje ich nie będą skłaniać się do bogactwa lub sławy tego świata. Wszystkich takich ambicji i nadziei musimy się wyrzec, jeżeli chcemy być Jego uczniami. On musi być dla nas najpierwszym, a współdziedzictwo z Nim musi być naszą ambicją, bo inaczej serce nasze nie byłoby przyjemne przed Panem, bo nie byłoby szczere dla Jego służby; bylibyśmy z tych, co nazwani są dwoistego umysłu, niestateczni we wszystkich swoich działaniach i drogach (Jak. 1:8). Jest to niezawodnie trudnością u znacznej liczby tych, co mianowali imię Chrystusowe i przyznają się do poświęcenia się Jemu i Jego sprawie.

„JAKO DZIECI MIŁE”

Jest już najwyższy czas abyśmy nauczyli się, że nie możemy służyć Bogu i mamonie, i abyśmy wybrali jedno lub drugie. Jeżeli nie obierzemy Pana i Jego służby, i nie położymy takowych na pierwszym miejscu w uczuciach naszego serca, to będziemy uznani, że to drugie trzymamy na pierwszym miejscu, to jest dobro cielesnego człowieka. Odpowiednio do tego będziemy cenieni i nagradzani przez Pana. Prawda, że On ma przygotowane błogosławieństwo dla wszystkich rodzajów ziemi, lecz szczególniejsze błogosławieństwo wyrażone w wielkich i kosztownych obietnicach chwały, czci i nieśmiertelności są dla takich, co miłują Pana nade wszystko, więcej aniżeli domy, ziemię, zajęcia, bogactwa, rodzinę lub kogokolwiek, a nawet więcej niż samych siebie.

Napomnieniem naszym do tych, co opuścili wszystko, aby iść z Panem jest, by nie oglądali się wstecz; aby rozumieli, że zdobyli największy zysk, jaki tylko można sobie wyobrazić; że znajdujemy się na drodze do zdobycia możliwie największej nagrody, wraz z uczestnictwem w Pańskim cudownym dziele i w Boskim uznaniu.

Taką zdaje się być myśl Apostoła, gdy upomina abyśmy złożyli wszelki ciężar i wszelkie uwikłanie, abyśmy mogli biec cierpliwie w zawodzie nam wystawionym, patrząc na Jezusa Wodza i dokończyciela wiary. Przeto zaraz na początku naszych chrześcijańskich doświadczeń zadecydujemy raz na zawsze tę sprawę poddania swej woli, aby iść za Barankiem; uregulujemy nasze doczesne sprawy tak mądrze jak to jest możliwe, zgodnie z rozsądnymi wymaganiami innych i trwajmy wiernie w naszym zawodzie aż do końca.

====================

— 1 lutego 1906 r. —