R3996-155 Studium biblijne: Pańskie wybawienie

Zmień język

::R3996 : strona 155::

Pańskie wybawienie

— 2 Moj. 14:13-27 — 16 CZERWCA —

Złoty tekst: „I wybawił Pan w on dzień Izraela z ręki Egipcjan i widzieli Izraelczycy Egipcjan pomarłych na brzegu morskim” – 2 Moj. 14:30

Dziesiąta plaga, czyli śmierć pierworodnych, przekonała Egipcjan, że lepiej będzie pozbyć się Hebrajczyków. Tak jak poprzednio starali się usilnie, aby ich zatrzymać, tak teraz przynaglali ich do jak najprędszego odejścia. Pomagali im i zachęcali do drogi, a gdy Izraelici prosili ich (w tekście podane jest „wypożyczali”) o pamiątki takie jak biżuterie itp., Egipcjanie chętnie im takowe dawali, przynaglając ich do odejścia, odczuwając prawdopodobnie, że tą hojnością wynagrodzą im choć w części za ich długoletnią pracę. Zgodnie z naprzód uplanowanym zarządzeniem, Hebrajczycy szybko zgromadzili się do Suchotu, zmierzając do Palestyny. Było ich blisko dwa miliony osób, co z ich stadami i trzodami musiało uczynić znaczny obóz. Jeżeli zdawałoby się komuś niemożliwym, aby tak wielki lud mógł tak prędko wyjść z Egiptu, to należy pamiętać, że oni przygotowywali się i oczekiwali tej pożądanej chwili, gdy Faraon powie, że mogą odejść. Trzeba także pamiętać, że ludzie ówcześni, a nawet i ci, co teraz żyją w owym kraju, nie byli i nie są tak bardzo obarczeni różnymi rzeczami, które my uważalibyśmy za konieczne. Wyrobnicy Egipscy i Arabowie żyjący na puszczy, uważają sobie za rzecz zwykłą ułożyć się na noc do snu gdziekolwiek przy drodze, owinięci tylko zewnętrzną sukmaną, używając niekiedy zwykły kamień za poduszkę, jak uczynił to Jakub. Pisarz Stanley wspomniał o podobnej masowej przeprowadzce, mówiąc:

„Ilustracja owego wydarzenia, nagła przeprowadzka znacznego narodu – 400 000 Tatarów, którzy pod osłoną jednej nocy przenieśli się z granic Rosji do ich rodzinnych stepów, miała miejsce tak niedawno jak przy końcu minionego stulecia”.

Biskup C.H.Fowler podaje pomocny komentarz, jak następuje:

„W naszych czasach i w bieżącym stuleciu byliśmy świadkami masowej przeprowadzki w kraju nie bardzo oddalonym od ziemi Goszen, gdzie kiedyś mieszkali Izraelici. Mohammed Ali chciał fabrykować jedwab; obsadził więc Jeruzalem i okolice drzewami morwowymi i zwabił Syryjczyków z Damaszku i Beduińskich Arabów z Arabii, którym porozdawał żyzne pastwiska, oraz zapewnił im wolność od podatków i od służby wojskowej. Ludy te prosperowały i rozradzały się przez wiele lat. Po śmierci Mohammeda Ali próbowano nałożyć na nich podatek i zaciągać ich do służby wojskowej. Protestów ich nie uwzględniono. Przeto jednej nocy, cała ludność, zabierając swe trzody i stada, przeniosła się do wschodniego Egiptu, pozostawiając swe domy opróżnione i całą dolinę opustoszałą”.

Zastępy Izraelskie najprzód wyruszyły w kierunku północnym ku morzu aż do Etam, następnie wrócili się i szli w kierunku południowym. To zakrawa na brak umiejętności ze strony Mojżesza, wodza i ze strony Boga, Kierownika. Możemy być jednak pewni, że zna Pan wszystkie drogi Swoje i że przeto wszystkie te ruchy Izraela miały swój cel. Pierwotny zamiar prawdopodobnie był, aby podróżować zwykłą drogą z Egiptu do Palestyny, przez ziemię Filistyńską, lecz lud Izraelski nie był w odpowiednim stanie, aby walczyć z Filistynami. Inna droga prowadziła przez puszczę, lecz droga ta była prawie niemożliwa ze względu, że Izraelitów było tak dużo, a także z tego, że na puszczy brakłoby paszy i wody dla bydła, owiec itd.

OBŁOK JASNY – OBŁOK CIEMNY

Izraelici zostali skierowani na południe wprost przez Pana, a drogę wskazywał im obłok jasny w nocy a ciemny podczas dni, co było dla nich pewnego rodzaju osłoną przed upałem słońca. To zjawisko prawdopodobnie nie było zauważone przez Egipcjan i przez innych, lecz było ono rozpoznane przez Izraelitów, ponieważ oni byli o tym poinformowani, a także, iż nauczyli się ufać w Bogu, ich Przywódcy. Z pewnością, że ów obłok nie był czymś takim, jak to niektórzy malowali w obrazach – jakimś niezwykłym pogwałceniem natury ujawniającym wyraźny cud. Obłok ten był nad ludem przez całe czterdzieści lat ich podróżowania po puszczy, był on objawem Boskiej szczególniejszej opieki nad nimi i powinien był być znacznym wzmocnieniem dla ich wiary. Dopiero po ich przejściu przez Jordan do ziemi Chanaan, obłok ten znikł.

Czytając ten opis o wybawieniu Izraela i Boskiej nad nimi opiece, duchowy Izrael nie powinien zapominać, że nasze wybawienie z świata, którego obrazem był Egipt, jest jeszcze cudowniejsze. Gdy my pod Boską opatrznością rozpoczynamy naszą ucieczkę z pod władzy świata, ciała i onego przeciwnika, to stajemy wobec wielu dróg możliwych do uciekania, lecz niektóre z dróg tych są korzystniejsze a inne mniej korzystne. Pozostawieni sami sobie moglibyśmy obrać drogę Filistyńską, gdzie walki byłyby za trudne dla nas, albo też obralibyśmy drogę przez puszczę, gdzie zostalibyśmy zniechęceni i zagłodzeni. To też w czasie tym należy nam upatrywać, za Boskim kierownictwem, aby ono nas prowadziło, osłaniając nas przed gorącem prześladowania i próby, a w innych chwilach oświecając i orzeźwiając nas, gdy otacza nas ciemność. Dokąd jesteśmy prawdziwymi Izraelitami Bożymi, to kierownictwo Boskiej opatrzności będzie z nami aż przejdziemy przez Jordan (śmierć ciała), do niebieskiego Chanaan, gdzie tej specjalnej opatrzności nie będziemy już więcej potrzebowali. Błogosławieni są ci, których wiara jest trzeźwa i baczna, którzy rozpoznają Boskie łaski, jakich świat nie spostrzega, lecz widzą i oceniają je tylko ci, co znajdują się w odpowiednim stanie umysłu i serca. O Panie! dopomóż nam, abyśmy coraz więcej umieli oceniać Twoje kierownictwo, Twoją opatrzność i abyśmy polegali na Twej mądrości we wszystkich sprawach naszego życia, aż kierowani Twoim Słowem i Twą łaską, dojdziemy do niebieskiego Chanaan i do odpocznienia.

ZBŁĄKANI W ZIEMI

Izraelici zmienili kierunek swej podróży z północnego wschodu na południe w zupełnym zaufaniu, ponieważ rozpoznali Pańskie kierownictwo w obłoku, który był ciemny podczas dnia a jasny podczas nocy. Lecz Egipcjanie patrzeli na tę sprawę inaczej. Upłynęło już kilka dni, ich żałoba po pierworodnych przeminęła i zaczęli rozmyślać o stracie, jaką ponieśli. Fakt, że Izraelici byli prawdopodobnie użytecznymi sługami, a Egipcjanie posługiwali się nimi przez długi czas, a także ten fakt, że lud Izraelski nie miał żadnego wyćwiczenia wojskowego, nasunął Egipcjanom myśl, że będzie łatwą rzeczą przemóc ich i zawrócić do Egiptu – i powiedzieć im: Mieliście kilka dni dla siebie, tak jak chcieliście, a teraz nawróćcie się do Waszych poprzednich miejsc i czynności. Zauważywszy zmianę drogi Izraelitów, to, że najprzód szli w kierunku północnowschodnim, a później w południowym, Egipcjanie wywnioskowali, że oni pewno zbłąkali się w tej ziemi i nie wiedzą gdzie idą. Zapewne, iż taki byłby naturalny wniosek, albowiem spojrzawszy na mapę zauważymy, że Izraelici maszerowali po Egipskim brzegu czerwonego morza, podczas, gdy właściwie zamierzali iść po przeciwnej stronie, aby dojść do Palestyny. Możemy sobie wyobrazić Egipcjan mówiących: „Biedni ciemni ludzie! znajdowali się w lepszym stanie u nas, chociaż byli w srogiej niewoli, aniżeli na wolności. Uzyskawszy wolność nie wiedzą teraz, co robić; z czasem rozproszą się a większość i tak będzie musiała powrócić do nas”. Samolubstwo mogło nawet podsunąć im myśl, że obowiązkiem ich było powstrzymać Izraelitów i zawrócić ich, aby nadal służyli Egipcjanom. Egipcjanie nie nauczyli się jeszcze tej lekcji, że był to Bóg Izraela, z którym oni walczyli. Być może, że i Izraelici nie poznali jeszcze wyraźnie, że to Bóg uwolnił ich, a nie oni sami ani też nie Mojżesz.

Zastępy izraelskie dotąd uszły już znaczną przestrzeń i znaleźli się przy gorzkich jeziorach, które przedłużają północną odnogę czerwonego morza. Tam doszła ich wiadomość, że idzie za nimi pogoń, sześćset wodzów Faraonowego wojska. Panika ogarnęła tę mieszaną gromadę: dzieci płakały, matki załamywały ręce i zawodziły a i najsilniejsi z Izraela byli wielce zaniepokojeni. Jako dziatki do ojca, przyszli oni do Mojżesza i mówili: „Azaż nie było grobów w Egipcie? wywiodłeś nas abyśmy pomarli na puszczy; cóżeś nam to uczynił, żeś nas wywiódł z Egiptu? Azaż nie to jest cośmy do ciebie mówili w Egipcie: Zaniechaj nas, abyśmy służyli Egipcjanom, bo lepiej było nam służyć Egipcjanom niżeli pomrzeć na puszczy”.

DUCHOWI IZRAELICI RÓWNIEŻ ZBŁĄKANI

Tak samo rzecz się ma z wieloma duchowymi Izraelitami. Wyszedłszy z świata, nie mają dosyć wiary i gdy zostają osaczeni pokusami i trudnościami, gotowi są wołać, że lepiej by im było, gdyby nigdy nie rozpoczynali tej drogi do wolności, jaką Chrystus czyni nas wolnymi, oraz do odpoczynku i błogosławieństw Chananejskich, które On obiecał, lecz dla nich one zdają się tak dalekie i niemożliwe do osiągnięcia. Mojżesz jednak był silniejszej wiary i odwagi, jakim też i być powinien, albowiem przewyższał innych pod wieloma względami. On przedstawiał naszego Wodza, pod którego kierownictwem i zachętą opuściliśmy świat. Przeto nasz Wódz mówi do nas tak jak Mojżesz mówił do Izraelitów: „Nie bójcie się, stójcie, a patrzcie na wybawienie Pańskie, które wam dziś uczyni; bo Egipcjan, których teraz widzicie, więcej nie oglądacie na wieki”. Widocznie Mojżesz był w ścisłej łączności z Bogiem, że mógł przepowiedzieć o takim wyniku, w obliczu tak zgubnej sytuacji. Podobnie i my możemy mieć zupełne zaufanie w Panu naszym Jezusie, gdy zapewnia nas, że moc przeciwnika jest ograniczona; że ona nie przejdzie poza granice obecnego złego wieku, że jutro, czyli w Tysiącleciu, będziemy świadkami zburzenia wszelkich mocy złego. Mojżesz dodał: „Pan będzie walczył za was, a wy milczeć będziecie”. Podobna jest obietnica dla duchowego Izraela – „Większy jest Ten, który jest za nami, aniżeli ci, co są przeciwko nam”, bez względu jak mocnymi oni zdają się być. „Jeżeli Bóg jest za nami, to któż może być przeciwko nam? – i pokonać nas; przeto „Nie będę się bał złego albowiem Tyś jest ze mną; laska Twoja i kij Twój te mię cieszą”.

ROZKAZ, ABY SZLI NAPRZÓD

Przed Izraelitami była odnoga Czerwonego morza, łącznik gorzkich jezior; w oddaleniu ziemia Egipska, a zaraz za nimi Faraona wozy i jezdni. Izraelici nie doszli jeszcze do brzegu morza. Rozkaz był im dany, aby szli naprzód, lecz nie było im wyjaśnione, w jaki sposób otworzy im się droga przez wodę. Czy nie podobnie rzecz się ma z duchowymi Izraelitami? Czyż niekiedy Pan nie dozwala, aby różne przeciwności i trudności otoczyły nas ze wszystkich stron? Czyż nie prowadzi On nas niekiedy drogą, na której zło zdaje się być nieuniknionym? W takich okolicznościach należy nam słuchać Jego głosu i wiarą iść naprzód, nic nie wątpiąc, ale ufając, że Ten, który rozpoczął w nas dobre dzieło, dokona je aż do dnia Jezusa Chrystusa – aż do poranka Tysiąclecia. Za Boskim rozkazaniem Mojżesz podniósł swą laskę i wyciągnął swą rękę na morze, z tym zapewnieniem, że wody rozstąpią się i otworzą potrzebne ujście z nadchodzącej trudności. Ci, co czytają ten opis i wyobrażają sobie Izraelitów na jednej stronie morza szerokiego, na jakie pięćdziesiąt mil, a potem wyobrażają sobie, że wody morza rozstąpiły się i stanęły prostą pionową ścianą na kilkaset stóp po obu stronach, podczas gdy Izraelici najprzód szli na dół aż do dna morza, a następnie na drugi brzeg pod górę, aż przeszli na drugą stronę obciążają niepotrzebnie swoją wiarę. Nie, że wątpimy, iż Bóg mógłby wysuszyć całe morze gdyby zaszła potrzeba, ale że nie ma potrzeby tak przypuszczać, gdy okoliczności i warunki są dobrze zrozumiane. Możemy słusznie wnosić, że Bóg nie czyni Swoich cudów bardziej zadziwiającymi aniżeli potrzeba. Zauważmy więc ten cud tak jak on w rzeczywistości stał się, a poznamy jego logiczność. Fakt, że przebieg tego możemy zrozumieć, wcale nie powinien czynić tę sprawę mniej cudowną w naszej ocenie.

Miejmy na uwadze fakt, że górny koniec Czerwonego morza dochodzi do obszernej niziny, na której znajduje się szereg jezior zwanych Gorzkimi, ponieważ woda w tychże jeziorach jest gorzkawa. W owym czasie morze Czerwone, które właściwie jest tylko wielkim jeziorem, prawie że łączyło się z morzem Śródziemnym. Górny koniec Czerwonego morza, dosięgający bagnistej okolicy i Gorzkich jezior, jest nie bardzo głęboki, tak, że niekiedy, gdy wody opadną, kawaleria może przebrnąć te część morza. Uczynił to raz pochód Napoleona, przy czym Napoleon o mało co nie postradał życia. Gdy nastąpi przypływ wód, sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, albowiem przypływy w miejscu tym wydają się być znaczne.

FILOZOFIA CUDU

Cały opis tej lekcji jest zgodny z tym, co powyżej zauważyliśmy. Silny wiatr wschodni współdziałając z odpływem morza, obniżył wody do takiego stopnia, że płytkie w tym miejscu pasmo dna morskiego zostało w zupełności osuszone i pasmem tym Izraelici wśród nocy przeszli na drugą stronę, przy czym znaczną pomoc wyświadczył im obłok, który po ich stronie był jasny, zaś po drugiej (północnej) stronie, gdzie znajdowali się Egipcjanie, był ciemny, tak, że utrudniał im pogoń za Izraelitami. Jest w zupełności prawdopodobnym, że Egipcjanie nie wiedzieli o tym, iż owe pasmo zostało osuszone odpływem i wiatrem – nie zauważyli, iż w swej pogoni za Izraelem znaleźli się na miejscu, gdzie zwykle była woda. Gdy Izraelici znaleźli się już na drugim brzegu, prawdopodobnie nie więcej jak dwie mile od pierwszego brzegu, Mojżesz znowu wyciągnął rękę z laską na morze. Kierunek wiatru zmienił się i wody zaczęły powracać zasilane gwałtownym dopływem morza. W międzyczasie Egipcjanie znajdujący się na owym paśmie wśród morza, doświadczali znacznej trudności, ponieważ koła ich wozów grzęzły w miękkim piasku, również konie lgnęły tak, że powstał ogólny zamęt, który trwał aż dopływ nastąpił i wielu, jeżeli nie wszystkich, zatopił. Poniżej przytaczamy kilka komentarzy różnych innych pisarzy:

„Wschodni, czyli południowo wschodni wiatr zepchnął wierzchnie wody płytkiej zatoki na północ, gdy prawdopodobnie w tym samym czasie silny odpływ morza ściągnął spodnie wody w kierunku południowym tak, że dno morskie zostało na znaczną przestrzeń osuszone”. – Rawlinson.

„Było to krótko po pełni księżyca przy wiosennym porównaniu dnia z nocą, kiedy to jest pora niskich odpływów a wysokich powodzi. Morze opada od pięciu do siedmiu stóp naprzeciwko Suezu, a od ośmiu do dziewięciu stóp, gdy odpływ zasilony jest wielkimi wiatrami, po czym woda wraca się z niezwykłą szybkością i mocą”. – Newhall.

M.De Lesseps mówił mi o podobnych niezwykłych faktach, których sam był naocznym świadkiem podczas burz, jakie przytrafiają się co piętnaście lub dwadzieścia lat. On widział północny koniec morza miejscami zupełnie osuszony, a także widział wody przygnane do takiej wysokości, że rozlewały się na znacznym obszarze ziemi, aż do gorzkich jezior”. – Prezydent Bartlett.

„Jest to zwykłą metodą Bożą działać jak najwięcej sposobami naturalnymi, sposoby nadnaturalne zaczynają się dopiero tam, gdzie naturalne się kończą”. – Blakie.

„Nadejście szybkiego wiatru w łączności z symboliczną czynnością (z laską) Mojżesza, jest tak samo cudownym jak byłoby natychmiastowe rozdzielenie się wód bez interwencji jakiejkolwiek ubocznej przyczyny”. – Taylor.

„A wody im były jako mur, po prawej stronie ich i po lewej stronie ich”. To nie koniecznie znaczy pionowe ściany, ale raczej protekcję, ochronę po obu stronach. Izraelici mogli iść naprzód wiedząc, że jedyne niebezpieczeństwo groziło im od tyłu, ponieważ po bokach osłoną dla nich była woda.

EGIPCJANIE ZATOPIENI

Gdybyśmy jeszcze dotąd byli tego zdania jak kiedyś, że cała ludzkość znajduje się już teraz na próbie wiecznego żywota i że chybienie w tej próbie oznacza wieczne męki to gotowi byśmy dziwić się, czemu Mojżesz i Izraelici nie obrócili się odważnie do Egipcjan i nie kazali im o prawdziwym Bogu. Zaiste dziwić by się trzeba, czemu oni w ogóle wyszli z Egiptu – czemu raczej nie stali się misjonarzami pomiędzy nimi – czemu Bóg wybawił ich z tak chwalebnej sposobności pracy misyjnej. Dziwilibyśmy się także jak Mojżesz i Izraelici mogliby radować się tą myślą, że tysiące ich nieprzyjaciół poszło na wieczne męki. Dziękujemy Bogu, że w Swej opatrzności On dał nam lepiej poznać Swoje Słowo. Widzimy, że wtedy nie był jeszcze czas na głoszenie ewangelii, ponieważ nie nadszedł jeszcze czas na dokonanie pojednania za grzech. Nie mogło więc być żadnej oferty wiecznego żywota dla Egipcjan; albowiem jeszcze szesnaście stuleci miało upłynąć zanim Chrystus miał przyjść i umrzeć za grzechy; a nawet gdy już przyszedł, dzieło Jego nie było za świat, tak samo, jak modlitwa Jego nie była za świat – „Nie za światem proszę, ale za tymi, któreś Mi dał” (Jana 17:9). Dzieło wybrania Kościoła jest pierwszym szczegółem w Boskim programie; gdy Kościół zostanie uzupełniony, obecny wiek zakończy się, a rozpocznie się dzieło podnoszenia świata. Wtedy ci Egipcjanie, a także Sodomici i wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławieni przez nasienie Abrahamowe – przez Chrystusa i Kościół, nasienie duchowe, w czym także udział mieć będzie cielesny Izrael, nasienie ziemskie.

Widzimy więc, że tak jak Sodomici nie poszli na męki, ale zginęli w śmierci, podobnie i te zastępy Egipskie jak i wszyscy ludzie schodzą do tego wielkiego więzienia śmierci, do grobu, sheol, hades. Radujemy się z zapewnienia, jakie wypowiedział Mistrz: „Wszyscy co są w grobach wyjdą” (Jana 5:28,29) – nieliczni wierni wyjdą, czyli powstaną do doskonałego życia, masy ludu zaś na otrzymanie sądu, czyli próby, ćwiczenia i doświadczeń, w których gdy okażą się posłusznymi, będą również mogli otrzymać żywot wieczny, przez poznanie miłego Syna Bożego i przez poddanie się Jego sprawiedliwym zarządzeniom. Pamiętając słowa naszego Pana, że w on dzień sądu świata lżej będzie Sodomie i Gomorze aniżeli wielu z tych, co otrzymali większe światło, możemy wnosić, że to samo jest prawdą i o tych jezdnych Egipskich, którzy w swym zaślepieniu i samolubstwie gonili Izraelitów. Czyli że oni będą zasługiwać może na większą pobłażliwość aniżeli wielu z cielesnego nasienia Abrahamowego, których Mojżesz wyprowadził z Egiptu, lecz jednak pomarli na puszczy z powodu ich niedowiarstwa. Zatopienie zastępów Egipskich jakoby przez rękę Mojżesza, było obrazem na ostateczne zniszczenie wszelkich władz złego, grzechu i niewoli ręką Chrystusa.

„PIEŚŃ MOJŻESZA I BARANKA”

Jeżeli zachodziłaby potrzeba dostarczyć dowodów na wykazanie bezpodstawności teorii o ewolucji – że ludzie w dalekiej przeszłości stali nie wiele wyżej od małp – to dowód na zbicie tej teorii można by znaleźć w tym jak Izraelici przyjęli owe zwycięstwo, jakie Bóg im dał w ich bezpiecznym przejściu przez morze i w zatopieniu w tymże ich nieprzyjaciół. Czy radowali się oni z tego przez urządzenie jakiejś cielesnej, rozpustnej orgii? Czy urządzili wojenny taniec z hałaśliwym bębnieniem? Przeciwnie; przepełnieni religijnym uczuciem, oni dziękowali Bogu uznając, że On był ich Wybawicielem. Mojżesz ułożył hymn dziękczynny i cały lud śpiewał, podczas gdy Mojżesz, jego siostra Maria i inne śpiewające niewiasty przygotowywali odpowiednie melodie do różnych części tego hymnu. Hebrajscy uczeni zauważyli dowody starożytności w tej pieśni Mojżeszowej zapisanej w 2 Moj. 15:1-20, niektórzy nawet zauważyli, że kilka słów w tej pieśni zdają się podchodzić pod język Egipski. Autentyczność tej pieśni była następnie utwierdzona wzmianką w Psalmach, gdzie ta cała sprawa wybawienia ludu Izraelskiego a zatopienie ich nieprzyjaciół w morzu jest graficznie opisana przez wdzięcznego śpiewaka Izraelskiego (Ps. 106:7-12). Wydarzenie to i pieśń Mojżeszowa są także potwierdzone przez naszego Pana w Jego ostatnim poselstwie do Kościoła, gdzie On symbolicznie określa doświadczenia pewnej klasy Swoich naśladowców, jak oni zostali wybawieni przy końcu tego wieku i jak śpiewali „Pieśń Mojżesza, sługi Bożego i pieśń Barankową” – Obj. 15:2,3.

Jeżeli właściwym było, a z pewnością każdy z nas powie, że tak, aby Izraelici wielbili Boga za ich wybawienie z niewoli Egipskiej, to tym, więcej właściwym jest, aby duchowy Izrael uznawał owo większe wybawienie z mocy i grzechu, jakie zostało dokonane dla nas drogą krwią Baranka Bożego, który umarł za grzechy nasze. Jeżeli owi prości i nieoczytani ludzie, którzy przez długi czas znajdowali się w niewoli i nie znali korzyści ewangelicznego wieku, byli pobudzeni do wdzięczności ku Bogu to o ile więcej my, którzyśmy zakosztowali Jego łaski i dobroci, powinniśmy ogłaszać przymioty Tego, „który nas powołał z ciemności do przedziwnej Swej światłości” (1Piotr.2:9). Nie dziw więc, że Pismo Święte wszędzie mówi o poświęconych Pańskich, jako o sługach prawdy i oświadcza, że Bóg nie tylko wyrwał nogi nasze ze strasznego dołu i z błota grzechu i śmierci, lecz ponadto „włożył w usta nasze pieśń nową, chwałę należącą Bogu naszemu” – Ps. 40:3,4.

Pieśń ta może być teraz śpiewana przez tych, co wierzą w Boga, w Jego Słowo i w Jego opatrzność, lecz w zupełności ona jeszcze nie jest wypełnioną. To stanie się, gdy wszystek lud Boży zostanie wybawiony – gdy Boskie miłosierdzie ujawnione w Tysiącleciu otworzy zaciemnione oczy i zatulone uszy ludzi tego świata, napełniając całą ziemię znajomością Pańską. Wtedy Pan przyjmie do Swej łaski wszystkich, którzy prawdziwie zechcą być Jego ludem i podniesie ich z niewoli grzechu i śmierci, przywodząc ich procesem restytucji do zupełnej harmonii z Boskimi zasadami; albowiem przyjdą „czasy ochłody i naprawienia wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych Swoich proroków od wieków” (Dz. Ap. 3:19-21). Wtedy wypełni się owo wielkie przejście przez Czerwone morze i pokonanie wszystkich nieprzyjaciół Pana i Jego ludu. Wtedy to, przy końcu Tysiąclecia, szatan i wszyscy będący po jego stronie, wszyscy nieprzyjaciele sprawiedliwości, zostaną na zawsze wytraceni, ci zaś co miłują sprawiedliwość i nienawidzą nieprawości i co zaskarbią sobie Boską łaskę i przywileje, dostąpią wtedy mocy wiecznego żywota, pod przewodnictwem wielkiego pozafiguralnego Mojżesza, jako napisano: „Proroka wam wzbudzi Pan Bóg wasz z braci waszych jako mię (Mojżesza); Onego słuchać będziecie we wszystkim cokolwiek do was mówić będzie. I stanie się, że każda dusza, która by nie słuchała tego proroka, będzie wygładzona z ludu” – Dz. Ap. 3:22,23.

====================

— 15 maja 1907 r. —