R4138-57 Studium biblijne: „Dajcie im jeść”

Zmień język

::R4138 : strona 57::

„Dajcie im jeść”

— JanA 6:1-21 — 1 MARCA —

Złoty tekst: „Jako pasterz trzodę swoją paść będzie” – Iz. 40:11

Wydarzenie, na którym niniejsza lekcja jest oparta, umiejscawia się na wiosnę, blisko Wielkanocy, na początku trzeciego roku misji naszego Pana. Jan Chrzciciel był w więzieniu w Macherus około rok czasu i ostatecznie został ścięty przez króla Heroda. Misja Jana, a następnie naszego Pana, rozbudziła w żydach mniemanie, że Królestwo Mesjaszowe jest tuż przed nimi. Uwięzienie Jana zadziwiło ludzi i do pewnego stopnia zdumiało ich. Jan, będąc w więzieniu blisko rok czasu, posłał swoich uczni do Jezusa z zapytaniem, czy Jezus jest Mesjaszem, czy tylko poprzednikiem Mesjasza? To ostatnie było prawdą, Jezus w ciele – jako Baranek Boży, który miał zgładzić grzechy świata – był tylko poprzednikiem niebieskiego Pana, który po wybraniu Oblubienicy spośród rodzaju ludzkiego, miał przyjść w wielkiej chwale i mocy i objąć rząd nad światem w celu błogosławienia i podźwignięcia ludzi ze stanu śmierci. Jezus jednak nie tłumaczył tych rzeczy uczniom Janowym, bo wtedy nie był odpowiedni czas na to. Pan ograniczył się do tego, iż posłał Janowi wiadomość, że chorzy bywają uzdrawiani, diabły wypędzone i Ewangelia jest opowiadana ubogim darmo. Więcej ponad to wtedy nie można było uczynić, aż do złożenia ofiary na Kalwarii i przyjęcia jej przez Boga Jehowę. Po wniebowstąpieniu Pan przedstawił Swoją ofiarę Bogu, na korzyść wierzących, jako ofiarę za ich grzechy, aby pojednać ich z Ojcem i uzyskać dla nich spłodzenie duchem świętym, co rozpoczęło się podczas Zielonych Świąt.

Ścięcie Jana Chrzciciela zatrwożyło do pewnego stopnia tych, co oceniali jego usługę, jak i tych, co uwierzyli, że Pan jest Mesjaszem. Uczucia ludzi religijnych zostały tym mocno wstrząśnięte i opanowało ich zdenerwowanie. Ogólnym pytaniem było: co Herod następnie uczyni? Czy Panu nie grozi niebezpieczeństwo? Czy Apostołowie, którzy położyli ufność w Panu, są bezpieczni? Sprawy te spowodowały większe zainteresowanie i przyczyniły się do tego, że wielkie rzesze przychodziły słuchać kazań Jezusa. Według zwyczaju żydowskiego setki tysięcy żydów przyjeżdżało na święto Przejścia do Jeruzalem. Wielu opuściło swoje interesy, jedni odchodzili, a drudzy przychodzili, dlatego Pan i Apostołowie byli bardzo zajęci. Należy pamiętać, że przez ten rok, gdy Jan był w więzieniu, Pan wysłał dwunastu uczniów w pracy misyjnej, a następnie wysłał innych siedemdziesięciu, aby szli po dwóch do miast w Judei i Galilei, aby głosili pokutę i że królestwo niebieskie przybliżyło się. Przy tej okazji uczniowie wskazywali na Mistrza, że jest Mesjaszem. Nic też dziwnego, że setki ludzi słuchało nauk Jezusa i byli ciekawi czy Jezus jest prawdziwie Pomazańcem i Mesjaszem.

USTĄPIŁ W MIEJSCE PUSTE

W takich to warunkach Jezus opuścił rzesze, które się tam zgromadziły i odpłynął z uczniami na przeciwną stronę jeziora Galilejskiego. Wylądowali na miejscu pustym, nie na pustyni, ale na miejscu bezludnym, z dala od miast, niedaleko Betsaidy, miejsca zamieszkania Filipa, jednego z uczni. Niektórzy z słuchaczy byli tak głęboko zainteresowani, że gdy zauważyli, w jakim kierunku łódź odpłynęła, przebyli pieszo ten spory kawał drogi, aż do miejsca, gdzie był Jezus. Inni idący do Jeruzalemu, usłyszawszy, że wielki Nauczyciel jest w tej okolicy, też zatrzymali się. Prawdopodobnie Pan przemawiał do nich na różne nie zanotowane tematy. Wydarzenie, na którym nasza lekcja jest oparta, zapewne miało miejsce około wieczora. Ludzie widocznie byli zainteresowani tym co słyszeli do tego stopnia, że nawet zapomnieli o cielesnym posiłku. Zdaje się, że i Pan przeciągnął Swoją mowę, aż uczniowie zwrócili Mu uwagę, aby przestał mówić do ludzi, gdyż już jest późno i już czas iść do miasteczka Betsaidy, aby tam pożywić się. Ludzie widocznie nie nosili żywności z sobą, ale stosownie do potrzeb kupowali w okolicznych wioskach.

„SKĄD KUPIMY CHLEBA”

Możemy zauważyć jak mądrych sposobów Pan używał, aby pobudzić drugich do myślenia. Zamiast rozpuścić lud, Pan podsunął myśl Filipowi – gdyż miejsce jego zamieszkania było najbliżej, więc najlepiej znał tę okolicę – aby za pieniądze, jakie posiadali, zakupić żywności dla ludzi. Zapytał więc, gdzie najlepiej można by kupić chleba? Filip spostrzegł się prędko, widocznie był człowiekiem praktycznym, więc zaraz odparł: „Za dwieście groszy (około trzydziestu dolarów) chleba nie dość im będzie, choćby każdy z nich mało co wziął”. Myśl Filipa była, że musieliby wydać przynajmniej i tyle, bo gdyby kupili chleba za mniej, to niektórym nie dostałoby się nic. Według opisu Łukasza, wszyscy uczniowie mówili do Pana: „Rozpuść ten lud, aby odszedłszy do miasteczek okolicznych i do wsi i do gospód, znaleźli żywności”. Pan im odpowiedział: „Niech się nie rozchodzą, dajcie wy im jeść”. Według zapisków Świętego Marka, uczniowie zapytali: „Szedłszy kupimy za dwieście groszy chleba, a damy im jeść?” Czy chcesz abyśmy to uczynili? Jesteśmy gotowi tak postąpić, jeżeli rozkażesz. Pan ich zapytał: „Wieleż chleba macie? Idźcie, a dowiedzcie się”. Andrzej wrócił z wywiadu i rzekł: „Jest tu pacholę, co ma pięcioro chleba jęczmiennego i dwie rybki, ale cóż to jest na tak wielu?” Bochenki chleba w owych miejscowościach były rozmiaru małego placka. Ryby tu wzmiankowane, według znaczenia wyrazu greckiego, były małe, może rozmiaru śledzi.

Jezus rozkazał, aby te chleby i ryby przyniesiono do niego, możliwie, że wykupiono je od owego chłopca. Przez zadawanie tych różnych pytań, Pan pobudził uczni do myślenia. Gdy tedy Pan polecił im, aby kazali ludziom usiąść na pagórkach porośniętych trawą, rzędami po pięćdziesiąt i po sto w każdym rzędzie, uczniowie byli posłuszni, chociaż nie mogli pojąć, w jakim celu Pan kazał to uczynić. Ludzie okazali wielkie zaufanie do Pana i Apostołów i pomimo, że była już późna godzina, uczynili według polecenia. Zaufali Panu do stopnia łatwowierności, za co ich wiara została wynagrodzona.

ZA WSZYSTKO ZAWSZE DZIĘKUJCIE

Pan najpierw wzniósł oczy ku niebu i pomodlił się. Jak wspaniałą naukę tym sposobem dał swym uczniom, obecnym tam rzeszom i wszystkim, którzy dotąd uznają, że Jezus był posłanym od Boga. Jeżeli Mistrz uznał, że wszelki dobry i doskonały dar pochodzi od Ojca Światłości, tym więcej my, którzy z natury byliśmy dziećmi gniewu, ale zostaliśmy pojednani drogocenną krwią, powinniśmy pamiętać, co jest napisane: „We wszystkich drogach twoich znaj Go, a On będzie prostować ścieżki twoje” (Przyp. 3:6). Nasza i modlitwa o błogosławieństwo na chleb, nie powiększa ani pomnaża chleba, ale na pewno pomnaża jego wartość i skutek. Pokój, ufność i zadowolenie, jakie pochodzą z właściwego zrozumienia Boskiego miłosierdzia, już same przysposabiają nasze nerwy i energię do właściwego zużytkowania pokarmów. Dlatego chrześcijaninowi, który modli się, nerwy i niestrawność mniej będą dokuczać niż innym ludziom o takim samym temperamencie i stanie fizycznym. Ponadto radzimy wszystkim poświęconym, gdziekolwiek się znajdują, jeżeli warunki na to pozwalają, aby naśladowali zwyczaj praktykowany przez rodzinę Bożą w domu Biblijnym, to jest, aby spożywając pokarm cielesny, raczyli się również manną duchową.

Gdy Pan podziękował za chleb, łamał jęczmienne placki i rybki i podawał je dwunastu Apostołom, a oni z kolei podawali ludziom. Możliwym jest, że w tym celu dobranych było więcej pomocników z każdej pięćdziesiątki lub setki ludzi i w ten sposób wszyscy byli wkrótce obsłużeni i z zadowoleniem zajadali obfite przekąski. Lekcja jednak nie skończyła się na tym. Pan kazał uczniom wziąć kosze i pozbierać ułamki, aby się nic nie zmarnowało. Ułamków znalazło się tak wiele, że napełniono dwanaście koszów. Cud ten zadziwił wszystkich i możemy być pewni, że wywarł szczególne wrażenie na Apostołach. Nie moglibyśmy wyjaśnić jak ten cud mógł być dokonany, a choćbyśmy i mogli to wyjaśnić, to i tak cud byłby cudem. Powinniśmy uznać, że Bóg jest dawcą każdego dobrego i doskonałego daru. Cuda dzieją się każdodziennie wokoło nas, np. nasienie wypuszcza kiełki i rośnie, a nie wiemy jak się to dzieje. Sianie nasienia i zbieranie plonu jest tak ściśle związane z sobą, że możemy stwierdzić wynik tego, ale, w jaki sposób owe pięć chlebów i dwie rybki zostały pomnożone, tego nie możemy stwierdzić. Dlatego nazywamy to cudem – w którym moc Boża działała, w sposób bardziej dla nas niepojęty niż zwykle sprawy życiowe. Dobrze jest zauważyć jak wiele cudownych rzeczy dzieje się stale wokoło nas i jak w porównaniu z tym nasza wiedza jest ograniczona. Moglibyśmy zanalizować ziarnko pszenicy i wytworzyć coś bardzo podobnego temu ziarnu, ale nie moglibyśmy temu wytworzonemu ziarnu dać życia, ani siły, aby wyrosło i wydało owoc. Widząc kukurydzę lub owies wiemy, że to jest pożytecznym pożywieniem dla człowieka lub dla zwierząt, ale nie możemy pojąć jak to przeistacza się w kształt ciała ludzkiego, lub w kształt mięsa jakiegoś zwierzęcia. Nie możemy pojąć jak to zboże przeistacza się w różnego rodzaju skórę, włosy, kości, kopyta, rogi itp. To też są cuda, ale tak powszechne, że nie zwracamy na nie uwagi.

LEKCJA Z NADNATURALNEJ MOCY

Uczniowie jak i wszyscy inni niewątpliwie otrzymali naukę z cudu, który rozważamy. Przekonali się, że Chrystus miał nadludzką moc, co dowodziło, że On był Mesjaszem, posłanym od Boga, jak się Nikodem wyraził: „Bo nikt tych cudów czynić nie może, które ty czynisz, jeżeliby Bóg z nim nie był” (Jan 3:2) Apostołowie mieli z tego szczególną naukę, że Pan był zdolny zaopiekować się Swoimi naśladowcami, bez względu na to, w jakich warunkach lub okolicznościach by się znaleźli. Taką naukę z tego mają również wszyscy naśladowcy Pańscy aż do naszych dni. Nasz Mistrz jest wciąż zdolny zaopiekować się nami w sprawach duchowych jak i doczesnych, nadzwyczaj obficie, więcej aniżeli moglibyśmy pomyśleć, lub prosić Go o to – „Szukającym Pana nie będzie schodziło na wszelkim dobrym”. To zapewnienie jest dla prawdziwych Jego naśladowców. Co jest dla ich najwyższego dobra, będzie zachowane. Niech to będzie dla nas nauką i utwierdza nas w wierze, że: „Mocniejszy jest Ten, co jest za nami niż ten, który jest przeciwko nam” Apostołowie, będąc wzmocnieni tą lekcją, przestali się obawiać Heroda, aby on mógł szkodzić Jezusowi lub im. Gdy zmrok zaczął zapadać, byli gotowi na rozkaz Pana wrócić w okolicę Kapernaum. Pan zaś Sam udał się na odosobnienie, aby mieć społeczność z Ojcem. Wysłał uczni samych naprzód, aby wypróbować ich posłuszeństwo i, aby okazać więcej mocy Bożej, jaką posiadał. Morze było burzliwe, wiatr zdaje się był z przeciwnej strony, tak, że musieli usilnie wiosłować, aż tu naraz ujrzeli Pana chodzącego po wodzie, zbliżającego się do łodzi. Przestraszyli się, lecz Pan ich uspokoił, oświadczając: „Jam ci jest, nie bójcie się”. Wzięli Pana do łodzi i wkrótce przybili do brzegu.

Czy w tym cudownym zdarzeniu był jakiś obraz? Czy miało to przedstawiać burzliwe i trudne doświadczenia Kościoła podczas Wieku Ewangelii? Czy miało wyobrażać, że przy końcu tego wieku Pan się okaże Swemu ludowi wśród wielkiej burzy, a gdy oni Go przyjmą, ich zewnętrzne kłopoty i trudności znikną przez społeczność z Nim, a On obdarzy ich łaską i pokojem, jakoby mówiąc: „Nie bójcie się?”

TO NIE JEST MISYJNA LEKCJA

Ci, co urządzają międzynarodowe lekcje niedzielne, zarządzili i polecili, aby ustęp Pisma, który rozważamy, służył jako lekcja misyjna w celu zwiększenia misji zagranicznych, aby sprawą tą zainteresować jak największą liczbę ludu Bożego. Radujemy się z tego. Oceniamy dążenia i wysiłki w celu podźwignięcia ludzkości z grzechu, degradacji i przyprowadzania ich do światłości i Prawdy, a przez to do harmonii z Bogiem.

Niektórzy źle tłumaczą nasz pogląd na misjonarską pracę w pogańskich krajach. Wielce oceniamy uczucie misjonarzy, że są gotowi opuścić swoje domy i sposobności dobrych zarobków, aby iść z pracą misyjną; chociaż wielu z nich szło z tym zapewnieniem, że tam będą mieli lepsze wygody niż w domu i chociaż wiele z tej misjonarskiej pracy nie jest więcej religijną niż nauczanie w publicznych szkołach w kraju rodzinnym, lub praktykowanie medycyny i praca szpitalna wykonywana przez lekarzy w krajach cywilizowanych. Jest pewnym, że biedni poganie bardzo potrzebują cywilizacji, pomocy lekarskiej i wykształcenia. Radujemy się, że tę pomoc otrzymują.

Rzeczy, którym my się sprzeciwiamy w odniesieniu do tych zagranicznych misji, są następujące:—

1) że taka sama nieodpowiednia Ewangelia, czyli mieszanina prawdy z błędem, jest niesiona poganom, jakiej nauczają w krajach rodzinnych. 2) jesteśmy przeciwni twierdzeniu, że to ma być Boski sposób wypełnienia ustępu modlitwy Pańskiej, który brzmi: „Przyjdź królestwo Twoje i bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. Sprzeciwiamy się temu poglądowi, bo jest zupełnie niezgodny z Biblią i, jak już wiele razy wykazaliśmy, jest nierozumny. Przyjaciele ci mówią nam, że starają się nawrócić świat, aby wola Boża była wykonywana na ziemi tak jak jest wykonywana w niebie, zarazem przygotowują statystykę, która wykazuje, że w roku tysiąc osiemsetnym było w przybliżeniu sześćset milionów pogan, a obecnie było ich około jeden bilion i dwieście milionów, czyli około dwa razy tyle. Biorąc z tego punktu zapatrywania, czy nie jest niedorzecznością obstawać przy takiej pracy misyjnej? Niechaj praca misyjna prowadzona będzie w dalszym ciągu, ale należy nadać jej właściwe znaczenie. Któż może być tak ciemnym, aby nie widział tego, że choćby wszyscy poganie byli nawróceni do takiego stanu, jaki panuje w tak zwanym chrześcijaństwie, to i tak ten stan byłby mizerny, jak to jest określone w poselstwie naszego Pana do ostatniego okresu Kościoła, nazwanego Laodycejskim, jak czytamy: „Radzęć, abyś kupił u mnie złota w ogniu doświadczonego, abyś był bogaty, i w szaty białe, abyś był obleczony, ażeby się nie okazywała sromota nagości twojej, a oczy twoje namaż maścią wzrok naprawiającą, abyś widział, żeś ty biedny i mizerny i ubogi i ślepy i nagi” – Obj. 3:17,18

Trzymajmy się prawdziwego poglądu na tę sprawę, a mianowicie, że Bóg podczas Wieku Ewangelii wybiera „Maluczkie Stadko”, czyli wybranych; wybiera ich z pośród wszystkich narodów, krajów i języków. Ci, wraz z Panem, czyli Oblubieńcem, będą stanowić nasienie Abrahamowe, przez które wszystkie narody ziemi będą błogosławione. Zauważmy słowa Apostoła: „A jeźliście Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami” (Gal. 3:29). Zauważmy, że temu nasieniu Abrahamowemu będzie dane królestwo, że Chrystus i Jego wybrany Kościół, czyli Oblubienica, będą królami i kapłanami i będą królować na ziemi (Obj. 5:10). Przez nich, jako przez kapłaństwo według porządku Melchizedeka, wszyscy synowie i córki Adamowe będą mieli sposobność osiągnąć zupełne wybawienie z grzechu i śmierci, będą zupełnie uwolnieni z niewoli skażenia na wolność chwały dziatek Bożych. Zauważmy w końcu, że ci, co ostatecznie okażą się niepoprawnymi, nie będą wiecznie torturowani, ale, jak Pismo zaznacza: „Pomstę odniosą, wieczne zatracenie”, „Będą wygładzeni z ludu” (2 Tes. 1:9; Dz. Ap. 3:23). Ci, których oczy są pomazane maścią od Onego Świętego, widzą Boski Plan i wiedzą, że Bóg nie ma udziału w nawracaniu świata w obecnym czasie, ale tak, jak Pisma podają, wybiera z narodów lud imieniowi Swojemu, aby nosili Jego imię i byli Oblubienicą Chrystusową. Oni wiedzą, że Ewangelia nie może mieć innego znaczenia dla pogan, a innego dla chrześcijańskich narodów.

ZNIECHĘCENIE Z POWODU BŁĘDU

Nie dziw, że myślący ludzie, nie znający Boskiego Planu – pod wpływem błędnych wierzeń, że wszyscy oprócz nawróconych na chrześcijaństwo, idą na wieczne męki, nie mogą się z tym zgodzić, litują się nad poganami, przestają wierzyć w wieczne męki i popadają w drugą krańcowość, że niemal wszyscy poganie idą do nieba po śmierci i że w niebie jest pewne oddzielne miejsce, gdzie pogan przyjmują i kształcą. Nie dziw, że tacy tracą gorliwość względem misji zagranicznych. To jest powodem, że fundusze na ten cel nie napływają tak obficie, a wiele pieniędzy ofiarowanych jest więcej z poczucia humanitarnego, aniżeli z religijnego!

Jest pożałowania godnym, gdy się zważy, że ludzie na ogół szczerzy i inteligentni zwodzą siebie i drugich względem prawdziwego stanu świata. W piśmie wydawanym przez pewien ruch misjonarski była podana tabelka, której około połowa reprezentująca pogaństwo była pokazana w ciemnym kolorze, a oświetlenie przez ruch

misjonarski tu i ówdzie był pokazany przez gwiazdy. Tabelka ta wykazywała potrzebę większego wysiłku misjonarskiego. Przypatrzmy się drugiej połowie tej tabelki koloru białego, przedstawiającą rzekomo tych, co mają być zbawieni:—

Protestantów – 166 066 500

Rzymsko-katolików – 272 638 500

Greko-katolików – 120 157 000

Żydów – 11 000 000

Mahometan – 216 630 000

_____________________________

Razem – 786 492 000

Czy to zestawienie jest trafne? Ile prawdy jest w nim? Powyższa liczba jest reprezentowana przez połowę tabelki. Według obliczeń ludność świata wynosi około 1 700 000 000. Wobec tego więcej niż połowa tabelki powinna być czarnego koloru. Przeegzaminujmy uważniej, kto są mahometanie? Z przykrością musimy powiedzieć, że wielu chrześcijan myśli, że mahometanie są też chrześcijanami, tylko inną denominacją, coś jak mormoni. Lecz mahometanie są poganami, nie uznającymi Chrystusa, o którym Apostoł mówi, że: „Nie masz w żadnym innym zbawienia, albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni” (Dz. Ap. 4:12) Czy mahometanie nie są pod potępieniem, tak jak inni poganie reprezentowani przez czarny kolor na tabelce? Czy nie są tak samo w ciemności? Czy jest jaki dowód, że mahometanie są więcej cnotliwi? – A jak z żydami? – Biorąc z punktu chrześcijańskiego, czy oni też są zaliczani do zbawionych? Przeciwnie, protestanci jak i katolicy przeczą temu. Wśród żydów i wśród mahometan znajdują się stacje misyjne, a misjonarze są czynni, aby ich nawracać, tak jak i pogan.

Przeprowadzając ściślejszą egzaminację, zauważamy, że czterysta milionów rzymsko i grecko katolików też podlegają protestanckiej pracy misyjnej Protestancka praca misyjna jest prowadzona nawet w Rzymie i w wielu krajach katolickich na koszt protestantów zamieszkałych w Starach Zjednoczonych i w Anglii, aby – jak to mówią – przeciwdziałać wpływom „antychrysta”. Czemuż tedy ci dobrzy i cnotliwi ludzie, gorliwi, aby zbawić innych, tak mylnie przedstawiają stan świata? Odpowiadamy, że czynią to z powodu ich błędnej teologii. Pomimo daremnych wysiłków przez dwadzieścia stuleci, jeszcze nie chcą odstąpić od błędnego mniemania, że jest to Boskim zamiarem, aby w taki sposób prawda dosięgła i nawróciła cały świat, po czym sprawiedliwość zapanuje, a wola Boża będzie wykonywana na ziemi tak jak w niebie. Ponieważ prawdziwy stan rzeczy zadaje kłam tej teorii, więc sporządzili tabelkę, która by choć w pewnej mierze ją popierała. Nie zdają sobie sprawy z tego jak nieuczciwe rzeczy czynią w imieniu Pańskim.

Przypatrzmy się jeszcze bliżej owej tabelce, to jest tej części, której dotąd nie poruszaliśmy, a która reprezentuje protestantów. Ktoś mógłby powiedzieć: przyznasz, że choć ta część tabelki jest oddana dobrze. Bardzo byśmy się radowali, gdybyśmy mogli myśleć o tych stu sześćdziesięciu milionach protestantów całego świata, że są świętymi i że wola Boża jest wykonywana przez nich na ziemi, tak jak jest wykonywana w niebie, przynajmniej o tyle na ile ich stać w ich niedoskonałym stanie. Nie możemy jednak tak myśleć i łudzić się. Żal nam tych ludzi, co sporządzili tabelkę, że nie byli sumiennymi, jak i wielu innych, którzy utrudniają im szczerość w tej sprawie. Do tych obliczeń nawet nie brano pod uwagę przynależności do kościoła, aczkolwiek każdy posiadający zdrowy rozsądek przyzna, że członkostwo w nominalnym kościele nie jest jeszcze dowodem świątobliwości. Do liczby zbawionych zaliczono wszystkich zamieszkałych w krajach cywilizowanych, lecz nie tych, którzy są żydami lub rzymsko katolikami. Biskup Foster pewnego razu wyraził się, że ta liczba obejmuje nie tylko czarnych, ale i cętkowatych i zmazanych, a prawdziwie białych jest tylko znikoma liczba.

SYJONIE OBUDŹ SIĘ PRZYOBLECZ SIĘ W MOC

„Trąbcie w trąbę na Syjonie”. Nadszedł czas, aby wszystek prawdziwy lud Boży, – gdziekolwiek się znajduje, – czy wśród katolików czy protestantów, – obudził się i poznał, że żyjemy w czasie bardzo zwodniczym, w którym panuje ogólne niezrozumienie Słowa Bożego, co wzięło początek w wiekach ciemnych. Nadszedł czas, aby wszyscy święci jasno zrozumieli, że ich nadzieja nie jest w nawróceniu pogaństwa, ale we wtórym przyjściu naszego Pana, w zgromadzeniu świętych i przemienieniu ich na podobieństwo Pana przy pierwszym zmartwychwstaniu i w ustanowieniu królestwa na ziemi, która wtedy przez nich będzie naprawianą, w Tysiącleciu. Wtedy Szatan będzie związany na tysiąc lat, aby nie zwodził narodów. Ciemność, która pokrywała nie tylko pogan, ale i chrześcijan, będzie usunięta, a prawdziwa światłość – „Słońce sprawiedliwości, zaświeci, a zdrowie będzie w promieniach jego”. O to królestwo mamy modlić się, z tym zrozumieniem, że gdy ono przyjdzie, grzech i śmierć będą usunięte, a sprawiedliwość zapanuje na ziemi, tak jak panuje w niebie.

Zadaniem Kościoła w obecnym czasie jest, jak Pismo zaznacza, żeby „Małżonka Jego nagotowała się”. W to przygotowanie należy włączyć znajomość Chrystusa w jak najszerszym znaczeniu. Trzeba posiąść znajomość usprawiedliwienia przez wiarę w Jego krew, znajomość powołania do współdziedzictwa z Nim w królestwie. Potrzeba również posiąść znajomość, że wierność powołaniu oznacza zupełne poświęcenie samego siebie, aby służyć prawdzie, żyć według niej i cierpieć dla prawdy. Trzeba również poznać, że wybranym i wiernym będzie dane królestwo, przy wtórym przyjściu Chrystusa, że otrzymanie współdziedzictwa w królestwie zależy od tego czy będziemy stać przy Panu i prawdzie, znosić trudy jako dobrzy żołnierze, czy będziemy kłaść życie za braci, cierpieć z Chrystusem, abyśmy też z Nim byli uwielbieni.

Misja Kościoła nie różni się od misji Mistrza, z tym tylko wyjątkiem, że misja Kościoła sięga na cały świat, gdy zaś misja Mistrza była ograniczona tylko do narodu żydowskiego. Każdego, co otrzymał ducha świętego, Pan niejako uważa za świecę, czyli małe światełko w świecie i jako taki ma ludziom przyświecać światłością. Pan jest zarządcą spraw tych świateł i posyła ich tu i ówdzie, gdziekolwiek uważa za stosowne. „Albowiemci wam ta obietnica należy, i wszystkim, którzy daleko są, którebykolwiek powołał Pan, Bóg nasz” (Dz. Ap. 2:39). Wszędzie trzeba zwracać uwagę chrześcijanom na prawdziwe znaczenie ich usprawiedliwienia, poświęcenia, i że powinni wyrabiać odpowiedni charakter, aby w ten sposób mogli uczynić powołanie i wybór pewnym. Kto jest wezwany przez Mistrza, ma się zajmować Jego sprawami, ma pracować w Jego pracy misyjnej. Każdy powinien być czynnym w pracy żniwiarskiej, służyć tej sprawie, gdziekolwiek nadarza się sposobność. Po wydaniu świadectwa w swoim sąsiedztwie, mamy iść w inne okolice, do innego miasta, do innych stanów, lub krajów. Gdy pod Pańskim opatrznościowym zarządzeniem te gorejące świece będą się pomnażać, może niektórym będzie dana sposobność przyświecać w innych krajach, nie w celu nawrócenia wszystkich, ale, jak Pismo zaznacza, w celu wydania świadectwa prawdzie.

OBRAZ MISJI W NASZEJ LEKCJI

Nasza lekcja reprezentuje pogląd powyżej przytoczony, lecz nie ów pospolity pogląd na pracę misyjną. Można by zauważyć, że ci, co cudownie byli nakarmieni nie byli poganie, ale żydzi, lud Boży, naonczas będący w łasce na podstawie Przymierza Zakonu. Możemy również zauważyć, że Pan przede wszystkim liczył się z uczniami, którzy reprezentowali Jego wybrany lud. Pan łamał chleb i dał uczniom, a gdy ludzie usiedli, uczniowie rozdali im chleb. Podobnie w czasie obecnym, Pan powołał Kościół, czyli wybranych, łamiąc chleb żywota, czyli dał im prawdę, a w przyszłości, w czasie właściwym, cały świat, włączając w to i tych, co są w więzieniu śmierci, wynijdą stamtąd, każdy w swoim rzędzie, gdzie kto należy i wtedy wszyscy będą gotowi spożywać pokarm, którego będzie pod ostatkiem i jeszcze zbędzie.

====================

— 15 lutego 1908 r. —