R4183-172 Studium biblijne: „Miłujesz mię więcej niżeli ci?”

Zmień język

::R4183 : strona 172::

„Miłujesz mię więcej niżeli ci?”

— JANA 21:1-25 — 14 CZERWCA —

Złoty tekst: „A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” – Mat. 28:20

Dość długi czas, bo prawie trzy tygodnie upłynęło między ostatnim ukazaniem się Pana ósmego dnia po zmartwychwstaniu (a to był już trzeci raz, gdy się ukazał uczniom, a szósty w ogólności). Możemy być pewni, że nasz Pan w ciągu tego czasu był ze swoimi uczniami, a choć dla nich nie widzialny, to jednak czuwał nad nimi i starał się o ich dobro. Wciągu tego czasu nadzwyczajne wzruszenie z powodu zmartwychwstania Jezusa i pięciorakie ukazanie się w ośmiu dniach powoli się uspokoiło. Upływał tydzień, za tygodniem a oni wyczekiwali ponownego ukazania się Pana i postanowili zająć się inną pracą. Piotr jako starszy w latach i z natury przodownik, był pierwszym, co podał myśl, co czynić w ich położeniu. Co do mnie – mówi – „pójdę łowić ryby”. Powrócę do mego zajęcia; a co wy macie zamiar uczynić? – odzywa się Piotr do Jana i Jakuba, jako do wspólników prowadzonego przedtem rzemiosła – oni będąc tego samego zdania zaraz odpowiadają mu: „I my pójdziemy z tobą”. Powrócili więc do swoich łodzi i sieci, które pozostawili gdy ich Pan powołał, by stali się Jego uczniami trzy lata temu, gdy im zapowiedział, że zamiast ryb, będą ludzi łowić. Możemy sobie wyobrazić zawód tych ludzi; a jednak, gdy sobie wspomnieli na błogosławieństwa otrzymane w ciągu tych trzech lat, podczas których byli z Jezusem, to zapewne, iż byli radzi pomimo żalu; że przebywali przez ten czas ze swoim Mistrzem, że otrzymali wiele radości współdziałając z Nim, lecz żal im było, że wszystkie ich nadzieje spełzły; że w oczach przyjaciół i znajomych teraz uważani są za głupców, że dali się zwieść; musieli smucić się i z tego, że wracać do poprzedniego zajęcia, które nie było tak zaszczytne, jak być uczniami Mesjasza nie było dla nich rzeczą przyjemną. Pierwsza noc poświęcona na łowienie ryb wielce ich zawiodła; pracowali noc całą i nic nie ułowili.

„STANĄŁ JEZUS NA BRZEGU”

O brzasku wracali do brzegu zniechęceni, gdy zwrócił ich uwagę głos od brzegu i zapytanie: „Dziatki, a macie, co do jedzenia?”. Odpowiedzieli mu: „Nie”. Wtedy przychodzień rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc – i nie mogli jej wyciągnąć dla mnóstwa ryb.

Jan, którego miłował Jezus był pierwszym, który zrozumiał, iż to był cud, i że przychodniem nie jest kto inny jak Pan i tę myśl wyraził do Piotra. Piotr, człowiek czynu bez wątpienia, że jeszcze ciążyło mu na sercu zaparcie się Mistrza wskoczył natychmiast do wody i popłynął do brzegu, zapewne przejęty bojaźnią, gdy stanął na lądzie, a zaczekawszy chwilę pomógł wyciągnąć sieć na brzeg pełną wielkich ryb. Gdy drudzy uczniowie przypłynęli do brzegu i załatwili się z rybami zauważyli, że przychodzień już miał rozniecone ognisko i rybę nałożoną i chleb, mówiąc do zmęczonych uczniów: „Pójdźcie śniadajcie”. Co też uczynili. Prawdopodobnie, że spożywali przygotowany posiłek z zadowoleniem i pewnie coś rozmawiali podczas śniadania, choć nie mamy podane o tym, z wyjątkiem tego, że żaden z uczniów nie ośmielił się Go spytać: Ktoś Ty jest?, bo wiedzieli, że Pan jest. Nie mamy żadnej wzmianki, ażeby tym razem Jezus ukazał się w ciele, podobnym do tego, w którym okazał się poprzednio, to jest z przebitym bokiem i śladami od gwoździ w rękach i stopach, to wskazuje, że przybrał na siebie jeszcze inną postać niż poprzednie dając tym sposobem poznać, że nie tylko On powstał od umarłych, ale i to, że został zmieniony, że teraz już nie jest więcej człowiekiem, ale duchem, który może przyjść i odejść jak wiatr, a nikt nie może powiedzieć skąd przyszedł lub, dokąd poszedł; Jezus mógł okazać się w postaci, jaką uważał za odpowiednią do okoliczności.

„SZYMONIE, CZY MIŁUJESZ MNIE WIĘCEJ NIŻ CI?”

Biedny Piotr zapewne pragnął, jakiej przyjaznej chwili, w którą by mógł poprawić swój błąd zaparcia się swego Mistrza. Jezus spojrzał na niego i przemówił, lecz już nie nazywa go Piotrem, lecz Szymonem mówiąc: „Czy miłujesz mnie więcej niż ci?”. Więcej od innych uczniów? Teraz Piotr miał sposobność przypomnieć sobie ono chełpliwe oświadczenie swojej ku Jezusowi miłości tej samej nocy, w którą się Go trzy razy zaparł, gdy powiedział: „Choćby się wszyscy zgorszyli z Ciebie, ja się nigdy nie zgorszę”. Piotr odpowiedział bez robienia porównania siebie do innych: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Nasz Pan użył w swym pytaniu wyrazy agapao, zaś Piotr użył innego słowa tj. fileo, co znaczy osobiste, gorące uczucie. Na to oświadczenie Jezus odpowiedział: „Paś baranki moje”. W tym było znaczenie częściowe przywrócenia Piotra do pracy Pańskiej. Trzy lata temu, gdy przemawiał do ludu na brzegu morza znajdując się w łodzi Piotrowej, a następnie uczynił cud, że mieli tak wielki połów ryb, że sieć się rwała. Po tym cudzie Jezus rzekł do Piotra: „Odtąd już ludzi łowić będziesz”. Tym razem Pan Jezus uczynił podobny cud a choć było 153 wielkich ryb jednak sieć się nie rwała, tym razem Pan chciał ponownie utwierdzić w umysłach apostołów, że są powołani, aby już nie ryby, ale łowili ludzi w tym okresie ewangelicznym począwszy od Zielonych Świąt, gdy zostali obdarzeni mocą z góry. Chociaż Jezus nie strofował Piotra wprost, to jednak dał mu poznać ważność jego błędu, gdy się zaparł swego Mistrza a przez to stracił prawo do swojego stanowiska jako apostoł. To nowe polecenie, ażeby pasł baranki, wskazuje jakoby nie był zupełnym pasterzem między owcami. Lecz Pan Jezus powtórzył swoje pytanie w tej samej formie, a Piotr również odpowiedział te same słowa. Wtedy Pan dał mu polecenie: „Paś owieczki Moje”, miej o owieczkach staranie. Te dwa polecenia miały znaczyć, że Piotr otrzymał władzę doglądania trzody, ale nie dawało mu władzy pasterskiej. Jak Piotr zaparł się Mistrza trzy razy, tak Jezus postawił mu to samo pytanie po raz trzeci zmieniając tym razem wyraz agapao, na fileo: „Szymonie Jonaszowy Kochasz Mnie?”. Piotr odpowiedział z zapałem: „Panie! Ty wszystko wiesz, Ty widzisz, że Cię kocham”. Po tym trzecim wyznaniu Pan Jezus przywrócił go zupełnie do władzy pasterskiej mówiąc: „Paś owce Moje”. To polecenie dawało mu władzę nie tylko paść baranki, doglądać owieczki, ale i paść owce. Radujemy się z powrotu Piotra na swoje stanowisko, jak również uwielbiamy naszego Pana za Jego obejście się z Piotrem i za sposób, jaki użył przy strofowaniu i za Jego dobroć, że nie strofował go surowo. Wyciągnijmy z tego przykładu potrzebną dla siebie naukę! Czy jest jeszcze, co innego, co moglibyśmy się nauczyć z tego przykładu i słów Pana? Czy nie byłoby dobrze, aby każdy wejrzał w swoje serce i zobaczył, czy posiada tą gorąca i głęboką miłość dla Pana lub, czy to, co posiada jest tylko ogólną miłością i uwielbieniem? Musimy się starać o wyrabianie w sobie osobistej społeczności z Mistrzem, która mogłaby nas uczynić zdolnymi do dania potwierdzającej odpowiedzi i żebyśmy mogli Go zapewnić, iż miłujemy Go więcej niż nasze domy lub rolę, łodzie, lub sieci, rodziców lub dzieci, męża, lub żonę a nawet samych siebie. Nasz niebiański Oblubieniec jest godzien wszelakiej miłości; a jeżeli nie czujemy ku Niemu tego rodzaju miłości, to znaczy, że nie posiadamy kwalifikacji do Królestwa, nie jesteśmy odpowiednimi na członków klasy Oblubienicy, małżonki Barankowej. Jak więc możemy wiedzieć lub wypróbować nasze serca, by się przekonać, w jakim stopniu posiadamy miłość dla naszego Pana? Zapewne, że nasz Pan wypróbuje nas przez dozwolenie, aby na nas przyszły różne próby, doświadczenia przeciwności itp. trudności. Jak nasz Pan w ciągu tych trzech tygodni nie dał się widzieć uczniom swoim, a jednak był blisko nich i gotów do udzielenia potrzebnej pomocy i nauki, tak i my możemy być pewni, że On czuwa nad naszym dobrem, by udzielić nam potrzebną naukę, instrukcję i kierownictwo; a chociaż niekiedy zdaje się jakoby odwrócił od nas swoje oblicze i opatrzność Jego nam nie sprzyjała, to jest zamierzone dla naszego dobra i wzmocnienia, aby nas przygotować do przyswojenia sobie i nauczenia się ważnych rzeczy, które mają nas przygotować na przyszłe stanowisko w Królestwie. Przeto radujemy się nawet w cierpieniach i przykrych doświadczeniach będąc przekonani, że one są przeznaczone dla naszego dobra. W takich więc próbach i doświadczeniach zapytajmy samych siebie: Jak udowodnię, mojemu Panu, że ja miłuję Go nade wszystko?

To, co nasz Pan powiedział do Piotra, gdy uczynił wyznanie swojej ku Niemu miłości, że może paść Jego owieczki, doglądać i karmić Jego owce, może się stosować do każdego naśladowcy Chrystusa. To jednak nie znaczy by zajmować stanowisko apostołów względem trzody Pańskiej, lecz że każdy z nas może mieć sposobność pomagania, doglądania i karmienia niektórych z trzody Bożej, szczególnie ci, których opatrzność postanowiła w zgromadzeniu za starszych, jak to apostoł Paweł wyraził się do starszych z Efezu mówiąc: „Pilnujcie siebie i całej trzody, nad którą Duch Święty postanowił was biskupami, byście kierowali Kościołem Bożym, który On nabył ceną krwi swojej” (Dz. Ap. 20:28). Jest właściwym, ażeby każdy starał się o rzeczy doczesne, potrzebne do utrzymania życia; jest także potrzebne i właściwe, aby każdy pasterz zwracał pilną uwagę na swoje własne duchowe odżywianie i karmienie się; lecz polecenie Mistrza, co się tyczy karmienia Jego trzody powinno leżeć na sercu każdego powołanego w tym względzie pasterza i aby umiał ocenić jak wielki przywilej spotkał go, gdy mu powierzono pasterstwo, żeby mógł zasilać i doglądać naśladowców Jezusa w Jego imieniu i na ile to możliwe w Jego duchu samoofiary kładąc swe życie za owce, w Jego służbie jak to On czynił. Ktokolwiek nie dba i nie stara się o owce powierzone jego pieczy, taki wcale nie powinien być uznany za starszego, za przewodnika, zaś taki starszy, który daje dowody swego poświęcenia i gorliwości dla sprawy wielkiego Pasterza i Jego trzody, a nie dla samolubnych lub światowych celów, taki powinien być ceniony i szanowany. Najpierwsza kwalifikacja, jaka jest potrzebna na starszego w zgromadzeniu jest miłość dla Pana. Zdolność wymowy lub wielka gorliwość mogą być przeszkodą i okazać się szkodliwymi dla zgromadzenia, jeżeli miłość dla Wielkiego Pasterza nie będzie główną przyczyną działalności. A wielu znamy takich, co posiadają tę miłość dla Pana i wiedzą o jej wielkości? Pan nasz przez apostoła Jana mówi nam, że jeżeli nie miłujemy braci, których widzimy, a mówimy, że miłujemy Boga, którego nie widzimy, wtedy zwodzimy samych siebie. Zatem miłość dla Pana objawia się w miłości ku braciom i tacy jedynie, co objawiają miłość bratnią, sympatie, dobroć, cierpliwość, łagodność dla powierzonej im trzody powinni być uważani za prawdziwych pasterzy lub godnych starszeństwa. Zaś ambitnych szukających własnych korzyści, zgromadzenie powinno się strzec i wcale nie zachęcać, ani zaszczycać względami.

„PANIE! A TEN CO?”

Po skończonym pytaniu nasz Pan przepowiedział Piotrowi, że gdy dożyje starości, będzie pozbawiony wolności. „Gdy się zestarzejesz wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i powiedzie, dokąd nie zechcesz. To zaś powiedział, dając znać, jaką śmiercią miał Boga uwielbić”. To nie było wesołą nowiną dla Piotra, ale znaczyło dalsze doświadczenie jego wierności. Apostoł jednak nie zniechęcił się tą wiadomością, lecz pozostał wiernym, aż do śmierci. Proroctwo Jezusa dowiodło Piotrowi i innym apostołom, że w dziele, do którego zostali ponownie wezwani, nie mogli się spodziewać królewskich honorów lub chwały, lecz według pierwotnego oświadczenia Mistrza, że sługa nie jest nad pana swego, a jeżeli Pana ludzie tak źle traktowali, to słudzy jego nie mogą spodziewać się nic lepszego. Ci wszyscy wybrani z odwagą i męstwem przyjęli wszystkie doświadczenia, jakie na nich przyszły! Tu jest także i dla nas nauka w tym względzie, to jest, że wierność ku Panu sprowadza na nas różnego rodzaju przykre doświadczenia w takim razie nie powinniśmy radzić się własnej woli lub przeprowadzać własne zamiary, lecz starać się dopatrywać kierownictwa Opatrzności Bożej w naszych sprawach i przyjąć je wiedząc, że Pan jest zdolny sprawić, że wszystkie rzeczy mogą obrócić się na nasze dobro jako dla nowego stworzenia. Apostoł Jan mówi, że słowa naszego Pana miały znaczyć, że Piotr miał umrzeć śmiercią męczeńską, a na koniec Jezus powiedział: „Pójdź za Mną”. Miej ze Mnie przykład i naśladuj.

Piotr widocznie czuł, że rozmowa, głównie obracała się, około jego osoby i starał się zwrócić cokolwiek w stronę Jana, o którym był przekonany, że jest ulubionym uczniem Mistrza i rzekł: „Panie! a ten co?”. Jaką masz dla niego przepowiednię, jaki będzie jego los? Jezus dał krótką na to odpowiedź, co miało znaczyć: Pilnuj siebie, będziesz miał dosyć do czynienia ze sobą – chociaż te słowa były wypowiedziane w delikatnej formie: „Gdybym zechciał, aby on tak pozostał, aż przyjdę”,

„CO TOBIE DO TEGO? – TY PÓJDŹ ZA MNĄ”

Jest to bardzo trudne zadanie do nauczenia się dla uczniów Jezusa, a jednak bardzo ważne. Gdybyśmy zauważyli, którego z naszych współuczni, że on nie przechodzi takich doświadczeń i ćwiczeń jak my i dziwili się, dlaczego Pan dopuszcza tylko na nas takie trudy, przykrości lub ciężary i wtedy pozwolili sobie na wypowiadanie sądu względem Boskiej opatrzności i mądrości, w takim razie to mogłoby sprowadzić na nas zgubny skutek, bo podkopałoby nasz pokój i wiarę i przeszkodziłoby do nauczenia się wielu potrzebnych rzeczy, które by przysposobiły nas do Królestwa. Gdyby podobne niezadowolenie z Boskiej opatrzności lub rozporządzenia przyszło nam na myśl, to zaraz powinniśmy odpowiedzieć słowami naszego Pana do Piotra: „Co tobie do tego? – Ty pójdź za Mną”. Nie jesteśmy dość kompetentni, aby sądzić rzeczy lub regulować sprawy albo, dlaczego to jest tak, a nie inaczej, to nie jest właściwe, ani potrzebne dla naszego Mistrza tłumaczyć swoje plany i zamiary. O wiele jest lepiej nauczyć się wiary, posłuszeństwa i ufności. Z dwóch, każdy posiada inne przymioty wrodzone i odmienne usposobienie, przeto każdy potrzebuje inne ćwiczenie od Pana. Mamy ufność w Jego miłość i mądrość, przeto okażmy to i bądźmy przekonani, że gdy się nasze próby i doświadczenia wzmagają, odpowiednio do tego będą i błogosławieństwa, a jak Pan powiedział do Pawła tak powiedziałby do każdego z nas: „Dosyć masz na łasce Mojej, albowiem moc Moja objawia się w słabości” (2 Kor. 12:9). Przeto z apostołem powiedzmy: Jeżeli łaska Pańska jest odpowiednią do naszych prób i doświadczeń, przyjmiemy zatem z radością wszelkie doświadczenia jakie Pan raczy na nas zsyłać, abyśmy mogli pozyskać u Niego więcej łaski! Każda owca powinna znać swego Pasterza i postępować za Nim czyniąc proste ścieżki nogami swoimi na ile to możliwe, a resztę pozostawiając Pasterzowi, to jest ogólny dogląd trzody i zaopatrywanie jej potrzeb, zwracając baczną uwagę, w miarę jak Pan przez różnych braci daje sposobność do pomagania w sprawowaniu dzieła Pańskiego w Jego imieniu, by radzić i pomagać trzodzie Bożej.

„ABY ON TAK POZOSTAŁ, AŻ PRZYJDĘ”

Nasz Pan wyraźnie wskazał Piotrowi, że on nie miał pozostać do powrotu Pana, że umrze, a teraz Pan Jezus nie mówi, że Jan zostanie aż do Jego wtórego przyjścia, lecz powiedział: „Gdybym zechciał”, gdyby taki był mój zamiar, ażeby Jan tak pozostał, aż Ja przyjdę czy to przeszkadzałoby tobie w postępowaniu i naśladowaniu Mnie? Lecz wśród braci rozeszła się wieść, że apostoł Jan nie miał umrzeć może z tego powodu, że on przeżył wszystkich apostołów. Jan jednak nie rozumiał, aby słowa Pana miały znaczyć, że nie miał umrzeć, bo łącznie z tym, on sam zaznacza: „Wszelako Jezus nie powiedział do niego: Nie umrzesz, lecz: Gdybym zechciał, aby on tak pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego”.

W wyrażeniu, że Jan miał pozostać aż do wtórego przyjścia Pana jest pewna myśl, a mianowicie w tym, że w księdze Objawienia Jan występuje jako przedstawiciel całego Kościoła. Rzeczy, jakie się wydarzyły Janowi są podobne do tych, przez które przechodził lub jeszcze będzie przechodził Kościół. Te rzeczy anioł pokazywał Janowi, a w rzeczywistości były udziałem klasy Jana. Jan upadł do nóg anioła, który mu te rzeczy pokazywał, aby mu oddać pokłon, lecz miał powiedziane, żeby tego nie czynił. W tym jest nauka dla całego Kościoła, że jego członkowie nie mają czcić posłanników Bożych, którzy im przynieśli Słowo Boże prawdy i łaski. Klasa Jana jest, przeto dotąd na świecie i ufamy, że należymy do tej klasy, która pozostała, aż do wtórej obecności Pana.

Stosując tę lekcję do nas samych, sugerujemy, że niektórzy z drogich przyjaciół wydają się być skłonni do pytania, jak długo muszą czekać, zanim przyjdzie przemiana przy pierwszym zmartwychwstaniu i który z nich pozostanie dłużej itd. Pozostawmy całą sprawę Panu; powinniśmy być zadowoleni, jeśli nasza przemiana powinna przyjść szybko, a jednocześnie w pełni usatysfakcjonowani, jeśli Pan ma dla nas dalszą służbę i przemiana powinna być opóźniona. Ci, którzy doświadczą przemiany wcześniej, będą oczywiście mieli pod wieloma względami większe błogosławieństwo na ten czas; lecz jeżeli Pan ma dla nas służbę po tej stronie zasłony, to cieszmy się, że możemy czynić Jego wolę; bądźmy pewni, że On udzieli wystarczającej łaski na każde doświadczenie życiowe.

„A OTO JA JESTEM Z WAMI PO WSZYSTKIE DNI”

Zapewnienie naszego Pana, że on będzie, ze swoimi naśladowcami aż do skończenia wieku było pocieszającą dla nich wiadomością. Jezus nie zapowiedział jak długo ten wiek ma trwać, ani nie wspomniał o próbach, doświadczeniach i różnych trudnościach, jakie będą miały miejsce w czasie między Jego wstąpieniem do nieba a wtórym przyjściem, by dokonać żniwo, uwielbić Kościół Swój i rozpocząć panowanie. Brak znajomości tych rzeczy jest dla nas wielkim dobrodziejstwem; lecz mamy dane zapewnienie, że „mądrzy zrozumieją”; również apostoł Paweł nas zapewnia mówiąc: „Lecz wy bracia nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił” (1 Tes. 5:4), lecz „jako potrzask, padnie on na wszystkich, co mieszkają na powierzchni całej ziemi” (Łuk. 21:35). Nasz Pan daje poznać, że przy wtórym Jego przyjściu On tak zakołacze, że pobudzi wiernych do oczyszczenia i uporządkowania swych kaganków (lamp), aby mogli poznać obecność Oblubieńca i przygotować się do wejścia z Nim na gody weselne. Pan nie zamierzył, aby to kołatanie mógł usłyszeć świat, lecz zamierzył jedynie dla klasy dziewic tak mądrych jak i głupich.

Pan Jezus nie miał zamiaru byśmy z tych Jego słów (wyżej zacytowanych) mieli zrozumieć, że On osobiście miał być na świecie podczas całego wieku, lecz raczej powinniśmy wyrozumieć, że zgodnie z innymi tekstami Pisma Świętego, Duch Święty, to jest moc Boża zesłana podczas Zielonych Świątek reprezentowała tak Ojca, jak i Syna, duch obydwóch był tą siłą oświecającą i nauczającą, która prowadziła, kierowała i doglądała wszystkich spraw, jakie były i są potrzebne dla Kościoła. Jak wielce powinniśmy się cieszyć, że mamy ten wielki przywilej żyć podczas obecności Chrystusa i posiadać Jego szczególną opiekę nad naszym dobrem i w podobny sposób, gdy On był obecny ze swoimi uczniami w ciągu czterdziestu dni po swoim zmartwychwstaniu. Lecz nie możemy się spodziewać żadnego jawnego objawienia lub materializowania by udowodnić swoją obecność; wówczas takie widzialne pojawienie się było właściwe i potrzebne. Widzieliśmy, że aby przekonać apostołów, o zmartwychwstaniu Mistrza, i że On nie jest więcej człowiekiem a duchem, tego rodzaju ukazywanie się Pana było koniecznie potrzebne. Te rzeczy dla nas jako nauka, nie są więcej potrzebne, ponieważ dobrze wiemy, że On jest Duchem, a według czasu jest obecny w tym czasie, doglądając dzieła żniwa. Zaiste, że mamy powód mieć się na baczności przeciw objawom przeciwnika, wiedząc z Pisma Świętego, że złe duchy będą miały władzę materializowania się i że to będzie ich sidło, którym starać się będą usidlić niektórych; możliwe, że będą chcieli ukazać osobę Pana lub Jego świętych, jak i ziemskich przyjaciół. Nie próbujmy postępować widzeniem, lecz kontentujmy się, postępując wiarą jak nasz Pan sobie życzy. Obietnica dla nas jest, że ujrzymy Go tak, jak On jest – nie jak był – ponieważ mamy być przemienieni, abyśmy byli Mu podobni.

====================

— 1 czerwca 1908 r. —