R4368-107 Studium biblijne: Przez wiele ucisków wejdziecie do Królestwa

Zmień język

::R4368 : strona 107::

Przez wiele ucisków wejdziecie do Królestwa

— Dz. Ap. 14:1-28 — 16 MAJA —

Złoty Tekst: „Wszyscy bowiem bogowie narodów są bałwani; ale Pan niebiosa uczynił” – Ps. 96:5

Mimo powodzenia, jakie służyło posłannictwu w Antiochii Pisydejskiej, to jednak duch przeciwny powstał w Żydach, którzy podburzyli nabożne i szanowane niewiasty (nawrócone z Greków na żydowską religię). Działali oni na ich uprzedzenia, przez rzucanie oszczerstw na apostołów i ich pracę. Zaś niewiasty te, znów wywierały wpływ na przełożonych miasta, aż w ostateczności misjonarze zostali wydaleni. Następny ich przystanek był w Likani, około siedemdziesiąt pięć mil na południowy wschód. Tu znowu oni głosili wpierw w synagodze do Żydów i wielkiej rzeszy, jak z Żydów tak i z Greków (nawróconych z Żydów), czyli do wszystkich wierzących. Niewierzący żydowie wywierali zły wpływ na pogańską ludność przez rzucanie potwarzy na apostołów, jednakowoż apostołowie pozostali tam „dłuższy czas”, może kilka miesięcy, gdyż tam było wielu nawróconych, którzy potrzebowali pouczenia i dlatego, że było to dogodne pole do pracy pod każdym względem. Ale w ostateczności, przełożeni żydowskiej synagogi i poganie, na których oni wpłynęli, uknuli spisek by ukamienować apostołów, dowodząc im „bluźnierstwa”. Dowiedziawszy się o tym apostołowie, postąpili według Pańskiego rozkazu zapisanego u (Mat. 10:23); uszli przed prześladowaniem. Następny ich przystanek był w Listrze, dwadzieścia mil dalej na południowy wschód.

Ludzka natura pozostaje ta sama. Przecież to był Boski sprzymierzony lud – zaiste, i przełożony synagogi, który sprzeciwił się Ewangelii i znieważył jej sług jedynie za to, że starali się, by czynić im dobro – tak przez cały wiek wyznający słudzy Boga byli prześladowani przez swoich braci! I tak jest dzisiaj. Oszczerstwa, opaczne przedstawiania, nie przychodzą od politykierów i świata, ale od wyznających naśladowców Pańskich, niektórzy z nich o wielkim wpływie. Jest prawdą i to, że i tu są „niebezpieczeństwa wśród fałszywych braci” i ducha Judasza można się spodziewać teraz, tak samo jak i wtedy. Jak mamy przyjmować te rzeczy? Jeśli one zniechęcą nas albo odwrócą nas na stronę w bojaźni, to byłoby dowodem, że nie jesteśmy godni przywileju i zaszczytów królestwa, które będą udzielone tylko tym, którzy dojdą do tego przez Pańską łaskę, staną się „więcej niż zwycięzcami”; do tych, którzy dobrowolnie, z radością przyjmą znieważania ich dobroci, ich dobrego imienia, ziemskiej reputacji, itp. raczej niż dać dowód nielojalności Panu i jego braciom. Ani też nie możemy oddawać pośmiewiska za pośmiewisko, ani obmowy za obmowę. Musimy przyjąć zniewagę cierpliwie.

NIE SYNAGOGA – LECZ CUD

Listra była stołecznym miastem tak zwanego Wolflandu. Lud tego miasta był mniej cywilizowany aniżeli inne przez apostołów odwiedzone miejscowości. Widocznie tam było mało żydów, a może żadnych i nie było synagogi. Kazania dla ludu odbywały się na rynku.

Gdy Św. Paweł wygłaszał kazanie, zauważył w pośród swoich słuchaczy człowieka chromego od urodzenia, a zwracając szczególniejszą uwagę, spostrzegł, że ów człowiek posiada wiarę w osiągnięcie uleczenia, a przeto apostoł rzekł mu: „(…) Stań prosto na nogi twoje (…)”. Stał się cud i zadziwił się lud. W tym zdumieniu ci ludzie zaczęli rozmawiać do siebie, że są to bogowie, w ludzkiej postaci, lecz już nie w greckim języku, ale w likaońskim, którego misjonarze nie rozumieli. Po dokonanym cudzie Apostołowie widocznie udali się do swoich własnych miejsc zamieszkania, i wielce się zdziwili, kiedy wkrótce potem zgromadził się lud, by złożyć im ofiary, nazywając Barnabasza Jowiszem, a Pawła Merkuriuszem. Lud miał pewne tradycje odnośnie bogów przychodzących na ziemię jako ludzie, i te tradycje niewątpliwie skierowały ich do tak znamienitego traktowania ich misyjnej pracy.

Jedno z tych opowiadań opiewało, że Jowisz i Merkury pewnego razu nawiedzili okolice Likaoni. Lecz lud uznał ich za włóczęgów i odmówił im przyjęcia, wyśmiał i zlekceważył ich. Ale w ostateczności dwaj włościanie przyjęli ich do swojej chaty z gościnnością. Za co bogowie przeistoczyli ich chatę w wspaniałą świątynię, w której oni zostali postanowieni przełożonymi kaznodziejami ziemskimi, podczas gdy ich sąsiedzi zostali pochłonięci w potopie. Statua Jowisza stała przed bramą miasta Listry i było przypuszczenie, że takie opowiadanie było powtarzane rok rocznie tym ludziom. Dlatego myśleli o Pawle i Barnabaszu, jako najpóźniejszej manifestacji tych samych bogów, którym momentalnie zdecydowali się według nadarzającej się sposobności, okazać szacunek i gościnność.

I tu teraz przyszło pokuszenie na Ewangelistów – takie pokuszenia, jak w jednej formie tak i w drugiej mogą przyjść na wszystkich, którzy są zajęci w sprawowaniu pracy chrześcijańskiej. Mieli do wyboru albo przyjąć hołd od ludu, a potem jako bogowie, starać się ich pouczać o Chrystusie, jako o prawdziwym Synu Bożym, który przyszedł z nieba, i który umarł na odkupienie świata, itd., albo, czy też natychmiast zaprzestać działalność swoją? Takie pokuszenia są bardzo silne u wielu: „Czyńmy zło, aby dobro mogło nastąpić.” Podobne pokuszenia mogą być nasuwane i w obecnym czasie. Kaznodzieja może żeglować pod fałszywymi kolorami, pod denominacyjnym mianem, które spaczyło jego serce i które on przedstawia opacznie. Możliwe, że on stara się w ten sposób czynić przysługę Bogu i rozpowszechniać prawdę, ale czy to mądrze? Czy byłoby przyjemnym Bogu, abyśmy czynili zło, przez to samo, aby dobro mogło nastąpić? Uważamy, że nie. Prawda może być przedstawiana uprzejmie, sympatycznie i harmonijnie jak tylko jest możliwe, lecz ona nigdy nie może bojować dobrego boju pod pokrywką hipokryzji.

Ta sama zasada stosuje się w wielu innych wypadkach; człowiek w interesie może stawiać swoje światło pod korzec dla dobra swego własnego interesu, wmawiając w siebie, że pieniądz osiągnięty użyje na rozpowszechnianie prawdy. Lecz czy taki postępek byłby przyjemny Panu? Uważamy, że nie. Niektórzy w nieświadomości albo z pogardą dla prawdy zatrzymują towarzyskie stanowiska i wmawiają w siebie, że gdy piastują podobne urzędy to tym samym są więcej wyposażeni sposobnościami, i to nawet przychylnymi Panu, braciom i prawdzie, że to niby nic nie przeszkadza im w zawodzie, o którzy się ubiegają. Naszym zdaniem jest to, że tacy, przez taki kierunek nie są godni stanowiska w „Maluczkim Stadku” zwycięzców. Zasada ta ma szerokie zastosowanie i jest podstawą dla każdego z Pańskiego ludu, aby widział i ustalił jasno swój sąd, aby mógł strzec samego siebie stosownie.

UCZCIWOŚĆ NAGRODZONA KAMIENIAMI

Owi misjonarze wpadli między lud, odradzając im złożenia ofiary i zapewniali ich, że oni byli zwyczajnymi ludźmi jak i inni. Poinformowali oni lud, że ich misja była w tym celu, by ich odwrócić od takiej nieświadomej działalności i przesądu, by wskazać im prawdziwego Boga, jego prawdziwy charakter i oddawanie mu właściwej czci. „I mówiąc: Mężowie! cóż to czynicie? I myśmyć ludzie, tymże biedom jako i wy poddani, którzy wam opowiadamy, abyście się od tych marności nawrócili do Boga żywego, który uczynił niebo i ziemię i morze, i wszystko co w nich jest.” Mądrość z góry strzegła ich, wiedząc, że to byłoby zbyteczne by przytaczać coś ze Starego Testamentu dla tego ludu, który nie miał znajomości tychże Pism. Wykładali oni dlatego to, co lud mógł zrozumieć i ocenić, i w ten sposób wystawili wspaniały przykład dla wszystkich, którzy będą kiedykolwiek przemawiać jako posłańcy Pana. Wiele kazań jest mędrkowaniem, których słuchający nie mogą pojąć.

Zwrócili oni im uwagę na Boga, który uczynił niebo i ziemię i morze, i wszystko, co w nich jest. Wyjaśnili im, że chociaż ten wielki Bóg był zainteresowany w swoich stworzeniach zawsze, to jednak on dotąd dozwala wszystkim narodom na postępowanie własnymi drogami nieoświeconymi, nieograniczonymi. Mimo to, dał On im pewne świadectwa swojej nieustającej opieki, jak słoneczne przyświecanie i deszcz, z owocnością ziemi i jej pory, tym sposobem zaopatrzył ludzkość w pożywienie i okazję dla radowania się i ocenienia życia.

Tylko urywek z wykładu podajemy. Możemy przypuszczać, że apostołowie tu, jak i gdzie indziej postępowali tak by wyjaśnić ówczesnego czasu o tej nieświadomości przeszłej, na którą Bóg tylko skinął ręką, albo, że wcale nie zwracał uwagi, a teraz się kończy; że nowa faza albo zwrot w jego wielkim Boskim planie nastał. I teraz wszyscy ludzie wszędzie są napominani, by pokutowali, by odwrócili się od grzechu, by usiłowali przyjść bliżej do Boga w poszanowaniu i posłuszeństwie, z nadzieją żywota wiecznego w nim postanowionego. Niewątpliwie on objaśnił, że fundamentem tych nadziei, i tych rozporządzeń do pokutowania były położone w wielkim fakcie, że Bóg dał swego Syna, aby był Odkupicielem człowieka i stopniowo człowieka uszczęśliwić. Niewątpliwie on wyjaśnił im, że każdy wysiłek w stronę sprawiedliwości i prawdy i pobożności będzie miał swoją nagrodę, gdy każdy dobrowolny grzech będzie miał niezawodnie, w pewnym czasie, swoje ukaranie, czy to w obecnym lub też w przyszłym wieku. Niewątpliwie on także wykazał ludowi, że Boskie powołanie w obecnym czasie jest zamierzone tylko do wywołania z świata „Maluczkiego Stadka” świętych naśladowców Jezusa by byli jego oblubienicą w królestwie.

Jakkolwiek by nie było, to jednak jest możliwym, że po kilku dniach czasu przybyli niektórzy inni Żydowie do Listry, gorliwi jak i Paweł z Tarsu był sam, by sprzeciwiać się posłannictwu odnośnie nazarejstwa. Zaćmili lud, który jednego dnia był gotowy do składania ofiar Św. Pawłowi jako bogu, a wkrótce potem, pod zazdrosnymi oszczerstwami zburzonymi przez przeciwnika, ukamienowali go i wywlekli za miasto i pozostawili go tam na pożarcie bestiom i ptactwu. Lecz widocznie niektórzy uczniowie byli tam, bo jak czytamy: „Lecz gdy go uczniowie obstąpili, wstawszy, wszedł do miasta, a nazajutrz odszedł z Barnabaszem do Derby”. Taki człowiek z takim duchem był konieczną siłą gdziekolwiek się udał: siłą dla dobra, jak kiedyś był siłą dla zła, albowiem teraz duch, który dodawał mu energii był poświęconym, świętym. Tam jest lekcja i przykład tu dla wszystkich nas, których nie możemy przeoczyć. On mądrze zadecydował, że byłoby nierozsądnym prowadzić dalej publiczną pracę w Listrze, przynajmniej tak długo, jak publiczność była tak podburzoną. Gdyby tego nie uczynił to by tylko sprowadził niepotrzebne prześladowanie na uczni, którzy byli początkującymi w wierze, i możliwe, że nie byliby w stanie tego wytrzymać.

DO DERBY POTEM DO DOMU

Widocznie Boska moc jakąś nadprzyrodzoną siłą była udzielona Apostołowi, inaczej on nijak by nie mógł tak prędko przyjść do zdrowia po ukamienowaniu. Wyjaśnienie jest następujące; po pierwsze: Św. Paweł posiadał niezwyciężoną wolę, która owładnęła jego ciałem do tęga stopnia, że uczyniła je posłuszne w służbie; po drugie, że Boskie współdziałanie dopomagało mu by tak czynił. I czy w pewnym znaczeniu nie dzieje się tak i z nami? Izali nasza wiara, odwaga, gorliwość i postanowienie nie wywierają wielce wpływu na naszą zdolność by wytrzymać i przetrzymać próby i trudności życiowe? I czy Pańska łaska nie będzie wystarczającą dla nas? I czy On dozwoli lub nie dozwoli abyśmy byli uderzeni literalnymi kamieniami lub też symbolicznymi strzałami, gorzkimi słowy, czy nie jest On zdolny dopomóc nam, abyśmy nie byli pochłonięci?

Oczywiście kazania w Derby okazały się skuteczne, bo uczyniły wielu uczni. Potem apostołowie zwrócili swoje twarze do domu – w stronę Antiochii, do zgromadzenia, które ich wysłało jako swoich przedstawicieli. Starali się nie tylko by powrócić, ale z odwagą powracali tą samą drogą, jaką poszli, przez co mieli oni sposobność spotkać się z uczniami w różnych miejscach by ich wzmocnić i zachęcić na dobrej drodze „Wąskiej Drodze”. Ani też nie zwodzili ich z żadnych swych kazań. Nie powiedzieli oni wierzącym, że wkrótce będzie się im powodzić w kupiectwie zainteresowanym przez stanie się uczniami Onego Ukrzyżowanego. Nie powiedzieli oni im, że znajdą przejście na drodze chrześcijańskiej do towarzyskiego otoczenia bogatych i wykształconych. Ale przeciwnie, bo ich posłannictwo było w harmonii z naszego Pana słowy: „Tomci wam powiedział, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie (…)” (Jana 16:33). Znowu, „Nie dziwujcie się, bracia moi! jeźli was świat nienawidzi” (1 Jana 3:13); „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamając dla mnie” (Mat. 5:11).

Tak więc czytamy, że gdy oni podróżowali „Utwierdzając dusze uczniów i napominając, aby trwali w wierze i mówiąc: „Że przez wiele ucisków musimy wnijść do królestwa Bożego” – że takie jest Boskie zrządzenie dla udoskonalenia naszych charakterów i dla naszego wypróbowani wierności do stosownego współdziedzictwa z naszym Panem. Nie zapominajmy, drodzy bracia i siostry, że obecny zły świat (wiek) jeszcze się w zupełności nie skończył, że szatan jest jeszcze jego księciem, i że uciśnienia mają jeszcze miejsce, za które można nabyć stanowisko na tronie! Spodziewając się tego, prześladowanie nie zawiedzie nas, gdy je przyjmiemy. To co spotkało naszego Pana, tak i my możemy się spodziewać, że „Człowiekowi nieprzyjaciółmi będą domownicy jego” –  nasz własny lud, nasz własny naród.

„Bądź silny!
Nie jesteśmy tutaj, aby się bawić, marzyć, dryfować;
Mamy ciężką pracę do wykonania i ciężary do podniesienia;
Nie unikaj walki, zmierz się z tym, to dar od Boga.
 „Bądź silny!
Nie ma znaczenia, jak głęboko zakorzenione jest zło,
Jak ciężka jest bitwa, dzień, jak długo;
Nie mdlej, walcz dalej! Jutro przychodzi piosenka.

====================

— 1 kwietnia 1909 r. —