R4415-183 Europejskie tournee brata Russella

Zmień język

::R4415 : strona 183::

Europejskie tournee brata Russella

Poniższy tekst, napisany przez brata Russella w pobliżu wybrzeża Norwegii, opowiada o jego podróży do tego momentu, począwszy od Liverpoolu.

Pomimo tego, że nasz parowiec pobił wszystkie oceaniczne rekordy, nie był w stanie wysadzić pasażerów w poniedziałkową noc, gdyż był zmuszony czekać na przypływ, by wpłynąć do portu. Na brzegu czekało na nas około tuzina przyjaciół, którzy powitali nas z daleka machając chusteczkami. Mogliśmy ich pozdrowić już pół godziny przed zejściem na ląd. Serdecznie uściśnięto nasze dłonie, usłyszeliśmy powitalne słowa i wkrótce udaliśmy się w drogę na południowy posiłek.

O 15:00 spotkaliśmy się z zainteresowanymi słuchaczami, było ich prawdopodobnie 125 osób. Odbyliśmy zebranie pytań. Wierzymy, że było ono pożyteczne. Pytania były wyśmienite – wiele z nich odnosiło się do Przymierzy. Zebranie trwało dwie godziny, a po nim spożyliśmy kolację. Wieczorne nabożeństwo było częściowo otwarte dla publiczności. Uczestniczyło w nim około 300 osób. Wszyscy słuchali z uwagą naszych rozważań na temat „Stara, stara historia o Jezusie i jego miłości”. Zostaliśmy bardzo gościnnie przyjęci przez brata i siostrę McCoy, a po dobrym nocnym odpoczynku byliśmy gotowi do zajęcia miejsca w pociągu do Manchesteru.

Jedynym rozczarowaniem tej wizyty było wyraźne niezadowolenie brata Hay i kilku innych, którzy zostali zaślepieni pod względem Przymierzy oraz uczestnictwa Kościoła w Ciele Chrystusa oraz w Jego cierpieniach jako Kapłana. Dotkliwie odczuwamy to, że ci, którzy raz zostali oświeceni i skosztowali niebiańskiego daru oraz mocy przyszłego wieku, stali się uczestnikami oświecenia ducha świętego, udają się w taki sposób w „ciemności zewnętrzne” światowych kościołów nominalnych. Pomimo tego nie wolno nam szemrać na Boską opatrzność, która w taki sposób „przesiewa” plewy i ziarno. Wprost przeciwnie, bardziej jeszcze oceniamy światło i mocniej jeszcze poważamy wszystkich tych, którym dane było w nim pozostać, wiedząc, że Bóg nie popełnia omyłek i że nie pozwoli On zbłądzić nikomu, kto ma prawe serce.

NASTĘPNIE MANCHESTER

Około tuzina przyjaciół towarzyszyło nam w drodze z Liverpoolu do Manchesteru, gdzie na stacji kolejowej powitał nas brat Glass i inni. Zostaliśmy bardzo gościnnie podjęci przez brata i siostrę Glass, w których domu mogliśmy się nieco posilić, spotykając brata Hemery, przedstawiciela Brytyjskiego Stowarzyszenia, który przybył z Londynu, przywożąc gorące pozdrowienia od londyńskich przyjaciół.

W południowym zebraniu w Onward Hall uczestniczyło około 400 osób, które powitały nas odśpiewaniem na stojąco pieśni „Połączmy serca wraz”. Tematem popołudnia był „Chrystus w was, nadzieja chwały” (Kol. 1:27). Słuchacze z wielką uwagą przez dwie godziny przysłuchiwali się, jak staraliśmy się wykazać, że ci, którzy są w Chrystusie przez spłodzenie z ducha świętego, mają obecnie swój udział w dopełnianiu ostatków ucisków Chrystusowych w nadziei chwały i jako Jego członkowie. Zostały one pozostawione celowo, dla naszego dobra, aby dać nam możliwość udziału w Jego ofierze oraz w związanej z tym chwale Bożej – uczestnictwie w boskiej naturze oraz pracy Tysiąclecia. Przy okazji wspomnieliśmy, że Ślub wydaje się być dla wielu pomocny w utrzymaniu się w Winnym Krzewie jako „gałązki”. Zauważyliśmy też, że prawie bez wyjątku wszyscy nasi drodzy przyjaciele, którzy nie przyjęli Ślubu, przestają doceniać „Tajemnicę” wspomnianą w naszym tytułowym wersecie – społeczność w cierpieniach i towarzyszącej jej chwale Chrystusowej.

Wieczorne spotkanie odbyło się w „Wielkiej Hali Wolnego Handlu”. Jak na śródtygodniowe religijne zebranie było ono z pewnością poruszające. Obecnych było około 3 tysiące osób. Naszym tematem było: „Obalenie imperium Szatana”. Słuchacze byli bardzo uważni. Drodzy przyjaciele z Manchester rozprowadzili 150 tys. ulotek, w których zawarta była informacja o spotkaniu. Oprócz tego zostały rozklejone plakaty oraz ukazały się ogłoszenia w gazetach. Bracia ci wydawali świadectwa, że ich służba (ofiara z czasu, wysiłku i pieniędzy) okazała się wielkim błogosławieństwem zarówno dla nich osobiście, jak i dla Kościoła, nawet jeśli owo głoszenie dla innych miałoby nie przynieść żadnych rezultatów. Publiczność jednak okazywała głębokie zainteresowanie, wytrzymując blisko dwie godziny wykładu, a także z wielką chęcią nabywając książki i korzystając z bezpłatnej literatury.

GLASGOW W CZWARTEK

Spokojny nocny wypoczynek dobrze usposobił nas do dalszej służby. Przyjaciele z Manchesteru pożegnali nas serdecznym „Zostań z Bogiem i przyjedź znów jak najszybciej”.

Do Glasgow dotarliśmy około 15:00, w sam raz na zebranie o godz. 15:30, w drodze na które towarzyszyli nam entuzjastyczni szkoccy przyjaciele – dr Edgar wraz z rodziną oraz inni w liczbie około 25 osób.

W popołudniowym spotkaniu uczestniczyło około 400-500 osób – wspaniale jak na zwykłe tygodniowe popołudnie! Zgodnie z życzeniem było to zebranie pytań. Trwało ono blisko dwie godziny. Potem był czas na herbatę. Następnie odbyło się zebranie w Hali Miejskiej w Glasgow o godz. 19:30, w którym uczestniczyło 2 tys. bardzo inteligentnie wyglądających osób. Wśród nich było, jak nam powiedziano, około dwudziestu duchownych. Naszym tematem był „Złoczyńca w raju, bogaty człowiek w piekle i Łazarz na łonie Abrahama”. Spotkanie trwało około dwóch i pół godzin. Wykładu wysłuchano z wielką uwagą i wydaje się, że dla niektórych mógł on okazać się błogosławieństwem.

Brat (doktor) Edgar oraz siostra Edgar ugościli nas i bardzo zadowolili, zarówno słowem, jak i uczynkiem. Wraz z grupą około dwudziestu innych osób udali się też z nami na zebranie w Edynburgu (…)

ZEBRANIE W EDYNBURGU

Znów zostaliśmy powitani. Około dwudziestu przyjaciół z Edynburga spotkało się z nami, by nam towarzyszyć. Przed południem mieliśmy półprywatną rozmowę, po południu zebranie pytań oraz publiczne zebranie wieczorem. Popołudniowe pytania skupiały się głównie wokół tematu przymierzy oraz udziału Kościoła w cierpieniach Chrystusa. Z każdym dniem stawało się coraz bardziej jasne, że zdolność do zauważenia i zrozumienia „tajemnicy” członkostwa w Ciele Chrystusa przez społeczność w Jego cierpieniach staje się próbą tego czasu, jak i całego wieku. Nikt poza spłodzonymi z ducha nie może tego docenić. To poruszenie dobrze na nich działa – ukazując im coraz jaśniej warunki „społeczności w tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały”.

Wieczorne zebranie odbyło się w Hali Synodalnej, jednej z największych sal w Edynburgu. Oceniano, że było na nim obecnych blisko 2,5 tysiąca osób, w tym podobno dwudziestu duchownych z różnych kościołów. Z wielkim zainteresowaniem wysłuchano dwuipółgodzinnego wykładu na temat „Łotr w raju, bogaty człowiek w piekle i Łazarz na łonie Abrahama”. Przyjaciele musieli wykonać potężną pracę, by zgromadzić tak wielką i tak inteligentną publiczność na słuchanie Prawdy. Było znaczne zapotrzebowanie na darmową literaturę oraz niektóre książki i broszury, które były sprzedawane przy wyjściu.

Zostaliśmy bardzo wygodnie ugoszczeni przez drogą starszą siostrę Allen, która obecnie liczy sobie 78 lat. Ona i brat Montgomery byli praktycznie jedynymi w Prawdzie w czasie naszej pierwszej wizyty w 1892 roku. Byliśmy bardzo szczęśliwi widząc ich oboje, jak są niezachwiani i jak się radują.

Spora grupa spotkała się z nami w sobotę rano na stacji kolejowej, by powiedzieć nam do widzenia i „przyjedź znów do nas rychło”. Na świeżo uświadomiliśmy sobie jedność Ciała Chrystusowego i dziękowaliśmy za nią Bogu. Zaraz też udaliśmy się

W KIERUNKU NEWCASTLE

Była to nasza pierwsza wizyta w tym mieście. Sprawiło nam wielką przyjemność spotkać niektóre nowe osoby, a także te, które widzieliśmy już wcześniej w innych miejscach. Zagościliśmy u brata i siostry Rutheford, którzy wyszli po nas na stację i towarzyszyli nam do ich domu, gdzie po posiłku mieliśmy serdeczną rozmowę z licznie zgromadzonymi braćmi (około 20 osób). Nasze rozmowy skupiały się na ogólnym planie i relacji przymierzy, a także na fakcie, że nasza Ewangelia, choć pełna łaski Bożej, wymaga ofiary życia i to aż do śmierci – według towarzyszącego jej przyjęcia wśród tych, którzy jej słuchają, w prawdziwym znaczeniu słowa słuchać jako rozumieć.

Był to bardzo przyjemny czas społeczności i modlitwy przegrodzony posiłkami, po czym prawie wszyscy odprowadzili nas na statek, parowiec „Neptune”, którym udaliśmy się w kierunku Bergen w Norwegii, w sobotę, 14 maja, o godz. 19:00. Przyjaciele machali nam chusteczkami z mola, jakby wołając „Do widzenia i wróćcie znów”, aż do chwili, gdy nie mogliśmy już rozróżnić ich twarzy. Praktykują oni zwyczaj „cioci Sary” – machanie chusteczkami ku sobie na znak „wróć”, „przybądź znów”.

Mieliśmy bardzo spokojną niedzielę, odpoczywając przed kolejnymi wykładami, na ile tylko warunki na „Neptune” na to pozwalały. Morze było spokojne, ale „Neptune” toczył się po nim, jakby chciał zanurzyć swoje burty najgłębiej jak to możliwe. Przewidując potrzebę odpoczynku, pozostawiliśmy brata Huntsingera (naszego ochotniczego stenografa) w Anglii, mając nadzieję na jego współpracę w drodze powrotnej przez Atlantyk.

Czy można się dziwić, drodzy czytelnicy Strażnicy, że nasze serce przepełnione jest wdzięcznością dla Boga, gdy piszemy te kilka wersów na Morzu Północnym, zbliżając się do Bergen? Jakże przyjemna jest służba dla naszego Króla – przez niesławę i dobrą sławę, jakoby zwodziciele, wszakże prawdziwi; jako nieznajomi, wszakże znajomi.

Chciałbym, abyście wszyscy wiedzieli, że modlę się za Wami wszystkimi, drodzy członkowie Jego Ciała, uczestnicy cierpień w przygotowaniach do udziału w Jego chwale, czyniąc swoje powołanie i wybranie pewnym.

Wasz brat w naszym Odkupicielu, 16 maja 1909, C. T. Russell.

====================

— 15 czerwca 1909 r. —