R4618-169 Studium biblijne: Św. Piotr wołał: „Panie, ratuj mię!”

Zmień język

::R4618 : strona 169::

Św. Piotr wołał: “Panie, ratuj mię!”

– 5 czerwca – Mat. 14:22-36 –

Złoty tekst: –“ A ci, którzy byli w łodzi, przystąpiwszy pokłonili mu się, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.

Biblia, w odróżnieniu od wszystkich innych ksiąg religijnych, opowiadając o swoich bohaterach, przekazuje nagą prawdę. Obecne rozważanie podkreśla zarówno siłę, jak i słabość naturalnych predyspozycji św. Piotra. Rozpoznajemy tutaj charakter, który znamy już z innych historii – szlachetny i odważny, ale zbyt skłonny do wysuwania się naprzód i chełpliwy. Wydaje się, że żadna ze słabości biblijnych postaci nie jest wygładzana czy usuwana z opisu. Był to ten sam św. Piotr, który po usłyszeniu wypowiedzi Jezusa na temat Jego rychłej śmierci, obrał sobie za cel strofowanie Mistrza, by Ten nie wypowiadał się w taki sposób. Zapewniał Go, że z pewnością nie mówi prawdy i że uczniowie wiedzą to lepiej niż sam Mistrz, który albo nie jest świadomy swojej przyszłości, albo też świadomie błędnie ją przedstawia. Nic dziwnego, że Mistrz zganił go w tej sytuacji jak przeciwnika.

Później ten sam odważny człowiek dobył miecza i w obronie Mistrza uderzył nim sługę arcykapłana. Przy tym wszystkim zaledwie kilka godzin później wyparł się Go całkowicie i to pod przysięgą i z zaklęciem. Mimo to Mistrz go miłował wraz z jego osobliwym połączeniem słabości i siły, mając na uwadze jego szlachetne i wierne serca, nawet wtedy, gdy chełpliwie oświadczał: “Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę”. Nasze czytanie ukazuje św. Piotra wraz z innymi uczniami w łodzi rybackiej na wzburzonym morzu. Jezus odmówił udania się z nimi łodzią, oddalając się na pewien czas na modlitwę. Łódź jeszcze się nie oddaliła, gdy uczniowie ujrzeli Mistrza chodzącego po wodzie i zbliżającego się do nich. Najpierw wszyscy się wystraszyli, następnie na Jego słowo ponownie nabrali otuchy, a wreszcie św. Piotr poprosił Pana o zezwolenie na to, by mógł do Niego przyjść po wodzie. Możemy być pewni, że otrzymawszy takie przyzwolenie, Apostoł nie wątpił, iż będzie mógł bezpiecznie dotrzeć do Pana. Ta sama moc, która wykonywała się w nim i w innych uczniach przy uzdrawianiu chorych czy wypędzaniu demonów, musiała być przecież całkowicie zdolna do utrzymania go na powierzchni wody tak, by nie zatonął.

“O MAŁOWIERNY”

Choć wiara św. Piotra była silniejsza od wiary innych, a także silniejsza od wiary kogokolwiek z nas obecnie, skoro spróbował chodzenia po wodzie, to jednak nie była ona jeszcze wystarczająco silna. Gdy kątem oka zauważył, jak bardzo wzburzone jest morze, zaczął słabnąć i tonąć. Mistrz jednak uchwycił go, mówiąc: “O małowierny! przeczżeś wątpił?” Wiatr ustał i tutaj kończy się ta historia. Wszyscy uczniowie złożyli Panu hołd, na nowo zdając sobie sprawę z tego, że był Synem Bożym w mocy, któremu posłuszne są nawet wiatry i fale.

Nie naszą ręką podtrzymywane są kroki.
Nie na nasz głos uciszają się fale.
Rozkaże wiatrom, a szeptem mówić będzie:
O małowierny, dlaczego wątpisz?

Wszyscy są grzesznikami. “Nie masz sprawiedliwego ani jednego”. Niektórzy nie uświadamiają sobie zakresu swych niedoskonałości. Tym niemniej bezpiecznie można twierdzić, iż każdy człowiek będący przy zdrowych zmysłach przyzna, że jest niedoskonały i dlatego też niegodny uznania przez wielkiego Stwórcę. Nikt nie może Mu zalecać samego siebie jako godnego Jego łask i żywota wiecznego. To wtedy właśnie, gdy poczucie bycia niegodnym znajduje sobie trwałe miejsce, gdy przenikliwa staje się świadomość, że “zapłatą za grzech jest śmierć”, serce najchętniej uświadamia sobie wartość życia wiecznego i woła do Pana o wybawienie z ciemności, z więzów grzechu i od kary śmierci. Do takich osób Zbawca chętnie wyciąga pomocną rękę, tak jak uczynił to w przypadku św. Piotra. Nie będzie On ich strofował za ich grzechy, jeśli sami pokutują i zwracają się ku sprawiedliwości. Powie im raczej: Czemu nie przyszedłeś wcześniej? Byłem gotów ci pomóc natychmiast, jak tylko zawołałeś.

ZAGROŻENIE MĘKAMI NIE PRZYCZYNIŁO SIĘ DO NAWRÓCENIA ŚWIATA

Nasi ojcowie zwykli byli myśleć, że trzeba malować przed umysłami grzeszników obrazy wiecznych męczarni zadawanych przez diabły. Wydawało im się, że takie nauczanie skuteczniej odwróci ludzi od grzechu i zwróci ich ku sprawiedliwości niż biblijny wyrok, który głosi, że zapłatą za grzech jest śmierć – wieczne zniszczenie (2 Tes. 1:9). Przesadzili jednak. Ich poselstwo i tak nie nawróciło świata. Dręczyło jedynie świętobliwych, miłujących, pobożnych ludzi. Niektórzy twierdzili, że musi w tym tkwić jakiś błąd, jako że jest to sprzeczne z całym ludzkim doświadczeniem, które podpowiada, że życie nie może trwać w tak niewypowiedzianych męczarniach. Obecnie jednak, z pomocą współczesnych Biblii, świetnych tłumaczeń, przypisów, lud Boży przekonuje się coraz bardziej, że Słowo Boże jest prawdziwe i że nie wolno go przekręcać – gdy mówi śmierć, to nie ukrywają się pod tym jakieś męki.

Niektórzy nawet mówią nam, że w ich zrozumieniu całkowite unicestwienie egzystencji, które wedle zarządzenia Bożego spotka tych, którzy odmówią skorzystania ze wszystkich możliwości i propozycji zbawienia, byłoby bardziej przerażające niż perspektywa życia w jakimkolwiek stanie. Argumentują oni, że ów większy strach wynika z tego, że taka możliwość brzmi niewątpliwie racjonalnie, a myślący człowiek może ją traktować i traktuje bardziej serio, a zatem przywiązuje do niej większą wagę. To właśnie z owego wiecznego unicestwienia zamierza Zbawiciel wyrwać każdego członka rasy Adamowej, z owej kary śmierci – z grobu, ze wszelkich niedoskonałości umysłu i ciała, które stanowią składowe części śmierci. Śmierć Jezusa na Kalwarii stanowiła wystarczającą wartość, by anulować grzechy pierwszego człowieka i wszystkich innych, którzy wraz z nim dzielą karę śmierci. Bez śmierci Chrystusa nie byłoby zmartwychwstania i przyszłego życia.

Jeszcze chwila, a wierni powstaną w “pierwszym zmartwychwstaniu”, by stać się współdziedzicami Chrystusowymi. Potem nastąpi podźwignięcie ludzkości, obejmujące również wzbudzenie ze snu śmierci ludzi z całego świata. Pomoc naszego Pana okazana Piotrowi odpowiada owej wspanialszej pomocy dla całego świata. Ilustruje ona także, w jaki sposób ci, którzy już stali się dziećmi Bożymi, podlegaliby zagrożeniu ponownego popadnięcia w grzech, gdyby nie wyciągnięta do nich pomocna ręka Pana.

====================

— 15 maja 1910 r. —