R4632-199 Czy nasz Pan jest obecnie właścicielem ludzkości?

Zmień język

::R4632 : strona 199::

CZY NASZ PAN JEST OBECNIE WŁAŚCICIELEM LUDZKOŚCI?

GDYBY KTOŚ chciał zakupić jakiś budynek i gdyby podjął negocjacje w tej sprawie oraz zawarł umowę, a następnie począł starać się o pieniądze, aby go kupić, to można o nim powiedzieć, że od chwili, gdy podpisał umowę, jest już właścicielem budynku. Jednak w ścisłym znaczeniu tego słowa, on nie jest jego właścicielem, dopóki nie zapłaci całej jego wartości i nie otrzyma wszystkich niezbędnych dokumentów, a zamiast umowy będzie posiadał akt własności. Umowa to porozumienie dotyczące realizacji projektu, a akt własności stanowi dowód dokonanej już transakcji.

Odnosząc się do umowy, nasz Pan zawarł ją z Ojcem i ze względu na to, że wcześniej zaofiarował Ojcu wartość okupu – „Jako i Syn człowieczy […] przyszedł, […] aby dał duszę swą na okup za wielu” – już teraz może uważać się za Pana wszystkich w znaczeniu perspektywicznym, choć nie w znaczeniu rzeczywistym, są bowiem jeszcze miliony ludzi na ziemi, dla których Jezus nie jest Panem; bo ich kolano nie skłoniło się przed Nim, a ich język Go nie wyznaje. Dlatego nie jest On ich Panem w zupełnym znaczeniu tego słowa, ale Jego dzieło postępuje, a ze względu na autorytet, jakiego Jezus użyje w odpowiednim czasie i ze względu na dzieło, jakie przeprowadzi, Ojciec proroczo nazywa Go „Panem wszystkiego”.

::R4633 : strona 200::

ŚWIAT ŚPI W JEZUSIE

Rozważymy pewne fragmenty Pisma Świętego, które to opisują. Najpierw powołamy się na tekst, który mówi, że świat, czyli ludzie „[…] zasnęli w Jezusie […]” (1 Tes. 4:14). Ktoś mógłby zapytać: Jak ludzie mogą zasnąć w Jezusie, skoro Jezus nie jest właścicielem świata? Odpowiadamy, że śpią w Jezusie dokładnie w taki sam sposób, w jaki śpią Abraham i cały Izrael, a także wszyscy królowie i prorocy. Nie w znaczeniu, że w czasach izraelskich królów i proroków Jezus już zapłacił cenę okupu za rodzaj ludzki albo że już wówczas był na świecie, aby tego dokonać, ale że w Boskim Planie Bóg zarządził, aby dokonana została cała transakcja, gwarantując, że znajdzie się Odkupiciel, zostanie złożona cena okupu, a cały rodzaj ludzki zostanie podniesiony z grobu. Sam Bóg to potwierdził, gdy powiedział, że jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, wyrażając się o nich tak, jak gdyby oni wcale nie byli martwi, lecz jedynie spali i oczekiwali na Niego.

Podobnie i ci, którzy wierzyli w Boga, mogli mówić i myśleć o wszystkich, którzy umarli, że śpią przez pewien czas i oczekują na zmartwychwstanie, pomimo że Jezus jeszcze nie przyszedł. Podobnie było i po tym, gdy Jezus przyszedł i umarł. Obecnie jest to bardziej logiczne i właściwe dla nas, aby mówić, że wszyscy „śpią w Jezusie”, ponieważ teraz Jezus jest rozpoznany jako ten, który dał samego siebie jako cenę okupu za wszystkich. Wartość ta nie została jeszcze wykorzystana w odniesieniu do wszystkich, lecz Jezus jedynie złożył na ręce Ojca swoje życie, które jest do Jego dyspozycji i które jest właściwą i dostateczną ceną za „grzechy całego świata” (Jana 3:16). Nie została ona jeszcze przeznaczona dla świata, a jedynie dla Kościoła, ponieważ cena ta jest najpierw zadośćuczynieniem za nasze grzechy, czyli za grzechy Kościoła, a następnie stanie się zadośćuczynieniem za grzechy całego świata – 1 Jana 2:2.

DO TEJ CHWILI TYLKO KOŚCIÓŁ ZOSTAŁ ODKUPIONY

Następnie zastanowimy się nad wersetem, który mówi, że wy jesteście wykupieni drogocenną krwią Chrystusa. (1 Piotra 1:18,19). Zawarta w nim myśl odnosi się do nas, czyli do Kościoła i nie obejmuje świata. Nie zawiera sugestii, że świat już został odkupiony. Oczywiście, że zasługa Jezusa ma taką wartość, że obejmuje cały świat, ale Jezus dotychczas nie przyznał jej wszystkim ludziom na własność.

Rozważymy teraz kolejny tekst: „Albowiemeście [Wy jesteście] drogo kupieni […]” (1 Kor. 6:20). Ten werset również nie odnosi się do świata, ale do Kościoła. Jedynie klasa określana jako „Wy” została kupiona, choć nawet ona nie została kupiona wówczas, gdy Jezus umarł na Kalwarii. Tam, rzeczywiście Jezus złożył w ręce Ojca pewną wartość (Łuk. 23:46) wystarczającą za wszystkich, ale nie została ona wówczas nikomu przyznana na własność – nawet nam, aż do Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia, kiedy to okazał się „[…] przed oblicznością Bożą za nami” (Żyd. 9:24). To wówczas my zostaliśmy kupieni. „[…] wykupieni jesteście […] drogą krwią […] Chrystusa”. Jego krew stała się zadośćuczynieniem w odniesieniu do wierzących.

Jeszcze inny tekst: „A On jest ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata” (1 Jana 2:2). W pewnym znaczeniu Jezus był ubłaganiem, czyli zadośćuczynieniem za nasze grzechy po tym, jak umarł, ale to zadośćuczynienie nie zostało wtedy użyte, aby uwolnić nas od grzechów. Podobnie, gdy Jezus umarł, zasługa Jego śmierci była dostateczną ceną również za grzechy całego świata, lecz nie została zastosowana za grzechy całego świata. Gdy On wstąpił na wysokość, wówczas wstawił się za nami, czyli za klasą Kościoła i uczynił zadośćuczynienie za nasze grzechy. Dlatego, gdy wierzymy i poświęcamy się, nasze grzechy są nam odpuszczone. Zasługa Jezusa jest również zadośćuczynieniem za grzechy całego świata, ale On nie zastosował jej dotąd za świat, dlatego świat nie jest jeszcze uwolniony od kary za grzech, zatem nadal podlega on potępieniu. O nas Apostoł mówi, że uszliśmy „skażenia tego, które jest na świecie”. A w innym miejscu czytamy: „[…] byliśmy […] dziećmi gniewu, jako i drudzy”. Widzimy, że ci „drudzy” są nadal dziećmi gniewu. Dlaczego? Ponieważ zadośćuczynienie za ich grzechy nie zostało jeszcze dokonane. Ten wielki Odkupiciel nadal posiada wartość zadośćuczynienia i czeka jedynie na odpowiedni czas, aby ją zastosować.

Zauważmy jeszcze inny fragment: „[…] Chrystus i umarł i powstał i ożył, aby i nad umarłymi i nad żywymi panował”. (Rzym. 14:9). Tekst ten bardzo trafnie określa, jak ważna jest transakcja dokonana przez naszego Pana. Jego śmierć była koniecznym elementem dzieła odkupienia. Jego zmartwychwstanie i ożywienie były także potrzebne. Co więcej, Jezus nie mógłby stać się Panem w żaden inny sposób, jak tylko przez ogłoszenie Go przez Ojca „Panem wszystkiego” i „Niechaj Mu się kłaniają wszyscy Aniołowie”. Ale pomimo tego, że Jezus został ogłoszony Panem wszystkiego, jednak potrzeba czasu, zanim będzie On uznany za takiego przez wszystkich. Zgodnie z tym Apostoł mówi: „Aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie, i te, które są na niebiesiech, i te, które są na ziemi”. Jednak zgromadzenie w jedno wszystkich rzeczy w Chrystusie i uczynienie Go Panem wszystkiego zajmie cały Wiek Tysiąclecia. Widzimy zatem, że proroczo i przez Boskie upoważnienie Jezus już zajmuje ten urząd, ale teraz czeka, aż Jego nieprzyjaciele podporządkują się Mu i staną się podnóżkiem Jego nóg, a wszystkie sprawy będą Mu poddane.

„OKUP ZA WSZYSTKICH”

Następnie zastanówmy się nad tekstem: „Który dał samego siebie na okup za wszystkich, co jest świadectwem czasów jego” (1 Tym. 2:6). Danie samego siebie, jako doskonałego człowieka Chrystusa Jezusa nastąpiło, gdy Jezus przy Jordanie stawił samego siebie na ofiarę i poddał wszystko woli Ojca. To dzieło oddawania Jego ziemskiego życia i wszelkich ziemskich praw było dokonane na Kalwarii, gdy zawołał: „Wykonało się!”. Tam Jezus dokonał dzieła, które powierzył Mu Ojciec. Dał samego siebie na „okup za wszystkich”, a zasługa Jego śmierci jest dostateczna, by stanowić okup za wszystkich, gdy tylko zostanie w taki sposób użyta. Możemy zauważyć, że do tej pory okup został użyty w stosunku do nas, wierzących, a czas jego użycia na rzecz reszty świata nastąpi na początku Wieku Tysiąclecia, lecz nie od razu obejmie wszystkich z rodziny ludzkiej.

O ile zasługa naszego Pana jest w całości przyznana na własność tym, którzy przychodzą do Jezusa w Wieku Ewangelii, to zostanie zupełnie uwolniona wtedy, gdy ostatni z poświęconych przejdzie poza zasłonę. Pańska zasługa jest przypisywana wierzącym po to, aby mogli się poświęcać, a gdy przez śmierć ostatniego z poświęconych zasługa ta zostanie uwolniona, ponownie będzie do Pańskiej dyspozycji i użycia. Wtedy Wielki Arcykapłan dokona drugiego pokropienia krwią, ale – nie za nas, ponieważ my nie będziemy tego potrzebować, bo wtedy będziemy już doskonałymi Nowymi Stworzeniami poza zasłoną, członkami Jego Ciała. To drugie kropienie będzie za „cały lud” – wszystkich, którzy zaczną podlegać zarządzeniom Nowego Przymierza – „Żydom najpierw, a potem i poganom”; wszystkim, którzy po uzyskaniu odpowiedniej wiedzy pod tym Nowym Przymierzem, zapragną zostać objęci zasługą, wynikającą z wartości okupu naszego Pana; a ci, którzy nie zechcą w taki sposób z niej skorzystać, odrzucą wartość okupu, a tym samym odrzucą błogosławieństwa restytucji.

Wszystkie te błogosławieństwa będą spływać stopniowo, nie natychmiast i nie przez wiarę, ale w rzeczywistym procesie restytucji. Przez cały Wiek Tysiąclecia Chrystus

::R4633 : strona 201::

będzie udzielał światu korzyści ze swego okupu, czy też „odpowiadającej mu ceny”, a zupełna korzyść wynikająca z tej ceny nie będzie udzielona, zanim dzieło Wieku Tysiąclecia nie zakończy się, a wszyscy, którzy na Boskich warunkach zechcą być ludem Bożym, zostaną doprowadzeni do doskonałości, ponieważ Bóg nigdy nie zamierzał obdarzyć swoim błogosławieństwem nikogo oprócz tych, którzy pragną być w harmonii z Nim, na Jego warunkach. Bóg nigdy nie zamierzał uczynić czegokolwiek dla tych, którzy dobrowolnie i rozmyślnie są Mu przeciwni tak jak Szatan.

Ktoś mógłby zapytać, w jaki sposób to, co jest powiedziane powyżej, można pogodzić z tekstem, który mówi, że Jezus „[…] z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował” (Żyd. 2:9)? Odpowiadamy, że wielkie dzieło Boga, jakie On zamierzył od założenia świata, polegało na tym, że wykupienie Adama i całego jego rodu miało się dokonać dzięki śmierci Chrystusa. W taki sposób Jezus skosztował śmierci za wszystkich, bez względu na to, czy wynikająca z niej korzyść została udzielona w dniu zesłania Ducha Świętego, czy później w obecnym Wieku, czy też na początku Wieku Tysiąclecia. To właśnie za każdego człowieka On „śmierci skosztował”, aby wszystkich mógł obdarzyć błogosławieństwami, jakie spłyną na ludzkość, aż do wypełnienia się Wieku Tysiąclecia i z których ludzie, jeśli będą posłuszni, będą korzystać przez całą wieczność.

„Wstąpiwszy na wysokość, wiódł pojmanych więźniów” lub jak podaje inne, naszym zdaniem bardziej poprawne, tłumaczenie: „Wstąpiwszy na wysokość, wiodąc za sobą rzesze więźniów”. Ten tekst wskazuje, że Jezus był wodzem wszystkich więźniów. My, Kościół, pójdziemy za Nim pierwsi, następnie pójdzie „Wielki Lud”. Starożytni Godni pójdą wkrótce po nim, a przy końcu Wieku Tysiąclecia, On przywiedzie resztę rodzaju ludzkiego. Wszyscy będą poprowadzeni, wszyscy będą wybawieni z mocy grzechu i śmierci.

CENA TO JEDNO, A JEJ UŻYCIE TO DRUGIE

„Albowiem Chrystus, gdy jeszcze byliśmy mdłymi, według czasu umarł za niepobożne”. Tekst ten nie mówi, że Chrystus użył swojej zasługi za niepobożnych. On tylko dowodzi, że Bóg zorganizował swój plan w taki sposób, że śmierć Chrystusa za niepobożnych była niezbędna. Dlaczego Bóg tak zarządził? Otóż zarządził tak, aby skorzystali z tego także niepobożni, a nie tylko Żydzi i ci, którzy pragną, jak niektórzy z nas, być w harmonii z Bogiem. Zamierzeniem Ojca było, aby zasługa śmierci Chrystusa była użyta na rzecz każdego niepobożnego członka z rodu Adamowego, bo wszyscy są grzesznikami i są mniej lub bardziej zdemoralizowani, zdegradowani i nieposłuszni.

Należy jednak zauważyć, że cel, dla którego okup został złożony to jedno, a użycie tego okupu to drugie. Śmierć Chrystusa miała na celu odkupienie świata i miała być ceną okupu, tak aby Jezus mógł stać się odnowicielem wszystkiego. Jednak przy realizowaniu tego planu wymagany jest odpowiedni czas i porządek, a całe dzieło postępuje krok po kroku. Pierwszym

::R4634 : strona 201::

krokiem było zapewnienie sobie przez Chrystusa wiecznej chwały poprzez zachowanie zupełnego posłuszeństwa aż do śmierci i zyskanie jako pewnej wartości czegoś, co mógłby oddać innym – Jego ziemskiego życia, którego On nie utracił.

Następnym krokiem było wstąpienie do nieba i użycie tej wartości. Jezus okazał się wtedy jako Orędownik pewnej szczególnej klasy spośród ludzi. Jakiej szczególnej klasy? Odpowiadamy: wystąpił w imieniu tych spośród ludzi, którzy zapragnęli przyjść do harmonii z Bogiem, przyjąć Jego łaskę i stać się członkami Ciała Chrystusowego na mocy wyjątkowego zaproszenia, czy też planu, jaki przygotował Bóg. Kiedy Jezus ujął się za takimi, to po pierwsze przypisał zasługę swojej ofiary na ich korzyść i w ten sposób cała ta zasługa jest, że tak powiemy, przeznaczona na rzecz tego jednego podjętego dzieła, na rzecz dzieła usprawiedliwienia i wspomagania tej szczególnej klasy, która pragnie postępować śladami Jezusa i pragnie z Nim cierpieć, aby mogła też dzielić z Nim niebiańską chwałę. Pan dokonuje tego nie przez udzielenie jej najpierw ziemskiej restytucji, ale wprost przez przypisanie jej swojej zasługi.

Przypisanie Jego zasługi tym, którzy odwracają się od grzechu, wierzą w Chrystusa i poświęcają się Bogu, przykrywa ich grzech Adamowy i rekompensuje ich niedoskonałości cielesne, tak że mogą stawiać swoje ciała „[…] ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu […]” (Rzym. 12:1). Inaczej mówiąc, Jezus staje się dla nich poręczycielem. Oni nie przedstawiają sobą odpowiedniej wartości, ale Jezus daje im gwarancję, że dopóki będą wiernie dokonywać ofiary ze swojego życia, Jego zasługa będzie używana, aby przykryć ich wszystkie niedoskonałości. Oni są Królewskim Kapłaństwem, które w jednym obrazie On przedstawia jako swoją Oblubienicę, a w innym, jako członków swego Ciała. Oni są „więcej niż zwycięzcami”.

Następnie mamy podrzędną klasę, która nie w pełni osiąga ten wzór – klasę, która nie kładzie swego życia, aby podobać się Ojcu, pragnąc czynić Jego wolę dobrowolnie, radośnie i z całego serca. Niemniej jednak, ci, którzy ją stanowią, są wierni w sercu, a od zupełnej ofiary wstrzymuje ich tylko „bojaźń śmierci”, czyli bojaźń przed ceną, jaką przyjdzie im zapłacić za swoją wierność. Tacy będą doświadczani aż do tego stopnia, że gdy ostatecznie będą zmuszeni złożyć swoje życie, chętnie to uczynią. Nie uda im się stać więcej niż zwycięzcami, ponieważ pozwolili, aby doświadczenia, które miały ich wypróbować, wstrzymały ich postęp w ubieganiu się o zaoferowane im wysokie stanowisko i dlatego stali się Drugim Ludem. Jest jeszcze trzecia klasa, składająca się z tych, którzy umrą „od Wtórej Śmierci”, z tych, którzy się „schraniają ku zginieniu”.

Gdy te trzy klasy dokończą swego biegu, cała zasługa, którą Chrystus im przypisał, będzie dostępna ponownie. Tak jak na początku, będzie znowu w całości do Pańskiej dyspozycji. Zostanie wówczas użyta do zapieczętowania Nowego Przymierza, które będzie zawarte z Izraelem, jednak swoim zasięgiem obejmie każdego, wszystkie narody ziemi, które zechcą przyjąć jego warunki i przez wiarę i posłuszeństwo stać się dziećmi Abrahama.

„WYKUPIENIE NABYTEJ WŁASNOŚCI”

Przy tej okazji zastanówmy się jeszcze nad następującymi wersetami: „W którym i wy nadzieję macie, usłyszawszy słowo prawdy, to jest Ewangieliję zbawienia waszego, przez którą też uwierzywszy, jesteście zapieczętowani Duchem onym Świętym obiecanym, Który jest zadatkiem dziedzictwa naszego na wykupienie nabytej własności […]” – Efez. 1:13,14.

Duch Święty udzielany obecnie Kościołowi jest zadatkiem lub przedsmakiem naszego dziedzictwa. A cóż takiego mamy odziedziczyć? Mamy odziedziczyć „wszystko”. Przede wszystkim mamy odziedziczyć Boską naturę, następnie mamy odziedziczyć tę wielką obietnicę daną Abrahamowi, która mówi, że razem z naszym Panem, jako członkowie Jego Ciała, będziemy błogosławić wszystkie rodziny ziemi. Mówimy o sobie jako o Pańskiej nabytej własności, a gdy zostaniemy przemienieni, aby dostąpić Jego chwały, wtedy ta część Jego własności będzie kompletna, a my będziemy udoskonaleni do Jego poziomu i pod Jego bezpośrednią kontrolą.

Potem obowiązywać będzie drugi zarys tej samej własności, stanowiący część tej samej obietnicy.

::R4634 : str. 202::

Drogocenna krew Chrystusa będzie wtedy zastosowana do zapieczętowania Nowego Przymierza w związku z grzechami wszystkich ludzi, a dzieło przywracania tej jeszcze większej własności będzie trwać aż do końca Wieku Tysiąclecia, kiedy cała własność zostanie podporządkowana i poddana Jego rządom i przekazana Ojcu.

Zastanowimy się jeszcze nad słowami: „[…] albowiem jeźli przez upadek jednego wiele ich pomarło, daleko więcej łaska Boża i dar z łaski onego jednego człowieka Jezusa Chrystusa na wiele ich opływała” – Rzym. 5:15.

W tekście tym Apostoł najwidoczniej nie chce, abyśmy rozumieli, że zupełna obfitość łaski dosięgła owych wielu już wtedy, gdy to mówił, bo takie twierdzenie byłoby nieprawdą. Od czasów Apostoła upłynęło już ponad 1800 lat, a obfitość tej łaski nie objęła jeszcze większości rodzaju ludzkiego. Dlatego powinniśmy rozumieć, że Apostoł miał na myśli to, że obfitość tej łaski, która jest w Chrystusie, zgodnie z Boskim planem, zarządzeniem i celem, ma dopiero stać się udziałem owych wielu. Świat nadal tkwi w swoich grzechach, a Izrael w swoich i nie będzie z nich podniesiony, zanim Kościół nie zostanie uwielbiony, jak mówi Apostoł: (Rzym. 11:27) „A toć będzie przymierze moje z nimi, gdy odejmę grzechy ich”.

Ponieważ ta łaska jeszcze nie obejmuje Żydów ani też wszystkich pogan, to jedynym sposobem, w jaki obfitowała, jest obietnica Boża, zapewniająca, że śmierć Chrystusa będzie skuteczna dla wszystkich. Dlatego też, traktując sprawę z tego proroczego punktu widzenia, można łatwo zauważyć, w jaki sposób Jezus jest Zbawicielem świata, pomimo że nie zakończył jeszcze dzieła zbawienia Kościoła, co nie stanie się przed końcem tego Wieku. Podobnie będzie On Zbawicielem świata w zupełnym znaczeniu tego słowa dopiero przy końcu Wieku Tysiąclecia. Niektórych Jezus nigdy nie zbawi, ponieważ odrzucą łaskę Bożą; a jednak, według Pisma Świętego, jest On Zbawicielem wszystkich ludzi – Zbawicielem świata.

Według Pism Jezus był Zbawicielem świata, gdy się narodził. Poselstwo Aniołów brzmiało: „Iż się wam dziś narodził Zbawiciel, który jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowem”. Jezus był wówczas Zbawicielem w perspektywicznym znaczeniu – nie z tego powodu, kim był wtedy, jako niemowlę, ani też jedynie z powodu tego, czego już dokonał, ale dlatego, czego, zgodnie z Bożą obietnicą, dokona, aż do czasu, gdy odda królestwo Bogu, i co więcej, Ojcu. Mamy „Wybawiciela i Książęcia”, który „[…] doskonale zbawić może tych, którzy przez niego przystępują do Boga […]” (Iz. 19:20; Żyd. 7:25). Obecnie zbawia nas częściowo, przez nadzieję, ponieważ przez Niego przystępujemy do Ojca, zgodnie z zarządzeniem obecnego Wieku Ewangelii. W swoim czasie zbawi nas w najpełniejszym znaczeniu tego słowa, w „Pierwszym Zmartwychwstaniu”. Wybawianie świata rozpocznie się wtedy, gdy Chrystus zacznie wzbudzać ludzi ze stanu śmierci. Jednak oni nie będą od razu i zupełnie zbawieni i nie osiągną całkowitej restytucji, ani też nie otrzymają życia wiecznego, zanim nie okażą wiary i posłuszeństwa. On otwiera drzwi. On wyznacza drogę. On dostarcza wszystkich zarządzeń, dzięki którym ludzie mogą zdobyć wiedzę i okazać posłuszeństwo.

Cała ziemia jest częścią tej nabytej własności i na pewno będzie napełniona chwałą Bożą. A jeśli wówczas jakieś kolano nie zechce się ugiąć, a czyjś język odmówi wyznania grzechów i nie przyjmie łaski Bożej, to już nic więcej dla takiego nie pozostanie. Taki „[…] Ducha łaski zelżył” i umrze „[…] od wtórej śmierci” – Żyd. 10:29, Judy 12 [Judy 1:12].

====================

— 15 czerwca 1910 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.