R4977-66 Sprawiedliwe napominanie i przebaczenie krzywd

Zmień język 

::R4977 : strona 66::

Sprawiedliwe napominanie i przebaczenie krzywd

„Niech mnie bije sprawiedliwy, a przyjmę to za miłosierdzie; i niech mnie gromi, a będzie mi to za najwyborniejszy olejek, który nie zarazi głowy mojej” – Ps. 141:5

W Piśmie Świętym wyraz „sprawiedliwy” używany jest w dwóch znaczeniach. W pierwszym znaczeniu odnosi się do absolutnej sprawiedliwości, jak zostało to wyrażone w wersecie: „Nie masz sprawiedliwego ani jednego”. W tekście pozostającym pod naszą analizą, wyrażenie to zdaje odnosić się do Chrystusa Pana, który jako sprawiedliwy Sędzia, strofuje i kara. W tym znaczeniu karanie przychodzi oczywiście od Pana, a ten kto jest karany przyjmuje je z wdzięcznością, będąc przekonany, że Boska mądrość, sprawiedliwość i miłość przewodzą temu strofowaniu. W drugim znaczeniu wyraz „sprawiedliwy” odnosi się do rodzaju ludzkiego. Pismo Święte wspomina o różnych osobach określając je mianem sprawiedliwych nie znaczeniu, że którykolwiek z nich był doskonały, lecz dlatego, że kierowały nimi szczere intencje, pragnęli czynić dobro i w swoim postępowaniu objawiali ducha Bożego, ducha sprawiedliwości.

W tym znaczeniu słowa sprawiedliwość, tekst wydaje się sugerować, że wszyscy będący ludem Bożym powinni wiedzieć jak napominać i strofować w sprawiedliwości i w sposób, który był by pomocny i pożyteczny dla tych, którzy są strofowani – przynosząc zadowolenie, radość i pociechę; pozostawiając piękny zapach jak drogocenny, wonny olejek. Mając tę myśl na uwadze, możemy wyciągnąć z niej ważną naukę. Przede wszystkim, powinniśmy zaliczać się do tych, którzy przyjmują strofowanie jako pochodzące od Pana i pragnęliby być kierowani na właściwą drogę postępowania, jeśli tylko błądzą w czymkolwiek. Po drugie, powinniśmy być wśród tych, którzy rozumieją, że jeżeli należy dać komuś napomnienie, nie powinno ono wówczas przynieść żadnej szkody, a powinno być raczej uczynione we właściwym duchu – zbudowania i pocieszania.

Aby osiągnąć pożądany skutek, strofowanie powinno być współczujące. Powinniśmy zawsze pamiętać, że wszyscy z ludu Bożego upadają w ciele, lecz jednocześnie są Nowymi Stworzeniami w Chrystusie; a będąc nimi powinni posiadać zmysł Pański i usilne pragnienie życia Jemu na chwałę. Ktokolwiek z braci, chcąc napominać innego z tego punktu widzenia powinien mieć na uwadze, że osoba napominana nie ma złej woli i dlatego wszelkie fakty powinny być przedstawiane w jak najdelikatniejszy sposób. Napomnienie tego rodzaju nie powinno być czynione raptownie, a osoba strofująca powinna mieć na względzie właściwy czas itp. jako dane od Pana. W ten sposób każdy, kto jest sprawiedliwy powinien napominać drugich. Powinno być ono poprzedzone uważnym rozważeniem sprawy i modlitwą, uzyskując przekonanie, że będzie to najlepszy sposób pomocy bratu lub siostrze. Gdyby wszystkie napominania były czynione w takim duchu i w powyższy sposób, możemy być pewni, że byłyby one o wiele bardziej pożyteczniejsze niż te, które zwykle mają miejsce.

GROMIĄCE NAPOMINANIE JEST NIESPRAWIEDLIWE

Wyrażenie „nie zarazi głowy mojej” oznaczałoby, że tego rodzaju gromienie nie przyniesie krzywdy, lecz stanie się błogosławieństwem i pożytkiem. Zarazić głowę oznacza tyle, co zabić. Człowiek sprawiedliwy nie powinien krzywdzić nikogo, lecz ma czynić to, co jest dobre. Na ile ktoś wyrządza krzywdę innym, o tyle okazuje swoją niesprawiedliwość, a kto krytykuje, gromi itd. w sposób krzywdzący wobec strofowanych, ten jest niesprawiedliwy. Tacy powinni w pierwszej kolejności nauczyć się jak należy strofować. Wyrażenie apostoła Pawła „grom”, „strofuj” itp. nie było dane i nie stosowało się do wszystkich lecz jedynie w stosunku do Tymoteusza, który był starszym zgromadzenia. Na starszych powinni być wybierani jedynie tacy, którzy cechują się umiarkowaniem, są odpowiednio rozwinięci, którzy nauczyli się sprawować nad sobą kontrolę, trzymać na wodzy swój język i kierują swoim życiem w sposób umiejętny. Tacy napominając innych mogą czynić to z pożytkiem a nie krzywdą dla strofowanych; celem napominania jest, aby przyciągnąć daną osobę do Pana i w ogóle być jej pomocnym.

„STARSZEMU NIE ŁAJAJ”

Paweł apostoł pisząc do Tymoteusza, aby starszego nie łajał, lecz traktował jak ojca, nie miał na myśli starszego Zgromadzenia, lecz osobę starszą wiekiem. Nie gań starszego od siebie. Z osobą taką należy obchodzić się jak z ojcem; podobnie ze starszą niewiastą jak z matką, z młodszymi jak z braćmi lub siostrami. Innymi słowy, starszy zgromadzenia nie został ustanowiony aby naruszać lub deptać przywileje i wolność innych. Duch dobroci, łagodności itp. jest Duchem Świętym. Jeżeli starszy napomina w innym duchu niż w przytoczony sposób, powinien pamiętać, że ten który jest napominany nie jest dzieckiem, zatem nie powinno się z nim obchodzić w sposób, w jaki obchodzi się z dziećmi. Niewłaściwy sposób napominania lub strofowania przynosi wiele trudności i doświadczeń.

Nie byłoby rozsądne ani przyzwoite dla osoby młodszej wiekiem wybuchać gniewem wobec starszym wiekiem, którzy jak mógłby uważać, powinni już wiedzieć jak należy postępować, albo używać zwrotów takich jak: „Ja cię nauczę”, „ja wam pokażę” itp. Taki duch sprowadził wiele kłopotów w różnych sytuacjach. Sposób zwracania uwagi przez apostoła Pawła wskazuje na zupełnie inne postępowanie – zachęcające do dobroci, łagodności, zwracania uwagi na wiek i wszystko co prowadzi do ogólnego pożytku i zadowolenia. W różnych źródłach można zauważyć, że w dawniejszych czasach panowało większe poszanowanie w rodzinie niż ma to miejsce obecnie; dowodzą tego słowa apostoła Pawła do Tymoteusza: „Starszemu nie łaj, ale jako ojca napominaj; młodszych jako braci; starsze niewiasty jako matki; młodsze jako siostry” – 1 Tym. 5:1,2.

Dziś zwyczajem jest bycie uprzejmym wobec obcych a bardzo nieuprzejmym w rodzinie; i faktycznie niektórzy okazują uprzejmość osobom z zewnątrz, a są niegrzeczni względem tych, którym są winni poszanowanie, pomoc i sympatię. Ta sama myśl odnosi się do napomnienia by „miłować jako braci”. W dzisiejszych czasach, jeżeli ktoś chce znaleźć prawdziwego przyjaciela, to zapewne nie znajdzie go we własnej rodzinie. W tym względzie postęp z pewnością nie jest korzystny. Ojciec, matka, bracia, siostry – wszyscy powinni być traktowani z dobrocią i miłością. Ta sama zasada powinna być stosowana względem domowników wiary.

„MIŁOŚĆ NIE CZYNI ZŁEGO BLIŹNIEMU”

Apostoł Paweł w 2 Tym. 4:2 jako sługa Boży wyjaśnia, że głoszona Ewangelia zawiera w sobie trzy zarysy: (1) strofowanie, (2) gromienie, (3) napominanie. Lud Boży powinien jednak mieć się na baczności, aby nie korzystać zbyt często z dwóch pierwszych. Ten, kto chce strofować we właściwy sposób, powinien mieć serce przepełnione miłością i sympatią (wobec osoby, którą chce strofować) w przeciwnym razie strofowanie może wyrządzić więcej złego, niż dobrego. Oprócz miłości, należy również posiadać równowagę umysłu, aby być w stanie dokonywać strofowania z pożytkiem dla tych, którzy szczególnie go potrzebują. Z tego powodu i dla tej przyczyny dzieci Boże powinny być „roztropne jak węże, a pokorne (nie szkodliwe) jak gołębice”. Napominanie jest to sposób posługi Ewangelią, który może być praktykowany z pożytkiem przez większą część ludu Bożego. Jednak zarówno ten sposób jak i inne powinny odznaczać się cierpliwością, łagodnością i dobrocią.

KIEDY PRZEBACZENIE JEST ODPOWIEDNIE

„Uważajcie na siebie! Gdy zgrzeszy brat twój przeciw tobie, upomnij go; a jeśli będzie żałował przebacz mu. A choćby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciw tobie i siedemkroć na dzień zwrócił się do ciebie mówiąc: „Żałuję – odpuścisz mu” – Łuk. 17:3,4.

Pan Bóg nie przebaczy naszych grzechów dopóki nie przyznamy się do winy i nie poprosimy o przebaczenie. Pan Jezus wyraźnie zaznacza, iż właściwym jest by ci, którzy grzeszą przeciwko nam, przyznali się do winy zanim udzielimy im przebaczenia. Jeżeliby „zwrócił się do ciebie mówiąc: żałuję, odpuścisz mu”.

Nie powinniśmy przyjmować jednej części Boskiej wskazówki ignorując inną. Nie możemy sądzić, że nasz Pan gdy mówił: „przebacz mu”, nie miał na myśli, „napomnij go, a gdy okaże skruchę – wtedy mu przebacz”. U większości ludzi jednak zbędnym byłoby żądać właściwej skruchy, dopóki nie byliby uznani za przestępców, których obowiązkiem jest prosić o przebaczenie. Większość osób nie jest specjalnie skłonna do przebaczenia, wolą raczej oczekiwać aż ci, którzy zawinili względem nich poproszą o przebaczenie.

NIE POWINNIŚMY ZWRACAĆ UWAGI NA DROBIAZGI

Z drugiej strony tej kwestii, ostrożność jest niezbędna. Chrześcijanin powinien przejawiać miłujące i hojne usposobienie na podobieństwo Boże. W drobnych i nieznacznych sprawach powinien mieć na tyle sympatii i miłości, aby nie zważać na drobne przewinienia i krzywdy, które mu są wyrządzane, podobnie jak traktuje nas Bóg ze względu na Chrystusa, chyba że zło to czynione jest samowolnie i z rozmysłem. Gdyby to prawo – postanowienie nieuznawania za obraźliwe niczego, co nie zostało zrobione umyślnie – było zachowywane wśród chrześcijan, stałoby się to dla wielu wielkim błogosławieństwem i wyznacznikiem właściwego, Boskiego sposobu postępowania. Przewinienia, o których wspomina nasz Pan, jak posądzanie kogoś o niewłaściwe postępowanie nie są bynajmniej rzeczami błahymi, są one istotne, gdyż wyrządzają nam szkodę; urojenia i oskarżenia mogą być łatwo przyjęte przez ludzi jako rzeczywistość; z tego względu naszym obowiązkiem jest napominanie w sposób łagodny, z miłością i rozumnie oraz wykazywanie, że takie postępowanie jest złe i że tym samym wyrządzana jest nam krzywda i przykrość. Z pomocą przychodzi nam Boskie prawo z jedynym właściwym sposobem napominania danym przez naszego Pana (Mat. 18:15-17), który był niejednokrotnie podkreślany w literaturze. Ktokolwiek nie zachowuje tego przykazania i nie jest mu posłuszny, wyraźnie dowodzi braku uczniowstwa. I chociaż Pan nie zostawił nam wiele przepisów, to jednak wskazał on to przykazanie jako jedyny możliwy sposób rozwiązywania wszelkich sporów i nieporozumień, co jest powszechnie ignorowane przez wielu nawet rozwiniętych chrześcijan.

TAK JAK CHRYSTUS ODPUŚCIŁ WAM

Gotowość do przebaczenia powinna być stale obecna w naszym postępowaniu. Miłująca wspaniałomyślność, dobroć i pragnienie nie myślenia o kimkolwiek źle (lub w najmniejszym stopniu jak to tylko możliwe) powinno być okazywane w codziennym życiu we wszystkich naszych słowach i uczynkach. Jest to Boski sposób postępowania. Bóg postępuje wobec nas w dobrotliwy i wspaniałomyślny sposób dopóki jeszcze jesteśmy grzesznikami. Nie czekał on na grzeszników aż zaczną prosić o przebaczenie, lecz niezwłocznie objawił swą chęć pojednania i gotowość przebaczenia. Całe poselstwo ewangeliczne służy temu celowi: „Jednajcie się z Bogiem”. Nasze serca powinny być gotowe do przebaczenia, twarze nie powinny wyrażać ostrości a słowa być uszczypliwymi i zjadliwymi. Powinny raczej cechować się miłującym odpuszczaniem wypełniającym zawsze nasze serca.

Pan Jezus szczególną uwagę zwraca na różnicę między zewnętrzną, formalną formą przebaczenia, wyrażaną gładkimi słowami, a prawdziwym przebaczeniem wypływającym z serca. Zewnętrzne  przebaczenie, wyrażane jest jedynie ustami, podczas gdy zły, nieprzejednany duch pozostaje w sercu sprawia, że jest jedynie kwestią czasu gdy znowu złość i nienawiść znów wybuchną ze zdwojoną siłą. Ponieważ Bóg czyta serce każdego, zatem jeżeli ktoś tylko wymawia ustami, nie odczuwając tego w swoim sercu, Pan Bóg nie uznaje takiego przebaczenia. Próżne zatem byłoby wypowiadanie słów: „Ja miłuję tego brata, nie gniewam się na niego” a jednocześnie okazywanie słowem lub uczynkiem iż szkodzi mu się. Wszelkie obmowy, złość, nienawiść, zazdrość i walki pochodzą ze złego stanu serca; z tego powodu wszyscy, którzy pragną być członkami Ciała Chrystusowego muszą wyczyścić „stary kwas nienawiści”, jeżeli chcą być uczestnikami „przaśnego chleba” – Ciała Chrystusowego.

Przebaczanie „z serca” zawsze powinno mieć miejsce. Powinno się unikać wszelkiego innego usposobienia poza gotowością do przebaczenia i okazywaniem dobrej woli wobec wszystkich, bez względu jak ciężko ktoś zawinił przeciwko nam. Jeżeli będzie miało to miejsce to będziemy chętni i gotowi okazać to na zewnątrz tym, którzy oczekują przebaczenia. Nie będziemy oczekiwali od żałującego zachowania odpowiedniej formy, lecz jak w przypadku ojca marnotrawnego syna, który widział go przychodzącego w pokornym usposobieniu, powinno pobudzić to nasze serca do wyjścia naprzeciw z gotowością przebaczenia i z miłującym pozdrowieniem, przyozdabiając go szatą zupełnej przyjaźni i braterstwa.

„Jeżeli nie odpuścicie ludziom upadków ich i ojciec wasz nie odpuści wam upadków waszych” – Mat. 6:15.

NIENAWIDZENIE GRZECHU A NIE GRZESZNIKA

Nasza pierwotna definicja wyrażenia „Nie czyń krzywdy” mogła zostać zrozumiana, aby fizycznie nie zabijać lub ranić naszych nieprzyjaciół; lecz gdy przypatrujemy się Nauczycielowi i wgłębiamy się w Jego słowa, gdy powiedział „Uczcie się ode mnie” oraz porównujemy je ze słowami apostoła to zauważamy, że nasz Pan nie popełnił żadnego grzechu, ani „zdrada nie była znalezioną w Jego ustach, a jednak, gdy Mu złorzeczono, nie odzłorzeczył; gdy cierpiał, nie groził; lecz poruczył krzywdę Temu, który sprawiedliwie sądzi” – 1 Piotra 2:22,28.

Jeżeli jesteśmy wiernymi uczniami Chrystusa to nie minie wiele czasu nim dojrzymy doskonałe prawo wolności, prawo Chrystusowe rozpoznające wszelkie myśli i tajniki serc; i mimo że powinniśmy nienawidzić grzech to nie wolno nam nienawidzić grzesznika, mając miłość Bożą rozwijającą się w sercach naszych. Rozumiemy zatem co oznacza myśl, że nie tylko nie mamy oddawać wet, za wet i złorzeczyć naszym wrogom, co więcej, nie powinniśmy nawet przejawiać chęci odwetu. Złe chęci muszą być pokonane, a samolubne powody które się do nich przyczyniły powinny być zupełnie usunięte i zastąpione miłością – duchem Chrystusowym.

„OBRAZEM SYNA BOŻEGO”

Z dwóch wielkich charakterów, które były objawione tak w Janie Chrzcicielu, jak i w Jezusie Chrystusie możemy wyciągnąć lekcję, że każdy z nich wypełnił swoją misję zamierzoną przez Boga; lecz misja każdego z nich była zupełnie inna. Zadaniem Jana Chrzciciela była przede wszystkim reforma i napominanie zła i jako Prorok był w nadnaturalny sposób prowadzony w różnych etapach swej misji, której się podjął. Posłannictwo naszego Pana było odmienne. Jezus przyciągał do siebie tych, których kazania Jana pobudziły do sprawiedliwości i gorliwości w czynieniu Boskiej woli.

Kto został powołany do uczestnictwa w ciele Chrystusowym by być naśladowcą Jego stóp powinien nauczyć się i dowiedzieć jak właściwie postępować tą drogą; zrozumieć, że nie został on posłany jak Jan, by mieszkać na pustyni, ubierać się w skóry i karmić się szarańczą, aby krytykować i napominać wszystko i wszystkich. Niektórzy spośród ludu Bożego nie są w stanie zrozumieć, że takie posłannictwo było wyjątkowe i bardzo rzadkie, i czasami biorąc sobie je za wzór do naśladowania, przynoszą tym sposobem ujmę dla sprawy Pańskiej.

Powinniśmy starać się być naśladowcami drogiego Syna Bożego, nie zaś Jana Chrzciciela. Naszym obowiązkiem nie jest napominać, gromić, mieszać się do cudzych spraw, gromić zło panujące na świecie, strofować władców, królów, zarządców itd., zapominając, że Pismo Święte uczy zgoła przeciwnej lekcji, zwracając uwagę, iż należy pamiętać na napomnienia apostołów, którzy uczą, że jeżeli Bóg uważa za właściwe dozwolić na zło, to naszym obowiązkiem jest znoszenie tego zła. Pomimo, że wiele rzeczy nie jest godnych pochwały to jednak możemy nie zwracać na nie uwagi gdy nie mają większego znaczenia w odniesieniu do Słowa Bożego. Apostoł Paweł wskazuje na właściwe stanowisko, jakie chrześcijanin powinien zająć, gdy mówi: „Jeżeli można, ile z was jest (na ile was stać) ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie”. Pan Jezus przedstawia tą samą myśl mówiąc: „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi nazwani będą” – Rzym. 12:18; Mat. 5:9.

NIEROZUMNE POSTĘPOWANIE

Niektórzy najbardziej świątobliwi z ludu Bożego, błądzą niekiedy w tej kwestii względem własnych rodzin, wzbudzając niepotrzebnie uprzedzenie i sprzeciwianie, sprawiając że ich własne domy stają się nieszczęśliwe, znajdując winę w rzeczach, które nie są niemoralne ani wyraźnie złe nawet w swych skłonnościach. Rodzice i opiekunowie są zobowiązani czuwać by nie dozwalać na żadne oznaki niemoralnego postępowania, jednak znajdowanie winy u tych, których kochają, tylko dlatego, że należą do nominalnego chrześcijaństwa lub posiadają światowego ducha, jest rzeczą nierozsądną. Ogólnie życie w pokoju i radość z posiadania Ducha Świętego jest najlepszą formą strofowania światowości jaką można okazać i najlepszym dowodem wyznawania chwalebnej Ewangelii. Jest to listem, który jest czytany przez innych i światłem, którego ciemność nienawidzi.

Innymi słowy, nikt nie powinien spodziewać się od niepoświęconych naśladowania go w samozaparciu lub zmuszać ich do takiego postępowania. Należy czekać, aż sami zrozumieją potrzebę ofiarowania i rozpoczną „rozumną służbę” poprzez siebie samych jako żywej ofiary Bogu. Nauczyciele ewangeliczni powinni jednak przedstawiać swoim słuchaczom zasady pochodzące z Pisma Świętego, mając na uwadze, że różne wpływy nieustannie starają się obniżyć standardy świątobliwości i poświęcenia.

„JAKIMI WY MACIE BYĆ?”

Kto należy do okresu wieku ewangelii, szczególnie powinien oceniać wartość, przywilej i okazję uczynienia swojego powołania i wyboru pewnym (2 Piotra 1:4-11). Jeżeli ci, którzy zostali powołani do chwały na ziemskim poziomie, by tworzyć „dom sług” wykazali rozumną służbę i gorliwość jak uczynił to Jan Chrzciciel i starali się pozostać wiernymi, to o ile więcej gorliwości i energii powinni przeznaczyć ci, którzy otrzymali przywilej wysokiego powołania? „Jakimiż wy tedy macie być w świętych obcowaniach i pobożnościach?” – 2 Piotra 3:11.

Pamiętajmy że wysokie powołanie, czyli „powołanie niebiańskie” do uczestnictwa w Królestwie z naszym Panem jest powołaniem szczególnym i ograniczonym i że niezadługo zostanie ono zamknięte, a na objawia Słowo Boże, nigdy więcej nie zostanie ono ponownie otwarte. Mając to na względzie odrzućmy wszelki ciężar, który nas otacza i biegnijmy w zawodzie, który jest przed nami wystawiony w Ewangelii, patrząc na Jezusa Wodza i dokończyciela naszej wiary – Żyd. 12:1.

======================

— 15 lutego 1912 r. —