R4984-81 Biblijna reguła eliminowania nieporozumień

Zmień język 

::R4984 : strona 81::

Biblijna reguła eliminowania nieporozumień

Nie możemy sobie wyobrazić przypadku, w którym brat o przeciętnej inteligencji potrzebowałby innej zachęty i rady od tej, którą zapewnił Pan w Ewangelii Mateusza 18:15-17. Jeśli ktoś ma w zwyczaju wtrącanie się w cudze sprawy, to im szybciej zorientuje się, że jego sposób postępowania jest zły, tym lepiej. Taki powinien uczyć się używać swojego własnego umysłu do właściwego postępowania według stanowczych instrukcji Pisma Świętego. Pan mówi do każdego, kto ma cokolwiek przeciwko swojemu bratu: „Idź, strofuj go pomiędzy tobą i onym samym”. Jeżeli sprawa jest zbyt błaha, żeby wspominać o niej bratu, to nie jest też zbyt istotna, żeby się nią w ogóle zajmować i powinno się o niej zapomnieć.

Nie ma żadnych wyjątków od reguły podanej w Mat. 18:15-17. Jednak mogą istnieć pewne okoliczności, kiedy ta reguła może być inaczej tłumaczona. Na przykład, jeśli sprawa miała miejsce w rodzinie, mogą zachodzić okoliczności, w których byłoby właściwie udać się do głowy rodziny. Jeśli natomiast miałoby to miejsce w jakiejś instytucji, gdzie taka jednostka byłaby zaledwie reprezentantem danej spółki, to właściwą rzeczą byłoby udać się do głowy danego przedsiębiorstwa. Taki sposób postępowania wynikałby ze stosowania się do Mat. 18:15, zgodnie z jej logicznym kierunkiem. Jednak takie stosowanie owej reguły zachodzi tylko w wyjątkowych sytuacjach. Nie można jej jednak ani unieważniać ani omijać, lecz raczej stosować ją razem z mądrością, która jest używana w celu określenia w jaki sposób sprawa ma być załatwiona.

Bez wątpienia większość kłopotów na świecie jest wynikiem nieporozumienia. Zachodzi zatem potrzeba, aby każdy z ludu Pańskiego „przyoblekł miłość, która jest związką doskonałości” i patrzeć przez palce na to, co czynią inni (Kol. 3:14). A mimo to byłoby właściwe dla tego, kto myśli, że został skrzywdzony, żeby poszedł do winnego brata i wszystko wyjaśnić. Wyniki takiego postępowania na pewno byłyby korzystne w prawie każdej innej sprawie.

Instrukcja zawarta w Mat. 18:15-17 jest dana jedynie braterstwu z klasy Kościoła, a zatem nie stosuje się do osób spoza tej klasy. Jednak ktokolwiek nauczy się stosować do tej reguły względem braterstwa, rozpozna jednocześnie, że jest to najmądrzejszy sposób postępowania we wszelkich sprawach życia. W ten sposób, jego naturalną skłonnością będzie stosowanie tej samej zasady zarówno do światowych spraw, jak i światowych ludzi. Jednak, musi on dobrze rozważyć jaki będzie mądry sposób postępowania ze światem. Niektóre głębokie i cenne rzeczy, które należą do Kościoła mogą być zbezczeszczone. Dlatego Pan napomina, abyśmy nie rzucali „pereł naszych przed świnie”.

Chociaż staramy się czynić dobrze wszystkim ludziom, to w naszym postępowaniu względem braci nie powinno być żadnej różnicy w tej kwestii. Jednak możemy powiedzieć, że niektórzy z ludu Bożego wydają się posługiwać tą zasadą nadmiernie i bezzasadnie. Na przykład, jeśli brat zauważy, że inny brat w prawdzie dyskryminuje go w swoich uczuciach, a innego brata widocznie ceni wyżej niż jego, to nie powinien się na niego obrażać. Powinien raczej powiedzieć: Są przecież różne charaktery i temperamenty. Widocznie brat A bardziej upodobał sobie brata B niż kogokolwiek innego. Jedyne o co mógłbym prosić, to aby brat A mnie miłował, a nie nienawidził, ani nie czynił mi krzywdy. Nie ma niczego takiego w Słowie Bożym, co by wskazywało, że bracia mają być jednakowo doceniani!

Sam Pan Jezus pokazał pewne rozróżnienie w Swojej miłości. Jednak jego rozróżniająca miłość była „nieposądzająca i nieobłudna”. Z powodu różnic w naszej upadłej naturze niektórzy z braterstwa są bardziej do nas podobni niż inni. Zatem, powinniśmy być zadowoleni z tego, że bracia nas miłują i powinniśmy się starać, żeby zasłużyć na jeszcze większą miłość oraz aby nasze słowa i postępowanie względem braci były milsze, abyśmy, w ten sposób, zyskiwali większy szacunek z ich strony. Sposobem doprowadzenia do takiego stanu nie jest ganienie tych, którzy nie miłują nas w najwyższym stopniu, ale wyrabianie w sobie takiego charakteru, który zasługiwałby na większy stopień miłości.

Jeśli w umyśle kogoś pojawiłoby się podobne pytanie i nie dotyczyłoby to reguły zapisanej w Mat. 18:15, to ktoś mógłby poradzić takiej osobie: Brat A. nie wydaje się żywić żadnych innych uczyć wobec ciebie, jak tylko te uprzejme, drogi bracie. Jeśli brat B powie, że nie otrzymuje od brata A takiej miłości i towarzystwa jakie otrzymuje brat C, to ktoś mógłby mu odpowiedzieć: Drogi bracie, czy nie otrzymaliśmy prawa posiadania bliższej społeczności z jedną osobą, jeśli nie krzywdzimy przy tym nikogo innego? Myślę, że otrzymaliśmy i nawet nasz Pan dał nam podobny przykład. Nie oznacza to, że mam cię traktować nieuprzejmie. Nie ma nic złego w tym, że brat w mniejszym lub większym stopniu woli daną osobę od innej, jeżeli tylko nie stosuje tego pierwszeństwa, aby kogoś umyślnie obrazić.

RÓŻNE STOPNIE MIŁOŚCI

Miłość nie jest sprawiedliwością. Miłości nie można nikomu nakazać. Ona musi być pobudzona i musi być do tego słuszny powód. Byłoby całkowicie niedorzeczne mówić nam, że powinniśmy miłować Boga, jeśli nie byłby On istotą pełną miłości. Podobnie, jak moglibyśmy miłować jakąkolwiek istotę, która byłaby niemiła? Miłujemy braci, ponieważ w ich intencjach widzimy coś z podobieństwa Bożego oraz fakt, że oni oddali swoje serca Panu.

W przypadku, gdy ciało brata jest bardzo upadłe, posiadamy w stosunku do niego raczej dużą dozę miłości współczującej, niż miłującego zachwytu. Powinniśmy prawdziwie miłować Jego naśladowców jedynie w takim stopniu w jakim dostrzegamy w nich podobieństwo Chrystusowe. Jednak do każdego brata i każdej siostry powinniśmy odnosić się ze szczerym pragnieniem czynienia im dobrze, a ta sama miłość powinna, oczywiście, rozciągać się na cały świat, jeśli tylko nadarza się taka okazja.

Wielką trudnością w sprawie nieporozumień jest to, że Pańska rada nie jest do końca przestrzegana. Dobrzy, zacni i pragnący uczciwie postępować bracia, którzy wydają się być wystarczająco kompetentni do dawania rad drugim, myślą nieraz, że ich sprawa jest inna od spraw drugich – nie wykazują w tym względzie właściwej oceny. Zamiast udać się do brata i powiedzieć mu w uprzejmy sposób: Bracie, przyszedłem do ciebie w pewnej drobnej sprawie, stosując się do rady z Mat. 18:15-17, ten spotyka brata i mówi: Bracie, dopuściłeś się tego i tego. Taki udaje się do brata nie w celu pogodzenia się, ale raczej wskazania w sposób dyktatorski, że coś jest nie tak. Nie jest to właściwy sposób załatwienia sprawy. Jak jest pewne, że sprawiedliwość jest fundamentem Boskiego tronu, tak jest pewne, że ci, którzy w ten sposób postępują, nie stosują się do zasad sprawiedliwości. Tacy nie wyrabiają w sobie Pańskiego charakteru i nie zdobędą nagrody.

Duch Pańskiego napomnienia ma na celu pomóc bratu, a nie wyśmiewać go, denerwować, dokuczać mu lub wmawiać mu coś, czego wcale nie miał zamiaru czynić bądź też przekręcać znaczenie słów przez niego wypowiedzianych. Duch, który tak postępuje nie jest właściwy. Jeśli ktoś ma takiego ducha, to nie powinien się nawet zbliżać do innego brata. Sprawa ta jednak ma być rozważona w możliwie najbardziej uprzejmy sposób. A gdy uczyniliśmy z naszej strony wszystko, co tylko było możliwe, a zło nadal jest czynione, nie powinniśmy więcej o tym mówić. Ktoś może powiedzieć: On mnie nie przeprosił. Pan Jezus niczego nie mówił o przepraszaniu. Jeżeli jednak taka osoba widzi, że źle uczyniła i nie przeprasza za to, wyrządza szkodę samemu sobie.

STRZEŻMY SIĘ WTRĄCANIA W NIE SWOJE SPRAWY

Jeżeli następny krok z Mat. 18:15-17 byłby konieczny, to powinien być podjęty dopiero po długim rozważeniu i modlitwie, aby się upewnić jaka jest wola Boża w danej sprawie. Po pierwsze, należy się upewnić czy dana sprawa jest wystarczająco ważna, aby niepokoić nią braci! Następnie, należy się upewnić czy jest to coś skierowanego przeciwko nam czy innym oraz czy nie jest to wtrącaniem się w nie swoje sprawy. Należy też się upewnić czy jest to sprawa, która dotyczy teraźniejszości czy już przeszłości. Jeżeli jest to rzeczywiście ważne, to należy wziąć ze sobą dwóch braci. Jednak nie należy im mówić: Jeżeli biorę was ze sobą, to starajcie się trzymać moją stronę. W tej sprawie to my możemy być tymi, którzy są w błędzie. Jeżeli tak jest, to powinniśmy się postarać, żeby naprawić samych siebie zamiast naprawiać innych.

Jeżeli się upewnimy, ze sprawa jest ważna, powinniśmy wybrać dwie osoby, o których myślimy, że są przyjaciółmi brata, który wyrządził nam krzywdę – osoby, które są zdrowo myślące oraz poważane w zborze. Następnie, gdy spotkamy się z grzesznym bratem i przedstawimy sprawę, byłoby właściwe, żeby ci bracia, z którymi przyszliśmy udzielili nam rady. Jeżeli ta rada byłaby możliwa do przyjęcia, powinniśmy się do niej zastosować i zawrzeć z bratem pokój oraz zgodę.

Gdyby jednak ten sposób nie przyniósł pożądanego skutku, a szkodliwa działalność oskarżonego byłaby nadal kontynuowana, to byłoby właściwe z naszej strony, żeby przedstawić tę sprawę zborowi. Ci dwaj bracia, którzy z nami poszli i razem z nami zdecydowali, że niemożliwe byłoby nakłonienie złoczyńcy do zmienienie tego postępowania, powinniśmy powiedzieć starszym zborowym, że mają do przedstawienia zborowi pewną sprawę. Jednak nie powinni niczego nikomu zarzucać. Zbór ma jedynie wysłuchać sprawy, żeby przekonać się czy jest rzeczywiście uzasadniony powód do skargi. Jednak na tym etapie postępowania, wiedzą jedynie, że jest pewna sprawa, której muszą wysłuchać. Wtedy starsi powinni zwołać specjalne zebranie dla takiego celu, informując wcześniej zbór, że jest sprawa, którą musi rozważyć zgromadzenie oraz zapytać kiedy będzie odpowiedni czas, aby się zebrać i wysłuchać całego problemu. Następnie zbór powinien zdecydować kiedy zwołać zebranie w celu omówienia tej sprawy.

Byłby to również odpowiedni czas, żeby osoba przeciwko której mają być wniesione zarzuty, powiedziała starszym: Jest prawdą, że ze strony tego brata oraz dwóch braci, którzy z nim przyszli, padły przeciwko mnie zarzuty. Jednak ja twierdzę, braterstwo, że te zarzuty nie są uzasadnione, ponieważ jest to moja prywatna sprawa i inni nie mają z nią nic do czynienia lub cokolwiek innego, co by chciał przekazać starszym. Następnie powinny być przedstawione dowody pokazujące, że rzeczywiście jest to sprawa, która powinna być przedstawiona zborowi, a nie jest to jedynie wtrącanie się w nie swoje sprawy, ponieważ zbór nie może brać jakiegokolwiek udziału w sprawie, która okazałaby się wtrącaniem się w prywatne sprawy danej jednostki.

Wtedy właściwą rzeczą dla starszych byłoby dowiedzenie się na tyle dużo o sprawie, żeby było możliwe zadecydowanie czy ingerencja w nią byłaby wtrącaniem się w nie swoje sprawy czy też powinna być rozważana przez zbór. Jeżeli uznaliby ją za niewystarczająco ważną, żeby mówić o niej zborowi, powinni powiedzieć poszkodowanemu: Ten brat nie wyrządza ci żadnej krzywdy. Gdyby jednak którakolwiek ze stron obstawała za tym, że sprawa powinna być rozpatrywana przez zbór, zgodnie z Mat. 18:15-17, a starsi zborowi nie byliby chętni, żeby ją wnosić przed zgromadzenie, to byłoby właściwe, żeby zgromadzenie zadecydowało czy powinno jej wysłuchać czy też nie. Ich wysłuchanie powinno być końcowym działaniem, jakie podejmie się w tej sprawie.

JAK PRZEPROWADZIĆ SĄD KOŚCIOŁA

Gdy sprawa pojawi się już przed zgromadzeniem, to każda ze stron powinna mieć możliwość przedstawienia swojego sposobu patrzenia na tę sprawę – jedna, aby przedstawić swój zarzut, a druga, żeby na niego odpowiedzieć. Na żadnym etapie postępowania nie powinno się pozwalać na jakiekolwiek złośliwe uwagi. Osoba, która starałaby się nimi posługiwać, powinna być za to zganiona, a jej postępowanie osądzone za złe prowadzenie się. Takie postępowanie jest tym, które Pan widocznie zamierzył, aby było stosowane. Kwestią, o której powinno się zawsze pamiętać jest to, żeby lud Boży – czy to jako cały zbór czy starsi – nie zajmował się wtrącaniem w cudze sprawy. Ludzie tracą bardzo dużo czasu na złe doradzanie w sposób zupełnie przeciwny Złotej Regule i Mat. 18:15.

Jeżeli zgromadzenie, po cierpliwym wysłuchaniu konkretnych i pewnych zarzutów odpowiedniej wagi, dojdzie do wniosku, że mimo podjętych kroków przeciwko bratu, wobec którego wniesiono skargę, rzeczywiście postąpił on źle i nadal w tym trwa, to zgromadzenie powinno uznać go za winnego. Głosowanie zboru, jeśli to tylko możliwe, powinno być jednomyślne. Jakiekolwiek poplecznictwo powinno być wykluczone. Ponieważ zgromadzenie nie skazuje nikogo na wieczne męki ani nie osądza w jakikolwiek sposób, ich decyzja nie powinna nakładać na nikogo jakiejkolwiek kary. Zgromadzenie jedynie oświadcza takiemu bratu, że jego postępowanie jest przeciwne Pismu Świętemu. Jeżeli nie zmieni on swojego postępowania, zgromadzenie nie może go dłużej traktować jako należącego do ludu Bożego.

Pozbawiając taką osobę naszej społeczności, nie mamy wyrządzać jej niczego złego, ponieważ nie zachowujemy się tak w stosunku do celników i grzeszników. Jednak nie zapraszamy celnika ani grzesznika do brania udziału w służbie czy to jako starszy czy diakon lub też w jakimkolwiek innym przywileju. Zatem, grzeszący brat nie powinien być powoływany do modlitwy ani do czegokolwiek, do czego nie byłby powołany obcy. W ten sposób zgromadzenie pozbawia go swojej społeczności. On nadal jest bratem, ale pozbawionym bliskiej społeczności, ponieważ zlekceważył głos braterstwa, który został wypowiedziany zgodnie z Pańską wskazówką.

Jest jednak możliwe, żeby całe zgromadzenie popełniło błąd przy rozstrzyganiu tej sprawy i podejmowaniu decyzji przeciwko bratu, który miał jednak rację. Ten brat mógłby zatem powiedzieć: Moi drodzy braterstwo, doceniam wasz pogląd na tę sprawę i bardzo mi przykro, że coś w moim postępowaniu wydaje się zasługiwać na potępienie. Obiecuję wam, że zmienię swoje postępowanie na ile tylko będę mógł. Chociaż chcąc być sprawiedliwym wobec samego siebie, nie mogę zmienić mojego poglądu, to niemniej jednak, szanując waszą jednogłośną decyzję nie będę kierował się swoim sądem, chociaż czuję, że jest on właściwy. Jeżeli jednak czyniąc to, będę cierpiał pewnego rodzaju niesprawiedliwość, to ufam, że Pan policzy mi to jako część mojej ofiary za Jego Ciało, którym jest Kościół. Zatem, drodzy braterstwo, dziękując wam za wasze uprzejmie wyrażone uczucia, nadal chciałbym, żebyście wiedzieli, że nie były one wobec mnie sprawiedliwe. Myślę, że jeżeli zmieni się wasz pogląd na tę sprawę, to mi o tym powiecie.

Jeżeli brat byłby rzeczywiście winien, mógłby powiedzieć: Dobrze, wyrzućcie mnie ze swojej społeczności! Zgromadzenie mogłoby mu odpowiedzieć: My cię nie wyrzucamy. Nie mów, że się od nas odłączysz. Nie chcemy brać twojej uwagi za twoją ostateczną odpowiedź. Mamy nadzieję, że Pan pozwoli ci zrozumieć, że nasze postępowanie w tej sprawie było dla ciebie najbardziej uprzejmym i braterskim oraz że naszym obowiązkiem jest teraz zastosowanie się do zdania zboru. Jeżeli Pan pokaże nam, że jesteśmy w błędzie, to chętnie się do tego przyznamy. Jednak w międzyczasie, drogi bracie, nie mamy wcale zamiaru cię krzywdzić, ale jedynie pragniemy wykonać nasz obowiązek względem naszego Pana i Jego Słowa.

Takie postępowanie byłoby właściwe. Nie powinniśmy wznosić barykady pomiędzy braćmi. Jednak bardzo łatwo byłoby wyrządzić krzywdę takiemu bratu, gdybyśmy mu powiedzieli: Już więcej się tutaj nie pokazuj, chyba że odwołasz każde słowo, które wypowiedziałeś. Większość ludzi ma tyle poczucia własnej godności, że po takim oświadczeniu, nigdy by nie wróciło. Natomiast mogłoby to uczynić gdyby został okazany Duch Pański, duch miłości i sprawiedliwości.

====================

— 1 marca 1912 r. —