R5764-275 Widoki ze Strażnicy

Zmień język 

::R5764 : strona 275::

WIDOKI ZE STRAŻNICY

DONIESIENIA WOJENNE WIELEBNEGO DR. GORDONA

GAZETA Toronto Globe publikuje poniższy poruszający artykuł pióra ks. dr Charlesa W. Gordona, doktora nauk teologicznych, szeroko znanego pod pseudonimem Ralph Connor. Ks. Gordon, jako kapelan Czterdziestego Trzeciego Batalionu Cameron Highlanders, powrócił do Kanady, przywożąc ze sobą rannego brata, porucznika A.R. Gordona. Jego artykuł w Globe jest następujący:

BRYTANIA WIDZI WIDMO PORAŻKI

„Wszyscy sumiennie powtarzają, że ta wojna jest poważną sprawą, ale żaden żyjący człowiek, nawet sam Kitchener, jeszcze trzy miesiące temu nie wiedział tak naprawdę, jak poważną. Teraz Kitchener już wie. Asquith wie. Lloyd–George wie. Bonar Law wie. Przywódcy klasy robotniczej Brytanii i robotnicze związki zawodowe dokładnie wiedzą jak poważna, jak śmiertelnie poważna jest ta wojna. I na ulicach Londynu, w londyńskich biurach, salonach i w »weekendy«, ludzie zadają sobie szeptem pytania, których nie odważyliby się zadać głośno, i otrzymują odpowiedzi, które czasami budzą dziwne uczucie w ich brytyjskich sercach.

„Ta wojna jest rzeczywiście sprawą poważną. Radosny i nieodpowiedzialny optimista, mający wzrok skierowany w przeszłość, kiedy wojny były prowadzone przez ludzi, a nie przez maszyny i kiedy odwaga, a nie materiały wybuchowe wygrywała bitwy, oświadcza, że jest upewniony, że jej skutkiem – a tylko jeden jest możliwy – będzie zwycięstwo naszego oręża. Radosny Optymista wydaje się przyjemnym człowiekiem, zanim nie zauważycie, że jego wzrok jest skierowany na tyły frontu lub na chmury. Kiedy go poznacie, potępicie go za to, że jest bałamutnym głupcem. Nikt w Imperium, kogo powinno się posłuchać, nie widzi żadnej nadziei na zwycięstwo – absolutnie żadnej, jak i niewiele nadziei na równą walkę, jeśli warunki nie zostaną zmienione tak, aby były kompletnie inne od tych, na których dotychczas toczy się walka.

„Pierwsze wrażenie po dotarciu do Londynu, około dwa miesiące temu, było takie, że tradycyjna brytyjska pewność siebie została zniszczona i zastąpiona paraliżującym poczuciem niepewności. To można było zauważyć wszędzie: na ulicach, w hotelach, podczas obiadu, w Izbie Gmin i w prasie – nawet w prasie! Chodziło nie tyle o to, co ludzie mówili, ale o to, czego nie chcieli powiedzieć. To był zdeterminowany i oczywisty wysiłek, by być radosnym, który przygnębiał i niepokoił. Każdy mówił swojemu sąsiadowi: »Głowa do góry, będzie lepiej«.

„OBWINIANIE MINISTERSTWA WOJNY O STAN RZECZY

„Ale każdy, gdy zostawał sam, odrzucał postawę radości. I podczas tych samotnych chwil najczęściej zajmował się obwinianiem – na swój własny sposób – czegoś lub kogoś, i to wcale nie tylko Niemców, ale w wielkiej mierze tych z Ministerstwa Wojny.

„O co chodziło? Po prostu o to, że Brytyjczycy stali i patrzyli otwartymi na nowo oczami na czające się w mgłach kanału widmo porażki, widmo niepodobne do tradycji z usypiających lub budzących nas snów z powodu tego, że nie chciało zniknąć i nosiło lśniący hełm. To widmo, jeśli warunki się nie zmienią, nie będzie mogło zniknąć, ale przyjmie obraz okropnej i niezmiennej rzeczywistości, którą ich dzieci będą oglądać przez kolejne pokolenia. Niewątpliwie znajdą się ludzie, którzy czytając te słowa przerwą, by stwierdzić, że »to nonsens«. Ale Brytyjczycy nie mówią już: »To nonsens« i nie mówili: »To nonsens«, kiedy jakieś dwa i pół miesiąca temu otworzono im oczy. Wtedy Brytyjczycy nagle całkowicie się przebudzili ze snu i z tą wspaniałą, fenomenalną odwagą, która pozwala ludziom stawić czoło nieprzyjemnym i okropnym faktom, ujrzeli zaistniałą sytuację z bliska i natychmiast zaczęli dokonywać zmian.

„ASQUITH PODSZEDŁ DO SPRAW W SZCZEGÓLNY SPOSÓB

„Rząd wskazał drogę. Z tą wspaniałą siłą poświęcenia, która jest charakterystyczną cechą Brytyjczyków, mąż stanu Asquith stawił czoła kryzysowi, bo to był kryzys. Był to ciężki i pełen goryczy dzień dla Premiera, najgorszy i najtrudniejszy dzień w jego całej karierze, ale sprostał wymaganiom w sprawie oczekiwanego od niego patriotyzmu. Utworzono rząd koalicyjny. I wtedy rozpoczęło się robienie porządków. Obok innych spraw zreorganizowano Ministerstwo Wojny. Stworzono nowy departament, na którego czele stanął Lloyd-George, ów wspaniały, wielki mały człowiek. Aż do tej pory wzywano ludzi, ludzi i jeszcze więcej ludzi. Teraz do uszu narodu dotarł nowy okrzyk: »amunicji, amunicji i więcej amunicji«. Ten dokonujący cudów mały Walijczyk wykonał swoją robotę.

„Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na jedno pytanie: »co powinno być zasadniczą kwestią tej poważnej wojny?«. Odpowiedź jest prosta – tak prosta, że nawet dawny radosny optymista może ją dostrzec. A odpowiedź jest następująca: jeśli tak wspaniale rozpoczęta zmiana warunków nie będzie kontynuowana i to ze stale wzrastającym przyśpieszeniem, tą kwestią będzie PORAŻKA.

„APEL W SPRAWIE AMUNICJI

„Jaki więc jest natychmiastowy obowiązek Kanadyjczyków? Zebranie ogromnych sum pieniędzy? Nie aż tak bardzo. Staremu Johnowi

::R5765 : strona 276::

Bullowi można bezpiecznie zaufać w sprawie opieki nad finansowaniem tej wojny. Ale Kanada ma w swojej mocy dwie rzeczy. Posłuchajcie apelu, który uporczywie powtarza Lloyd-George: »amunicji i karabinów maszynowych, amunicji i karabinów maszynowych!«. Niech każdy Kanadyjczyk, który jest w stanie pomóc w produkcji amunicji, podejmie tę pracę. Niech każdy pracownik i każda pracownica z Kanady, którzy mogą dostać się do fabryki amunicji lub fabryki karabinów, tam się dostaną, jak najszybciej. Granaty i więcej granatów! Karabiny maszynowe i więcej karabinów maszynowych!

„Tam, gdzie brytyjscy żołnierze mają dwa karabiny maszynowe, Niemcy mają ich czterdzieści. Pociski artyleryjskie wykorzystywane marnotrawnie – nawet tracone – oznaczają ratunek dla batalionów. Wypróbowaliśmy walkę karabinów maszynowych z ludźmi i dostaliśmy gorzką lekcję. Kanadyjskie pociski i kanadyjskie karabiny maszynowe oznaczają ratunek dla kanadyjskich żołnierzy. Poważnie, rozważnie, uroczyście powiedzmy, że jeśli Imperium nie dostarczy w przytłaczających ilościach zaopatrzenia w amunicję wojenną i w przytłaczającej liczbie ludzi gotowych do walki, to gorycz i upokorzenie porażki będzie naszym udziałem, a wstyd i niewola wynikające z haniebnego i tyrańskiego militaryzmu będzie udziałem naszych dzieci”.

TRUDNE POŁOŻENIE KLERU

Duchowni kościołów nominalnych znaleźli się w pułapce. Oczekuje się od nich lojalności względem własnego kraju, tak w słusznej, jak i niesłusznej sprawie. Wymaga się, by głosili, że wojna jest Bożą wolą, a wyruszenie na front sprawą godną pochwały, która spotka się z Boską nagrodą i błogosławieństwem. Muszą oni wspomagać rekrutację, okazując posłuszeństwo rozkazom ziemskiego króla, a z pogwałceniem przykazań Króla Niebiańskiego, który nakazał im, by byli czynicielami pokoju – rozjemcami, aby starali się o pokój ze wszystkimi ludźmi, aby nie dopuszczali się żadnego morderstwa – ani przy aprobacie prawa, ani w żaden inny sposób.

KIEDY POPEŁNIONO TEN BŁĄD?

Wiele wieków temu biskupi Kościoła zrobili błędny krok, gdy zaczęli utrzymywać, że są następcami Apostolskich Biskupów – a więc mają takie same władze jak owych pierwszych Dwunastu. Później ci samozwańczy „Apostolscy Biskupi” (Obj. 2:2) doszli do wniosku, że lud nie potrzebuje Biblii i że ułatwieniem sprawy dla mas będzie wprowadzenie wyznań wiary. Pierwsze kredo powstało w 325 r. n.e., a później biskupi kontynuowali swą złą działalność, tworząc „coraz gorsze” błędy aż do szesnastego wieku. W międzyczasie Biblia stała się księgą zakazaną. W pewnym okresie czytanie jej było prawie uznawane za dobitny przejaw herezji, gdyż nasuwało to wniosek, że taki czytelnik nie był w pełni zadowolony z wyznań wiary, które ułożyli dla świata „Apostolscy Biskupi”. To właśnie w tych czasach nasz wielki Przeciwnik wprowadził przerażające nauki Ciemnych Wieków.

Potem nastąpiła zmiana, gdy ludzie zaczęli się domagać Biblii i zwątpili w nieomylność „Apostolskich Biskupów” oraz ich wyznań wiary. Pierwsze wydania Biblii były publicznie palone zarówno przez biskupów protestanckich, jak i katolickich, aż Biblia zwyciężyła i tak głęboko zakorzeniła się w umysłach ludzi, że nie można było już jej zniszczyć. Okres ciemności trwał przez ponad dwanaście stuleci, podczas których brakowało lampy Słowa Bożego. Następnie podejmowano przeróżne próby badania Biblii, wszystkie mniej lub bardziej udaremniane ze względu na upór biskupów, którzy twierdzili, że Biblia musi być interpretowana według sporządzonych przez nich wyznań wiary. I jak dotąd tylko nieliczni wyrwali się z ciemności. Wszyscy czujemy potrzebę powiedzenia wraz z Kardynałem Newmanem:

„Prowadź, życzliwe Światło, przez otaczający mrok,
Prowadź mnie coraz dalej;
Noc taka ciemna, a ja jestem daleko od domu,
Prowadź mnie coraz dalej!”

Dopiero w ciągu ostatnich czterdziestu lat badacze Biblii rzeczywiście ignorują wszystkie wyznania wiary i udają się wprost do samej Biblii, by otrzymać światło Boskiej Prawdy. Proporcjonalnie do tego wzrasta udzielane im błogosławieństwo. Obecna wielka wojna, jak ogólnie wiadomo, była powstrzymywana przez minione czterdzieści lat. Celem Pana w powstrzymywaniu jej w przeszłości było wspieranie badania Biblii. Tak więc czytamy: „Potemem widział czterech Aniołów, stojących na czterech węgłach ziemi, trzymających cztery wiatry ziemi, […] inszego Anioła […] i zawołał głosem wielkim na onych czterech Aniołów, którym dano, aby szkodzili ziemi i morzu; Mówiąc: Nie szkodźcie ziemi, ani morzu, ani drzewom, aż popieczętujemy sługi Boga naszego na czołach ich” – Obj. 7:1‑3.

To w tym długim okresie ciemności, kiedy Lampa Prawdy pozostawała ukryta przed ludźmi, „Apostolscy Biskupi” wywyższyli samych siebie i oddzielili od reszty Kościoła, nazywając samych siebie Kościołem, Hierarchią, Klerem, pozostałe masy określając mianem laikatu, co pozostawało w sprzeczności ze słowami Mistrza: „Wy jesteście wszyscy braćmi”, a także słowami Św. Piotra, który zwraca się do całego Kościoła: „Wy jesteście królewskim kapłaństwem”.

Po osiągnięciu stanu wywyższenia duchowieństwo zrobiło kolejny krok, roszcząc sobie prawo do władzy i autorytetu. Roszczenia te poszły dalej i jak twierdzono, nadszedł czas, aby Kościół objął panowanie. Stosownie do tego, główny biskup został nazwany Ojcem Świętym lub Papieżem i on i wszyscy jego następcy zostali ustanowieni wiceregentami Chrystusa – panującymi nad królestwami świata jako przedstawiciele Chrystusa. Jako tacy, upoważniali różnych królów do panowania nad swoimi narodami w imieniu Chrystusa, identyfikując w ten sposób różne rządy świata z Kościołem i tworząc połączone duchowe i doczesne zwierzchnictwo – dwie części władzy Bożego Imperium na ziemi, jak twierdzili.

Przez wieki papieże mieli taką władzę, że królowie nie ośmielali się wyrazić odmiennego zdania, ale dla swych korzyści popierali roszczenia papiestwa, podporządkowując wszystko papieskiemu kierownictwu. Król nie mógł się rozwieść z żoną i poślubić innej kobiety bez specjalnej dyspensy od papieża. Ale zdarzyło się, że urzędujący papież nie odpowiedział wystarczająco szybko na żądania angielskiego Króla Henryka VIII, by zaakceptowane zostało jego małżeństwo z drugą żoną. Wtedy władca zerwał relacje z papiestwem i założył swój własny kościół, mianując samego siebie jego głową, ustanawiając i sankcjonując własnych biskupów i dając im miejsca w Izbie Lordów. Oni zaś w zamian swoim autorytetem potwierdzili jego prawo do sprawowania funkcji głowy kościoła Anglii. Luter przeprowadził podobną zmianę na rzecz królów i książąt w Niemczech, Szwecji, Danii, Finlandii oraz w innych krajach. Greccy katolicy również odłączyli się od papiestwa i uznali rząd rosyjski.

Doprowadziło to do obecnej sytuacji, w której organizacje religijne powiedziały rządom Europy, że są królestwami Bożymi, usankcjonowanymi przez Wszechmogącego za pośrednictwem Jego ziemskich reprezentantów – w niektórych przypadkach przez papiestwo, w innych przez luteranizm, a w jeszcze innych przez kościół angielski lub grecki.

CÓŻ ZA POTWORNY ZAMĘT!

„Ale”, mówi się nam, „to już starożytna historia. Obecnie żaden z wykształconych ludzi nie wierzy w te rzeczy”. Zgadzamy się z tym. Wątpimy, aby król Jerzy rzeczywiście uważał się za głowę Kościoła Chrystusowego na ziemi i wyznaczonego przez Boga obrońcę wiary. Mamy wątpliwości, czy cesarz Wilhelm poważnie myśli, że jest specjalnym przedstawicielem Boga dla luteran. Wątpimy, czy car poważnie traktuje swój rzekomy związek z Królestwem Mesjasza. Wątpimy, że Franciszek Józef z Węgier poważnie traktuje myśl, że jest przedstawicielem Królestwa Chrystusowego

::R5765 : strona 277::

z papieskiego naznaczenia. Mimo to taka teoria istnieje i funkcjonuje w umysłach ludzi.

Kaznodzieje wszystkich wyznań milcząco przyjęli te warunki; ani ich nie zganili, ani im nie zaprzeczyli, co oznacza, że je faktycznie zaakceptowali. Nie powiedzieli też ludziom o wielkim błędzie, jaki został popełniony – że Królestwo Chrystusa nie zostało jeszcze nigdy dotąd ustanowione na ziemi, choć zgodnie z planem jest następną rzeczą, jakiej należy się spodziewać. Stąd ludzie znaleźli się w kłopotliwym położeniu. Niemieccy chrześcijanie walczą jako część Królestwa Chrystusowego przeciwko rosyjskim chrześcijanom, jako części Królestwa Chrystusowego i przeciwko brytyjskim chrześcijanom, jako części Królestwa Chrystusowego. Cóż za straszliwe zamieszanie! I jeśli nie kaznodzieje, to kto ponosi odpowiedzialność za taką ignorancję, ślepotę i przesąd?

Tymczasem nadchodzi Królestwo Chrystusa – dokładnie tak, jak to przepowiedziała Biblia. Wielki czas ucisku już wkrótce zainauguruje nowe Królestwo – Chrystusowe Królestwo Sprawiedliwości. Lecz czy to ostatnie nie przybywa jako złodziej i sidło na cały świat? Czy nie jest prawdą, co przepowiedział Apostoł: „[…] wy, bracia! nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił”?

W międzyczasie też, czy kaznodzieje tego świata, zarówno katoliccy, jak i protestanccy, nie znaleźli się w bardzo trudnym położeniu? Ich poprzednicy głosili ludzkości, że obecne rządy są Królestwami Chrystusa. Owi uczeni mężowie, wiedząc dobrze, że nauka ta jest błędem, nie dokonali jej korekty. Dlatego obecnie zajmują stanowisko hipokrytów. Ziemskie królestwa wzywają ich do zbierania pieniędzy i formowania oddziałów do obrony tego, co wskazali ludziom jako Królestwo Boże. Tymczasem Słowo Boże nawołuje, by zamiast tego stali się czynicielami pokoju – rozjemcami, i tak też nauczali ludzi.

Sami ludzie są zakłopotani. Możemy być jednak pewni, że gdy oprzytomnieją – a to nastąpi już wkrótce w nadchodzącym czasie okropnego ucisku – nie tylko poczują złość przeciwko ziemskim książętom, którzy wplątali ich w wojnę, ale niewątpliwie odczuwana przez nich wściekłość skieruje się przeciwko duchowym książętom, którzy ich oszukali, pozwalając im myśleć, że walczą za Królestwo Mesjasza, podczas gdy w rzeczywistości mu się sprzeciwiają.

Duch wojny i niezgody wydaje się unosić wszędzie w powietrzu, którym oddychamy. Postawa wszystkich chrześcijan, a szczególnie tych, którzy są badaczami Biblii, powinna być nacechowana skłonnością do zachowania pokoju w domu, w sklepie, w zakładzie pracy. Sami zachowajmy chłodny umysł i tym samym pomagajmy innym myśleć i postępować trzeźwo, spokojnie, zgodnie ze Słowem Pańskim. Wszystko, co w jakikolwiek sposób przypomina gniew, złość, narzekanie i rozgoryczenie, powinno – jak zaleca Apostoł

::R5766 : strona 277::

być jak najdalej od nas, jako tych, którzy usiłują być naśladowcami Baranka. Te same zasady, w bardzo wyraźny sposób, odnoszą się do naszych relacji z braćmi w Kościele Chrystusowym. Szczególnie wobec braci powinniśmy okazywać długotrwałą cierpliwość i chęć rezygnacji z naszych upodobań na rzecz pokoju, zwłaszcza wtedy, gdy nie chodzi o żadne istotne zasady.

—————

SKUTKI JEDNEGO ROKU WOJNY

W New York American (z 2 sierpnia) B. C. Forbes podsumowuje skutki obecnej europejskiej wojny w następujący sposób:

„Popatrzcie na te dwa obrazki – jak jeden rok wojny wpłynął na Europę, a jak jeden rok pokoju wpłynął na Stany Zjednoczone:

„Rok wojny kosztował Europę 2 600 000 jej najlepszych zasobów ludzkich – co więcej okaleczył ponad 5 000 000 i spowodował ponad 10 000 000 ofiar wśród żołnierzy na polu bitwy – liczba »ofiar« w domach jest nie do wyliczenia.

„Jeden rok wojny w rzeczywistości zwiększył dług narodowy o $18 900 000 000, choć co prawda, nie powodując bankructwa żadnej ze stron konfliktu.

„Jeden rok wojny sparaliżował handel w Europie i zmienił około dwudziestu milionów wydajnych robotników w dwadzieścia milionów robotników generujących stratę, podczas gdy większa część każdej z obu walczących populacji jest pośrednio lub bezpośrednio zaangażowana w zaspokajanie potrzeb bogów wojny – a raczej diabłów.

„EUROPA WYCZERPANA

„Jeden rok wojny zniszczył rozległe terytoria Europy i zrujnował i uczynił bezdomnymi pięćdziesiąt milionów istnień ludzkich, nie mówiąc już nic o zniszczeniu dużej części otoczonej największą czcią architektury.

„Jednym słowem jeden rok wojny wyczerpał Europę i doprowadził do bankructwa.

„Jeden rok wewnętrznego pokoju pośród koszmarów wojny w Europie wyniósł Stany Zjednoczone na czoło narodów ziemi.

„Jeden rok pokoju wywalczył nam pierwsze miejsce w sferze wpływu moralnego.

„Jeden rok pokoju wywalczył nam pierwsze miejsce jako sile finansowej.

„Jeden rok pokoju wywalczył nam pierwsze miejsce wśród uprzemysłowionych państw świata.

„Jeden rok pokoju zmienił nas z pożyczkobiorcy w naród będący pożyczkodawcą.

„Jeden rok pokoju dodał nam przyspieszenia na ścieżce prowadzącej do stania się finansowym centrum świata.

„Jeden rok pokoju umożliwił nam wykarmienie licznych milionów niewinnych i bezradnych ofiar wojny – to ostatnie nie jest najmniej znaczącym osiągnięciem Ameryki w najczarniejszym roku, jaki kiedykolwiek znała ziemia. Tak więc w skrócie: jeden rok pokoju przyniósł Stanom Zjednoczonym nieskończoność błogosławieństw, tak jak jeden rok wojny przyniósł Europie nieskończoność potworności i nieszczęść”.

CZY STANY ZJEDNOCZONE SIĘ ZAANGAŻUJĄ?

Dalsza część artykułu dotyczy kwestii przyszłości i możliwości zaangażowania się Stanów Zjednoczonych. Jakie to dziwne, że taka możliwość może w ogóle być rozważana w świetle faktu, że wszystkie państwa, które są obecnie w stanie wojny, cieszyłyby się, gdyby mogły za wszelką cenę z honorem wycofać się z niej! Dostrzegalne niebezpieczeństwo wynika z formy prawa międzynarodowego i praw krajów neutralnych. Uzbrojone lotnictwo i okręty podwodne wniosły do tej wojny nowe czynniki, których nie brano pod uwagę przy tworzeniu reguł wojny, którymi nie zajmuje się prawo międzynarodowe. Prawo międzynarodowe stanowi, że państwa neutralne i ich handel nie powinny być niepokojone, z wyjątkiem przypadku blokady portów. Każdy statek, który wchodzi do takiego portu, może zostać sprawdzony. Jeśli okręt i ładunek jest własnością wroga, podlega konfiskacie. Jeśli jest własnością państwa neutralnego, powinien być uwolniony i traktowany jako uzbrojenie wojenne.

Wielka Brytania naruszyła prawa Stanów Zjednoczonych i pozostałych krajów neutralnych w zakresie tych kwestii. W rzeczywistości nie zablokowała portów, ale zadeklarowała, że to uczyniono i wszędzie na dalekich morzach dokonywała konfiskaty okrętów neutralnych, kierując je do portów brytyjskich bez względu na to, że przewożone przez nie ładunki nie były wojenną kontrabandą. Amerykańscy spedytorzy poważnie się skarżyli na zatrzymania i straty. Są jednak pewni, że ostatecznie znajdą sprawiedliwość – prawdopodobnie, gdy wojna się zakończy.

Wielka Brytania usprawiedliwia te akty naruszenia międzynarodowego prawa i porozumienia, deklarując, że warunki się zmieniły i że w jej interesie leży zmiana trybu działania. Kiedy opracowując prawo międzynarodowe, zgodziła się na warunek, że artykuły spożywcze zostaną poza kontrolą, miała na myśli fakt, że sama musi importować żywność. Ale później, zauważając, że

::R5766 : strona 278::

Niemcy mogliby doznać głodu, gdyby nie pozwolono na nieograniczone transporty, wywnioskowała, że jej działania wojenne przeciwko Niemcom mogłyby być bardziej skuteczne, gdyby dostawy żywności zostały wstrzymane, a Niemcy doznały do pewnego stopnia głodu.

Międzynarodowe porozumienie nie obejmuje bawełny jako materiału wojennego i jako taka nie podlega konfiskacie. Zarówno Wielka Brytania i Niemcy zgodziły się na to, ponieważ żaden kraj nie produkuje bawełny. Obydwa państwa kupują ją od Ameryki w celu produkcji odzieży, wyrobów galanteryjnych itd. Jednakże warunki zmieniły się do takiego stopnia, że ogromna część amunicji używanej w tej wojnie, zrobiona jest z bawełny. Stąd Brytyjczycy odmawiają wydania zgody na to, aby amerykańskie transporty bawełny trafiały do Niemiec, czy to bezpośrednio, czy za pośrednictwem państw neutralnych i konfiskują jej ładunki – przeciwnie do zasad prawa międzynarodowego, roszcząc sobie prawo do takiego postępowania, ponieważ mają siłę – najpotężniejszą marynarkę wojenną. Uważają więc za konieczne, aby przyśpieszyć przygotowywane przez siebie rozgromienie Niemiec.

Niemcy również naruszają międzynarodowe prawo, na które się zgodzili. Ogłosili blokadę brytyjskich portów, nie wysławszy swej floty na blokadę owych portów. Nazywa się to „papierową blokadą”, w tym sensie, że jest ona jedynie ogłoszona na piśmie, zupełnie tak jak Brytyjczycy ogłosili w formie pisemnej blokadę niemiecką, nie wysyłając w rzeczywistości okrętów na blokadę niemieckich portów. Niemcy deklarują, że nowe warunki (okręty podwodne i samoloty) usprawiedliwiają naruszenie przez nich praw państwowych i niszczenie okrętów, których ich okręty podwodne nie są w stanie sprowadzić do swoich portów jako zdobyczy wojennych. Uwaga Niemiec skupia się na fakcie wskazującym, że to naraża na niebezpieczeństwo życie ludności cywilnej i podmiotów neutralnych oraz podejmowane przez nie właściwe starania. Państwo niemieckie zostało poproszone przez Rząd Stanów Zjednoczonych, aby zaniechało takiego naruszenia prawa.

Niemcy deklarują, że okoliczności zmieniają stan rzeczy; że dla ich sukcesu i własnego przetrwania konieczne jest, aby ustanowiły blokadę przeciwko Wielkiej Brytanii, możliwie prawie równolegle do tej, jaką Wielka Brytania ustanowiła przeciwko nim, oraz że jedynym ich środkiem na osiągnięcie tego celu jest zniszczenie brytyjskich okrętów, które przewożą do Wielkiej Brytanii ochotników, broń i różnego rodzaju uzbrojenie wojenne, przeznaczone do zniszczenia Niemców i ich domów. Niemcy żałują, że w zaistniałych warunkach nie są w stanie postępować zgodnie z prawem międzynarodowym, na które wyraziły zgodę, i jako usprawiedliwienie wskazują na fakt, że Brytyjczycy naruszają to samo prawo. Jednakże Niemcy zgadzają się na poszanowanie okrętów państw neutralnych, jeśli otrzymają zapewnienie, że nie przewożą one materiałów zbrojeniowych wykorzystywanych w celach wojennych. Zwracają uwagę na fakt, że ostrzegły okręty państw neutralnych (w ogłoszonej przez siebie papierowej blokadzie), aby trzymały się z dala od strefy wojennej, stwierdzają, że jeśli podmioty neutralne podróżują statkami Aliantów, same muszą wziąć na siebie ryzyko za swoje życie i mienie.

WŁAŚCIWA POSTAWA STANÓW ZJEDNOCZONYCH

Bez względu na to, gdzie w sposób oczywisty kierujemy nasze sympatie, czy to w związku z naszym pochodzeniem, czy też powiązaniami w życiu, wszyscy musimy przyznać, że w tej wielkiej walce obie strony znajdują się w krytycznym położeniu i dlatego narażone są na ogromną pokusę łamania prawa międzynarodowego – jak to ma już miejsce. Ale jaką postawę wobec zaistniałej sytuacji powinny zająć Stany Zjednoczone? Czy tą mądrą, tą właściwą rzeczą będzie wejście w spór z którymkolwiek z tych państw z powodu naruszania przez nie obowiązującego prawa? A jeśli nie, w jaki sposób możemy skutecznie protestować?

Odpowiadamy, że godnym i właściwym postępowaniem byłoby odmówienie jakichkolwiek handlowych stosunków z narodami prowadzącymi wojnę, dopóki naruszają międzynarodowe prawo, które przyjęły. Wierzymy, że to skłoniłoby obie wielkie potęgi do powstrzymania się od ingerencji w sprawy krajów neutralnych. Dlaczego obszar świata, który jest w stanie pokoju, miałby być niepokojony i narażony na niedogodności przez tych, którzy są w stanie wojny? Dopuszcza się to tylko dlatego, że narody prowadzące wojnę są potężne. Gdyby zerwanie stosunków handlowych z całą strefą wojny zostało przeprowadzone, a Amerykanie i ich towary byłyby trzymane poza tymi strefami, zaoszczędzono by kłopotów, nawet jeśli walczące narody nie zgodziłyby się i nie dały gwarancji przestrzegania praw międzynarodowych.

Przedsiębiorstwa głośno krzyczą przeciwko takiemu godnemu postępowaniu, takiej uczciwej polityce. Wykrzykują: „To zrujnowałoby cały biznes! Mamy zamówienia na materiały wojenne warte setki milionów dolarów po wspaniałych cenach i stracilibyśmy to wszystko. Dlatego sugerowana polityka nigdy się nie sprawdzi”.

Przyznajemy, że według prawa międzynarodowego ludność krajów neutralnych może prywatnie podjąć produkcję na rzecz państw walczących. Przyznajemy, że taki handel jest zyskowny. Niemniej, to kwestia zezwolenia, a nie przymusu jest tą zasadą, która zgodnie z prawem międzynarodowym pozwala obywatelom państw neutralnych w taki sposób prowadzić interesy z walczącymi krajami. Ale to, że nie ma przymusu w tej sprawie, jest oczywiste z faktu, że nasz rząd skorzystał już z prawa do wstrzymania sprzedaży materiałów wojennych na przykład do

::R5767 : strona 278::

Meksyku. Ma takie samo prawo, bez naruszania neutralności, wstrzymać sprzedaż materiałów wojennych każdemu narodowi znajdującemu się w stanie wojny. Taka kara za pogwałcenie prawa międzynarodowego byłaby najwyraźniej jedynym sposobem zmuszenia walczących stron do przestrzegania ustalonych zasad.

Poza tym, nasze prośby do walczących narodów i modlitwy wielu osób w ich imieniu oraz wysyłanie zaopatrzenia, lekarzy, pielęgniarek itp. w celu pomocy w opiece nad ich rannymi, wszystko to wygląda na żałosną kpinę w świetle pomocy, jaką świadczymy na rzecz kontynuowania wojny poprzez zezwalanie amerykańskim producentom na sprzedaż amunicji wojennej walczącym narodom, które ingerują w prawa wszystkich krajów neutralnych i naruszają prawo międzynarodowe.

W każdym przypadku byłoby to nierozsądne, gdyby Stany Zjednoczone wdały się w spór z którymkolwiek z walczących mocarstw, podczas gdy cały świat jest świadkiem ich głupoty, a one same gorąco pragną, aby trzymały się z dala od wojny.

Nie możemy zaapelować do naszego narodu jako narodu chrześcijańskiego, zgodnie z przykazaniami Jezusa, ale poświęcone dzieci Boże powinny pamiętać, że istnieją jedynie dwie strony, dwa sztandary, dwóch kapitanów. Chrześcijanie zaciągnęli się pod sztandarem Księcia Pokoju, który przeciwstawia się Księciu Ciemności, którego upadek dokona się w czasie wielkiej rewolucji i anarchii, które jak przewiduje Biblia, nastąpią po tej wojnie i które, dzięki Bogu! będą drzwiami Królestwa Tysiąclecia i wielkiego błogosławieństwa, które wtedy dzięki niemu dotrze do świata. Ale „dla wybranych będą skrócone one dni [walki i anarchii]” – przerwane (Mat. 24:22), ponieważ kiedy ludzie nauczą się wielkiej lekcji, jaki byłby wynik samolubstwa bez Boskiej interwencji, Moc Boża poprzez Królestwo Mesjasza natychmiast przejmie kontrolę; a błogosławieństwo Pana sprawi, że wiatry walki ustaną, tak jak słowa Mistrza w Galilei spowodowały wielki spokój, gdy burza osiągnęła swój szczyt.

W międzyczasie, bez względu na bieg wydarzeń na świecie, obowiązkiem poświęconego ludu Bożego jest zachowanie bezstronnych, neutralnych umysłów – patrzenie na sprawy z Bożego punktu widzenia, o ile to możliwe – sympatyzowanie ze wszystkimi i nieprzyłączanie się do nikogo – opowiadanie się za pokojem w działaniu, w słowie, w myśli. „Błogosławieni pokój czyniący; albowiem oni synami Bożymi nazwani będą”.

====================

— 15 września 1915 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.