R5891-134 Studium biblijne: Chromy w Listrze

Zmień język 

::R5891: strona 134::

CHROMY W LISTRZE

– 21 Maja – Dz. Ap. 14:8-20

HISTORIA SIĘ POWTARZA – ŚW. PAWEŁ I BARNABA PRZEŚLADOWANI – ZNIESŁAWIENI I ŹLE TRAKTOWANI PRZEZ RZEKOMYCH RELIGIJNYCH PRZYWÓDCÓW – ZNACZĄCY CUD – ZA SZCZEROŚĆ ODPŁACONO IM KAMIENIAMI – POWRÓT DO RODZINNYCH STRON – ODWIEDZANIE MIAST, GDZIE BYLI PRZEŚLADOWANI – CIERPIENIA NIEZBĘDNE DLA ROZWOJU ŚWIĘTYCH.

„Który dodaje spracowanemu siły, a tego, który nie ma żadnej siły, moc rozmnaża.” – Iz. 40:29

OPUSZCZAJĄC Antiochię Pizydyjską, św. Paweł i Barnaba udali się do Ikonium, oddalonego o około 100 mil. Również tam wiernie głosili Słowo i również tam powstała opozycja oraz pojawiło się zagrożenie prześladowania. Zapis podaje: „A gdy się wzburzyli i poganie, i Żydzi z książęty swoimi, aby je zelżyli i ukamienowali: Zrozumiawszy to, uciekli do Listry”. Nie pozwolili, by strach powstrzymał ich przed odważnym głoszeniem Ewangelii, nie obawiali się też gróźb, ale uciekli, gdy prześladowania przybrały formę realnego zagrożenia. Czyniąc tak, postępowali według Pańskich wskazówek. Nie powiedział On: Obawiajcie się prześladowań, nie głoście swego Poselstwa i schowajcie swoją lampę pod korcem; raczej odwrotnie. Nie powiedział też: Obawiajcie się, uciekajcie, kiedy nie ma zagrożenia. Wręcz przeciwnie, powiedział: „Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do drugiego”.

Dotarłszy do Listry, na nowo poczęli głosić Ewangelię tak odważnie, jakby nie było wcześniejszych przeciwności. Pomiędzy słuchaczami znajdował się chromy, przypuszczalnie Żyd lub prozelita, który przejawiał wielkie zainteresowanie słowami Apostoła. Wyczuwając, że mężczyzna ten miał wiarę, św. Paweł przerwał swoje kazanie i zawołał do niego: „Stań prosto na nogi twoje”. Była to rzecz, której człowiek ten nigdy wcześniej nie uczynił, ale miał niezbędną wiarę i usłuchał rozkazu apostoła. W ten sposób nastąpił cud, który wyraźnie poruszył całe zgromadzenie. Wpływ tego cudu na ludzi był porażający, tak że zaczęli wykrzykiwać w swoim własnym dialekcie: „Bogowie zstąpili, aby nas odwiedzić!”.

Listra była uznawana za arenę wydarzeń mitologicznych. Wierzono, że kiedyś dwaj mitologiczni bogowie, Jowisz i Merkury, przybyli do Listry w ludzkiej postaci i wszędzie odmawiano im noclegu, aż wstąpili do skromnej chatki ubogiego człowieka, który przyjął ich na miarę swoich możliwości. Bogowie odpłacili mu się, zmieniając jego chatę w cudowną świątynię, a pozostałych mieszkańców ukarali powodzią. To tradycyjne wierzenie było bardzo stare i upamiętniono je postawieniem u bram miasta posągu Jowisza jako bóstwa chroniącego miasto.

Z łatwością można zauważyć, że raczej niewykształceni i przesądni ludzie musieli dojść do wniosku, że wizyta św. Pawła i Barnaby była powtórną wizytą Jowisza i Merkurego, o której mówiły wierzenia. Św. Pawła nazwali Merkurym, ponieważ w ich tradycji to Merkury był oratorem, mówcą; Barnabę zaś nazwali Jowiszem. Kapłan Jowisza natychmiast przygotował przed posągiem swego bóstwa przy bramie miasta woły do złożenia na ofiarę ku czci domniemanych bogów, którzy byli obecni między nimi jako ludzie w postaci Barnaby i św. Pawła.

SZLACHETNOŚĆ MISJONARZY

Misjonarze prawdopodobnie spokojnie rozmawiali z tymi, którzy byli bardziej zainteresowani, kiedy usłyszeli o zgiełku w mieście i ofiarach, które zamierzano złożyć. Nawet przez chwilę nie pomyśleli o tym, by wykorzystać przesądność ludu i stać się w ich oczach kimś znamienitym. Nie próbowali też wykorzystać tego wydarzenia aby służyć Prawdzie twierdząc, że Bóg jest Jowiszem, a nasz Pan Jezus jest Merkurym, zaś oni sami reprezentują Ojca i Syna.

Wręcz przeciwnie, z całą szczerością i prostotą usilnie prosili ten lud, aby zaprzestali tego, tłumacząc, że nie są niczym więcej niż niedoskonałymi ludźmi, takimi samymi jak sami mieszkańcy – „zwykłymi śmiertelnikami”. Tłumaczyli, że ich misja polega na czymś zupełnie innym, niż wydaje się mieszkańcom Listry, że Jowisz i Merkury są jedynie wytworami ich wyobraźni, niewiedzy i przesądów. Wbiegli obaj pomiędzy przejęty tłum, gdy ten przygotowywał się do złożenia ofiary i z wielkim trudem, przekonywali ich o swojej nicości. W ten sposób powstrzymali lud od złożenia ofiary na ich cześć. Byli szlachetnymi ludźmi, a ich wierność Panu i Prawdzie potwierdziła słuszność wysłania ich w misjonarską podróż.

Z wydarzenia tego możemy wyciągnąć lekcję pomocną dla wszystkich spośród Pańskiego ludu, którzy są w jakimkolwiek stopniu Jego ambasadorami, przedstawicielami i nauczycielami Prawdy. Prawda sama w sobie, szczególnie w świetle naszych dni, jest tak wspaniała i tak olśniewająca, że naturalnie odbija pewną część swego blasku na tych, którzy ją reprezentują, sprawiając, że ludzie dziwią się i pytają tak jak dawniej: „[…] Skądże temu ta mądrość […]?” (Mat. 13:54). W niektórych przypadkach może to prowadzić do nadmiernego poważania, do przypisywania niezasłużonej czci oraz do czołobitności, która nie powinna być okazywana ambasadorom Pańskim i którą ci powinni natychmiast i stanowczo odrzucić, tak samo, jak św. Paweł i Barnaba odrzucili honory, jakie chciała im oddać ludność w Listrze.

Jednakże z ziemskiego punktu widzenia takie zachowanie można by uznać za niemądre. Przeciwnik w pewnym stopniu będzie wspierać takich, którzy przyjmują pochlebstwa

::R5891 : strona 135::

i zaszczyty w większym stopniu niż im się należy. Wtedy prędko się przekonają, że światowy duch lubi czcić światowych bohaterów. Jedynym roztropnym kierunkiem dla Pańskich sług jest naśladowanie misjonarzy, o których mówi nasza dzisiejsza lekcja – odrzucenie podobnych rzeczy, wyznanie, że jest się ludźmi tak samo, jak i inni oraz trzymanie się Bożego Słowa, chowanie się za nim i całkowite pomijanie własnego „ja”.

Takie postępowanie będzie korzystne nie tylko ze względu na znalezienie i rozwój prawdziwych dzieci Bożych, które On teraz wybiera ze świata, ale będzie też korzystne dla Pańskich ambasadorów! Postępując w ten sposób, będą wzrastać w łasce Pana Jezusa i na podobieństwo Jego charakteru, w którym pokora była wyróżniającą się cechą. Przez to będą najlepiej mieszkać w miłości Bożej.

PRAWDZIWI ŻOŁNIERZE KRZYŻA

Apostoł dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że zwracanie mieszkańcom Listry uwagi na to, że ich wierzenia są próżne, nie przysporzy im uznania w oczach słuchaczy, ponieważ ludzka natura nie lubi kiedy wykazuje się naszą głupotę. By osiągnąć swój cel, a jednocześnie zyskać ich uznanie, musiałby powiedzieć im kłamstwo – że są bardzo mądrzy, że właściwie postępują itd. Dlatego w swoich usiłowaniach, by być szczerym i by służyć Prawdzie, zaryzykował tym, że poczują się zawiedzeni i niezadowoleni. Bez wątpienia, jako Boży rzecznik, nie unikał ogłaszania całego Poselstwa Bożego, bez względu na to, jakie mogły być tego skutki.

Są to dobre lekcje dla wszystkich spośród Pańskiego ludu. Stosunkowo niewiele odwagi potrzeba, aby być żołnierzem Krzyża i wiernym prawdzie pomiędzy tymi, którzy mają podobną cenną wiarę i posłuszeństwo. Jednak wielkiej odwagi wymaga odrzucenie niewłaściwych ludzkich zaszczytów, kiedy z góry wiemy, że taki sprzeciw pozbawi nas nie tylko uznania i przyjaźni ze strony ludzi, ale sprawi, że w ich oczach staniemy się podli i doprowadzi do tego, że zmienią się oni w naszych wrogów. Prawdziwi żołnierze Krzyża wciąż przechodzą przez tę samą próbę i wymaga ona wytrwałości – wieloletnich ugruntowujących doświadczeń w Pańskiej służbie, by znieść to wszystko i wyjść z nich z radością.

Słabe, niewypróbowane niemowlęta w Chrystusie, takie, które nie przeszły przez doświadczenia i nie rozwinęły charakteru, nie są ugruntowane i nie mogłyby znieść takich doświadczeń. Dlatego Apostoł radzi Kościołowi, że właściwe wywyższenie na stanowisko sługi w Kościele nie powinno być udzielane nowicjuszowi, aby przez to nie popadł w pychę i w ten sposób nie zaszkodził sobie i innym (1 Tym. 3:6). Potrzeba czasu i doświadczenia, żeby z jednej strony właściwie przyjąć i docenić cześć i zaszczyty, a z drugiej strony odrzucić te, które są niewłaściwe.

Św. Paweł wykazał swym słuchaczom, że w przeszłości Bóg dozwalał wszystkim narodom kroczyć ich własnymi drogami, a ingerował szczególnie w sprawy tylko jednego narodu – Izraela. Wszystkim innym narodom dozwolono postępować według własnego uznania, z wyjątkiem gdyby chciały sprzeciwić się jakiemuś elementowi Boskiego Planu. To właśnie Prorok wyjaśnia Izraelowi: „Tylkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi […]” (Am. 3:2). Wspomnienie przez Apostoła „przeszłych wieków” (Dz. Ap. 14:16) sugeruje zmianę dyspensacji, która właśnie nastąpiła w związku ze śmiercią naszego Pana Jezusa, odcięcia Izraela od szczególnej łaski oraz otwarcia Powołania Wieku Ewangelii dla wszystkich, którzy mają uszy ku słuchaniu – „Żydowi najprzód, potem i Greczynowi”.

Teraz Bóg wysyłał Poselstwo z pouczeniem dla wszystkich narodów, aby odwróciły się od swego bałwochwalstwa i uznały jedynego żyjącego i prawdziwego Boga oraz Jego Syna – wywyższonego Odkupiciela świata, którego Ojciec przeznaczył, by został jego Władcą we właściwym czasie, by zniszczył grzech i śmierć oraz błogosławił Swoim Panowaniem Sprawiedliwości wszystkim narodom ziemi. Apostoł zwrócił także uwagę na to, że chociaż Bóg pozostawił narody bez pouczeń Przymierza Zakonu i proroków, to jednak dał im pewne oznaki Swojej troski w zaspokajaniu ich potrzeb – sprawiając, by słońce świeciło i by deszcz padał zarówno na sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych, na złych i dobrych.

UKAMIENOWANI ZA GŁOSZENIE PRAWDY

Proste słowa Apostoła na temat Prawdy spowodowały nagłą zmianę nastroju wśród publiczności, tak że mieszkańcy Listry zaczęli patrzeć na misjonarzy z zupełnie innej perspektywy. Zgodnie z deklaracjami Apostołów uznali tych dwóch za zwykłych ludzi takich samych, jak i oni. Możemy nawet przypuszczać, że poczuli się upokorzeni tym, że ich przesądy doprowadziły ich do oddawania czci ludziom, którzy odrzucili to oraz przyznali, że są tego niegodni.

W czasie gdy tłum był w takim nastroju to pewni Żydzi, którzy przybyli wcześniej z Antiochii i z Ikonium, zaczęli przekonywać Listrian, że Ci misjonarze są oszustami wykorzystującymi ludzką łatwowierność, którzy „cały świat wzburzyli” przez stawianie pytań dotyczących teologii i mieszanie ludziom w głowach. Tłum był więc gotowy zwrócić się w całkowicie odwrotnym kierunku. Ludzie byli skłonni uwierzyć, że skoro tych dwóch mężczyzn nie jest Jowiszem i Merkurym, to pewnie są oni symulantami i oszustami, którzy zwodzą lud i powinni za to zostać zabici. W rezultacie św. Paweł został ukamienowany, wywleczony poza miasto i pozostawiony na śmierć.

Jakże nieprzewidywalny jest upadły ludzki umysł w swym stanie uprzedzenia i ignorancji! Jakże łatwo kapłan Jowisza nakłonił ciemny lud do uznania owych mężów za bogów i z jaką łatwością poprowadził ich w zupełnie odwrotną, ale równie błędną stronę! I mimo że największy ze wszystkich Apostołów i jeden z najznamienitszych mówców i logików, jakich świat kiedykolwiek znał, był pośrodku nich, jakże stosunkowo niewielu udało mu się nakłonić do obrania właściwego kierunku – ku Prawdzie, sprawiedliwości i posłuszeństwu Bogu!

Dzisiejszy świat jest pod wieloma względami taki sam, jaki był wówczas, mimo że cywilizacja i ogólna wiedza uczyniły wiele, by podnieść go z żałosnego prymitywizmu, który prowadzi do oddawania czci bóstwom. Chociaż islam, konfucjanizm, klerykalizm oraz pewien rodzaj chrześcijaństwa nałożyły nań warstwę powagi, rozumu i zdrowego rozsądku, to jednak pod tą warstwą masy ludzkości są wciąż w bardzo niezadowalającym stanie. Wciąż mają skłonność do bycia zwodzonymi, do doceniania tych, którzy są wyniośli i udają wielkich, do czczenia tego, co żąda czci niż raczej tego, co jest tej czci warte, do niezrozumienia Boga i Jego Planu oraz do patrzenia na Niego raczej z diabelskiego punktu widzenia niż doceniania długości, szerokości, wysokości i głębokości Miłości Bożej.

NIEZWYKŁE DOŚWIADCZENIE

Ale Bóg nie zakończył jeszcze misji Apostoła Pawła. On nie został ukamienowany z powodu obojętności Boga ani dlatego, że Wszechmocny nie był w stanie ochronić swego sługi. Wręcz przeciwnie, jest całkiem prawdopodobne, że Pan dawał Apostołowi wspaniałą lekcję – wartościową zarówno dla niego samego, jak i dla Kościoła, któremu służy on nawet dzisiaj przez to, czego sam doświadczył. Całkiem prawdopodobne, że w czasie gdy Apostoł był kamienowany, ponownie przypomniał sobie śmierć św. Szczepana, na którą wyraził zgodę. Całkiem możliwe także, że w wyniku tego na nowo zdał sobie sprawę, że nie jest godny, żeby być tak znamienitym przedstawicielem Pana i Jego Prawdy.

Gdyby po historii ze składaniem ofiar nie

::R5891 : strona 136::

nastąpiło jakieś próbujące doświadczenie, to kto wie, czy Apostoł nie poczułby się trochę dumny, ponieważ byłoby to naturalne dla każdego człowieka, który dobrowolnie odrzuca okazywaną mu cześć. Może byłby skłonny chwalić się siłą swojego charakteru. Jednak te doświadczenia sprawiły, że wybrał przeciwny kierunek, o czym później sam napisał (Rzym. 5:3‑5). Wszyscy wierni Pańscy mogą tutaj nauczyć się dobrej lekcji – nauczyć się ufać Pańskiej opatrzności we wszystkich swych sprawach, nie tylko w tych, które wydają się pomyślne, ale także w tych, które pozornie zdają się oznaczać stratę i katastrofę. O św. Pawle Pan powiedział: „[…] ja mu ukażę, jako wiele musi cierpieć dla imienia mego” (Dz. Ap. 9:15,16). Z tej lekcji możemy wyciągnąć wniosek, że kiedy na sług Pańskich dozwolone są cierpienia dla Jego imienia – nie za czynienie zła, nie za gniew, złośliwość, nienawiść, niesnaski, obmowę itd., ale dla Jego sprawy – to są one dowodem Pańskiej łaski w przyjęciu ich ofiary, podobnie jak typiczna ofiara Abla została zaakceptowana przez ogień.

Gdy uczniowie obstąpili leżącego twarzą do ziemi św. Pawła, myśleli, że jest martwy ale Apostoł podniósł się i powrócił do miasta.

POWRÓT DO DOMU

Całe ich publiczne głoszenie w Listrze dobiegło końca. Następnego dnia misjonarze udali się do oddalonej o 35 mil Derby. To dowodzi to, że Pan dokonał wspaniałego cudu wobec św. Pawła, ponieważ był on w stanie kontynuować podróż już następnego dnia zaraz po tym, jak okrutnie został potraktowany przez ukamienowanie, zdawało się na śmierć. Czasami Pan dokonuje wspaniałych dzieł dla swego ludu, tak jak w tym przypadku. W innych przypadkach pozostawia ich ogólnym zmiennym kolejom losu tak jak pozostałych ludzi.

Nie podano szczegółów dotyczących służby dla Prawdy w Derbie. Możemy przypuszczać, że obyło się bez jakichś szczególnych incydentów. Doszedłszy tak daleko, misjonarze nie szli już dalej, ale zdecydowali się na powrót. Wybrali tę samą drogę, którą przyszli, zamiast najkrótszej trasy przez Tars – rodzinne miasto św. Pawła. Najwidoczniej taka decyzja spowodowana była tym, że zdawali sobie sprawę, że małe grupy wierzących w Listrze, Ikonium i Antiochii Pizydyjskiej będą już teraz potrzebować nieco wzmocnienia i ugruntowania w Prawdzie. Z powodu zaciętych sprzeciwów w tych miejscowościach będzie prawdopodobnie mniej lub więcej sporów i problemów oraz że pojawią się pytania, na które nowo nawróceni nie będą w stanie odpowiedzieć.

Była to praca pasterska i nie ma żadnej wzmianki, że misjonarze w podróży powrotnej podjęli się dalszej pracy misjonarskiej. Nie spodziewali się nawrócić wszystkich ludzi w tych miastach. Rozumieli oni Boski Plan zbyt dobrze, by oczekiwać tego, czego wydaje się, że oczekują dzisiejsi misjonarze. Bardzo dobrze wiedzieli, że misją Ewangelii nie było nawrócenie całego świata, ale wybranie ze świata specjalnego ludu dla Jego imienia (Dz. Ap. 15:14). Oni świadczyli o Prawdzie tym ludziom i mieli pewność, że Pan jest z nimi oraz że tylko tacy, którzy mają uszy ku słuchaniu, zostaną pociągnięci, czy to przez misjonarzy, czy też przez tych, którzy dopiero co zostali oświeceni.

Dlatego tych dwóch zadowoliło się pracą budowania „Małego Stadka”, zachęcając ich, aby swoje powołanie i wybór uczynili pewnym, tak żeby znaleźć się w Tysiącletnim Królestwie, które w słusznym Bożym czasie, w przyszłym Wieku, zostanie użyte przez Pana do błogosławienia świata, jego nawrócenia i podniesienia.

Bez wątpienia bracia w tych różnych miejscach byli zaskoczeni tym, że słudzy Ewangelii byli narażeni na działanie złych mocy, chociaż Ewangelia pochodzi od Boga. To mogło znacząco wstrząsnąć ich zaufaniem, ponieważ naturalnym oczekiwaniem jest to, że Bóg będzie chronił swoich sług. Św. Paweł wyjaśnił tę kwestię wiernym, mówiąc, że doświadczenia są konieczne dla rozwoju świętych, dla próby ich wiary, dla sprawdzenia i przygotowania tych, którzy będą współdziedzicami z Chrystusem w Królestwie. Dalej wyjaśniał, że po dozwoleniu na zło, które służy oddzieleniu „Malutkiego Stadka” od świata oraz wypolerowaniu i oczyszczeniu ich do Królestwa, przyjdzie czas, kiedy Szatan zostanie związany i kiedy sprawiedliwi nie będą już prześladowani, ale będą panować jako współdziedzice ze swym Panem i Głową w Jego Królestwie.

=====================

— 1 maja 1916 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.