Zdemaskowanie spisku i przesiewanie Żniwa (1893-1896)

Zobacz także:

Szczegółowy życiorys C.T. Russella

1891-1892 – Przyjdź Królestwo Twoje


Zdemaskowanie spisku i przesiewanie Żniwa

(1893-1896)


1893 rok


(Russell ma 41 lat)
(Trzecie wezwanie Żniwa Wieku Ewangelii 1891-1894)

(Trzecie przesiewanie Żniwa Wieku Ewangelii 1891-1894)

Pamiątka w Allegheny w 1893 r.

Na początku 1893 roku pastor Russell rozpoczął rozmowy z liniami kolejowymi, aby już tradycyjnie wynegocjować zniżkowe bilety dla osób chętnych przyjechać do Allegheny na obchody Pamiątki śmierci naszego Pana. Okazało się to jednak niemożliwe, gdyż linie kolejowe przygotowały w tym roku atrakcyjne zniżki na dojazd do Chicago w stanie Illinois, gdzie od 1 maja do 30 października organizowana była światowa wystawa World’s Columbian Exposition. Pobudziło to Charlesa i Marię to rozważenia pomysłu, aby w sierpniu właśnie w Chicago odbyło się główne spotkanie badaczy Pisma Świętego. W Allegheny miało odbyć się tylko małe spotkanie na Pamiątkę. Pomimo to, 30 marca w Allegheny zebrało się około 200 osób – większość z lokalnego zboru, ale około 50 przyjechało z różnych miejscowości w stanach Pensylwania, Nowy Jork, Ohio, Dystrykt Kolumbii, Missouri, Iowa, Kansas i Nevada. Osiemnaście osób przyjęło chrzest. Charles powiedział, że spotkanie przebiegło w bardzo dobrej atmosferze i dobrym duchu.

Dużym przeżyciem dla pastora był przyjazd w czerwcu Iosifa Rabinowicza, którego Charles z Marią poznali w Kiszyniowie. Chciał on osobiście przyjrzeć się działalności pastora Russella w Stanach Zjednoczonych i odwiedził go na kilka dni w Domu Biblijnym w Allegheny. Stało się to okazją do przedyskutowania licznych tematów. Rabinowicz przywiózł z sobą także czcionkę drukarską z rosyjskim alfabetem, co otworzyło drogę do przetłumaczenia i wydrukowania literatury w tym języku.

W międzyczasie z Domu Biblijnego odszedł H.L. Gillis (od 1885 r. współpracował z pastorem), aby podjąć pracę jako felietonista w pewnej gazecie. Niektórzy rozszerzali pogłoski, że przyczyną rozstania były różnice doktrynalne między Gillisem a Russellem lub niezadowolenie Gillisa ze współpracy z Marią Russell. Tak czy inaczej, jego odejście z biura oznaczało, że zespół redakcyjny został uszczuplony. Od tego momentu można było zaobserwować wydłużenie się prezentowanych artykułów. Strażnica Syjonu stopniowo stawała się periodykiem publikującym wyłącznie poglądy pastora Russella.

  * * *

KONWENCJA W CHICAGO

Konwencja w Chicago, 1893 r.

W celu dalszego zachęcania rozproszonych braci i wzmocnienia jedności wśród studentów Biblii, zaczęto organizować ogólnokrajowe konwencje.

Pierwsze takie spotkanie odbyło się w dniach od 20 do 24 sierpnia 1893 roku w Chicago w stanie Illinois. Wzięło w niej udział 360 osób, z czego 300 przyjechało z odległych okolic Stanów Zjednoczonych (między innymi ze stanów Kalifornia, Oregon, Waszyngton, Teksas, Floryda i Nowej Anglii) i Kanady (z prowincji Ontario, Manitoba i Nowa Szkocja).

Każdego dnia przed południem Russell wygłaszał około półtoragodzinny wykład, któremu towarzyszyły późniejsze dyskusje. Popołudnia były przeznaczone na godziny pytań i odpowiedzi. Większość odpowiedzi udzielał Charles, jednak na część pytań dotyczących codziennej działalności Domu Biblijnego odpowiedziała Maria. Podczas specjalnej usługi zanurzenia zostało ochrzczonych 70 osób. W tym celu kościół baptystów w Chicago udostępnił im stosowne miejsce w Calvary Baptist Church. Ostatni dzień spotkania został poświęcony na szkolenie i zachętę dla kolporterów.

World’s Columbian Exposition 1893

Po zakończeniu konwencji wiele osób, w tym Russell, pozostało jeszcze w Chicago, aby zwiedzić teren światowej wystawy World’s Columbian Exposition. Po spotkaniu pastor napisał:

„Przez całe spotkanie byłem pod wrażeniem jednej szczególnej myśli, że konieczna jest religia serca; i że każdy, kto ją posiada, powinien być i będzie zadowolony z uzyskania jak największego intelektualnego poznania Boskiej woli i planu; ale ci, którzy uprawiają jedynie religię głowy, bez zharmonizowania z sercem i życiem, zostanie im dozwolone, aby naśladowali fałszywe zrozumienie obcych ludzi w zewnętrznych ciemnościach i zamieszaniu, w którym obecnie jest świat i nominalne chrześcijaństwo”.

Konwencja w Chicago, 1893 r.

 * * *

Po powrocie do Domu Biblijnego pastor Russell ucieszył się informacją o ukończeniu tłumaczenia na język niemiecki tomu Brzask Tysiąclecia: Nadszedł Czas. Praca wymagała wydrukowania, złożenia i oprawienia tomów, a następnie przygotowania ich do wysyłki. Duża ilość pracy spowodowała, że dopiero w październiku wysłano je do Wirtembergii w Niemczech. Równocześnie wysłano kolejną partię pierwszego tomu Brzask Tysiąclecia: Boski Plan Wieków. Listy, jakie stamtąd nadchodziły, wskazywały pastorowi, że są one dobrze przyjmowane. W listopadzie ukończono tłumaczenie pierwszego tomu na język szwedzki i kontynuowano tłumaczenie na język duńsko-norweski.

  * * *

POCZĄTEK BUNTU W DOMU BIBLIJNYM

Dom Biblijny w Allegheny

Podczas nieobecności pastora Russella doszło do próby buntu w Domu Biblijnym. Jeden z jego najbliższych współpracowników, S.D. Rogers, zaczął wówczas rozpowszechniać oszczercze plotki na temat Charlesa. Prawdopodobnie przyczyną były pewne spory doktrynalne. Rogers był niezadowolony, że Maria Russell uniemożliwia opublikowanie jego punktu widzenia na łamach Strażnicy Syjonu. Charles znalazł wtedy czas i spotkał się z Rogersem oraz jego zwolennikami, aby przedyskutować między innymi zagadnienie okupu. Dzięki temu doszło między nimi do pojednania, jednak Charles oddelegował Rogersa do pracy w Anglii. Jeszcze przed końcem grudnia Rogers dotarł do Londynu i zamieszkał w skromnym mieszkaniu przy punkcie dystrybucji literatury, gdzie nadzorował prowadzoną tam działalność. Do jego zadań należało dbanie o właściwe zaopatrzenie magazynu, aby książki, broszury, traktaty i czasopisma, były łatwo dostępne dla kolporterów i ochotników. Prowadząc szkolenia dla kolporterów mógł przekazać im swoje doświadczenie ze Stanów Zjednoczonych.

Niestety, liczne plotki i oszczerstwa zaczęły bardzo szybko rozszerzać się po zborach w Stanach Zjednoczonych. W kilku zgromadzeniach znalazły one osoby, które uległy ich wpływowi. W rezultacie kilkoro starszych tych zborów oskarżyło pastora Russella o dyktatorski sposób zarządzania ruchem Prawdy. Domagali się oni wprowadzenia zmian i uzyskania większej autonomii lokalnych zborów, a część z nich posunęła się nawet do wysunięcia żądania odwołania Russella z funkcji przewodniczącego Towarzystwa Traktatowego Strażnica Syjonu. W krótkim czasie, niewielkie oszczercze plotki rozrosły się do rozmiaru wielkiej obawy, że centrala stowarzyszenia usiłuje podporządkować sobie wszystkie zbory, aby wpływać na wybory lokalnych sług i narzucać treść badanych tematów. Wszystko to było nieprawdą, jednak pomówienia te z łatwością docierały do osób niezadowolonych lub czymś zgorszonych, które następnie stawały się zwolennikami tych poglądów. W rezultacie stawali się oni przeciwnikami pastora oraz dzieła, które on nadzorował jako „on wierny sługa”.

Rose Ball i Ernest Charles Henninges, Chicago 1893 r.

Wykorzystując całe to zamieszanie, w Domu Biblijnym objawiło się kilkoro zwolenników Rogersa. Już wcześniej przeciwstawili się oni pastorowi w sporze doktrynalnym na temat okupu, jednak później wycofali się razem z Rogersem. Wówczas postanowili wykorzystać nadarzającą się sytuację, aby ponownie podjąć próbę usunięcia pastora Russella z funkcji przewodniczącego Towarzystwa Traktatowego Strażnica Syjonu. Pamiętali oni pogłoski, jakie w 1888 roku pojawiły się na temat niewłaściwego zachowania Charlesa Russella wobec jego pasierbicy Rose Ball. Wyciągnięto więc tę starą plotkę, oskarżając pastora i seksualne zainteresowanie dziewczyną. Niedwuznacznie sugerowano, że być może nawet już nią obcował. Wszystko to podkopywało autorytet pastora, zmniejszając jego popularność i zachęcając zwolenników do nieposłuszeństwa oraz otwartego buntu. W rzeczywistości Rose Ball od dłuższego czasu była sympatią Ernesta Charlesa Henningesa, a o ich związku wiedzieli wszyscy mieszkańcy Domu Biblijnego.

Po licznych dyskusjach Charles i Maria Russell postanowili podjąć szereg kroków, których celem było jak najszybsze przywrócenie spokoju w zborach i usunięcie przeciwników z Domu Biblijnego. W następnych miesiącach Maria samodzielnie jeździła po lokalnych zborach, starając się rozmawiać z zainteresowanymi i tłumiąc kłamliwe plotki. Dawała ona dobre świadectwo o swoim mężu, tłumacząc wszystkie relacje jakie istniały między nimi a pasierbicą. Równocześnie tłumaczyła zagadnienia doktrynalne i organizacyjne ruchu Prawdy, wskazując, że Charles nigdy nie podejmował żadnych pochopnych decyzji wobec nikogo. Nawet w trudnych sporach i przy dużej różnicy zrozumienia danej sprawy, pastor zawsze dawał każdej osobie dużo czasu na przemyślenie, rozmowę, stawianie pytań, wyrażenie skruchy i przeproszenie. Dlatego decyzje podjęte względem Rogersa również takimi musiały być. W ten sposób Maria odwiedzała czasami nawet siedem zborów tygodniowo, nieraz nawet dwa dziennie. Była to niezwykle wyczerpująca praca. Zazwyczaj Maria była bardzo ciepło przyjmowana przez większość kobiet w zborach, które niekiedy popadały w pewną uczuciową skrajność i idealizowały Marię jako doskonały wzór poświęconej chrześcijańskiej kobiety. W ten sposób Maria tłumiła plotki o domniemanej niewierności męża, a jednocześnie wysuwała się do przodu jako szeroko rozpoznawana ważna postać w ruchu. Gdy powróciła do Domu Biblijnego, sytuacja w większości zborów uspokoiła się. Część osób niezadowolonych odeszła, tworząc nowe grupy studentów Biblii lub powróciła do ortodoksyjnego nominalnego kościoła. Pozostali przeciwnicy zamilkli i nie wypowiadali publicznie swoich poglądów, czekając na stosowny moment, by wznowić swoją opozycyjną działalność.

Tymczasem pastor Russell przebywał przez cały czas w Domu Biblijnym w Allegheny, porządkując sprawy organizacyjne i pisząc czwarty tom Brzasku Tysiąclecia. W ciągu tego roku wydano także kolejne traktaty serii Old Theology Quarterly. Były to: Słowo Twoje jest Prawdą – odpowiedź Robertowi Ingersollowi w obronie chrześcijaństwa, Co Pismo naucza o Czyścu? i Czy Chrystus umarł jako Przedstawiciel człowieka, czy jego Zastępca? Wznowiono także wcześniejszy traktat: A Dark Cloud and its Silver Lining w norweskim przekładzie językowym.

W ciągu całego 1893 roku rozprowadzono ogółem 120 916 egzemplarzy tomów Brzask Tysiąclecia. Liczba kolporterów zaangażowanych w tym dziele wynosiła 114. Natomiast liczbę ochotników oceniano na około dwa tysiące osób. Towarzystwo Traktatowe Strażnica Syjonu zamykało rok 1893 ze stosunkowo dobrym wynikiem finansowym. W ciągu całego roku otrzymano 7 899 $ darowizn i różnych wpływów, natomiast wszystkie wydatki kosztowały 8 377 $. Pomimo niedoboru w wysokości 478 $, pastor Russell zachęcał wszystkich do jeszcze większego wysiłku w dziele Żniwa Wieku Ewangelii.

  * * *


1894 rok


(Russell ma 42 lata)
(Trzecie wezwanie Żniwa Wieku Ewangelii 1891-1894)
(Trzecie przesiewanie Żniwa Wieku Ewangelii 1891-1894)

Russell zdawał sobie sprawę, że do równomiernego rozwoju duchowego nie wystarczą jedynie badania doktryn – dostrzegał wagę rozwoju serca, które powinno być przepełnione głęboką miłością do Boga oraz pragnieniem wysławiania Go i służenia Mu. Z tego powodu od stycznia 1894 roku zachęcał zbory, by raz w tygodniu organizowały zebranie oświadczeń i modlitw. W Pittsburghu w owym czasie takie spotkania organizowano w każdą środę. Na program takich zebrań składały się modlitwy, śpiewanie hymnów oraz składanie osobistych świadectw wiary przed innymi. W praktyce zapewniało to członkom zborów zrównoważony rozwój serca i umysłu.

„W zeszłym roku zwróciliśmy uwagę na rozpoczęcie Zebrań Oświadczeń i Modlitw, które odbywają się w każdą środę wieczorem w różnych miejscach tego miasta i Pittsburgha, pod przewodnictwem różnych braci, którzy co kwartał przemieszczają się z jednego miejsca na drugie. Chcemy powiedzieć, że te zebrania od samego początku cieszą się coraz większym zainteresowaniem i zyskiem. Średnia frekwencja wynosi od sześciu do osiemnastu, i teraz nie może już być pominięta. Duchowy nastrój Kongregacji Pana, która w każdą niedzielę spotyka się w kaplicy Domu Biblijnego, nigdy nie był tak dobry jak obecnie; i to błogosławieństwo Pańskie przypisujemy tym spotkaniom.

Do tej pory mieliśmy głównie zebrania doktrynalne [na tych spotkaniach unikamy kwestii doktrynalnych]; ale proponujemy, aby w nadchodzącym roku więcej korzystać z funkcji modlitewnych. Wszyscy powinni nauczyć się wyrażać samych siebie przed innymi, i wszyscy powinni nauczyć się »przybliżać do tronu niebiańskiej łaski, aby każdy mógł uzyskać miłosierdzia i znaleźć łaskę ku pomocy w każdym czasie potrzeby« przed braćmi, a także prywatnie.

Kilka małych grup tu i tam pisało do nas, że spróbowali tego planu i zostali w ten sposób pobłogosławieni. Dlatego apelujemy do wszystkich grup, wszędzie, aby z początkiem roku sumiennie spróbowały tej usługi […]”

  * * *

Odnosząc się do obchodów Pamiątki śmierci naszego Pana (19 kwietnia 1894 r.), Charles pisał, że każdy poświęcony, który przyjedzie na tę uroczystość do Allegheny, będzie mile widziany. Podkreślał jednak, że nie będzie organizowanych żadnych dodatkowych nabożeństw i proponował, aby wszyscy obchodzili to święto w swoich lokalnych zborach.

„Przy okazji poprzednich tutejszych konwencji, zawsze byliśmy boleśnie świadomi faktu, że różne lokalne zgromadzenia odczuwały brak tych, którzy byli im najbardziej potrzebni. W tym roku chcielibyśmy zobaczyć tę sprawę dokładnie na odwrót; a zatem doradzamy, aby wszędzie tam, gdzie dwóch lub trzech może się z sobą spotkać, aby to zrobili; a nawet osoby samotne, jeśli w swoim pobliżu mają większe lub mniejsze zgromadzenie wierzących, niech przedkładają swoją obecność w mniejszym niż w większym zgromadzeniu, aby w ten sposób zachęcić i pomóc tym, którzy najbardziej potrzebują ich obecności. Ci, którzy w ten sposób będą się starać czynić dobro dla innych, będą bardziej uświęceni”.

Później do pastora dotarły sprawozdania z 99 zborów, w których obchodzono Pamiątkę śmierci naszego Pana. Największe spotkanie odbyło się tradycyjnie w Allegheny, gdzie uczestniczyło około 160 osób. We wspólnym spotkaniu członków zborów z Nowego Jorku i Brooklynu uczestniczyło 85 osób. W Chicago odbyły się dwa spotkania.

  * * *

Tymczasem okazało się, że S.G. Rogers bardzo szybko zaczął wprowadzać w Wielkiej Brytanii swoje własne metody kolportażu literatury. Poprzez dodawanie do Pańskich metod pracy zupełnie odmiennych metod babilońskich, psuł on całe dzieło. Tak zorganizował pracę kolporterską, że z każdej sprzedanej pozycji otrzymywał niewielką marżę dla siebie, zwiększając wynagrodzenie, jakie otrzymywał z Domu Biblijnego. Usiłował także przeforsować pomysł, aby mógł jeździć z wykładami od miasta do miasta na koszt okolicznych zborów – w ten sposób pragnął wprowadzić płatne usługi kaznodziejów. Propozycje te zostały jednak odrzucone przez zbór w Londynie, który następnie zgłosił problem z Rogersem do Domu Biblijnego. W rezultacie Rogers został odwołany ze stanowiska. Jako przyczynę zwolnienia pastor Russell podał niewłaściwe obchodzenie się z funduszami i mechanizmami finansowymi. W kwietniowym numerze Strażnicy Syjonu Russell zdecydowanie odrzucił metody proponowane przez Rogersa i wytłumaczył czytelnikom szczegóły całego problemu. Całe zdarzenie stało się zarzewiem otwartego buntu.

Na wiosnę 1894 roku ponownie odżyły plotki na temat Charlesa i Rose Ball. Równocześnie w lokalnych zborach nasilił się proces, który najlepiej można określić terminem „polaryzacji poglądów”. Po jednej stronie stawali ci, którzy byli głęboko niezadowoleni i publicznie wypowiadali się na temat złej organizacji ruchu Prawdy, który w ich opinii przekształcił się w sektę będącą własnością jednej osoby – pastora Russella. Inni dochodzili do wniosku, że zostali ograniczeni i zniewoleni poprzez narzucenie im czytania oraz studiowania literatury pochodzącej wyłącznie z jednego źródła – Towarzystwa Traktatowego Strażnica Syjonu. Publicznie wypowiadali się za potrzebą poznawania także innych poglądów, stojących w opozycji do pastora Russella. Po drugiej stronie stawali ci, którzy byli przekonani o słuszności i prawdziwości poznanych nauk biblijnych, które w ich ocenie otrzymali od Boga poprzez ludzkie narzędzie, jakim był pastor Russell.

Usiłując ratować sytuację, Maria ponownie ruszyła w podróż po zborach, starając się bronić dobrego imienia swego męża. Odkryła ona, że opozycja doszła już do otwartego postawienia żądania, aby Charles Russell przestał pełnić obowiązki prezesa zarządu Towarzystwa Traktatowego Strażnica Syjonu. Nie przekonywały ich argumenty, że Charles ze swojego prywatnego majątku finansował znaczną część działalności wydawniczej i z tego powodu posiadał pakiet kontrolny udziałów w stowarzyszeniu. Jako dowód legalności takiej praktyki wskazywała przykład Johna Rockefellera, który również posiadał pakiet kontrolny w swoim przedsiębiorstwie. Przypominała w tym miejscu, że Towarzystwo Traktatowe Strażnica Syjonu było korporacją biznesową powołaną do ściśle określonego dzieła, jakim była dystrybucja literatury religijnej.

Joseph Rutherford, 1917 r.

Sytuacji nie udało się już jednak uratować, tym bardziej, że oszczercze pomówienia wydostały się do publicznej prasy. Pewien duchowny z New Jersey napisał artykuł do religijnej gazety Mission Friend z Chicago. Przytoczył on rzekome słowa pastora Russella, którymi miał on skomentować swoje intymne kontakty z Rose Ball: „Jestem jak meduza. Pływam dookoła tu i tam. Dotykam tę i tamtą i jeśli któraś odpowie, biorę ją do siebie, a jeśli nie, podpływam do innych”. Russell był już szeroko znanym kaznodzieją, dla czytelników była więc to wielka sensacja i jeszcze większy skandal, który odbierał pastorowi dobre imię oraz wszelki autorytet nauczyciela Słowa Bożego. Charles był więc zmuszony pozwać gazetę do sądu. Jego interesy reprezentował młody prawnik Joseph Franklin Rutherford, który od pewnego czasu był współpracownikiem w Domu Biblijnym. W obronie męża głos zabrała Maria. Charles przyznał, że wypowiedział przytoczone słowa, ale jako sarkazm i w żarcie. Ostatecznie sąd rozstrzygnął kwestię na korzyść Russella, oczyszczając jego dobre imię.

  * * *

Maria Frances Russell

W międzyczasie ponownie zaczęły narastać problemy w małżeństwie Charlesa i Marii Russell. Prawdopodobnie wpływ na to miały wszystkie wcześniej przedstawione sytuacje. Maria poświęcała dużo czasu na jeżdżenie po zborach i obronę swojego męża, podczas gdy Charles skoncentrował się na pisaniu kolejnego tomu Millennial Dawn. Być może prowadzona przez Marią działalność wpłynęła na nią w taki sposób, że zaczęła coraz bardziej angażować się w działalność na rzecz zwiększenia praw kobiet. W związku z tym zaczęła krytykować artykuły męża, w których omawiał on kwestie dotyczące praw kobiet. Pastor przedstawiał biblijny punkt widzenia – „głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg” (1 Kor. 11:3). Charles przeciwstawiał się przy tym pełnej równości dla kobiet, podkreślając, że kobieta nie może być starszym w zborze i nie wolno jej nauczać w zgromadzeniu. Maria nie zgadzała się z tymi poglądami, a dyskusje między nimi czasami przybierały niezwykle ostry przebieg. Mieszkańcy Domu Biblijnego nieraz słyszeli, jak z prywatnego mieszkania Russellów dobiegały krzyki ożywionej dyskusji. Wielokrotnie byli na siebie tak zagniewani, że przez kilka dni nic ze sobą nie rozmawiali.

Trzeba przyznać rację poglądowi, że jeśli Maria została dopuszczona do pisania artykułów publikowanych w Strażnicy Syjonu, to w konsekwencji tego kobieta stała się nauczycielem dla zborów studiujących ten artykuł. Z pewnością było to niezamierzone, jednak w rzeczywistości ukazało pewną sprzeczność – pastor wcześniej nie dostrzegł tego zagrożenia, i kierując się dobrymi intencjami oraz praktycznością organizacji pracy w wydawnictwie, niebezpiecznie poszerzył zakres służby żony. W konsekwencji między Charlesem i Marią zaistniała różnica zdań na ten temat.

  * * *

BUNT W DOMU BIBLIJNYM

Tymczasem w Domu Biblijnym Otto von Zech zaczął otwarcie krytykować Charlesa Russella. Przyczyną poróżnienia była decyzja pastora o zawarciu umowy o druk literatury z tańszą drukarnią. Zech uważał, że ze względu na długoletnią przyjaźń i współpracę, to właśnie on powinien mieć pierwszeństwo przy takich przetargach. W krótkim czasie spór zaczął przenosić się na inne tematy, aż Zech zakwestionował datę 1914 roku. W konsekwencji niewielka społeczność Domu Biblijnego podzieliła się na dwie części – przeciwników i zwolenników pastora.

W dniu 5 kwietnia 1894 roku w domu Ottona von Zecha spotkało się około 40-50 osób, do których przez dwie godziny przemawiał S.G. Rogers, który powrócił do Stanów Zjednoczonych. Rogers, Zech i wielu innych uznało, że nie ma nic szkodliwego w zbieraniu dobrowolnych datków podczas nabożeństw w zborach. Wskazywali przy tym, że podobne praktyki z powodzeniem są stosowane we wszystkich grupach chrześcijańskich. Podburzeni w ten sposób, wnieśli publiczne oskarżenie przed zborem w Allegheny przeciwko pastorowi Russellowi, oskarżając go o niechrześcijańskie, nieetyczne, a nawet nielegalne kontakty biznesowe. Następnie grupa byłych współpracowników Russella napisała przeciwko niemu list i rozesłała do zborów badaczy Pisma Świętego. Autorami listu byli Otto von Zech, Elmer Bryan, J.B. Adamson, S.G. Rogers, Paul Koetitz i inni. Oskarżyli oni Russella o dyktatorski sposób zarządzania ruchem prawdy – nazwali go „papieżem”. Napisali, że jest on sprytnym kupcem i biznesmenem, który sprzedając tomy Brzasku Tysiąclecia dorabia się wielkiego majątku. W ten sposób oskarżali pastora Russella o nieprawe czerpanie zysków ze sprzedaży religijnej literatury. W ten sposób został ustanowiony pewien schemat oczerniania i zniesławiania Russella, który funkcjonował w nadchodzącym dziesięcioleciu.

  * * *

ZDEMASKOWANIE SPISKU

W odpowiedzi na liczne oskarżenia Russell wydał 25 kwietnia 1894 roku specjalny numer Strażnicy Syjonu z artykułem zatytułowanym: A Conspiracy Exposed and Harvest Siftings (Spisek zdemaskowany i przesiewanie Żniwa). Dotarł on do wszystkich zborów studentów Biblii. Pastor opublikował w nim między innymi kopie listów od swoich oponentów, odrzucając ich oskarżenia jako fałszywe. Bardzo dokładnie wyjaśnił, że nie wprowadzi praktyki zbierania datków na nabożeństwach, ponieważ jest to metoda działania rozpowszechniona w ortodoksyjnych kościołach nominalnych chrześcijaństwa. Charles podkreślił, że ci, którzy chcą wspierać jego działalność, mogą bez żadnego proszenia, dobrowolnie udzielać ofiary. W ostrych słowach napisał o działaniach opozycji, że „były prowadzone przez szatana w próbie obalenia pracy” jego jako „sługi Ewangelii”. W tamtym czasie Maria Russell stanęła przy swoim mężu. Charles tak później opisał tamte wydarzenia:

„Jednak gdy nadszedł szok zostało mi oszczędzone upokorzenie zobaczenia swojej żony pośród spiskowców. Kiedy ujrzała całą sytuację we właściwym świetle, ich perfidia poruszyła dużą część lojalności jaka znajdowała się w niej przez poprzednie trzynaście lat. Pobudziło ją to i okazała się bohaterką w swej obronie męża i Prawdy, jak wielu z was pamięta. […] Poruszenie związane ze spiskiem przeciwko mnie, o którym mowa powyżej tymczasowo powstrzymało kiełkowanie złego nasienia tak zwanych »praw kobiet« oraz ambicji i tymczasowo pani Russell stała się bardzo gorliwa w popieraniu mnie.”

W dniu 25 kwietnia 1894 roku Maria Russell wystosowała następujący list do przeciwników pastora:

Do Kościoła Chrystusowego, pozdrowienia!

Wykorzystuję tę sposobność wypowiedzenia się w obronie mojego męża przeciw zuchwałemu atakowi naszych wrogów w szkalowaniu jego charakteru i naszych relacji domowych. Nasz dom składa się tylko z nas i cenionych przez nas pomocników w biurze STRAŻNICY, z których wszyscy z przyjemnością świadczą o spokoju i szczęściu naszego domu, z wyjątkiem tych sytuacji, kiedy czasem przeszkadza mu wtrącanie się fałszywych braci oraz wścibskich osób. Nasz dom, tak daleki od niezgodnego, jest dokładnie odwrotnie – bardzo szczęśliwy. Naprawdę nie mogłabym modlić się o większe ziemskie błogosławieństwo dla wszystkich drogich świętych niż aby ich życie domowe było tak pełne pokoju i szczęśliwe jak nasze. Wolnością, za pomocą której uwalnia Chrystus cieszą się wszyscy nasi domownicy i wszyscy, którzy są w jakikolwiek sposób związani z naszą pracą, nie chodzi jednak o wolność anarchii, lecz poddaństwo Duchowi i Słowu Bożemu.

Udzielam bezwarunkowego poparcia w każdym szczególe powyższym odpowiedziom mojego kochanego męża dawanym w odpowiedzi na zarzuty jego oszczerców. Chociaż takie kalumnie są ostre i podwójnie trudne do zniesienia, gdy pochodzą od tych, których uważaliśmy za przyjaciół, lecz którzy jak się teraz przekonujemy, knuli te złe rzeczy od kilku lat, zapewniam was wszystkich, że Bóg wspomaga nas i daje nam swój pokój w tym wszystkim. Na początku przyszło to niemal z siłą i nagłością lawiny, zarówno na nas, jak i na Kościół w Allegheny i chociaż obawialiśmy się o stabilność niektórych, czuliśmy się upewnieni, że jest to dozwolone przez Pana w celu niezbędnego przesiewania. Lecz, dzięki Bogu, tutejszy kościół dobrze zniósł tę burzę i teraz od silniejszych braci z zagranicy, którzy otrzymali oszczercze okólniki nadchodzą listy wyrażające nieustające zaufanie i pokazujące, że sztuczki Szatana są rozpoznawane. Dodatkowo wzmacniają one nasze serca i stanowią odpowiedź na nasze modlitwy, choć wciąż jesteśmy zatroskani o wielu, którzy są jeszcze młodzi w Prawdzie i którzy mogą być nieprzygotowani do zniesienia takiego szoku, gdyż dobrze wiemy, że czas upływający pomiędzy otrzymaniem oszczerczego raportu a niniejszą odpowiedzią jest pełen napięcia i stanowi trudną próbę dla wszystkich.

Myślimy jednak, że »zna Pan tych, którzy są jego« oraz że jest w stanie i chce uchronić ich od upadku i że jak z oddziałem Gedeona, część musi zostać zawrócona. Kto jest po stronie Pana? – po stronie Prawdy? »Któż się ostoi?« »Kto wejdzie na górę [Królestwo] Pana? lub kto stanie na jego świętym miejscu? Ten, który ma czyste ręce i czyste serce, kto nie podniósł swej duszy ku marności, ani nie przysięgał [w uroczystym przymierzu] zwodniczo«.

Powierzywszy swoją drogę Panu nie niepokoimy się z powodu czyniących źle, których czas jest krótki, lecz ufamy Panu, którego obietnice wypełnią się w słusznym czasie – »wywiedzie twoją sprawiedliwość na jaśnię, a twój sąd jak światło dnia« (Ps. 37); a do tego czasu będziemy się starać być cierpliwymi i będziemy poczytywali to sobie za radość, iż jesteśmy oceniani jako godni cierpienia urągań i utrapień dla imienia i sprawy naszego umiłowanego Pana.

»Och, czymże są ziemskie pozłacane zabawki
przy niebiańskiej wiecznej radości
lub nawet przy uczcie teraz zastawionej
Dla pielgrzymów prowadzonych przez pustynię?«

W chrześcijańskiej miłości i społeczności z wszystkimi, którzy miłują naszego Pana i jego prawdę w prawdzie i szczerości i którzy Niniejszej Umowy nie posiadają usposobienia, by wystawiać na sprzedaż prawdę lub charakter któregokolwiek z wybranych przez Boga narzędzi, pozostaję

Wasza w wierze i nadziei Ewangelii, PANI C.T. RUSSELL.

W odpowiedzi do pastora napłynęły liczne listy poparcia od osób, które sprzeciwiały się działalności spiskowców i odrzucały wszelkie zarzuty opozycji. Wśród nadesłanych listów znajdował się także list od ojca pastora, od Josepha Russella:

„Mój drogi synu: Piszę do ciebie tym razem z miłością i współczuciem w sercu, przeczytawszy pełny opis twoich prób i utrapień pośród tych, których przyjąłeś jako braci w Chrystusie. Wydaje się to naprawdę niemal niesamowite, iż ci ludzie mogą być winni tak podłego i nikczemnego postępowania wobec ciebie, od którego otrzymali tak wiele oznak uprzejmości. Lecz drogi synu, są to pewne z prób, których wszyscy możemy się spodziewać – szczególnie ci, którzy są zaangażowani w pracę »żniwa«. Jestem dumny ze szlachetnej obrony twojego postępowania, a szczególnie sprawy prawdy, którą wszyscy tak bardzo kochamy. Jestem pewien, że wyjdziesz z tej próby jaśniejszy i bardziej oceniany w swym charakterze i czynach, niż kiedykolwiek wcześniej. Dobry Pan, który próbuje twe dzieła, wywyższy cię do jeszcze wyższej chwały w swym Królestwie. Modlę się, by zawsze ci błogosławił i podtrzymywał w każdym dobrym słowie i czynie i jemu będziemy na zawsze przypisywać wszelką chwałę. Amen.

Lecz chociaż jestem pewien, że wynikiem będzie ostateczne zwycięstwo Prawdy, jest bardzo dotkliwe dla tego, kto pracował od rana do wieczora przez ostatnie dwadzieścia lat dla sprawy Prawdy, gdy jego domniemani przyjaciele zwracają się przeciwko niemu i nazywają go kłamcą i hipokrytą. Och, to straszne! Często myślę o tobie i o twoich licznych próbach, które wydajesz się znosić bardzo dzielnie. Posiadając czyste sumienie człowiek może znieść wiele, szczególnie, gdy Pan jest po jego stronie, by pomagać i wzmacniać. Proszę, przekaż swojej drogiej żonie moje serdeczne gratulacje za jej dzielną obronę swojego męża i sprawy Prawdy podczas tego ciężkiego doświadczenia. Z miłością i gratulacjami od nas wszystkich, pozostaję, twój kochający ojciec, JOSEPH L. RUSSELL.”

W ten sposób sytuacja zaczęła powoli się uspokajać i ponownie coraz więcej zborów przysyłało do pastora zaproszenia. W odpowiedzi Charles wznowił wyjazdy z Allegheny, by odwiedzać z wykładami zgromadzenia studentów biblijnych. Pastor nieustannie zachęcał kolporterów i ochotników do rozwijania działalności. Wskazywał, że wszyscy posiadają przynajmniej jeden talent, którego mogą wiernie używać w służbie dla Pana. Zwracał uwagę, że tylko „kozły” i „wilki” omdlewają i słabną, aby uniknąć w ten sposób pracy dla Prawdy. „Odpoczywanie i poszukiwanie własnych przyjemności w warunkach, gdy dzieci Boże usiłują zrealizować swoje poświęcenie, byłoby prawie przestępstwem – z pewnością brakiem miłości”.

  * * *

Aby rozszerzać pracę, wydano nowy traktat z serii Old Theology Quarterly – nosił on tytuł: Czy wiesz? Pierwsza edycja tego traktatu ukazała się w ilości 115 tys. egzemplarzy, które darmowo rozesłano czytelnikom Strażnicy Syjonu. Nakład rozszedł się tak szybko, że w ciągu miesiąca czasu dodrukowano ponad 200 tys. egzemplarzy, a pastor nie wykluczał ukazania się nawet miliona sztuk tego traktatu. Wznowiono także wcześniejsze traktaty: Nauczanie Pisma dotyczące Nadziei Świata, A Dark Cloud and its Silver Lining w szwedzkiej wersji językowej oraz najnowszy traktat Czy wiesz? w niemieckiej wersji (tłumaczenia dokonał Otto Koetitz).

  * * *

USŁUGI PIELGRZYMÓW

Latem 1894 roku pastor Russell zapoczątkował zupełnie nową formę pracy ewangelizacyjnej, która była obliczona na wzmocnienie głoszenia prawdy. W ciągu jednego weekendu z Pittsburgha wyjechało kilku dojrzałych i rozwiniętych braci. Pojechali oni do sąsiednich zborów, koncentrując swoją pracę na uczeniu tamtejszych braci najlepszych metod organizowania zebrań publicznych. W okresie późniejszym praca ta przerodziła się w pełnoetatową działalność „usług pielgrzymskich”, co okazało się niezwykle owocne w utrzymywaniu kontaktów z rosnącą liczbą braci. Pomagało to organizować zebrania publiczne, tworzyć nowe zbory oraz ujednolicać ich sposób rozumienia Słowa Bożego. „Pielgrzymi” byli pełnoetatowymi nauczycielami podróżującymi z jednej kongregacji do drugiej, spędzającymi z każdą grupą dzień lub dwa. Ich usługi były bardzo doceniane przez ogół braci, którzy uważali za przywilej goszczenie ich i radowali się społecznością z nimi.

„Redaktor otrzymuje liczne zaproszenia do odwiedzenia i głoszenia w małych grupach, co jest korzyścią zwłaszcza dla osób z zewnątrz, które mogą się obudzić. Byliśmy zobowiązani ograniczać te zaproszenia – przynajmniej dotychczas – ponieważ wierzyliśmy, że praca w biurze wymagająca naszej uwagi jest bardziej istotna, ponieważ jest skierowana do większej liczby […]

Zdając sobie sprawę, że możecie potrzebować duszpasterskiej pomocy, ustanowiłem ostatnio kilku braci podróżujących, którzy oddają część, a niektórzy cały swój czas na odwiedzanie w celu budowania was w prawdzie i w duchu.

Staraliśmy się wybrać do tej pracy braci z (1) zwykłym charakterem, zakotwiczonym w prawdzie; (2) łagodnych – nie mogą być dumni i obrażać się, a jednocześnie starać się pomóc innym; (3) z jasnym zrozumieniem wielkiego planu Pana i w pełni przesiąknięci jego duchem; (4) zdolnych do przekazywania prawdy innym z mocą i prostotą [nie koniecznie krasomówcy]; (5) dokładnie rozumiejących okup; (6) pokornego umysłu, którzy nie starają się głosić siebie, lecz Chrystusa – nie swoją mądrość, ale jego słowo w prostocie i mocy; (7) studentów Słowa, rozważnie myślących, utwierdzonych i stałych – nie nowicjusze – nie nauczających spekulacji i upodobań, ani Anglo-Izraelizmu, Socjalizmu, Polityki, teorii astronomicznych, itp., ale (8) nauczycieli Jednego Pana, Jednej Wiary i Jednego Chrztu – z upoważnienia jednej ewangelii i w oparciu na jednej ofierze, raz na zawsze danej.

Jeśli którykolwiek z tych braci przyjdzie do was, przedstawi się pokazując wydrukowany i podpisany certyfikat Stowarzyszenia Traktatowego Strażnica Syjonu [odnawiany co roku]; jesteśmy przekonani, że będą oni przewodniczyć zebraniom. Wszystko, co oni będą mówić, powinno być w zgodzie z jedynym nieomylnym autorytetem – Słowem Bożym. Jeśli uznacie, że w jakiś szczegółach ich nauki są w sprzeczności ze Słowem, powinniście o różnicach niezwłocznie i wyraźnie napisać w liście do Strażnicy Syjonu. Pytający otrzyma odpowiedź listem lub, jeśli będzie to w ogólnym interesie, będzie udzielona w Strażnicy […]

Ta gałęź pracy jest tylko eksperymentem i będziemy obserwować wyniki oraz dalsze wskazówki Pańskie […]”

Większość pielgrzymów już wcześniej współpracowała z pastorem przy wydawaniu Strażnicy Syjonu. Niektórzy z nich pisali artykuły, które ukazywały się w periodyku. Zazwyczaj byli oni dzięki temu dobrze znani w licznych zborach, a ich przyjazd nierzadko oznaczał wielkie wydarzenie lub nawet święto dla członków danego zgromadzenia. Bardzo szybko pielgrzymi stali się bardzo dobrze znani, zwłaszcza w obszarach, gdzie pracowali. Niektórzy pielgrzymi wygłaszali wykłady publiczne w miejscowościach, w których jeszcze nie było zborów. Przeważnie na takich spotkaniach omawiany był Wykres Wieków. Był on przy tej okazji umieszczany na ogłoszeniach drukowanych w lokalnych gazetach i rozdawany na ulotkach. Zawsze przy okazji wykładu sprzedawano książki i broszury oraz rozdawano darmowe egzemplarze Strażnicy Syjonu. Pielgrzym zachęcał osoby zainteresowane, aby wspólnie się spotkali, by mieć możliwość na dalszą rozmowę i odpowiedzi na ewentualne pytania. W ten sposób powstawały nieformalne grupy, które z czasem przeobrażały się w zbory. Dzięki tej formie pracy dzieło Prawdy szybko się rozszerzało.

Wszystkich pielgrzymów osobiście wybierał pastor Russell. Mieli oni zwyczaj, że po odbyciu serii odwiedzin po zborach, przyjeżdżali do Domu Biblijnego by zdać raport pastorowi. Przekazywali mu dostrzeżone problemy i trudności, które wymagały jego bezpośredniego zaangażowania się. Bardzo szybko okazało się, że służba pielgrzymów stała się nieodzowną częścią pracy Żniwa Wieku Ewangelii.

Ponieważ w sprawie usług pielgrzymskich pojawiło się wiele pytań, jesienią pastor wyjaśnił kolejne szczegóły tego zakresu służby:

„I. Certyfikaty nie są zezwoleniami na głoszenie. To nie może być udzielane przez człowieka. Wszyscy prawdziwi uczniowie, ufający w drogocenną krew i w pełni poświęceni służbie Pańskiej, są upoważnieni przez Słowo Boże, by głosić Ewangelię każdemu i w każdy możliwy sposób; tacy powinni być szczęśliwi z używania swoich talentów i możliwości, by we wszelki możliwy sposób głosić, publicznie lub prywatnie, słowem, piórem lub drukiem (Mat. 28:19). Apostoł Paweł, zapewniając nas o swoim powołaniu lub wyświęceniu na posłańca, nic nie mówi, by było ono od jakiegoś człowieka, ale tylko od Boga (Gal. 1:11), pomimo to wyruszył do swojej służby z Barnabą pod auspicjami Kościoła w Antiochii – jako przedstawiciel Pana i jako przedstawiciel Kościoła w Antiochii (Dz. Ap. 13:3; Dz. Ap. 14:26,27). Najwyraźniej wziął właśnie taki list; normalnym zwyczajem było dawać i nosić takie listy (Filip. 2:29-30; Rzym. 16:1-15,17; 1 Kor. 16:3; Dz. Ap. 18:27). […] Ten apostolski zwyczaj my teraz staramy się skopiować dla ochrony stadka i korzyści wszystkich zainteresowanych. […]

II. Towarzystwo Traktatowe Strażnica Syjonu nie jest stowarzyszeniem religijnym w zwykłym znaczeniu tego słowa; z posiadaniem credo lub Wyznania Wiary. Jest stowarzyszeniem czysto biznesowym, którego zadaniem jest w biznesowy sposób służyć życzeniom swoich beneficjentów, którzy są reprezentowani przez przedstawicieli. Jak do tej pory wiernie służyło tym celom, czemu dają świadectwo jego przyjaciele oraz wrogowie. […]

III. Wydanie tych Listów Wprowadzających nie oznacza nic więcej niż udzielenie przez was komuś innemu prywatnego listu – jednak tutaj stanowi wydanie opinii o doświadczeniu braci, dobrej wiedzy odnośnie ich charakteru, zdolności, itp. […]

IV. Zauważmy, że osiem kwalifikacji wymienionych w liście, nie jest doktrynalnymi, za wyjątkiem okupu – fundamentu, bez którego, jak uważamy, nikt w ogóle nie jest chrześcijaninem. Pozostałe kwalifikacje dotyczą charakteru i nikt, kto dzięki łasce Bożej nie może przyznać im racji w stosunku do siebie, nie może uważać się za właściwą osobę jako nauczyciel lub inny wykwalifikowany sługa w Kościele Boga żywego.

Nie należy rozumieć, że ci, co posiadają takie potwierdzenie kwalifikacji, roszczą sobie doskonałość we wszystkich chrześcijańskich łaskach i kwalifikacjach, jednak wierzą, że mają je w takim stopniu, w jakim powinien posiadać je przedstawiciel Chrystusa, w celu bycia sługą Kościoła w świętych rzeczach. Jednak wszyscy posiadający właściwego ducha będą pragnąć i dążyć do ciągłego wzrostu w łasce, znajomości, miłości i każdej dobrej pracy, spodziewając się udoskonalenia dopiero wtedy, gdy zmartwychwstaną na podobieństwo Pana. […]”

  * * *

Listopadowy i grudniowy numer Strażnicy Syjonu rozesłano za darmo wszystkim tym, którzy zamówili prenumeratę periodyku na kolejny 1895 rok. Russell mógł sobie na to pozwolić, ponieważ wynik finansowy za mijający rok był dobry. Łączne wpływy i wydatki wyniosły sumę 9 740 $, dzięki czemu rok zamknięto z wynikiem zerowym w kasie. Koszty utrzymania biura, takie jak czynsz, światło, woda, ogrzewanie i potrzebne pomoce biurowe, opłaciło wydawnictwo Tower Publishing Co. W ciągu tego roku wydano ogółem prawie 126 tys. egzemplarzy Strażnicy Syjonu oraz 1 mln 159 tys. egzemplarzy traktatów z serii Old Theology Quarterly. Był to zdumiewająco wielki nakład, zwłaszcza jeśli dostrzeżemy, jak niewiele osób przy tym pracowało.

  * * *


1895 rok

(Russell ma 43 lata)

Zion’s Watch Tower and Herald of Christ’s Presence po 1895 r.

W styczniu 1895 roku zmieniono wygląd strony tytułowej Strażnicy Syjonu. Pojawiła się na niej obronna baszta lub strażnicza wieża narożna fortu obronnego, która wyrastała ze skalistego brzegu, podpisanego „Opoka wieków. Gruntu innego nikt nie może założyć. Okup za wszystkich”. O skałę rozbijały się fale wzburzonego morza. Symbolika wyobrażała wzburzone masy społeczeństwa, które rozbijają się o skałę (opokę) wyznania – Okup – zasługę złożonej przez Jezusa Chrystusa ofiary. Strażnica pełniła jednocześnie funkcję latarni morskiej i symbolizowała Strażnicę Syjonu, która umożliwiała czytelnikom dostrzec światło w ciemnościach – tym światłem było Słowo Boże. Na niebie z jednej strony zza wzgórza wschodziło słońce (brzask poranka tysiącletniego Królestwa Chrystusowego), a z drugiej strony widniała ciemna chmura z groźnymi błyskawicami (ucisk Dnia Pańskiego). Latarnia jednym z promieni światła oświetlała spis treści numeru. Tytuł periodyku umieszczony był na ozdobnej szarfie. U góry po lewej stronie znajdowało się znane już logo krzyża w koronie, a po prawej stronie umieszczono elementy zbroi chrześcijańskiej (według Efez. 6:11-17). W kolejnych latach prawie nie zmieniano już wyglądu strony tytułowej.

Nowy rok rozpoczęto dużą akcją drukowania i rozprowadzania literatury. Wznowiono wcześniejszy traktat z serii Old Theology Quarterly – Przyjacielskie wskazówki dotyczące studiów Biblii i pomoce dla studentów. Wydano także nowy traktat zatytułowany: A Criticism of Bishop Fonter’s Gospel. Była to krytyka poglądów propagowanych przez biskupa Frontera z kościoła metodystów. Traktat ukazał się w styczniu w nakładzie 130 tys. egzemplarzy. W lutym wydano traktat Czy wiesz? w szwedzkiej wersji językowej. Czytelnikom udostępniono także kopie wcześniejszych numerów Strażnicy Syjońskiej ze specjalnie przygotowanymi tematami: (1) z czerwca 1892 r. na temat „Bóg – Ojciec, Syn, Duch Święty”; (2) z lutego 1893 r. na temat „Co Pismo mówi o piekle? Zbadanie wszystkich tekstów Biblii zawierających słowo »piekło« i wiele innych, rzekomo sugerujących myśli o wiecznych mękach”; (3) z września 1893 r. na temat „Prawdziwy Kościół – czym jest, gdzie go znaleźć i jak się do niego przyłączyć?”; (4) z listopada 1894 r. na temat „Prawo Boże – szabat, itd”. Były to podwójne numery, które zaoferowano czytelnikom w przystępnej cenie, po 10 centów. Pastor uważał, że będą one szczególnie korzystne zwłaszcza dla nowych czytelników. W tym samym roku wydano trzecią już edycję najbardziej popularnego pierwszego tomu The Millennial Dawn: The Divine Plan of the Ages (Brzask Tysiąclecia: Boski Plan Wieków). Edycja liczyła 368 stron w twardej oprawie. Wydano ogółem 530 tys. egzemplarzy. Udostępniono także specjalnie przygotowane przez artystów obrazy Planu Wieków. Były one wymalowane farbami olejnymi na zwijanych rolkach. Pastor napisał, że ich normalna cena wynosiła 5 $, jednak zamówiono sto takich obrazów, dzięki czemu udało się obniżyć cenę do 1,50 $ z kosztami przesyłki. Charles zalecał, aby Wykres Wieków wieszać w salonie swojego domu, co mogło stać się doskonałą okazją do opowiedzenia Planu Wieku przyjaciołom lub członkom rodziny.

Tak dużej aktywności towarzyszył niestety dalszy ciąg gorzkich doświadczeń z minionego roku. W styczniu Dom Biblijny opuścił J.B. Adamson, który odrzucił szereg poglądów pastora Russella, w tym zrozumienie daty 1914 roku. Zanim odszedł, usiłował on odwieść innych pracowników Domu Biblijnego od lojalności wobec pastora. W konsekwencji ponownie doszło do zburzenia spokoju i najbardziej aktywni oponenci zostali zwolnieni ze stanowisk i poproszeni o opuszczenie Domu Biblijnego. Charles zorganizował wówczas specjalne spotkanie dla domowników Domu Biblijnego, w którym przypomniał wiele nauk, odpowiadając przy tym na pytania i pomagając wyjaśnić wątpliwości. Jednak krytyka działalności i nauczania pastora wciąż rosła w siłę. Przez cały ten czas do Russella docierały liczne listy z gorzkimi obelgami wobec tomów Brzasku Tysiąclecia, traktatów Old Theology Quarterly i redakcji Strażnicy Syjońskiej. Pastor mówił, że wskazywały one na brak zrozumienia poruszanych tematów i błędną interpretację wersetów, będącą skutkiem długiego nauczania ortodoksyjnych kościołów nominalnego chrześcijaństwa. Charles podkreślał przy tym, że „wszystko, co jest ukryte, musi być objawione”. Odnosił to także do charakterów ludzi, którzy stawali w opozycji do Prawdy. Pastor nie odpowiadał publicznie na takie listy, gdyż Strażnica Syjonu musiała ograniczać się do przedstawiania prawdy biblijnej i atakowania fałszywych doktryn głoszonych publicznie przez różnych nauczycieli lub przywódców religijnych. Natomiast osobiste ataki na pastora nie mogły być poruszane i omawiane na łamach tego periodyku – Charles traktował je jako osobiste doświadczenia i cytował werset (Mat. 5:11,12) – „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą, i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamając dla mnie. Radujcie się, i weselcie się; albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech; tak bowiem prześladowali proroki, którzy byli przed wami”.

  * * *

W dniu 7 kwietnia 1895 roku tradycyjnie już obchodzono w Allegheny Pamiątkę śmierci naszego Pana. Obecnych było około 200 osób, z których 12 przyjęło chrzest. Charles napisał później, że była ona „najbardziej imponująca i przyjemna, jaka kiedykolwiek się tutaj odbyła”. Do Domu Biblijnego napłynęły sprawozdania z 70 miejsc, w których obchodzono taką samą uroczystość. Największa odbyła się w Nowym Jorku, gdzie w wieczerzy pamiątkowej uczestniczyło 250 osób.

W maju pastor zaproponował swoim czytelnikom wprowadzenie nowego zwyczaju. Zalecił odśpiewywanie jednego z hymnów oraz wiersza codziennie rano przed śniadaniem. W ten sposób publikacja Wiersze i Hymny Brzasku stawała się codziennym duchowym pokarmem wszystkich zwolenników nauk Russella. Pastor wskazywał przy tym, że jeśli ktoś przez tydzień czasu będzie stosował tę praktykę, to z pewnością zechce ją kontynuować dalej w nieskończoność. Przedstawiając miesiąc później postępy w pracy, napisał, że praca kolporterska bardzo dobrze się rozwija. Oceniał, że do końca roku rozprowadzonych zostanie 500 tys. egzemplarzy Brzasku Tysiąclecia: Boski Plan Wieków. Równie dobrze sprzedawały się drugi oraz trzeci tom. Pastor przygotowywał się do rozszerzenia działalności na południowe stany Ameryki. Innym ze skutków pracy kolporterów był ciągły wzrost liczby prenumerat na Strażnicę Syjonu. Drugim działem pracy była służba pielgrzymów, których w czerwcu 1895 roku było ośmiu. Wszyscy oni posiadali odpowiednie zaświadczenia wydane przez Towarzystwo Traktatowe Strażnica Syjonu i podpisane osobiście przez pastora Russella. Pielgrzymi swobodnie podróżowali po okolicznych miejscowościach, w rezultacie czego zaczęły powstawać liczne małe grupy studentów biblijnych. Brat McPhail odbył podróż jako specjalny przedstawiciel stowarzyszenia, odwiedzając w ciągu siedmiu miesięcy około pięćdziesięciu miejscowości w stanach Illinois, Indiana, Kentucky, Ohio, Wirginia, Zachodnia Wirginia, Maryland, New Jersey, Nowy Jork, Pensylwania i Michigan. Był on wówczas jedynym pielgrzymem, który poświęcił na służbę cały swój czas. W związku z tym stowarzyszenie pokrywało wszystkie koszty jego utrzymania i podróży. Listy napływające do Domu Biblijnego wskazywały, że jego praca była owocna, dlatego Russell postanowił nadal go utrzymywać. Ogólny stan zborów pastor oceniał jako dobry, podkreślił jednak ważną rzecz:

„[…] Postęp przesiewania »plew« i »kąkolu« spośród »pszenicy« jest bardzo widoczny i należy oczekiwać, że będzie to kontynuowane, ponieważ jest to czas »żniw«, czas przesiewań. Ale chociaż jest to bolesne, jest to niezbędny proces postępujący w kierunku osiągnięcia wspaniałego celu, gdy wszyscy zwycięzcy zostaną zebrani po prawicy Mistrza i usłyszą, jak mówi: Dobry i wierny sługo, wejdź do radości Pana twego”.

W czerwcu pastor wysłał do Wielkiej Brytanii małżeństwo Westallów, którym powierzył misję przywrócenie kontroli nad centrum dystrybucji literatury w Londynie i uporządkowanie tamtejszej działalności prowadzonej przez ruch Prawdy. Nie wszyscy przyjęli ich przychylnie, ponieważ wiele osób stało się zwolennikami Rogersa, a tym samym oponentami Russella. Byli oni wzburzeni faktem, że pastor pozbawił Rogersa wszystkich przywilejów służby i odciął się od niego w Stanach Zjednoczonych. Tak więc małżeństwo Westallów musiało przeprowadzić szereg trudnych dyskusji, ale ostatecznie zdobyli zaufanie londyńskiego zboru i zaczęli ponownie wspierać tamtejsze zgromadzenia nowo wydawanymi tytułami literatury Prawdy.

  * * *

POCZĄTEK PRACY WZGLĘDEM POLAKÓW

Hipolit Oleszyński (1857-1930)

Mniej więcej w tym samym czasie zwolennikiem poglądów pastora został polski imigrant Hipolit Oleszyński. Od 1891 roku mieszkał on w okolicach Chicago. Po przekonaniu się o słuszności nauk głoszonych przez Russella, postanowił on powrócić ze Stanów Zjednoczonych na polskie ziemie, aby przekazać rodzinie i przyjaciołom posłannictwo Prawdy Żniwa Wieku Ewangelii. Został on jednak w kraju bardzo źle przyjęty. Rodzina i znajomi uznali go za fanatyka lub człowieka, który zupełnie stracił zdrowy rozsądek. W drodze powrotnej do Stanów Zjednoczonych odwiedził Egipt i obejrzał Wielką Piramidę w Gizie. Następnie odwiedził pastora Russella w Domu Biblijnym w Allegheny.

Oleszyński w niewielkim stopniu znał język angielski, jednak pastor dostrzegł w nim wielki zapał i gorliwość. Powierzył mu więc misję głoszenia wśród amerykańskiej Polonii. Rok później w Chicago powstał pierwszy zbór studentów Biblii – początkowo liczył zaledwie 5 osób, jednak już w następnym roku wzrósł do 22 członków. Oleszyński mieszkał na przedmieściach Chicago i do zboru dojeżdżał rowerem 35 km (22 mile). W ten sposób Hipolit Oleszyński stał się pionierem głoszenia słowa prawdy wśród Polaków.

  * * *

Widoczne w drugiej połowie roku załamanie gospodarki Stanów Zjednoczonych odbiło się na życiu wielu osób zaangażowanych w działalność rozpowszechniania prawdy. Bardzo szybko okazało się jednak, że osoby zbytnio zamartwiające się i nieustannie szukające pracy, stopniowo odchodziły od zborów. Charles widząc to zagrożenie, ostrzegał czytelników i pisał: „Miejcie się na baczności i nie bądźcie obciążeni troskami tego życia”. Równocześnie zachęcał do podejmowania wysiłku w różnorodnych formach służby dla Pana.

  * * *

PORZĄDKOWANIE PRACY PAŃSKIEJ W ZBORACH

W sierpniu 1895 roku Charles rozpoczął porządkowanie pracy prowadzonej w zborach. W tym celu przypomniał czytelnikom Strażnicy Syjonu szereg podstawowych nauk dotyczących organizacji społeczności studentów biblijnych. Po raz kolejny mocno podkreślił, że Towarzystwo Traktatowe Strażnica Syjonu nie jest jakimś kościołem lub ugrupowaniem religijnym, lecz zwykłym stowarzyszeniem biznesowym – funduszem powołanym w celu rozpowszechniania literatury prawdy. Zebrane fundusze były wykorzystywane zgodnie z uznaniem redaktora czasopisma Strażnica Syjonu, który jednocześnie był prezesem stowarzyszenia. Osobą tą był pastor Charles Russell. Stowarzyszenie zostało utworzone także w tym celu, aby po śmierci pastora dzieło Żniwa było kontynuowane. Ponieważ było to stowarzyszenie biznesowe, zarządzało ono sprawami wydatków finansowych, obsługą rachunków bankowych, zlecając druk oraz dystrybucję literatury. Sprawiało to, że stowarzyszenie nie angażowało się w sprawy wyznania, który to dział pracy był powierzony pastorowi Russellowi, „onemu wiernemu i roztropnemu słudze”.

Widząc dużą liczbę nowych osób przychodzących do lokalnych zborów, Charles dawał pasterskie ostrzeżenie, aby „owce” miały się na baczności przed „wilkami w owczej skórze”.

„[…] Pamiętajcie, że prawdziwy duch jest:

(1) »przede wszystkim czysty, potem spokojny«. I strzeżcie się przed jakąkolwiek szorstkością, wulgarnością i inną sprośnością lub nieczystością w słowie, czynie lub osobistym wyglądzie.

(2) Pamiętajcie, że duch Chrystusa nigdy nie jest bez łagodności i delikatności. Spory, kłótnie, grubiaństwo, samolubny duch są pewnym wskaźnikiem, że ich posiadacz nie nadaje się na nauczyciela lub nawet na »niemowlątko w Chrystusie«. Ale specjalnie strzeżcie się takich, którzy są obłudnie gładcy i cisi, a którzy wywołują wątpliwości, podejrzenia, obawy i niszczą wiarę oraz ufność, udając przy tym miłość i łzy. Jawne kontrowersje są znacznie mniej niebezpieczne niż takie wilki w owczej skórze.

(3) Od razu odrzućcie i nie miejcie żadnej społeczności z tymi, którzy jawnie odrzucają zasługę dzieła Chrystusa jako nasz okup, albo którzy robią to poprzez sofistykę swoich argumentów, podczas gdy wierzą w fałszywe zrozumienie okupu, ignorując prawdziwe znaczenie słowa okup, gr. antilutron – odpowiednia cena. Chociaż takie błędy są najgorsze i najbardziej niszczycielskie, to są najłatwiejsze do »udowodnienia« – wystarczy chwila lub dwie; następnie postępować według prawdziwych zasad i nie mieć społeczności z nimi, i dalej badać.

(4) Zewnętrzne dowody charakteru mogą być zadowalające, a pierwsze sprawdzenia doktryny – wiary w Chrystusa jako zbawiciela od grzechu i jego kary, poprzez okup – mogą być szybko przeprowadzone; ale potem przychodzi kolejna próba. Bo my nie przełkniemy nawet najmniejszej dowolnej nauki, jeśli nie udowodnimy, że jest ona w zgodzie ze Słowem Bożym. Jeżeli nie jesteś absolutnie pewien, odwróć się i popatrz na wszystkie powiązane cytaty Pisma, użyte do udowodnienia każdego nowego punktu. Zaakceptujcie tylko takie zrozumienie Pisma, które będzie również zgadzać się z kontekstem. Przez zaniedbywanie tej zasady wielu jest podatnych na błędy.

(5) Podczas »nauczania« jedną z najlepszych metod jest dawanie i otrzymywanie instrukcji, i jest to właściwe tylko dla takich, którzy posiadają pewne naturalne zdolności w tym kierunku. Inni powinni być zachęcani do służby w inny sposób, każdy »zgodnie z jego talentami« (Mat. 25:15). Ci, którzy nie są scenicznymi mówcami, są doskonali w czymś innym, »zdolni do nauczania«, i powinni być doceniani i wykorzystywani w rozmowach Klas Biblijnych. I nawet orator nie powinien być zachęcany, chyba że ma powołanie do nauczania – umiejętność jasnego objaśniania, a nie jak niektórzy używający pięknego języka i jedynie gmatwający słuchaczy. Naszym zdaniem, w małych grupach »salonowych spotkań« i badań »Klas Biblijnych« najlepiej jest wygłaszać kazania.

(6) Nawet jeśli w grupie jest rozpoznany »kaznodzieja«, to w miarę możliwości, każdego tygodnia powinno być spotkanie, na którym wszyscy będą mogli się wypowiedzieć, według powyższych propozycji 1, 2, 3 i 4 – klasa Studiów Biblijnych.

(7) Jeśli jest to możliwe, w każdym tygodniu powinno być jedno spotkanie na modlitwę, wychwalanie i oświadczenia – spotkanie nie dla doktrynalnej dyskusji, ale dla duchowego ćwiczenia i przyjemności, dla samoegzaminacji i wzajemnej pomocy w świętych rzeczach.

(8) Wydaje się nam, że zgromadzenia zakładane przez apostołów było zarówno kongregacjonalne, jak i episkopalne.

Widoczną cechą kongregacjonalizmu jest to, że każdy zbór miał kontrolę nad własnymi sprawami pod głową Pana, za które sam był odpowiedzialny; i każdy regulował swoją własną służbę.

Funkcję episkopalizmu widać w tym, że rozumiał i oczekiwał, że Pan, wielki pasterz owiec, zapewni pastorów, nauczycieli itd., w dziele posługiwania ku spojeniu świętych (Efez. 4:11-13). Kongregacje w tej sprawie patrzą na Pańskie opatrznościowe kierownictwo, a nie zważa na licznych fałszywych nauczycieli ustanowionych przez przeciwnika, którzy starają się udowodnić, że są nauczycielami.

Gdy nauczyciele zostali uznani jako przewidziani od Boga, i na tak długo, jak sami i Słowo Boże postanowią, mają tacy większy honor w zgromadzeniu niż inni; a ich opinie mają proporcjonalnie większą wagę (1 Tym. 5:17; Żyd. 13:17; Rzym. 12:10; Rzym. 13:7). Ale nadal w zborze spoczywa władza odrzucenia każdego nauczyciela, zgodnie ze swoim zrozumieniem Słowa i woli Boga.

(9) Miłość jest jedyną więzią doskonałości – doskonałą więzią. Nie wiążcie się z kimkolwiek, ani z żadnym ciałem. Miłość do Najwyższego Boga oznacza, że lojalność wobec Jego Słowa będzie przewyższać wszystkie inne względy. Miłość do braci będzie oznaczać hojną gotowość dostrzegania nawzajem jak największej ilości cnót i talentów, oraz poszukiwać nawzajem najwyższego duchowego dobra – bez względu na przewód.

(10) Należy unikać »organizacji«, spotykać się jako rodzina Boża; uznawać za »braci« wszystkich tych, którzy wyznają odpuszczenie grzechów przez wiarę w drogocenną krew i którzy codziennym życiem pokazują, że »walczą przeciwko grzechowi«, zajmując honorowe miejsce pośród sług. Przy wyborach nie szukamy swojej własnej woli ani chwały, ani względów innych braci, ale wolę i chwałę jedynego Boga, pamiętając o powyższych rozważaniach, jak ją znaleźć w Piśmie Świętym”.

Pastor rozpoczął także dzieło ujednolicania systemu badań Biblii. Korzystając z zebranych doświadczeń, utworzył listę wskazówek do prowadzenia badań Pisma Świętego w „kółkach bereańskich” – nazwa odnosiła się do Bereańczyków (mieszkańców Berei) z (Dz. Ap. 17:11). Russell radził, aby były to badania tematyczne w odróżnieniu od bezpośredniego badania Pisma Świętego. Przy badaniu tekstów biblijnych odnoszących się do wybranego zagadnienia, zalecał korzystanie z różnych przekładów Biblii oraz z konkordancji biblijnych.

Od jesieni pastor Russell zaczął mocno podkreślać potrzebę zachowania należytego porządku podczas nabożeństw w zborach. Rosnąca liczba nowych osób przychodzących do zborów powodowała pojawianie się różnych trudności. Coraz więcej osób opuszczało ortodoksyjne kościoły nominalnego chrześcijaństwa i poznając „Teraźniejszą Prawdę” gromadziło się w zborach. W rezultacie powstawało coraz więcej nowych zborów, których członkowie potrzebowali wskazówek i nauk Pisma Świętego. Wszystko to razem powodowało, że powstawały nowe trudności i nowe zagrożenia, szczególnie z powodu dużej działalności przeciwnika Bożego – Szatana. Pobudziło to Charlesa do poważnego podejścia do tematu organizacji zborów i przedstawienia czytelnikom usystematyzowanych wniosków popartych wersetami biblijnymi. Napisał wtedy między innymi takie słowa:

„[…] Wspólne zgromadzanie się służyło:

  • »Ku spojeniu [udoskonaleniu] świętych i ku pracy usługiwania«. Zgromadzenia były więc jakoby uczelniami, szkołami, w których wszyscy mieli się ćwiczyć do jak najlepszej służby dla Pana – nie tylko dla przyszłej i chwalebnej, ale też do służby potrzebnej w Kościele już dzisiaj, przez które to usługi klasa Oblubienicy Chrystusowej ma przygotować się do swej przyszłej pracy. Pamiętając o tym, wszyscy winni być pilnymi uczniami, a udzielane lekcje powinny być systematyczne, w celu pouczenia i duchowego rozwoju, nie zaś dla rozrywki. Przypomnijmy, że Św. Paweł ganił niektórych, iż nie byli dosyć zaawansowanymi i utwierdzonymi w Prawdzie, jak według czasu być powinni: »Według czasu [w którym jesteście w Prawdzie] powinniście być nauczycielami, ale zamiast tego potrzebujecie, aby was uczono, które są pierwsze początki mów Bożych i staliście się jako mleka potrzebujący, a nie twardego pokarmu« – Żyd. 5:12.
  • »Ku zbudowaniu ciała Chrystusowego«, czyli ku spojeniu wszystkich członków w jedność wiary, a także w jednego ducha miłości i przywiązania do Boga, aby jako jedno Ciało wszyscy mogli rozwijać swój chrześcijański charakter, w łasce i w znajomości, na podobieństwo dojrzałego wieku i charakteru Chrystusowego.

Tak rozumiejąc cel naszych wspólnych nabożeństw widzimy, że mamy dokonać w sobie bardzo ważnego dzieła. Czuwajmy więc, abyśmy mogli okazać się dobrymi robotnikami Bożymi, dobrze rozbierającymi Słowo Prawdy […]”

Pastor przypomniał również czytelnikom wszystkie zasady dotyczące wyborów, obowiązków i praw „starszych” oraz „diakonów”.

„[…] Wierzymy więc, że obecnie istnieje taka sama jak wówczas potrzeba przestrzegania porządku i obierania starszych, a powody ku temu są dziś identyczne, jak były w tamtym czasie – a są one następujące:

  • W Kościele (zgromadzeniu), podobnie jak w rodzinie, są różne stopnie duchowego rozwoju. Niektórzy z braci i sióstr są »niemowlętami w Chrystusie«, potrzebującymi szczerego mleka Słowa Bożego, podczas gdy inni potrzebują silniejszego pokarmu – i takimi powinni też być karmieni. Wynika więc z tego, że »sposobni do nauczania« powinni być w odpowiedniej pozycji, aby zaspokoić te różne potrzeby Pańskiej trzody. Przytrafiają się też różne trudności, niebezpieczeństwa, doświadczenia i pokusy, które powinny być przezwyciężone. Stąd konieczność roztropnych nadzorców, sposobnych i doświadczonych mężów, którzy by w pokorze i gorliwości zabiegali o duchowe dobro współbraci, umieli nauczać ich i utwierdzać w Prawdzie.
  • Podobnie też – jak w pierwotnym Kościele – spotykamy »wilki w owczej skórze«, którzy gotowi są wprowadzać »kacerstwa«. Przed takimi trzoda Pańska powinna być ochraniana – przez odpowiednio uzdolnionych i obranych braci, którzy mają prowadzić ją na »paszę zieloną«, tj. dopomagać jej do coraz lepszego wyrozumienia Prawdy. Apostoł przestrzega przy tym, że i »z was samych powstaną mężowie mówiący rzeczy przewrotne, aby za sobą pociągnąć uczniów«. Dlatego też wierni starsi powinni umieć takich prędko rozpoznać, a trzodę przestrzegać i bronić przed podobnymi wpływami (Dz. Ap. 20:28-30; Tyt. 1:10-11; 2 Piotra 2:1-3).
  • Gdyby powyższe apostolskie zarządzenia i naznaczenia nie były nam dane, wówczas niektórzy z wiernych sami mogliby wysunąć się naprzód, zajmując stanowisko przywódców, na którym staraliby utwierdzić się na stałe. W taki sposób całe grono wiernych wkrótce zostałoby opanowane przez takich samowolnych i ambitnych przewodników. Podobne wypadki przytrafiają się dość często i dlatego bracia pisząc nam o tym, prosili o doradę, w jaki sposób można by uwolnić się z tego sidła – bez obrazy lub jakiejkolwiek krzywdy wobec brata przywłaszczającego sobie takie naczelne stanowisko […]”

Ciekawą rzeczą jest, że już w tamtym czasie pastor Russell wyraźnie dostrzegał i rozumiał, że praca starszych powinna być wsparta przez osoby wybierane na diakonów.

„[…] Oprócz tych prowadzących, zgromadzenie wyznaczyło pewną liczbę sióstr [ogółem dziesięć], które współpracują z braćmi w odwiedzaniu i ogólnej służbie pasterskiej. Siostry te są wybrane w szczególny sposób, tak, by dysponowały czasem i umiejętnościami potrzebnymi do tej służby. Ich działalność prowadzona jest przede wszystkim wśród sióstr, podczas gdy bracia prowadzą wieczorne spotkania głównie z myślą o braciach.

To oczywiście nie koliduje z obowiązkami i przywilejami wszystkich w troszczeniu się jeden o drugiego, zapewnia jednak pewną systematyczną opiekę nad wszystkimi, którzy inaczej byliby może do pewnego stopnia pomijani, gdyż nie wszyscy są w takim położeniu, że mają wystarczająco dużo czasu i innych możliwości do swojej dyspozycji. Ponadto jesteśmy czasami zajęci na rozmaite sposoby, co mogłoby uniemożliwić właściwe sprawowanie owych pasterskich obowiązków bez takiego wsparcia.

Przy końcu każdego kwartału spotykamy się z tymi działającymi braćmi i siostrami, by porozumieć się odnośnie do duchowego stanu oraz duchowych potrzeb tutejszego zgromadzenia. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy powiedzieć, iż wśród tych współpracowników nie zauważamy żadnej oznaki niezgody, skłonności do kłótni czy próżnej chwały. Praca jest podejmowana i wykonywana w duchu miłości i pokory, a także w umiłowaniu dobra. Jest więc bardzo błogosławiona ku zbudowaniu tutejszej drogiej trzódki”.

 * * *

We wrześniu pastor wydał rozszerzoną wersję wcześniej broszury, którą zatytułował The Tabernacle Shadows of the Better Sacrifices (Cienie Przybytku lepszych ofiar). Liczący 104 strony pamflet z ilustracjami, był dostępny w bardzo przystępnej cenie 10 centów za sztukę. W tym samym miesiącu wydano także duńsko-norweskie tłumaczenie drugiego tomu The Millennial Dawn vol. II: The Time is at Hand (Nadszedł Czas). Chociaż koszty wysyłki zagranicznej były dużo wyższe, to utrzymano taką samą cenę jak wersji angielskiej. Do końca roku wydano także ogółem osiem traktatów z serii Old Theology Quarterly. Wznowiono traktat A Dark Cloud and its Silver Lining, który zalecano wszystkim tym, którzy właśnie opuszczali ortodoksyjne kościoły nominalnego chrześcijaństwa i przychodzili do poznania prawdy Słowa Bożego. Zupełnie nowymi traktatami były: Dlaczego jako ostatni witacie powrót Króla?, Czekaj na Pana i Pomocna dłoń dla studentów Biblii.

O skali prowadzonej przez cały 1895 rok pracy najlepiej mówią cyfry. Do pastora Russella napłynęło ogółem około 20 tys. listów, z których na 12 939 odpisano. W obsłudze tej wielkiej korespondencji pastorowi pomagali asystenci. Listy napływały z całych Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii, ale także od osób i grup zainteresowanych z Afryki, Indii, Australii, Ameryki Południowej i Indii Zachodnich. Przez cały rok wydano 1 mln 440 tys. traktatów, 122 tys. egzemplarzy czasopisma Strażnica Syjonu, oraz rozprowadzono 87,5 tys. sztuk tomów Millennial Dawn (Brzask Tysiąclecia). Wpływy i wydatki wyniosły 13 219 $. Niepokojącą pozycją było zadłużenie Towarzystwa Traktatowego Strażnica Syjonu wobec wydawnictwa Tower Publishing Co., które na koniec roku wyniosło 9 511 $. Od kwoty tej stowarzyszenie musiało płacić odsetki. Tower Publishing Co. było finansowo oddzielną spółką biznesową, w całości pozostającą w posiadaniu Charlesa. Wydawało ono wówczas większość publikacji stowarzyszenia, za wyjątkiem kilku dużych zleceń złożonych w innych wydawnictwach. Tak więc Russell ze swoich własnych środków pokrywał niedobór finansów i dzięki temu zadłużenie nie wpływało na wydawanie kolejnych publikacji. Przez cały czas dostarczano także darmowe numery periodyku osobom, które o to prosiły. Pomimo licznych trudności, praca nadal postępowała do przodu.

  * * *


1896 rok


(Russell ma 44 lata)

W lutym 1896 roku ukazała się wyjątkowa publikacja muzyczna. Był to śpiewnik Zion’s Glad Songs of the Morning (Radosne pieśni Syjonu o Poranku), który zawierał teksty 14 nabożnych pieśni z nutami. Śpiewnik został udostępniony czytelnikom jako specjalne wydanie Strażnicy Syjonu. Dodatkowe zamówienia realizowano w cenie 5 centów za egzemplarz śpiewnika. Była to więc cena niezwykle niska, co powodowało, że śpiewnik stał się szeroko dostępny dla wszystkich zainteresowanych osób. Charles zwracał uwagę, że śpiewanie pieśni zawierających nauki prawdy buduje zarówno umysł, jak i serce myślących chrześcijan. Pisał, że jest to jeden ze sposobów głoszenia Ewangelii.

W kwietniu wydany zostało jeden z najbardziej popularnych traktatów z serii Old Theology Quarterly. Był to traktat zatytułowany Co Pismo Święte mówi o piekle? Pastor przedstawił w nim liczne wersety Pisma Świętego, tłumacząc biblijne znaczenie słowa „piekło” (hebr. „sheol”, gr. „hades”). Był to obszerny, liczący 80 stron traktat, który swoją wielkością przypominał broszury. Jego cena wynosiła 10 centów za sztukę.

  * * *

PROBLEMY MAŁŻEŃSKIE

Charles i Maria Russell, 1896 r.

Tymczasem znacznie pogorszyła się sytuacja w małżeństwie Charlesa i Marii Russell. Nieporozumienia dotyczyły ich życia osobistego, zawodowego i religijnego. Na pierwsze miejsce wysunęła się wówczas kwestia praw kobiet w Kościele. Charles powierzył swojej żonie bardzo duży zakres obowiązków w Domu Biblijnym – uczestniczyła ona w obsłudze napływającej korespondencji, przeprowadzała korektę nadsyłanych artykułów, pisała swoje własne artykuły do czasopisma, nadzorowała pracę współpracowników, a nawet odwiedzała różne lokalne zbory. W Towarzystwie Traktatowym Strażnica Syjonu pełniła funkcję sekretarza i skarbnika. Charles więc kochał i szanował swoją żonę, kładł jednak silny nacisk na nauki biblijne mówiące o zwierzchnictwie męża nad kobietą – „A chcę, abyście wiedzieli, iż każdego męża głową jest Chrystus, a głową niewiasty mąż, a głową Chrystusową Bóg” (1 Kor. 11:3).

Miłość małżeńska Charlesa i Marii została poddana surowej próbie poprzez rozszerzane przez obmówców plotki o rzekomym niewłaściwym związku pastora z ich przybraną pasierbicą Rose Ball. W pogłoskach pojawiały się także nazwiska innych kobiet, z którymi pastor miał utrzymywać niemoralne stosunki. Wszystkie te pomówienia z pewnością głęboko odcisnęły się na małżeństwie Russellów, jednak możemy powiedzieć, że przez bardzo długi czas Maria w pełni ufała Charlesowi. Podczas swoich podróży po zborach z pełnym zaangażowaniem broniła dobrego imienia męża. Jednak wszystkie te pomówienia i oszczerstwa musiały pozostawić jakiś ślad w sercu i umyśle Marii.

Wraz z jej licznymi wyjazdami po zborach pojawił się kolejny problem. Mianowicie zaczęła ona zyskiwać coraz większą popularność, zwłaszcza wśród innych kobiet. Charles zaczął zauważać pewną niestosowność całej sytuacji, mianowicie, że jego żona samodzielnie odwiedza zgromadzenia studentów biblijnych, w których czasami otrzymywała przywilej przemawiania. Wielu współpracowników Domu Biblijnego twierdziło, że Maria stała się sufrażystką (łac. suffragium – głos wyborczy). Pojawiła się nawet pogłoska, że Maria usiłowała werbować kobiety ze zboru w Allegheny do ruchu sufrażystek. Pastor zwrócił wówczas uwagę żonie, że nie powinna w żadnym znaczeniu przywłaszczać sobie roli przywódcy lub nauczyciela, i uznać biblijną pozycję kobiety w domu oraz w Kościele. Uwaga ta nie rozwiązała problemu, tylko jeszcze bardziej pogorszyła sytuację. Było to jak dolanie oliwy do ognia. Maria zdecydowanie wystąpiła w obronie „praw kobiet”, przedstawiając przy tym swoją własną interpretację biblijnych wersetów. Charles oczywiście nie zgodził się z tym punktem widzenia. Maria okazała się jednak nieugięta i zaczęła propagować swój punkt widzenia wśród członków zboru w Allegheny, pozwalając sobie przy tym na krytyczne uwagi wobec pastora. Przekonywała kobiety, że nauki Russella poniżają niewiasty i odbierają im godność jako człowieka, odmawiając także pełni praw uczniowskich w chrześcijańskiej szkole biblijnej. Charles odebrał te słowa jako oszczerstwa i był bardzo zagniewany na przewrotną działalność żony, która w krótkim czasie doprowadziła do otwartego sporu wśród pracowników Domu Biblijnego. Możemy przypuszczać, że do pewnego czasu Charles usiłował rozwiązać nieporozumienia z żoną za zamkniętymi drzwiami. Jednak dyskusje coraz częściej przenosiły się w miejsca publiczne w Domu Biblijnym, powodując, że współpracownicy byli świadkami rozmów toczących się w gniewnym i wzburzonym duchu. Wszystko to stawało się pożywką dla kolejnych plotek. Zdarzało się, że między Charlesem i Marią mijały całe dni milczenia, podczas których małżonkowie nie okazywali sobie nawet najmniejszych oznak uprzejmości lub pozdrowień podczas posiłków. Kilkakrotnie Charles podejmował starania, aby przekonać żonę, by w obecności pracowników nie prowadzić kłótni lub niewłaściwych wymian zdań. Nic jednak nie osiągnął.

W tak trudnej i zarazem niezwykle delikatnej sytuacji, pastor poinformował żonę, że powinna natychmiast zakończyć swoją działalność. Wywołało to jednak wybuch złości i buntu Marii, za którą poszły niektóre z kobiet ze zboru. Konsekwencją otwartego buntu było zajęcie przez Marię stanowiska silnej opozycji wobec pastora. Początkowo przejawiała się ona w krytykowaniu artykułów pisanych przez męża – podważała strukturę zdań, składnię oraz zasady pisowni. Zmęczony nieustanną krytyką żony, Charles zaczął omijać Marię, dając artykuły do recenzji komuś innemu. Również w wyjazdy po zborach zaczął jeździć sam. W ten sposób Maria została zupełnie odsunięta na bok – nadal mieszkała w Domu Biblijnym, jednak jej rola i zakres obowiązków zostały zacznie zmniejszone. Charles kilkakrotnie podejmował próbę pojednania, jednak Maria odmawiała wszelkich rozmów, dopóki nie zostanie przywrócona do swych wcześniejszych praw, jakie posiadała w Domu Biblijnym. W konsekwencji Charles wyprowadził się z ich prywatnego mieszkania i zamieszkał w jednej ze zwykłych kwater, które zajmowali pracownicy stale mieszkający w Domu Biblijnym. Ich wzajemne stosunki były już tak trudne, że w ogóle nie rozmawiali z sobą, a Maria nawet nie mówiła żadnych słów na przywitanie lub pożegnanie męża. Po kilku niestosownych sytuacjach, do jakich doszło w miejscach publicznych, Charles 9 lipca napisał następujący list do żony:

„Żeby uniknąć nieporozumień, pozwól sobie powiedzieć, że w tych okolicznościach jest właściwe, aby to od ciebie teraz zależało uczynienie pierwszego kroku w kwestii formalnych zwrotów grzecznościowych między nami. Byłoby niestosowne, gdybym to ja podjął inicjatywę w sprawie takich uprzejmości jak »dzień dobry« czy »dobranoc« itp”.

Z pewnością list ten tylko pogorszył sprawę. Czytając jednak ten list musimy pamiętać o czasach w których oni żyli, oraz o zasadach wyznawanych przez Russella. Powodowało to, że słowa, jakie pisał, miały taki, a nie inny wydźwięk.

Później Charles w następujących słowach opisał tamte wydarzenia:

„Ponieważ sprawy zaczęły się układać, idee »praw kobiet« i osobista ambicja znów zaczęły wychodzić na wierzch i zauważyłem, że aktywna kampania pani Russell w mojej obronie oraz bardzo serdeczne przyjęcie jakie drodzy przyjaciele zgotowali jej w tym czasie podczas podróży (którą dobrowolnie zgodziła się odbyć z wyraźnym celem bronienia i usprawiedliwiania mnie wśród tych przyjaciół, którzy byli zaniepokojeni oszczerstwami rozpowszechnianymi przez tych, którzy byli zamieszani w spisek) uczyniło jej krzywdę przez wzmocnienie jej samooceny. Zamiast uważać miłe wyrażenia przyjaciół jako odnoszące się do niej jako do przedstawiciela STRAŻNICY, przedstawiciela Prawdy, którą ona rozpowszechnia oraz przedstawiciela swojego męża, jak również do jej osobistej wartości, kobieta ta wydawała się przypisywać wszystkie te wyrażenia tej ostatniej – jako świadectwa jej osobistych zdolności. Stopniowo wydawała się dochodzić do wniosku, że nic nie było odpowiednie do STRAŻNICY oprócz tego, co ona sama napisała i byłem ciągle niepokojony sugestiami zmian w tym, co pisałem. Bolało mnie, gdy zauważałem to rosnące usposobienie, tak obce pokornemu umysłowi, który charakteryzował ją przez pierwsze trzynaście szczęśliwych lat.

Stopniowo jej interpretacja »onego sługi« wywierała wpływ na jej umysł. Najpierw sugerowała, że ponieważ w ludzkim ciele jest dwoje oczu, dwoje uszu, dwie ręce, dwie stopy, itd., mogłoby to dość właściwie reprezentować dwoje – ją i mnie jako koniecznie jedno w małżeństwie i w duchu i w Panu. Lecz ambicja tu się nie zatrzymała (jest ona bujnie rosnącą rośliną). W ciągu roku pani Russell doszła do wniosku, że końcowa część wypowiedzi (tj. Mat. 24:48-51) nie jest jedynie ostrzeżeniem, lecz że będzie miała swoje wypełnienie – że oznacza, iż jej mąż wypełni ten opis, i że w rezultacie ona zajmie jego miejsce jako »on sługa« w podawaniu pokarmu na czas słuszny. Było to w 1896 roku. Zgodnie z tą myślą doszła do wniosku, że jej odrębność nie jest wystarczająco widoczna w STRAŻNICY, która podaje tylko to, iż jest współwydawcą. Zażądała, by jej nazwisko pojawiało się potem przy każdym artykule, jaki napisała. Powiedziałem jej, że to będzie oznaczało usunięcie jej nazwiska jako współwydawcy. Zgodziła się mówiąc, że i tak nie daje to wiele, bo nikt nie zna jej artykułów. W tym czasie poinformowała mnie, że jej artykuły muszą się ukazywać dokładnie tak, jak je napisze, bez poprawek czy zmian z mojej strony.

Zgodziłem się na wszystkie te prośby, mówiąc jej jednak, że obawiam się, że czytelnicy STRAŻNICY odbiorą to tak jakbym pomniejszał zasługi swojej żony pomijając ją jako współwydawcę, umieszczając ją zamiast tego tylko jako korespondenta. Co więcej, zasugerowałem, że jeśli nie będę mógł nanosić poprawek wydawcy do jej artykułów, będzie to oznaczało, że niektóre z nich nie ukażą się w STRAŻNICY, ponieważ tam, gdzie będą konieczne liczne poprawki, będzie łatwiej napisać artykuł samemu. Ci, którzy posiadają stare numery STRAŻNICY po przyjrzeniu się im stwierdzą, że nazwisko pani Russell jako Współwydawcy po raz pierwszy znikło z drugiej strony STRAŻNICY w numerze z listopada 1896 r. W obawie, że mogłoby to być przez niektórych zrozumiane jako zniewaga dla mojej żony odniosłem się do tej sprawy w numerze z 15 grudnia na str. 301 »Rocznego sprawozdania Towarzystwa Broszur« w tych słowach: »Niektórzy zauważyli usunięcie naszego „współwydawcy”, wyjaśniamy więc teraz wszystkim, że zostało to dokonane na jej własną usilną prośbę. Woli ona pojawiać się jako korespondent pod swoim własnym podpisem, pani M. F. RUSSELL.«”

  * * *

W międzyczasie, w lipcu wznowiono traktat Czy Pismo Święte uczy, że wieczne męki są zapłatą za grzech? tym razem w języku holenderskim, a później jeszcze w niemieckim. W języku szwedzkim wznowiono traktat Dlaczego jako ostatni witacie powrót Króla? i we francuskim Czy wiesz?

  * * *

TOWARZYSTWO BIBLIJNE I TRAKTATOWE STRAŻNICA

Watch Tower Bible and Tract Society

W dniu 19 września 1896 roku Russell zmienił nazwę korporacji Zion’s Watch Tower Tract Society na Watch Tower Bible and Tract Society (Towarzystwo Biblijne i Traktatowe Strażnica). Z nazwy usunięto słowo „Syjon”, a dodanie zwrotu „Biblia” wskazywało, że Towarzystwo rozpoczęło drukowanie różnych przekładów Pisma Świętego. Jednak przeciwnicy Russella doszukiwali się w tej decyzji próby usunięcia Marii Russell ze wszelkich udziałów w stowarzyszeniu. Wszystkie posiadłości oraz udziały dawnego stowarzyszenia zostały przeniesione do nowej korporacji biznesowej. Jednak wśród członków nowego zarządu brakowało Marii. Wszystkie dokumenty rejestracyjne stowarzyszenia całkowicie wykluczały jakikolwiek związek prawny Marii Russell z Towarzystwem Biblijnym i Traktatowym Strażnica. Charles wskazywał, że utworzenie nowego stowarzyszenia jest bardzo korzystne i umożliwia rozszerzenie prowadzonej działalności.

Praca dzieliła się na następujące działy:

  1. Departament Redakcyjny Strażnicy – zespół redakcyjny Strażnicy Syjonu.
  2. Departament Korespondencji – w ciągu roku obsługiwał około 20 tys. listów napływających do Domu Biblijnego, dbając o realizację wszystkich zamówień oraz kwestie związane z prowadzeniem rachunkowości.
  3. Departament Wydawnictwa – dział zajmował się przygotowywaniem literatury do druku, inwestycjami w zakup papieru, pracą drukarni, oprawą książek, pakowaniem i wysyłką.
  4. Departament Kolportażu – utrzymujący ciągłą współpracę z kolporterami, zapewniający im dostawy literatury oraz finansowe wsparcie.
  5. Departament Ewangelizacji – zajmował się on kontynuowaniem pracy rozpoczętej przez kolporterów. Pomagał małym grupom studentów biblijnych, zachęcając ich i oferując pomoc duchową poprzez organizowanie spotkań. W tym roku pastor Russell, porządkując służbę Pańską, wprowadził marszruty usług w zborach dla 21 pielgrzymów, którzy wówczas regularnie jeździli po lokalnych kongregacjach.
  6. Departament Dystrybucji Traktatów – uczestnikiem tego działu pracy mógł zostać każdy czytelnik periodyku Strażnica Syjońska. Do jego zadań należała dystrybucja darmowych traktatów.
  7. Departament Finansów – prowadzący pełną księgowość finansową w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawnymi Stanów Zjednoczonych.

Przez cały rok wydano 1 mln 135 tys. traktatów, 183 tys. egzemplarzy czasopisma Strażnica Syjonu, oraz rozprowadzono 74 tys. sztuk tomów Millennial Dawn (Brzask Tysiąclecia). Wpływy i wydatki wyniosły 21 143 $. Podczas tego roku spłacono wszystkie zobowiązania wobec wydawnictwa Tower Publishing Co.

W tym samym roku towarzystwo po raz pierwszy wydało Biblię. Stowarzyszenie uzyskało zgodę na wydrukowanie w Stanach Zjednoczonych drugiego wydania Nowego Testamentu w tłumaczeniu Josepha B. Rotherhama (The New Testament Newly Translated and Critically Emphasised z 1864 r.). Publikacja Nowego Testamentu otwierała zupełnie nowy rozdział w historii stowarzyszenia, które od tej pory publikowało już nie tylko czasopisma, traktaty, broszury i książki, ale także Biblię. Aby umożliwić łatwiejszą dystrybucję literatury w Europie, w 1896 roku otworzono w Niemczech magazyn i centrum dystrybucji. W jego działalność bardzo mocno zaangażował się Adolf Weber. Rozprowadzał on literaturę w Niemczech i Szwajcarii.

  * * *

Pod koniec roku pastor Russell zaproponował zborom rozpoczęcie akcji organizowania wykładów publicznych na temat Wykresu Wieków. Każdy ze zborów miał podjąć próbę wynajęcia odpowiedniej sali lub pomieszczenia w kościele, rozwiesić plakaty reklamujące spotkanie i przeprowadzić wykład publiczny. Podkreślano przy tym, że wykłady są darmowe i otwarte dla publiczności, oraz że podczas spotkania nie będą zbierane żadne datki. Okazało się, że propozycja była udanym pomysłem. Wykłady publiczne spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem i setki ludzi z uwagą słuchało prezentacji na temat Planu Wieków. Podczas tych spotkań sprzedano setki tomów Millennial Dawn oraz rozdano liczne darmowe traktaty. Tak więc chociaż w życiu osobistym pastora Russella panowało zamieszanie i postępował coraz większy rozpad pożycia małżeńskiego, to w kwestii kontynuowania działalności religijnej odnosił on coraz większy sukces. Sukcesu tego jednak nie można było przeliczyć finansami, gdyż był on widoczny w coraz większej liczbie osób uczęszczających na zebrania w lokalnych zborach w całym kraju. Oni wszyscy korzystali ze wskazówek Słowa Bożego i pragnęli być coraz lepszymi chrześcijanami. Przy dziele tym nieustannie ciężko pracował pastor Russell.

W 1896 roku w wieku 35 lat zmarł osobisty księgowy Russella, George Rindfuss.

  * * *

———————————————

Opracowano na podstawie: Charles F. Redeker, Pastor C.T. Russell. Messenger of Millennial Hope, s. 9-45. Niektóre informacje zaczerpnięto z: F. Zydek, Charles Taze Russell: His Life and Times. The Man, the Millennium, and the Message i czasopisma Watch Tower.


Zobacz także:

1897-1898 – Walka Armagieddonu

Szczegółowy życiorys C.T. Russella


Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.