R1486-5 Wzmocnienie przez pokorę

Zmień język 

::R1486 : strona 5::

Wzmocnienie przez pokorę

„Ale kto z was największy jest będzie sługą waszym […] albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wyście wszyscy braćmi” – Mat. 23:10,11

PYCHA jest samolubstwem wzrosłym w nasieniu. Duch samolubny chciwie przywłaszcza sobie możliwie jak najwięcej wszystkiego, co uważa za dobre i wartościowe – bogactwo, uczoność, chwałę, popularność, wyróżnienie pomiędzy ludźmi. Pewna miara powodzenia w osiągnięciu tych skarbów pobudza tym więcej samolubną duszę do zarozumiałości, niezależności i obojętności na dobro drugich, co stopniowo, lecz szybko zamieni się w arogancką i nadętą pychę, która będzie się wzmagać z każdym przebłyskiem doczesnego powodzenia. W miarę, jak samolubstwo coraz więcej dojrzewa, osoba, mająca takiego ducha, nadyma się, aż do śmieszności i z rozkoszą wynosi się i szczyci swoją ważnością i godnością czci i pochwały.

Kto może miłować takie usposobienie? Jest ono bez żadnej wartości we wszystkich oczach oprócz swych własnych. Nie dziw, więc, że jest napisane: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 Piotra 5:5), a również: „Przed zginieniem przychodzi pycha, a przed upadkiem wyniosłość ducha” (Przyp. 16:18). Jak mogłoby być inaczej? Albowiem ta sztuczna wartość musi z czasem opaść do swego właściwego poziomu. Wiatr nie zawsze będzie przepychał fałszywy prąd za rzeczywistą wartość, a przebite bańki ziemskiej próżności ujawnią rzeczywistą postawę każdego człowieka. Szczęściem będzie dla takich, gdy w ich upokorzeniu nie rozbudzi się w nich duch buntu i walki przeciwko Bogu, który niechybnie zakończy się zniszczeniem, o ile skrucha wnet nie nastąpi.

Jakże o wiele lżejszą i rozumniejszą jest droga pokory. Duch pokory nie szuka swoich rzeczy, nie nadyma się i nie próbuje spekulować na nadmuchanych wartościach, nie rozumie o sobie więcej, aniżeli potrzeba rozumieć, ale rozumie o sobie trzeźwo – nie przeceniając, ani też nie umniejszając swoich talentów lub dokonanych przez siebie dzieł. Pokora stara się zawsze czynić wszystko na trwałej podstawie, chociaż dąży do tego, aby osiągnąć prawdziwą wartość i zasłużyć na prawdziwą chwałę Boskiego uznania i na Jego łaskę.

Człowiek, który nie docenia swej wartości dochodzi o wiele bliżej prawdy aniżeli ten, co samego siebie przecenia; albowiem faktem jest, że żaden członek upadłego rodu, bez względu na to o ile lepszym może być w porównaniu z innymi, więcej posiniaczonymi przez upadek, nie ma niczego takiego, czym mógłby się poszczycić. Zauważmy, na przykład, jak skąpą pod wieloma względami jest ludzka znajomość w każdej dziedzinie. Jako rodzaj nie jesteśmy w stanie dociec naszej historii od początku przez poprzez stulecia; nie możemy wykazać naszego pochodzenia ani przepowiedzieć naszego przeznaczenia. Nie jesteśmy w stanie dobrze zrozumieć głębokiej filozofii tak fizycznej jak i umysłowej części naszego organizmu. Istnieją tajemnice w nas samych jak i w około nas, których i najwięksi uczeni zgłębić nie mogą; i tylko małe dusze, których świat umysłowy ogrodzony jest horyzontem ich własnego doczesnego dobra, wynoszą się swoją uczonością lub mądrością i myślą, że mają coś, czym mogą się chełpić. Ludzie prawdziwie mądrzy nigdy się nie wynoszą. Ich współbliźni mogą nazywać ich wielkimi, mądrymi i czcigodnymi, lecz oni dobrze wiedzą jak są małymi i nieświadomymi, niezasługującymi na poważanie, bo rozumieją, że poza widnokręgiem ich ograniczonej wiedzy znajdują się przeogromne pola wiedzy jeszcze niezbadane. Prawdziwie zacna dusza czuje się małą przy brzegu tych rzeczy niezbadanych, z wdzięcznością przyjmuje Boskie objawienie, co do swej natury, pochodzenia, przeznaczenia, itd., i cierpliwie oczekuje na słuszny Pański czas ku lepszemu wyrozumieniu różnych tajemnic Jego cudownej łaski. Pysznienie się bogactwem lub sławą jest jeszcze gorszym. Bogactwo samolubnie przechowywane lub samolubnie używane z pewnością, że nie dodaje najmniejszej zasługi jego właścicielowi, bez względu czy on takowe odziedziczył czy też sam je zdobył; natomiast chwała u ludzi upadłych jest tylko dowodem, że ten, co ją otrzymuje niewiele przewyższył popularne granice ludzkich zdobyczy. Najwyżej jest on tylko na równi z duchem czasu. Człowiek, który przewyższa ogólny nurt popularnej myśli, nigdy nie będzie człowiekiem popularnym, czy sławnym. Każdy taki musi dowieść swej prawdziwej moralnej siły przed powszechną opozycja i przez znoszenie powszechnego szyderstwa; czyli, mówiąc inaczej, przez uniżenie się.

Z powyższego rozważania widzimy, jak słuszną i mądrą jest Boska reguła poniżania pysznych, a wywyższania pokornych i jak rozumną była rada naszego Pana pobudzająca uczniów do rozwijania w sobie ducha pokory, a do unikania nawet pozorów pychy. Zauważywszy wzrost i objawy tego ducha pomiędzy Faryzeuszami, którzy czynili wszystko tak, aby byli widziani od ludzi, którzy miłowali najpierwsze miejsca na ucztach, w synagogach i aby ludzie zwali ich mistrzami, Jezus rzekł do uczniów: „Ale wy nie nazywajcie się mistrzami; albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi”. W języku dzisiejszym znaczyłoby to: „Nie nazywajcie się Przewielebnymi, Doktorami Teologii i niech nie będzie wyróżnienia między duchowieństwem a laikami (świeckimi); albowiem jeden jest prawdziwie wielebny Pan i Nauczyciel, Chrystus, a wyście wszyscy braćmi”. „Ale kto z was największy jest, będzie sługą waszym”; albowiem Boską regułą jest: „A ktoby się wywyższał, będzie poniżony; a ktoby się poniżał, będzie wywyższony”.

Plan Boży zrozumiany w całości, wykazuje, że wywyższenie jakiejkolwiek osoby lub klasy przez Boga jest zawsze w celu błogosławienia innych, którzy nie są tak wywyższeni. Na przykład wywyższenie Pana naszego Jezusa i Jego Kościoła jest w celu błogosławienia innych; podobnie wybranie i szczególne okazanie łaski Izraelowi, były ku błogosławieniu innych narodów.

Możemy zauważyć, że taka reguła jest wynikiem najwyższej uczynności i miłości Bożej ku wszystkim Jego stworzeniom wszelkiego imienia i stanu i ujawnia głęboką mądrość Bożą oraz Jego miłość tak w nagradzaniu prawdziwie godnych, jak i w sprowadzeniu na sprawiedliwych i dobrotliwych wpływu, ku dokonaniu jak najwięcej sprawiedliwych i uczynnych wyników. W ten sposób uczynną służbą i wzajemną miłością Bóg w słusznym czasie zwiąże w jedno całą rodzinę na niebie i na ziemi przez pośrednictwo i służbę największego ze wszystkich sług, Jezusa Chrystusa.

Bądźmy posłuszni tej radzie naszego Pana i uniżajmy się pod mocną ręką Bożą, aby nas wywyższył czasu swego (1 Piotra 5:6). Uczyniliśmy to już do pewnego stopnia w tym, że nie uznajemy więcej za naszych mistrzów różnych przywódców nominalnego Kościoła. Nie uznajemy Lutra, Kalwina, Weseleya ani innego człowieka lub grupy ludzi za naszych mistrzów; ani nie uznajemy Rzymskiego papieża za naszego papieża, czyli ojca świętego. Bóg jest naszym Ojcem, a Jego pomazany Syn jest naszym Panem i Głową. Od Nich, a nie od naszych braci, oczekujmy nagrody za naszą wierność; „Albowiem nie jest Bóg niesprawiedliwy, aby zapamiętał pracy waszej i pracowitej miłości, którąście okazali ku imieniu jego, gdyście służyli świętym i jeszcze służycie” – Żyd. 6:10.

Zapewne nie jest to lekką sprawą postępować ścieżką pokory, ustawicznie wstrzymywać ludzkie aspiracje i trzymać ofiarę na ołtarzu, aż do jej zupełnego spożycia; lecz w taki tylko sposób możemy sprawować nasze zbawienie i powołanie z bojaźnią i z drżeniem; inaczej zaś okazalibyśmy się niegodnymi nagrody wysokiego powołania, obiecanej wiernym zwycięzcom, kroczącym ściśle śladami naszego Wodza, który był cichy i pokornego serca – Filip. 2:8,12.

Dopiero wtedy, gdy jesteśmy pokornymi i wiernymi, Pan uczyni nas wybranymi naczyniami, aby nieść Jego drugim. Gdy będziemy pokorą opróżnieni z ducha zarozumiałości, Bóg napełni nas Swoim Duchem i prawdą i wtedy będziemy mogli iść naprzód mocni w Panu i w sile mocy Jego, żeby sprawować waleczną służbę jako żołnierze krzyża.

====================

— 1 stycznia 1893 r. —