R1611-22 Przyszłość – społeczna i religijna

Zmień język 

::R1611 : strona 22::

PRZYSZŁOŚĆ – SPOŁECZNA I RELIGIJNA

DOSTRZEGANA PRZEZ PASTORA KONGREGACJONALNEGO

Kaznodzieja, dr C. I. Scofield, pastor znanego kościoła kongregacjonalnego w Stanie Texas, wygłosił niedawno (pisane to było w roku 1894) kazanie o niespełnionych proroctwach wyjaśnianych przez znaki czasu. Kazanie jego było następujące:

Będę wam dziś mówił o niespełnionych proroctwach, jak one widoczne są w znakach czasów. Stosownie do tego tematu rozważać będziemy słowa zapisane w ewangelii według Łuk. 12:54-56: „Mówił też [Jezus] i do ludu: Gdy widzicie obłok wschodzący od zachodu, zaraz mówicie: Przychodzi gwałtowny deszcz; i tak bywa. Obłudnicy! postawę nieba i ziemi rozeznać umiecie, a tego czasu jakoż nie poznawacie”?

Faktycznie, ówczesny lud Boży nie rozpoznał czasu nawiedzenia swego, nie rozeznał obecności od dawna obiecanego Mesjasza, głównie i jedynie dlatego, że nie badali znaków ich czasów w świetle proroctw. Od Księgi Rodzaju aż do Malachiasza, duch proroczy malował, ogólnikowo z początku, a później coraz wyraźniej i szczegółowiej portret Tego, który miał przyjść. Możemy powiedzieć, że biografia Jego napisana była wieki naprzód.

W słusznym czasie On przyszedł i proroctwa zaczęły przekształcać się w historię. Przez trzy lata wypełniał ziemię i atmosferę znakami, utożsamiającymi Go z wymaganiami proroczego portretu. Do dnia dzisiejszego zupełnie niezaprzeczalnym dowodem mesjaństwa Jezusowego jest niezmienność literalnego wypełnienia się proroctw, w Nim i przez Niego wypełnionych. Proroctwa i ewangelia odpowiadają sobie nawzajem tak, jak druk odpowiada ułożonym czcionkom, a fotografia odpowiada negatywowi. I należy pamiętać, iż przepowiednie były tak szczegółowe i dokładne, że wykluczały możliwość oszustwa. Możliwe jest komukolwiek powiedzieć: „Jam jest Chrystus”, lecz niemożliwe jest dla kogokolwiek ułożyć swój rodowód dwa tysiące lat przed swoim narodzeniem i narodzić się w wyznaczonym czasie, w szczególnej miejscowości, z dziewiczej matki.

Obserwując to wszystko, zdziwieni jesteśmy, że w czasie Chrystusa Pana ludzie nie mogli zdobyć się na tak prosty sposób wypróbowania Jego pretensji – proroctwami biblijnymi. On Sam kilka razy wzywał ich do zrobienia tej próby, lecz oni, chociaż umieli rozeznawać znaki obłoków i ziemi, do końca pozostali zupełnie ślepymi, co do ogromnych zjawisk i znaków ich czasów.

Czy nie jest jednak możliwe, że my jesteśmy równie ślepymi na tak samo widoczne znaki? „Mamy mocniejszą mowę proroczą” (2 Piotra 1:19) – powiedział św. Piotr, który nazywa proroctwa „świecą w ciemnym miejscu świecącą” i upomina, że dobrze uczynimy, gdy na tę świecę będziemy zwracać pilną uwagę, ale czy my chodzimy w światłości tej świecy? Czy nie jest raczej prawdą, że Pisma prorocze są najmniej dokładnie badanymi częściami Świętej Księgi? Możemy być jednak pewni, że nie dzieje się nic takiego, co nie byłoby przewidziane i przepowiedziane, i pewnym jest także to, że rzeczy przepowiedziane, a należące jeszcze do przyszłości, wypełnią się w swoim czasie. Czy nie jest więc możliwe, że do nas Pan mówi: „Jakoż to że tego czasu nie poznajecie”?

Idźmy więc za tą wskazówką: Najpierw zauważymy proroctwa, opisujące kończące się wydarzenia obecnej dyspensacji i wprowadzenie następnej. Potem rozglądnijmy się czy czasami nasze obłoki nie objawiają pewnych przepowiedni tych rzeczy.

Pierwszą poważną mową proroczą, uroczystą, stanowczą i powtarzaną jest to, że wiek ten zakończy się katastrofą.

„W ostateczne dni nastaną czasy trudne. Będą znaki na słońcu, na księżycu i na gwiazdach, a na ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą, gdy zaszumi morze i wały; tak iż ludzie drętwieć będą przed strachem, i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na wszystek świat; albowiem mocy niebieskie poruszą się. A tedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w obłoku z mocą i chwałą wielką” (2 Tym. 3:1; Łuk. 21:25-27). „Ale jako było za dni Noego, tak będzie i przyjście Syna człowieczego. Albowiem jako za dni onych przed potopem jedli, i pili, i żenili się i za mąż wydawali aż do onego dnia, którego wszedł Noe do korabia i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i zabrał wszystkie; tak będzie i przyjście Syna człowieczego” (Mat. 24:37-39). „Albowiem sami dostatecznie wiecie, iż on dzień Pański jako złodziej w nocy, tak przyjdzie. Bo gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo! tedy na nich nagłe zginienie przyjdzie, jako ból na niewiastę brzemienną, a nie ujdą”. Następnie, mając na względzie mnóstwo proroczych świadectw, jakie mamy w swych rękach, apostoł dodaje: „Lecz wy, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił” – 1 Tes. 5:2-5.

Nie ma potrzeby mnożenia świadectw, jeśli wszystkie zmierzają do tego samego celu. Mniemanie, że przez pokojowy proces ewolucji i poszerzenia kultury, przez różne ulepszenia i wynalazki oraz uniwersalne przyjęcie Ewangelii Chrystusowej, przejdziemy do złotego wieku tysiącletniego błogosławieństwa, w świetle proroctwa, jest bezpodstawnym sennym marzeniem. Prawda, że prorocze wizje mówią o takim dniu, lecz leży on poza straszną przepaścią krwi, łez i rozpaczy, która oddziela nas od tegoż dnia. Do tej przepaści, ten wiek spieszy coraz szybciej, aż zakończy się katastrofą.

Tyle o obszernych i znamiennych świadectwach proroczych, które ten, co biegnie, może czytać. Następnie Księga Objawienia (a do pewnego stopnia także drugi list do Tesaloniczan) podejmuje proroctwa tyczące się czasów ostatecznych i wyjaśnia je szczegółowo. Z tych poznajemy nie tylko, że zakończenie tego wieku będzie kulminacyjnym uciskiem, ale możemy się nawet dowiedzieć, jakie elementy spowodują tę katastrofę. Proszę jednak zauważyć, iż nie mówię, że Objawienie podaje nam: co ma poprzedzić ową katastrofę, ale: z czego ona sama będzie się składać.

Pierwszym jest wojna; i to wojna, jakiej przed tym świat nie widział, wojna kolosalna, powszechna, rozpaczliwa. „Pokój z ziemi odjęty będzie”. Nie tylko zorganizowane boje narodu przeciwko narodowi, ale i mordercza pasja ludzka rozpęta się i „będą zabijać jedni drugich”. Naturalnym wynikiem takich warunków będą głód, z powodu nie obsianych pól, i mory.

Następnie: straszne te warunki doprowadzą do krwawej anarchii – do zburzenia wszelkich zorganizowanych rządów.

Powinno być widocznym, że o ile naprawdę dochodzimy do końca tego wieku, to pewne niewątpliwe znaki nadchodzącej grozy powinny być dostrzegalne. Wojny rozmiarów apokaliptycznych wymagają dłuższego okresu przygotowań. W prymitywnych warunkach, plemię porywało się do walki przeciwko plemieniu nagle, lecz my nie żyjemy w warunkach prymitywnych. Jeżeli więc dostrzegalibyśmy, że narody stale zmniejszają zbrojenia, pozbywają się przyborów wojennych; odsyłają pułki żołnierzy do pracy rolnej lub fabrycznej; rozbrajają fortece, to bylibyśmy pewnymi nie tego, że proroctwa zawiodły lub zawiodą, ale że one nie wypełnią się w naszych czasach.

Podobnie anarchia, w znaczeniu uniwersalnym, nie jest produktem jednej godziny. Instynkty konserwatywne są za silne i zamiłowanie do domu, posiadłości i bezpieczeństwa jest głęboko zakorzenione. Ludy mogą obalać rządy, jak to czyniły w przeszłości, lecz tylko po to, aby ustanowić inne, według ich upodobania. Jednak prawdziwa i prymitywna anarchia nie może nastąpić spontanicznie. Jeżeli więc dostrzegalibyśmy, że ludność wszystkich krajów wzmaga się w zamiłowaniu do porządku i w poważaniu praw; jeżeli rozruchy i niezadowolenie z istniejącego porządku rzeczy zmniejszają się i znikają, to możemy być pewni, że koniec tego wieku jest jeszcze daleko od nas. I w takim razie możemy nadal kupować i sprzedawać w nadziei, że nagromadzenie dóbr będzie miało pewną wartość jeszcze na wiele lat.

Nie potrzebujemy też być zaniepokojeni, jeżeli, dokonując przeglądu naszych czasów, zauważymy, że tylko jeden lub parę narodów tu i ówdzie jest gotowych do walki albo, że tylko nieznaczne ruchy anarchiczno-socjalistyczne nieśmiało wysuwają swoje teorie. Jakie są fakty w tym względzie? Czy nie dostrzegamy, że fakty są tak podejrzane, tak jawne i tak bezwzględne, że cały świat czuje się jakoby w cieniu nadchodzącej klęski?

Zauważmy najpierw cienie wojny: Czy zbrojenia zmniejszają się? Przeciwnie, Europa, Wschód i cała przestrzeń starożytnego Rzymu (do której szczególnie stosują się orzeczenia prorocze) przepełnione są uzbrojonymi ludźmi, więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystkie narody zbroją się w gorączkowym pośpiechu. Chociaż stoją nad przepaścią bankructwa, gromadzą złoto i zwiększają ilość materiałów wojennych, mimo że wiedzą dobrze, iż wysiłki te i koszta przewyższają wszelkie możliwe dochody; a jednak czynią to, ponieważ wszyscy czują, że zbliża się jakiś ogromny kryzys.

W ostatnich dwóch latach (1892 i 1893), Bismarck i Gladstone, najbardziej doświadczeni i najzdolniejsi mężowie stanu, wyrazili się, że istniejąca sytuacja tego świata nie wróży pokojowego rozwiązania problemów; że świat raczej spieszy do wojny wojen, której wyników nikt nie może przepowiedzieć. Podobną opinię wyraził niejaki De Blowitz, paryski korespondent „The London Times”, którego mądrość, orientacja i rozwaga w tych sprawach są tak uznawane, że konsultuje się z nim każdy rząd i ufa mu każdy władca. Wszyscy zgodnie oświadczają, że o ile przyjdzie do wojny, ona rozszerzy się na całą ziemię. (Jak dokładnie to spełniło się w dwóch wojnach światowych! – Przyp. tłum.)

Jedenaście milionów mężczyzn, jest dziś (w 1894r.) uzbrojonych, ćwiczonych i gotowych zanurzyć proroczą ziemię w morzu krwi. Niemiecki cesarz Wilhelm powiedział swemu przyjacielowi Poultneyowi Bigelow: „Żyjemy jakoby na wrzącym wulkanie. Nikt nie może przepowiedzieć dokładnej chwili wybuchu; lecz napięcie jest tak wielkie, że niedawny rozruch pomiędzy francuskimi i włoskimi robotnikami w Aiques – Mortes – zwykły tylko rozruch – o mało co nie wywołał strasznego konfliktu międzynarodowego”.

Tyle, co do wojny, jako znaku końca. Jakie są widoki co do przepowiedni anarchistycznych? Wszystkim wiadomo, że obecnie, po raz pierwszy w historii świata, prowadzona jest jawna propaganda socjalistyczna. Socjalizm jest manią marzących doktrynerów, desperackim celem proletariatu w Rosji, we Francji, w Niemczech, w Anglii, we Włoszech.

Od filozoficznego socjalizmu Bellamy i idealistów do anarchicznego-socjalizmu Spiesa, Schwaba i Neebe’a jest jeszcze daleko; lecz jak długo zajęło Francji, w latach 1790-93, przejście od Rousseau i Diderota do Robespierre’a? Tak, szanowni słuchacze, znaki anarchistyczne rozpalają się na naszym symbolicznym niebie, obok złowrogich znaków wojennych. Są jeszcze inne znaki. Z pomiędzy synów ludzkich figurują w oczach proroctw szczególnie dwie grupy – kościół chrześcijański i starożytny Izrael. Zapytujemy więc: Jaki jest proroczy obraz co do Kościoła przy końcu tego wieku? Odpowiedź jest wyraźna i charakterystyczna, tak, że nikt nie powinien jej przeoczyć. W Kościele, przy końcu wieku miały wzmagać się odstępstwa, obojętność i światowość po stronie wielu; a wzmożona gorliwość, pobożność i czynność po stronie kilku.

Jakie znaki mamy obecnie? Spójrzmy na nasze Kościoły. Świat wszedł do Kościoła, a Kościół poszedł do świata, tak, że właściwy obraz kościoła został zatarty. Moralni i uczciwi ludzie tego świata z pogardą wskazują palcami na życie wielu z tych, którzy mienią się nauczycielami religii. Jednak we wszystkich Kościołach znajdują się jeszcze garstki wiernych, którzy modlą się i wspierają duchową, lokalną i zagraniczną pracę misyjną; i ci są tak samo wierni w gorliwości, pobożności i poświęceniu jak wierni byli żyjący w wiekach przeszłych. Zaprawdę, ten znak wskazujący na zbliżanie się katastrofy, uwidocznia się także.

A co powiemy o Izraelu? Wszyscy badacze Pisma Świętego wiedzą, że jest wiele proroctw dotąd niewypełnionych, dotyczących odbudowania ich kraju. (Należy pamiętać, że to było pisane w 1894r.). To nie znaczy, że każdy Żyd musi powrócić do Palestyny, tylko że naród ten musi otrzymać swoją niezależność w ziemi swych ojców. Czy są jakieś znaki w tym względzie? Każdy czytelnik gazet ma gotową odpowiedź. Słowem: więcej Żydów jest w Palestynie obecnie, aniżeli powróciło ich z niewoli babilońskiej, za czasów Ezdrasza i Zorobabela. W ostatnich dziesięciu latach, wróciło do Palestyny więcej Żydów aniżeli w którymkolwiek podobnym okresie od zburzenia Jerozolimy – w ostatnich trzech latach więcej aniżeli w poprzednich trzydziestu.

Znaczna ilość Żydów mieszka obecnie (w 1894r.) w Rosji, gdzie przechodzi takie prześladowania, że smutek i oburzenie ogarnia każdego uczciwego człowieka. Tknięty litością, Baron Hirsch starał się o przesiedlenie swoich cierpiących współbraci do Ameryki Południowej, lecz rosyjscy Żydzi sami, powodowani niezachwianą wiarą w proroctwa, zorganizowali wielki ruch syjonistyczny, promujący kolonizację Palestyny. Ten ruch będzie miał powodzenie; gdy zaś zamiar Barona Hirscha zawiedzie. (Historia minionych 60 lat udowodniła jak prawdziwą była ta przepowiednia).

Tak więc szanowni przyjaciele, gdy uważnie badamy wizje prorocze tyczące się warunków zakończającego się okresu i gdy potem śledzimy nasze przestworza za znakami, dostrzegamy cztery poważne zjawiska – przygotowania do światowej wojny, powszechną anarchię, światowość Kościoła i rozbudzenie się narodu Izraelskiego i wzrost jego znaczenia, którego świat nie rozeznaje, lecz które nas, synów dnia a nie nocy, powinno uświadamiać, że koniec tego wieku zbliża się. Jak chwalebną jest rzeczą, że lampa proroctw nie tylko oświeca przepaść, nad brzegiem której zawisł nasz wiek, ale oświeca także brzeg chwalebnego Tysiąclecia, po drugiej stronie owej przepaści, gdzie narody odkupione chodzić będą w światłości i pokoju pod panowaniem Mesjasza, z odbudowanym Izraelem, objawiającym Jego ziemską chwałę. A nawet poza tym złotym wiekiem, dozwolone nam jest dostrzegać nowe niebiosa i nową ziemię – wieczność.

====================

— 15 stycznia 1894 r. —