R5912-182 „I idą huf za hufem”

Zmień język 

::R5912 : strona 182::

„I IDĄ HUF ZA HUFEM”

„[…] bądźcie napełnieni duchem” – Efez. 5:18.

ZASTANÓWMY się pokrótce nad słowami Apostoła Pawła skierowanymi do świętych, Kościoła Chrystusowego. One nie stosują się jedynie do próżnych nauczycieli, którzy uchodzą za pobożnych, ale do tych, którzy w pełni przyjęli warunki Bożego Powołania, którzy uczynili zupełne poświęcenie, które jako jedyne wprowadza nas na stanowisko synów Bożych. Jedynie tacy posiadają Ducha Bożego. Tylko tacy są spłodzeni z Góry. Jednak św. Paweł chciałby, abyśmy pamiętali, że nie wystarczy, że otrzymamy spłodzenie z Ducha Świętego, które następuje zaraz przy wejściu na wąską drogę. Powinniśmy zauważyć, że Duch Święty napełnia nas coraz bardziej, w miarę jak postępujemy na naszej drodze ku Niebu. Mała iskierka nowego umysłu powinna dzień po dniu stawać się mocniejsza i jaśniejsza.

Jeśli ten rozwój nie nastąpi, jeśli po prostu staniemy w miejscu, to wkrótce zaczniemy tracić grunt pod nogami. Natomiast, gdy będziemy się rozwijać, to ziemski człowiek stopniowo będzie zanikał, a nowy będzie się rozwijał. Rozwój chrześcijanina powinien być stały i nieprzerwany. Mamy być coraz bardziej napełniani Duchem. Czasami dzieci Boże mówią: „Pragnę być napełniony Duchem Bożym, ale wydaje mi się, że moje możliwości są za małe. Chciałbym posiadać tego Ducha w większym stopniu, lecz nie mogę być tym, kim chciałbym być. Nie jestem zadowolony z moich osiągnięć”. Jeśli jednak z zapałem i modlitwą staramy się być podobni do Chrystusa, nie zniechęcajmy się. Pamiętajmy, że jeśli będziemy napełnieni do naszych obecnych możliwości, to właśnie to napełnienie powiększy nasze możliwości. Wtedy nasze gliniane naczynie pomieści więcej Ducha Świętego. To z kolei jeszcze bardziej zwiększy naszą pojemność. W ten sposób możemy być stale napełniani.

Gdyby było niemożliwe, abyśmy zostali napełnieni Duchem Bożym, to natchniony Apostoł nie pouczyłby nas o tym. Dla prawdziwie poświęconego dziecka Bożego nie tylko jest to możliwe, ale jest to obowiązkiem. Ale tak, jak w oceanie występują przypływy i odpływy, podobnie jest z odczuwaniem obecności Pańskiej i Jego uśmiechem nam towarzyszącym. Może nie zawsze w wystarczającym stopniu zdajemy sobie sprawę z Jego obecności, ale święci Pana muszą nauczyć się chodzić wiarą, ufać Jemu i Jego nieustającej miłości, ufać, że jest obecny z nami, nawet jeśli fizyczny zły stan zdrowia lub niekorzystne

::R5912 : strona 183::

zewnętrzne okoliczności lub warunki mogą czasami spowodować depresję psychiczną. Mamy radować się w Panu, nawet gdy chwilowo przeżywamy mniejsze lub większe duchowe uciski.

POTRZEBA CODZIENNEGO BADANIA SIEBIE

Apostoł Piotr, pisząc o wspaniałym zbawieniu Kościoła, mówi: „W czem weselicie się teraz maluczko, (jeźliże potrzeba) zasmuceni w rozmaitych pokusach, Aby doświadczenie wiary waszej daleko droższe niż złoto, które ginie, którego jednak przez ogień doświadczają, znalezione było wam ku chwale i ku czci, i ku sławie w objawienie Jezusa Chrystusa. Którego nie widziawszy, miłujecie, którego teraz nie widząc, wszakże weń wierząc, weselicie się radością niewymowną i chwalebną” (1 Piotra 1:6-8). Możemy radować się nawet wśród srogich doświadczeń, które powodują cierpienia oraz łzy. Czasami może się wydawać, że jesteśmy bardziej napełnieni Duchem niż innym razem. Jednak, jeśli usilnie staramy się codziennie chodzić z Bogiem, to tak naprawdę nie będzie to miało miejsca. Może to być tylko pewna powierzchowna różnica odczuć. Prawdziwe dziecko Pana powinno stale się rozwijać.

Duch, czyli usposobienie świata, będzie dążył do tego, aby zapanować nad Nowym Stworzeniem. Nowe Stworzenie musi być jednak czujne, aby dostrzec, czy jego umysł i ciało są wolne od wszystkiego, co nie byłoby w pełnej harmonii z Boskim Duchem Świętym. Każdy powinien starać się, aby w tej sprawie osądzić samego siebie. Nie możemy osądzać siebie nawzajem, ale powinniśmy osądzać siebie. Mamy dopilnować, aby Duch Pana objawiał się w naszych słowach, myślach i postępowaniu. Powinniśmy to czynić coraz skuteczniej, coraz bardziej i bardziej konsekwentnie, w miarę jak idziemy dobrą drogą i wzrastamy w łasce oraz wiedzy. Uczynimy to, jeśli czuwamy, modlimy się, walczymy dzień po dniu.

Duch Boży, który powinien w nas obfitować, sprawi, że całe nasze jestestwo będzie tak przejęte zasadami sprawiedliwości przedstawionymi w Słowie Bożym, będzie tak rozkochane w Niebiańskich sprawach, Niebiańskich nadziejach i Niebiańskich perspektywach, że wszystko inne nie będzie miało dla nas wartości. Takie uczucia będą naszymi błogosławionymi doświadczeniami, jeśli będziemy nadal wiernie kroczyć wąską ścieżką oraz jeśli „starać się będziemy, abyśmy go więcej poznali”.

Lecz, gdy w przeciwieństwie dostrzeżemy zbyt dużą dbałość o ciało, będziemy snuć ziemskie plany, mając skłonność do gromadzenia skarbów na ziemi, zamiast w Niebie, to powinno to wzbudzić nasz niepokój. Powinniśmy zadać sobie pytanie, jakie mamy wady, czy nie zaniedbujemy środków łaski – modlitwy sam na sam z Bogiem, badania Jego Słowa, rozmyślania nad chwalebnymi rzeczami, do których zostaliśmy powołani, obserwowania samych siebie, co do naszego wzrostu w owocach Ducha. Jeśli zauważymy, że mamy spornego ducha, to powinniśmy zapytać samych siebie: „Czy staramy się uczciwie i sprawiedliwie obchodzić z innymi – szanując ich prawa oraz ich nie naruszając? Czy pielęgnujemy miłość, która jest cierpliwa, przebaczająca i dobrotliwa?”– 2 Tym. 2:24; Efez. 4:31,32.

Jeśli po głębokiej analizie spostrzegamy, że jesteśmy w zupełnej harmonii z duchem miłości i stopniowo rozwijamy ten najważniejszy owoc Ducha, to radujmy się, bo gdyby było inaczej, powinniśmy bardzo nad tym ubolewać. Jeśli kierujemy się duchem miłości, możemy być pewni, że jesteśmy napełnieni tym Duchem. Duch ten będzie wzbogacał nasze serca i umysły, czyniąc nas z dnia na dzień lepszymi i szlachetniejszymi.

Jednak musimy ustawicznie czuwać i modlić się, ponieważ w przeciwnym razie istnieje ciągłe niebezpieczeństwo, że możemy się potknąć lub upaść z powodu naszych własnych błędów, lub błędów innych. Jesteśmy w ciągłym niebezpieczeństwie zboczenia z drogi, chyba że często będziemy udawać się do Tronu Łaski. Nie możemy być napełnieni, jeśli nie trzymamy się bardzo blisko wielkiego Źródła, z którego czerpiemy nasze zasilenie. Musimy codziennie zanosić nasze „gliniane naczynia” do tego Niebiańskiego Źródła, aby je uzupełniać, ponieważ jesteśmy naczyniami przeciekającymi. Nie mamy się zniechęcać, gdy nie zauważamy w sobie tak szybkiego rozwoju, jakiego pragnęliśmy. Mocne, wytrzymałe drzewa, które mają siłę oprzeć się najsilniejszym burzom, nie stają się takimi w jeden dzień. Ich wzrost jest powolny, a jego proces długi. Powinniśmy okazać naszą wierność Bogu przez ponowienie wysiłku po każdym potknięciu. On patrzy na nas nie po to, aby sprawdzić, czy jesteśmy doskonali w ciele – bo On wie, że takimi nie jesteśmy i być nie możemy – lecz patrzy czy posiadamy ducha gorliwości i wierności, który każdego dnia i w każdej godzinie stara się podbijać ciało i z radością nosić krzyż.

BŁOGOSŁAWIONE SKUTKI NAPEŁNIENIA DUCHEM ŚWIĘTYM

Chrześcijanin nie ma być podobny do człowieka światowego, który stara się utopić swoje kłopoty i nieszczęścia w pijaństwie, przyjemnościach, rozpuście i lekkomyślnych czynach, lecz udaje się z wszelkimi problemami do jedynego, prawdziwego Źródła pociechy, pokrzepienia i siły. To rozproszy wszelkie troski, dając mu pożądany odpoczynek i pokój, nawet wśród największych utrapień. Podobnie jak wyjątkowy zimorodek, który buduje gniazdo i wypuszcza swoje młode pośrodku morza, tak prawdziwe dziecko Boże może czuć się spokojne nawet wśród fal i burz i może rozwijać się jako Nowe Stworzenie i wypełniać wszystkie dobre zarządzenia woli Bożej.

Niezachwiana ufność w Panu, trwały odpoczynek duszy i gorliwość w służbie Bożej są treścią duchowego rozwoju. „I idą huf za hufem […]” (w ang. – „Z mocy w moc wzrastają” – przyp. tłum.) mówi Psalmista o mieszkańcach Syjonu. „[…] naprzód trawę, potem kłos, a potem zupełne zboże w kłosie”, tak Jezus powiedział o tej klasie. (Ps. 84:8; Mar. 4:28). Pomimo różnych trudności życiowych, oni jednak mogą wdzięcznie śpiewać w sercach swoich Panu. Oni się radują niezależnie od zewnętrznych ziemskich warunków. Mogą uśmiechać się

::R5913 : strona 183::

nawet przez łzy wiedząc, że zgodnie z obietnicą wszystko pomaga im ku dobremu. Jednak, aby osiągnąć ten rozwój, trzeba być napełnionym Duchem. Każdy poświęcony uczeń Chrystusa powinien osiągnąć ten poziom.

Pewien chrześcijański pisarz trafnie powiedział: „Gdziekolwiek w poświęconym sercu objawi się wierne naśladowanie Pana, tam prędzej czy później, nieuchronnie pojawi się kilka cech. Cichość i spokój ducha z czasem staną się cechami codziennego życia. Objawi się ono przez uległe przyjęcie woli Bożej, każdej godziny, każdego dnia, poddając się pod rękę Bożą, aby postępować lub cierpieć zgodnie z upodobaniem Jego woli. Nawet gdy jesteśmy prowokowani, okażemy łagodność; spokój pośród zgiełku i zamieszania; będziemy ulegać życzeniom innych [jeśli nie są sprzeczne z zasadami] oraz uwolnieni od trosk i strachu okażemy niewrażliwość na zniewagi i obelgi, brak zmartwień i niepokoju. Wszystkie te i wiele innych podobnych łask jest niezmiennie uznawanych za naturalny zewnętrzny przejaw tego wewnętrznego życia »żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu«”.

====================

— 15 czerwca 1916 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.