R0240-1 Pomazani do głoszenia

Zmień język 

::R0240 : strona 1::

Pomazani do głoszenia

„Duch Panującego Pana jest nade mną; przeto mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangeliję cichym, posłał mię, abym związał rany tych, którzy są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy; Abym ogłosił miłościwy rok (czas) Pański, i dzień pomsty Boga naszego” – Iz. 61:1,2

To proroctwo przytoczył Jezus (Łuk. 4:18) i odniósł je do siebie i swojej misji. Jesteśmy przekonani, że on został pomazany, gdy, w wieku 30 lat, osiągnął ludzką doskonałość, stawiając siebie Ojcu jako żywą ofiarę. Zaznaczył swe poddanie do śmierci poprzez chrzest Jana w Jordanie jednocześnie podkreślając swą wiarę w moc i wolę Bożą, która mogła wzbudzić go z grobu do nowości życia – jako istotę duchową. Jan był świadkiem pomazania Jezusa i wydał świadectwo mówiąc: „Widziałem Ducha zstępującego jako gołębicę z nieba, i został na nim. A jam go nie znał; ale który mię posłał chrzcić wodą, ten mi rzekł: Na kogo byś ujrzał Ducha zstępującego i zostającego na nim, tenci jest, który chrzci Duchem Świętym. A jam widział i świadczył, że ten jest Syn Boży” – Jan 1: 32-34.

Następnie pytamy – Jaka była wartość tego pomazania dla Jezusa? – i znajdujemy odpowiedź, że było ono najważniejszą rzeczą. Mimo że był on istotą duchową, to jednak zrezygnował z tego i przyjął naszą naturę, która nie jest duchowa, lecz ludzka. Nie miał już, zatem ciała niebieskiego, tylko ludzkie, cielesne, okazawszy się z postawy człowiekiem. Wierzymy, że nie było fałszu ani roszczeń w tej kwestii – żadnych pretensji ze strony Ojca i Jezusa. Wierzymy, że Jezus całkowicie i na zawsze zrezygnował ze swojego życia w duchowej lub niebiańskiej istocie i zamienił je na ludzką i ziemską egzystencję. Określamy tę kwestię jasno, ponieważ wielu wyznaje pogląd, że Jezus zatrzymał swój byt duchowy, jedynie go zakrywszy, udając (można nawet powiedzieć – oszukując), że był człowiekiem. Tacy ludzie mają nieustannie kłopot z wyjaśnieniem twierdzenia: „skuszonego we wszystkiem na podobieństwo nas, oprócz grzechu” (Żyd. 4:15), czy momentu kuszenia Jezusa przez diabła na puszczy itd.

Jeśli zatem Jezus naprawdę przyjął ludzką naturę i stał się człowiekiem, rozumiemy jak on, będąc bogatym (w lepszym stanie) stał się ubogim przez wzgląd na nas, abyśmy my, przez jego ubóstwo mogli zostać ubogaceni. Jeśli Jezus jedynie pozostawił swoje bogactwa na kilka lat, by znów je odzyskać i nigdy tak naprawdę nie zrezygnował ze swoich praw domagając się ich, to nie stał się ubogim, lecz tylko stwarzał takie pozory.

Jednak my wolimy przyjąć to tak jak jest napisane, wierząc, że Bóg jest prawdą, mimo że to zaprzecza wielu ludzkim teoriom. On, który był bogatym, stał się ubogim. On, który był istotą duchową, stał się istotą cielesną i ziemską. Jeśli nie dopuścił się żadnego grzechu, byłoby niesprawiedliwe umieszczanie go pod karą grzechu – „niewolą skażenia” (Rzym. 8:21) – śmiercią. Mimo posiadania naszej natury, on był doskonały. Był na dokładnie tym samym poziomie, na którym był Adam zanim zgrzeszył. Niezwykły cud narodzin Jezusa został zaaranżowany przez Boga w każdym szczególe.

Jezus osiągnął stan ludzkiej doskonałości mając trzydzieści lat. Wiedział dlaczego przyjął tą naturę – nie ponieważ chciał zostać człowiekiem i żyć na ziemi, zamiast być istotą duchową żyjącą w warunkach niebiańskich – ale by mógł wykonać plan Ojca i wykupić rodzaj ludzki ze śmierci przez ofiarowanie siebie jako okupu za nich „bo ponieważ przez człowieka śmierć, przez człowieka też [prawo do] powstanie umarłych” i „jako przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało grzesznymi; tak przez posłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało sprawiedliwymi” (1 Kor. 15:21; Rzym. 5:19).

W odniesieniu do Bożego prawa: oko za oko, ząb za ząb, życie za życie, tylko człowiek mógł zbawić, zapłacić okup za ludzkość i stąd konieczność, by ten, który był bogatym stał się ubogim.

Jak zauważyliśmy, Jezus zrozumiał dlaczego musiał stać się człowiekiem i spieszył, by to wypełnić, mówiąc słowami proroka: „Oto idę; w księgach napisano o mnie; Abym czynił wolę twoję, Boże mój!” (Ps. 40:8, 9). Wolą Ojca było, by doskonała istota z własnej woli oddała siebie na śmierć jako okup za nas wszystkich. Czy Jezus to wykonał? Tak, wszystko zostało poświęcone – ofiarą żywą, tam, w Jordanie – w symbolicznym chrzcie wodnym. Od tej pory życie ziemskie miało być poddane i poświęcane w każdym dniu oraz godzinie, póki WSZYSTKO się dokona – pochłonięty w śmierci – okup za wielu.

Niektórzy mogliby powiedzieć, że kiedy oddał swoje życie (jeśli tylko nie było to zwykłe udawanie) jego egzystencja musiała się na zawsze zakończyć. Odpowiadamy, tak; oddał wszystko co miał (Mat. 13:44). Jednak była jeszcze obietnica Ojca, którą Jezus dobrze rozumiał. Gdy okaże się on posłusznym „aż do śmierci”, to On, Ojciec stworzy go ponownie – jako nowe stworzenie, inne od ludzkich istot. To stworzenie, mimo że jest duchowe, to jednak różni się od istot anielskich – jest od nich wyższe. Wielce by go wywyższył, bo mimo że Jezus stał się człowiekiem, to był on wodzem całego Bożego stworzenia – „początkiem stworzenia Bożego” (Obj. 3:14). Jeśli zatem był posłuszny do śmierci, to musiał zostać wywyższony daleko ponad wszystkich i do wyższej godności i wyższego stanu, niż ten, którym cieszył się wcześniej – stać się uczestnikiem BOSKIEJ NATURY, uczestnikiem Boskiej Chwały, Czci i Nieśmiertelności.

Wartością pomazania było to, że poprzez nie Ojciec wydał świadectwo, że ofiara została przyjęta. Był to znak, dowód dla Jezusa, że Ojciec da mu BOSKĄ NATURĘ jeśli on dokończy i wypełni przymierze tam zawarte, kiedy rzeczywiście oddał swoje życie. Więcej jeszcze, moc Boża, działająca w nim umożliwiła mu nie tylko znanie woli Ojca, ale również wykonywanie jej. Zatem, ponieważ zupełnie wyzbył się swojej własnej woli, Bóg, sprawował w nim chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania swego, aby Jezus mógł powiedzieć „nie moja wola, lecz twoja niech się stanie” (Fil. 2:13; Łuk. 22:42).

Jezus przemawiał napełniony duchem lub mocą Bożą, gdy rzekł: „Słowa, które ja do was mówię, nie od samego siebie mówię, lecz Ojciec, który we mnie mieszka, on czyni sprawy” (Jan 14:10). Było tak nie tylko dlatego, że był on człowiekiem doskonałym, podczas gdy wszyscy inni byli niedoskonali, ale również dlatego, że słowa wypowiadał z polecenia wypełniającego Go Ducha Ojca, tak, że ludzie mówili o nim: „Nigdy tak nie mówił człowiek jako ten człowiek” (Jan 7:46).

Czy ktokolwiek podaje to w wątpliwość? Odnosimy się do słów Piotra (Dz. Ap. 10:37-39). „Wy wiecie, co się działo po wszystkiem Żydostwie, począwszy od Galilei, po chrzcie, który Jan opowiadał; Jako Jezusa z Nazaretu pomazał Bóg Duchem Świętym i mocą [ustanawiając Jezusa Chrystusem, co oznacza, że Jezus był pomazańcem], który chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkie opanowane od dyjabła; albowiem Bóg był z nim. A myśmy świadkami”

Kolejnym efektem pomazania było to, że w konsekwencji jego ofiary, już uznanej za dokonaną, (przez którą też odkupił rodzaj ludzki), mógł głosić i oznajmiać dobrą nowinę. Był on

„POMAZANY DO GŁOSZENIA”

Dla niego, który tak umiłował świat, że oddał swoje życie, wielką radością musiała być możliwość ogłaszania odkupionym dobrej nowiny błogosławieństwa dla nich, co też Jezus czynił.

Dociekamy dokładnych nauk, do których Jezus był pomazany, by je głosić. Jest bowiem zapewnienie, że jeśli dobrze je zrozumiemy, wydobędziemy wszystkie prawdziwe nauki i istotę właściwego głoszenia. Czy był on pomazany, by głosić, że każdy, kto nie uwierzy w „mały katechizm” i wieczne męki dla dziewięciu dziesiątych ludzkości sam siebie skaże na niekończące się męki? Nie. Czy był pomazany, by głosić takież męki mające zatracić jakiekolwiek z ludzkich stworzeń, bez względu na to jak słabych i przeciw jakiej ilości światła grzeszących? Nie, prorok nic nie wiedział na temat zezwolenia na głoszenie takich rzeczy. Gdzie, zatem, dzisiejsi głosiciele odnaleźli zgodę na głoszenie tych nauk i uczynienie z nich podstawy całego swojego nauczania? Nie z Zakonu, czy z Proroków, ani z Ewangelii (dobrej nowiny) Jezusa i jego Apostołów, tego jesteśmy pewni. Wzięli je zapewne z „tradycji ojców”, oraz z zasad wiary ukształtowanych w „wiekach ciemnych”, kiedy to ludzie Boży zaczynali uwalniać się od tego, co Luter nazwał „gnojowiskiem rzymskich dekretaliów”. Do głoszenia czego był zatem pomazany Jezus według proroka? Prorok odpowiada: „aby opowiadał Ewangeliję cichym”. Czym jest ta Ewangelia? To „zwiastowanie pojmanym wyzwolenia, a więźniom otworzenia ciemnicy” (Iz. 61:1).

Na ile konkretnie Jezus mówił o wyzwoleniu niewolników – o wolności dla chłopów pańszczyźnianych w Rosji, murzynów w Ameryce? I czy głosił, że nastąpi generalne wypuszczenie winnych z państwowych więzień? Z pewnością to ostatnie nie byłoby „dobrą nowiną”.

O nie, bracie; głosił on wolność niewolnikom innego rodzaju. Cały rodzaj ludzki jest niewolnikiem grzechu, uwiązany i okaleczony przez różne choroby, które pojawiły się z powodu grzechu i miliony odeszły do wielkiego więzienia – grobu. To są więźniowie i to jest więzienie i Jezus nie głosił żadnych innych. Ale czy Jezus w swoim nauczaniu kiedykolwiek odwoływał się do tego i głosił uwolnienie tych więźniów? O tak, wielokrotnie; posłuchajmy: „Nie dziwujcież się temu, boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy co są w grobach usłyszą głos jego (Jezusa); I wyjdą” „umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci, co usłyszą, żyć będą” (Jan 5:25, 28). I znowu „Jam jest zmartwychwstanie i żywot” (Jan 11:25).

Jezus głosząc uwolnienie od chorób, śmierci, potwierdził moc i autorytet swego nauczania przez „uzdrawianie wszelkiej choroby i wszelkiej niemocy” (Mat. 9:35), wzbudzanie z martwych i przemienianie smutku i żałoby w wesele i radość, dawanie „ozdoby zamiast popiołu” (Iz. 61:3). Wszystkie te cuda i całe nauczanie Jezusa było dowodem i zobrazowaniem mocy, przez którą wielka praca, jeszcze nie rozpoczęta, zostanie w końcu zrealizowana. Apostoł zaznacza to, gdy mówi o cudach Jezusa: „Tenci początek cudów uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej, a objawił [przed czasem Wieku Tysiąclecia] chwałę swoją” (Jan 2:11). Jezus nauczał zatem przez słowo i obrazowanie nadchodzącego uwolnienia rodzaju ludzkiego z niewoli chorób i śmierci, „pojmanym wyzwolenia, a więźniom otworzenia ciemnicy” (Iz. 61:1).

Ale podczas gdy Jezus miał swoją powszechną odezwę o uwolnieniu dla całego świata miał również specjalne posłannictwo do niektórych – zaproszenie dla tych, którzy chcą wejść przez ciasną bramę, iść wąską (trudną) ścieżką i zostać spadkobiercami „chwały, czci i nieśmiertelności” (Rzym. 2:7). O tej drodze Jezus prawdziwie powiedział, że „mało ich jest, którzy ją znajdują” (Mat. 7:14). I przewidując to, że tylko nieliczni wezmą swój krzyż i będą za nim szli, powołał tych, którzy byli gotowi to zrobić i zostać dziedzicami królestwa, które Bóg obiecał, małemu stadku, mówiąc: „Nie bój się, o maluczkie stadko! albowiem się upodobało Ojcu waszemu, dać wam Królestwo” (Łuk. 12:32). I ten aspekt Jezusowego nauczania jest wspomniany przez proroka. „Abym sprawił [obiecał] radość płaczącym w Syonie [skruszonym] … olejek wesela miasto smutku, (jest to obietnica ducha dla wszystkich, którzy prawdziwie zwracają się do Boga. Olejek to symbol ducha. Zatem „małe stadko” ma obietnicę udziału w tym samym pomazaniu co ich głowa – Jezus) i będą nazwani drzewami sprawiedliwości, szczepieniem Pańskiem, abym był uwielbiony” (Iz. 61:3).

Jezus głosił zatem „dobrą nowinę” w dwóch częściach. Po pierwsze do świata – restytucję wszystkich rzeczy przez zmartwychwstanie – zilustrowaną przez cuda; a po drugie – wysoką nagrodę i błogosławieństwo możliwe do osiągnięcia dla tych, którzy teraz będą kroczyć „wąską ścieżką” zilustrowane w osobie Jezusa, ponieważ on zostawił nam przykład, że mamy wstępować w jego ślady.

POMAZANY KOŚCIÓŁ

Moc ducha pomazania, która najpierw zstąpiła na głowę była słuszna i w słusznym czasie (Zielonych Świąt) zstąpiła na kościół, który jest jego ciałem. Pomazanie, które tam otrzymał pozostało w nim (1 Jana 2:27). Dlaczego Kościół został pomazany? Słowo odpowiada – aby mógł dzielić ze swoim Panem w obecnym czasie zhańbienie i ofiarę, a w nadchodzącym wieku chwały mógł być połączony z Chrystusem w chwale i mocy. Co więcej – tak jak on był „pomazany, by opowiadać ewangelię” (Łuk. 4:18), tak my, jego ciało, musimy być pomazani do głoszenia tej samej ewangelii w tych samych dwóch częściach: dla świata – wolność – restytucja przez okup i zmartwychwstanie, a dla małego stadka, które podąża za Barankiem – królestwo przez okup i poświęcenie.

To jest wszystko to, co nazwane jest „dobrą nowiną”. To jest to, co apostołowie głosili „Mając nadzieję w Bogu, że będzie, którego i oni czekają, zmartwychwstanie i sprawiedliwych, i niesprawiedliwych” (Dz. Ap. 24:15). Oni: „uczyli lud, a opowiadali w Jezusie (dzięki okupowi, który zapłacił) powstanie od umarłych” (Dz. Ap. 4:2, 17; 17:32 oraz 23:6).

Nowina była dla nich tak nowa i tak dobra, że faryzeusze i nauczeni w piśmie nie mogli uwierzyć, że to jest prawda; stali się oni tak przyzwyczajeni do nakładania na ludzi ciężarów, których nie pomagali im znosić (Mat. 23:4), że zwykli ludzie „dziwowali się wdzięczności onych słów (słów miłości i obietnic uwolnienia od śmierci), które pochodziły z ust jego” (Łuk. 4:22), czym wprowadzał w zakłopotanie ówczesne władze religijne. Zatem to jest – i zawsze będzie nauczanie o krzyżu, jego wartości – cenie pokoju dla wszystkich grzeszników, zawsze było to nauczanie dla wszystkich pomazanych , by oni głosili – „głupstwo”.

KTO MA GŁOSIĆ?

Odpowiedź: wszyscy, którzy odszywali ducha pomazania i są przez to uznani członkami ciała Chrystusowego (pomazańcy). Do każdego członka odnosi się to tak, jak do głowy: „przeto mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym” (Iz. 61:1). Każdy z nas ma dary i talenty różne od talentów innych członków i żaden z nas nie jest doskonały jak nasza głowa. Jednak każdy jest odpowiedzialny, by głosić tyle, ile to możliwe. Niektórzy potrafią głosić tłumom, a inni dwóm lub trzem, jedni chodząc po domach, a inni wykorzystując nadarzające się okazje; jeszcze inni roznosząc ulotki, inni oddając poświęcone pieniądze i powierzając je zarządzającym, by pomagali głosić braciom. Niektórzy mogą czynić kilka z wymienionych rzeczy, a inni wszystkie, a wszyscy powinni głosić swoim życiem i zachowaniem przemieniającą ludzi moc dobrej nowiny, ponieważ wszyscy jesteśmy żywymi listami, znanymi i czytanymi przez wszystkich.

Czy Ty głosisz? Wierzymy, że w malutkim stadku znajdą się tylko ci, którzy głoszą. Czy głosisz używając wszystkich swoich talentów i z całej swej siły? Jeśli tak, to usłyszysz słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny!” (Mat. 25:23). A jeśli nie, zacznij już teraz; pamiętaj, że poświęciłeś wszystko zanim zostałeś pomazany, i zostaniesz zwycięzcą, chcąc zatrzymać część tego, co poświęciłeś (Dz. Ap. 5:4). Paweł mówi: „kim jesteście według powołania waszego” (1 Kor. 1:26). Tak, jesteśmy powołani, by cierpieć z nim oraz by teraz ogłaszać dobrą nowinę, abyśmy we właściwym czasie mogli być wychwaleni i mogli uczestniczyć w rzeczach, które teraz głosimy. Nie jesteśmy powołani, ani pomazani, by otrzymywać cześć i gromadzić bogactwo, ale by wydawać i być wydawanym, by głosić dobrą nowinę. Dołóżmy wszelkich starań, by uczynić nasze powołanie pewnym i wykonywać to do czego jesteśmy powołani.

PRZYSZŁA PRACA I CHWAŁA

Jeśli Jezus był pomazany przez Ducha do głoszenia nadchodzących błogosławieństw i wolności dla umarłych więźniów, to czy głoszone przez niego (i nas) nauki były prawdą? Czy kiedykolwiek nastąpi ogólne uwolnienie? O tak! „Albowiem jako w Adamie wszyscy umierają, tak i (bezwarunkowo) w (lub przez) Chrystusie wszyscy ożywieni będą” (1 Kor. 15:22). Głoszenie dobrej nowiny poprzedza nastanie obiecanych błogosławieństw. Teraz głoszenie skierowane jest do „ubogich” – ci pragną i są nastawieni na słuchanie, by budować wpośród siebie ciało Chrystusowe, współdziedziców.

Ta praca już dobiega końca i wkrótce będą dane rzeczywiste błogosławieństwa (zamiast obietnicy). Wtedy wypełnią się słowa Jezusa: „Kto wierzy w mię, sprawy, które ja czynię, i on czynić będzie, i większe nad te czynić będzie” (Jan 14:12). Uczynkami, które spełniał Jezus były: wskrzeszanie z martwych, uzdrawianie chorych, otwieranie oczu ślepych itd. i żaden z uczniów nigdy nie czynił większych dzieł, stąd zastosowanie tych słów odnosi się do Wieku Tysiąclecia i wielkiej pracy, jaka ma być wówczas wykonywana i na którą wskazywały cuda Jezusa, o daleko mniejszym znaczeniu. Praca nadchodzącego Wieku Chwały, otwieranie oczu ludzkiego zrozumienia, by mogli poznać prawdę, otwieranie uszu, by mogli słyszeć i poznać „pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum” (Filip. 4:7), podnoszenie z choroby grzechu i uzdrawianie z moralnego kalectwa to z pewnością dużo, dużo większe dzieła, niż tymczasowe uzdrowienia, których dokonywał Jezus i które służyły tylko po to, by wskazać na jego (przyszłą) chwałę.

Ktoś zapyta: Co ma na myśli prorok, kiedy mówi, że on „ogłosi miłościwy rok (okres czasu) Pański i dzień pomsty Boga naszego”? (Iz. 61:2).

Czas łaski to Wiek Ewangelii, podczas którego, jeśli ktokolwiek usłyszy dobrą nowinę i całkowicie poświęci się Bogu, jako żywa ofiara, będzie przyjęty i stanie się współuczestnikiem dziedzictwa z Jezusem Chrystusem, naszym Panem. To jest czas łaski przez to, że podczas tego wieku Bóg przyjmuje wszystkie z takich ofiar. I czas ten kończy się wraz z tym wiekiem, ponieważ „małe stadko” będzie skompletowane i nikt więcej nie będzie przyjęty do BOSKIEJ NATURY.

Dzień pomsty naszego Boga to czas ognia, oczyszczającego ucisku, w którym świat i cały kościół, z wyjątkiem „małego stadka” będzie wypróbowany, oczyszczony i przygotowywany na błogosławieństwa Wieku Tysiąclecia. (To jest Dzień Pański (co wiemy ze świadectw prorockich) w którym, jak wierzymy, żyjemy od 1874 roku i który, jak wierzymy będzie trwał ze wzrastającą srogością – najpierw nad nominalnym Syjonem, a później nad światem, aż do roku 1914, z których pierwsze siedem lat, jak dotychczas widzimy, to czas łaski, który zakończy się w październiku tego roku).

Jezus, odnosząc to proroctwo do siebie, zatrzymał się w połowie tego paragrafu i nie powiedział nic odnośnie „Dnia Pomsty”, ponieważ nie był to właściwy czas. Duch, przez Słowo, pokazuje, że teraz jest właściwy czas. Tak wierzymy i dlatego teraz to ogłaszamy.

Jak bliską relację to pokazuje między Nim, jako głową, a nami jako ciałem pomazanym przez Pana. Szczególna praca ogłaszania „Dnia Pańskiego” – „Dnia Pomsty”, która teraz jest wykonywana, bo jest na to właściwy czas, jest wspominana jako część dobrej nowiny zwiastowanej przez pomazańców Bożych. Jest to dobra nowina tylko wówczas, jeśli potrafimy rozpoznać błogosławione rezultaty, które zamierza Bóg, a nastąpią one po jakimś czasie.

Bóg, powołał nas do ogłaszania dobrej nowiny. Zauważmy, że to, co robimy jest jego wolą, i tak jak apostoł Paweł, powinniśmy czuć: „biada mnie, jeźlibym Ewangelii nie opowiadał” (1 Kor. 9:16). Ale jeśli jesteście napełnieni tym tematem, ten przywilej będzie waszą największą przyjemnością i naczelną radością i będziecie mogli szczerze powiedzieć:

„Jak lubię opowiadać”.

====================

— Lipiec i sierpień 1881 r. —