R0255-27 Część II: Dlaczego nastąpi wtóre przyjście?

Zmień język 

::R0255 : strona 27::

CZĘŚĆ II

———-

DLACZEGO NASTĄPI WTÓRE PRZYJŚCIE?

To, że zamiarem naszego Pana względem nas jako Jego uczniów było, abyśmy zrozumieli, że dla jakiegoś celu, w jakiś sposób i o jakimś czasie przyjdzie On znowu, jest, jak przypuszczamy, przyjmowane i uznawane przez wszystkich zaznajomionych z Pismem Świętym.

Gdy mówił: „A jeśli pójdę (…), przyjdę znowu”, to uważamy, że odnosił się rzeczywiście do swojego powtórnego osobistego przyjścia. Niektórzy myślą, że odnosił się do zstąpienia ducha świętego w dniu Pięćdziesiątnicy; inni, że do zburzenia Jerozolimy itp., ale wszyscy najwidoczniej zapominają o tym, że w ostatniej księdze Biblii, napisanej ponad sześćdziesiąt lat po Pięćdziesiątnicy i dwadzieścia sześć lat po zburzeniu Jerozolimy, ten, co był umarły, a jest żywy, mówi o wydarzeniu należącym jeszcze do przyszłości: „A oto przychodzę rychło, a zapłata moja jest ze mną”. Zaś natchniony Jan odpowiada: „I owszem przyjdź, Panie Jezusie!”

Wielu uważa, że każde nawrócenie stanowi część przychodzenia Chrystusa i że w ten sposób kontynuować On będzie swe przychodzenie, aż nawróci się cały świat. Wtedy, jak twierdzą, przyjdzie On w pełni.

Najwyraźniej nie dostrzegają oni faktu, że świat nie będzie nawrócony, gdy On przybywa, że Biblia – nasz jedyny przewodnik po tym temacie – oświadcza, że „w ostateczne dni nastaną czasy trudne, albowiem będą ludzie rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga” , że „źli ludzie i zwodziciele postąpią w gorsze, jako zwodzący, tak i zwiedzieni” i że Jezus udzielił specjalnego ostrzeżenia swemu „małemu stadku”, mówiąc: „Baczcie na siebie, aby (…) ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich [nie uważających], którzy mieszkają na całej ziemi, a nie ujdą”.

I znowu, możemy odpocząć upewnieni, że gdy Jezus powiedział: „Będą narzekać wszystkie pokolenia ziemi i ujrzą Syna człowieczego przychodzącego”, to nie nawiązywał do nawrócenia się grzeszników. Czy pokolenia będą narzekać i płakać z powodu nawrócenia grzeszników? A jeśli odnosi się to, jak prawie wszyscy przyznają, do osobistej obecności Chrystusa na ziemi, to uczy nas, że wszystkim na ziemi nie spodoba się Jego przyjście, a z pewnością by tak było, gdyby wszyscy byli nawróceni.

Oni oczekują, że poprzez wysiłki Kościoła świat zostanie nawrócony i tak rozpocznie się Wiek Tysiąclecia, przy końcu którego Pan przyjdzie w wichrze ziemskich wydarzeń, nagradzając wierzących i potępiając grzeszników, że nawrócenie świata, związanie Szatana, sprawienie, iż „cała ziemia napełniona będzie znajomością Pańską”, a „narody nie będą się więcej uczyć sztuki wojennej” – to wszystko jest pracą Kościoła w jego obecnym śmiertelnym stanie. Gdy dokończy on tego wielkiego i trudnego zadania, Jezus przyjdzie, aby to zwinąć itd.

Posiadają oni wiele wersetów, które wyrwane z kontekstu zdają się potwierdzać taki pogląd. Uważamy, że nawet to – gdy spojrzy się na Boskie Słowo i plan jako na całość – będzie wykorzystane dla poparcia innego zapatrywania, czyli takiego, że Chrystus przybywa, aby królować, przed nawróceniem świata, że Kościół jest teraz na próbie, a nagrodą obiecaną dla zwycięzców jest dzielenie z Nim tego królowania: „Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej” – Obj. 3:21. „I ożyli, i królowali z Chrystusem tysiąc lat” – Obj. 20:4.

Nasi bracia wyznający postmillenaryzm posługują się szczególnie dwoma tekstami, do których chcielibyśmy się ustosunkować: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” – Mat. 24:14 (NB). Głoszą oni, że odnosi się to do nawrócenia świata przez Ewangelię, zanim zakończy się Wiek Ewangelii. My, wyznawcy premillenaryzmu, uważamy, że głoszenie światu nie oznacza jego nawrócenia, ale jak jest napisane – jest działaniem na świadectwo, czyli dla sprawdzenia.

To świadectwo już zostało wydane. W 1861 roku raporty towarzystw biblijnych wykazały, że Ewangelia została opublikowana w każdym języku świata; nie że wszyscy mieszkańcy ziemi ją otrzymali. Nie, nawet nie jeden na sto spośród 1,3 miliarda słyszał kiedykolwiek imię Jezus. Ale słowa wersetu się wypełniły: Ewangelia została ogłoszona każdemu narodowi.

Rozumiemy, że głównym i pierwszym zadaniem Ewangelii w obecnym wieku jest „wybrać lud imieniowi Jego” – Kościół – który w przyjściu Chrystusa jest z Nim połączony i otrzymuje Jego imię (Obj. 3:12).

Drugi werset to: „Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjacioły twoje podnóżkiem nóg twoich” – Mat. 22:44. Ogólnie wyciąga się z tego wersetu wniosek, że w niebie Bóg ma tron, na którym nieprzerwanie siedzi i gdy „Chrystus usiadł na prawicy Majestatu na wysokościach”, usiadł na tym samym tronie. Jest to błędne zrozumienie. Tron Boży, o którym jest tu mowa, nie jest materialny, lecz wskazuje na najwyższy autorytet Boga i Jego władzę, gdyż „niebo jest moim tronem, ziemia podnóżkiem nóg moich”, zaś Paweł mówi: „Dlatego też Bóg nader go wywyższył i darował mu imię, które jest nad wszystkie imię”. Dał Mu władzę (wyższą od każdej innej) następną po Ojcu. Gdyby Chrystus siedział na materialnym tronie do czasu, aż Jego nieprzyjaciele zostaną położeni podnóżkiem Jego nóg [wszyscy podbici], wtedy oczywiście nie mógłby On przyjść, zanim Tysiąclecie się w pełni nie rozpocznie. Ale jeśli to oznacza wywyższenie do władzy, to nie przeszkadza to Jego przyjściu i podporządkowaniu sobie wszystkich rzeczy.

Dla przykładu: Król Wilhelm zasiada na tronie Niemiec, mówimy – i nie odnosimy tego do królewskiego krzesła, bo tak naprawdę, to rzadko on na nim siada. Mamy na myśli, że rządzi on w Niemczech.

Prawica oznacza uprzywilejowane miejsce, pozycję zaszczytu i władzy, i zgadzają się z tym słowa Jezusa: „Ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego z obłokami niebieskimi” (burzowe chmury ucisku – Sof. 1:15) – Mar. 14:62. Będzie się On znajdował po prawicy podczas przyjścia i pozostanie po prawicy podczas Wieku Tysiąclecia. W obu koncepcjach można posłużyć się stosownymi argumentami, ale obie nie mogą być prawdą. Zamierzamy jednakże naświetlić ogólny

PLAN ZBAWIENIA

aby się przekonać, która z koncepcji się z nim zgadza. Czyniąc to, poznamy charakter pierwszego i wtórego przyjścia, jak i ich wzajemną relację, oraz będziemy wiedzieli, w jaki sposób je umiejscowić.

Po pierwsze więc: Czy Bóg ma plan? Wszyscy muszą przyznać, że ma, chociaż wszyscy skłonni są uważać i mówić o Jego zamiarach, jak gdyby działał On na zasadzie przypadku i rządził wyłącznie w oparciu o okoliczności. Nie, czyż ten, który zganił człowieka za budowanie wieży bez wcześniejszego obliczenia wydatków, stworzyłby wszechświat i ludzi bez oszacowania kosztów? Nie, bracia; „Znajome są u Boga od początku wszystkie jego drogi”. Bóg ma plan, cel i wiemy, że wszystkie Jego zamiary się ziszczą. Ale jak możemy odkryć ten plan? Jest on dla nas objawiony w Jego Słowie. „Badajcie się Pism.” Porównujcie werset z wersetem, gdyż

„Bóg tylko może swe czyny osądzić
I plan wykonać On tylko może”.

Odnośnie każdej kwestii jesteśmy bardziej skłonni pytać: Co mówi mój kościół?”, zamiast pytać: „Co mówi Pismo Święte?” Zbyt chętnie zasięgamy opinii teologicznych u ludzi, zamiast sięgać do Słowa Bożego. Badajmy, pamiętając o tym, że „Pisma święte mogą uczynić (…) [nas] mądrymi”, a „świadectwo Pańskie wierne, dające mądrość nieumiejętnemu”.

Z poprzedniego rozdziału nauczyliśmy się, dlaczego zło zostało dozwolone. W Piśmie Świętym jego istnienie jest przypisane diabłu. Zło trwa, ponieważ trwa moc Szatana. Będzie tak do końca obecnego wieku, gdyż diabeł jest księciem [władcą] tego świata (Efez. 2:2). Będzie on panował jako jego władca tak długo, jak będzie mógł, czyli aż zostanie związany. Nie może zostać związany, dopóki ktoś silniejszy od niego nie pozbawi go władzy.

Bóg, oczywiście, może mieć nad nim kontrolę, a o Jezusie jest napisane: „Jest mi dana wszelka władza na niebie i na ziemi”.

Ale choć Jezus ma władzę, to dla mądrego celu nie używa jej, pozwalając królować złu i do pewnego stopnia władać światem oraz przyzwalając diabłu być „księciem tego świata” (Jan 14:30). Nadchodzi jednak czas, gdy On „obejmie wielką swą władzę i zacznie królować”, wywyższając swój Kościół, dając mu „władzę nad narodami”, tak że zamiast – jak teraz – być „poddanym władcom tego świata”, będzie „rządzić narodami”. Ale kiedy przejmie On taką kontrolę? Gdy Kościół Wieku Ewangelii, „jego ciało” (gr. ekklesia), zostanie skompletowany. (Zło jest teraz dozwalane ze względu na próbowanie i doskonalenie świętych.) To kompletowanie Kościoła odbywa się podczas brzmienia siódmej trąby (Obj. 11:15). Wtedy dokona się tajemnica [Kościół] Boża, a „królestwa tego świata staną się królestwami Pana naszego i Chrystusa jego” [Kościół]. Teraz więc pytamy: Czy to przejście władzy

OD SZATANA DO CHRYSTUSA

dokonuje się na skutek nawrócenia się narodów do Chrystusa przez głoszenie Ewangelii? Odpowiadamy: Nie. W tym czasie narody nie są nawrócone – „i rozgniewały się narody, i przyszedł gniew twój” (w. 18). Gdyby były nawrócone, nie byłyby takie rozgniewane ani nie przyszedłby na nie gniew Boga. Przeciwnie, Bóg uczy w wielu miejscach Pisma Świętego, że na narody przyjdzie czas wielkiego ucisku. „Oto idzie z obłokami” – znakami burzy – ucisku. „Pójdźcie i zobaczcie dzieła Pana, który czyni dziwne rzeczy na ziemi! Kładzie kres wojnom aż po krańce ziemi” – Ps. 46:9-10 (NB). W taki oto sposób Bóg zapowiada, że położy kres wojnom. Następny werset informuje nas, że wtedy będzie On wywyższony między poganami i po całej ziemi (Ps. 46:11). To karanie narodów będzie dla ich dobra i jest dla nich tak samo niezbędne jak karanie, którego Bóg udziela obecnie swoim dzieciom, a przyniesie to dobry skutek, jak czytamy: „Gdy się sądy twoje odprawiają na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego” – Iz. 26:9. To w tym nowym okresie, gdy zło zostanie powstrzymane, a Szatan związany – „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest” – Iz. 11:9. Owo nawrócenie świata – zamiast odbywać się teraz, gdy diabeł jest księciem tego świata – nastąpi wówczas, gdy spełnią się słowa Dawida: „Bo do Pana należy królestwo, a on panuje nad narodami. [Wtedy] Wspomną i nawrócą się do Pana wszystkie krańce ziemi, i pokłonią się przed nim wszystkie rodziny pogan” – Ps. 22:29,28 (NB).

W dziecięcym okresie rozwoju ludzkiej rodziny – czyli od Adama do Mojżesza – Bóg traktował swe stworzenia jak bardzo małe dzieci. Na ile wiemy, ludzie posiadali znikomą znajomość mocy czy charakteru swego Stwórcy. Nie było im dane niemal żadne objawienie, poza kilkoma przypadkami, gdy Bóg wyróżnił niektóre osoby, takie jak: Abraham, Lot i inni, porozumiewając się z nimi przez aniołów, dając Ewie i Abrahamowi szczególne obietnice, które mogli pojąć tylko w zarysach.

Następny wiek był okresem szkolnym dla Żydów, podczas którego Bóg uczył ich respektowania Jego obietnic i praw. Byli oni wciąż niepełnoletni i dlatego traktowani jak dzieci, ale jednak znajdowali się pod Zakonem, który był ich pedagogiem (Gal. 3:24).

Podczas gdy Słowo Boże zostało spisane i przygotowane dla Żydów, aby go przestrzegali, reszta świata zdawała się pozostawać w ciemnościach pogaństwa. Ludzie kłaniali się drewnu i kamieniom, będąc pozbawieni prawdy tak jak i dzisiaj.

W Piśmie Świętym okres od Adama do potopu nazwany jest „światem [wiekiem], który był” – 2 Piotra 3:6. Od potopu do wtórego przyjścia Pana – „światem, który jest” (w. 7) i „teraźniejszym wiekiem złym”, a następna wielka era jest nazwana „przyszłym światem” (Żyd. 2:5).

„Teraźniejszy wiek zły” (Gal. 1:4) zawiera trzy

ODRĘBNE WIEKI

Wiek Patriarchów, trwający od potopu do śmierci Jakuba; Wiek Żydowski, trwający od śmierci Jakuba do śmierci Chrystusa, gdy ich odrzucił i płakał nad nimi, mówiąc: „Oto wam dom wasz pusty zostanie”; Wiek Ewangelii, trwający od wzbudzenia Chrystusa, gdy stał się On „pierworodnym z umarłych i początkiem nowego stworzenia”, aż do pełnego skompletowania „Kościoła pierworodnych” za Jego przyjścia w czasie brzmienia siódmej trąby, zmartwychwstania i nagrodzenia proroków, świętych itd. (Obj. 11:18).

Nie wiemy, jak wiele wieków może liczyć „przyszły świat”, ale jesteśmy pewni, że więcej niż jeden, jako że Paweł mówi o „przyszłych wiekach” (Efez. 2:7). Tylko pierwszy z nich jest wspomniany w Piśmie Świętym – Wiek Tysiąclecia, w czasie którego żyjemy i królujemy z Chrystusem (Obj. 20:4).

Posiadając taki zarys, przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo Bożym działaniom i wypowiedziom; najpierw, zanim pomyślicie, zdziwi was niewątpliwie to, co powiem – że zgodnie ze swoim Słowem Bóg nie wyczerpał swych źródeł dla zbawienia świata, że krótko mówiąc – teraz nie próbuje zbawiać świata ani nie próbował w minionych wiekach. Czym się On zajmował? „Wybieraniem ludu – Kościoła – dla imienia swego.” Nie uważajcie tego za zdumiewające, gdyż jest to jedynie zaskakujące określenie tego, w co wierzą wszyscy kalwiniści, a wśród nich baptyści, prezbiterianie i inni – czyli że Bóg obecnie wybiera swój Kościół ze świata. Tak, a wszyscy nasi bracia, którzy wierzą w wolną łaskę, muszą przyznać, że jeśli wszystkie Jego zamierzenia mają się spełnić, jeśli „Boże słowo nie wraca się doń próżne”, a Pismo Święte jest prawdziwe, to Bóg nie zaplanował nawrócenia świata w ciągu minionych sześciu tysięcy lat, zanim Kościół nie zostanie skompletowany. Nie posłał też swojego słowa, aby nawrócić świat aż do obecnego czasu, chyba że nie było ono skuteczne w sprawie, dla której je posłał (Iz. 55:11). Te oto dwa poglądy były przez wieki punktem różniącym kościoły, czyli:

WYBÓR oraz WOLNA ŁASKA

Wierzymy, że Pismo Święte uczy o obu, ale wymaga przestrzegania nadrzędnego prawa Niebios – przykazania, by „dobrze rozbierać słowo prawdy” w tym przedmiocie.

Po pierwsze, spójrzmy na wybranie. Z okresu poprzedzającego potop nie istnieje żaden opis, aby Bóg dał ludzkości jakieś prawo ani też choćby najbardziej znikome światło objawienia. Przyświecała jedna obietnica – nasienie niewiasty zetrze węża, ale nawet i to wymagało przyszłego objawienia, aby zostało zrozumiane. Bóg miał jednakże kilku patriarchów albo sług, którzy byli źródłem światła ponad masami jak latarnie przy ciemnej drodze.

W Wieku Patriarchów nastąpił wzrost światła. Zostało objawione, że to nasienie nie tylko zmiażdży zło [węża], ale też będzie „błogosławić wszystkie rodzaje ziemi”; wciąż Kościół Boży jest reprezentowany przez jednostki, takie jak Noe, Abraham, Izaak itd.

Ci patriarchowie byli wyselekcjonowanymi wybranymi. „Bóg zawołał Abrahama i rzekł” itd. Nie jego ród, lecz sam Abraham był wybrany; miał on wielu synów i wiele córek, ale tylko Izaak został wybrany. „W Izaaku nazwane będzie nasienie.” Spośród dwóch synów Izaaka tylko jeden był wybrany, „jako napisano: Jakóbam umiłował, alem Ezawa miał w nienawiści” (mniej umiłowałem) – Rzym. 9:11,13. Bóg dokonał wyboru, zanim oni się urodzili, „aby utrzymało się w mocy Boże postanowienie wybrania” (w. 11, NB). Teraz, zapamiętajcie, nie twierdzę, że Bóg wybrał jednego, aby poszedł do nieba, a innego, aby poszedł do piekła; nie, jesteśmy dalecy od tego. Jest to bowiem powszechne błędne zrozumienie Pisma Świętego, gdy zaś zrozumie się je poprawnie, otrzymujemy piękną naukę o wybraniu.

Wraz ze śmiercią Jakuba został dokonany kolejny wielki krok w Boskim planie, i w ciele ukształtował się obrazowy Izrael. Odtąd to nie pojedynczy ludzie reprezentują w świecie Boga, lecz naród, wszyscy synowie Jakuba i ich potomstwo. Mamy więc wybrany naród lub kościół, a Bóg udziela mu swoich specjalnych błogosławieństw. Inne, większe narody – Egipt, Chaldea itd., przeminęły pozostawione bez światła i znajomości, podczas gdy udzielone zostały one Izraelowi. „Na czym więc polega wyższość Żyda? I jaki pożytek z obrzezania?” Wielki pod każdym względem. Najpierw ten, że zostały im powierzone słowa Boże [prawa i świadectwa]” – Rzym. 3:1-2 (BT). To stwierdzenie Pawła. Bóg zaś, mówiąc do nich, powiada: „Tylkom was samych poznał ze wszystkich rodzajów ziemi” – Amos 3:2. Tylko ten lud został uznany i tak trwało aż do przyjścia Chrystusa. Tak, i nawet potem, w czasie Jego misji głosił im, a i swoim uczniom nie zezwalał czynić inaczej, mówiąc do nich, gdy ich wysyłał: „Na drogę pogan nie wkraczajcie i do miasta Samarytan nie wchodźcie” – Mat. 10:5 (NB). Dlaczegóż to, Panie? „Nie jestem posłany, tylko do owiec, które zginęły z domu izraelskiego” – Mat. 15:24. Cały Jego czas – aż do śmierci – był im poświęcony, i było to Jego pierwszym dziełem dla świata – pierwszym okazaniem Jego wolnej i obfitej dla wszystkich łaski –

BOŻEGO NAJWIĘKSZEGO DARU

nie tylko dla Izraela, ale dla wszystkich, gdyż „Jezus Chrystus z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”. A teraz, w Wieku Ewangelii, ma również miejsce pewnego rodzaju wybranie. Niektóre części świata są bardziej uprzywilejowane Ewangelią (która jest za darmo dla wszystkich, co słuchają) niż inne. Porównajcie siebie i wasze przywileje oraz wiedzę z poganinem, który nigdy nie usłyszał wezwania. Gdy to grono powołanych (wezwanych, by być „synami Bożymi”, „dziedzicami Boga i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem, naszym Panem”) zostanie skompletowane, stanowić to będzie zaledwie początek Boskiego planu zbawienia świata. Do tego czasu „NASIENIE” nie „zdepcze głowy węża” ani nie będzie „błogosławić wszystkich rodzajów ziemi”. Nasieniem bowiem nie jest tylko sam Chrystus, Głowa, lecz także Kościół, który stanowi Ciało, jak stwierdza Paweł w Gal. 3:16,29 „I nasieniu twemu, które jest Chrystus (…) A jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami”. To samo grono ma zdeptać węża – Rzym. 16:20 „A Bóg pokoju zetrze szatana pod nogi wasze w rychle”.

WIEK EWANGELII

Wiek Ewangelii przygotowuje czystą pannę (Kościół) dla przychodzącego Oblubieńca. Gdy jest już ona gotowa, Oblubieniec przychodzi, a ci, co byli przygotowani, łączą się z Nim. Wtóry Adam i wtóra Ewa stają się jednym, a wtedy zaczyna się praca odnowy rodzaju ludzkiego – „czas naprawienia wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg” – Dzieje Ap. 3:21. W następnym okresie – nowych niebios i nowej ziemi – nie jest już ona zaręczoną panną, lecz Oblubienicą. WTEDY „Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A kto słyszy, niech rzecze: Przyjdź! A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze wodę żywota darmo” – Obj. 22:17.

Tak jak Adam, początek ziemskiej rasy, składał się z mężczyzny i pomocy wziętej z jego boku, jak jest napisane: „Mężczyznę i niewiastę stworzył je (…) i nazwał imię ich ADAM” – 1 Moj. 5:2, tak i „Wtóry Adam”, o którym Paweł mówi, że ten pierwszy był jego figurą albo typem (Rzym. 5:14), ma pomoc wziętą ze swego boku (odkupioną przez Jego krew), a gdy jest ona w pełni ukształtowana i udoskonalona, Oblubieniec przychodzi i zawierają związek małżeński; stają się jednym, „nowym stworzeniem Bożym” (Przeczytaj: Efez. 5:25,30,32), „aby dwóch [Żydów i pogan] stworzył w samym sobie w jednego nowego człowieka” – Efez. 2:15. Kościół składa się z ich obu. Stwierdziliśmy, że to ten nowy człowiek jest owym nasieniem, które ma „zdeptać głowę węża” – „nasieniem Abrahamowym”, „w którym błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi”. Wiek Ewangelii, w którym zakończenie misji Kościoła jest jeszcze tak odległe, był jedynie szkołą znoszenia trudności, umożliwiającą mu, tak jak jego Głowie, doznanie ziemskich niemocy, aby mógł współczuć z ludzkością i podczas Wieku Tysiąclecia towarzyszyć jej, wtedy gdy „ziemia napełniona będzie znajomością Pańską”, rozpraszając mroki grzechu i niewiedzy, „kładąc kres wojnom aż po krańce ziemi” (Psalm 46:6). Będą to „czasy restytucji”, które Piotr umiejscawia w czasie przyjścia Chrystusa – Dz. Ap. 3:17,19. Dlatego „wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd” i „oczekuje objawienia synów Bożych” – Rzym. 8:22,19. Synowie ci jeszcze nie zostali objawieni. Pośród Chrystusowego „stadka” jest wiele „wilków w owczych skórach”. Pomiędzy pszenicą wiele jest kąkolu, ale gdy podczas „żniwa” („końca wieku”) zostaną oni rozdzieleni, wtedy „sprawiedliwi lśnić będą [będą objawieni] jak słońce w królestwie Ojca swego” – a następnie dla wzdychającego stworzenia (rodzaju ludzkiego) wzejdzie „słońce sprawiedliwości, a zdrowie będzie na skrzydłach jego”.

Zostawmy jednak ten jasny i przyjemny obraz nadchodzącego dnia, o którym wraz z poetą moglibyśmy powiedzieć:

„Pospieszcie się, wieki chwały,
Spiesz się, radosny czasie Chrystusowego objawienia”,

a odwróciwszy się, spójrzmy na jego ciemną stronę. Czy kiedykolwiek, ciesząc się chwalebnymi sposobnościami, jakie zostaną zaoferowane ludzkości w Wieku Tysiąclecia, zapytywaliście samych siebie:

A CO Z TYMI, KTÓRZY UMARLI,

zanim plan Boży osiągnął w ten sposób swą pełnię? Na ziemi żyły od stworzenia (przez sześć tysięcy lat) około 143 miliardy ludzkich istnień. Spośród nich, według najśmielszych szacunków, nie więcej niż miliard stanowili święci Boga – Kościół, Oblubienica. A co z tymi stu i czterdziestoma dwoma miliardami ludzi, którzy umarli bez Chrystusa? W jakiej oni są sytuacji?

Ateizm odpowiada: Oni umarli na zawsze. Oprócz życia tu i teraz nie ma nic więcej. Oni nigdy nie powrócą do życia.

Kalwinizm odpowiada: Nie zostali oni wybrani, aby być zbawieni. Bóg wcześniej tak zarządził, że przeznaczył ich na stracenie – pójście do piekła – i tam się teraz znajdują, wijąc się w męczarniach, gdzie też na zawsze pozostaną bez nadziei.

Arminianizm odpowiada: My wierzymy, że Bóg usprawiedliwia ich ze względu na ich niewiedzę i że jeśli postępowali najlepiej jak umieli w stosunku do posiadanej wiedzy, będą tak samo pewni swego uczestnictwa w „Kościele pierworodnych” jak sam Paweł.

Tego ostatniego poglądu trzyma się olbrzymia większość chrześcijan ze wszystkich denominacji, opierając się na poczuciu, że każdy inny pogląd nie dałby się pogodzić ze sprawiedliwością Boga.

Ale zbadajmy, czego Pismo Święte uczy w tym względzie? Tego, że niewiedza jest podstawą zbawienia? Nie, jedynym warunkiem znanym z Pisma Świętego jest WIARA. „Łaską jesteście zbawieni przez wiarę.” Usprawiedliwienie z wiary jest opoką całego systemu chrześcijaństwa. Kiedy w dniu Pięćdziesiątnicy Piotr został zapytany: „Cóż mamy czynić, mężowie bracia? Tedy Piotr rzekł do nich: Pokutujcie, a ochrzcij się każdy z was w imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów” [Dz. Ap. 2:37-38].

Natomiast w Dz. Ap. 4:12 stwierdza: „Albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni”, jak imię Jezus.

Paweł przekonuje, że człowiek musi usłyszeć Ewangelię, zanim będzie mógł uwierzyć: „Jak uwierzą w tego, o którym nie słyszeli?” Ten Boży plan, że człowiek ma być zbawiony na podstawie wiary, twierdzi Paweł, był dla Żydów kamieniem obrażenia (ponieważ spodziewali się oni zbawienia w nagrodę za przestrzeganie Zakonu), a dla Greków głupstwem (dla mądrych tego świata). Niemniej jednak „upodobało się Bogu przez głupie [w oczach ludzi] kazanie zbawić

WIERZĄCYCH”

W oparciu o Pismo Święte chcę wam przybliżyć myśl, że wszyscy, którzy nie słyszeli, nie mogą uwierzyć, a nie wierząc, nie mogą się stać częścią Oblubienicy Chrystusa. Zaprotestujecie: Paweł naucza w pierwszych dwóch rozdziałach Listu do Rzymian, że „ci, co zakonu nie mają, sami sobie są zakonem” i że to prawo, którego dostarcza im ich sumienie, wystarczy, aby ich usprawiedliwić. Nie – odpowiem – rozumiecie Pawła inaczej, niezgodnie z jego intencją. Wszędzie argumentuje on, że „cały świat jest winny wobec Boga” i że „owszemem grzechu nie poznał, tylko przez zakon”, gdyż „przez zakon jest poznanie grzechu”. Zakon dany Żydowi objawił jego słabość i miał na celu pokazać mu, że nie jest on w stanie usprawiedliwić się przed Bogiem. „Z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwione żadne ciało przed oblicznością jego [Boga]”. Paweł twierdzi, że tak jak Zakon potępiał Żydów, tak też jest i z poganami. Chociaż nie znają Zakonu, mają dość światła z sumienia, aby ich potępiało. (Całe światło, jakie posiadają poganie, nie mogłoby usprawiedliwić grzechu; tym bardziej potępiłoby ich ono, tak jak pisane Prawo potępiało Żydów.) „Aby wszelkie usta były zatulone i aby wszystek świat podlegał karaniu Bożemu” – Rzym. 3:19, po to, by życie wieczne mogło być postrzegane jako „dar od Boga przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” dla każdego, kto wierzy.

No cóż, odpowiesz, sprzeciwiając się Biblii – ja wierzę i uparcie twierdzę, że Bóg nie przeklnie świata za niewiedzę. Zobaczmy. Czy praktykujecie to, w co wierzycie? Dlaczego usilnie wysyłacie do pogan misjonarzy za cenę tysięcy wartościowych istnień, wydając na to miliony? Skoro oni wszyscy będą zbawieni, lub choćby połowa z nich, przez niewiedzę, wyrządzacie im zdecydowanie szkodę posyłając im głosicieli Chrystusa, jako że wiemy, iż zalewie jeden na tysiąc przyjmuje wiarę od misjonarzy. Gdyby wasz pogląd był poprawny, byłoby o wiele lepiej, gdyby nie byli posyłani żadni misjonarze. Przedtem prawie wszyscy byliby zbawieni, a teraz, z powodu znajomości, prawie wszyscy są zgubieni. W ten sam sposób moglibyśmy rozumować, że gdyby Bóg pozostawił wszystkich w nieświadomości, to wszyscy dostąpilibyśmy zbawienia. Ewangelia zaś, zamiast być dobrą nowiną, powinna być raczej nazywana złą nowiną.

Nie, bracia, wy wierzycie, że „nie ma żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni”. Wasze czyny przemawiają najgłośniej i mówią słusznie.

Teraz załóżmy, że patrzymy na te sprawy tak, jak Bóg nam o nich mówi i Jemu samemu zostawmy ukazanie swojego charakteru.

CO STAŁO SIĘ ZE 142 MILIARDAMI?

Odpowiadamy po pierwsze, iż możecie być pewni, że nie cierpią teraz w piekle, ponieważ Pismo Święte nie tylko uczy, że pełna i całkowita odpłata nie jest udzielana Kościołowi aż do przyjścia Chrystusa, „gdy odda każdemu”, ale też że niesprawiedliwi wówczas otrzymają swoją karę. Jakie by nie były ich warunki obecnie, to nie mogą być one ich pełną zapłatą, gdyż Piotr stwierdza: „Umie Pan (…) niesprawiedliwych na dzień sądu ku karaniu chować” [2 Piotra 2:9], i tak też uczyni. Ale myśl o tym, że tak wielu naszych współczłonków rasy ginie w dowolnym czasie bez otrzymania sposobności nabycia wiedzy potrzebnej do zbawienia, wydaje się być w istocie straszna dla wszystkich, którzy posiadają iskrę miłości albo współczucia. Poza tym są pewne wersety, które trudno pogodzić z czymś takim. Zobaczmy, jak w świetle Jego postępowania można rozumieć stwierdzenia: „Bóg jest miłością” albo „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął”.

O, Panie, wygląda na to, że jeśli tak bardzo umiłowałeś świat, to zapewniłeś w stosunku do biednej, słabej ludzkości nie tylko to, że wierzący mogą być zbawieni, ale że wszyscy mogą o tym usłyszeć.

Czytamy znowu: „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat” [Jana 1:9]. Panie, wszystkie nasze władze umysłowe zdają się podpowiadać, że tak nie jest. Nie możemy dostrzec, żeby Jezus oświecał więcej niż kilkoro spośród miliardów na ziemi. Hottentot [rdzenny Afrykanin] nie wykazuje oznak, jakoby był aż tak oświecony, ani też Sodomici i miliony innych.

Dodatkowo czytamy: Jezus Chrystus „z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”. Jak to, Panie? – pytamy. Skoro skosztował śmierci za 143 miliardy, a niektórzy twierdzą, że była ona skuteczna tylko dla jednego miliarda, to czyż Jego śmierć nie jest do pewnego stopnia porażką?

Dalej: „Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi”. Z pewnością jest to wielka radość, ale dla „małego stadka”, a nie dla wszystkich ludzi.

Inny werset: „Boć jeden jest Bóg, jeden także pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który dał samego siebie na okup za wszystkich”. Okup! Dlaczego zatem nie wszyscy mieliby skorzystać ze śmierci Chrystusa?

O, jak niejasne, jak sprzeczne jawią się te stwierdzenia, gdy sobie przypominamy, że Kościół Wieku Ewangelii jest „małym stadkiem”. O, jak bardzo pragnęlibyśmy, aby się Bogu upodobało otworzyć nasze oczy, abyśmy mogli zrozumieć te wersety, gdyż oczywiście czujemy, że je rozumiemy, ale wszystko powinno wydawać się jasne; wszystko musi brzmieć w najsłodszej harmonii. „Bóg jest miłością.” O, gdybyśmy mieli klucz! Chcecie go? Czy jesteście pewni, że chcecie? Jest nim ostatni z zacytowanych wersetów: „Który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie”. „Właściwy czas!” O, teraz widzimy! Bóg ma właściwy czas na wszystko. Mógł On o tym świadczyć dla owych 142 miliardów za ich życia. Wtedy byłby to ich właściwy czas, ale tak nie było, ich właściwy czas musi należeć do przyszłości. My wiemy, że teraz jest nasz „właściwy czas”, ponieważ jest to obecnie świadczone dla nas. Chrystus był okupem za ciebie, zanim się urodziłeś, ale właściwy czas, aby o tym usłyszeć, nastał dopiero po latach. Tak jest też i z Hottentotem – on jeszcze o tym nie usłyszał ani wielu innych w tym życiu, ale w Bożym właściwym czasie usłyszą.

Ale czy śmierć nie kończy okresu próby? – ktoś zapyta. Nie ma wersetu, który by o tym mówił – odpowiemy – zaś wszystkie powyższe wersety i wiele innych brzmiałyby dla nieświadomych mas tego świata niezrozumiale albo gorzej,

GDYBY ŚMIERĆ BYŁA KOŃCEM WSZYSTKIEGO

Jedynym kiedykolwiek zacytowanym wersetem, który miałby popierać ten powszechnie reprezentowany pogląd, jest werset następujący: „Na którymkolwiek miejscu upadnie to drzewo, tam zostanie”. Jeśli ma on jakiekolwiek odniesienie do przyszłości człowieka, to takie, że pokazuje, iż w jakim stanie wiedzy bądź niewiedzy człowiek umiera, taki też zachowa aż do ponownego powstania do życia.

Ale czy te miliardy, które są w grobach, mogą posiąść wiedzę po swojej śmierci? Nie, ale Bóg przewidział dla nich wszystkich zmartwychwstanie. Bo „jak w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy ożywieni będą”. Jak śmierć przyszła przez pierwszego Adama, tak życie przychodzi przez drugiego Adama. Wszystko, co ludzkość utraciła w pierwszym, ma być przywrócone w drugim. Dlatego wiek, jaki nastanie po wtórym przyjściu Chrystusa, jest nazywany „czasami naprawienia” (Dz. Ap. 3:21).

Życie jest jedną z utraconych rzeczy i ma być jedną z przywróconych. Przywrócony do życia wraz z korzyściami płynącymi z doświadczenia i znajomości zła, jakich wcześniej nie posiadał, Adam będzie mógł wieść wieczne życie na pierwotnych warunkach posłuszeństwa. Pod sprawiedliwym panowaniem Księcia Pokoju będzie wymagane doskonałe posłuszeństwo i dane będą doskonałe możliwości. Oto zbawienie, jakim zostanie obdarowany ten świat! Skłania nas to do zacytowania innego wersetu, który jest rzadko przytaczany, z wyjątkiem uniwersalistów, a choć my nie jesteśmy uniwersalistami, to uważamy, że mamy prawo do posługiwania się wszystkimi wersetami. Brzmi on tak: „Złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących”. Są tu dwie klasy zbawionych – wszyscy (świat) i wierzący. Wszyscy są zbawieni od śmierci Adamowej, a wierzący obecnego Wieku Ewangelii otrzymują specjalne zbawienie.

Podczas gdy pierwsza wspomniana klasa (świat) jest wybawiona od słabości, degradacji i śmierci, której obecnie wszyscy podlegamy – podczas gdy dzięki okupowi Chrystusa są oni w ciągu Wieku Tysiąclecia przywracani do ludzkiej doskonałości, będąc oświeceni Prawdą i doprowadzeni do poznania miłości Bożej – to jeśli potem nie będą żyć w harmonii z prawem Bożego Królestwa – miłością – zostaną „wygładzeni z ludu” (Dz. Ap. 3:23), a to jest wtóra śmierć.

Tymczasem widzimy, że „świadectwo we właściwym czasie” wyjaśnia wszystkie te trudne teksty. W stosownym czasie będzie [zwiastowana] „radość wielka wszystkiemu ludowi”. W stosownym czasie „Prawdziwa światłość oświeci każdego człowieka przychodzącego na świat” [Jana 1:9] – i w żaden inny sposób wersety te nie mogą być zastosowane bez przekręcania. Przyjmujemy, że znaczą właśnie to, co zapowiadają. Paweł wymownie potwierdza ten sposób rozumowania w Rzym. 5:18,19. Przekonuje on, że tak jak wszyscy ludzie byli skazani na śmierć i byli jej poddani z powodu Adamowego odstępstwa, tak też sprawiedliwość Chrystusa uzasadnia ponownie prawo wszystkich do życia. Wszyscy stracili życie – nie ze swej własnej woli bądź wyboru – w pierwszym Adamie; wszyscy otrzymują życie przez ręce drugiego Adama, również bez swej woli lub wyboru. Gdy zostaną w ten sposób przywiedzieni do życia, otrzymując świadectwo miłości Boga, zacznie się ich próba,

ICH PIERWSZA SZANSA

Nie głosimy dla nikogo drugiej szansy. Skoro wszyscy wierzący są teraz „powołani w jednej nadziei powołania jego” – czyli aby być Oblubienicą Chrystusa, i skoro grono to zostanie skompletowane przy końcu tego wieku, to nie może to być dla nikogo drugą szansą w następnym wieku, bo jest tylko jedna Oblubienica Chrystusowa.

Piotr mówi nam, że „naprawienie wszystkich rzeczy było przepowiedziane przez usta wszystkich świętych proroków”. Oni wszyscy tak uczą. Ezechiel mówi o dolinie suchych kości: „Te kości są wszystek dom izraelski”, a Bóg mówi do nich: „Oto Ja otworzę groby wasze i wywiodę was z grobów waszych, ludu mój! i przywiodę was do ziemi izraelskiej!”. Z tym zgadzają się słowa Pawła w Rzym. 11:25,26 „Zatwardzenie z części przyszło na Izraela, póki by nie weszła zupełność pogan [wybrane grono, wzięte z pogan, Kościół Wieku Ewangelii]. A tak wszystek Izrael będzie zbawiony” albo przywrócony z ich stanu odrzucenia. Gdyż „nie odrzucił Bóg swego ludu, który uprzednio sobie upatrzył”. Byli oni odtrąceni od Jego łaski, a w tym czasie była wybierana Oblubienica Chrystusa, ale powrócą do łaski, gdy praca ta się zakończy (w. 28-33). Proroctwa pełne są zapowiedzi odnośnie tego, jak Bóg „wszczepi ich ponownie” i że już „nie będą wykorzenieni”. Nie odnosi się to do przywrócenia z poprzednich niewoli w Babilonie, Syrii itd., gdyż Pan mówi: „W owych dniach już nie będą mówili: Ojcowie jedli cierpkie grona, a zęby synów ścierpły, lecz każdy umrze za swoją winę” – Jer. 31:29,30 (NB). Tak się teraz nie dzieje. Nie umieracie za swoje własne winy, lecz za Adamowe – „jako w Adamie wszyscy umierają”. On zjadł cierpki owoc i nasi praojcowie także je jedli, przekazując nam dalej choroby i nieszczęścia. Dniem, w którym „każdy umrze za swój własny grzech”, jest ów dzień Tysiąclecia albo restytucji. Ale czy przywróceni do tych samych warunków, jakie miał Adam, nie będą oni tak skłonni do grzechu i upadku jak on? Nie, będą skłonni, ale nie aż tak; w czasie swego obecnego życia nauczą się lekcji, jakich Bóg zamierzył udzielić każdemu – czyli „aby grzech (…) okazał ogrom swojej grzeszności”. Będą oni wtedy przygotowani do tego, aby cenić dobro, a nienawidzić zła, zaś uwielbiony wówczas Kościół Wieku Ewangelii będzie „królami [zarządcami] i kapłanami [nauczycielami]” tego nowego wieku, bo „nie Aniołom poddał świat [wiek] przyszły, o którym mówimy”. To przyprowadzenie rodzaju ludzkiego do doskonałości nie będzie momentalnym aktem, dokonującym się w chwili ich powstania z martwych, lecz stopniową pracą po zmartwychwstaniu, która wymagać będzie całego Wieku Tysiąclecia – „czasów restytucji”. Podczas tego okresu ludzie będą nagradzani za podanie „kubka zimnej wody” (Mat. 10:42) albo karani plagami wielce lub mało (Łuk. 12:47-48), stosownie do ich poprawy lub też lekceważenia miary światła, jakie otrzymali w Wieku Ewangelii.

Będzie coś do zyskania i dlatego ludzie będą zabiegać o to w tym przyszłym wieku: obudzeni do pewnej miary życia i w obliczu dostarczonych im sposobów osiągnięcia doskonałości, nigdy do niej nie dojdą, jeśli nie włożą wysiłku w to, by ją posiąść i nie wykorzystają udostępnionych im środków. Gdy dojdą do doskonałości, będą mieć życie wieczne w tym samym sensie, jak posiadał je Adam i jak teraz mają je aniołowie – tj. na warunkach posłuszeństwa Boskiemu prawu.

Ale czy możemy mieć pewność, że Bóg przeznaczył te błogosławieństwa dla kogokolwiek spoza „ludu, który wybrał” – Żydów? Tak. Wspomina on z imienia także inne narody i mówi o ich naprawie. Pozwólcie, że przytoczę dla was obraz, który o tym przekonuje.

SODOMICI

Zapewne, jeśli wykażemy, że ich restytucja była przepowiedziana, będziecie usatysfakcjonowani. Dlaczego bowiem nie miałaby im być dana możliwość osiągnięcia doskonałości? To prawda, że nie byli prawi, ale wy też nie byliście, gdy Bóg dał wam waszą szansę. Własne słowa Jezusa powinny nam uzmysłowić, że oni nie byli tak winni w Jego oczach jak Żydzi, którzy mieli więcej świadomości: „A ty Kapernaum! (…) bo gdyby się były w Sodomie te cuda działy, które się działy w tobie, zostałaby była aż do dnia dzisiejszego”. W ten sposób Jezus poucza nas, że nie mieli oni swej pełnej sposobności. „Pamiętajcie”, mówi Jezus o Sodomitach, że „Bóg spuścił ogień z nieba i wytracił wszystkich”. Skoro więc ich odnowa jest przepowiedziana w Piśmie Świętym, to oznacza to ich zmartwychwstanie.

Spójrzmy na proroctwo Ezech. 16:48 do końca. Przeczytajcie je uważnie. Bóg mówi tutaj o Izraelu i porównuje go z jego sąsiadem – Samarią, a także z Sodomitami, o których stwierdza: „Przetożem je zniósł, jako mi się zdało”. Dlaczego Bóg uznał za słuszne usunięcie tych ludzi bez dania im szansy poprzez poznanie „jedynego imienia”? Ponieważ nie był to ich właściwy czas. Posiądą oni znajomość prawdy, gdy zostaną przywróceni. Najpierw wybawi ich On z więzów śmierci, a następnie da im poznanie, jak jest napisane: „Który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i ku znajomości prawdy przyszli” – 1 Tym. 2:4. Gdy zdobędą świadomość, wtedy, a nie wcześniej, znajdą się na próbie życia wiecznego. Tylko tak rozumując, a nie inaczej, możemy pojąć postępowanie Boga miłości z Amalekitami i innymi narodami, których nie tylko dozwolił, ale nakazał Izraelitom wygładzić. „Pobij Amaleka, i wytrać go (…), nie folguj mu, ale wybij od męża aż do niewiasty, od małego aż do ssącego”. Jak często bolało moje serce, a i wasze również, gdy próbowaliśmy pogodzić to pozorne okrucieństwo ze strony Boga z nauczaniem nowej epoki – „Bóg jest miłością”, „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” itp. Teraz widzimy, że cały Wiek Żydowski był obrazem zacniejszego Wieku Ewangelicznego; zwycięstwa i podboje Izraela obrazują po prostu walkę chrześcijan z grzechem itp. Owi Amalekici, Sodomici i inne narody były użyte jako ilustracja albo „wzór dla (…) napomnienia naszego”. Ludzie ci mogli umierać z powodu chorób i plag, ale to nic dla nich nie znaczyło, jak tylko tyle, że po prostu uczyli się obcowania ze złem, ale gdy znajdą się na próbie „we właściwym czasie”, poznają dobro i będą w stanie rozróżniać i wybierać dobro oraz otrzymywać życie.

Czytajmy jednak dalej to proroctwo. Po porównaniu Izraela z Sodomą i Samarią oraz uznaniu go za gorszego, w wersecie 53 czytamy: „Przywrócęli zaż więźniów ich, to jest więźniów Sodomy i córek jej, i więźniów Samarii (…), tedyć też przywiodę pojmanych więźniów twoich w pośrodku ich”. [W śmierci wszyscy są więźniami, a Chrystus przychodzi, aby zwiastował pojmanym wyzwolenie (…) i wypuścił uciśnione na wolność” z grobu.] W wersecie 55 jest to nazwane „powrotem do:

PIERWSZEGO STANU SWEGO”,

– restytucją. A jednak ktoś, kto nie może sobie wyobrazić, aby Bóg naprawdę mógł być tak dobry czy sprawiedliwy, zasugeruje: Bóg musi mówić ironicznie do Żydów, chcąc stwierdzić, że prędzej przywróciłby Sodomitów niż ich, ale nie ma takiego zamiaru ani względem jednych, ani drugich. Zobaczmy. Przeczytajcie wersety 60-62. „Wszakże wspomnę na przymierze moje z tobą (…), a tak utwierdzę przymierze moje z tobą”. „Tak”, mówi Paweł, „toć będzie przymierze moje z nimi (…) według wybrania są miłymi dla ojców. Albowiem darów swoich i wezwania Bóg nie żałuje” – Rzym. 11:27,29. Werset 63 podsumowuje tę argumentację, pokazując, że obiecana RESTYTUCJA nie opiera się na zasługach Żydów, Samarytan czy Sodomitów – „Abyś wspomniała i zawstydziła się, i nie mogła więcej otworzyć ust dla wstydu swego, gdy cię oczyszczę od wszystkiego, coś czyniła, MÓWI PANUJĄCY PAN”. Skoro Bóg w ten sposób pieczętuje to stwierdzenie – swoim imieniem, to muszę w nie wierzyć: „mówi panujący Pan”. I nic dziwnego, że spowoduje to w nich zakłopotanie, gdy w nadchodzących wiekach będzie On okazywać niezmierzoną obfitość swojej łaski. Doprawdy, wiele z Bożych dzieci przeżyje zakłopotanie i zdumienie, kiedy ujrzą, że „Bóg tak umiłował TEN ŚWIAT”. Z ochotą zawołają wraz z bratem Pawłem: „O głębokości bogactwa i mądrości, i znajomości Bożej! Jako są niewybadane sądy jego i niedoścignione drogi jego!”.

Niektórzy zapytają: Jak to jest możliwe, że nie dostrzeżono tego już dawno temu? Odpowiadamy, że Bóg daje światło i poznanie dla swego ludu tylko wtedy, gdy trzeba. Świat pozostawiony był prawie w całkowitej nieświadomości Bożego planu aż do Wieku Ewangelii, kiedy to przyszedł Chrystus, „wywodząc na jaw życie i nieśmiertelność przez Ewangelię”. Do tego czasu Żydzi sądzili, że wszystkie obietnice Boga były skierowane wyłącznie do nich i tylko ich obejmowały, ale w stosownym czasie Bóg okazał łaskę również poganom. Chrześcijanie spodziewali się zasadniczo, że wszystkie Boże błogosławieństwa są tylko dla Kościoła, ale my zaczynamy widzieć, że Bóg wznosi się ponad wszystkie nasze obawy i że chociaż Kościołowi dane są „bardzo wielkie i kosztowne obietnice”, to i światu dał Bóg pewne obietnice.

„Ścieżka sprawiedliwych jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego” [Przyp. 4:18]; fakt, że teraz świeci ona tak jasno oraz to, że jesteśmy w stanie widzieć coraz więcej piękna i harmonii Bożego Słowa, jest wysoce prawdopodobnym dowodem tego, że znajdujemy się w zaraniu tego chwalebnego Dnia Tysiąclecia, kiedy „poznamy tak, jak zostaliśmy poznani”.

Obiecaliśmy jednak zharmonizować te doktryny, które generalnie są w Kościele przedmiotem konfliktu – czyli KALWINIZM i jego doktrynę wybrania z ARMINIANIZMEM i jego wolną łaskę. Być może już dostrzegacie, w jaki sposób one same dają się ze sobą pogodzić – po prostu przez rozpoznanie porządku wieków oraz zastosowanie każdego tekstu do miejsca i czasu, do jakiego się on odnosi. Pozwólcie, że zwrócę waszą uwagę na

NIEKONSEKWENCJE ZARÓWNO KALWINIZMU, JAK I ARMINIANIZMU,

gdy zostaną od siebie oddzielone. Postępując tak, nie zamierzamy wskazywać na tych, którzy trzymają się tych nauk. Pragniemy jedynie skierować waszą uwagę na pewne cechy tych doktryn, które nawet ich najzagorzalsi obrońcy muszą uznać za ich słabe punkty.

Po pierwsze, kalwinizm stwierdza: Bóg jest wszechwiedzący; On znał koniec na początku, a skoro wszystkie Jego zamierzenia mają się spełnić, to nie mógł zaplanować zbawienia kogokolwiek, z wyjątkiem nielicznych – prawdziwego Kościoła, Małego Stadka. Ich wybrał i przeznaczył do wiecznego zbawienia, zaś wszyscy inni byli w równym stopniu przeznaczeni i wybrani, aby pójść do piekła, gdyż „znajome są Bogu od wieku wszystkie sprawy jego” – Dz. Ap. 15:18.

Ma to swoje dobre strony. Pokazuje to, i słusznie, Boską Wszechwiedzę. Byłby to nasz ideał WIELKIEGO Boga, gdyby nie to, iż brakuje w nim trzech zasadniczych cech wielkości, czyli MIŁOSIERDZIA, MIŁOŚCI i SPRAWIEDLIWOŚCI, bo żadnej z nich nie można dostrzec w powołaniu na świat 142 miliardów istnień, przeklętych przed narodzeniem i oszukanych, pomimo zapewnień o miłości. Nie, nie. „Bóg jest miłością”; „Bóg jest sprawiedliwy”; „Bóg jest miłosierny”.

Po drugie – arminianizm twierdzi: „Tak, Bóg jest miłością”, a powołując ludzkość do życia, nie chciał ich krzywdy, lecz ich dobra, ale Szatanowi udało się zwieść Adama. I tak „grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć”, Bóg zaś od zawsze czyni wszystko, co może, aby wybawić człowieka od jego nieprzyjaciela, aż po danie swego Syna; jednak choć obecnie, po sześciu tysiącach lat, Ewangelia dotarła do bardzo niewielu spośród tych stworzeń, to i tak mamy nadzieję i ufamy, że w ciągu kolejnych sześciu tysięcy lat dzięki energii i liberalności Kościoła Bóg na tyle uleczy zło wprowadzone przez Szatana, że przynajmniej wszyscy poznają Jego miłość, a znajomość Boga będzie tak rozległa jak znajomość zła.

Godnym pochwały elementem tego poglądu jest to, iż uznaje on stwierdzenie, że „Bóg jest miłością”. Jednak pomimo chwalebnych i pełnych miłości zamierzeń względem swych stworzeń Bóg nie posiada zdolności i umiejętności niezbędnych do przeprowadzenia tych miłościwych zamiarów.

Wtedy gdy Bóg zajęty był układaniem i obmyślaniem planów na rzecz swych nowo stworzonych dzieci, Szatan zakradł się i jednym uderzeniem zniweczył wszystkie Boskie zamiary oraz w jednej chwili spowodował pojawienie się grzechu i zła pomiędzy ludźmi na taką skalę, że nawet przy użyciu całej swej mocy Bóg musiał przeznaczyć dwanaście tysięcy lat, aby zaledwie przywrócić sprawiedliwość w takim stopniu, by pozostali z rodzaju ludzkiego, którzy wciąż żyją, mieli możność wybrania dobra równie ochoczo jak zła. Natomiast 142 miliardy z minionych sześciu tysięcy lat, i znacznie więcej z następnych, są zgubione na całą wieczność, na przekór Bożej ku nim miłości, ponieważ Szatan wmieszał się ze swymi planami, a Bóg tego nie przewidział. W ten sposób Szatan wbrew Bogu posyła tysiące do piekła na jednego, którego Bóg obdarza chwałą. Pogląd ten musi podkreślać uznanie ludzi dla Szatana, a obniżać ich ocenę Tego, który „rzekł, i stało się, on rozkazał, i stanęło”.

Ale jakże odświeżające jest dla nas odwrócenie się od tych częściowych prawd, rozważanych osobno, i

ZOBACZENIE ICH HARMONII

oraz piękna, gdy się je połączy. Zobaczenie, jak poprzez obecny i poprzednie wieki Bóg przez głoszenie swego Słowa wybiera i zgromadza Kościół Wieku Ewangelii. Jak mądrze dozwolił, aby zło pojawiło się na świecie po to, by mógł rozwinąć swój Kościół, który „uczyniony w ten sposób doskonałym przez cierpienie” może zostać przygotowanym do swego chwalebnego dzieła w przyszłości oraz jak rzesze ludzkości, nie będąc teraz na próbie, zdobywają mimo to wiedzę i doświadczenie z kontaktu z grzechem, co Bóg przewidział jako najlepsze dla nich, a co więcej – jak w związku z tym wykorzystał to w swoim planie do pokazania nam swojej ogromnej miłości, sprawiając, że śmierć Chrystusa była konieczna, aby podnieść nas z grzechu, a potem – dając Go dobrowolnie, aby „się stał ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, ale też za grzechy całego świata”, po czym w następnej dyspensacji

„NOWYCH NIEBIOS I NOWEJ ZIEMI”

(Obj. 21:1-9,10 i 22:17) – gdy „Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A kto słyszy, niech rzecze: Przyjdź! A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze wodę żywota darmo” – pokaże nam On swą „wolną łaskę” w najpełniejszej mierze.

Ten okres Jego obecności i królowania jest powszechnie znany pomiędzy chrześcijanami jako Milenium, co wywodzi się od tysiąca i odnosi do przyszłości, kiedy „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest” – Iz. 11:9 i nikt nie będzie musiał pytać swego bliźniego: „Czy znasz Pana?”. „Wszyscy go poznają”  itd. To czas, gdy „nie będzie już nic przeklętego” (Obj. 22:3 NB), gdy „pustynia zakwitnie jak róża” (Iz. 35:1), zaś „wody na puszczy wynikną, a potoki na pustyniach” (Iz. 35:6), gdy powstanie przybytek Boży z ludźmi, i będzie mieszkał z nimi” (Obj. 21:3), gdy Szatan będzie powstrzymany, a rządzić będzie sprawiedliwość. „Nie podniesie miecza naród przeciwko narodowi ani się więcej ćwiczyć będą do boju, ale przekują miecze swe na lemiesze, a oszczepy swe na kosy” (Mich. 4:3). Wspaniała perspektywa dla świata!

„Pospieszcie się, wieki chwały,
Spiesz się, radosny czasie Chrystusowego objawienia.”

Czy nie tego uczy Słowo Boże? Człowiek nigdy nie myślał o takim chwalebnym planie zbawienia. Zaprawdę rzekł Bóg: „Zaiste myśli moje nie są jako myśli wasze ani drogi wasze jako drogi moje”. Odtąd, jak zwracamy się do Niego „Ojcze nasz”, niech przywołuje to do naszych umysłów fakt, że Jego miłość i współczucie są większe niż litość naszych ziemskich rodziców, a gdy coraz lepiej zgłębiamy Jego słowa i dowiadujemy się, jak „wzrastać w łasce, w znajomości i miłości Bożej”, pamiętajmy zawsze, że

„Ślepa niewiara z pewnością zbłądzi,
Daremnie ważąc dzieła Boże.
Bóg tylko może swe czyny osądzić
I plan wykonać On tylko może”.

Widząc, jak bardzo spełnienie się wspaniałego planu Boga wymaga przyjścia Chrystusa oraz jak ufamy, wiedząc, dlaczego Chrystus przychodzi, czyż to nie wystarcza, aby umiłować Jego przyjście?

NIEWYBACZALNY GRZECH

„Ktobykolwiek rzekł słowo przeciwko Synowi człowieczemu, będzie mu odpuszczono; ale kto by mówił przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczono ani w tym wieku, ani w przyszłym” – Mat. 12:32. [Słowo przetłumaczone tutaj jako ‘świat’, tak jak i w wielu innych miejscach, powinno być oddane jako ‘wiek’ i tak też zostało wyrażone we wszystkich nowych angielskich przekładach.]

Tekst ten uczy po pierwsze, że istnieje coś takiego jak przebaczenie grzechów, zarówno w obecnym Wieku Ewangelii, jak i w przyszłym wieku – w Tysiącleciu. Podstawą wszelkiego przebaczenia grzechów jest w istocie fakt, że „Chrystus umarł za grzechy nasze”.

Po drugie uczy on, że istnieje możliwość popełnienia takich grzechów, których Bóg nie uznaje za część grzechu Adamowego, jaki przeszedł na wszystkich ludzi i jaki będzie wszystkim ludziom odpuszczony. Jeśli ludzie patrzyli na Jezusa i bezwiednie wyrażali się o Nim jak o oszuście oraz bluźnili Mu, to było to możliwe do wytłumaczenia i przebaczenia jako rezultat ich upadłej natury. Nawet gdyby mieli bluźnić imię Boże i mówić, że nie wierzą w taką istotę itp., to to również mogłoby być odpuszczone z tego samego powodu. Ale gdy Boska moc (duch święty) została zamanifestowana w czynieniu dobra, tak jak była objawiona przez Jezusa, tam z pewnością nie mogło być wytłumaczenia nawet dla najbardziej zepsutych ludzi, którzy przypisywali te dobre czyny złej mocy – Szatanowi. I to jest właśnie to, co stwierdza Jezus, że takie zachowanie nie może być uznane za część ogólnej ludzkiej deprawacji i dlatego nie może być przebaczone.

Światło świeciło tak jasno, a jednak ich oczy były niemalże zaślepione przez grzech i nie mogły im pomóc w dostrzeżeniu choćby przebłysku tego światła, gdy Jezus okazał pewną część „owej mocy przyszłego wieku”. Przy innej okazji powiedział zaś, że ich „plagi” (kara) w przyszłym wieku będą proporcjonalne do tego, w jakim stopniu byli w stanie pojmować i postępować sprawiedliwie, a jednak tak nie czynili. Ci, których moralny wzrok i słuch zostały całkowicie zniszczone przez grzech Adama i jego skutki (jeśli w ogóle tacy będą – Pan wie), w przyszłości nie będą karani i otrzymają pełne przebaczenie. Ci, którzy co nieco widzą i mogliby być w tym niewielkim zakresie odnośnie tego posłuszni, a nie są, otrzymają odpuszczenie za rzeczy, jakich nie pojmowali i nie mogli ich czynić, ale będą smagani (karani) w takim stopniu, w jakim byli świadomi i mogli według tego postępować, ale tak nie robili. Ci, którzy zobaczyli więcej, a ich zdolność czynienia była mniej nadwątlona przez upadłą naturę, a jednak nie postępowali zgodnie ze swoimi możliwościami – tacy otrzymają wiele plag.

Zauważcie teraz, że wszyscy, którzy otrzymali „plagi”, dostali je za niewybaczalne grzechy, bo jeśli grzechy były wybaczalne, to nie byliby oni za nie karani. W naszych ziemskich sądach, jeśli człowiek dwukrotnie przekroczył prawo i karą za pierwsze przestępstwo było pięć lat więzienia, a za drugie sześć miesięcy, to jeśli mogłoby zostać wykazane, że w istocie ten ktoś nie ponosi winy za pierwsze przestępstwo, bo był zmuszony popełnić je przez okoliczności, na jakie nie miał wpływu, zaś drugie przestępstwo popełnił w pewnym stopniu umyślnie, to decyzja sądu będzie: „winny” obu oskarżeń, przy czym w przypadku pierwszego oskarżenia otrzyma ułaskawienie, zaś w przypadku drugiego – nie; skutek będzie taki, że odsiedzi karę sześciu miesięcy.

Mamy tu dwa ziemskie przestępstwa – jedno wybaczalne, drugie niewybaczalne. Tak też jest z Bożym prawem; wszyscy są grzesznikami i skazańcami – winnymi – z powodu grzechu Adama, ale pełen okup za ten grzech został zapłacony i choć wcześniej byliśmy potępieni przed sądem niebieskim, to zostało ogłoszone, że wszystkie nasze niedoskonałości możliwe do udowodnienia w tej rozprawie, są hojnie i całkowicie wybaczone. Wszystkie grzechy przeciwko światłu i wbrew zdolności są niewybaczalne, nie mogą być odpuszczone nigdy i w związku z tym podlegają karze. Świat będzie miał wiele takich grzechów, za które będzie karany w nadchodzącym wieku, a i w niektórych przypadkach ludzie otrzymują wiele plag już w obecnym życiu i teraźniejszym wieku. Słowem, każda kara wskazuje na niewybaczalność grzechu, bo gdyby był przebaczony, to nie byłby też ukarany.

Paweł mówi nam o ekstremalnych przykładach takiego rodzaju niewybaczalnego grzechu. Ludzie światowi, którzy, jak widzieliśmy, posiadają mało światła, mogą taki grzech popełnić, ale gdy ktoś staje się chrześcijaninem i otwierają się oczy jego wyrozumienia – gdy zostaje przeniesiony ze stanu ciemności i niewiedzy do światła znajomości Pana, to w jego przypadku „grzech dobrowolny” jest naprawdę straszny. Powinność i pełna należność zostały uiszczone za wszystkie nasze słabości i niedoskonałości, jakie przechodzą na nas przez naszą upadłą naturę i przeszkadzają oraz uniemożliwiają postępowanie zgodne z tym, czego powinniśmy pragnąć – wolą naszego Ojca, ale nic ponadto. Jeśli zaprzestajemy pragnąć czynić wolę Bożą, odcinamy się od Pana i zaczynamy postępować zgodnie ze swoją własną wolą, jako cielesne, a nie duchowe istoty. To właśnie zobrazowane jest w przypowieści: „Pies wrócił się do zwracania swego, a świnia umyta do walania się w błocie” – 2 Piotra 2:22.

W Żyd. 6:4-6 Paweł zapewnia nas, że żaden chrześcijanin, który osiągnął pełny i dojrzały rozwój w duchowym życiu, został „oświecony”, „skosztował daru niebieskiego” i stał się „uczestnikiem Ducha Świętego” oraz „skosztował dobrego słowa Bożego” – gdyby odpadł, to jest niemożliwe, aby się znowu odnowił ku pokucie. Dlaczego? Ponieważ jest to niewybaczalny grzech. Czyż jednak ludzie tacy nie mogą zostać ukarani za ten grzech i w ten sposób od razu być od niego uwolnieni? Nie, na podstawie słów Apostoła rozumiemy, że osoby takie cieszyły się wszystkimi błogosławieństwami przynależnymi im na mocy okupu Chrystusa, to znaczy zostali oni uznani przez Boga za usprawiedliwionych od wszystkich grzechów i jako „nowe stworzenia” znaleźli się w stanie oświecenia i znajomości Pańskiej woli, a następnie celowo i świadomie działali wbrew niej. Nie mamy tu na myśli potykania się dziecka Bożego czy ulegania czasem starej naturze, lecz to, co wyrażone jest w Żyd. 10:26,27 – „Albowiem jeślibyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu znajomości prawdy, nie zostawałaby już (a) ofiara za grzechy, ale straszliwe niejakie oczekiwanie sądu i zapalenie ognia, który pożreć (zniszczyć) ma przeciwników”.

Słowem, rozumiemy, że Paweł uczy, iż klasa tutaj opisana otrzymała wszelkie korzyści przynależne im dzięki okupowi Chrystusa, a ich dobrowolne popełnianie grzechu, wbrew świadomości itd., umiejscawia ich w tej samej pozycji, jaką zajmował Adam, gdy zgrzeszył; karą za wszystkie takie dobrowolne grzechy jest śmierć. W przypadku Adama była to pierwsza śmierć. W ich przypadku – śmierć wtóra. Jako chrześcijanie zostali oni uznani za martwych, a potem Bóg uznał ich za żywych jako „nowe stworzenia”, natomiast teraz umierają oni za swoje własne świadome grzechy – śmiercią wtórą. Za taki grzech nie ma ani przebaczenia, ani usprawiedliwienia; muszą oni ponieść pełną karę i umrzeć. Zlekceważyli okup po tym, jak dowiedzieli się o nim i tym samym „podeptali Syna Bożego i krew przymierza, przez którą byli poświęceni (oddzieleni jako „nowe stworzenia”), za pospolitą (zwykłą, powszednią) mieli, i Ducha łaski zelżyli (nie okazali szacunku)”.

Dla nich nie ma nadziei; nie mogą oni być wyratowani od wtórej śmierci inaczej, niż Adam i jego dzieci zostali wybawieni od pierwszej śmierci, to znaczy przez czyjąś śmierć za ich grzech, tak jak Jezus umarł za grzech Adama. Czy Jezus ponownie za nich umrze? Nie, „Chrystus powstawszy z martwych, więcej nie umiera i śmierć mu więcej nie panuje”. Nie ma też sensu ponowne udzielanie im życia; mając zupełne zbawienie i doszedłszy do poznania i dobra, i zła – skoro bardziej miłują zło niż dobro i chętnie je czynią, niech będą pozbawieni życia. Wszyscy powiedzą, że to miłość ze strony naszego Ojca nakazuje odebrać im życie, bo gdyby trwali w swym stanie, byłoby to tylko szkodą i złem zarówno dla nich samych, jak i dla innych.

Łatwo da się zauważyć, że ten grzech w ostatnio wspomnianym przypadku – karany wtórą śmiercią – nie mógł być możliwy do popełnienia przed Wiekiem Ewangelii, dopóki w dniu Pięćdziesiątnicy duch święty nie przyszedł jako nauczyciel, aby prowadzić Kościół do Prawdy (Jana 16:13). Działał on w przeszłości przez świętych mężów, gdyż „od Ducha Świętego pędzeni będąc mówili święci Boży ludzie”, ale kierowani byli do pisania, a nie rozumienia. Zstępował on na proroków jako sług do przekazywania słowa, na nas przychodzi jako pieczęć synostwa i jako synów czyni nas zdolnymi do rozumienia woli Bożej (Rzym. 8:14). A zatem, w poprzednich wiekach nawet nikt nie „zakosztował dobrego słowa Bożego” ani też nie „stał się uczestnikiem ducha świętego” itd. i tym samym nikt, kto żył w minionych wiekach, nie mógł zgrzeszyć tak, by na zawsze utracić nadzieję przyszłego życia.

Miliony ludzi w przeszłych wiekach nie były nigdy w żadnym sensie uwolnione od pierwszej śmierci (Adamowej), a muszą być, zanim stanie się dla nich możliwe popełnienie „grzechu na śmierć” (Żyd. 6:4,6). Nie wątpimy, że Izraelici, Sodomici, Egipcjanie i inni nie żyli w pełni według znajomości, jaką posiadali i dlatego bez wątpienia w nadchodzącym wieku otrzymają swoje „plagi” za grzechy nie usprawiedliwione przez okup Jezusa.

Cieszymy się mogąc powiedzieć, że wierzymy, iż bardzo nieliczni popełnili kiedykolwiek ów „grzech na śmierć”, że bardzo niewielu posiadło wiedzę itd.; ponieważ Apostoł tak to sprecyzował, czujemy się pewni, że chodzi o szczególny stan.

„Boże miłosierdzie szerokie jest jak morze;
Łaskawość Jego sprawiedliwości to więcej niż swoboda.”

====================

— Wrzesień 1881 —