R0404-4 Królewskie Kapłaństwo

Zmień język 

::R0404 : strona 4::

KRÓLEWSKIE KAPŁAŃSTWO

„Ale wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście opowiadali cnoty tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości” (1 Piotra 2:9).

„[…] który nas umiłował i omył nas z grzechów naszych krwią swoją; i uczynił nas królami i kapłanami Bogu, Ojcu swemu; jemuż niech będzie chwała i moc na wieki wieków” (Obj. 1:5,6).

„I uczyniłeś nas Bogu naszemu królami i kapłanami, i królować będziemy na ziemi” (Obj. 5:10).

„Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszem zmartwychwstaniu; albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma; ale będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi, i będą z nim królować tysiąc lat” (Obj. 20:6).

Powyższe teksty Pisma uczą wyraźnie, że przynajmniej część naszej pracy w przyszłości będzie polegać na pełnieniu obowiązków należnych kapłanom Boga. W związku z tym, że praca kapłana wiąże się ze sprawowaniem orędownictwa i udzielaniem pouczenia na temat sprawiedliwości, wersety te jasno dowodzą, że wspaniałe dzieło ewangelizacji będzie kontynuowane, gdy już będzie mieć miejsce zmartwychwstanie. Fakt, że istnieć będą takie urzędy jak „król” i „kapłan”, w sposób logiczny oznacza, że będą tam poddani, nad którymi sprawowana jest władza i uczniowie, których się naucza, w innym bowiem razie nazwy te nie miałyby znaczenia, a tytuły byłyby pustym dźwiękiem.

Niektórzy utrzymują, że panowanie świętych będzie się składać z bardzo krótkiego okresu określanego jako „panowanie przemocy”, podczas którego – mając Jezusa za swoją głowę ‒ święci zdepczą swych wrogów w proch i doszczętnie zniszczą. Dziękujemy naszemu drogiemu Panu za lepszą nadzieję. Nasza praca nie będzie w swej naturze dziełem zniszczenia, ale dziełem zbawienia. Będziemy panować jako królowie, nawet używając laski żelaznej, ale głównym celem będzie nauczenie narodów pokory i przygotowanie ich w ten sposób na przyjęcie prawdy. „[…] albowiem gdy się sądy twoje odprawiają na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego” (Iz. 26:9).

Cóż za błogosławiona perspektywa! Co za wspaniałe powołanie! Królewskie kapłaństwo!

Któż, kto jest przepojony duchem Mistrza, kto raz zakosztował, że Pan jest łaskawy, mógłby pragnąć bardziej przyjemnego zajęcia niż to, polegające na opowiadaniu cnót naszego Zbawiciela Króla tym, którzy pozostają w ciemności? Opatrzeniu tych, których serca są skruszone? Zwiastowaniu wyzwolenia pojmanym? Na daniu im ozdoby zamiast popiołu, olejku radości zamiast smutku?

„By opowiadać tę dawną, dawną opowieść
O Jezusie i Jego miłości”.

::R0405 : strona 4::

Abyśmy mogli być przygotowani do tak wzniosłego i odpowiedzialnego stanowiska, potrzebujemy szczególnego ćwiczenia i czujemy się upoważnieni, twierdząc, że próby, pokusy i karania obecnego życia służą właśnie temu celowi.

Niejeden pochłonięty walką wierzący, starający się bardzo zwyciężyć, atakowany ciosami przez wroga, doświadczany przez przyjaciół, przygniatany przez dziedziczne słabości własnej osobowości, zniechęcony i słaby, woła z głębi miłującego serca: „Dlaczego? O! Dlaczego to cierpienie? Dlaczego tak surowe karanie?” Spójrzmy przez chwilę na ścieżkę, po której kroczył Mistrz – nasz prekursor – a znajdziemy odpowiedź.

„Tak i Chrystus nie przywłaszczył sobie sam tej czci, aby się stał najwyższym kapłanem; ale ten, który mu rzekł: Syn mój jesteś ty, […] Który za dni ciała swego modlitwy i uniżone prośby do tego, który go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował, i wysłuchany jest dla uczciwości. A choć był Synem Bożym, wszakże z tego, co cierpiał, nauczył się posłuszeństwa. A tak doskonałym będąc, stał się wszystkim sobie posłusznym przyczyną zbawienia wiecznego” (Żyd. 5:5-9).

„Albowiem należało na tego, dla którego jest wszystko i przez którego jest wszystko, aby wiele synów do chwały przywodząc wodza zbawienia ich przez ucierpienie doskonałym uczynił. Skąd miał być we wszystkim podobny braciom, aby był miłosiernym i wiernym najwyższym kapłanem w tem, co się u Boga na ubłaganie za grzechy ludzkie dziać miało. Albowiem że sam cierpiał będąc kuszony, może tych, którzy są w pokusach, ratować” (Żyd. 2:10,17-18).

„Albowiem nie mamy najwyższego kapłana, który by nie mógł z nami cierpieć krewkości naszych, lecz skuszonego we wszystkiem na podobieństwo nas, oprócz grzechu. Przystąpmyż tedy z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego” (Żyd. 4:15,16).

Tak więc powodem, dla którego Kościół został powołany, aby dopełnić tego, co zawiera się w cierpieniach Chrystusa, jest fakt, że całe ciało, w sposób podobny do tego, jaki był udziałem Głowy, może poprzez cierpienie być wyćwiczone do stanu doskonałego współczucia i doskonałego posłuszeństwa. W obecnym czasie we wszystkich naszych zmartwieniach z odwagą zwracamy się do naszego pełnego współczucia Najwyższego Kapłana, mając świadomość, że On, będąc uczestnikiem ciała i krwi, potrafi prawdziwie nam współczuć i okazać miłosierdzie. Tak więc w wieku, który ma nadejść, my, obiecane nasienie Abrahama, za pośrednictwem którego błogosławione będą wszystkie rodziny ziemi (porównajcie z 1 Moj. 12:3; Gal. 3:14,16,29), wejdziemy jako królewskie kapłaństwo według porządku Melchizedeka, w pełni przygotowane, aby współczuć z narodami, poprowadzić je na ścieżki sprawiedliwości i dodawać zachęty na drodze życia.

Czy będziemy cofać się przed naszym krzyżem? Czy będziemy odsuwać od siebie kielich goryczy, który jest czasami przystawiany nam do ust? Z pewnością nie. To troskliwa ręka go podaje, to kochające serce (kochające bezgranicznie) dostrzega potrzebę podania go. To sam Mistrz przygotowuje nas do wykonania Jego dzieła, ćwicząc nas do stanu kapłaństwa, ucząc nas panować nad sobą, tak abyśmy mogli się dowiedzieć, jak panować nad innymi, otwierając nam oczy na słabości naszego własnego ciała tak, abyśmy potrafili okazać cierpliwość wobec tych, nad którymi dana nam będzie władza (Łuk. 19:17,19).

Zatem odwagi, mój chrześcijański bracie lub siostro, gdy utrudzonym krokiem staracie się biec wąską drogą. Nie zwracajcie uwagi na wyboisty tor – jest on w całości poświęcony i uświęcony najświętszymi stopami Mistrza. Uznajcie każdy cierń za kwiat, każdą ostrą skałę za kamień milowy, który przybliża was pośpiesznie do celu. Niech każdy krok do przodu stanie się krokiem „Bliżej do Ciebie”, każdy pagórek na drodze prowadzi „w górę ku niebu”. Nieustannie skupiajcie swój wzrok na nagrodzie. Wkrótce – już wkrótce – będziecie mogli nałożyć koronę.

„Wierna jest ta mowa; albowiem jeźliśmy z nim umarli, z nim też żyć będziemy. Jeźli cierpimy, z nim też królować będziemy”. W. I. MANN.

====================

— październik, listopad 1882 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.