R0566-6 Wiara i uczynki

Zmień język 

::R0566 : strona 6::

Wiara i uczynki

„Umiłowani, jesteśmy przekonani o czymś lepszym, zwłaszcza co dotyczy zbawienia, chociaż tak mówimy. Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia jego, gdy usługiwaliście świętym i gdy usługujecie” – Żyd. 6:9,10

Wyrażenie to przenosi nas z powrotem do poprzednich wersetów tego rozdziału i ostatniej części piątego. Apostoł Paweł był rozczarowany tymi, do których się zwracał, znajdując ich mniejszy, niż miał powód się spodziewać, wzrost w łasce i wiedzy. Tkwili nadal tylko przy „pierwszych zasadach” nauki Chrystusowej, nie będąc nawet bardzo mocno w nich ukorzenieni. Z charakterystyczną dla siebie prostotą mowy, apostoł Paweł powiedział im, że biorąc pod uwagę czas, który spędzili jako uczniowie w szkole Chrystusa, powinni obecnie być nauczycielami, lecz zamiast tego znów potrzebowali kogoś, by ich uczył, które mają być pierwsze zasady doktryny. Byli nadal niemowlętami, mającymi potrzebę karmienia się mlekiem, niezdolni do otrzymania twardego pokarmu. Jako, że twardy pokarm (zaawansowana prawda) nie jest odpowiedni dla niemowląt, ale konieczny jest dla tych bardziej dojrzałych.

Apostoł Paweł następnie usilnie nakłania ich, by opuścili pierwsze zasady i postąpili ku doskonałości, nie będąc ciągle zakładającymi grunt chrześcijańskiego charakteru przez pokutę i wiarę w plan Boży odnośnie ich odkupienia, oraz odnawianiu swego poświęcenia, które uczynili dawno temu, lecz teraz ich wiara powinna odpocząć w okupie – tej podstawie (zapewnionej) przez Boga, która stoi pewnie (2 Tym. 2:19). Oni powinni pilnie postąpić w pracy wnoszenia na tym pewnym fundamencie równomiernej budowy chrześcijańskiej wiary i charakteru. Dalej pokazuje on beznadziejny stan tych, którzy ODPADLI po tym, jak raz zostali oświeceni względem tych pierwszych zasad – po skosztowaniu tego niebiańskiego daru (usprawiedliwienia przez cenną krew Chrystusa) i byciu uczestnikami Świętego Ducha przyjęcia za duchowych synów Boga, i jako tacy doszli do poznania (zrozumienia) dobrego Słowa Bożego i mocy świata, który ma nadejść, albo planu i mocy potęgi Bożej w przyszłym wieku. „Gdyby oni odpadli – odrzuciwszy prawdę od samej jej pewnej podstawy – „niemożebne jest odnowić ich znowu ku pokucie” rozumiejąc, że tacy krzyżują sobie Syna Bożego na nowo i wystawiają Go jawnie na urągowisko będąc uznani za synów Bożych i przedstawicieli Chrystusa na świecie.

W rozdziale 10:29, apostoł Paweł określa tę wartość krwią przymierza, przez którą jesteśmy poświęceni, rzeczą pospolitą lub nieświętą – znieważeniem Ducha łaski. Do kogo w takim razie mogłoby się to odnosić? Tym bardziej moglibyśmy pragnąć odzyskać takich, lecz apostoł Paweł mówi: Niemożliwe jest odnowić ich znów; jesteśmy tymi, którzy wierzymy, że Paweł był natchniony, by tak pisać i nie pomylił się w tej sprawie. Jako, że mówi „niemożliwe jest” można spodziewać się, ze nieustępliwe fakty potwierdzą to zdanie. Każdy grzech ma swój zatwardzający skutek i nie możemy manipulować z nim bezkarnie. Żaden grzech nie jest tak znieczulający jak ten, który popełniony jest dobrowolnie, w obliczu jasnej świadomości. Łaska Boża w Chrystusie, nasze przebłaganie, raz otrzymane, konieczność jego zrozumienia, samo usprawiedliwienie i inne dobrodziejstwa przyjęte, w których częściowo zasmakowaliśmy wydają się być niewybaczalne po odrzuceniu tych pierwszych zasad.

Tacy otrzymawszy tak jasne doświadczenia jak i proste wskazówki w tym przedmiocie uważani są za winnych lekceważenia Baranka Bożego, który gładzi grzech świata. Jest to właściwie nazwane wystawieniem Go na urągowisko, ponieważ już raz uznali Go, ale później odrzucili od siebie łaskę Bożą, a nawet swoją część w odkupieniu, która jest w Chrystusie Jezusie.

Duma i ambicja zatwardzają serce, zaciemniają osąd i nie pozostawiają żadnego miejsca prawdzie, by mogła oddziaływać na objęcie obowiązków. Gdzie pycha i ambicja rozwinęły się do wspomnianego tu poziomu, wtedy podobny przypadek wydawałby się „niemożliwym” do uzdrowienia. Kiedy więc z takimi spędzi się rozsądną ilość czasu i na cierpliwych, wnikliwych badaniach po to by wyszli z sideł przeciwnika, a mimo to wydają się nadal upadać w tym grzechu, jeśli nadal dobrowolnie kontynuują obrany sposób postępowania, nie możemy uczynić nic więcej jak pozostawić takich tam gdzie sami się znaleźli – w rękach sprawiedliwego Boga, nie mających schronienia przez kosztowną krew Chrystusa, „w którym jedynie jest odkupienie” (zobacz 2 Moj. 12:13, 22-23).

Dzięki Bogu nie czujemy strachu przed wiecznymi mękami dla takich, ani w ogóle dla nikogo. Nie, lecz wieczne pozbawienie życia i jego błogosławionych przywilejów jest ostateczną karą dla nieposłusznych. Ale i przez to wszystko moglibyśmy podziwiać tą łaskę Bożą, w darze Syna Jego i życia. Apostoł Paweł mówi, że straszną rzeczą jest, bez Chrystusa, wpaść w ręce Boga żywego. Karą dla tych, którzy gwałcili prawo Mojżesza była śmierć, lecz ze śmierci tej był ratunek poprzez okup, jak sroższego jednak karania godzien jest ten, kto by Syna Bożego podeptał, krew przymierza uważał za pospolitą i Ducha łaski zelżył. Tym sroższym karaniem jest wtóra śmierć, z której nie będzie zmartwychwstania, bo za taki grzech nie pozostaje już żadna ofiara (Żyd. 10:26, 29).

W odniesieniu do tego grzechu na śmierć myślimy, że wielu popełnia ogromny błąd. Powszechnie uważa się, że otwarci (jawni) śmiali niewierzący, którzy bluźnią, odrzucają i ośmieszają całe Słowo Boże znaleźli się najbliżej popełniających grzech na śmierć, lecz przez uważne czytanie opisu ap. Pawła widzimy, że on wcale nie odnosi się do takich, ani nawet do tych, którzy często określani są mianem chrześcijan powracających na złą drogę. Bardzo niewielu chrześcijan kiedykolwiek spróbowało nieco dobrego Słowa Bożego, ale tutaj ap. Paweł nie wspomina o tym. Bardzo nieliczni wiedzą cokolwiek na temat mocy świata (wieku) przyszłego – Bożego planu dotyczącego tego wieku. Nie, nie są to ci słabi, błądzący, częściowo zwyciężani przez świat, ciało i diabła, bo wielu takich grzeszy wbrew własnej woli, więc nie jest niemożliwe dla nich powrócić na właściwą drogę. Bóg nadal kocha i lituje się nad takimi i będzie ich ćwiczył w piecu cierpienia lub w jakikolwiek sposób, który uzna za najlepszy. Tacy świadomie i dobrowolnie nie znieważyli Duch łaski, więc dla takich jest jeszcze dobra nadzieja powrotu.

Pokazując konieczność pewnego utwierdzenia na pierwszych zasadach i niemożliwość powrotu do nich, kiedy odrzuciło się je zupełnie, apostoł upewnia Kościół, iż wierzy, że nie odrzucili łaski Bożej, bo mówi: „Pewniśmy o was coś lepszego, chociaż tak mówimy”.

Słowa te miały ustrzec ich przed niebezpiecznym sednem i pokazać bezużyteczność ciągłych dysput z odrzucającymi pierwsze zasady. Zbyteczną rzeczą jest marnować cenny czas i wysiłki na bezowocnych próbach nawrócenia takich. Dlatego też mając te rzeczy raz ustalone, rozstrzygnięte, zrozumiane jasno, założone, tacy powinni zdążać do doskonałości. Nie chodzi o to, że powinniśmy zaniedbywać zapewnienia pierwszych zasad czy mleka dla niemowląt, czy też pomocy słabemu albo potykającemu się bratu poprzez ponowne zmuszenie go mocą prawdy, w której może się pośliznął, bo to powinno zawsze być naszym stałym celem i usiłowaniem, ale jest to coś całkiem odmiennego od straty cennego czasu i wysiłku na bezowocnych próbach naprowadzenia na właściwą drogę dobrowolnie odrzucających Prawdę wymienionych przez apostoła Pawła, bo tych „niemożliwe” jest zreformować.

Wszyscy powinni się upewnić, że pierwsze zasady są właściwe (poprawne), mocno ustalone przez Słowo Boże, lecz jeżeli w ogóle nie postąpimy dalej, to nigdy nie osiągniemy doskonałości. Jeśli człowiek po założeniu fundamentu pod budynek poświęcił się ciągłemu odkopywaniu, przewracaniu i próbowaniu umocowania kamieni w inny sposób, ile czasu zajęłoby mu ukończenie budynku? Musi nadejść moment, zanim zaczniemy budować, kiedy poczujemy pewność, że fundament jest dobry i odpowiednio założony, wtedy w pełni zaufania do tej podstawy możemy postąpić w naszym wznoszeniu się ku doskonałości.

W kilku następnych wersetach, apostoł Paweł pokazuje, że nadzieja wysokiego powołania zależy od naszych prac – budowanych oczywiście na ukończonym dziele Chrystusa, pewnym fundamencie. A Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby zapomniał naszej pracy i „pracowitej miłości”. Czy to możliwe, pytamy czasami, że Bóg oceni nasze skromne, niedoskonałe prace? Czym one w istocie są? Wydają się tak małe, że czujemy się zawstydzeni w ogóle je wspominając, a jednak to jest nasze małe wszystko; oddane z pieczołowitością w związku z naszym przymierzem, i chociaż niedoskonałe, przyjęte jest przez Tego, którego przypisana sprawiedliwość uzupełnia wszystkie nasze braki.

Nasz mały wpływ oddany jest cały na stronę prawdy, zarówno przez słowo jak i przykład, nasze skromna reputacja z zadowoleniem uczestniczy w naszych wysiłkach, by poprzeć Prawdę i być jej posłusznymi, naszych kilka talentów do ogłaszania Prawdy, używamy ku jak najlepszej korzyści, zgodnie z naszym najlepszym sądem. Być może niektórzy nas nie mają żadnej sposobności, by samemu mówić błogosławioną wieść wprost, lecz tacy mogą przeczytać ją innym, lub dać im do przeczytania, wszyscy zaś mogą pokazać jej kształtujący i przetwarzający charakter skutek w codziennym postępowaniu i rozmowach; możemy mieć bardzo mało pieniędzy, prawdopodobnie nie więcej niż ilość pokrywającą jedynie niezbędne życiowe potrzeby nas samych i tych, którzy są od nas zależni, ale odłożyć choćby odrobinę na rozszerzenie Prawdy i jeśli nasze wszystko jest poświęcone Panu i używane ku Jego chwale, jest to przyjęte i dobrze ocenione w „onym umiłowanym”.

Apostoł Paweł szczególnie wymienia tutaj pracowitą miłość w usługiwaniu świętym. Wielu chrześcijan widocznie zaniedbuje oceny swego przywileju na tym polu i główny wysiłek kieruje ku światu zapominając o zaleceniu: „Dobrze czyńcie wszystkim ludziom, lecz szczególnie domownikom wiary”. Przychodzi czas, nawet nie jest już daleki gdy sposobność czynienia dobra światu będzie obfita, jednakże możliwość czynienia dobrze świętym, ciału, Oblubienicy Chrystusowej, nie potrwa już długo. Wkrótce Kościół zostanie uwielbiony i nie będzie więcej potrzebował waszej usługi.

Pamiętajcie na słowa Mistrza: Biedna niewiasta stłukła słoik bardzo kosztownej maści i wylała to na Jego głowę, gdy siedział przy stole, a kiedy uczniowie zobaczyli to rzekli „I na cóż ta utrata? Albowiem mogła być ta maść drogo sprzedana, i mogło się to dać ubogim”. Lecz Jezus odpowiedział: „Ubogich zawsze macie wśród siebie, ale mnie nie zawsze mieć będziecie” (Mat. 26:7-13).

Tak więc ciało Chrystusowe nie zawsze będzie tutaj, aby mu usługiwać. Cokolwiek możemy zrobić teraz dla naszych współczłonków w ciele Chrystusowym, Głowa oceni jak gdyby było to uczynione dla niej. Nasz Ojciec Niebieski nie zapomni naszej pracowitej miłości w usługiwaniu świętym. Zbyteczną rzeczą jest sugerować, ze jeśli Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby zapomnieć pracowitej miłości dla świętych, również nie jest niesprawiedliwy, aby wynagrodzić nas za nią, gdy nie czyniliśmy tej pracy dla nich – jeżeli im nie usługiwaliśmy. Apostoł Paweł nalega nas, byśmy trwali w gorliwości w tej pracowitej miłości i podsuwa na myśl, że to kontynuowanie owej pilności przyniesie zupełną pewność nadziei.

O jak wielkie jest dziedzictwo, które zabezpiecza nasza mała, nieznaczna, pracowita miłość, gdy uzupełniona jest dostateczną dla wszystkich zasługą naszego Pana! Oceńmy nasz przywilej służenia świętym w jakikolwiek sposób jest to możliwe czy to w rzeczach doczesnych czy też duchowych. W języku naszego umiłowanego brata Pawła brzmi to tak: „Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość dla zachowania pełni nadziei aż do końca”. Skoro nasze przymierze ma być ofiarowaniem i wydaniem samych siebie zupełnie, zachowanie pełni nadziei otrzymania nagrody może przyjść jedynie poprzez pilność w samoofierze – usługiwaniu.

Zrozumiejmy, że mamy właściwą wiarę, ukorzenioną, ugruntowaną na nieomylnym Słowie Bożym i będąc tak upewnieni, zostawmy pewnie założone pierwsze zasady nauki Chrystusowej i postąpmy ku doskonałości – realizujmy nasze zbawienie jako nowe stworzenia – oddając usprawiedliwione człowieczeństwo w zamian za obiecaną boską naturę.

====================

— Grudzień 1883 r. —