R1005-3 Kim są synowie Boży?

Zmień język

::R1005 : strona 3::

Kim są synowie Boży?

Niewielu wydaje się mieć jasne pojęcie o znaczeniu słów syn i ojciec. Słowo ojciec znaczy „wytwórca”, „stworzyciel”, „dawca życia”, a słowo syn odpowiednio oznacza jednostkę „wytworzoną”, „stworzoną”, taką, która otrzymuje życie od ojca.

Stosując niniejsze definicje stwierdzamy, że w ogólny sposób można powiedzieć o Bogu, iż jest wytwórcą czy też stworzycielem każdej żyjącej istoty, od pełzającego robaka po wielkiego archanioła. Jednakże użycie słowa syn w Piśmie Świętym ogranicza jego znaczenie, bowiem Bóg używa wyrażenia „synowie Boży” wyłącznie w odniesieniu do tych ze swoich stworzeń, które stworzył mniej więcej na swoje podobieństwo, tj. z władzami umysłowymi i moralnymi będącymi w harmonii z Jego władzami i zasadami oraz potrafiącymi zrozumieć Jego prawa i plany. Odcina to od zaszczytnego określenia synowie niższe, zwierzęce stworzenia, lecz wciąż pozostawia synów o różnych naturach – anielskich synów, ludzkich synów oraz synów w Boskiej naturze.

Aniołowie są nazywani „synami Boga” w przypowieści, w Ijoba 1:6 oraz 2:1. Następnie są przedstawieni jako „gwiazdy poranne”, tj. wcześnie jaśniejący, radujący się ze stworzenia ziemi, kiedy jako „synowie Boży weselili się” – Ijoba 38:7. Jak zostało pokazane w STRAŻNICY z grudnia 1887 r., ci aniołowie, którzy nie zachowali swojego pierwotnego stanu, są nazywani „synami Bożymi” do czasu popadnięcia w grzech – 1 Moj. 6:2,4.

Pośród ludzi Adam był oczywiście synem Bożym, tj. Bożym stworzeniem. Bóg był dla niego dawcą życia, stworzycielem, wytwórcą czy też ojcem i dlatego on był „synem Bożym” i tak jest nazywany (Łuk. 3:38). Jednak należy zauważyć, że żadne z dzieci Adama nie nazywane „synem Bożym” aż do czasu, kiedy nasz Pan Jezus oddał siebie na okup za wszystkich. Ci, którzy na skutek świadomego grzechu, zaprzepaszczają i tracą podobieństwo do Boga – doskonałość, w której zostali stworzeni – zostają uznani za niegodnych zaszczytnego tytułu synów Bożych, tak jak stworzenie zwierzęce, które nigdy nie miało i nigdy nie straciło tego podobieństwa; a jako tacy mają być traktowani jak „nierozumne zwierzęta, które z natury są po to, by je łapano i zabijano […] toteż zginą jak one” (2 Piotra 2:12, por. Kaz. 3:18). Jeśli chodzi o człowieka (Adama), to został on od razu skazany na śmierć jako niegodny życia i różnych przywilejów, jakie Bóg przygotował dla swoich synów. Nie był on już godny zaszczytów przygotowanych dla synów, bowiem źle wykorzystał swoją wspaniałą wyższość nad zwierzętami. Od chwili zgrzeszenia Adam nie był już uznawany za syna Bożego; a jeśli on sam był upadły i odsunięty od synostwa, jest oczywiste, że nie mógł z kolei przekazać życia nikomu lepszemu czy tym bardziej godnemu synostwa Bożego niż on. I tak przez cztery tysiące lat, aż do przyjścia naszego Odkupiciela, nie było synów Bożych, nikogo, kogo Bóg uznawałby za syna oprócz naszego Pana i tych aniołów, którzy zachowali swój pierwszy stan czystości i synostwa. Nawet Abraham, Mojżesz, Eliasz czy prorocy nie byli nazywani synami Bożymi. Najbardziej czułymi określeniami, wówczas wobec nich możliwymi, były: „przyjaciel Boga” oraz „wierny sługa” (Żyd. 3:5,6; Gal. 4:4-7), ponieważ bez względu na to, jak dobre mieli oni intencje, wszyscy byli niedoskonali, odpadli od podobieństwa i praw synów Bożych i nie zostali jeszcze odkupieni z tego wielkiego nieszczęścia.

W następnej kolejności rozważmy (pozycję) naszego Pana Jezusa.

Jednorodzony Syn Boży

Natychmiast pojawia się pytanie: Jak może istnieć więcej niż jeden syn Boży, skoro Jezus jest nazywany jednorodzonym? Odpowiadamy, że obydwa stwierdzenia są prawdziwe. Bóg ma wielu „synów” oraz jednego „jednorodzonego syna”. Zanim nasz Pan stał się człowiekiem, był istotą duchową, tak jak „Bóg jest duchem” i jak aniołowie są duchami; był On „pierworodnym z każdego stworzenia” czy też, jak tłumaczą to niektórzy, „narodzonym przed wszelkim stworzeniem” – początkiem twórczego dzieła Boga (Obj. 1:8; 3:14).

Ze względu na to, że jest On zarówno pierwszym i ostatnim, jak też początkiem i końcem bezpośredniego dzieła twórczego Boga, jest oczywiste samo przez się, że był JEDYNYM Synem Bożym w taki sposób, bezpośrednio, zrodzonym przez Ojca. A ponieważ jest wyraźnie stwierdzone, że „wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało” (Jana 1:3), dla każdego myślącego człowieka staje się tym bardziej oczywiste, że stworzenie Go było bardziej bezpośrednim i szczególnym dziełem Ojca, niż to miało miejsce w odniesieniu do jakiegokolwiek innego stworzenia czy też syna Bożego – człowieka lub anioła. Chociaż aniołom, ludziom, zwierzętom, ptactwu i płazom została udzielona moc i witalność Ojca, jednak w przypadku żadnego z nich zrodzenie nie było bezpośrednim dziełem Boga, tak jak miało to miejsce w przypadku jedynego Syna, na zawsze wyróżnionego wśród synów Bożych tytułem „jednorodzony Syn”. Chociaż Bóg nazywa aniołów synami, zwróćmy uwagę na kategoryczność pytania apostoła, który podkreśla wyższość naszego Pana, pytając: „Któremuż kiedy z aniołów rzekł: Tyś jest syn mój, jam cię dziś spłodził?” (Żyd. 1:5, por. Żyd. 5:5).

Stając się człowiekiem, nasz Pan nie utracił swojego prawa do tytułu „jednorodzony Syn Boży”, bowiem kiedy Jego natura została zmieniona i stał się ciałem, Jego życie nie zostało złożone w śmierci. Zmiana ta była jedynie przeniesieniem istnienia z natury wyższej do natury niższej, z natury duchowej do natury ludzkiej po to, czy też w tym celu, by mógł On ponieść śmierć jako człowiek sprawiedliwy za niesprawiedliwych, jako równoważna cena za grzech Adama. A zatem nawet jako człowiek nasz Pan zachował swój tytuł „jednorodzony Syn Boży”. Jak mówi Jan: „Widzieliśmy chwałę jego [doskonałość i dostojeństwo], chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jana 1:14).

Jednakże kiedy nasz Pan w posłuszeństwie celowi Ojca miał odkupić rodzaj ludzki, nic oprócz Jego śmierci nie mogło dokonać tego dzieła. Taka była bowiem kara nałożona na Adama i rasę, która utraciła życie w nim i jeśli [Jezus] miał odkupić życie Adama (i nasze utracone w nim), musiał ją ponieść; tak więc „Jednorodzony” umarł, przestał istnieć i pozostał w takim stanie do trzeciego dnia. A zatem rodzi się pytanie, czy nasz Pan, kiedy złożył swoje życie na okup za wielu, przestał być jednorodzonym Synem Bożym? Odpowiedź brzmi, że rzeczywiście tak. Kiedy Jego istnienie zakończyło się w śmierci, Jednorodzony przestał istnieć – był martwy. Jednak przy swoim zmartwychwstaniu, swoim ponownym stworzeniu, znów był jednorodzonym Synem Boga, bo żaden pośrednik nie został użyty do dokonania Jego zmartwychwstania, lecz tak jak przy Jego pierwszym stworzeniu, był On bezpośrednim dziełem Boga, który tak wszystko ustalił, by nawet ten wyróżniający tytuł i zaszczyt bycia „jednorodzonym” nie został utracony przez Jego posłusznego Syna. Dlatego Bóg nie dozwolił, by jakikolwiek pośrednik ludzki, ani nawet anioł Gabriel, brał udział w dziele zmartwychwstania naszego Pana, żadni przedstawiciele, wielcy czy mali, nie zostali do tego użyci, lecz jest napisane: „Którego Bóg wzbudził” (Dz. Ap. 2:24), „Bóg i Pana wzbudził, i nas wzbudzi mocą swoją” (1 Kor. 6:14, por. Dz. Ap. 3:15; 4:10; Rzym. 4:24; 6:4; 8:11; 1 Kor. 15:15; Kol. 2:12; 1 Tes. 1:10; 1 Piotra 1:21). Ze względu na to, że Jego zmartwychwstanie było ponownym stworzeniem tej samej istoty, czy też jednostki wcześniej stworzonej, wciąż można mówić o Nim, że jest pierwszym i ostatnim, początkiem i końcem stworzenia Bożego, Jednorodzonym Ojca (zob. Obj. 1:18).

Moc stania się synami Bożymi

Przechodząc obecnie do Wieku Ewangelii, rozważmy znaczenie słów: „Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc [tj. prawo], aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego” (Jana 1:12) oraz „Najmilsi! teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest” (1 Jana 3:2).

Jak już zostało odnotowane, cała rasa ludzka począwszy od Adama, znalazła się pod potępieniem na skutek jego świadomego grzechu (1 Tym. 2:14); wszyscy przestali być uznawani za synów Bożych i stracili podobieństwo do Boga, dzięki któremu uzyskali pozycję wyższą od stworzeń zwierzęcych. W rzeczy samej można powiedzieć, że z tego powodu, iż ich umysły przestały być pobożne i stały się cielesne oraz diabelskie, zostali oni tak zrekonstruowani przez tyrana, jakim jest grzech, że noszą w sobie wiele z obrazu przeciwnika Bożego; dlatego też w tym grzesznym stanie mogliby być nazywani synami diabła, noszącymi moralne podobieństwo do niego. Stąd nasz Pan oświadczył nawet Żydom: „Musicie się znowu narodzić” oraz „Wyście z ojca diabła” (Jana 8:44). A ponieważ ten sam apostoł zapisał w 1 Jana 5:19, że „świat wszystek w złem położony jest”, oczywiste jest, że w oczach Boga wszyscy zajmują pozycję dzieci diabła.

Następnie powstaje pytanie, że skoro jedynie ci, którzy posiadają doskonałe podobieństwo do Boga, są godni tego, by być nazywani synami Bożymi, i skoro sam Bóg nie obdarza nikogo innego tym zaszczytnym tytułem, to jak możemy być nazywani „synami Bożymi” my, którzy, jak wszyscy wiedzą, jesteśmy niedoskonali i w najlepszym przypadku nosimy jedynie nieznaczne podobieństwo do świętego Boga? Odpowiedź brzmi, że nasz Pan Jezus dał moc, czy też prawo, stania się synami Bożymi „tym, którzy wierzą w jego imię”. Zauważmy, że nie uczynił On nas synami, lecz po prostu dał nam prawo, czy też przywilej, stania się synami. Wynika z tego, że patriarchowie i prorocy z poprzednich czterech tysięcy lat nie mogli stać się synami, ponieważ nie dano im tego przywileju czy prawa.

Co nasz Pan uczynił dla nas, by zapewnić nam to wielkie dobrodziejstwo, to prawo czy też przywilej? Coś musiało zostać uczynione, skoro Bóg się nie zmienia (Mal. 3:6). Nie może być tak, że raz oświadczył, iż Adam i jego dzieci są odcięci od synostwa i poddani zniszczeniu w śmierci tak jak zwierzęta, a potem zmienił swój wyrok. Nasz Pan Jezus także nie mógł ani nie chciał odsunąć na bok Boskiej decyzji po to, by przywrócić grzeszników do godności synów i uczynić ich wartymi życia. Nie, nie przyszedł On, by sprzeciwić się woli Ojca, lecz by być jej posłusznym. „Abym czynił wolę twoją, Boże mój! pragnę” było uczuciem wyrażanym w każdym Jego czynie i słowie. „Nie moja wola, lecz twoja niech się stanie” było Jego ciągłą modlitwą. Dlatego też mówimy, że musiał coś uczynić dla nas, przez co zniósł nałożone na nas embargo grzechu, by dać nam prawo ponownego stania się synami Bożymi. Co On dla nas uczynił?

O tak! Dokonał dla nas wielkiego dzieła. Dał siebie na okup za nas, odkupił nas od wszelkiej nieprawości i spod wszelkiego potępienia i strat z nim związanych. W ten sposób, dając cenę za winę Adama, zakupił przez to martwą i umierającą rasę z pełnym prawem uczynienia z nią i dla niej tego, co zechce. Podczas obecnego Wieku Ewangelii pragnie dać prawo stania się synami Bożymi wszystkim, którzy wierzą w Jego imię. Zostało mu nadane imię Jezus, które znaczy Zbawiciel lub Wyzwoliciel – „Nazwiesz imię jego Jezus; albowiem on zbawi lud swój od grzechów ich” (Mat. 1:21). Stąd widzimy, że to tym, którzy przyjmują Go w znaczeniu uwierzenia w niego jako Zbawiciela czy też Wyzwoliciela, daje On prawo stania się synami Bożymi, a nie nikomu innemu. Wiara w to, że taka osoba żyła w takim to a takim czasie, nie jest tym rodzajem wiary, który przynosi niniejsze prawo; wiara w to, że był On wspaniałym człowiekiem, który nauczał wielu doskonałych zasad, nie jest tym rodzajem wiary, jaki jest konieczny; wiara w to, że dawał On dobry przykład i że wszyscy powinni starać się naśladować Go najlepiej, jak potrafią, nie jest tym rodzajem wiary, który jest tu wymagany. Nie, to jest inny rodzaj wiary, wiara w Jego imię Zbawiciela oraz uznanie tego imienia: uznanie i przyjęcie Go jako tego, który zbawia swój lud z jego grzechów. Nikt, kto odrzuca biblijny opis upadku i potępienia wszystkich w Adamie oraz całkowitą utratę synostwa i wszystkich jego przywilejów (życia itd.), nie może w ogóle przyjąć i „uwierzyć” w tego ZBAWICIELA czy też Wyzwoliciela, który poprzez odkupienie ludzi daje im prawo, czy też przywilej, stania się synami Bożymi.

Jednak, czy tylko „wierzącym” w Jego imię nasz Pan przyznaje ten przywilej? Tylko im; wiara w żadną inną osobę go nie zapewni; ani też nie wystarczy przyjęcie naszego Pana poprzez jakiekolwiek imię inne od tego, które uznaje Jego ofiarę okupową – musi zostać On uznany jako Zbawiciel, a nie jedynie jako Pan i Przewodnik. On zbawia swój lud od jego minionych grzechów, jak również uczy i kieruje nimi, by mieli odrazę od grzechu i unikali go w przyszłości.

Zbadajmy następnie prawo, jakie odpowiednio wierzący uzyskują poprzez Zbawiciela. W jakim znaczeniu jest tu używane słowo prawo? Oznacza ono po prostu, że nasz Zbawiciel, zapłaciwszy karę za grzech Adama, proponuje wszystkim, którzy przyjmują Jego ukończone dzieło i którzy pragną powrócić do podobieństwa Bożego i synostwa, czysty zapis, uwalniający ich od grzechu, który sześć tysięcy lat temu ściągnął potępienie na wszystkich, oraz zarzucenie na takich szaty Jego własnej sprawiedliwości w celu przykrycia wszystkich ich obecnych niedoskonałości i niemożliwych do uniknięcia słabości, tak by mogli od razu udać się do Boga i dzięki temu uzyskać akceptację i łaskę ku pomocy, aż do czasu, kiedy po tym, jak udowodnią swoim posłuszeństwem w obecnym życiu szczerość swojego poświęcenia się Bożej woli i służbie, zostaną zupełnie wybawieni z wszystkich obecnych słabości i otrzymają wspaniałe, doskonałe, duchowe ciała, podobne do ciała naszego Pana. Tak brzmi obietnica dla takich zwycięzców, którzy dzięki temu zostaną przyjęci do ostatecznego, pełnego synostwa jako dziedzice Boży, a współdziedzice z Jezusem Chrystusem, ich Panem i Zbawicielem.

Właśnie to ma na myśli apostoł, kiedy mówi: „Najmilsi! teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest”. Słowo „jesteśmy” nie odnosi się tu do świata ludzkości, lecz do świętych, prawdziwie poświęconych, którzy wierzą w jedyne imię [Jezusa – Zbawiciela], poprzez które możemy być zbawieni. Jak już zostało pokazane, w rzeczywistości Bóg nie posiada niedoskonałych synów, takich, jakimi jesteśmy obecnie, dlatego też w pełnym znaczeniu nie będziemy synami aż do końca obecnego wieku, a kiedy wybór i testowanie tych próbnych synów się zakończy, zostaną oni przyjęci do pełnego, doskonałego podobieństwa Bożego – takiego, jakie ma ich Odkupiciel i Król. Jednakże możemy obecnie uważać się za synów Bożych poprzez wiarę. Oczyma wiary widząc spodziewany koniec naszego wysokiego powołania, możemy mówić i mówimy o rzeczach, które jeszcze nie są w pełni dokonane, jak gdyby były w pełni ukończone. Mówiąc tak, obecnie jesteśmy synami Bożymi, zaś pojmując to jako rzeczywistość, przywiązujemy do tego potrójnym sznurem wiary trzy części, z których pierwszą jest wiara w doskonałą ofiarę i skończone dzieło Tego, który dał nam prawo czy też przywilej stania się synami; drugą jest wiara czy też ufność w złożone nam obietnice łaski ku pomocy, by pomóc nam zwyciężyć i zgasić wszystkie ogniste strzały naszych przeciwników; a trzecią jest wiara czy też ufność w świadomości, że nasze poświęcenie jest pełne, zupełne i że naszym pragnieniem jest poznać i czynić wolę Ojca we wszystkich i wszelkich warunkach. Ten potrójny sznur wiary mocno zawiązany na naszym obiecanym dziedzictwie i synostwie, które będzie nam udzielone, kiedy zostaniemy wypróbowani i udoskonaleni, jest zaiste „kotwicą duszy, bezpieczną i pewną”, dzięki której możemy mówić i odczuwać, że nawet obecnie (wiarą) jesteśmy Synami Bożymi, chociaż jeszcze nieprzyodzianymi w nasze doskonałe ciała.

Czy prawo stania się synami Bożymi zostanie dane wszystkim ludziom?

Nie odpowiadaj na to pytanie pośpiesznie – rozważ je należycie. Na początku może ci się wydawać, że nie zgadzasz się z naszym poglądem, kiedy odpowiemy na to pytanie, że nie zostanie dane. Nam wydaje się oczywiste, że niniejsze prawo jest związane ze szczególnym wysokim powołaniem obecnego Wieku Ewangelii i skończy się wraz z nim.

Przypomnijmy sobie znów to, co powyżej zostało pokazane jako znaczenie słów ojciec i syn: ojciec –dawca życia lub stwórca; syn – potomek, ten, który otrzymuje życie od ojca. Następnie rozważmy człowieka tak, jak reprezentował go Adam. Na początku był on synem Bożym, lecz potem z powodu grzechu stracił wszystko i przestał być synem Bożym. A teraz, jeśli zostanie przywrócony do życia i doskonałości, za ojca będzie miał tego, który będzie jego dawcą życia. Z tego, że życie człowieka zostało całkowicie utracone, wynika, iż jego zmartwychwstanie będzie praktycznie jego ponownym stworzeniem, a Ten, który go ponownie stworzy, będzie ojcem ponownie stworzonej istoty, w tym samym znaczeniu, jak Bóg był Ojcem istoty zniszczonej przez grzech.

Chociaż wszystko, co czynił nasz Pan Jezus, było czynione zgodnie z wolą i planem Ojca, to Pismo Święte starannie oddziela dzieło Jezusa Chrystusa w dziele odkupienia człowieka. Nasz Pan Jezus „kupił” świat; dał „równoważną cenę” za wszystkich; a ziemia i wszyscy do niej przynależni są nazywani Jego „nabytą własnością” (Efez. 1:14).  Ze względu na to, że dzięki temu Jezus stał się posiadaczem zniszczonej grzechem martwej ludzkości, Jego przywilejem i zamierzeniem jako nabywcy jest rozpoczęcie dzieła przywracania wszystkich rzeczy – udzielania życia martwemu światu, który nabył osiemnaście stuleci temu. Odwleka On rozpoczęcie tego dzieła udzielania życia do czasu zakończenia wyboru „malutkiego stadka”, któremu daje prawo stania się synami Bożymi. „Nie wstydzi się ich BRAĆMI nazywać” i będą oni Jego współdziedzicami w nabytej własności oraz Jego współpracownikami w przywracaniu do życia odkupionej rasy.

Skoro człowiek jest zbawiany z śmierci, najwyraźniej Zbawiciel jest dawcą życia. W rzeczy samej, manuskrypt syryjski Nowego Testamentu w każdym przypadku, w którym w naszym powszechnym przekładzie występuje słowo Zbawiciel, podaje imię DAWCA ŻYCIA. Szczególnym dziełem Wieku Tysiąclecia będzie obudzenie umarłych i w stopniowym procesie udzielenie im życia zapewnionego dla nich przez ich Odkupiciela w miarę jak będą wierzyć i przyjmować je na warunkach (posłuszeństwa itd.), których dawca życia, jako sędzia wszystkich, będzie wymagał. A skoro tak, musi być oczywiste dla wszystkich, że (oddzielając dzieła Ojca i Syna – Jana 5:17) przywileje życia, które otrzyma ludzkość, zostaną jej przekazane bezpośrednio przez Syna – naszego Pana Jezusa: on KUPIŁ ludzkość swoją własną drogocenną krwią i to On w swoim przyjściu i tysiącletnim królestwie przywróci wszystkich, którzy zastosują się do Jego warunków, do pełnego doskonałego ŻYCIA. Dlatego też jest On jedynym bezpośrednim dawcą życia, ku któremu musi spoglądać ludzkość; a jako że „dawca życia” jest prawdziwym znaczeniem słowa ojciec, stosownie zostaje On obwieszczony w proroctwie jako „ojciec wieczności” dla ludzkości oraz „książę pokoju” i „Bóg mocny [władca]”.

Stąd chociaż o Abrahamie i Dawidzie jest mowa jako o ojcach Jezusa – „z których pochodzi Chrystus według ciała” – mamy też oświadczenie, że „zamiast ojców twych będziesz mieć synów twych” (Ps. 45:17), co znaczy, że ojcowie, zamiast pozostać ojcami, z tego powodu, że nasz Pan wzbudzając ich z martwych zostanie ich DAWCĄ ŻYCIA, staną się tym sposobem Jego dziećmi – Jego synami.

Jak zostało wcześniej pokazane, proces dawania życia rozpocznie się od wzbudzenia z grobu, dania pewnej miary życia, prawdopodobnie takiej, jaką ludzie zazwyczaj posiadają obecnie (co zostało zilustrowane w obudzeniu Łazarza z grobu), i tylko tacy, którzy „słuchać będą tego proroka”, osiągną zupełność – pełne przywrócenie wszystkiego, co zostało utracone – ludzką doskonałość – ŻYCIE w pełnym znaczeniu tego słowa. To, że tylko tacy, którzy „usłyszą [będą posłuszni], będą żyć” w znaczeniu doskonałego osiągnięcia życia, widzimy w zapisie Jana 5:25. Wszyscy inni obudzeni z martwych, jeśli po otrzymaniu wiedzy i pełnej sposobności uzyskania doskonałego, wiecznego życia odtrącą ją poprzez odrzucenie jej warunków – dostosowania się do doskonałego prawa Bożego – zostaną „odcięci” we wtórej śmierci. Nie staną się synami Chrystusa z powodu odmowy przyjęcia Jego obrazu przy posiadaniu pełnej sposobności. Ci, którzy odrzucą podobieństwo Chrystusowe czy też zaoferowane im warunki wieku restytucji, zostaną potraktowani tak, jak Bóg potraktował Adama, kiedy wybrał nieposłuszeństwo, z tą tylko różnicą, że nie zostanie dla nich przygotowane kolejne odkupienie, bowiem będą posiadać oni większe doświadczenie. Jak zostało pokazane powyżej, ci którzy umierają śmiercią wtórą, nie są synami, lecz jako tacy, którzy pomimo posiadania sposobności gardzą podobieństwem do dawcy życia, zostaną potraktowani jako „nierozumne zwierzęta – zabijane” (2 Piotra 2:12; Kaz. 3:18-20).

Niektórym może przyjść na myśl pytanie: Jak to możliwe, że nasz Pan, który odkupuje czy też nabywa wszystkich, nie jest DAWCĄ ŻYCIA dla „malutkiego stadka” Wieku Ewangelii tak samo jak dla świata w ogólności? Gdzie i w jaki sposób dochodzi do rozróżnienia pomiędzy nami jako „synami Bożymi” i „braćmi” Chrystusa a światem jako dziećmi Chrystusa?

Odpowiadamy, że Ten, który odkupił wszystkich, w rzeczywistości nie dał czy też nie przywrócił nam doskonałego ludzkiego życia, co uczyni w stosunku do świata w następnym wieku, lecz zamiast tego zarzucił na nas płaszcz swojej zasługi, swojej przypisanej sprawiedliwości, a tym sposobem przedstawia nas bezpośrednio Ojcu, byśmy zostali spłodzeni PRZEZ NIEGO jako „nowe stworzenia”, „uczestnicy BOSKIEJ natury” (a nie przywróconej ludzkiej natury, choć nawet i ona będzie wspaniała) i współdziedzice z naszym Panem i Odkupicielem.

Prawo, które przyznaje nam Odkupiciel, jest DARMOWE, nie możemy nic uczynić, by je nabyć lub zasłużyć sobie na nie, musi ono zostać przyjęte albo jako niezasłużony dar od Boga poprzez naszego Pana Jezusa Chrystusa, albo wcale. Jednakże w tym miejscu kończy się część niezasłużona. Po tym, jak otrzymamy przywilej czy też prawo stania się synami Boga, sprawa spoczywa w naszych rękach i by skorzystać z tego wielkiego przywileju czy też prawa, musimy sprawować nasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem. Oceniając wspaniałość przywileju umieszczonego w naszym zasięgu, musimy działać trzeźwo, mądrze, z gorliwością, nie jak ci, którzy na próżno bawią się i wymachują w powietrzu; jako prawdziwi żołnierze krzyża musimy prowadzić dobry bój wiary. Musimy pokonać naszego poprzedniego pana – grzech i nie pozwolić, by panował on i rządził nami, lecz angażując cały nasz (w najlepszym przypadku) niewielki wpływ po stronie naszego nowego wodza, przywódcy i prekursora, Chrystusa Jezusa, musimy przezwyciężyć świat, abyśmy z Nim mogli być synami Bożymi, bez nagany w pośrodku pokolenia złego i przewrotnego, między którym mamy świecić jako światła (Filip. 2:15). Jeśli w ten sposób dowiedziemy naszej szczerości, miłości i gorliwości dla Boga i Jego prawdy, zostaniemy uznani „godnymi, abyśmy byli uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości” (Kol. 1:12). Wierność w naszej walce oznacza, że będziemy ustawicznie tracić umysłowe i moralne podobieństwo do świata i coraz bardziej dopasowywać się do obrazu drogiego Syna Bożego, który jest dla nas doskonałym obrazem, jaki mamy skopiować w sobie (Rzym. 8:29; 1 Piotra 2:21).

Jednakże gdyby dane nam prawo, przywilej stania się synami Bożymi składał się wyłącznie z przykrycia minionych grzechów, gdyby w żaden sposób wciąż nie przykrywał naszych niedoskonałości, nic by nam nie pomógł; bowiem oczyszczeni rano i przedstawieni Ojcu jako kandydaci do synostwa, poprzez odziedziczone słabości i niedoskonałości zostalibyśmy pokalani i zasługiwalibyśmy na ponowne potępienie już przed wieczorem; dlatego też, jak oświadcza apostoł, byłoby dla nas straszną rzeczą, gdybyśmy w naszym obecnym stanie musieli mieć bezpośrednio do czynienia z doskonałymi prawami Ojca. Cieszymy się więc, że w swej łaskawości zapewnił On, byśmy na razie mieli przed Nim stanowisko nie jako jednostki, lecz jako członkowie ciała owego doskonałego, którego szata sprawiedliwości w pełni przykrywa każdą naszą ułomność i słabość, którego ofiara dokonała pełnego pojednania za każdy rezultat odziedziczonej deprawacji, której podlegają nasze potłuczone, zdeprawowane „ziemskie naczynia”.

Dlatego też jesteśmy bezpieczni tak długo, jak trwamy w Nim – pod przykryciem Jego zasługi; będąc w Nim, jesteśmy przez Ojca „przyjęci w umiłowanym” jako synowie. Jednak po tym, jak zostaliśmy dopuszczeni do tego przywileju i zakosztowaliśmy tego, że Pan jest łaskawy oraz nauczyliśmy się konieczności trwania w Nim, musimy trwać – nie wolno nam ignorować drogocennej krwi, poprzez zasługę której uzyskaliśmy dostęp do synostwa i współdziedziczenia; nie wolno nam ignorować naszego Odkupiciela poprzez próby ofiarowania naszych własnych niedoskonałych uczynków jako posiadających zasługę i możliwych do przyjęcia (zob. typ w 3 Moj. 10:1-4; 4 Moj. 3:3,4), bo wniwecz się obrócimy. Jeśli jakakolwiek gałęź nie trwa w winnicy, jest odrzucana i niszczona (Jana 15:5,6). Stąd prawo, jakie nasz Pan daje wszystkim, którzy przychodzą do Ojca przez Niego oraz w Nim (Jana 14:6), jest pełne i kompletne, a wraz z pomocą udzielaną takim, którzy przybliżają się do Boga z całego serca, jest wystarczające, aby mogli zostać zwycięzcami poprzez Tego, który ich umiłował i oddał samego siebie za nich. Ten dostatek łaski ku pomocy w każdym czasie potrzeby jest dostarczany głównie poprzez Słowo Boże, niezmiernie wielkie i drogocenne obietnice, jakie są nam dane po to, byśmy poprzez nie pokonali siebie i świat oraz stali się uczestnikami boskiej natury (2 Piotra 1:4).

W taki właśnie sposób Ojciec postępuje z tymi, którym poprzez Syna jest obecnie udzielane prawo stania się synami, tzn. poprzez słowo łaski – Pismo Święte. Po otrzymaniu tego przywileju, prawa, zdolności, by tak czynić poprzez zasługę swojego Odkupiciela, tacy zostają następnie spłodzeni „słowem prawdy ku temu, żeby być niejakimi pierwiastkami stworzenia jego” (Jak. 1:18).

Apostoł Piotr jasno podaje całą historię, mówiąc: „Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa […] odrodził nas [ang. spłodził nas] […] ku dziedzictwu nieskazitelnemu i niepokalanemu, i niezwiędłemu, w niebiesiech dla was zachowanemu, którzy mocą Bożą strzeżeni bywacie [Jego niezmiernie wielkimi i drogocennymi obietnicami i przejawami opatrzności, których się chwytamy] przez wiarę ku zbawieniu, które zgotowane jest, aby było objawione czasu ostatecznego [ w końcówce obecnego wieku, kiedy ciało – „królewskie kapłaństwo”, „malutkie stadko” synów w „boskiej naturze” zostanie skompletowane i uwielbione]. W czym weselicie się teraz maluczko [jeśli potrzeba], zasmuceni w rozmaitych pokusach, aby doświadczenie wiary waszej […] znalezione było wam [czyli mogło prowadzić] ku chwale i ku czci, i ku sławie w objawienie Jezusa Chrystusa, […] o którym [szczególnym] zbawieniu wywiadywali się i badali prorocy, którzy o tej łasce [specjalnym przywileju], która na was przyjść miała, prorokowali” (1 Piotra 1:2-10).

Skoro zwycięzcy Wieku Ewangelii – ci, którzy korzystają ze swojego odkupionego przywileju czy też prawa i stają się synami Bożymi na Boskim poziomie synostwa – mają być tak ściśle utożsamiani ze swoim Panem i Głową Jezusem Chrystusem, że są nazywani „członkami Jego ciała”, Jego „oblubienicą” i Jego współdziedzicami, jest oczywiste, że wraz z Nim, na mocy okupu, który On dał, mają w szczególności być członkami tego wielkiego Proroka i Dawcy Życia – Chrystusa i będą mieć udział w dziele udzielania życia, przywracania umarłego i umierającego świata do doskonałości, dlatego też określenie „ojciec wieczności” oraz każdy inny tytuł Głowy ma być udziałem Jego współdziedziców i współpracowników. Zauważmy słowa apostoła w Żyd. 11:39,40, będące w harmonii z powyższym. Mówiąc tu nawet o zwycięzcach z przeszłości, kontrastuje on ich stanowisko (synów Chrystusa) z naszą pozycją synów Bożych w Chrystusie, mówiąc: „A ci wszyscy świadectwo otrzymawszy przez wiarę, nie dostąpili obietnicy [im złożonej], przeto, że Bóg O NAS COŚ LEPSZEGO przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi” – Żyd. 11:40.

Skoro w planie Bożym mają oni być dziećmi Chrystusa zamiast ojcami, wynika z tego, że nie mogli uzyskać swego życia – zostać udoskonalonymi – dopóki Chrystus (głowa i ciało), ich „ojciec wieczności” (czyli ojciec ich wiecznego życia), nie został najpierw uczyniony doskonałym na wyższym poziomie – Synem Bożym w boskiej naturze.

A zatem, drogo umiłowani, oceniajmy bardziej niż kiedykolwiek nasz przywilej synów Bożych i rozumiejmy słowa apostoła: „Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa; przez któregośmy też przystęp otrzymali wiarą ku ŁASCE [szczególnemu przywilejowi], w której stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej [jako synowie, jako współdziedzice z naszym Odkupicielem w tym wielkim dziele pojednania świata, który On już odkupił].” A z punktu widzenia nadziei i wielkiego oczekiwania, wiedząc, że musimy zostać przetestowani i wypróbowani, „chlubimy się też z ucisków”, wiedząc, że takimi środkami i swoimi obietnicami Ojciec chce rozwinąć w nas cierpliwość, doświadczenie i nadzieję oraz miłość Bożą rozlaną w naszych sercach przez świętego ducha prawdy udzielanego nam za pośrednictwem prawdy (zob. Rzym. 5:1-5).

A zatem bądźmy mocni, spiszmy się dobrze jak gorliwi, trzeźwi ludzie, otrzymując obecnie poprzez wiarę (ufność) łaskę [szczególny przywilej], która stanie się naszym udziałem przy przyjściu naszego Pana Jezusa, bowiem Ten, który Chrystusa wzbudził z martwych, wzbudzi także NAS, przez Jezusa, który stawi nas przed Nim niewinnymi i nieskalanymi w miłości (zob. 2 Kor. 4:14-18).

Wolność synów Bożych

„Wiemy bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd.” „Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia SYNÓW BOŻYCH.” „Samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia [śmierci i umierania] ku chwalebnej wolności dzieci Bożych” – Rzym. 8:19,21,22.

Chociaż ludzie w ogólności nie staną się synami Bożymi, jest tutaj wyraźnie pokazane, że poprzez synów Bożych mogą oni uzyskać wolność od śmierci, bólu itd. – wspólne dziedzictwo wszystkich synów Bożych. Dzieci Chrystusa – wszyscy, którzy otrzymają życie odkupienia – będą tak drogie i bliskie Bogu Ojcu jak synowie, tak samo jak w ziemskiej rodzinie wnuki są tak samo bardzo miłowane i tak samo uprzejmie traktowane. I będą oni traktowani jak synowie, bowiem będą w pełni uwolnieni od wszelkiego skażenia oraz od wszelkiego potępienia. Jednakże jest tu ponownie pokazane, że „oni bez NAS [synów i dziedziców] nie mogą stać się doskonałymi” – nie mogą otrzymać życia dla nich przewidzianego, dopóki wszyscy synowie Boży nie zostaną wybawieni i uwielbieni. Dlatego też „objawienie synów Bożych” jest wielkim wydarzeniem, na które całe stworzenie, wzdychając, czeka z nadzieją, pomimo tego, że w niewiedzy ich nadzieje i spodziewania na przyszłość nie są klarowne ani ustalone, lecz są jedynie mglistym pragnieniem „złotego wieku”, tego, by „niebawem nadeszły dobre czasy”.

Tylko poświęceni są synami

Prawo stania się synami Bożymi nie tylko nie było oferowane tym ludziom, którzy żyli, zanim Odkupiciel przybył i odkupił świat, lecz podczas Wieku Ewangelii zostało zaoferowane stosunkowo nielicznym. Wielkie rzesze ludzi nawet w obecnych czasach nic nie wiedzą o naszym Panu Jezusie, a jak mogli oni uwierzyć w Tego, „o którym nie słyszeli” (Rzym. 10:14). A z tych, którzy nawet słyszeli, że taka osoba istniała, jak stosunkowo nieliczni wierzą lub uznają znaczenie Jego imienia Zbawiciel; a nikt oprócz tych, którzy wierzą, nie ma prawa czy też przywileju stania się synem Bożym.

Przyjrzyjmy się ponownie tym stosunkowo nielicznym, nawet spośród uznających Go za Odkupiciela i Zbawiciela, którym został udostępniony ten przywilej, prawo, łaska, a zauważmy, jak niewielu jest tych, co skorzystali z udzielonego przywileju – jak nieliczni stali się synami Bożymi. By klarownie zobaczyć, jaka dokładnie klasa wierzących stanowi synów Bożych, zbadajmy obecnie proces, poprzez który ci, co „uwierzyli w jego imię”, otrzymali i przyjęli zaoferowane im prawo stania się synami Bożymi i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem, ich Panem.

Mówiliśmy, że wszyscy tacy są przykryci szatą sprawiedliwości Chrystusowej im przypisanej, dzięki której znajdują akceptację u Ojca. Komu jednak Pan daje swoją szatę w tym celu? Nie daje jej wszystkim wierzącym, bowiem chociaż wszyscy mają prawo nosić szatę i uzyskać „dostęp”, nie wszyscy postanawiają korzystać z niej poprzez wypełnienie warunków. Szaty są zapewnione dla CIAŁA CHRYSTUSOWEGO, a by się w nich znaleźć, musimy dostać się do tego poświęconego grona, do tej wybranej klasy, znanej jako ci, których imiona są zapisane w księdze żywota, oraz jako gałęzie winorośli. Jest to klasa, do której Mistrz powiedział: „Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. […] Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl”. Do tej samej klasy apostoł Jan napisał: „Trwajcie w nim”. Apostoł Paweł stwierdza, że Bóg „wybrał nas w nim” i napomina: „Tak w nim chodźcie” – „wkorzenieni i wybudowani na nim”, bowiem „jesteście w nim dopełnieni”. A o swoich własnych celach mówi: „Abym Chrystusa zyskał i [trwając w Nim do końca] był znaleziony w nim”, w końcu dopełniony (zob. Jana 15:4,6; 1 Kor. 8:6; 2 Kor. 5:21; Efez. 1:4; Filip. 3:9; Kol. 2:6,7,10; 1 Jana 2:5,6,28).

Sposób, w jaki dostajemy się w Chrystusa – zostajemy policzeni za członków Jego ciała, a zatem jako znajdujący się pod szatami Jego sprawiedliwości – jest w pełni wyjaśniony przez apostoła w Rzym. 6:3-5. Pokazuje on w tych wersetach, że tacy członkowie są zanurzeni, czyli pogrzebani w Chrystusie, tj. ich wola, plany itd. są kompletnie pogrzebane; tacy nie mają już swojej własnej woli, zamiast tego wola Chrystusa rządzi i panuje nad nimi, kontrolując ich czyny i słowa oraz spojrzenia i myśli. Ze względu na to, że są martwi dla siebie, swojej woli, planów itd., ich życiem jest życie Chrystusa, a Chrystus jest w nich wciąż obecny w ciele, bowiem są oni Jego przedstawicielami przed ludźmi (Filip. 1:21). Ich udziałem są obecnie urągania Jezusa – ich Głowy i Pana, a w cierpieniach Chrystusa mają społeczność jako członkowie Jego ciała. W słusznym czasie, jeśli pozostaną wierni do końca, obiecane jest im członkostwo w Kościele, czyli Jego ciele, które ma być uwielbione – współdziedziczenie w chwale, panowanie i praca z ich Panem po tym, jak ich cierpienia się skończą (Rzym. 8:17).

W żydowskich typach są oni przedstawiani przez kapłaństwo, a ich Głowa – przez najwyższego kapłana. Najwyższym Kapłanem naszego wyznania, czy też porządku, jest Jezus, a wszyscy podkapłani stanowią razem Królewskie Kapłaństwo, jak mówi apostoł Piotr. Tak jak podkapłani byli wszyscy reprezentowani w osobie najwyższego kapłana, przez jego głowę i członki, tak samo w naszym kapłaństwie, chociaż każdy z nas z osobna jest kapłanem, jesteśmy wszyscy reprezentowani w naszym Najwyższym Kapłanie, w szczególności jako członkowie ciała (1 Kor. 12:27). Nasz Pan, Głowa Ciała, nie jest przykryty żadnym przykryciem, bowiem był doskonały, „w nim nie było grzechu”, lecz my wszyscy potrzebujemy przykrycia Jego białych szat sprawiedliwości, w przeciwnym razie, nigdy nie znaleźlibyśmy dostępu do „świątnicy” ani „do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej”, jaka ma być wkrótce objawiona w nas jako synach i dziedzicach – współdziedzicach z Jezusem Chrystusem, naszym Panem.

A zatem widzimy, że tylko ci, którzy po uwierzeniu w jedyne imię Zbawiciela, postąpili dalej i poświęcili się, wzięli swój krzyż i dzielili cierpienia Chrystusa – tylko tacy przyjęli prawo stania się synami i tylko tacy wchodzący do Jego „ciała” i pod Jego szatą są przedstawiani Ojcu czy też przyjmowani jako synowie. Tylko w nich możemy dostrzec spłodzenie z prawdy i pragnienie upodobnienia się do obrazu jednorodzonego Syna Bożego.

Ale czy nie wszyscy wierzący znajdują się pod szatami Chrystusa? Nawet ci, którzy się nie poświęcają? Nie, tylko poświęceni. W rzeczy samej, pozostali nie potrzebują szat reprezentacyjnych (szat, w których mają zostać pomyślnie zaprezentowani przed Ojcem jako kandydaci do synostwa i dziedzictwa), bowiem po tym, jak dowiadują się, że cechami charakterystycznymi stanowiska synów w obecnym czasie są próby i cierpienia itd., wcale nie chcą go zajmować (Żyd. 12:6). Bycie synem pociąga za sobą zarówno szczególną łaskę, jak i wymaga szczególnej wytrwałości, a jako że jedyna korzyść z szaty polega na tym, że ci, którzy ją noszą, mogą zostać przedstawieni Ojcu, a skoro tacy nie pragną w ten sposób przedstawić się Bogu jako żywe ofiary, święte i miłe (jako synowie i dziedzice) poprzez Jezusa Chrystusa (w Jezusie Chrystusie), jest oczywiste, że przykrywanie takich istot szatą byłoby bezużyteczne.

Następnie pojawia się pytanie: Czy wierzący w Chrystusie, którzy się nie poświęcają, lecz jedynie praktykują życzliwość i przeprowadzają reformy moralne – którzy usiłują żyć skromnie, trzeźwo, uczciwie, zgodnie z prawdą itd., a do takiego życia inspiruje ich wiara w Pismo Święte i w naszego Pana – czy tacy nie mają żadnych błogosławieństw wynikających z ich wiary itd.? Odpowiadamy, że mają. Każdy, kto żyje skromnie, moralnie i umiarkowanie, otrzymuje nagrodę za takie życie każdego dnia i każdej godziny – w swoim zdrowiu i prawdziwej przyjemności; a każdy jego życzliwy, wspaniałomyślny uczynek, dokonywany z niesamolubnych pobudek zawsze przynosi błogosławieństwo temu, kto go czyni, już w obecnym życiu i z pewnością zostanie odpowiednio uznany przez Mistrza w Królestwie po zmartwychwstaniu i wywyższeniu klasy „ciała” (zob. Łuk. 14:14). Tacy mogą się też cieszyć sporą miarą radości i pokoju poprzez wiarę w Zbawiciela. Mogą mgliście widzieć w Chrystusie Odkupiciela i zdawać sobie sprawę (choćby niezbyt klarownie), że jest On tym, przez którego Bóg postanowił zbawić wszystkich, którzy zostaną uznani za godnych daru życia. Dlatego też wszyscy wierzący, nawet w tym życiu, mają znaczną przewagę nad tymi, którzy są zaślepieni i nie wiedzą o Jezusie, a obecny postęp w sprawiedliwym życiu będzie krokiem postępu korzystnym dla takich „w czasach restytucji” pod panowaniem Królestwa, jakie wkrótce ma zostać ustanowione w mocy.

A zatem wszyscy, którzy się poświęcili, i tylko oni, posiadają „szatę”, która zapewnia im dostęp do Boga i synostwo. Pojawia się pytanie, czy wszyscy poświęceni staną się synami Bożymi? Wielu się poświęca (tj. podejmuje decyzję o zupełnym poddaniu się woli Chrystusa za każdą cenę), a nie wypełnia swojego poświęcenia, nie podąża za Barankiem przez niesławę i dobrą sławę, lecz zamiast tego zostaje odciągniętych od poświęcenia i służy z niewielkim entuzjazmem, dzieląc swoją służbę pomiędzy Boga i mamonę. Jedynie „malutkie stadko” zwycięzców jest przedstawione jako ci, którzy osiągają współdziedziczenie z Chrystusem, ich Głową; tylko tacy stanowią Jego ostateczne uwielbione „ciało”.

Teraz znów powstaje pytanie dotyczące wielkiej liczby tych, którzy dobrowolnie nie wypełniają swojego przymierza w pełni – czy będą oni synami Bożymi? Naszym zdaniem odpowiedź brzmi: Tak. Intencje ich serca były dobre oraz ich „szata” była dobra i jeśli nie odrzucą szaty sprawiedliwości Chrystusowej i nie wyprą się imienia Zbawiciela, jeśli nie pogwałcą świadomie swego przymierza, stoją na stanowisku podanym przez apostoła: ich uczynki przyniosą im szkodę, lecz oni sami będą zbawieni jak przez ogień (ostre dyscyplinowanie niszczące to, czego nie składają oni w ofierze). Budują oni na skale, chociaż robią to z drewna, siana i słomy; i chociaż poniosą wielką stratę w postaci utraty nagrody – Królestwa i współdziedziczenia z Chrystusem – jednak sami, dyscyplinowani przez Mistrza, zostaną zbawieni, doprowadzeni do doskonałości, ponieważ ich serce pragnęło lepszych rzeczy nawet wtedy, kiedy ustawali w drodze i plamili swoje szaty sprawami tego świata. Nie zachowali swoich szat niesplamionymi od świata i dlatego są przedstawieni jak omywający takie splamienia swojej „szaty” w zasłudze Baranka, lecz dzieje się to w wielkim ucisku, jaki muszą przejść. Czytamy o tym „wielkim tłumie”, że przyszli oni z „ucisku wielkiego i omyli szaty swoje i wybielili je we krwi Barankowej”. „Dlatego są przed tronem Bożym i służą” (Obj. 7:15). Ponieśli oni wielką stratę z tego powodu, że nie poszli śmiało naprzód w samoofierze dla Pana i Jego prawdy – utratę korony i stanowisk na tronie oraz przeszli więcej utrapień, niż gdyby byli wierni, lecz trzymając się swoich „szat”, ostatecznie zostali zwycięzcami drugiej kategorii, z palmami zwycięstwa, choć nie z koronami chwały, do której zostali zaproszeni i do uzyskania której ich szaty dawały im prawo czy też przywilej.

Umiłowani, „trwajmy w Nim”; niechaj umysł Chrystusowy mieszka w nas obficie, niech Jego duch kontroluje naszymi śmiertelnymi ciałami i przedstawia je żywą ofiarą jako uczestników Jego cierpień i śmierci, abyśmy w słusznym czasie mogli także zostać uwielbieni z Nim i ukoronowani jako synowie chwały.

Dzieci nieprawego łoża

„Dopuścili się zdrady wobec Pana, napłodzili dzieci nieprawego łoża” – Oz. 5:7. „Nie wszyscy, którzy są z Izraela, są Izraelem” – Rzym. 9:6.

Skoro prawdziwy „kościół pierworodnych, których imiona są zapisane w niebie” składa się całkowicie z tej poświęconej klasy, spłodzonej przez słowo prawdy, synów Boga posiadających „umysł Chrystusowy”, wynika z tego, że wielu z nominalnego kościoła jest tylko tym, co moglibyśmy nazwać „dziećmi nieprawego łoża”, spłodzonymi nie z prawdy, lecz z błędu, mającymi w sobie nie ducha czy też umysł Chrystusa, naszej Głowy, lecz ducha czy też usposobienie świata. Takich Bóg nie uznaje za swoich synów. Wielu z nich ma dobre intencje, tj. są uczciwi, uprzejmi, ale miłują spokój i dobrobyt bardziej niż utrapienia, prześladowania i samozaparcie, jakie zawsze sprowadza wierność prawdzie, rzeczy, jakie każdy syn Boży, spłodzony z ducha prawdy, ceni jako zapowiedziane świadectwa ducha poświadczające jego wierność (2 Tym. 3:12). W rzeczywistości są to „dzieci tego świata” tak samo, jak byli nimi popularni zdeklarowani wyznawcy nominalnego obrazowego kościoła – Izraela według ciała. W przyszłym wieku tacy mogą się stać dziećmi Chrystusa przez wiarę i posłuszeństwo Jego sprawiedliwym wymaganiom, lecz obecnie nie stają się „synami Bożymi” z dwóch przyczyn: albo dlatego, że będąc zaślepieni urojeniami boga tego świata, nie mogą dostrzec nawet podstawowych prawd, albo nawet jeśli widzą podstawowe prawdy, nie cenią udzielanego im przywileju czy też prawa stania się synami, obierając życie pełne wygód zamiast życia samoofiary z Chrystusem, przedkładając przyjemności i ambicje obecnego świata (wieku) nad to, co widzą z zaszczytów i chwały obiecanej tym, którzy staną się synami.

Tak jak prawdziwi synowie spłodzeni z prawdy są „pszenicą” opisaną w przypowieści naszego Pana, tak nominalne dzieci Boga, „dzieci nieprawego łoża”, rozwijane przez strach i błąd oraz fałszywe idee i teorie, są „kąkolem”, a „polem jest świat”, który nie wyznaje Chrystusa, a zawiera pierwiastki, które w następnym wieku, pod panowaniem wielkiego Mistrza i Króla, zostaną przyjęte i będą przez Niego używane, lecz które obecnie, nie będąc uprawiane, wydają szkodliwe chwasty.

W czasie rozdzielania („żniwa”) pszenica i kąkol, którym tak długo pozwolono rosnąć razem, mają zostać rozłączone. „Kąkol”, który stanowi większość w nominalnym kościele, czy też królestwie, zostanie oddzielony od prawdziwych synów Bożych, poświęconych, którzy jako współdziedzice Królestwa ze swoim Panem zostaną „ustanowieni” w mocy i wielkiej chwale. Natomiast „kąkol” zostanie spalony jako imitacja prawdziwej pszenicy i ponownie rozłożony na pierwiastki pola. „Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha!” Gromadzenie wybranych do otrzymania Królestwa jest w toku – są oni gromadzeni nie w jedno miejsce, lecz w jeden stan serca i umysłu. Ci, którzy miłują przyjaźń, towarzystwo i społeczność ludzi o światowym usposobieniu, czyli kąkolu, poniosą straty i będą mieć swój dział wraz z nimi, biorąc z ich „plag” w zaczynającym się już ucisku. Nie sądźmy, że czas „żniwa” jest czasem ciszy i pokoju. Nie! Żniwo Wieku Żydowskiego wskazuje na coś przeciwnego, a mianowicie, że jest to czas zamieszania i destabilizacji, czas zrywania starych związków, ciaśniejszego związywania wiązek kąkolu i gromadzenia prawdziwej pszenicy do spichlerza. Wszystko to jest częścią próby nałożonej na prawdziwą pszenicę, by sprawdzić „zwycięzców”.

Dla radości i wzmocnienia takich sugerujemy czytanie fragmentów Biblii wskazujących na nasze obecne wysokie powołanie, nasze przyjęcie w Umiłowanym, nasze ostateczne wywyższenie i współdziedziczenie z Nim oraz nasze chwalebne dzieło błogosławienia świata w nadchodzącym wieku. Niniejsze obietnice są w rzeczy samej wielką mocą Bożą ku zbawieniu wszystkich tych, którzy w nie wierzą i ich strzegą. Skorzystajcie z Emphatic Diaglott, by przeczytać Kol. 1:9-28; następnie 1 Piotra 1:2-23; potem Efez. 1:3-14 i na koniec Dz. Ap. 20:32.

====================

— Luty 1888 r. —