R1737-371 Wolność Ciała Chrystusowego – Słudzy

Zmień język 

::R1737 : strona 371::

WOLNOŚĆ CIAŁA CHRYSTUSOWEGO – SŁUDZY

„Jeśli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie”; „Albowiem kto w Panu powołany jest niewolnikiem, wolny jest w Panu; także też kto jest powołany wolnym, niewolnikiem jest Chrystusowym” – Jana 8:36; 1 Kor. 7:22

Zamiłowanie do wolności jest dziedziczne we wszystkich inteligentnych stworzeniach Bożych. Można też dodać, że Boskim zamiarem widocznie było, aby z pewnymi ograniczeniami wszyscy cieszyli się wolnością; ograniczenia w każdym wypadku były odnośnie sprawiedliwości, względem poddawania się pod Boskie prawo, względem wzajemnej miłości, oraz poważania praw i wolności współstworzeń. Jedynie w takich miarach i granicach używanie osobistych wolności może być słuszne.

Wielu ma zupełnie inne pojęcie o wolności i tacy gotowi są odrzucić wszelkie ograniczenia Boskie i ludzkie i iść samolubną drogą niepohamowanie, lekceważąc swe zobowiązania wobec Boga, jak i prawa współbliźnich. Takie pojęcia wolności prowadzą do zaburzeń anarchii i do zniszczenia. Ci, co tak wolność pojmują, traktują wszelkie ograniczenia prawa i porządku jako ukrócanie ich wolności i uważają się niewolnikami tychże ograniczeń. To uczucie wzmaga się bardzo pomiędzy masami ludu na całym świecie; i to sprawia, że widoki na przyszłość są takie niepewne, grożące ruiną obecnego porządku społecznego, w wszechświatowej anarchii.

Przyczyną tego wszystkiego jest niedoskonałość ludzkich serc jak i głów. Będąc niedoskonałym w sercu, i z tego powodu nie miłując Boga nade wszystko, a bliźniego jak samego siebie, każdy stara się samolubnie zagrabiać wszelkie korzyści i przywileje jakie tylko może bez względu na dobro bliźnich. Mając również niedoskonałe głowy, ludzie zdają się nie być w stanie rozumować właściwie i rozsądzać słusznie pomiędzy sobą a bliźnim. Faktycznie cała ludzka rodzina jest umysłowo wytrącona z równowagi i moralnie spaczona. Przeto nie możemy spodziewać się, aby bez nadludzkiej pomocy ludzie mogli dochodzić do prawidłowych konkluzji i nauczyć się postępować sprawiedliwie.

Pomiędzy ludźmi są różne stopnie umysłowych zdolności; niektórzy są szeroko myślącymi, sięgają umysłem daleko, przenikają niektóre warunki, ich działanie i przewidują ich ostateczne wyniki; gdy zaś inni są dziedzicznie ciasno myślącymi i mogą widzieć tylko obecne okoliczności, bez zastanawiania się nad ich przyczynami jak i wynikami. Są również umysły głęboko myślące, zdolne zagłębiać się i rozwiązywać akuratnie różne trudne i zawiłe zadania, gdy zaś inni są płytkomyślni, ślizgający się tylko po wierzchu wielkich kwestii, nie widząc ani dopatrując się podstawowych zasad. Umysłów obszernych i głębokich jest mało, ciasne zaś i płytkie są znacznie więcej ogólne; stąd ludzie bardzo różnią się w swych pojęciach i konkluzjach w każdym przedmiocie i zazwyczaj są bardzo dalekimi od zdrowego sądu. Rzeczy te wszakże są częścią naszego niepożądanego dziedzictwa przez grzech, który zakaził źródło naszego istnienia i całą ludzkość pozostawił w takim skażonym stanie.

Pod tymi warunkami, jedyna nasza pomoc jest w Bogu, który da nam ducha – usposobienie – zdrowego umysłu, jeżeli udamy się po to do Niego w Jego naznaczony sposób (2 Tym. 1:7). W Swoim Słowie Bóg wystawia pewne zasady, które poprowadzą nas w sądzie (Ps.25:9) i dopomogą nam do dobrych konkluzji. On mówi nam najprzód, że jako rodzaj odpadliśmy od pierwotnej doskonałości przez grzech naszego pierwszego przodka i że jako wynik tego jesteśmy niedoskonali i niegodni wiecznego żywota; lecz przez Chrystusa zostaliśmy odkupieni tak, że gdy pokutujemy z grzechów naszych i wierzymy w Niego, to możemy uzyskać żywot wieczny, będąc uwolnieni od potępienia, jakie przeszło na wszystkich przez Adama.

W ten sposób możemy być uwolnieni od potępienia śmierci; a nie tylko to, ale przez Chrystusa mamy również przywilej być uwolnieni z niewoli i tyranii grzechu. Jako okrutny pan, grzech napędza wszystkich do głębszej degradacji i śmierci, a Chrystus podejmuje się zdjąć okowy grzechu z tych, co w tym celu poddają się Jemu.

Bez względu jak bardzo miłujemy wolność, faktycznie nie ma ani jednego, któryby ją w rzeczywistości posiadał; albowiem w rezultacie upadku wszyscy stali się niewolnikami grzechu i w znacznym stopniu, narzędziami szatana. Dokąd obiecane naprawienie wszystkich rzeczy nie będzie dokonane, żaden człowiek nie może rozkoszować się wolnością w zupełnym znaczeniu tego słowa. Jest to częścią Ewangelii, że Chrystus uwolni niewolników grzechu i śmierci, a więźniom (grobu) otworzy ciemnicę – Iz. 61:1.

Zupełne oswobodzenie wszystkich niewolników grzechu i śmierci będzie dziełem, na dokonanie którego zajmie całe tysiąc lat Chrystusowego panowania nad ziemią, przeto błogosławieństwo tego oswobodzenia w zupełności zrealizowane będzie dopiero przy końcu tysiąclecia, gdy grzech i szatan będą zniszczeni, aby więcej nie kazić oblicza dobrego stworzenia Bożego. Wtedy ludzkość będzie mogła być ponownie obdarzona zupełną wolnością; a wolność jednego nie będzie naruszać ani gwałcić wolności drugiego. Doskonała wolność całej ludzkości z konieczności nakładać będzie na każdą osobę takie ograniczenia, jakie podyktuje miłość braterska; a ograniczenia te każdy nałoży na się sam, skoro tylko odzyska pierwotne wyobrażenie Boże, bo Bóg jest miłość i wtedy będzie mogło też być prawdziwie powiedziane, że człowiek jest miłość. A gdy człowiek jest miłością, Boskim upodobaniem jest dać mu najzupełniejszą wolność wykonania każdego impulsu jego miłującej natury. A ponieważ „miłość nie wyrządza bliźniemu krzywdy”, ale raczej rozkoszuje się w uczynkach grzeczności i uczynności, przeto owa chwalebna wolność napełni ziemię pokojem i radością. A ponieważ miłość rozkoszuje się także w oddawaniu czci, komu cześć się należy, a komu uwielbienie, tego darzy uwielbieniem, komu chwałę temu oddaje chwałę, a komu wdzięczność, temu wyraża wdzięczność, przeto takim będzie usposobienie wszystkich ludzi ku Bogu, dawcy wszelkiego dobrego daru, a także ku Panu naszemu Jezusowi, którego samoofiarnicza miłość stała się przewodem Boskiej łaski ku nam, nawet gdyśmy jeszcze byli grzesznymi.

Tak więc ziemia będzie napełniona melodią harmonijnych serc; a niebo i ziemia będą w doskonałej harmonii gdy miłość, będąca wypełnieniem Boskiego prawa, zapanuje w każdym sercu. Wtedy naturalnym impulsem każdego serca będzie miłować Boga z całej duszy, myśli i siły, a bliźniego jak samego siebie. Najwyższa miłość do Boga, nawet ponad miłość samego siebie, jest do zrozumienia, gdy zauważymy, że elementy szacunku i uwielbienia muszą w znacznej mierze wchodzić w skład miłości ześrodkowanej na tak chwalebnym przedmiocie – chwalebnym w osobistości, chwalebnym w charakterze, w mądrości, w potędze, w dobrotliwości, w miłości i w łasce.

Zapewne, że wtedy i nie prędzej aż wtedy, cała ludzkość zażywać będzie zupełnej wolności, rzecz, która dopiero wtedy, lecz nie prędzej, będzie możliwą. Obecnie wolność jednych sprowadza niewolę drugich; a przeszłe walki klas, narodów i jednostek prowadzone w celu zrzucenia jarzma niewoli, jakie samolubstwo drugich nałożyło na nich, przynosiły niekiedy takim narodom i klasom pewną ulgę z pod opresji, lecz osobista wolność nie jest dotąd zrealizowana. Chociaż świat uczynił w tym kierunku znaczny postęp, tak, że wiele państw zniosło absolutną, tyrańską monarchię z dawnych wieków, ustanawiając republikańską formę rządu, to jednak grzech, jako on srogi pan, wciąż jeszcze rządzi światem. Nawet w tych republikańskich rządach – najbardziej wolnościowych i liberalnych instytucjach świata – widzimy partyjne walki i zapalczywości tak, że i tam rządzi tyrania klas; słyszymy również jak wznoszą się okrzyki gnębiących i dochodzą do uszu Pana zastępów. Cały świat znajduje się pod opresją grzechu, który panuje wszędzie. On zajmuje swe miejsce w salach prawodawstwa, a także w pałacach władz wykonawczych; zasiada w radach politycznych, finansowych i społecznych, a nawet w uroczystych zgromadzeniach rzekomych dziatek Bożych – wszędzie odczuwana jest jego opresja i poddani jego cierpią.

Ten tyran, grzech, musi być wykorzeniony zanim świat będzie mógł rozkoszować się wolnością – wolnością przyswajania, nadzorowania, rządzenia i korzystania z ich przez Boga im danych posiadłości na ziemi.

Chociaż rzeczywistej wolności synów Bożych nikt nie posiada, ponieważ dziedzictwo to zostało stracone przez upadek, to jednak niektórzy otrzymują prawo do tego dziedzictwa przez wiarę w Chrystusa, który kupił takowe Swoją drogocenną krwią i daje wszystkim, którzy to przyjmują jako dar z łaski Bożej; przez wiarę w Niego. Tych kilku przeszło wiarą z śmierci do żywota (Jana 5:24; 1 Jana 3:14) i przez to są teraz uznani wolnymi – wolnymi od grzechu i jego potępienia śmierci; albowiem sprawiedliwość Chrystusowa jest im przypisana, dla ich wiary. W taki sposób oni trzymają prawo własności do owej chwalebnej wolności, do której wszyscy synowie Boży dojdą, gdy zostaną doprowadzeni do Boskiego podobieństwa. Ci, co mają to prawo własności zachęcani są przez Apostoła Pawła, aby trzymali się tego mocno. Apostoł mówi: „Stójcie tedy w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” – Gal. 5:1.

To napomnienie nie może, co innego znaczyć jak tylko zachętę, aby pozostawać wiarą w naszym usprawiedliwieniu – w prawie do życia przez Chrystusa, naszego Odkupiciela. Św. Paweł zachęcał do tego braci w Galaciech, a pobudzony był do tego naukami niektórych nauczycieli Judaizmu, którzy starali się prowadzić wiernych z powrotem pod jarzmo przymierza zakonu – Gal. 3:1.

Chociaż zupełnej wolności synów Bożych nie mamy jeszcze w istocie a tylko wiarą, to jednak możemy zastanowić się, jaką miarę wolności mamy już teraz. Chociaż w Chrystusie jesteśmy uznani przez Boga za wolnych od grzechu i chociaż przez to jesteśmy wolni od potępienia, czyli jesteśmy usprawiedliwieni, to jednak w rzeczywistości widzimy, że zakon grzechu wciąż jeszcze działa w członkach naszych tak, że gdy nasze cele i zabiegi są do doskonałości, to jednak grzech działający w członkach naszych uprzytomnia nam ustawicznie, że istotnej wolności synów Bożych jeszcze nie posiadamy. I w tym zrozumieniu naszej przykrej sytuacji, nawet my, którzy mamy pierwiastki Ducha, sami w sobie wzdychamy, będąc obciążeni – Rzym. 8:23.

Jednakowoż w Chrystusie mamy nie tylko Odkupiciela, który spłacił naszą karę śmierci, ale także Wybawiciela, który w słusznym czasie wybawi z wszelkich elementów niedoskonałości wszystkich, którzy Jemu ufają. Dzieła wyzwolenia Chrystus dokona dla świata, gdy w naznaczonym czasie naprawi wszystkie rzeczy, a rozpocznie z tymi, którzy ochotnie i cierpliwie poddadzą się pod Jego kierownictwo, uznając Go za Swego Pana, Króla i Odkupiciela. Uznając w taki sposób Chrystusa za Pana i Króla, Chrześcijanie obecnie, a ludzkość w czasach restytucji, będą, w miarę wierności coraz więcej i ochotniej Jemu posłuszni, bez kwestionowania Jego autorytetu i mądrości, ufając niezachwianie, że On ostatecznie i w zupełności wybawi ich ze strasznego jarzma grzechu, które tak zrosło się z ich istotą, że proces oswobodzenia będzie z konieczności długi i mozolny.

Inaczej mówiąc: zanim możemy dostąpić istotnej wolności, jaką Bóg zamierzył dla Swoich synów, musimy wpierw stać się dobrowolnymi sługami nowego Pana, czyli Chrystusa, aby On mógł dokonać naszego oswobodzenia.

Chrześcijanie znajdują się obecnie, z własnej woli i wyboru, pod autorytetem Chrystusa, a ich ustawicznym zabiegiem powinno być, aby doprowadzić każdą myśl do posłuszeństwa Jego doskonałej woli; lecz nawet i w tej niewoli oni mogą widzieć swoją wolność w proporcji na ile są uczestnikami ducha, czyli umysłu Chrystusowego; albowiem: „gdzie jest ten duch Pański tam i wolność” (2 Kor. 3:17). Jest to w takim samym znaczeniu jak człowiek chory musi swoją wolę i osobistą wolność poddać lekarzowi, który podejmuje się przywrócić go do zdrowia. Lekarz przepisuje różne lekarstwa, zabrania pewnych ulubionych potraw, a nawet może poddać pacjenta bolesnej operacji, lecz wszystkim tym srogim przepisom i doświadczeniom chory poddaje się dobrowolnie w nadziei odzyskania zdrowia. On i lekarz są jednomyślni, mają ten sam cel na względzie. To też pacjent nie czuje się niewolnikiem zniewolonym pod przepisy lekarza, lecz będąc w tej sprawie tej samej myśli, co lekarz, on odczuwa swoją osobistą wolność. Natomiast dziecko, niezdolne zrozumieć konieczności danej sprawy, a więc niezdolne wniknąć w ducha lekarza i rodziców, którzy muszą działać za dziecko, nie odczuwa takiej wolności, lecz zdaje mu się, że jest zniewalane przez tych, co mają nad nim przewagę. Podobnie rzecz się będzie miała z światem, szczególnie w początkowych doświadczeniach Tysiąclecia. Różnica będzie tylko w tym, że o ile wola niektórych nie podda się ostatecznie, tacy nigdy nie zostaną uleczeni. Lecz z poświęconymi dziećmi Bożymi obecnie, sprawa się ma tak jak z dojrzałym i rozumnym pacjentem.

Przeto poddając się dobrowolnie Panu naszemu Chrystusowi, starajmy się przyswajać sobie coraz więcej Jego ducha i usilnie współdziałajmy z Nim jako z mądrym i zręcznym lekarzem; a czyniąc to będziemy na pewno odczuwać naszą wolność umysłu jako synowie Boży, pomimo że przechodzimy surowy i bolesny proces mający na celu dokonać dla nas zupełnego oswobodzenia z niewoli grzechu.

„Jeźli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” – nawet teraz, gdy wasze stanowisko jako wolnych w Chrystusie jest tylko poczytane. Wolność, którą otrzymujemy przez Chrystusa jest: (1) wolność od potępienia za grzech, a tym samym wolność zbliżenia się do Boga, w którego łasce jest żywot wieczny; (2) wolność od obaw względem przyszłości tak, że możemy odpoczywać i spolegać na Tym, który powiedział: „Wrzuć na Pana brzemię twoje, a On cię podtrzyma”; (3) wreszcie w miarę jak coraz więcej poddajemy się Chrystusowi, uwalniamy się coraz więcej z odziedziczonej niewoli grzechu. Znajdując się pod opieką Onego Wielkiego Lekarza spostrzegamy, że symptomy starej choroby jeden po drugim znikają, z czego wielce się radujemy.

Lekarstwo dla naszych niezdrowych umysłów znajdujemy w balsamie Boskiej rady. Znajdujemy nieomylne zasady sądu, którymi mierzymy nasz sąd; a z nieomylnych przepisów sprawiedliwości i prawdy przyswajamy sobie ducha zdrowego umysłu. A według tego ducha zdrowego umysłu, obserwując wszystkie doświadczenia i warunki życia ze stanowiska Boskiego planu wieków, jesteśmy w stanie ważyć i odpowiednio oceniać wszelkie obecne wartości i poczytać dobre rzeczy doczesnego życia jako nic nieznaczące w porównaniu do niebieskich, za które zgodziliśmy się te ziemskie ofiarować. A nawet możemy radować się w uciskach dla sprawiedliwości.

Jednakowoż, gdy radujemy się tą błogosławioną wolnością w Chrystusie, jesteśmy jednak pod ścisłą niewolą Chrystusową. Jak określił to Apostoł Paweł jesteśmy niewolnikami Chrystusowymi i chlubimy się gdy tak jesteśmy piętnowani (Gal. 6:17). Rozumiemy, że nie jesteśmy sami swoi, lecz jesteśmy drogo kupieni i że poświęcenie naszego życia Temu, który kupił nas jest najrozumniejszą służbą.

====================

— 1 grudnia 1894 r. —