R2202-244 Studium biblijne: Sumą wszystkich łask jest miłość

Zmień język

::R2202 : strona 244::

Sumą wszystkich łask jest miłość

— 22 SIERPNIA — 1 KOR. 15:1-13 —

„A teraz zostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy rzeczy; lecz z nich największa jest miłość” – 1 Kor. 13:13

NASTĘPNIE w kazaniu na górze Wielkiego Nauczyciela, przedstawił rozprawę o Miłości wspaniałego Apostoła Pawła. Oba te wykłady uczą tej samej lekcji, ale podchodzą do niej z różnych punktów widzenia. Jako uczniowie w szkole Chrystusowej, wszystkie instrukcje Słowa Bożego przyjmujemy w celu rozwoju naszych serc i wpływania na nasze postępowanie, aby było w harmonii z Miłością. Takim było świadectwo Mistrza, kiedy powiedział: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Podobnie oświadczył, że całe prawo Boże dla ludzi wypełnia się w Miłości – w stosunku do Boga i do ludzi: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całym swoim umysłem, całą swoją istotą i całą swoją siłą; Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Skoro zatem „Miłość jest wypełnieniem prawa” i „związką doskonałości”, bez której żadna inna łaska charakteru nie byłaby naprawdę piękna, nie dziwimy się znajdując oświadczenie Pisma Świętego, że „Bóg jest miłością”; i jeszcze jedno: „Kto nie miłuje, nie zna Boga”.

Nasz Pan oświadcza: „To jest życie wieczne, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga” – Boga, który jest Miłością. Poznanie Boga w tym znaczeniu, o którym tutaj jest mowa, oznacza więcej niż tylko poznanie, że Bóg istnieje; oznacza to coś więcej niż tylko poznanie Bożego planu i charakteru; oznacza to poznać Boga w znaczeniu osobistej znajomości i docenienia Jego charakteru; i nikt nie może posiadać tej wiedzy, chyba że przyjmuje i uczestniczy w duchu Boga, duchu świętości, duchu Miłości. A tego ducha świętości i Miłości nie można zdobyć natychmiast; jest to wzrost, a jego rozwój jest naszym głównym zajęciem i powinien być główną troską wszystkich, którzy mają nadzieję poznać Boga w tym znaczeniu, który zostanie nagrodzony życiem wiecznym.

Stąd, Miłość po wspaniałym dostarczeniu Baranka Bożego, i ukończeniu przez niego odkupienia całej ludzkości, wszystkie jej różnorodne działania, aby uwolnić nas od grzechu i śmierci, były po linii rozwijania w nas tego podobieństwa Miłości, podobieństwa Bożego, które zgodnie z Bożymi standardami, samo uczyni nas przyjemnymi przed Ojcem i przyniesie nam łaskę życia wiecznego. Och, jak ważne jest to, abyśmy byli „wyuczeni od Boga” i rozwinęli taki charakter. „Ucz się ode mnie”, powiedział nasz drogi Odkupiciel; i możemy to zrobić, ponieważ jest on wyraźnym obrazem chwalebnego charakteru miłości Ojca. I „jeśli ktoś nie ma ducha Chrystusowego [świętego ducha Ojca, Miłości], nie jest Jego”.

Przede wszystkim jesteśmy bardzo marnym materiałem, z którego powstają podobizny drogiego Syna Bożego (Rzym. 8:29). Byliśmy „dziećmi gniewu, jak inni” – pierwotne podobieństwo Boże otrzymane przez ojca Adama, zanim zgrzeszył, zostało niestety utracone w ciągu sześciu tysięcy lat deprawacji; stąd, zamiast znajdować się w Boskim podobieństwie Miłości, odkrywamy, że jesteśmy „narodzeni w grzechu i poczęci w nieuczciwości” do tego stopnia, że zamiast Miłości, która jest naturalną zasadą rządzącą naszymi charakterami, w wielu przypadkach została ona prawie całkowicie zatarta; a to, co pozostało, jest w znacznym stopniu zanieczyszczone złem, miłością samego siebie i miłością do grzechu oraz miłością cielesną – perwersjami, które są w bezpośrednim antagonizmie z całkowicie bezinteresowną Miłością, która jest esencją boskiego charakteru.

Dziełem łaski dla świata w Wieku Tysiąclecia, będzie przedstawienie całej ludzkości łaskawości Bożej i zapewnienie zbawienia dla wszystkich; i przemianie wszystkich, którzy zechcą, od deprawacji grzechu do doskonałego charakteru – Miłości; uczynić ludzkość jeszcze raz obrazem Bożym. Nie tylko przemieni ich wole, ale temu towarzyszyć będzie fizyczna przemiana, która usunie z nich wszelkie skazy grzechu i wszelkie dziedziczne skłonności do grzechu, i pozostawi ich w podobieństwie Bożym, ze wspomnieniem niepojętego grzechu i jego złych konsekwencji.

Dziełem łaski dla Kościoła w tym Wieku Ewangelii jest przekształcanie naszych wypaczonych charakterów i przywrócenie ich do boskiego charakteru, Miłości. Ktokolwiek nie może tego osiągnąć, nie może wypełnić woli Bożej, względem niego; i z pewnością nie osiągnie nagrody obiecanej zwycięzcom w ewangelii.

Ale odkąd rozumiemy, że nasza przemiana umysłu i woli nie jest związana z fizyczną przemianą lub restytucją, wyciągamy z tego wniosek, że dopóki jesteśmy w ciele, będziemy musieli walczyć przeciwko jego odziedziczonym słabościom i skłonnościom do samolubstwa i grzechu. Ale ten ciągły i ostry konflikt nie tylko jest w celu wyboru specjalnej zwycięskiej klasy, ale służy szybszemu wyrobieniu upragnionego charakteru, wcześniej przed procesami Wieku Tysiąclecia. W konsekwencji, gdy będzie to wymagało prawie tysiąca lat dla udoskonalenia świata ludzkości, doskonalenie świętych w charakterze może nastąpić w kilka lat, pod specjalną ostrą dyscypliną i specjalnym nadzorem „małego stadka”. Tak czy inaczej, czy w ciągu kilku lat, czy w ciągu wielu lat, czy przy niewielkim lub dużym tarciu z przeciwnościami, musimy przemienić i wypolerować nasze charaktery. To podobieństwo Miłości naszych woli do woli Bożej jest celem, do którego należy dążyć, jeśli chcemy

::R2202 : strona 245::

ukończyć nasz bieg z radością i dobrą nadzieją na wieczną chwałę.

Dary w pierwotnym Kościele

W pierwotnym Kościele, Bóg w cudowny sposób wskazał na przyjęcie tych, którzy poświęcili się jako naśladowcy Chrystusa, przez obdarzenie ich tym, co nazwano „darami ducha”. Szczegółowy ich opis

::R2203 : strona 245::

podano w rozdziale poprzedzającym naszą lekcję (1 Kor. 12). Apostoł wskazuje, że niektórzy cieszyli się kilkoma z tych darów, mówiąc sami o sobie, że posiadają więcej niż ktokolwiek inny. Rzeczą naturalną było, że odbiorcy tych darów, odczuwali wdzięczność z takie uznanie z nieba, i zdawali sobie sprawę, że niektóre dary były cenniejsze od innych. Apostoł potwierdzał ten pogląd i nalegał, aby starali się używać tych najwyższych i najszlachetniejszych darów; a widząc, że Kościół mógł prawdopodobnie uznać, że posiadanie tych darów wskazywało na taką miarę łaski Bożej, która oznaczała, że byli zwycięzcami i ostatecznie otrzymają nagrodę za ich wysokie powołanie, Apostoł skorzystał z tej okazji, omawiając dary, aby podkreślić, że ich posiadanie oznacza znacznie mniej łaski Bożej, niż przypuszczali to odbiorcy. W tym celu, w naszej lekcji wskazał, że te zewnętrzne dary języków, cudów, uzdrowień itp. były koniecznie i właściwie podzielone pomiędzy różnych członków Kościoła dla ich wzajemnego zbudowania, a także przyciągania się i trzymania razem, we wzajemnej zależności. W tej sytuacji, wszyscy nie mogli posiadać takich samych darów; ale jak wskazuje, Bóg podzielił je i ustanowił różne członki i dary w ciele, tak jak mu się upodobało. Jednak właściwym jest, aby wszyscy rozpoznawali różnice w darach, i pragnęli gorliwie używać w służbie Bożej wszystkie dary, które Bóg z przyjemnością powierzył swoim szafarzom. Apostoł dodaje: „A ja wam jeszcze zacniejszą drogę ukażę”.

Owoce Ducha więcej pożądane

Ta doskonalsza droga polega na tym, że zamiast szukać i dążyć do „darów”, które były wyłącznie do dyspozycji Boga, powinni szukać innego rodzaju „darów”, zwanych inaczej „owocami” tego samego ducha; mianowicie: Wiara, Nadzieja i Miłość. Dary te są nazywane „owocami ducha”, ponieważ, w przeciwieństwie do innych, rosną stopniowo i nie są w cudowny sposób dane. Jakikolwiek skromny lub cudowny dar, jaki mógłby posiadać każdy członek Kościoła, nic nie byłoby w stanie przeszkodzić mu w wyhodowaniu najwspanialszych „owoców ducha”, zwracając szczególną uwagę na uprawianie ich w sercu. Jeśli główne „dary” nie były dostępne dla wszystkich, to główne i najcenniejsze „owoce” były dostępne dla wszystkich; a pragnienie ich posiadania i uprawianie ich jest o wiele ważniejsze niż dążenie do cudownych darów i talentów, których Bóg nie chciał nam udzielić.

Potem on zaczął wskazywać na ważność rozwijania owocu miłości. Ktokolwiek posiada Ducha Bożego musi mieć choć pewną miarę tego owocu, czy byłby to maleńki kwiatek zawierający w sobie zarodek lub częściowo rozwinięty owoc, zupełnie rozwinięty albo też owoc dojrzały. Ojciec Niebieski, który patrzy na serce, wie jak jego Duch Święty w sercu stara się kontrolować ciało, kierować umysł i wszystkie słowa i czyny. My nie jesteśmy zdolni sądzić serca jedni drugich. Apostoł powiedział, że on nawet siebie samego nie jest zdolnym właściwie sądzić. On wiedział, iż serce jego było lojalne, i że on starał się być wszystkim, czym Pan chciał, aby był. Chociaż on był świadomy o swej nieudolności czynienia tego, co chciał, on wiedział, że Mistrz przyjmie jego wierność serca, zatem postanowił czynić jak najlepiej a resztę pozostawić Bogu.

Nasza wiara i nadzieja w Panu poprowadzi nas do pilnych starań by rozwinąć owoc miłości w jej rozmaitych i pięknych przejawach. Łagodność jest częścią miłości; pokora jest częścią miłości; jak również uprzejmość i braterska łaska. Tu kwestią dla każdego dziecka Bożego nie jest, jak wysokim i jak dobrze zbudowanym jestem? lub, czy jestem ładnym, wykształconym i dobrze ułożonym? albo, ile lub jak pięknych kazań wygłosiłem? Lub nawet, ilu przyprowadziłem do znajomości Prawdy? Lecz głównym pytaniem jest, ile cech miłości wyrobiłem w sobie? Ile podobieństwa Chrystusowego znajduje się w moim charakterze?

Czemu ten przymiot miłości jest tak uwydatnionym w Słowie Bożym? Odpowiadamy dlatego, że jest pierwszą rzeczą, najważniejszą rzeczą, najgłówniejszą rzeczą. Ona jest wypełnieniem Boskiego prawa; i rzeczywiście ofiarnicza miłość zalecana świętym teraźniejszego wieku przechodzi nawet wymagania doskonałego prawa. Lecz dlaczego miłość jest położona na pierwszym miejscu? Nie jest to z powodu, iż Bóg arbitralnie ją tak umieścił, nie dlatego, że użył swej mocy autorytetu i orzekł, że ona ma być pierwszą. Nie. Jest to dlatego, że żadna cecha charakteru nie jest tak piękną, tak miłą, nie tworzy tyle szczęścia i radości i przynosi tak wielkie błogosławieństwo wszystkim, nad którymi jej działalność się rozciąga. Ona jest istotną treścią Boskiego charakteru. „Bóg jest miłość!” Ten przymiot szczególnie przedstawia Jego osobowość. Chociaż Bóg jest sprawiedliwym i wszechmocnym, jednak nie mówimy, iż Bóg jest sprawiedliwość, albo, iż Bóg jest moc, ale mówimy, że Bóg jest miłość. Bóg używa swej wielkiej potęgi tylko tyle ile miłość dyktuje i zatwierdzi. On używa swej sprawiedliwości tylko w zupełnej harmonii ze swym przymiotem miłości. Miłość jest głównym motywem wszystkich Jego działań.

Ktokolwiek więc, chciałby być Bogu podobny musi być miłującym, musi posiadać miłość jako dominujący przymiot swego charakteru i swego życia. Miłość i sprawiedliwość są nierozłączne. Miłość będzie trwała przez całą wieczność; i tylko ci, którzy staną się żywym wcieleniem tego chwalebnego przymiotu charakteru, będą żyli wiecznie. Z tej przyczyny widzimy jak bardzo ważnym jest rozwijanie jej w naszym życiu.

Ta rozprawa o miłości zapisana w 13 rozdziale pierwszego listu do Koryntian (1 Kor. 13) jest następną w ważności po owym znamiennym kazaniu na górze, wygłoszonym przez naszego Pana. Obie rozprawy uczą tej samej lekcji, lecz przystępują do niej z innych punktów. Jako uczniom w szkole Chrystusowej, wszystkie wskazówki Słowa Bożego i Boskie opatrzności są zamierzone, aby wpływały na nasz charakter i skłaniały nas do postępowania w harmonii z miłością. Było to oświadczeniem Mistrza, gdy powiedział; „Przykazanie nowe daję wam, abyście się społecznie miłowali” (Jana 13:34). Także powiedział, „a tak wypełnieniem zakonu jest miłość” (Rzym 13:10) i że jest „związką doskonałości” (Kol. 3:14) w dziecku Bożym, bez którego żaden inny przymiot charakteru nie byłby w rzeczywistości pięknym; więc nic dziwnego, iż znajdujemy orzeczenie w Słowie Bożym, iż „Bóg jest miłość” i „Kto nie miłuje, nie zna Boga” (1 Jana 4:8).

Ten szlachetny przymiot chrześcijańskiego charakteru nie zdobywa się w jednej chwili; jest to płód, a rozwój tegoż jest głównym zadaniem każdego z Boga spłodzonego dziecka Bożego, które Go zna i pragnie zdobyć tą wielką nagrodę to jest życie na wyższym poziomie istnienia i które ma nadzieję ujrzeć Ojca Niebieskiego i swego Zbawiciela twarzą w twarz i przebywać w ich obecności na zawsze.

W tej cudownej rozprawie Św. Paweł wykazuje, iż cnota Miłości jest konieczną, aby pełnić jakąkolwiek służbę przyjemną Bogu. Jeżeli miłość nie jest motywującym wpływem, to największa gorliwość i najpiękniejsze krasomówstwo, lub najbogatsza wymowa na dobro Prawdy i sprawiedliwości byłyby niczym w Boskiej ocenie i nie przyniosą nam nagrody. Komu brak miłości, to nic nie pomoże jego wielka zdolność wykładania tajemnic Bożych, a badanie i wielka znajomość przejdą bez znaczenia w Boskiej ocenie. Nawet górę przenosząca wiara byłaby bez wartości, gdyby w głębi naszych serc Bóg nie widział w nim miłości dla Siebie i dla naszych bliźnich. Nawet oddanie wszystkich naszych posiadłości na karmienie biednych, gdyby nie było powodowane miłością, nie miałoby znaczenia. I nawet śmierć męczeńska nie byłaby przyjęta, jeżeli w tajnikach serca Bóg nie widział, że pobudką do tego była miłość.

Czemu tak się rzecz ma? Ponieważ wszystkie te rzeczy mogą być czynione z pobudek samolubnych, aby być widzianymi od ludzi, albo aby zadowolić pychę, lub ducha wojowniczego. Miłość musi motywować naszą służbę Bogu, w przeciwnym razie wszystko będzie zupełnie bez wartości.

Pewien profesor uniwersytetu, komentując wyraz miłość, powiedział: „Tak jak widzieliście naukowca, który przepuścił promień światła przez kryształową pryzmę i jak z drugiej strony pryzmy ujrzeliście odbicie w jej skład wchodzących kolorów czerwony, niebieski, fioletowy, żółty i wszystkie kolory tęczy tak Św. Paweł przepuszcza Miłość przez wspaniałą pryzmę swego natchnionego intelektu, i ona wychodzi z drugiej strony podzielona na swoje różne elementy. W tych kilku słowach mamy to, co ktoś mógłby nazwać spektrom miłości, analizą miłości. Chcecie zaobserwować jakie są jej elementy? Zauważcie, że one mają bardzo zwykłe nazwy, że noszą cechy, o których słyszymy prawie każdodziennie; że są to rzeczy, które mogą być praktykowane przez każdego człowieka na każdym miejscu, każdego dnia; i jak przez mnogość małych rzeczy i zwykłych cnót, ta najprzedniejsza rzecz jest utworzona.

„Ten spektrom miłości składa się z dziewięciu ingrediencyj: Cierpliwość – „miłość jest długo cierpliwa.” Dobrotliwość – „łaskawa jest.” Wspaniałomyślność – „miłość nie zajrzy” (nie zazdrości). Pokora – „miłość nie nadyma się.” Uprzejmość – „nie czyni nic nieprzystojnego.” Szczodrobliwość – „nie szuka swoich rzeczy.” Łagodność – „nie jest porywcza do gniewu.” Nieobłudność – „nie myśli złego.” Szczerość – „nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z Prawdy.”

Nie możemy zgodzić się z profesorem, iż te cnoty może praktykować każdy człowiek, na każdym miejscu, ani że są one pospolitymi cnotami. Utrzymujemy, że te cnoty jako całość, nie mogą należeć do „naturalnego człowieka.” Wprawdzie, może przyoblec się w nieco szlachetności, pokory, uprzejmości, dobrotliwości, cierpliwości, tak, jak człowiek nawieszałby winogron do krzaku ciernia, albo fig do ostu; lecz u zwyczajnego człowieka te cnoty są tylko przyobleczone, one nie są wzrostem z wewnętrznej dobroci, nie pochodzą z Ducha miłości, nie mają one łączności ani nie są dowodem społeczności z Bogiem. Jeżeli dana osoba nie została odrodzona przez Słowo Prawdy i przez Ducha Świętego, to jej naśladownictwo niektórych zewnętrznych objawów miłości nie uczyni z tej osoby syna Bożego, ani nie przyniesie jej nagrody, ani błogosławieństw synowskich, do których są otwarte tylko jedne drzwi – Chrystus Jezus.

U Chrześcijanina, zewnętrzny objaw cierpliwości, pokory itd. nie jest dostatecznym ani w oczach Bożych ani w jego własnych. Przymioty te wytwarzają się tylko pod wpływem przebywającego w jego sercu ducha miłości. W cywilizowanych krajach wiele z tych przymiotów są uznawane przez bezbożnych, i są naśladowane jako zarysy dobrego wychowania; i w wielu wypadkach służą jako maska lub płaszcz przykrywające serca i uczucia zupełnie przeciwne duchowi miłości.

Podczas gdy zewnętrzna forma miłości, uśmierza do pewnego stopnia zło, utrapienie i niezgodę, właściwe ludziom w ich upadłym stanie, to jednak jest ona tylko politurą w chwilach prób i doświadczeń. Przypominamy sobie wydarzenie, o którym swego czasu czytaliśmy. Na pewnym Bazarze w Paryżu, urządzonym w celu filantropijnym, na którym znajdowali się najbardziej okrzesani i arystokratyczni młodzi ludzie, z najbardziej ogładzonego miasta i narodu na ziemi. Gdy jednak groziła im śmierć, okazali brutalność bestii, bo w swym szalonym pośpiechu, aby wydostać się z płonącego budynku, obalili, gnietli, ranili jedni drugich, nie zważając nawet na damy francuskie najwyższej rangi, którym przed chwilą okazywali nadzwyczaj wielką uprzejmość i grzeczność. Nie możemy wymagać ani się spodziewać, aby samolubne serce politurowane miłością, mogło, w podobnych warunkach i okolicznościach, okazać czułość i politowanie.

Bardzo bliskim, jest czas, w którym daleko większy i okropniejszy kryzys objawi całemu światu, iż wiele z jego dzisiejszej ogłady i grzeczności jest tylko cieniutką powłoką i nie jest z serca, owocem ducha miłości. W tym wielkim ucisku, jak Pismo Św. wskazuje, ręka każdego obróci się „rękę jeden drugiego uchwyci, a ręka jego podniesie się na rękę bliźniego swego” (Zach. 14:13).

W tym wielkim dniu pomsty, maska formalnej ogłady zostanie odrzucona, a świat przez krótki czas będzie miał tak ohydny widok swego samolubstwa i okrucieństwa, iż sam przerazi się tym stanem, lecz zarazem to mu pomoże do przygotowania się do lekcji Tysiąclecia, lekcji miłości i jej cech, udzielonych przez wielkiego Emanuela.

Pismo Św. uczy, iż z powodu naszego upadłego stanu miłość jest obcą naszej naturze i musi być wprowadzona mocą Bożą. Apostoł mówi – „Nie iżbyśmy my umiłowali Boga, ale iż On umiłował nas, i posłał Syna swego, aby był ubłaganiem za grzechy nasze” (1 Jana 4:10). A poznawszy wielką miłość Bożą, i przyjmując warunki i prawa, które On postanowił abyśmy przez nie mogli się nawrócić do Boga, i być pojednani z Nim przez Jego Syna, i na ile my to oceniamy na tyle miłość Boża zniewala nas i pobudza do wzajemnej miłości.

Nasze ocenienie miłości Bożej będzie mierzone naszą gorliwością względem wyrabiania naszego charakteru podług Boskiego wzoru. Człowiek z natury surowy, nieokrzesany, skażonego usposobienia, będzie potrzebował o wiele więcej czasu, aby miłość Boża mogła przeniknąć jego serce, i skutek tejże mógłby być objawiony we wszystkich jego słowach, zamysłach i czynach zewnętrznego człowieka. Inni, będąc z natury uprzejmymi i łagodnymi, będąc lepszego urodzenia i posiadający wykształcenie, mogą nawet bez łaski Bożej mieć dużo zewnętrznej ogłady; gdy taki stanie się Chrześcijaninem, jego poświęcenie może być o wiele więcej przyjemne i zadowalające aniżeli tych, co tych przymiotów nie mają. Nikt oprócz Boga, który czyta serca nie jest zdolny sądzić, kto posiada ten przymiot miłości lub, w jakiej mierze ją rozwinął w swoim sercu. Lecz niech każdy samego siebie sądzi pod tym względem.

Miłość jest cierpliwa w znaczeniu słabości i uchybienia tych, którzy okazują dobre chęci i zamiary. Nawet więcej jak to, są cierpliwymi wobec tych na bezdrożach, i którzy sprzeciwiają się sprawiedliwości i prawdzie; mamy mieć na względzie, iż cały świat jest mniej lub więcej pod wpływem onego wielkiego nieprzyjaciela który, jak Apostoł pisze, zaślepia umysły ludzi.

Takie okazywanie miłości było bardzo wydatnym w naszym Panu Jezusie: jak cierpliwym był On z swymi oponentami. Zobaczmy na słowa Apostoła zapisane w liście do Żydów: „uważajcie, jaki jest ten, który podejmował takowe od grzeszników przeciwko sobie sprzeciwianie, abyście osłabiwszy w umysłach waszych nie ustawali [w czynieniu dobrze i w cierpliwości]” – Żyd. 12:3.

Miłość jest dobrotliwa w swoich metodach. Ona nie tylko stara się czynić dobrze, lecz stara się czynić to w sposób najgrzeczniejszy. W miarę na ile kto wyrobił w sobie miłość, na tyle starać się będzie aby wszystkie myśli, słowa i czyny były pełne dobroci. Miłość jest tkliwa, czuła. Ma ona prawdziwe i głębokie zainteresowanie w innych, szczególnie w tych, co są braćmi w Chrystusie. Dobrze jest zapamiętać sobie dewizę dawnych Kwakrów: „Przez ten świat mam przejść tylko raz, zatem wszelką dobrą rzecz, którą mogę uczynić, lub wszelką dobroć którą mogę wyświadczyć jakiej ludzkiej istocie chcę uczynić teraz. Nie chcę ociągać się ani zaniedbywać, ponieważ tą drogą ponownie nie przejdę”

Miłość jest szczodrobliwa i nie ma miejsca na zazdrość, która powstaje ze starej przewrotnej natury z samolubstwa. Miłość raduje się z radującymi; raduje się z każdego dobrego słowa i czynu i ze wzrostu w Chrześcijańskiej łasce i służbie tych wszystkich, którzy są prowadzeni Duchem Bożym.

Miłość jest pokorna – „nie nadyma się”. Nie trąbi przed sobą. Uczynki jej nie są czynione tak, aby były widziane i chwalone, lecz byłyby tak samo czynione gdyby nikt nie widział tylko sam Bóg.

Miłość nie pyszni się swą znajomością ani swymi dobrodziejstwami, ale w pokorze przyznaje, iż każdy dobry i doskonały dar pochodzi od Ojca Światłości i oddaje mu dzięki za każdą otrzymaną łaskę. Ktoś słusznie powiedział: „Miłość zachowuje człowieka od czynienia z siebie błazna, przez nierozumne postępowanie i wciskanie siebie w takie położenia, które zdradzają jego niekompetencję.”

Miłość jest uprzejma – „nie czyni nic nieprzystojnego.” Jak piękną jest ta cecha w dziecku Bożym! Jak wiele cierpień jest spowodowanych brakiem uprzejmości i szacunku dla drugich, które wypływają z prawdziwej serdecznej miłości wyrobionej i wypielęgnowanej. Pycha i samolubstwo są przyczyną wielu niedorzeczności popełnianych przez tych, co uważają siebie umysłowo lub finansowo wyższymi od innych. Doskonała miłość zaś objawia uprzejmość łącznie z pokorą.

Sekretem prawdziwej uprzejmości jest miłość. Człowiekiem szlachetnym jest taki, co myśli szlachetnie, poważnie, uprzejmie, czyli ten, co miłuje, zatem prawdziwy Chrześcijanin powinien być najprawdziwszym i doskonałym w tym względzie. Dziecko Boże, gdyby ignorowało wyświadczanie małych uprzejmości, uważając je za nie potrzebne, w takim razie byłoby to bardzo wielkim błędem. Uprzejme powitanie, przyjemny uśmiech, wyświadczenie grzeczności drugim, kto nie ocenia ważności i siłę tych rzeczy, lub kto nie odczuwa przykrości braku tychże?

Miłość jest szczodrobliwa – „nie szuka swoich rzeczy.” Nie stara się zdobywać przewagi nad innymi, lub być dbałym tylko o siebie. Miłość szczodrobliwa otacza opieką innych. Nie przywłaszcza sobie wszystkiego, co najlepsze ani ubiega się o przedniejsze miejsce lub zaszczyty owszem, jest gotową zająć niższe miejsce lub stanowisko. Gdy tego rodzaju miłość jest zastosowana w praktyce, sprowadza ona wielki i dodatni wpływ na wszystkie sprawy życia. Tak w domu, zgromadzeniu i w jakimkolwiek otoczeniu.

Miłość jest łagodna – „nie jest porywcza do gniewu”. Pomiędzy złem, jakie panuje w obecnych czasach jest porywczość, zły humor, opryskliwość i łatwe obrażanie się. Na ile kto tego rodzaju usposobienie uprawia lub pielęgnuje zamiast je zwalczać, na tyle okazuje swoją niedoskonałość i brak duchowego rozwoju i również brak podobieństwa Chrystusowego, naszego wzoru.

Mało przywar otrzymuje tak wiele pobłażliwości i usprawiedliwienia jak powyżej wymienione. Aczkolwiek wiele wrodzonych słabości i nerwowość usposabiają nas do takiego stanu, to jednak każdy prawdziwy członek ciała Chrystusowego powinien usilnie starać się by przeciwdziałać temu usposobieniu i opanowywać zbytnią drażliwość, a szczególnie wynajdywania wad w innych. Musi zwalczać dążności upadłej starej natury, i przezwyciężać te różne słabości. Nałożenie na siebie kary za każdy wybuch gniewu lub opryskliwości, w niedługim czasie uczyniłoby nas baczniejszymi, aby trzymać kontrolę nad językiem i wstrętnymi skłonnościami starej natury. Nie wiele cech charakteru tak się przyczynia do uwielbiania Boga jak łagodność.

Miłość nie jest obłudna – „nie myśli nic złego.” Nie przypuszcza nic złego, stara się być wyrozumiałą na uczynki, słowa i postępowanie innych. Nie gromadzi posądzeń i zawziętości, ani wytwarza domniemań złych intencji z drobnostkowych spraw. „Gdzie wad wiele, tam miłości mało” mówi przysłowie. Miłość raczej czyni wszelkie możliwe uwzględnienie na omyłki i słabości niżeli miałaby wątpić w motywy serca.

Miłość jest szczerą – „nie raduje się z niesprawiedliwości.” Sprawia jej przykrość gdziekolwiek napotyka zło, sympatyzuje z tymi, którzy w nie popadli są otoczeni lub pokusami. W tym względzie miłość pobudza do przeciwnej akcji od Balaamowej, który „zapłatę niesprawiedliwości  umiłował” (2 Piotra 2:15). Balaam, jak podaje Pismo św., bał się Boga i jako Jego prorok nie mógł pomyśleć by postąpić inaczej jak tylko ściśle według litery Pańskiego rozkazu; lecz on nie miał Ducha Pańskiego, ducha miłości, i przeto, kiedy za przeklinanie Izraela była mu obiecana nagroda, był gotów w duchu, w intencji (w celu zapewnienia sobie tej nagrody) uczynić to, podczas gdy na zewnątrz powstrzymywał się od mówienia czegokolwiek prócz tego, co Pan polecił.

Są niektórzy między Chrześcijanami, którzy mają poszanowanie dla litery Słowa Bożego z przyczyny bojaźni, lecz którym brakuje ducha miłości, i którzy dla miłości bogactw, popularności, wygód itp. są chętni przedsięwziąć czynności w przeciwieństwie do zamiarów Bożych, bez otwartej opozycji do Boga. Wielu podobnych Balaamów znajduje się pomiędzy duchowieństwem, którzy dla zapłaty i dla utrzymania swych stanowisk i przyjaźni bogatych Balaków, są gotowi głosić doktryny, w które sami nie wierzą, zamrużyć oczy na bezwstydne praktyki i różnymi sposobami podsuwać przeszkody duchowemu Izraelowi (4 Moj. 22:7; Obj. 2:14). Tak nasz Pan jak i Apostołowie wspominają tych Balaamów jako będący specjalnie reprezentowani przez fałszywych nauczycieli w nominalnym kościele – Zobacz: 2 Piotra. 2:15; Judy 11.

Każdy starający się rozwinąć w swym sercu ducha świętości, doskonałą miłość, powinien przestrzegać ten punkt szczerości tak w intencji jak i prawość w postępowaniu. Najmniejsze zadowolenie z upadku osoby lub rzeczy, które do pewnego stopnia przedstawiały prawość i cnotliwość, jest złem i powinno być zwalczane i pokonane. Doskonała miłość pod żadnym względem nie raduje się z nieprawości, ale raczej smuci się z upadku drugiego, chociażby dany upadek mógł być dla niego samego korzyścią.

Miłość jest szczerą – „raduje się z prawdy.” Jakkolwiek korzystnym mógłby być błąd, Miłość nie mogłaby mieć udziału w nim, i nie mogłaby pragnąć nagrody zła. Lecz ona rozkoszuje się w Prawdzie – prawdzie w jakimkolwiek przedmiocie, lecz szczególnie w prawdzie Boskiego objawienia, bez względu jak niepopularną ta Prawda byłaby; ile prześladowań obrona jej pociągałaby za sobą; ile spowodowałoby utraty przyjaźni światowej i tych, którzy są zaślepieni przez boga tego świata. Duch miłości ma tak bliskie powinowactwo z Prawdą, iż raduje się udziałem w stratach, prześladowaniach, utrapieniach lub cokolwiek byłoby skierowane przeciw Prawdzie i jej sługom. W Boskiej ocenie nie stanowi różnicy czy wstydzimy się Chrystusa czy Jego Słowa i o takich On oświadczył, iż odniosą pomstę, gdy On przyjdzie, aby był uwielbiony w świętych swoich.

WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ

Miłość jest silna – „ona wszystko znosi,” jest nie tylko gotową, ale i zdolną znosić zniewagi, niedostatki, nagany, obelgi, straty a nawet śmierć dla sprawy Bożej. Doskonała miłość może znosić najtrudniejsze okoliczności i warunki, na jakie Pan dozwala a z których może wyjść „zwycięsko przez Tego, który nas umiłował i wydał samego Siebie za nas.”

Miłość jest pełna ufności – „wszystkiemu wierzy.” Nie jest podejrzliwą, lecz przeciwnie, ma zaufanie w drugich. Ona kieruje się zasadą, iż lepiej jest, jeżeli potrzeba, być zawiedzionym sto razy, aniżeli stracić zaufanie do ludzi, być zawsze podejrzliwym – daleko lepiej doznać zawodu aniżeli obwiniać lub mieć niesłusznie w podejrzeniu chociażby tylko jedną osobę. Takie usposobienie jest pełne miłosierdzia, a o takich Mistrz nasz powiedział: „Błogosławieni miłosierni; albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mat. 5:7). Niemiłosierny umysł i serce, gotowe z najmniejszych pozorów, nieraz urojonych, snuć złe myśli o drugich, i jest powodem do niemiłosiernego obchodzenia się z nimi.

Miłość jest pełna nadziei – „wszystkiego się spodziewa.” Nie łatwo zniechęca się. Nadzieja jest tym, co czyni Miłość wytrwałą. Przez poznanie Boga i stanie się uczestnikiem Jego Ducha świątobliwości, ona ufa Jemu i z niezachwianą nadzieją oczekuje na wypełnienie się Jego chwalebnego Przymierza, bez względu jak ciemnym jest jego otoczenie. Ten element miłości jest jednym z wydatnych cech wytrwałości świętych, które czynią ich zdolnymi do cierpliwego znoszenia zła, jak przystoi na dobrych żołnierzy Jezusa Chrystusa. Ten pełen ufności przymiot ochrania miłość od popędliwego gorszenia się, lub zaprzestania pracy dla Pana. Tam gdzie inni zniechęciliby się i byli gotowi wycofać się z szeregów, duch miłości dodaje siły do wytrwania abyśmy mogli bojować on dobry bój wiary i przypodobać się Wodzowi zbawienia naszego. Miłość pełna nadziei nie zna depresji albowiem jej kotwica jest silnie umocowana w Skale Wieków.

Miłość jest nie tylko największą ze wszystkich zalet lecz jest, jak już widzieliśmy ośrodkiem wszystkich owoców Ducha. Jest wieczną – „Miłość nigdy nie ustanie.” Dla tych, którzy rozwiną w sobie ten przymiot miłości, jest przygotowany żywot wieczny. A ci, którzy posiadają w sobie ofiarniczą miłość, którzy tak miłują, iż z radością wydają swe życie dla braci, odziedziczą najwyższy stopień żywota Boską Naturę – 2 Piotra 1:4.

* * *

 Starajmy się więc drodzy bracia, coraz gorliwiej uprawiać miłość pamiętając o tym, iż wszystkie nabyte przymioty byłyby daremne bez uwieńczającego przymiotu miłości. Redaktor ma pewną propozycję do przedstawienia każdemu czytelnikowi tego pisma, w tej nadziei, iż okaże się pomocną każdemu, kto będzie z nią współdziałał, a mianowicie: W pozostałej części bieżącego roku, niechaj każdy modli się każdego poranka, aby Pan błogosławił nam w rozwijaniu miłości w myśli, słowie i uczynku przez cały ten dzień; a każdego wieczora, zdajmy Panu sprawozdanie co do naszego powodzenia lub niepowodzenia. Potem uważajmy na skutek naszego czuwania i modlenia się; miejmy baczenie na wszystkie dowody wzrostu tego owocu ducha; a gdy tak postępować będziemy, „nie próżnymi ani niepożytecznymi wystawi was w znajomości Pana naszego Jezusa Chrystusa” – 2 Piotra 1:8,11.

====================

— 15 sierpnia 1897 r. —