R2235-310 Studium biblijne: Wyznawanie i przebaczenie

Zmień język 

::R2235 : strona 310::

WYZNAWANIE I PRZEBACZENIE

– 19 GRUDNIA – 1 JANA 1:5-2:6 [1 JANA 1:5-10; 1 JANA 2:1-6] –

Jeśli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jest wierny i sprawiedliwy, aby nam przebaczyć grzechy i oczyścić nas z wszelkiej nieprawości” – 1 Jana 1:9.

APOSTOŁ nie zwraca się do niewierzących, nieusprawiedliwionych osób, „grzeszników” w ogólnym znaczeniu tego słowa; wręcz przeciwnie, zwraca się do usprawiedliwionych i uświęconych w Chrystusie Jezusie i zalicza się do nich, używając zaimka w liczbie mnogiej „my”. Częsty błąd w stosowaniu tego i podobnych fragmentów do grzeszników w ogólności był szkodliwy w dwóch szczegółach:

(1) Było to szkodliwe dla nieodrodzonych, ponieważ dało niektórym wrażenie, że nie ma różnicy między Kościołem a światem; i że wszyscy mają równy dostęp do Boga w modlitwie i proszeniu o przebaczenie za codzienne występki. W ten sposób niektórzy nie uświadamiali sobie konieczności wiary w odkupienie i wyraźnego zawarcia przymierza z Panem na warunkach Nowego Przymierza. Wręcz przeciwnie, wszyscy powinni być jasno poinformowani o fakcie, że pokuta i szczególne, pozytywne przyjęcie Chrystusa jako ich osobistego Zbawiciela są absolutnie konieczne, zanim będą mogli zostać przyjęci „w Onym Umiłowanym” i traktowani jak „dziatki Boże” oraz będą mogli cieszyć się przywilejami tej relacji – modlitwą, społecznością z Bogiem, Boską opieką lub opatrznościowym nadzorem nad osobistymi sprawami i przedsięwzięciami oraz łaską przebaczenia codziennych uchybień dzięki zasłudze wielkiego Arcykapłana.

(2) To zaniedbanie wywarło szkodliwy wpływ na niektórych chrześcijan, którzy popadli w skrajność, twierdząc, że po łaskawym przebaczeniu przez Pana ich przeszłych grzechów i zawarciu Nowego Przymierza nie są już zdolni popełnić grzechu. W wyniku tego powstały bardzo błędne poglądy i nauki tak zwanych „perfekcjonistów”, którzy twierdzą, że nie tylko są obecnie uznani za doskonałych, ale że są rzeczywiście doskonałymi we wszystkich swych myślach, słowach i uczynkach – zwodząc samych siebie i stając się podatnymi na wiele bolesnych błędów, jak to Apostoł stwierdza w tym kontekście – wersety 8 i 10 [1 Jana 1:8,10].

Cel, jaki wyraźnie stawiał sobie Apostoł Jan, pisząc ten list, jest zawarty w jego słowach: „A toć wam piszemy, aby radość wasza zupełna była”. Godnym uwagi jest fakt, że ogromna większość chrześcijan nigdy

::R2235 : strona 311::

nie doświadcza pełni radości, pokoju i błogosławieństw, których mogliby doświadczyć. Zbyt wielu zadowala się jedynie rozcieńczonymi podstawami doktryn Chrystusa; a jak stwierdza Apostoł Paweł, tacy są tylko niemowlątkami w Chrystusie. Oczywiście, mają pewne błogosławieństwo wynikające z ich związku z Panem, ale nie mają pełni radości, która byłaby ich udziałem, gdyby czynili postęp w łasce i znajomości do „miary dojrzałości pełni Chrystusa”. Celem listu skierowanego do nich przez Apostoła było pobudzenie czystych umysłów ludzi wierzących do tego, aby docenili i cieszyli się swoimi przywilejami, które dzięki temu mieliby możliwość wypracować i rozwinąć.

Apostoł naśladuje przykład naszego Pana Jezusa, przedstawiając symbolicznie prawdę i sprawiedliwość jako Światłość, a grzech i każdą złą drogę jako przeciwstawną Ciemność. Sam Bóg jest uznawany za doskonałość światła – „żadnej ciemności w nim nie masz”, żadnego grzechu, żadnej niedoskonałości. Mając to na uwadze, Apostoł wskazuje, że jakikolwiek wzrost społeczności z Bogiem, do którego dążymy, musi odbywać się w duchu prawdy, dobroci i czystości. Dodaje, że byłoby grzechem, gdybyśmy mówili innym lub wyobrażali sobie w naszych sercach, że chodzimy z Bogiem i mamy z Nim społeczność, jeśli nasze życie jest ciemne i pełne grzechu. Tacy jedynie oszukują samych siebie i innych. Nie oszukują jednak Boga i nie otrzymują błogosławieństw tych, którzy chodzą „w światłości”.

Co więcej, tak dalece, jak chodzimy w światłości, harmonii i społeczności z Bogiem, tak dalece też pozostajemy w społeczności z wszystkimi innymi, którzy myślą podobnie jak my. Tak więc, jeśli nie miłujemy braci, których widzieliśmy, aby móc mieć z nimi społeczność i duchową przyjemność, byłoby to wskazówką, że nie jesteśmy w pełnej harmonii i społeczności z Bogiem. A kim są owi „bracia”? Nasz Pan mówi nam, że nie wszyscy, którzy wyznają Jego imię, są prawdziwymi braćmi i oświadcza: „Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie! wnijdzie do królestwa niebieskiego [będzie uznany za brata i współdziedzica]; ale który czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech”. Widzimy zatem, że to przez nasze uczynki, a nie tylko przez nasze wyznania, jesteśmy akceptowani przez Pana, który ponownie mówi: „Którzy są bracia moi”? Zaprawdę powiadam wam, „[…] ktobykolwiek czynił wolę Ojca mojego, […] ten jest bratem moim […]” – Mat. 7:21; Mat. 12:50.

Tak więc nie powinniśmy spodziewać się, że “społeczność” ze wszystkimi, którzy wyznają imię Chrystusa, będzie potwierdzeniem naszej społeczności z Ojcem i tego, że jesteśmy w światłości. Powinniśmy spodziewać się tej prawdziwej społeczności jedynie z tymi, którzy szczerze starają się czynić wolę Ojca, służyć Jego sprawie i być przykładem wypełniania nauk Jego Słowa, zarówno w swoich czynach, jak i słowach. Między nimi wszystkimi musi istnieć, czy to ukryta, czy jawna, więź społeczności i jedności — tą więzią jest jedna wiara i jeden chrzest w jednego Pana.

Chociaż ta społeczność między nami a Panem i wszystkimi, którzy mają Jego ducha, opiera się na naszym chodzeniu w światłości, naszym podążaniu Jego śladami w miarę naszych możliwości, to jednak nie oznacza to absolutnej wolności od niedoskonałości grzechu. I choć pod zarządzeniem Nowego Przymierza nic nie jest nam zaliczane jako grzech, o ile nie zostało dokonane umyślnie, to z powodu licznych pokus i słabości naszego ciała, wynikających z dziedzicznej skłonności do grzechu, nie jesteśmy w stanie uniknąć „niedoskonałości” i błędów. Można je właściwie nazwać grzechami, jak w tej lekcji, ponieważ grzechem „jest przestępstwo zakonu”, chociażby mimowolne. Wynikające z Nowego Przymierza Boskie zarządzenie, na rzecz ludu Pana mówi, że te mimowolne błędy i niedoskonałości nie muszą być uznane za grzechy, ale zamiast tego mogą być oczyszczone po naszym zwróceniu się do Wielkiego Arcykapłana, przez zasługę drogocennej krwi. W ten sposób krew Jezusa Chrystusa, naszego Pana, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu – utrzymuje nas w czystości od grzechu, jeśli zdając sobie sprawę z naszych niedoskonałości, nieustannie prosimy o przebaczenie.

Apostoł używa słowa „grzech” w innym znaczeniu niż to podane powyżej, i dalej w tym liście mówi (3:6-9 [1 Jana 3:6-9]): „Wszelki tedy, kto w nim mieszka, nie grzeszy; ale ktokolwiek grzeszy, nie widział go, ani [nawet] go poznał […].Kto czyni grzech, z dyjabła jest;[…]. Wszelki, co się narodził z Boga, grzechu nie czyni, iż nasienie jego w nim zostaje, i nie może grzeszyć, iż z Boga narodzony jest”. I ponownie oświadcza (5:18 [1 Jana 5:18]): „Wiemy, iż wszelki, który się z Boga narodził, nie grzeszy; ale który się narodził z Boga, zachowuje samego siebie, a on złośnik nie dotyka się go”.

W powyższych wersetach Apostoł używa słowa „grzech” w jego zupełnym lub absolutnym sensie, oznaczającym rozmyślny grzech, celowy grzech, zamierzony grzech – są to grzechy, które nie są jedynie niedoskonałościami lub wadami, wynikającymi w dużym stopniu lub w całości z niedoskonałości ciała, które odziedziczyliśmy po naszych przodkach. Jak zapewnia nas Apostoł, nikt kto został spłodzony z ducha Pańskiego, z ducha świętości i prawdy, nie może mieć żadnej sympatii dla grzechu, ani też rozmyślnie, świadomie i w sposób zamierzony angażować się w czynienie go. Wszyscy, którzy tak miłują grzech, świadomie się go dopuszczają i popierają go po tym, jak już zdobyli pewną znajomość prawdy, są dziećmi ciemności, które ciemność miłują i tym samym pokazują, że mają ducha lub usposobienie Szatana.

Powróćmy jednak do rozważenia drugiego użycia słowa „grzech”, jakie znajdujemy w niniejszej lekcji, stosującej ten termin w odniesieniu do wad i niedoskonałości, z którymi lud Boży gorliwie walczy i stara się stłumić w swoich śmiertelnych ciałach i przeciwko którym nieustannie prowadzi dobry bój, wychodząc z niego jako zwycięzca – a nawet więcej niż zwycięzca, dzięki Temu, który nas umiłował i kupił Swą drogocenną krwią. Apostoł wskazuje, że istnieje niebezpieczeństwo, iż niektórzy posuną się do ostateczności w akcie zaprzeczania, że mają jakiekolwiek wady i tym samym zwodzą siebie samych i wpadają w sidła przeciwnika. Można zapytać, jaką to może robić różnicę, czy twierdzą, że żyją

::R2235 : strona 312::

doskonale, czy też przyznają, że są niedoskonali i nieustannie ubiegają się o oczyszczenie przez drogocenną krew, jeśli starają się żyć pobożnie. Odpowiadamy, że to robi wielką różnicę: tylko wtedy, gdy wyznajemy nasze grzechy, mogą one zostać przebaczone, a zatem ci, którzy zaprzeczają, że popełniają jakiekolwiek grzechy, mają wady, niedoskonałości, noszą wielkie brzemię grzechów nieodpuszczonych, niewybaczonych, obciążających ich. I z tego powodu zostają uznani za niegodnych tego, by być prowadzonymi dalej ścieżką światłości, pod przewodnictwem ducha świętego, do wysokości, głębokości, długości i szerokości miłości i mądrości Bożej, objawionej w Jego Słowie jako pokarm na czas słuszny dla domowników wiary. W ten sposób widzimy, że istnieje tylko jedna właściwa droga wiary i postępowania, dzięki której możemy osiągnąć poczucie całkowitej społeczności z Panem, a ci, którzy decydują się na inną drogę, czynią z Boga kłamcę, lecz On nie będzie dzielić z nimi społeczności, ale pozostawi ich w ciemności ich własnej drogi. Czy możemy się zatem dziwić, że tak wielu znajduje się w ciemności i brakuje im dowodów społeczności z Bogiem, gdy widzimy, jak niewielu wyznaje swoje winy i stara się je przezwyciężyć i zostać oczyszczonym w jedyny sposób wyznaczony przez Boga?

Powyższe kwestie zostały zapisane nie po to, aby rozwijać w nas myśl, że wolno nam bezkarnie grzeszyć i dać się pokonać wadom przez beztroskę i nieuwagę względem Boskiego Słowa, a potem udać się do Pana po wybaczenie. Wręcz przeciwnie – te zapewnienia o Boskiej łasce i chęci przebaczania zostały zaplanowane w celu wywarcia na naszych sercach łagodzącego wpływu, który

::R2236 : strona 312::

sprawi, że wszyscy będziemy bardziej starać się unikać grzechu i podtrzymywać poczucie społeczności z Tym, który jest doskonałością światłości i świętości. „[…] to wam piszę, abyście nie grzeszyli” – abyśmy nie chełpili się samymi sobą, nie byli zadufani w sobie, samousprawiedliwiający się, a tym samym budzący obrzydzenie w oczach Pańskich, ale uciekając od naszych słabości i niedoskonałości, uchwycili się łaski Bożej w Chrystusie, by otrzymać ich przebaczenie oraz coraz większą łaskę i siłę pozwalającą nam prowadzić dobry bój przeciwko grzechowi.

„[…] i jeźliby kto [w Chrystusie] zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego”. Tu także słowo „kto” nie odnosi się do tych, którzy są poza Chrystusem, ale do tych, którzy podlegają warunkom i zasadom Nowego Przymierza. Tylko tacy są adresatami tego Listu. Świat nie ma żadnego Orędownika u Ojca, ponieważ nie przyjął Chrystusa, który jest Orędownikiem tylko w stosunku do tych, którzy Go przyjęli i którzy starają się pokonać grzech.

Nasz Orędownik jest kimś więcej niż orędownikiem, kimś więcej niż przedstawicielem przed sądem Boskiej sprawiedliwości, zainteresowanym naszym dobrem i przebaczeniem. Dodatkowo jest Tym, który dał samego siebie za nas, który na Kalwarii dokończył dzieła złożenia ofiary przebłagania (zadośćuczynienia) za nasze grzechy. Oto powód, dzięki któremu możemy przystąpić „z ufnością do tronu łaski”, nie tylko uświadamiając sobie, że Bóg jest przy nas, i że nasz Pan Jezus współczuje nam i jest naszym Orędownikiem, ale także i przede wszystkim, zdając sobie sprawę z zasługi ofiary, którą już zapłacił na rzecz Sprawiedliwości i którą uczynił w pełni możliwą do zastosowania w imieniu wszystkich, którzy Go kochają i są Mu posłuszni, gdy tylko o to poproszą.

Apostoł oświadcza, że jest On nie tylko przebłaganiem za nasze grzechy (grzechy Kościoła), ale „też za grzechy wszystkiego świata”. Cóż to oznacza? Czy jest On Orędownikiem na rzecz całego świata? Nie, jeszcze nie. Świat nie został jeszcze powołany i pociągnięty do stanu świętości i do prawdy. Podczas obecnego wieku „żaden człowiek nie może przyjść do Chrystusa jeźli go Ojciec nie pociągnie”. I ten przyciągający wpływ prawdy obejmuje obecnie jedynie tego, „kto ma uszy ku słuchaniu”. Całe rzesze rodzaju ludzkiego nigdy w żadnym sensie tego słowa nie usłyszały o łasce Bożej ani o przebłaganiu i przebaczeniu przygotowanym dla wszystkich w Chrystusie. Rzeczywiście, niezwykle mała jest liczba tych, którzy „[…] skosztowali, że dobrotliwy jest Pan”.

Jednakże tak jak pewne jest to, że ofiara przebłagania została złożona „za grzechy wszystkiego świata”, tak też pewne jest to, że każdy członek rodzaju ludzkiego zdobędzie wiedzę o tym fakcie i otrzyma sposobność odniesienia korzyści z dostępnego błogosławieństwa. Właśnie w tym celu obiecany i przygotowany jest wspaniały Wiek Tysiąclecia – mowa tu o owym wieku błogosławieństwa dla „wszystkich rodzajów ziemi”, który Pan ogłasza przez proroka: „Tedy otworzą się oczy ślepych, a uszy głuchych otworzone będą”. To właśnie o tym czasie nasz Pan Jezus również oświadczył: „A ja jeźli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do siebie”. To właśnie dzięki mocy wynikającej z Jego podwyższenia jako ofiary przebłagania, ofiary za grzech, „za grzechy wszystkiego świata”, nasz uwielbiony Pan będzie ostatecznie obdarzony przywilejem stania się Sędzią świata i udzielania przebaczenia, pojednania i restytucji wszystkim, którzy będą Mu posłuszni całym sercem, natomiast „[…] każda dusza, która by nie słuchała tego proroka, będzie wygładzona z ludu” – w drugiej śmierci – Dz. Ap. 3:23.

Tak jak obecnie akt pociągnięcia przez Ojca nie jest przymusem, a jedynie ograniczeniem przez prawdę dzięki poznaniu jej, tak też akt pociągnięcia Wieku Tysiąclecia w stosunku do ludzkości świata nie będzie aktem przymusu, a jedynie wpływem sprawiedliwości i prawdy przymuszającej do umiłowania prawości i tym samym do nagrody sprawiedliwości – życia wiecznego.

Apostoł zdaje się sugerować w naszej lekcji, że spora liczba osób może fałszywie twierdzić, że ma bliską znajomość Boga i dlatego z wielką prostotą informuje nas, że „Kto mówi: Znam go, a przykazania jego nie zachowuje, kłamcą jest, a prawdy w nim nie masz”. Tak więc oczywistą rzeczą jest fakt, że Apostoł nie ma na myśli jedynie wiedzy o Bogu, ale gruntowną znajomość Boga, która przywodzi na myśl poczucie społeczności i duchowej jedności z Nim. Następnie przedstawia nam testującą próbę, dzięki której możemy odpowiednio ocenić, czy jesteśmy nowymi stworzeniami w Panu i czy w jakimkolwiek zakresie rozwinęliśmy w sobie miłość do Boga, czy też nie. Próbą jest posłuszeństwo. W miarę, jak będziemy przestrzegać Słowa Pana, w tej samej mierze miłość Boża będzie doskonalona w nas. Jeśli posiadamy umysł Chrystusa, Ducha Świętego, Ducha Bożego, to spowoduje on, że będziemy chcieli i wykonywali Jego wolę, w miarę naszych możliwości. A ta zdolność powinna stale wzrastać z roku na rok. I choć nie możemy spodziewać się doskonałości aż do momentu, gdy zostaniemy „przemienieni” i obdarzeni naszymi nowymi zmartwychwstałymi ciałami, to jednak cały czas możemy utrzymywać bliski kontakt z Panem w duchu naszych umysłów, aby mieć ciągłą społeczność z Nim. Poprzez wyznawanie naszych win i szukanie Jego przebaczenia możemy pozostać wolni od grzechu aż do końca naszej wędrówki, nawet jeśli nadal musimy uznawać niedoskonałości ciała – gdyż w naszym ciele nie ma doskonałości.

====================

— 15 grudnia 1897 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.