R2623-134 Studium biblijne: Wiedza zwiększa odpowiedzialność

Zmień język 

::R2623 : strona 134::

WIEDZA ZWIĘKSZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ

MAT. 11:20-30 – 6 MAJA –

„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie”.

MOGŁOBY SIĘ wydawać, że nasz Pan był trochę rozczarowany rezultatem Swej służby, szczególnie w Kapernaum, gdzie przebywał przez znaczny okres czasu. Nasza lekcja zaczyna się ostrzeżeniem skierowanym do mieszkańców Kapernaum, Chorazynu i Betsaidy, mówiącym, że skoro zostali uprzywilejowani wieloma wspaniałymi cudami i dowodami Mesjaństwa Jezusa, oraz zaoferowano im Królestwo itd., zostaną w związku z tym pociągnięci do stosownej odpowiedzialności. Ponieważ Kapernaum zostało bardzo pobłogosławione, wielce wywyższone, czy też w przenośni „aż do nieba wywyższone” w swych przywilejach i sposobnościach, rezultatem tego będzie jego większa degradacja, a ostatecznie zostanie ono zrównane z ziemią – zniszczone, według tekstu „do piekła strącone”, co oznacza, że zostanie wrzucone do hadesu, który jest stanem śmierci. Z pewnością wypełniło się to w ucisku, który przyszedł na Żydów i zniszczył ich narodowość, w wyniku tego, że nie przyjęli Mesjasza i Królestwa, które zaoferował ustanowić.

Chociaż nasz Pan był rozczarowany ogólnym odrzuceniem, nie mógł oczekiwać, że zostanie szeroko przyjęty przez ludzi. Musiał wiedzieć, jak to opisuje gdzie indziej swoim uczniom, cytując proroctwa, że będzie odrzucony przez Izraela i że oferta Królestwa ominie ten naród. W rzeczywistości ich odrzucenie pozwoliło na wysłanie łaskawego wezwania do uczestnictwa w Królestwie dla wierzących wśród pogan i w ten sposób jesteśmy uprzywilejowani w obecnym czasie.

Kontrast, jaki Mistrz ukazuje między Betsaidą i Chorazynem a Tyrem i Sydonem, jest wyraźny. Te dwa ostatnie były kwitnącymi miastami pogańskimi, jednak, jak to bywało w takich przypadkach, były pełne nieprawości i niemoralności, tak że ich nazwy były ewidentnie synonimem tego, co bezbożne, rozwiązłe i nieczyste. Tak więc to, że nasz Pan stwierdza, że gdyby Jego wspaniałe cuda zostały dokonane w tych bezbożnych miastach, one już dawno temu pokutowałyby w worach i popiele, czyli z głębokim żalem, oznaczało, że mieszkańcy Betsaidy i Chorazynu charakteryzowali się o wiele gorszym stanem serca niż ci Poganie – byli bardziej oddaleni od takiego stanu, jaki Bóg mógłby pobłogosławić.

Możemy więc wnioskować, że Bóg przyjmuje inny punkt widzenia na takie sprawy niż ten, jaki posiada większość ludzi. Nie pyta jedynie: czy to miasto jest moralne, czy też niemoralne? Czy mieszkający tam ludzie są przyzwoici, czy nieprzyzwoici? Pytanie, jakie Pan by rozważył, brzmiałoby raczej: jaka jest postawa serca jednego lub drugiego ludu, tej lub tamtej jednostki? Co jest jej celem, do czego dąży? Jak wpłynęłoby to na nią, gdyby otrzymała jaśniejsze światło w odniesieniu do Boskiej woli? Tak więc, jeśli spojrzymy na siebie i przekonamy się, że nie jesteśmy niemoralni, wulgarni, zmysłowi czy grubiańscy, ale jesteśmy bardziej oczyszczeni od wielu innych, to jest dobrze. Takimi powinniśmy być w świetle udzielonych nam łask, przywilejów i dobrodziejstw, ale powinniśmy

::R2623 : strona 135::

pamiętać, że możemy być jeszcze bardzo dalekimi od tego, co byłoby przyjemne w oczach Pana i że jeśli Bóg zechciałby zaszczycić nas pewnymi przywilejami i błogosławieństwami oraz sposobnościami, a my byśmy je odrzucili, to w Jego oczach nasza postawa może być gorsza niż tych, którzy są niemoralni.

Wracając do Kapernaum, obdarzonego największymi łaskami ze wszystkich, nasz Pan porównuje je z Sodomą, której nieprawość była bardzo wielka, tak, że miasto sprowadziło na siebie straszliwe zniszczenie z ręki Boga. Kapernaum zostało wyraźnie powiadomione, że z Boskiego punktu widzenia jego mieszkańcy byli podlejsi, mniej godni Boskiej łaski, a bardziej godni kary niż lud Sodomy. Było to surowe oskarżenie, a jednak – jak rozumiemy – sprawiedliwe, ponieważ biedni mieszkańcy Sodomy, kroczący drogą grzechu, nieznajomości Boga itd., stopniowo upadali coraz niżej, według zasady postępowania upadłej natury, podczas gdy mieszkańcy Kapernaum mieli pod każdym względem wiele korzyści, będąc Żydami, których Pan obdarzył błogosławieństwem wiedzy o Nim samym i do których teraz w końcu przysłał Mesjasza, którego cuda nieustannie oglądali i z którego pięknym charakterem i naukami w dużym stopniu zetknęli się dzięki Jego dość długiemu zamieszkiwaniu pośród nich.

W świetle tych przywilejów i dobrodziejstw, odrzucenie przez nich Mesjasza i niepowodzenie w wykorzystaniu danych im sposobności napiętnowało ich, że tak powiemy, jako gorszych od Sodomitów w kontekście docenienia sprawiedliwości i prawdy, bowiem nasz Pan oświadcza, że mieszkańców Sodomy nie spotkałby taki koniec, jakiego doświadczyli, gdyby obdarzono ich podobnymi przywilejami i dobrodziejstwami.

Nieodparcie nasuwa się pytanie: dlaczego nasz Pan nie obdarował Sodomitów tak dobrą sposobnością, jaką udzielił mieszkańcom Kapernaum, i dlaczego nie obdarował żyjących jeszcze mieszkańców Tyru i Sydonu tak zaszczytną sposobnością, jaką

::R2624 : strona 135::

obdarował mieszkańców Chorazynu i Betsaidy? Odpowiadamy, że żadna z tych społeczności nie została obdarowana próbą do życia wiecznego. Sodomici nie mieli takiej próby; mieszkańcy Tyru i Sydonu nie mieli żadnego rodzaju próby, ani też lud Palestyny nie otrzymał próby odnoszącej się do życia wiecznego. Próba, jaką jednak mieli, była próbą dotyczącą ich miłości do Pana i sprawiedliwości oraz okazania przez nich gotowości stania się Jego ludem i zwolennikami Jego Królestwa. Wynik próby pokazał, że nie umiłowali sprawiedliwości na tyle, aby docenić Królestwo Boże ani stać się jego przyjaciółmi i sługami. W konsekwencji tego ich miasto i kraina i oni sami jako naród zostali odrzuceni przez Pana jako Jego przedstawiciele w związku z ustanowieniem Jego Królestwa.

To, że żadna indywidualna próba do życia wiecznego nie została jeszcze skierowana do kogokolwiek z tych ludzi, wynika w sposób oczywisty z kilku faktów wskazujących, że: (1) cały świat znajdował się pod potępieniem z powodu przestępstwa Adama; (2) nikt nie mógł być uwolniony od potępienia po to, aby mieć nową indywidualną próbę do życia, dopóki cena okupu nie zostanie zapłacona, a to się jeszcze nie dokonało; (3) jest to dalej zasugerowane w oświadczeniu naszego Pana (w. 24 [Mat. 11:24]), że w przyszłości nastąpi dzień sądu – dzień testu, dzień próby, dzień, który pokaże, kto będzie godny życia wiecznego, a kto okaże się niegodny (Dz. Ap. 17:31). W tym dniu sądu, w Wieku Tysiąclecia, wszyscy mają otrzymać szansę na osiągnięcie życia wiecznego, ponieważ udzielenie tej właśnie szansy każdemu z rasy Adama było głównym celem śmierci naszego Odkupiciela. Tymczasem mieszkańcy Betsaidy, Chorazynu i Kapernaum odrzucili Pana i zostali odrzuceni przez Niego, niemniej Pan znalazł tam pewne jednostki i od tego czasu wybiera kolejne do specjalnej klasy, którą powołuje do współdziedzictwa z Nim samym we wspomnianym Tysiącletnim Królestwie, pod którego wspaniałomyślnym panowaniem sprawiedliwości wszystkim zostanie zagwarantowany pełny i bezstronny sąd, czyli próba do życia. Pan pragnie, aby Jego słuchacze zrozumieli jednak, że w tym przyszłym czasie próby mieszkańcy Tyru i Sydonu oraz Sodomy będą traktowani z większym zrozumieniem i tolerancją niż ci, którzy mając o wiele więcej przywilejów, zatwardzili swoje serca wobec tego, co już dobrze rozumieli i znali ‒ „[…] lżej będzie ziemi Sodomskiej w dzień sądny, niżeli tobie”, Kapernaum.

Jakże ostra była nagana zawarta w tych słowach, że mieszkańcy Sodomy, znani ze swej niegodziwości, rozwiązłości itp., gdy Pan rozpocznie dzieło sądzenia ludzkości, doświadczą z Jego ręki więcej łaski, więcej tolerancji niż oni sami ‒ oni, którzy byli uprzywilejowanym ludem Bożym, ale którzy nie docenili Jego łask i występowali przeciwko Jego dobroci! Ale jeśli na podstawie powyższego ktoś sądzi, że mieszkańcy Kapernaum będą traktowani nieżyczliwie, gdy podczas wieku Tysiąclecia będą na próbie do życia, to będzie to wielkim błędem, ponieważ oświadczenie Słowa Pańskiego mówi wyraźnie, że świat będzie „sądzony w sprawiedliwości” – nie w gniewie, złości, nie z zamiarem wyrządzenia im krzywdy, ale z pragnieniem, aby każdemu okazać wszelką możliwą dobroć. Dzięki temu warunki, w jakich znajdą się w tym dniu mieszkańcy Kapernaum, będą dla nich „znośne” ‒ bardzo znośne – będzie to dla nich wspaniała i błogosławiona sposobność dojścia do pełnej, wyraźnej znajomości Pana. Jednak warunki tego dnia będą jeszcze znośniejsze dla mieszkańców Sodomy i Gomory, ponieważ ich grzechy, mimo iż pod pewnymi względami większe, w oczach Boga były mniej haniebne ‒ grzechy te, w mniejszym stopniu wynikały z charakteru, a w większym z niewiedzy.

Możemy zatem przyjąć, że podczas karania w wieku Tysiąclecia tacy ludzie, jak mieszkańcy Tyru i Sydonu oraz Sodomy, którzy nigdy nie poznali Boga w żadnym stopniu, którzy nigdy nie poznali Jego praw, będą w stanie serca o wiele bardziej podatnym na wpływy i wymagania tego czasu niż inni ‒ mieszkańcy Chorazynu, Betsaidy i Kafarnaum, którzy wiedząc więcej o Bogu, niewłaściwie wykorzystali możliwości obecnego życia ‒ zrujnowali swoje charaktery, zamiast je budować.

A są to jedynie przykłady, ponieważ wiemy, że wszyscy, którzy są w grobach, usłyszą głos Syna Człowieczego i wyjdą ‒ „ci, którzy dobrze czynili [święci, zwycięzcy] na powstanie żywota; ale ci, którzy źle czynili [cały rodzaj ludzki z wyjątkiem świętych] na powstanie sądu” – Jana 5:28,29.

Zgodnie z Pańskim oświadczeniem w tej lekcji możemy z łatwością zobaczyć, że wielu z tych, którzy w obecnym życiu nie mają żadnej wiedzy i żadnej sposobności, nie mogą być przez to pokrzywdzeni w czasie sądu, ale wręcz przeciwnie, możliwe, że będą bardziej podatni na dobre wpływy Królestwa i jego praw niż ci, którzy w obecnym życiu

::R2624 : strona 136::

mieli do pewnego stopnia kontakt ze światłem, ale je odrzucili. Jakże błogosławioną jest ta obietnica przyszłego sądu lub próby! Jak wiele to znaczy dla całego wzdychającego stworzenia, że Bóg, który dozwolił, aby wyrok wydany na Adama spadł na wszystkich bez poddania ich indywidualnej próbie, przygotował dla wszystkich odkupienie od tego pierwszego wyroku i zapewnił, że każdy członek rodzaju ludzkiego będzie miał indywidualną próbę, sąd, we właściwym czasie, z rąk Tego, który umarł za wszystkich. A ponadto, jak korzystne mają być warunki, w których ta próba zostanie udzielona! Szatan zostanie związany, a ziemia zostanie napełniona znajomością Pana i Jego dobrocią oraz Jego łaskawymi zarządzeniami na rzecz Jego upadłych stworzeń, co do których On pragnie, aby nie zginęły, ale jeśli zechcą, aby miały życie wieczne dzięki Chrystusowi.

Jednakże, jak wyraźnie oznajmia nasz Pan (w. 5 [Mat. 11:5]) w odniesieniu do nadchodzącego sądu i błogosławionych sposobności, które zostaną udzielone każdemu członkowi rasy Adama, sprawy te są zakryte przed większością – wydaje się, że szczególnie zakryte są przed mądrymi i roztropnymi tego świata, którzy zamiast zaakceptować tak łaskawy plan, są raczej skłonni nauczać ludzi, że biedni Sodomici zostali skazani na wieczne męki, nie mając żadnej szansy i żadnej perspektywy otrzymania jakiejkolwiek szansy w przyszłości, mimo iż nasz Pan deklaruje, że gdyby mieli równie dobrą sposobność co mieszkańcy Kapernaum, to pokutowaliby z głębokim żalem. Mądrzy i roztropni są również skłonni mówić nam, że mieszkańcy Tyru i Sydonu, chociaż nie zostali obdarzeni błogosławieństwem naszego Pana, powinni również być uważani za skazanych na wieczne męki, chociaż pokutowaliby, gdyby tylko mieli równie dobrą sposobność, jak mieszkańcy Palestyny. I ostatecznie mówią nam, że owi mieszkańcy Palestyny, odrzuciwszy naszego Pana, muszą koniecznie cierpieć wieczne męki, a nie tylko stracić Królestwo. Nie widzą; są ślepi na prawdę – oślepieni tradycjami swoich nauczycieli religijnych – tak samo jak byli Żydzi.

Następnie, pogłębiając swoje zamieszanie, podejmują próbę zastosowania Pańskich słów na temat dnia sądu i oczywiście interpretują go w znaczeniu dnia potępienia zamiast dnia próby. Nie zauważają, że ich twierdzenie zakłada, że w czasie gdy nasz Pan wypowiedział te słowa, Sodomici byli już w piekle, znosząc najokrutniejsze męki, przez prawie 2000 lat. Czy sądzą, że Sodomici mogliby cierpieć bardziej po dniu sądu niż tak, jak oni opisują charakter ich obecnego cierpienia? A tak w ogóle co rozumieją przez określenie „dzień sądu”? Niewątpliwie, nie mają właściwej koncepcji znaczenia tych słów. Dostrzegają, że nasz Pan odnosił je do czasu przyszłego i są beznadziejnie zagubieni i całkowicie niezdolni do przedstawienia jakiegokolwiek rozsądnego wytłumaczenia tej sprawy i to, ani w zgodzie z Bożym charakterem, ani w zgodzie z ich własnymi niegodziwymi i zniesławiającymi Boga teoriami – patrz Dawn, Tom I, str. 137.

Jakże pocieszające są słowa naszego Pana, mówiące, że te rzeczy są niektórym objawiane – maluczkim, tym, którzy nie są wielcy, nie są mądrzy według opinii tego świata, tym, którzy są pokornego ducha, gotowi uczyć się od Pana, zamiast pragnąć, pouczać Pana. To wspaniałe błogosławieństwo, drogo umiłowani, należy do nas i obyśmy byli ostrożni i zachowali postawę charakteryzującą się prostotą i podobieństwem do dziecka, abyśmy nadal mogli uczyć się od Boga i „abyśmy wiedzieli, które rzeczy nam są od Boga darowane”. Radujmy się nimi i korzystajmy z nich i niechaj to światło świeci, docierając do innych. Wyjaśnienie faktu, że Boski plan jest zakryty przed ogromną większością owych uczonych, doktorów teologii itd., jest takie, że Ojcu spodobało się pozwolić, aby chwytać „mądrych w chytrości ich” i ujawnić Swoje zamiary tym, którzy mają pokorny umysł (1 Kor. 3:19), „Zaprawdę, Ojcze! tak się upodobało tobie”. Ojciec przyciągnął do Syna w czasie pierwszego przyjścia ‒ nie doktorów prawa, uczonych w Piśmie i dostojników, ale pewnych „prawdziwych Izraelitów”, w których nie było zdrady, chociaż było ich niewielu. I ta sama klasa otrzymywała błogosławieństwo przez cały wiek.

Mistrz miał świadomość, że Jego specjalne instrukcje muszą być skierowane do tych, których dał Mu Ojciec, a nie do niegotowych i niechętnych, którzy nie przyjęliby Jego świadectwa, nie posiadając właściwego stanu serca, by je docenić. Dlatego ogłosił Swym wiernym uczniom, a potem wszystkim należącym do tej samej klasy, że wszystkie rzeczy, które posiada, otrzymał od Ojca. Sam nie rościł sobie prawa do niczego, a co więcej, zapewnił, że z wyjątkiem Ojca nikt nie znał Go prawdziwie, całkowicie i dogłębnie i że żaden człowiek nie poznał Ojca poza Nim samym, jedynym Synem i poza tym, komu Syn Go objawił. Przeciętny czytelnik początkowo nie wyciągnie zbyt wiele treści z tego tekstu. Chrześcijanin, który od lat czyni postęp, wzrastając w łasce i poznawaniu

::R2625 : strona 136::

Pana, może docenić go o wiele lepiej. Zdaje sobie sprawę, że o ile kiedyś na początku przeżywania przez siebie chrześcijańskiego doświadczenia miał pewną wiedzę na temat Jezusa i Ojca, to jednak dostąpienie poznania Ojca i poznania Syna w dogłębnym sensie, w sensie osiągnięcia stanu zaznajomienia się z Nimi, poznanie Ich umysłów w taki sposób, jak ktoś zna umysł i serce bliskiego przyjaciela, jest zupełnie inną sprawą. Otrzymanie szansy takiego poznania się jest przywilejem. Nie każdy go otrzyma – taki przywilej wymaga podjęcia poszukiwania i pukania, a takie szukanie i pukanie oznacza szczere pragnienie posiadania bliskiej społeczności i poczucia wspólnoty. Wszyscy prawdziwi naśladowcy Pańscy, którzy podejmują starania, by stać się Jego współdziedzicami w Królestwie, powinni starać się o taki wzrost w łasce, ponieważ bez tego nie mogą dokonać postępu. Proporcjonalnie do tego, jak poznamy Ojca i jak poznamy Syna, będziemy ich miłować i coraz bardziej starać się czynić te rzeczy, które są przyjemne w ich oczach.

PÓJDŹCIE! SPRACOWANI I OBCIĄŻENI

—————

Zwracając się nadal do tej samej klasy i dając do zrozumienia, że nadal są jednostki posiadające właściwe usposobienie, które nie zostały jeszcze Jego uczniami, nasz Pan osobiście zaapelował do Swych słuchaczy: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie”. Wydaje się, że w przypadku większości ludzi trudność polega na tym, że nie są oni ani spracowani, ani obciążeni, a wręcz przeciwnie – są całkiem zadowoleni z siebie. Nie możemy zakładać, że nasz Pan miał na myśli fizyczne zmęczenie

::R2625 : strona 137::

i fizyczne obciążenia, ale raczej obciążenie serca i udręczenie grzechem, które na pewno odczuwali wszyscy prawdziwi Izraelici, jeśli byli uczciwi wobec siebie samych.

Powinniśmy pamiętać, że byli oni pod Przymierzem Zakonu, że jego wymagania były bardzo surowe i że nie tolerowało ono żadnych słabości, niedoskonałości, błędów itd. W konsekwencji wszyscy ci Żydzi powinni odczuwać nieustanne potępienie w trakcie starań dźwigania brzemienia Prawa z góry Synaj. Nie, żeby prawo to było niesprawiedliwe lub niemożliwe do zachowania przez doskonałego człowieka, ale ze względu na niedoskonałość i upadek wszystkich, nikt nie był w stanie zachować Przymierza Zakonu. Możemy więc założyć, że wśród Żydów w tamtym czasie, chociaż większość twierdziła, że jest święta i zachowuje zakon i że nie dopuszcza się żadnego grzechu, byli tacy, którzy sami przed sobą, jak też innymi, uczciwie przyznawali, że nie zachowywali, że nie mogli zachować Prawa Zakonu w sposób doskonały i którzy w związku z tym czuli się obciążeni i zniechęceni swymi bezowocnymi wysiłkami. Tacy odczuwali osobistą potrzebę kontaktu z jakimś nosicielem brzemion, odczuwali posiadaną chorobę duszy i potrzebę dobrego Lekarza i to do takich Jezus zwrócił się osobiście, zapraszając ich, aby przyszli do Niego i otrzymali odpocznienie, ulgę.

Takie przyjście do Chrystusa po odpocznienie jest pierwszym krokiem, w kierunku chrześcijańskiego życia ‒ krokiem tym jest usprawiedliwienie, przyjęcie Go jako zadośćuczynienie za nasze grzechy, i od momentu, gdy Go przyjmiemy w taki sposób, jak oświadcza Apostoł, dzięki wierze posiadamy radość i pokój (Rzym. 5:1; Rzym. 15:13). Ale kiedy zostajemy w taki sposób przyjęci i pobłogosławieni, musimy zrobić jeszcze coś więcej, mianowicie nauczyć się, że jest jeszcze inne brzemię i inne jarzmo, które powinniśmy włożyć na siebie dobrowolnie.

Jarzmo jest symbolem poddaństwa. I to w taki sposób nasz Pan sugeruje, że ci, którzy są uwolnieni (czy to spod jarzma Przymierza Zakonu, jak to miało miejsce w przypadku wierzących Żydów, czy to spod jarzma Szatana, jak to miało miejsce w odniesieniu do wierzących Pogan), powinni zostać Jego sługami, powinni przyjąć Jego jarzmo, powinni nauczyć się czynić Jego wolę. Tradycyjnie, jarzmo jest przygotowane dla dwóch źródeł siły, a nasz Pan mówi o nim jako o Swoim jarzmie, przez co mamy rozumieć, że On też jest sługą. Przyszedłszy, aby czynić wolę Ojca i nałożywszy jarzmo poddaństwa, Jezus zaprasza nas, abyśmy stali się prawdziwymi współnosicielami jarzma razem z Nim w czynieniu woli Ojca, współpracownikami razem z Chrystusem w wielkim dziele uwolnienia świata od grzechu i śmierci.

Sekret umiejętności noszenia jarzma i posiadania społeczności z Chrystusem w Jego służbie i w rezultacie otrzymania wielkiego błogosławieństwa w naszych sercach, odpoczynku dla naszych dusz, tkwi, jak On wyjaśnia, w naszym uczeniu się bycia cichym i pokornego serca, tak jak On był. W przypadku tych, którzy są pyszni, wyniośli, samowolni, żądni sukcesów, mądrzy w świeckich sprawach itd., niemożliwe będzie współpracowanie w tym samym jarzmie z Jezusem, czy też znalezienie prawdziwego odpoczynku duszy, którego tak bardzo szukamy. Ale jeśli będziemy cisi, podatni na nauczanie, pokornego ducha, gotowi poznać i czynić wolę Pana za wszelką cenę, wtedy rzeczywiście znajdziemy odpoczynek przynoszący zadowolenie naszej duszy – pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, będzie strzegł naszych serc.

Zauważamy różnicę pomiędzy dwoma przypadkami odpocznienia z w. 28 i 29 [Mat. 11:28,29]. O pierwszym jest powiedziane, że Pan udzieli go temu, kto przyjdzie do Niego z wiarą; o drugim jest powiedziane, że człowiek znajduje to odpocznienie dla swej duszy, poprzez stanie się współuczestnikiem jarzma z Jezusem. I tak to jest: istnieją dwa błogosławieństwa; pierwsze błogosławieństwo wynika z usprawiedliwienia – z radości otrzymania przebaczenia grzechów, uświadomienia sobie, że nie jesteśmy dłużej obcymi i cudzoziemcami dla naszego Niebiańskiego Ojca, ale staliśmy się bliskimi dzięki krwi Chrystusa; drugie jest radością, która przychodzi bardziej stopniowo, jako owoc, łaska, rozwój w sercu, wzrastający i nieustający pokój i radość ducha świętego. To drugie błogosławieństwo jest jednakże osiągane przez bardzo niewielu, a większość nominalnych chrześcijan nic o nim nie wie. A przecież jest ono głównym celem powołania obecnego wieku Ewangelii, a ci, którzy nie przyjdą do Pana, nie wezmą Jego jarzma i nie będą uczyć się od Niego, aby stać się w ten sposób „kopiami drogiego Syna Bożego”, całkowicie utracą ten specjalny cel i powołanie obecnego wieku Ewangelii i nie będą mieć ani cząstki, ani działu w Królestwie. Błogosławieństwo usprawiedliwienia z wiary ma jedynie na celu przystosować i przygotować nas do przyjęcia jarzma i stania się współpracownikami Pana w służbie Ojca.

To jarzmo, do którego wzięcia razem z Nim Jezus nas zaprasza, aby poświęcić życie, czas, środki, wszystko na służbę Bogu, jest z punktu zapatrywania świata bardzo trudną sprawą: dla nich wydaje się to być bardzo nierozsądnym jarzmem, najgorszym ciężarem, lecz z punktu zapatrywania tych, którzy przyszli do Jezusa i którym On zapowiedział pokój i odpocznienie przez usprawiedliwienie, sprawa ma się zupełnie inaczej. Dla takich powinno to oznaczać „rozsądną służbę”, ponieważ skoro Pan łaskawie odkupił nasze życie i wszystko, co nasze, powinniśmy wykorzystać to, co z tego życia pozostało, na Jego chwałę i uwielbienie. A po włożeniu jarzma na siebie stwierdzamy, że jest lekkie i że nałożywszy je, każde brzemię, każdy obowiązek, każda próba, każda trudność, każde udręczenie ducha, każdy ciężar jakiegokolwiek rodzaju, jaki mógłby na nas spaść, w rzeczywistości będzie lekki – ze względu na to jarzmo.

Dlaczego? Ponieważ ci, którzy noszą to jarzmo, mają zapewnienie Boskiego Słowa, że wszystkie rzeczy dopomagają im ku dobremu, że im cięższe jest brzemię, tym większe będzie błogosławieństwo i nagroda w przyszłości. Im sroższe doświadczenia w teraźniejszym czasie, tym jaśniejsza będzie ich chwała, tym bardziej świetlany będzie ich charakter, tym bardziej będą pewni tego, że są przystosowywani i szlifowani do Królestwa. Z tego punktu widzenia każde brzemię jest lekkie, miłe i rozsądne, gdyż wysoko oceniamy nasze jarzmo; jest ono lekkie także dlatego, że Pan jest w nim z nami. To on jest Nosicielem brzemienia i nie dozwoli, abyśmy byli kuszeni lub obciążeni większymi ciężarami życia, niż bylibyśmy prawdopodobnie w stanie znieść. Dopilnowuje spraw tych wszystkich, którzy wkładają na siebie Jego jarzmo. Ich brzemiona są Jego brzemionami, ich próby są Jego próbami, ich sprawy są Jego sprawami. Tak, wszystkie rzeczy dopomagają im ku dobremu, ponieważ Go miłują.

Pamiętajmy jednak, że Pan nie bierze w ten sposób niewolników. Nie nakłada jarzma na nikogo, a jedynie zaprasza nas, abyśmy się przybliżyli, a następnie nałożyli na siebie Jego jarzmo, abyśmy w pełni poświęcili się Jemu i Jego służbie.

====================

— 1 maja 1900 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.