R2933-8 Studium biblijne: Lecz to, co mam, toć daję

Zmień język

::R2933 : strona 8::

Lecz to, co mam, toć daję

— Dz. Ap. 3:1-10 — 26 STYCZNIA —

„Moc moja i chwała moja Pan, bo mi się stał zbawieniem” – 2 Moj. 15:2

Prawdopodobnie niedługo po dniu Pięćdziesiątnicy, miały miejsce zdarzenia niniejszej lekcji. W ostatniej lekcji zauważyliśmy jak wierzący, napełnieni nową radością, często udawali się do świątyni na modlitwę i dziękczynienia. Obecna lekcja informuje nas jak Piotr i Jan wstępowali do kościoła w godzinę modlitwy, o trzeciej godzinie po południu. Ci dwaj przebywali z Panem i w społeczności między sobą przez kilka lat. Oba byli uczniami Jana Chrzciciela a przedtem oba razem trudnili się rybołówstwem. W dodatku, ci dwaj doznawali specjalnej łaski z pośród dwunastu, ponieważ byli z Jezusem na górze, z której Jezus był wzięty do nieba, jak również znajdowali się najbliżej Jezusa w ogrodzie Getsemane, itd. Chociaż Piotr prawdopodobnie był najstarszym z uczni a Jan najmłodszy, i chociaż różnili się usposobieniem w wielu względach, to jednak istniał między nimi silny prąd harmonii, ponieważ obydwaj miłowali Pana usilnie i obydwaj posiadali pałające zapałem usposobienie. Rzecz naturalna więc, że ci dwaj towarzyszyli sobie często, ponieważ zgadzali się z sobą usposobieniem. Chociaż dobrze jest, jeżeli silniejsi bracia nieraz modlą się i towarzyszą słabszym, dobrze jest również gdy bracia podobnego usposobienia zbierają się wspólnie aby mieć łączność między sobą i Panem, jak to rzecz się miała w tym wypadku.

Widocznie Apostołowie często udawali się do Świątyni i prawdopodobnie obierali tę samą drogę, to jest przez bramę zwaną „Piękną” i niezawodnie, że chromy żebrak, który od dłuższego czasu był przyzwyczajony i obeznany z tą miejscowością, gdzie szukał jałmużny, widział ich tam prawie w każdy dzień. W istocie rzeczy, nie byłoby zadziwiającym gdyby wiadomość o cudach dnia Pięćdziesiątnicy,

::R2933 : strona 9::

kiedy to tysiące osób zostało nawróconych, miała szeroki rozgłos i doszła do uszu żebraka, jak i do wielu innych z klasy ludzi religijnych, którzy się codziennie schadzali w Świątyni. Oczywiście, więc, żebrak znał Piotra i Jana zanim został uzdrowiony. Wskazywałaby na to jego gotowość wiary, przez którą, przyjąwszy słowa i dłoń Apostoła, został uzdrowiony.

Dlaczego Apostoł Piotr w tym szczególnym wypadku raczył uzdrowić żebraka tego nie wiemy, gdyż w owych czasach, kiedy nie było szpitali dla chromych i ślepych, Apostołowie często przechodzili obok innych kalek, których jednak nie uzdrawiali. Przeto zdaje się, że ów mąż chromy był „prawdziwym Izraelitą”, na co wskazuje jego zachowanie się, gdy otrzymał od Pana to błogosławieństwo. Serce jego było przepełnione wdzięcznością; czym różnił się od innych żebraków wielce niezadowolonych, którzy wciąż narzekali na swój los i na opatrzność Boską. Gdyby stan umysłowy owego męża chromego był im podobny to po uzdrowieniu zachowałby się obojętnie i zarozumiale w swym zadowoleniu, a nie byłby wdzięcznym, bo czułby, że otrzymał tylko to, co mu się słusznie należało. Tak więc zdaje się, że opatrzność Pańska zaprowadziła Apostołów do owego męża chromego szczególnie z tego powodu. Tak również ma się rzecz obecnie z ludem Pańskim, z tymi, których serca znajdują się we właściwym nastroju. Tacy, w jakichkolwiek okolicznościach znajdują się, będą dziękczynnymi za wszystko cokolwiek opatrzność i łaska Pańska dozwoli by się stało w ich życiu, mimo trudności i doświadczeń. Takich Bóg ma w swej opiece i tacy zawsze mają Jego zapewnienie, że wszystkie rzeczy dopomagają im ku dobremu. Opatrzność Pańska nie zawsze przyniesie takim fizyczne zdrowie i siłę, lecz zapewne przyniesie im najwyższe błogosławieństwo – jak temu kalece w naszej lekcji – znajomość naszego Pana i współdziedzictwo w łaskach duchowych.

W owym czasie nie było środków zapomogi dla ubogich i cierpiących niedostatek, więc proszenie o jałmużnę i dawanie jałmużny było zupełnie słusznym. Zasługą cywilizacji obecnej doby jest to, że opuszczeni i biedni są zaopatrzeni kosztem publicznym – przez podatki na korzyść biednych. Uważamy, że w obecnym czasie byłoby niewłaściwym zachęcać publiczną żebraninę, tak jak w owym czasie było to na miejscu. Jeżeli przyjaciele cierpiących niedostatek nie mogą się nimi zaopiekować, to publiczność w takim razie jest zdolna i może to uczynić i ignorowanie takiej zapomogi wskazywałoby na fałszywą pychę.

Apostoł powiedział, „Srebra i złota nie mam.” Nie możemy przypuszczać by to wypowiedzenie rozumieć literalnie, ponieważ w poprzednich wierszach jest zarekordowana sprzedaż dosyć poważnej posiadłości, z której dochód był złożony u stóp Apostołów – dla ich użycia. Lecz niezawodnie apostołowie uważali, że suma ta należała do Pana a nie do nich, więc uważali się za opiekunów tego funduszu. Przypuszczamy więc, że Apostoł miał na myśli, że srebra i złota nie mamy aby ci dać lecz mamy coś lepszego, które Bóg sobie życzy abyśmy rozdawali. Bez wątpienia, to, co Apostołowie rozdawali było więcej wartościowym aniżeli pieniądze dla biednego kaleki.

Podobnie rzecz się ma i dziś; nie jesteśmy w stanie hojnie darzyć tych, którzy udają się do nas po finansową zapomogę. Wszystko cokolwiek Pan włożył do rąk naszych mamy przeistoczyć na duchowy pokarm, odzienie, wzmocnienie i pomoc dla chorych, złożonych grzechem, chromych i tych, których oczy są zaślepione błędem. Przeto i my nieraz jesteśmy zmuszeni się odezwać, „Srebra i złota nie mamy, ale gotowi jesteśmy hojnie obdarzać duchowymi błogosławieństwami, które są bezcenne.”

Pamiętajmy na słowa naszego Pana, że „Biednych zawsze macie z sobą; lecz mnie nie zawsze macie.” To też szukając sposobności, aby pomóc braciom w Kościele jak też nieszczęśliwym w świecie dobrze jest rozwijać szczodrobliwość, lecz należy również pamiętać, że pomiędzy ludem swoim, Pan umyślnie dozwala na nieszczęście, aby zesłać im błogosławieństwa, na które nie byliby w przeciwnym razie przygotowani. Mamy starać się dopomagać jedni drugim, ale nie sprzeciwiać się działalnościom opatrzności Boskiej, aby ci, którym staramy się dopomagać nauczyli się ważnych lekcji. Nie powinniśmy nigdy zapominać natchnionych słów Apostoła – 2 Tes. 3:10.

Pan powiedział: „Lepiej jest dawać, aniżeli brać.” Niezawodnie, iż każde dziecko Boże przekonało się o prawdziwości tych słów. Bóg jest hojnym dawcą, wierni Jego, w proporcji jak rozwijają w sobie tę charakterystykę szczodrobliwości i wspaniałomyślności, uprawiają w sobie prawdziwie Boską zaletę. „Czyńcie dobrze i pożyczajcie, nic się stąd nie spodziewając [żadnej zapłaty], a będzie wielka zapłata wasza, i będziecie synami Najwyższego” (Łuk. 6:35). Jeżeli nie jesteśmy w stanie, aby dopomóc finansowo lub jeżeli nie możemy tyle dać cobyśmy sobie życzyli tym, którzy są w potrzebie to jednak tak jak Piotr, możemy dać „to co mamy.” Nie możemy udzielić zdrowia i siły cudownie jak to uczynił Piotr, ponieważ nie jesteśmy obdarzeni władzami Apostolskimi, ale możemy zawsze dopomóc innym słowem zachęty, dobrotliwym i uprzejmym obejściem się, podając dłoń tym, którzy się znajdują w trudnościach; te rzeczy będą miały większą wartość niż pieniądze i nieraz są więcej ocenione. Nawet nieprzyjaciela powinniśmy nakarmić, jeżeli jest głodny, lecz ani przyjaciel ani nieprzyjaciel nie powinien być zachęcany do lenistwa lub marnotrawstwa.

Zauważmy jak dobitnie Piotr uznał źródło swej mocy i że nie wstydził się uznać ten zarys Boskiej prawdy. Śmiało i odważnie rzekł: „W imieniu Jezusa, Chrystusa Nazareńskiego wstań a chodź!” Nie powiedział – „W imieniu Jezusa, największego z Żydów, wielce poważanego przyjaciela Józefa z Arymatei i Nikodema, jednego z naszych wpływowych władców,” ale, ignorując te wszystkie ludzkie słabości, po prostu oświadczył, że moc Jezusa, onego Nazareńczyka, onego wzgardzonego, uzdrowiła chromego. Znajdujemy, że niektórzy z ludu Pańskiego są znacznie mniej odważni od Piotra; skłonni są wstydzić się prawdy, i czynników, których Bóg używa do głoszenia prawdy, z obawy, że odbijałoby się to na nich niekorzystnie. Raczej, powinniśmy postępować śladami Apostoła i odważnie

::R2933 : strona 10::

wyznać publicznie to, co ma nad sobą Boskie uznanie. Jakiekolwiek środki lub przewody, Bóg używa w swej służbie, bądźmy pewni, że ma On W tym pewien cel, pewien zamiar, któremu najlepiej się przysłużymy, jeżeli nasze wypowiadania będą proste, otwarte i prawdziwe, jak były Piotra.

Opis o chromym, który „wyskoczywszy, stanął i chodził”, wskazuje na pierwsze wysiłki tego, który był chromym od urodzenia i z tego powodu nigdy nie nauczył się chodzić. Lecz siła, która była w nogach jego, obficie świadczyła o dokonanym cudzie. Ten biedny człowiek nie wstydził się przewodów, które Bóg użył do jego uzdrowienia. Głosem wielkim chwalił Boga, a trzymając się swych dobroczyńców, zwracał uwagę na nich i na poselstwo Ewangelii, które oni obwieszczali, co niezawodnie było intencją Pana. Tutaj również znajduje się dla nas lekcja, aby nie wstydzić się tych, których Pan używa w związku z naszym duchowym uleczeniem – więcej wartościowym i godnym ocenienia i uznania przed Bogiem i ludźmi aniżeli jakiekolwiek doczesne błogosławieństwo. Zapewne, że cielesne widzenie, cielesny słuch, cielesna władza chodzenia lub jakakolwiek inna cielesna władza, są mało znaczące wobec duchowego rozjaśnienia, słuchu i siły do chodzenia drogą duchową, ponieważ duchowa radość jest o wiele większa aniżeli cielesna.

Piotr nie szukał chwały dla siebie lecz był on szybki do użycia wszelkiej sposobności jaka się nadarzyła dla chwały Pana i Jego sprawy. A więc gdy się lud zebrał około Piotra, on użył za swe kazanie cud uleczenia chromego – jako objaw mocy zmartwychwstałego Jezusa, działającego przez niego. W prosty i wyraźny sposób powiedział ludowi, że był to ten sam Jezus, którego ich władcy ukrzyżowali około dwa miesiące temu. Piotr jasno zrzekł się jakiejkolwiek mocy posiadanej w sobie, która by mogła dokonać takiego cudu; jak również nie powiedział, że uleczenie stało się dzięki naturalnemu prawu spowodowanemu wiarą chromego, ani

::R2934 : strona 10::

też nie powiedział, że chromy został uleczony przez „naukę”, twierdząc, że niemoc człowieka jest spowodowana złymi myślami, po usunięciu których następuje ulga. Powiedział on tylko prawdę – że chromy był chory lecz obecnie został uzdrowiony przez moc Chrystusa. Nie pobłażał też słuchaczom, lecz kładł nacisk na odpowiedzialność, która ciążyła nad narodem za ukrzyżowanie tego, który nie tylko, że był niewinny i sprawiedliwy, ale był posłanym od Boga, jako Mesjasz, Książę Żywota.

Tutaj również kryje się dla nas nauka. Gdy uzyskamy uwagę ludzi, nie powinniśmy ją roztrwonić na dyskusjach o niepożytecznych przedmiotach lub chełpieniu się, raczej należy zwrócić uwagę ludzi na dobrą nowinę o Okupie przez drogocenną krew Chrystusa, ku chwale Pana, zwiastując, że wszystkie błogosławieństwa wszelkiego rodzaju spływają jako wynik zasługi onejże ofiary naszego zmartwychwstałego i uwielbionego Pana.

Nasz złoty tekst wyraża serdeczne uczucia każdego członka Domu Wiary. Mocą naszą jest Pan; nie opieramy się na ludzkiej mocy – własnej lub innych ludzi. Opieramy się jedynie na Głowie, Jezusie, od której pochodzą nie tylko prawa, którymi się kierujemy, lecz także siła, kierunek, protekcja i opieka, której potrzebujemy. Pan stał się naszym zbawieniem. On nas zbawił od potępienia grzechu przez wiarę w Jego drogocenną krew; wybawił nas od lubowania się w grzechu. Nie tylko orzeźwił nas, ale wzmocnił nas i umożliwił nam chodzenie wąską drogą, że możemy to czynić z radością i wyskakiwaniem. Tak, On stał się naszym zbawieniem – tym zbawieniem, które w nas dokończy się przy pierwszym zmartwychwstaniu – a które jest już rozpoczęte, ponieważ przeszliśmy z śmierci do żywota i mamy świadectwo ducha świętego!

====================

— 1 stycznia 1902 r. —