R3110-349 Studium biblijne: „Twój lud będzie Moim ludem”

Zmień język

::R3110 : strona 349::

„Twój lud Będzie Moim Ludem”

— RUTY 1:16-22 — 7 GRUDNIA —

„Miłością braterską jedni ku drugim skłonni bądźcie” – Rzym. 12:10

Chociaż Księga Ruty nie jest proroczą a tylko historyczną, to jednak jest wartościową dla nas pod wielu względami: (1) Ona dostarcza ważnego ogniwa w łańcuchu chronologicznym, wywodząc rodowód króla Dawida, a tym samym jest częścią chronologicznej linii, wiodącej do Człowieka Chrystusa Jezusa. (2) Ona wystawia nam obraz zwyczajów i obyczajów starożytnego narodu Izraelskiego, jako narodu rolniczego. Pod tym względem Księga Ruty różni się znacznie od Ksiąg Sędziów, Królewskich i Kronik, które traktują przeważnie o rządcach, generałach i wojnach. (3) Opowieść o Rucie dostarcza bardzo pięknej ilustracji o wierności, sympatii i miłości pomiędzy ówczesnymi ludźmi i zachęca do podobnej wierności i miłości pomiędzy duchowym Izraelem, gwarantując za to błogosławieństwa tak doczesne jak i na przyszłość.

Kiedyś około czasów Gedeona, gdy w Palestynie panował niedostatek zbliżony do głodu, jako kara Boża za niewierność ludu wobec Boga i ich przymierza, Elimelech, mąż Noemi postanowił wyemigrować do ziemi Moabskiej, znajdującej się po drugiej stronie Morza Martwego. Moabici byli potomkami Lota, lecz Bóg zapowiedział, że oni nie mieli być uznawani za dzieci Abrahama – że nie byli współdziedzicami obietnicy uczynionej Abrahamowi, a przeto nie byli przedmiotem specjalnej opieki, ćwiczeń itp., jak byli Izraelici. Noemi i jej dwaj synowie poszli z Elimelechem widocznie nie bez pewnego żalu, spodziewając się polepszyć swoją dolę w ziemi Moabskiej; lecz, jak później Noemi poznała, było to omyłką, że starali się sami swoimi sprawami regulować, zapominając o tym, że znajdowali się pod szczególną ochroną Bożą i pod Jego kierownictwem.

Jako Izraelici oni powinni byli oceniać Boską obietnicę do takiego stopnia, że nie powinni byli opuszczać ziemi obiecanej i wybranego narodu, aby mieszać się z takimi, co byli oddaleni od Boskiej obietnicy i znajdowali się w pewnego rodzaju bałwochwalstwie. Aby być po stronie Pańskiej i pomiędzy Jego ludem powinno być uważane za rzecz o wiele ważniejszą aniżeli jakiekolwiek widoki ziemskie. Jednakowoż nie należy za to winić Noemi; odpowiedzialność w tej sprawie była na jej mężu; i zdaje się być widocznym, że serce jej nigdy nie było w zupełnej zgodzie z tym przeniesieniem się do obcej ziemi; albowiem około dziesięć lat później, gdy jej mąż i synowie pomarli, ona natychmiast postanowiła powrócić do ludu Bożego i do ziemi, którą On dał temuż ludowi.

Ludzka natura jest prawie wszędzie i zawsze taka sama. Ilu to i dziś stara się układać swoje plany względem doczesnego życia, zapominając najwyższe dobro – zapominając o Boskich obietnicach i o społeczności, w jaką weszli przez zawarcie przymierza z Bogiem! Ilu to jest takich, którzy zapominają o tym, że Boskim zarządzeniem

::R3110 : strona 350::

dla Jego ludu jest, że On będzie miał nadzór nad ich sprawami i zrządzi, że wszystkie rzeczy będą im dopomagać ku dobremu! Mąż Noemi zamiast troszczyć się głównie tylko o doczesne dobra, powinien był raczej mieć na względzie swoje własne i swej rodziny dobro religijne, tak, że chociaż w ziemi Moabskiej mógł znajdować się w większym dostatku, powinien raczej być gotowy iść do ziemi obiecanej, pomiędzy lud Pański, chociażby to miało być mniej korzystnym dla jego dobra ziemskiego.

Poświęceni Pańscy, stanowiący duchowego Izraela uczynią dobrze, gdy zawsze będą pamiętać, że duchowe dobro powinno być zawsze na pierwszym miejscu; że doczesne sprawy powinny być zarządzane i kontrolowane z punktu zapatrywania dobra wiecznego; że należy mieć na względzie przede wszystkim duchowy rozwój i odpowiedni wpływ na dzieci. Oni nie tylko, że nie powinni zamyślać o przeprowadzeniu siebie i swej rodziny w otoczenie niekorzystne, bezbożne, lecz powinni mieć silne postanowienie, że pod żadnym warunkiem tego nie uczynią;

::R3111 : strona 350::

ale raczej, że lud Boży będzie ich ludem, choćby to miało oznaczać mniej wygód i dostatków w obecnym życiu. W każdym razie będzie to oznaczać większe duchowe błogosławieństwo i łaskę już w obecnym czasie, a ponadto zapewni przyszłą chwalebną nagrodę, jaką Pan obiecał wiernym, którzy miłują Go ponad domy, role i wszelkie inne rzeczy ziemskie.

Życie Noemi i jej przykład wierności ku Bogu, wywarły widocznie dobre wrażenie na tych, co byli w bliższej społeczności z nią, to jest na jej dwie synowe, które postanowiły wraz z nią udać się do ziemi Chanaan. Gdy już byli w drodze, Noemi uprzytomniła sobie, że te dwie młode niewiasty uczyniły zbyt wielką ofiarę, pozostawiając swoich ziomków, rodzinne strony, znajomych, obyczaje i dobre widoki na przyszłość, a udając się z nią do jej kraju, gdzie uznawane będą za cudzoziemki i prawdopodobnie wyszydzane. Przeto zachęcała swoje synowe, aby wróciły się do swego ludu, do religijnych obrządków itp., do czego byli przyzwyczajeni. Noemi obawiała się, że ich postanowienie towarzyszenia jej, mogłoby sprawić im później wielki zawód. Jej bezinteresowność w tej sprawie przypomina nam słowa naszego Pana, jakie wypowiedział do niektórych, co chcieli zostać Jego uczniami. On radził im wpierw usiąść i obliczyć koszty, a uczynił to nie w celu obrażenia lub powstrzymania ich od uczniostwa, ale dla tego, że jest to najlepsza zasada, aby ludzie nie podejmowali czegoś takiego, w czym ich serce nie jest zupełnie i głęboko zainteresowane, bo inaczej oni na pewno doznają zawodu. Ci, co usiadłszy, obliczą koszty i następnie ochotnie wstąpią w Pańskie ślady cierpień i doświadczeń, radując się, że zostali uznani za godnych cierpień dla imienia Jego i kroczyć Jego śladem – ci tylko są tymi, co osiągną nagrodę. Ci natomiast, co pójdą za Panem bez ducha ochotnej ofiary, na pewno miną się z nagrodą, a ofiary, jakie by niekiedy czynili będą dla nich ciężkie i sprawiające im pewien zawód.

Argument Noemi przemówił do przekonania jednej z jej synowych i ta wróciła się do swego Moabskiego domu, rozumiejąc, że byłoby to dla niej za wielką ofiarą rozstać się ze swoimi ziomkami itd. Ruta zaś umiłowała swoją teściową tak mocno i poważała jej religię do takiego stopnia, że chociaż łzy wyciskały się z jej ócz na wspomnienie rozstania się z rodzinnym krajem i znajomymi, oraz na myśl narażania się na doświadczenia i ubóstwo w obcej ziemi, to jednak postanowiła sobie, że zamieszkanie pomiędzy tymi, co czczą prawdziwego Boga i są dziedzicami Jego obietnicy, było warte więcej, aniżeli to, co opuszczała. Jej czułe słowa wypowiedziane do teściowej, uważane są na całym świecie jako jedne z najpiękniejszych wyrażeń sympatii, miłości i przywiązania. Zauważmy jej słowa: –

„Nie wiedź mię do tego, abym cię opuścić,
 I od ciebie odejść miała;
Owszem gdziekolwiek pójdziesz, z tobą pójdę,
A gdziekolwiek mieszkać będziesz, z tobą mieszkać będę;
Lud twój, lud mój,
A Bóg twój, Bóg mój.
Gdzie umrzesz, tam i ja umrę i tam pogrzebiona będę.
To mi niech uczyni Pan i to niech przypuści na mię,
Że tylko śmierć rozłączy mię z tobą” (w. 16,17).

Dobrą, wierną, bogobojną, Bogu służącą i Boga wielbiącą musiała zapewne być Noemi, że potrafiła Rutę tak głęboko zainteresować sobą, swoim Bogiem i Boską obietnicą dla jej narodu. Jest w tym lekcja nie tylko dla teściowych, ale i dla wszystkich z ludu Pana. Nie wszyscy mogą kazać i nauczać ze Słowa Bożego publicznie lub prywatnie, lecz wszyscy mogą kazać przez ich codzienne życie i mogą wielbić Ojca Niebieskiego w swoim ciele i duchu, które są Jego, opowiadając w ten prosty sposób o nadziejach i obietnicach, które rządzą ich sercami i rozbudzają ich gorliwość i przywiązanie. Apostoł Paweł wyraził tę samą myśl o ogólnym wpływie, jaki wynika z życia i charakteru człowieka, gdy powiedział: „Gdyż to jawna jest, żeście listem Chrystusowym”. Nasz Pan wyraził tę samą myśl, gdy oświadczył: „Wy jesteście światłość świata… Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli, a chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech”. Że Noemi opowiadała swoim

::R3111 : strona 351::

synowym o Bogu i o Jego obietnicach dla jej narodu, co do tego nie ma wątpliwości, lecz gdyby ona tylko o tym mówiła, a nie żyła i nie postępowałaby zgodnie z tą wiarą i nadzieją, to niezawodnie, że nigdy by nie wywarła tak dobrego wpływu na Rutę, aby ta była gotowa opuścić swój dom rodzinny i swój naród, a podzielić swój los z teściową i Izraelitami.

Znalazłszy się w swym rodzinnym mieście. Betlejem, Noemi, którą tam dobrze znano dziesięć lat przedtem i której przyjaciele prawdopodobnie nie spodziewali się jej znowu zobaczyć, została powitana według jej imienia; lecz ona odrzekła: „Nie nazywajcie mię Noemi (co oznacza miła, przyjemna), ale mię zówcie Mara (co oznacza gorzka)”. Opowiedziała swoim znajomym, że Boska opatrzność zesłała jej srogie utrapienia; że Pan nie błogosławił jej i jej rodzinie w tej drodze, którą sobie obrali. Bez wątpienia, że ona później poznała, iż te utrapienia wyszły rzeczywiście ku jej dobremu, sprowadziły ją z powrotem do ziemi obiecanej i do społeczności z jej ludem, tak że ostatnie dni były prawdopodobnie najszczęśliwsze w całym jej życiu.

Tak samo może być niekiedy z niektórymi członkami duchowego Izraela. Boskie ćwiczenia, uciski i doświadczenia mogą niekiedy przedstawiać się jakoby były objawem Jego niełaski, lecz w rzeczywistości, z punktu zapatrywania wiary i znajomości, one później bywają rozpoznane, jako błogosławieństwa. Jednakowoż dużo zależy na tym, jak te Pańskie ćwiczenia są przyjmowane. Gdyby Noemi, pod naciskiem tych doświadczeń stała się gorzką, zagniewaną i zbuntowaną przeciwko Bogu, to błogosławieństwo nie byłoby wynikiem, lecz to, że ona dozwoliła przyciągnąć się bliżej Boga i Jego ludu, stało się dla niej przewodem błogosławieństwa. Ta lekcja może być łatwo zastosowana do nas wszystkich i do naszych doświadczeń.

Pozostała część naszej lekcji zaznajamia nas z niektórymi zwyczajami ówczesnymi, a ubocznie ujawnia również, jak Bóg wynagrodził zacny charakter i wiarę Ruty. Że Ruta nie przyszła do Betlejem z wielkimi nadziejami i z samolubnym uczuciem, jest widocznym z tego, że ona natychmiast zabrała się do zapracowania na życie dla siebie i swej teściowej. Była ona młodą i silną i według ówczesnego zwyczaju mogła udać się na pole i zbierać kłosy pozostałe po żniwiarzach. Zakon żydowski zezwalał na to, że zboże wyrosłe przy opłotkach, oraz kłosy pozostałe na polu po żniwach, mogły być zbierane przez ubogich, dla ich własnego użytku. Ruta, w swoim skromnym staraniu o potrzeby życiowe, została opatrznościowo skierowana na pole człowieka, który był pokrewny Noemi i za którego później Ruta wyszła za mąż i stała się jedną z matek w Izraelu, z których wyszedł Dawid, a w końcu Maria, matka Jezusowa.

Byłoby dobrze, aby lud Boży nawet w tej małej okoliczności zauważył coś, co mogłoby być dla niego pomocnym. Mamy poruczyć nasze drogi Panu i szczerze i niesamolubnie starać się chodzić ścieżką sprawiedliwości, a wtedy Pan będzie naszym Bogiem, a lud Jego będzie naszym ludem. Doświadczenia przyjdą co się tyczy naszej gotowości do pełnienia naszych obowiązków w zwykłych sprawach życia, pracując swoimi rękami i starając się o rzeczy właściwe w oczach wszystkich ludzi. Gdy pełnimy nasze obowiązki uczciwie, Bóg kieruje naszymi krokami, zarządza naszymi sprawami i daje błogosławieństwa, lecz gdy schodzimy z właściwej drogi i zaniedbujemy czynić cokolwiek ręce nasze znajdą do czynienia, to błogosławieństw nie dostąpimy.

Fakt, że te dwie niewiasty mogły podróżować z ziemi Moabskiej do Betlejem bez żadnych przeszkód, oraz fakt, że Ruta nie znana i nie ochraniana mogła bezpiecznie chodzić po polach i nie była przez nikogo zaczepiana, pokazuje dość wymownie o ogólnym prawie i porządku pomiędzy Izraelem; że prawo Boże było tam ogólnie uznawane i w pewnej mierze zachowywane. Należy również pamiętać, że w owym czasie prawa były dobrowolnie przestrzegane i że, na ile możemy się dowiedzieć, nie było tam zorganizowanej armii ani policji dla forsowania praw. Ludzie byli naonczas stosunkowo wolnymi i widocznie odznaczali się znaczną moralnością i zacnością, będąc godni zaufania. Jest to tym wyraźniej pokazane w postępowaniu Booza. Mało z dzisiejszych pracodawców, odwiedzając swoich robotników na roli, byłoby skłonnych pozdrowić ich, jak to uczynił Booz, słowami „Pan z wami”. Mało również byłoby takich robotników, co odpowiedzieliby podobnie jak tamci Boozowi odpowiedzieli: „Niechże Pan błogosławi”. Jest widocznym, że tak pracodawcy jak i pracobiorcy (robotnicy) mogliby niekiedy nauczyć się korzystnych lekcji z przeszłości, pomimo, że ewolucjoniści starają się przekonywać nas, że w czasach Booza ludzie znajdowali się o wiele bliżej małpiego stanu, aniżeli obecnie. Fakty jednak świadczą przeciwko temu.

Dalej, możemy zauważyć hojność Booza, że zamiast okazać się samolubnym i skąpym wobec tej zbierającej kłosy niewiasty, on polecił swym sługom, aby naumyślnie pozostawiali niekiedy wiązki zboża, aby Ruta mogła tym więcej nazbierać. Chrześcijańscy pracodawcy i pracobiorcy nie potrzebują udawać się do żydowskiego zakonu i do żydowskich obyczajów zilustrowanych w postępowaniu Booza i jego robotników, albowiem my mamy jeszcze wyższe prawo i korzyści

::R3112 : strona 351::

większe od tamtych. Jeżeli ta ówczesna ograniczona znajomość Boga pobudziła ich do uprzejmych pozdrowień i dobrych czynów, to obecna większa znajomość Boskiego planu i Jego pomazanie Duchem Świętym, powinny o wiele więcej pobudzać chrześcijan do uprzejmości, wyrozumiałości i miłości ku drugim – powinni się starać, aby dobrze czynić wszystkim ludziom, w miarę sposobności, a najwięcej domownikom wiary.

Nasz złoty tekst, jest napomnieniem dla duchowego Izraela i jest zupełnie zgodnym z uczuciami niniejszej lekcji ujawnionej w postępowaniu Noemi, Ruty, Booza i jego robotników. Starajmy się więc, ze wzmożonym światłem, znajomością i przywilejem czynić coraz większy postęp we wszystkich owocach ducha miłości.

Zauważmy jeszcze na końcu, że niebezpiecznym jest zaniedbywać Jehowę, jako naszego Boga, oraz zaniedbywać uczynienia Jego ludu naszym ludem. Przyjęcie Pana oznacza ostatecznie zmianę we wszystkich korzyściach i sprawach życia, jeżeli chcemy trwać w Jego miłości i łasce. Poświęcenie niektórych rzeczy ziemskich może na początku kosztować nas wiele łez i boleści, lecz ostatecznie zostaniemy więcej aniżeli nagrodzeni – tak jak była Ruta, ale wyższymi, duchowymi błogosławieństwami.

====================

— 15 listopada 1902 r. —