R3272-420 Pochwała boju o nagrodę

Zmień język

::R3272 : strona 420::

POCHWAŁA BOJU O NAGRODĘ

—————

„ŻYCIE jest walką”, jak ktoś prawdziwie powiedział. W brutalnym świecie zwierząt widzimy ustawiczną walkę o byt i tak samo jest pomiędzy ludźmi. W biznesie konkurencja jest walką; w polityce nieustannie dochodzi do konfliktów; w rodzinie, pomiędzy rodzicami a dziećmi często wybuchają spory o autorytet. Na całym świecie każda rodzina walczy o swoje prawa i każda osoba o swoje, a cała ta walka jest pobudzana ambicją i samolubstwem, a niekiedy staje się koniecznością.

Żołnierze Pańscy byli rekrutowani z tych żałosnych warunków, lecz do innej walki – do walki z samolubstwem, chciwością, pożądliwością, wszystkimi niesprawiedliwymi i pozbawionymi miłości metodami postępowania, z każdą formą grzechu. Wódz naszego zbawienia jest naszym wzorem i to Jego metody walki mamy naśladować. Chociaż On był święty, niewinny, niepokalany i odłączony od grzeszników,

::R3272 : strona 421::

był nieprzejednanym wrogiem grzechu i złożył swoje życie, aby go pokonać. Każdy, kto chce być przyjęty jako żołnierz krzyża, musi podążać za Jego przykładem – „wierny aż do śmierci”, jeśli chciałby otrzymać tę wspaniałą nagrodę, tę koronę żywota.

Spoglądając na świat, którego częścią kiedyś byliśmy, „dziećmi gniewu jako i drudzy”, spostrzegamy, że wszystkie jego boje mają swój cel. Polityk walczy o pieniądze, a czasami o zaszczyty, kupiec o dostatek i bogactwo, a walka na arenie społecznej toczy się o stanowiska i wpływy. To są ich nagrody i w swoich wysiłkach osiągnięcia tych ideałów ponoszą wiele ofiar, wielokrotnie podejmują ryzyko, spędzając wiele bezsennych nocy i przygotowując wiele przebiegłych planów, intryg i spisków. Jednakże niewielu z nich kiedykolwiek zdobywa to, czego pożąda ich serce. Nagroda wymyka się im z rąk, a ci, którzy mają więcej szczęścia, zdobędą upragnione nagrody, lecz przekonają się, że ich sukces jest zaprawiony goryczą i rozczarowaniem, towarzyszącym uczuciu zadowolenia z jego osiągnięcia. Apostoł porównuje ziemskie ambicje tego świata z wyższymi ambicjami żołnierzy armii Pańskiej. Wykazuje, że ubiegający się o rzeczy ziemskie, czy to biegnąc w wyścigu, czy walcząc o nagrodę w jakimkolwiek obszarze ziemskiej walki, poddają się pewnym próbom cierpliwości, wytrzymałości i samozaparcia, aby tylko osiągnąć cel swych ambicji; wskazuje, że żołnierze krzyża tym bardziej powinni wysoko oceniać ową wielką nagrodę, o której zdobycie mamy bojować ten dobry bój – nagrodę wiecznego życia. Apostoł oświadcza: „A każdy, który się potyka, we wszystkiem się powściąga, […] aby wzięli koronę [nagrodę] skazitelną, ale my nieskazitelną”.

Ci, którzy walczą o ziemskie nagrody, czynią to w obliczu wielkiej niepewności. Każdy polityk przyzna, że istnieje duże prawdopodobieństwo porażki. Każdy, kto stara się o bogactwo, potwierdzi, że istnieje duże prawdopodobieństwo niepowodzenia w walce o nie, ale inaczej jest z żołnierzami krzyża. Ich nagroda jest nie tylko wyjątkowa, wielka, wspaniała i niezniszczalna, ale i pewna, jak to poświadcza Apostoł: „Ja tedy tak bieżę, nie jako na niepewne; tak szermuję, nie jako wiatr bijąc”. Wiemy, że wierność w naśladowaniu naszego Wodza przyniesie rezultaty chwalebne nie tylko dla nas samych, ale i takie, które pod Boską opatrznością, będą błogosławieństwem dla wszystkich rodzin ziemi. Mając tę pewność co do wyników i ich wspaniałości, przyjmujemy napomnienie Apostoła, że my, jako żołnierze krzyża, mamy być gotowi znosić więcej trudów, samozaparcia i szykan dla sprawy, której służymy, niż ci, którzy zabiegają o ziemskie laury i nagrody. Jeżeli oni trwają w samozaparciu i posłuszeństwie rano i wieczorem, w czas i nie w czas, w wygodzie i niewygodzie, ograniczając pokarm i napoje, gdy przygotowują się do fizycznych zawodów lub poświęcają swe wygody, przyjemności i rozrywki, gdy współzawodniczą w polityce lub interesach, to my tym bardziej powinniśmy być w pracy nieleniwi, duchem pałający, Panu służący, bojując on dobry bój wiary i trzymając się życia wiecznego, jako rzeczy pewnej, a nie niepewnej. Apostoł również wyraża tę myśl, gdy mówi: „[…] karzę ciało moje [jego ambicje, upodobania, zachcianki] i w niewolę podbijam [podporządkowuję nowemu umysłowi], abym snać inszym każąc, sam nie był odrzucony [pozbawiony szansy stania się członkiem Maluczkiego Stadka]” – 1 Kor. 9:25-28 [1 Kor. 9:25-27].

Pierwszą istotną rzeczą w stawaniu się żołnierzem krzyża jest właściwe zrozumienie jedynych warunków zaciągnięcia się – że nie jest ono na pewną okazję, ani na rok, ale na całe życie. Wielu myli się w tej kwestii i po wiernym bojowaniu w kilku potyczkach wydaje im się, iż wypełnili warunki swej służby i przenoszą swe zainteresowanie gdzie indziej, na inną formę boju albo popadają w gnuśność, obojętność lub rozprężenie w obliczu wroga i zła, przeciwko którym zobowiązali się walczyć aż do śmierci. Tacy od czasu do czasu ożywiają się pod wpływem bodźca Ewangelii lub umysłowego podniecenia i przez pewien czas walczą trochę więcej, by ponownie popaść w obojętność i lenistwo. Niektórzy nawet pysznią się tymi wielokrotnymi ponownymi zaciągami i zamierzają ponownie zaciągnąć się przed śmiercią, nie dostrzegając, że jest to błędny pogląd na sytuację – że żaden ochotnik nie jest przyjmowany inaczej, jak tylko na warunkach Wodza: „Bądź wiernym aż do śmierci a dam ci koronę żywota”. Powinniśmy zauważyć, że warunkiem naszego powołania i zaciągnięcia się oraz nagrody nie jest uczestnictwo w kilku bitwach – chwała, cześć i nieśmiertelność, które Bóg obiecał wiernym, nie mogą trafić do tych, którzy nie bojują dobrego boju wiary wiernie i nieustannie. Nie zastanawiamy się tutaj, co otrzymają ci, którzy są niedbali w przestrzeganiu warunków swojej służby. Nie dyskutujemy, czy ich działem będzie członkostwo w „wielkiej kompanii”, czy gdzie indziej, ale staramy się wyjaśnić, że nikt nie może być uznany za godnego miejsca w Maluczkim Stadku, w chwale Królestwa, chyba że właściwie oceni swoje zaciągnięcie się i będzie, przynajmniej w sercu, całkowicie lojalny i aktywny w obronie zasad, na jakich oparte jest jego przymierze – zasad sprawiedliwości za wszelką cenę, aż do śmierci.

Wielką pomocą dla słabej i upadłej ludzkiej natury okaże się podjęte ze zrozumieniem zupełne poświęcenie woli, całkowite oddanie wszystkich zdolności oraz talentów umysłu i ciała. Każdy, kto przyjmuje ten właściwy pogląd co do swego poświęcenia się Panu i zaciągnięcia się do Jego armii, zdaje sobie sprawę,

::R3272 : strona 422::

że nie ma niczego więcej do oddania. Dlatego każda walka woli, do jakiej może dojść, kończy się wraz z podjęciem ostatecznej decyzji: „[…] ja i dom mój będziemy służyli Panu”. Jak ważnym zatem jest, by wszyscy żołnierze zdawali sobie sprawę z tego, że czas ich służby trwa aż do śmierci i że nie może być nawet mowy o tym, by rozważać jakąkolwiek sugestię wycofania się z walki i zaniechania choćby na jedną godzinę dobrego boju wiary.

Nowi rekruci w Pańskiej armii mają często sami z sobą trudności, których powodem jest rodzaj walki, do jakiej żołnierze Pańscy zostali powołani. Przyzwyczajeni do walki w bitwie życia, jako członkowie upadłego rodu, wykazują naturalną skłonność do prowadzenia boju na rzecz Pana według takich samych reguł – przy użyciu cielesnej broni, cielesnego sprzętu, działań, metod itd. A przecież powinni słuchać głosu swego Wodza i walczyć tylko tak, jak On nakazuje – o sprawiedliwość, zamiast niesprawiedliwości, o miłość i szczodrość, przeciwko samolubstwu, zamiast je popierać. Nie wolno im nawet kierować się sugestiami pewnych moralnych reformatorów i rozpocząć bitwy o czystą politykę, o całkowitą abstynencję lub o podźwignięcie społeczeństwa, ponieważ nie takie są rozkazy ich Wodza. Oni mogą, a nawet powinni, odczuwać głęboką sympatię dla tych godnych pochwały wysiłków i raczej powinni się uśmiechać niż marszczyć brwi na myśl o nich, jednakże nie mogą zużywać swojego czasu, wpływu i talentów na takie cele, ponieważ podlegają rozkazom swego Wodza. Nie walczą na własny rachunek ani dla siebie; nie są zwierzchnikami armii, ale podwładnymi, szeregowcami i dlatego szukają wskazówek swojego Wodza. On ich powołał do wyjątkowej misji i udzielił im szczególnych instrukcji, aby mogli ją wykonać, zatem ich wszystkie siły i talenty, niezużyte na niezbędne zobowiązania życiowe, nie są już ich własnością, ponieważ zostały poświęcone.

Po zaciągnięciu się każdy żołnierz powinien oczekiwać na przydział przygotowanej dla niego zbroi, czyli na przyłbicę, pancerz, obuwie, tarczę i miecz, a jego pierwszym zadaniem jest jej założenie i przygotowanie się. Arsenałem, z którego to uzbrojenie można otrzymać, jest Słowo Boże, które zawiera wszystko, co jest niezbędne, ”Aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony” (2 Tym. 3:17). Każdy, kto śpieszy do boju, nie czekając na rozkaz Wodza i bez włożenia dostarczonej zbroi, z pewnością poniesie porażkę oraz mniejszą lub większą klęskę. Oby każdy żołnierz, który się zaciąga, mógł zrozumieć, jak konieczne jest słuchanie Słowa Bożego i przyjęcie na własność zbroi, dostarczonej przez Prawdę. Przyłbica przedstawiająca Prawdę jest niezbędna, ponieważ wzmacnia intelektualnie Pańskich żołnierzy, umożliwiając im jasne i oparte na rozsądku, zrozumienie Jego planu. Pancerz, który przedstawia wiedzę na temat sprawiedliwości oraz ocenę Boskiego postanowienia o przykryciu naszych słabości dzięki wspaniałej zbawczej ofierze, jest również niezbędny jako przykrycie dla naszych serc, dla naszej duchowej ochrony. Nieodzowne jest obuwie, przedstawiające spodziewanie się różnych prób i trudności na wąskiej drodze, a także naszą gotowość przyjęcia ich, ponieważ mamy zapewnienie, że one działają dla naszego dobra. Bardzo ważna jest także tarcza wiary, która staje się coraz bardziej odporna na uderzenia, gdy trzymamy ją mocno i używamy jej. Żaden żołnierz nie może dobrze walczyć dla swego Wodza, jeśli nie ma takiej tarczy – bez niej byłby narażony na strzały nieprzyjaciela. Żaden żołnierz nie może zapominać, że oprócz zbroi, musi też mieć miecz Ducha, Słowo Boże, ostrzejsze niż jakikolwiek obosieczny miecz. Ten, kto nie będzie miał na sobie tego elementu uzbrojenia, nie będzie mógł trzymać na dystans nieprzyjaciół sprawiedliwości, a biegłość żołnierza w posługiwaniu się mieczem wzrasta w miarę jak on,

::R3274 : strona 422::

trzymając go silnie za rękojeść, posługuje się nim w bitwach dla Pana i Prawdy.

Wielu żołnierzy w armii Pana jest zdumionych, dowiadując się, że imię ich Wodza to Książę Pokoju i że od wszystkich żołnierzy, którzy się zaciągnęli, oczekuje się, aby walczyli o pokój. Początkowo wydaje się, że nie da się tego pogodzić. Bojowanie jest walką, a pokój jest jej wynikiem; jesteśmy wezwani, aby być żołnierzami i powołani, aby ustanawiać pokój. Wielu żołnierzy, nie czekając na zapoznanie się z regułami i rozkazami Wodza, nie czekając, aż nauczą się właściwie władać mieczem Ducha, podrywa się odważnie do boju i zaczyna ranić swoich bliźnich i przyjaciół, a niekiedy nawet towarzyszy broni w armii Pańskiej. To wielki błąd – to próba używania broni duchowej w sposób cielesny, wbrew przykładowi i słowu naszego Wodza. Byłoby najlepiej, gdyby wszyscy, którzy tak postępują, odłożyli swój miecz i powstrzymali się od używania Słowa Bożego agresywnie, uderzając tych, z którymi mają do czynienia. Musimy dowiedzieć się, kto jest naszym wrogiem, a nie bezmyślnie i na ślepo uderzać w każdego i we wszystko, co nam się sprzeciwia.

Ktoś może zapytać: czy nie mamy uderzać w błąd i w tych, którzy go podtrzymują? Odpowiadamy, że ci wokół nas, którzy podtrzymują błąd i złośliwie wykorzystują i prześladują nas za to, że stoimy po Pańskiej stronie, są zaślepieni niewiedzą i nie jest Pańskim zamiarem, abyśmy przeciwko nim walczyli – raczej powinniśmy walczyć o nich, aby ich podźwignąć z niewiedzy, zaślepienia i przesądu. Tak to wyraził Pan, gdy powiedział: „[…] Syn człowieczy nie przyszedł,

::R3274 : strona 423::

zatracać dusz ludzkich”, ale aby mogli mieć życie i to w obfitości. On się nie zmienił od tego czasu; nadal ma te same wspaniałomyślne uczucia wobec biednego świata, jakie miał wtedy, gdy umierał, gdy poznał smak śmierci za wszystkich. Apostoł informuje nas, kim są nasi wrogowie, gdy mówi: „Albowiem nie mamy boju przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom, przeciwko zwierzchnościom, […] przeciwko duchownym złościom, które są wysoko” – Efez. 6:12.

Zatem naszymi rzeczywistymi przeciwnikami są upadli aniołowie, demony; a nasi biedni upadli współbliźni, którzy występują przeciwko nam i sprzeciwiają się sprawiedliwości, czynią to, ponieważ znajdują się pod władzą Szatana i są mniej lub bardziej zaślepieni jego złudzeniami, jak to napisano: „[…] bóg świata tego oślepił zmysły, to jest w niewiernych […]” – zwiódł cały świat – (2 Kor. 4:4; Obj. 20:2,3). Dlatego nasze uczucia wobec wszystkich ludzi sprzeciwiających się sprawiedliwości powinny być pełne wspaniałomyślności i współczucia, bo zdajemy sobie sprawę, że znajdują się w mocy onego wielkiego Przeciwnika, chociaż o tym nie wiedzą. Jeżeli jako żołnierze krzyża, znosimy cierpienia zadane ich ręką, to nasze uczucia wobec nich powinny być takie: „[…] Ojcze! odpuść im: boć nie wiedzą, co czynią […]” – „Panie! nie poczytaj im tego za grzech!”. Apostoł Piotr wyjaśnił w odniesieniu do tych, którzy ukrzyżowali Pana Jezusa, że uczynili to z nieświadomości. Podobnie i my powinniśmy uważać, że obecny sprzeciw wobec sprawiedliwości i wobec tych, którzy są po Pańskiej stronie, w większości przypadków wynika z nieświadomości, przesądu i zaślepienia przez owego wielkiego zwodziciela, przeciwko któremu zaciągnęliśmy się i staramy się bojować ów dobry bój.

Nasz dobry bój wiary w znacznej mierze polega na bronieniu Słowa Bożego, co obejmuje także obronę charakteru Boga. Jest to zawarte w słowach Apostoła: „iżbyście bojowali [walczyli gorliwie] o wiarę raz świętym podaną”. To oznacza naszą gotowość stania po stronie Prawdy za wszelką cenę i przeciwko każdej liczbie napastników – przeciwko wierzeniom i teoriom ludzkim, fałszywie przedstawiającym dobrą nowinę o wielkiej radości, którą głosili Pan i Apostołowie, a która dzięki Bogu będzie jeszcze udziałem wszystkich ludzi. Apostoł wyraża to następująco: „[…] żem jest wystawiony ku obronie” Prawdy. Obrona prawdy to najmniej, co możemy uczynić. Prawda jest reprezentantem Boga i Chrystusa, dlatego jest naszym sztandarem, a jako prawdziwi żołnierze, musimy bronić naszego sztandaru, nawet za cenę śmierci. Jednak nie każdej prawdy, bo chociaż możemy odczuwać sympatię dla każdej prawdy, to jednak zostaliśmy zwerbowani pod komendę Wodza, który rozkazuje nam bronić za cenę naszego życia jednego, szczególnego rodzaju prawdy – Prawdy Boskiego objawienia – Boskiego poselstwa, Ewangelii, czyli dobrej nowiny o odkupieniu dzięki drogocennej krwi, o przebaczeniu grzechów i ogólnie o Boskim planie zbawienia, tak jak został on przedstawiony w natchnionym Słowie. Można zauważyć, że ta Prawda zupełnie pomija prawdy z innych dziedzin: matematyki, astronomii, geologii, nie wspominając już o innych, fałszywie nazywanych naukami; w związku z nimi Pan nie dał nam żadnego objawienia – Jego miecz Prawdy nigdy nie miał być użyty ani aby je atakować, ani aby ich bronić. Żołnierz krzyża ma bojować jedynie o „wiarę raz świętym podaną”.

Zauważyliśmy już, że nie mamy walczyć bronią cielesną, nawet jeśli bojujemy o wiarę raz świętym podaną, a broń cielesna to coś więcej, niż może nam się początkowo wydawać. Bronią cielesną są nie tylko miecze, włócznie i karabiny, ale także złość, złośliwość, nienawiść, swarliwość – powszechny duch zwady i walki; i kiedykolwiek są one używane w obronie dobrej sprawy Pańskiej, przynoszą więcej szkody niż pożytku, bez względu na to, jak dobre mogą być intencje tego, kto się nimi posługuje. Należy więc pamiętać, że wszyscy żołnierze zaangażowani w walkę o Prawdę, nie zwyciężają przez zadawanie ran innym, ale pokazując im szlachetne przykłady wierności zasadom sprawiedliwości (Prawdy) aż do śmierci, zgodnie z poleceniem Pana i dla dobra Jego sprawy. Ci, którzy walczą złością, złośliwością i swarliwością, cieleśnie, przedstawiają Wodza w fałszywym świetle i mimo że czynią to nieświadomie, szkodzą Jego sprawie. Wśród bojowników jest wielu, którzy nie prowadzą dobrego boju, którzy walczą nieuczciwie i którzy w rezultacie nie osiągają głównej nagrody – chwały, czci, nieśmiertelności i współdziedzictwa z Panem w Jego Królestwie.

Można by więc zapytać: jak ci żołnierze mogą oczekiwać jakiejkolwiek bitwy, jeśli powstrzymują się od walki cielesnej, czy to rękoma, czy też językiem, mówiąc tylko to, co dobre i starając się z całej mocy żyć w pokoju z wszystkimi? Jak tacy żołnierze mogą w ogóle stoczyć jakąkolwiek bitwę? Kto miałby z nimi walczyć? Nie można chyba przypuszczać, że świat będzie zwalczał lub w jakiś inny sposób szkodził tym, którzy starają się jedynie o jego dobro, jego dobrobyt, jego błogosławieństwo i pokój. Odpowiadamy: no cóż, przecież Mistrz cierpiał za swoją wierność wierze raz podanej i przestrzegał nas słowami: Nie dziwujcie się, „Jeźli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was, miał w nienawiści. Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem ja was wybrał z świata, przetoż was świat nienawidzi”, bo świat kocha raczej „ciemność niż światłość”. Prowadzeni słowami Mistrza, postaramy się dowiedzieć, kto, według Niego, stanowi świat. Dostrzegamy, że nie mógł On mieć na myśli tego, iż nieprzyjaciółmi świętych będą przede wszystkim lub jedynie chuligani, złodzieje, zbójcy i zbrodniarze. To nie z ich strony, zgodnie z ostrzeżeniem Pana, mamy się spodziewać

::R3274 : strona 424::

nienawiści i prześladowań, jakich wszyscy prawdziwi żołnierze doznają od świata. Gdy Mistrz powiedział, że świat miał Go w nienawiści, wiemy, że nie był to świat pogan czy innowierców, ale świat religijny, jeśli możemy go tak nazwać – ówczesne sekciarstwo, czyli naczelni kapłani, nauczeni w Piśmie i faryzeusze byli tymi, którzy naradzali się przeciwko Niemu i w końcu zatwierdzili Jego egzekucję. Podobnie, uznający się za religijny, świat prześladował aż do śmierci światłość i Prawdę w ciemnych wiekach; i taki sam, nominalnie religijny świat, pozbawiony Ducha Pańskiego i mniej lub bardziej zaślepiony przez boga tego świata, jest i nadal będzie prześladowczą władzą, występującą przeciwko żołnierzom krzyża aż do końca tej dyspensacji, aż ostatni żołnierz krzyża dowiedzie swej wierności do śmierci i wybierana gromadka zostanie skompletowana.

Przyjmujemy tu ogólny pogląd, że istniejące religie pogańskie pochodzą od Szatana, że to on wprowadził narody pogańskie w bezdenną ciemność i że każdy przejaw przesądu i ciemnoty, które przylgnęły do chrześcijaństwa, wynika w znacznym stopniu z mocy Szatana, działającej w tych i przez tych, którzy nominalnie – jak sami to twierdzą – są ludem Bożym. Przez cały Wiek Ewangelii, naśladując przykład Wodza i Jego podkomendnych, Apostołów, żołnierze krzyża wystawiali sztandar Prawdy, owej światłości i to nie agresywnie, ale obronnie. I uważani byli za wiernych, jeśli w cichości, cierpliwości, długim znoszeniu, w braterskiej uprzejmości i w miłości znosili trudy, nie oddając złem za zło, obmową za obmowę, złorzeczeniem za złorzeczenie, ale podobnie jak Mistrz, gdy im złorzeczono, nie odpowiadali złorzeczeniem, lecz błogosławili swym wrogom i dobrze czynili tym, którzy ich podle wykorzystywali i prześladowali, modląc się za nimi i mając nadzieję na Boskie miłosierdzie dla nich w przyszłości i otworzenie ich oczu zrozumienia. Również i my musimy się spodziewać, że obecnie też tak będzie.

Bez wątpienia, zgodnie z oświadczeniem Pisma Świętego, możemy się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości żołnierze krzyża będą wystawieni na jeszcze sroższe ataki ze strony onego wielkiego Przeciwnika i tych, których on zaślepił. Mają być one tak srogie, że zgodnie z oświadczeniem Pisma Świętego, upadnie wokół nas tysiąc na jednego, który się ostoi – upadną jedynie nominalni żołnierze. Tylko wierni, zwycięzcy, prawdziwie wybrani, będą mogli ostać się w tym dniu zła i tylko oni, ponieważ będą mieli na sobie zupełną zbroję Bożą, przygotowaną dla ich obrony. Apostoł wspomina o wielkim oszustwie nieprawości w tych, którzy giną, jako o jednej z charakterystycznych cech objawiania się Szatana w obecnym czasie. Dostrzegamy niektóre objawy tego oszustwa w licznych cudownych czynach, uzdrowieniach itp., dokonywanych przez spirytystów, mormonów, chrześcijańskich naukowców i innych, ukierunkowanych na to, aby zwieść, jeśli tylko byłoby to możliwe, prawdziwie wybranych. Jednakże oszukanie klasy zwycięzców nie będzie możliwe,

::R3275 : strona 424::

ponieważ prawdziwi i wierni żołnierze będą pilnie zważać na instrukcje Wodza i będą mieli na sobie zupełną zbroję dla obrony Jego Słowa i ochrony przed wszelkimi fortelami onego Przeciwnika, który, teraz gdy jego królestwo chyli się ku upadkowi, jest zmuszony umacniać je aktami udawanego miłosierdzia i dobroci, jakoby szatą światłości – Mat. 12:26; 2 Kor. 11:14.

Zastanawialiśmy się dotąd nad zewnętrznymi bojami żołnierzy Pańskich; zauważmy teraz te bardziej ukryte musztry i batalie, jakie spotykają każdego pojedynczego żołnierza w celu wypróbowania jego lojalności i rozwinięcia jego charakteru.

Zauważyliśmy już, że tym żołnierzem jest Nowe Stworzenie, a nie ciało, że zaciągnięcie się do armii Pańskiej było wyrzeczeniem się cielesnej woli i przyjęciem zwierzchności i dowództwa Odkupiciela. Od chwili zupełnego poddania się Wodzowi, zaciągnięcia się pod Jego rozkazy i w służbę sprawiedliwości, Nowe Stworzenie pozostaje w konflikcie ze swym śmiertelnym ciałem, ze swymi słabościami, namiętnościami i skłonnościami do grzechu. Nowa wola nie może uwolnić się od ziemskiego ciała, a chociaż nagrodą obiecaną przez Wodza jest nowe ciało, doskonałe i w pełnej harmonii z Nim samym i sprawiedliwością, to jednak od nowej woli wymaga się, aby zademonstrowała swoją lojalność wobec Wodza i sprawiedliwości przez wierną walkę z ciałem – z pragnieniami i skłonnościami własnego śmiertelnego ciała.

Oto wielka i ciągła walka. Chociaż nowa wola podkreśla swoje prawa, umartwia ciało i zmusza je do uległości wobec nowego umysłu, śmiertelne ciało, w rzeczywistości jeszcze nie martwe, ciągle wchodzi w kontakt ze światem i przeciwnikiem, przez których ustawicznie jest pobudzane i ożywiane ziemskimi troskami, ambicjami, metodami, dążeniami, konfliktami i niepoddawaniem się nowej woli. Żaden święty nie jest pozbawiony tego rodzaju doświadczeń – walk zewnętrznych i wewnętrznych. Walka ta musi trwać aż do końca, gdyż w przeciwnym razie nie zdobędziemy nagrody, o którą walczymy. Chociaż nowe serce, umysł i wola przy pomocy Pańskiej łaski i mocy wielokrotnie zdobywa władzę nad śmiertelnym ciałem, konflikt ten będzie trwał aż do śmierci, ponieważ „[…] ciało pożąda [ma pragnienia, walczy] przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału; a te rzeczy są sobie przeciwne, abyście nie to, co chcecie, czynili” – Gal. 5:17.

Apostoł zaleca, abyśmy nie starali się współpracować z ciałem, lecz raczej przewidując jego opór, natychmiast przystąpili do umartwiania (uśmiercania) ciała wraz z jego upodobaniami i pożądliwościami, zapewniając nas, że tak jak spłodzenie do nowej natury musi być poprzedzone decyzją o uśmiercaniu ciała, tak po rzeczywistej śmierci ciała

::R3275 : strona 425::

nastąpi narodzenie się z Ducha. Słowa Apostoła są dla nas wielką pociechą. Stwierdza on: „Dlatego nie słabiejmy [w naszych bojach], ale choć się też nasz zewnętrzny człowiek kazi, wszakże on wewnętrzny się odnawia ode dnia do dnia [stajemy się mocniejsi w Panu i w sile mocy Jego]. Albowiem ten króciuchny [w porównaniu z wiecznością, którą mamy zdobyć] i lekki ucisk nasz [próby itd., które mogą obejmować owe batalie z własnym ciałem] nader zacnej chwały wieczną wagę nam sprawuje […]” – 2 Kor. 4:16-18.

Ponieważ Przeciwnik działa w sercach dzieci nieposłuszeństwa i ponieważ dzieci światłości, żołnierze krzyża, mają styczność w ciele z dziećmi tego świata, dlatego Przeciwnik jest w stanie działać z wielką mocą przeciwko nim i nieustannie wskrzeszać ich ciała, zatem wszyscy muszą naśladować Apostoła w tym, co on określił słowami: „[…] karzę ciało moje […]”. Ciało ma skłonność do powstawania ze stanu uznanego za martwy. Nowa natura musi więc ustawicznie czuwać, by zachować kontrolę, toczyć dobry bój wiary oraz zdobyć nagrodę jako zwycięzca. Takie walki nowego umysłu z ciałem są dobrym bojem w tym znaczeniu, że prowadzone są przeciwko grzechom i słabościom właściwym upadłej naturze. Jest to bój wiary w tym znaczeniu, że cały bieg chrześcijanina to droga wiary, jak to określa Apostoł: „Bo przez wiarę chodzimy, a nie przez widzenie”. Nowe Stworzenie ma wiarę w Słowo Boże, w obietnice w nim zawarte i oczami wiary widzi niebiańskie miasto i koronę sprawiedliwości, którą Pan zarezerwował dla zwycięzców, współdziedziców z Odkupicielem. Jest to bój wiary w tym znaczeniu, że nikt nie byłby w stanie prowadzić walki przeciwko własnemu ciału oraz jego skłonnościom i pragnieniom, gdyby nie przejawiał wiary w obietnice i w Pana jako swego Pomocnika.

Rozważając szczegółowo, czym są niektóre boje nowej natury, zakładamy, że wiele z tych walk jest związanych z odziedziczonymi słabościami ciała – z grzechem, który działa w naszych śmiertelnych ciałach i stara się podbić nas coraz bardziej w niewolę i oddzielić od Pana i sprawiedliwości, którą On reprezentuje. W miarę jak lud Pański rozwija nowy umysł, rażące grzechy ciała – jak na przykład napady, oszustwa, morderstwa, nieprzyzwoite rozmowy itd. – stają się mu wstrętne i gdy zostają odrzucone, niewątpliwie odnosi wielkie zwycięstwo, wspaniały postęp w porównaniu do tego, co było w niektórych sercach, gdy po raz pierwszy usłyszały głos Pański. Jednak duch morderstwa i duch nieuczciwości często czają się w sercach tych, którzy w pełni stali się ludem Pańskim. Te skłonności skrywają się i maskują tak skutecznie, że często zwodzą nową wolę, która stanowczo musi nauczyć się właściwej oceny zasad.

Jest to zaawansowana lekcja w szkole Chrystusowej, która pozwala nam zrozumieć, że ten, kto nienawidzi swojego brata, jest mordercą, dlatego ci, co zaciągają się jako żołnierze krzyża, mają nie tylko znienawidzić morderstwo, ale i ducha mordu i wyzbyć się go zupełnie, tak aby w swych sercach nie mieli nic oprócz miłości do wszystkich, nawet do nieprzyjaciół. Jedynie bardziej rozwinięci i lepiej wyćwiczeni żołnierze Pańscy dobrze rozumieją znaczenie słów Apostoła, gdy on nazywa złość, złośliwość, nienawiść, swarliwość, zawiść i obmowy uczynkami ciała i diabła.

Prawdziwy żołnierz, gdy tylko dostrzeże umocnione złe uczynki i słabości własnego upadłego ciała, rozpoczyna batalię przeciwko nim, pamiętając cały czas, że doskonała miłość musi panować w sercach tych, którzy ostatecznie będą uznani przez Pana za zwycięzców godnych udziału z Nim w Królestwie. Musi zrozumieć, że doskonała miłość nie wyrządza bliźniemu żadnego zła (Rzym. 13:10). Musi zrozumieć, że obmowa wypływa ze złych myśli, ponieważ „z obfitości serca usta mówią”, musi zatem dostrzec, że nadal istnieje w nim jakieś zakorzenione zło, które należy wyplenić i że jedynie w imieniu i przy pomocy Pana może mieć nadzieję na zupełne i całkowite pokonanie go w swoim sercu. To prawda, że Pan uznał nas za czystych w sercu od chwili, gdy zupełnie Mu się poświeciliśmy, a Jego miłosierdzie przykrywa wszystkie nasze – nieświadome i mimowolne – wady i w ten sposób On przyjmuje nas do swojej szkoły, do swej armii, lecz to przyjęcie oznaczało naszą edukację, instrukcję i ćwiczenie. W miarę czynienia postępów w szkoleniu musimy też czynić postęp w posłuszeństwie, w przeciwnym razie Pan nie uzna nas za czystych w sercach i czystych w intencjach. Oczywiście, Boskim zamiarem jest, aby wszyscy w Pańskiej szkole ostatecznie osiągnęli stan, w którym ich serca będą uznawać tylko to, co ma Pańskie uznanie – co jest szlachetne, czyste, dobre – bez względu na to, jak doskonale lub niedoskonale będą w stanie wyrazić to w swych śmiertelnych ciałach.

Jeśli żołnierze krzyża raz właściwie zrozumieją, że obmawianie oraz mówienie o kimś źle jest zabójstwem charakteru obmawianej osoby, a zniesławianie jest ograbianiem jej z dobrego imienia, tym szybciej dostrzegą tę sprawę w jej prawdziwym, okropnym świetle, w jakim musi się ona jawić w oczach Pana. Kwestia ta – zrozumiana z prawdziwego, Boskiego punktu widzenia – musi pobudzać nowe serce, umysł i wolę do jak największej aktywności

::R3275 : strona 426::

w przezwyciężaniu takich uczynków ciała i diabła. Każdy będzie starał się oczyszczać ze starego kwasu złości, zawiści, swarliwości, fałszu i mówienia źle o bliźnim, by być czystym w sercu, by być kopią Pana.

Pismo Święte oświadcza: byśmy „Nikogo nie lżyli […]” i wszyscy, którzy widzą tę sprawę w jej prawdziwym świetle, tak jak przedstawiono powyżej, poczują gorliwość wobec Boga i sprawiedliwości, która będzie płonąć przeciwko takiej nieprawości wszędzie, gdzie ją dostrzeże, a zwłaszcza w ich własnych ciałach.

Jeśli jednak obmawianie kogokolwiek jest naganne, jeżeli jest to przeciwne duchowi miłości, Duchowi Pańskiemu, to o wiele gorsze w oczach Bożych musi być, gdy któryś z braci Pańskich mówi źle o drugim – mówi źle o innym członku Ciała Pańskiego! Jak straszna jest myśl, że taki złoczyńca, z pewnością utraci łaskę Wodza i ostatecznie zostanie odcięty od wszelkiej społeczności z Nim i innymi członkami Ciała. Pan odnosi się do nich, gdy mówi: „Usta twoje rozpuszczasz na złe, a język twój składa zdrady. Zasiadłszy mówisz przeciwko bratu twemu, a lżysz syna matki twojej [wszyscy z domu synów, bracia Chrystusa, są obrazowo przedstawieni jako dzieci przymierza Sary, przymierza Abrahamowego]. Toś czynił, a Jam milczał; dlategoś mniemał, żem ja tobie podobny, ale będę cię karał […]” – Ps. 50:19-22.

Wielu myśli, że obmowa, której Pismo Święte zakazuje, odnosi się do dawania fałszywego świadecwa; lecz tak nie jest. Pan z pewnością nie spodziewa się, aby ktokolwiek z Jego ludu popierał kłamstwo. Gdybyśmy chcieli podsumować, co oznacza grzech, moglibyśmy powiedzieć, że mówienie o kimś źle jest grzechem, a gdyby to, co mówimy, nie było prawdą, w oczach Pańskich byłby to podwójny grzech. Zasada, która stanowi istotę tej kwestii, powinna być wyraźnie rozpoznana przez każdego z Pańskiego ludu; a jest nią miłość jako podstawowe prawo dla Nowego Stworzenia; ten, kto miłuje, nie tylko nie będzie kłamał,

::R3276 : strona 426::

ale nawet nie wyjawi prawdy, jeśli miałaby ona komuś zaszkodzić. Dlatego też każdy, kto znajdzie w swoim sercu, w swoim usposobieniu, zamiłowanie do mówienia o innych tego, co może im zaszkodzić, zniesławić ich lub skrzywdzić, powinien wiedzieć, że każda miara wyrządzonego zła świadczy o braku ducha miłości, Ducha Pańskiego. Miłość nie wyrządza złości bliźniemu, słusznie czy niesłusznie; jest zawsze gotowa wierzyć we wszystko, co jest dobre, a nie chce uwierzyć w nic, co mogłoby przynieść innym ujmę, a tym bardziej tego nie rozpowiada. Jedynie obowiązek skłoniłby ją do mówienia o czymś, co mogłoby kogoś zdyskredytować, a i wtedy będzie mówić tylko tak, jak zaleca Pismo Święte i duch miłości i tylko tym, którzy powinni to wiedzieć, z intencją pomocy grzesznikowi.

Niech zatem coraz lepsze zrozumienie słowa i woli Wodza wobec nas jako Nowych Stworzeń utwierdza nas, pełnych ufności w Jego mądrość i łaskę – że On chce i może doprowadzić nas do zupełnego zwycięstwa, jeśli będziemy Mu posłuszni. Starajmy się więc, abyśmy przy końcu naszych doświadczeń, mogli powiedzieć z Apostołem: „Dobrym bój bojował, biegem wykonał, wiaręm zachował; Zatem odłożona mi jest korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, sędzia sprawiedliwy […]” – 2 Tym. 4:7,8.

====================

— 15 listopada 1903 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.