R3366-149 Studium biblijne: „Obierzcież sobie dziś”

Zmień język

::R3366 : strona 149::

„Obierzcież sobie dziś”

— Marek 15:1-15 — 5 CZERWCA —

Złoty Tekst: „I rzekł Piłat do przedniejszych kapłanów i do ludu: żadnej winy nie znajduję w tym człowieku” – Łuk. 23:4

W lekcji niniejszej mamy dobrą ilustrację, jak wiele zależy od właściwej decyzji w kwestiach życiowych, jakie nasuwają się nam codziennie. Kiedy Pan nasz Jezus i Apostołowie opuścili górny pokój, aby iść do ogrodu Getsemane, Judasz który wcześniej tego wieczoru doszedł do pewnej decyzji – opuścił to grono, aby umówić się z przedniejszymi kapłanami i podprowadzić ich zwolenników i sług do miejsca, gdzie Jezus mógł być pojmany w nocy, bez rozgłosu i bez wiedzy rzesz, jakimi naonczas miasto było przepełnione z okazji nadchodzących świąt Paschy. Obawiano się bowiem, że przyjaciele Jezusowi mogliby wywołać zamieszanie wśród pospólstwa, co mogłoby na religijnych przywódców żydostwa rzucić podejrzenie wszczynania buntu, a w takich chwilach Rzymianie byli zawsze czujni, aby każdy objaw rewolty przeciwko rzymskiej władzy prędko stłumić. Judasz niezawodnie już przedtem naradzał się z kapłanami a w wieczerzy wielkanocnej uczestniczył prawdopodobnie i w tym celu, aby upewnić się, w którym kierunku pójdzie Jezus z Apostołami po wieczerzy. Słowa wypowiedziane przez naszego Pana do Judasza: „Co masz czynić, czyń rychło” zdają się wskazywać, że cała sprawa była już umówiona i że Jezus, w swej nadludzkiej mocy wiedział o tym. Był on miłośnikiem pieniędzy i zadecydował Jezusa sprzedać za pewną sumę. Zapewne mniemał, że Jezus będzie mógł uwolnić się z rąk nieprzyjaciół Swoich a on zdobędzie nieco pieniędzy, bez jakiejkolwiek szkody dla Pana. W każdym razie, okazał on bardzo niegodziwy charakter i gotowość czynienia źle w celach samolubnych. Przypomina to nam proroka Balaama, który łakomił się na Balakową nagrodę nieprawości.

SPRZEDANIE PRAWDY ZA SOCZEWICĘ

Niegodziwość sprzedania Pana za pieniądze, nie może dziś być praktykowana w sposób taki jak Judasz to uczynił; wierzymy jednak, że podobny duch niegodziwy przejawia się w niektórych także i w obecnych czasach. Duch ten może nie posuwa się obecnie do takiej krańcowości, lecz jest nie mniej niegodziwy i kto wie czy przy warunkach przyjaznych nie postąpiłby tak samo? Mamy na myśli niektórych, co gotowi są sprzedać prawdę za pewne korzyści finansowe lub społeczne; a inni gotowi są sprzedać, zdradzić członków ciała Pańskiego tak jak Judasz sprzedał Głowę. Za korzyści ziemskie gotowi są jedni drugich oddać złemu, prowadzić zło, uciski, przeciwności, urągania itp., na członków ciała Chrystusowego. Był jednak czas, że każdy z tych, podobnie jak Judasz byli zupełnie niewinnymi, wolnymi od takiej niewdzięczności i złych zamysłów. Był czas, że ani samolubstwo, ani miłość pieniędzy ani żadne korzyści nie nakłoniłyby ich do szkodzenia członkom Pomazańca. Chrońmy się tych na pozór małych rzeczy, które, jak zwrotnica na torze kolejowym może odwrócić pociąg na zupełnie inne tory, mogą i nas odwrócić od celu obranym na początku. Wobec prób i doświadczeń charakteru, jakie na nas przychodzą codziennie i które mają tak wielkie znaczenie, co do życia teraźniejszego i przyszłego, potrzeba nam wielkiej ostrożności i determinacji.

Nasz Pan, gdy opuścił z uczniami górny pokój, przeszedł potok Cedron i idąc ku górze Oliwnej, wszedł do ogrodu Getsemane; zbliżał się także do wielkiej próby. Jego próba była przeciwna od próby Judasza; godzina Jego była zadecydowana, poświęcenie Jego było zupełne. Nie schraniał się od dzieła, na dokonanie którego przyszedł na ten świat; nie rozmyślał a czym innym jak tylko o tym, aby umrzeć za grzechy nasze. Gdy jednak stanął przy brzegu śmierci, gdy zrozumiał, że w następnych kilku godzinach cała sprawa Jego poświęcenia, Jego „chrztu na śmierć,” ma być dopełniona, dwie sprawy nasunęły się Jego uwadze. Pierwszą było to, że sądzony będzie przed trybunałem Rzymskim, że według formy rzymskiej, śmierć Jego będzie przez ukrzyżowanie. Zauważył, że aby zapewnić potępienie Rzymskiego rządu na Niego, przedniejsi kapłani i nauczeni w piśmie, jego wrogowie, przedstawią Jego charakter i nauki w świetle złym, przedstawią Go przed światem jak bluźniercę przeciwko Bogu i czyniciela złego pomiędzy ludźmi.

Nie ulega wątpliwości, że na świecie znajdują się charaktery, które miałyby pewne upodobanie w cierpieniach za jakąś brawurę, zuchwałość. Tacy gotowi są uważać siebie za bohaterów i za takich uważani są przez podobne im charaktery zdegradowane. Lecz dla człowieka ogładzonego, o szlachetnym i zacnym usposobieniu, przechodzić takie same doświadczenia byłoby strasznym cierpieniem. Możemy więc słusznie wnosić, że nasz Odkupiciel, doskonały pod każdym względem, będąc szlachetnym i uczuciowym, odczuwałby większe zawstydzenie i cierpienie w takich okolicznościach i naigrawaniach, aniżeli ktokolwiek z nas. Ta właśnie hańba, ten wstyd, że miał być stracony jako bluźnierca przeciwko Bogu i jako człowiek szkodliwy dla społeczeństwa było, naszym zdaniem, tym kielichem, względem którego nasz Pan modlił się; aby, o ile możliwe był od niego odjęty, lecz jednocześnie dodał: „Nie moja ale twoja wola niech się stanie.”

„Z LUDU NIKT NIE BYŁ Z NIM”

Owa smutna godzina w Ogrójcu, kiedy to uczniowie Pana zasnęli, nie będąc w stanie wniknąć w sytuację na równi z Jezusem była niezawodnie najboleśniejszą godziną w doświadczeniach naszego Odkupiciela. W dodatku do kielicha trwogi, wstydu i wzgardy nasunęła się Jemu myśl, iż napisano w zakonie: „Przeklęty każdy, kto wisi na krzyżu;” co również miało wyróżnić Go między ludem Bożym jako przeklętego. Następną trapiącą dla Pana myślą zapewne było: „Czyżby było możliwe, że ja w czymś chybiłem doskonałemu zakonowi? Czy czasami nie dopisałem w jakim małym szczególe i z tego powodu spocznie na Mnie przekleństwo Boskiego zakonu i Ja, w Swoim staraniu, aby czynić wolę Ojca i wypełnić wszystko co tyczyło się doskonałego człowieczeństwa pod Boskim zakonem, miałbym stracić życie na zawsze?”

System nerwowy naszego Pana znalazł się pod takim naciskiem, że krwawy pot wystąpił na Jego oblicze, co było wypadkiem rzadkim, ale jednak wiadomym lekarzom. Te trwożliwe myśli były największą boleścią ze wszystkich Jego cierpień. Jeżeli On chybił choćby w najmniejszym stopniu, nie miałby już dla Siebie żadnej przyszłości. Wszelkie Jego widoki i nadzieje powrotu do Ojca, powrotu do Jego łaski i stanu niebiańskiego przez zmartwychwstanie, byłyby zniweczone. To też Apostoł miał niezawodnie tę chwilę na uwadze, kiedy o naszym Panu napisał, że „za dni ciała swego modlitwy i uniżone prośby do Tego, który Go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkim i ze łzami ofiarował i wysłuchany był w tym czego obawiał się” – Żyd. 5:7 (tłumaczenie poprawne). Tak, Jezus był wysłuchany w tym, czego się obawiał; wybawiony był z śmierci przez zmartwychwstanie. Więcej niż to, On zachowany był od strachu przed śmiercią; od wszelkich wątpliwości, co do Swej wierności Ojcu i co do Jego uznania aż do tej chwili. Anioł, posłaniec niebiański okazał się i posilił Go; pocieszył i zapewnił Go o Ojcowskiej miłości i opiece nad Nim i że On był Ojcu bardzo przyjemnym. Dla wiernego serca naszego Pana, takie zapewnienie było wszystkim, co potrzebowało w owej chwili. Skoro dowiedział się, że wszystko było zadawalniające w oczach Ojca, On mógł następne doświadczenia i boje przejść odważnie z ufnością, że ostatecznym wynikiem Jego cierpień będzie powrót do chwały, jaką miał u Ojca zanim przyszedł na świat, aby być naszym Odkupicielem, a ponadto wiele innych radości obiecanych Mu przez Ojca. Było to próbą dla wielkiego serca, a ostatecznym wynikiem było wielkie błogosławieństwo dla Niego i dla innych. To zapewnienie przywróciło Jezusowi pokój, radość i ufność, które w dalszej części owej nocy i w dniu następnym aż do chwili Jego śmierci, uczyniły Go najspokojniejszym ze wszystkich. Apostoł oświadczył, że to zapewniło Jezusowi chwalebne zmartwychwstanie a ewentualnie zapewni Boskie błogosławieństwo wszystkim rodzajom ziemi. Przez Swoją wierność aż do krzyżowej śmierci, Jezus zniósł przekleństwo śmierci i przywrócił ludziom prawo do życia.

ZDRADZONY PRZEZ RZEKOMEGO PRZYJACIELA

Judasz pojawił się w Ogrójcu w towarzystwie sług najwyższego kapłana – nie sług w zwykłym znaczeniu tego słowa, ale sług zabudowań kościelnych, coś w rodzaju teraźniejszej policji: Niektórzy z tych mieli miecze a inni, kije, jak to wskazują słowa Jezusowe do nich wypowiedziane. Piotr i jeszcze jeden z Apostołów mieli miecze, co nie było sprawą niezwykłą w owym czasie, lecz było niezwykłe u Apostołów jak pokazane to jest w kontekście. Miecze te mieli niezawodnie w celu zademonstrowania, że zaaresztowanie Pana nie nastąpiło w przeciwieństwie do Jego woli. On miał z Sobą jedenastu silnych mężczyzn gotowych, na Jego rozkaz, położyć swoje życie w Jego obronie. Jeden z nich, Piotr, nawet wydobył swój miecz i uciął ucho słudze najwyższego kapłana i niezawodnie obrona ta byłaby nadal powadzona energicznie, gdyby Pan ich do tego zachęcił, a raczej gdyby tego nie powstrzymał przez danie Piotrowi do zrozumienia, że to, co uczynił było dostatecznym. Powiedział Piotrowi, aby schował miecz do pochwy – że nie miał dla Pana walczyć bronią cielesną a w międzyczasie uzdrowił zranionego. Oddając się dobrowolnie Jezus zastrzegł, aby uczniowie Jego nie byli molestowani.

W taki sposób rozbudzeni, zdumieni i jakoby odprawieni przez Pana, uczniowie widzieli jak On był od nich zabrany i zostali do najwyższego stopnia zdziwieni i o oszołomieni, pomimo kilku zapowiedzi Pańskich, że taka klęska miała Go kiedyś spotkać. Było to dla nich poważnym doświadczeniem, jak to Mistrz ich przestrzegał: „Czujcie i módlcie się abyście nie weszli w pokuszenie.” Oni nie dosyć zważali na Jego słowa, zasnęli, gdy godzina pokuszenia zbliżała się i z tego powodu nie byli na nią przygotowani.

Po związaniu rąk Panu zawiedziono Go do Annasza i do Kajfasza. Chociaż było to około godziny pierwszej w nocy, niektórzy urzędnicy żydowscy i członkowie Sanhedrynu byli zgromadzeni, poinformowani będąc, że aresztowanie Jezusa nastąpi w nocy, że jeden z Jego uczniów miał podprowadzić kościelną policję do miejsca gdzie On mógłby być najłatwiej i bez rozgłosu pojmany i że sprawę sądu należało przyspieszyć, tak, aby śmierć Jego mogła nastąpić w dniu następnym, możliwie jak najprędzej, zanim cała ludność dowie się o sprawie i zanim rozpoczną się święta Paschy. Nielegalnym było sądzić człowieka, za przestępstwo karane śmiercią, pomiędzy zachodem a wschodem słońca. Przywódcy żydowscy wszakże byli gotów nawet przestąpić prawo, aby tylko swego dokonać

ZŁOŚLIWY ZARZUT BLUŹNIERSTWA

Gdy Jezus stawiony był przed najwyższego kapłana a wrogowie Jego świadczyli przeciwko Niemu, Pan nasz nie czynił nic w Swej obronie. Byłoby to zresztą daremne, ponieważ wrogowie Jego byli zdecydowani wyszukać jakiś zarzut albowiem morderstwo było w ich sercach. Zarzutem, jaki starali się utwierdzić było bluźnierstwo, za co zakon nakładał karę śmierci, a śmierci Jezus oni pragnęli. Bluźnierstwo przeciwko Bogu było rzekomo udowodnione tym, że Jezus mienił się być Synem Bożym; a bluźnierstwem przeciwko Świątyni nazwali Jego oświadczenie, że gdyby ta była rozwalona, On zbudowałby ją ponownie w trzech dniach. Decyzja była osiągnięta, lecz nic nie można było uczynić ażby dzień nadszedł. W międzyczasie żołnierze pluli na Niego, zawiązali Mu oczy i bili go mówiąc: „Prorokuj teraz, kto cię uderzył?” W taki to sposób spędzono resztę nocy, aż do świtu. Żydzi myśleli, że gdy dzień nadejdzie rozpocznie się próba dla Jezusa, lecz cała Jego próba należała już do przeszłości. Na próbie w tym dniu znaleźli się przedniejsi kapłani, urzędnicy owego sądu, członkowie Sanhedrynu i naród żydowski. Byli doświadczani, czy miłują prawdę lub fałsz, sprawiedliwość czy niesprawiedliwość. Oni zdecydowali się za niesprawiedliwością.

Jednocześnie Piotr Apostoł znalazł się na poważnej próbie. Otrzymał wstęp na podwórze sądowe i grzejąc się przy ogniu, prawdopodobnie widział i słyszał, co się działo i co było mówione. Najgłówniejszy instynkt naturalny, instynkt samozachowawczy, wziął górę nad nim. Przebłysnęła mu myśl, że gdyby był rozpoznany jako jeden z uczniów Jezusowych, to byłby potraktowany tak samo jak Mistrz i aby uniknąć tego, co przyszło na Jezusa, zaparł się Go, oświadczył, że Go nie zna a przy drugiej okazji nawet zaklinał się i przysięgał, że nigdy Go nie znał. Biedny Piotr! Była to chwila srogiej próby dla niego i niestety! Piotr chybił. Jak on mógłby później chlubić się, że ponosił pewne cierpienie dla Chrystusa, za to że odważnie przyznał się, iż był Jego naśladowcą! Lecz gdyby tak się stało, wszyscy Pańscy naśladowcy o onego czasu aż dotąd straciliby bardzo ważną lekcję pokazaną nam w doświadczeniach Piotrowych

Słabość Piotra przy tej okazji, później tak szczerze wyznana, opłakana i przebaczona, była pod pewnymi względami, wielkim błogosławieństwem dla wszystkich Pańskich naśladowców, gdy spostrzegli, że oni też są słabi, że słabości przemagają ich czasami, podobnie jak sprawa miała się z Piotrem. Tacy nauczyli się od Piotra gorzko płakać za swoje uchybienia i nie popadają w zupełne zniechęcenie, gdy dostrzegają, że Piotr był ponownie przyjęty przez Pana, dostąpił łaskawego przebaczenia, że wywarło to głębokie wrażenie na jego całe życie i okazało się jemu korzyścią. Podanie mówi, że Piotr wstawał każdego poranku w czasie piania kogutów, ponownie wyznawał tę swoją słabość przed Panem i doznawał Boskiego przebaczenia. Było to czasem próby dla Piotra i podobne chwile prób przychodzą na każdego z nas. Dopilnujmy abyśmy nie zaparli się Pana, pod jakimkolwiek względem. Więcej nawet, pamiętajmy, że w Słowie Swoim Pan stawia Siebie na równi ze Swoimi braćmi i mówi nam, że kto zapierałby się Jego prawdy, zapierałby się Jego; kto zaparłby się Jego Słowa proroczego, zaparłby się Jego Samego.

ZARZUT ZDRADY PRZECIWKO WŁADZY RZYMSKIEJ

Ze wschodem słońca Sanhedryn zgromadzał się oficjalnie i przyjmując świadectwo najwyższego kapłana, zbadał świadków, rzekomo dla sprawdzenia, że Jezus bluźnił przeciwko Bogu i kościołowi i zatwierdził wyrok skażający Go na śmierć. Następnie, jak wynika to z naszej lekcji, naradzili się prywatnie, jak mają sprawę przedstawić rzymskiemu Staroście Piłatowi. Wiedzieli dobrze, iż Piłat nie zwracałby żadnej uwagi na ich zarzuty bluźnierstwa i powiedziałby im, że to nie jest zbrodnią według prawa rzymskiego. Zadecydowali więc, że przed Piłatem Jezus powinien być oskarżony o „Zdradę przeciwko Rządowi Rzymskiemu. Aby zarzut taki uzasadnić twierdzili jakoby Jezus nauczał o jakimś królu innym aniżeli Cesarz; że sam mienił się być Mesjaszem; i aby zarzut ten poprzeć twierdzili fałszywie, że Jezus zabraniał płacić podatek, gdy zaś w rzeczywistości, gdy oni chcieli podchwycić Jezusa w tej sprawie, On powiedział im: „Oddajcie Cesarzowi co jest cesarskiego a Bogu co jest Boskiego.” Co więcej, On posłał Piotra, który złowił rybę z monetą w gębie i tą monetą zapłacił podatek za siebie i za Pana. Posłużono się jednak tym fałszywym oskarżeniem, aby poprzeć pierwotny zarzut zdrady stanu.

Teraz Piłat znalazł się na próbie. Występował on jako sędzia i zasada dobrego a złego, prawdy a fałszu, sprawiedliwości a niesprawiedliwości w owej sprawie była do zadecydowania przez niego. Jak wspaniałą miał on sposobność. Przypuśćmy, że on odmówiłby dalszego przesłuchiwania sprawy, skoro spostrzegł, że kapłani „podali mu Jezusa z zazdrości.” Przypuśćmy, że Piłat odrzuciłby oskarżania najwyższego kapłana, Sanhedrynu i tłumu, uwolniłby Jezusa i wydałby ostrzeżenie, że ktokolwiek będzie Mu szkodził, odpowiadać będzie przed nim swoim życiem! Co za wspaniały obraz wystawiłaby jemu historią! Lecz jego sposób postępowania i reputacja nie okazały się godne uznania. Mimo to, chociaż uznajemy, że Piłat miał tam swoją próbę i nie okazał się tak szlachetnym jak mógłby to okazać, my wcale nie podzielamy ogólnej opinii o wielkiej niegodziwości tego Starosty.

Należy pamiętać, że Piłat nie był żydem ani chrześcijaninem; był poganinem bez Boga i bez nadziei na tym świecie. Pamiętać też trzeba, że w cokolwiek on mógł wierzyć, nie wierzył w religię żydowską. Nie wierzył też w Jezusa ani w jakiekolwiek obietnice, co do Mesjasza. Zajmował on urząd Starosty, namiestnika Cesarskiego Rządu Rzymskiego. Jego osobiste przyjemności i ambicje różniły się od żydowskich, od ich świąt, nadziei itd., o które on wcale nie dbał. On nie był odpowiedzialnym przed Bogiem, bo Go nie znał; odpowiedzialność jego była przed Cesarzem, a Cesarz nie spodziewał się od niego czegoś innego jak tylko zachowania pokoju w kraju i mieście oraz podtrzymania dostojeństwa rzymskiego autorytetu. Rzym nie dbał o to czy zginie jeden, dziesięciu, lub sto ludzi niewinnych, byle tylko zachowany był w kraju pokój. Zatem, najgłówniejszym obowiązkiem Piłata, jako rzymskiego Starosty, było zachowanie pokoju w Jerozolimie.

CZYŚ TY JEST KRÓLEM ŻYDOWSKIM?

Z tego stanowiska powiedzieć możemy, że postępowanie Piłata było zacne i słuszne, chociaż nie takie, jakie byśmy woleli w nim widzieć. On nie przyjął pochopnie zarzutów kapłanów i Faryzeuszów; wiedział, że oni byli obłudnikami. W rzeczywistości powiedzieć tu możemy, że najgorszą formą niegodziwości w historii tego świata zawsze i wszędzie była i jest niegodziwość paradująca w szatach religii; albowiem ona czyni źle w imieniu tego, co jest słuszne, prawdziwe i dobre. Piłat zapytał oskarżycieli, na czym uzasadniają swój zarzut, że Jezus podburza lud przeciwko władzy rzymskiej i to zadziwiło kapłanów, którzy spodziewali się, że ich słowo będzie przyjęte przez Piłata, bez jakichkolwiek dowodów. Oni myśleli, że którykolwiek Żyd uznany przez swoich ziomków za godnego śmierci pod zarzutem zdrady Stanu, powinien być podobnie potraktowany przez Piłata i Piłat powinien im uwierzyć bez kwestii, boć przecież oni nie powinni pragnąć zagłady swego współrodaka pod takim zarzutem, gdyby to nie było prawdą. Piłat spojrzał na Jezusa i nie dostrzegł w Nim przejawów jakiegokolwiek przestępstwa; nie widział w Nim herszta buntowników; przeciwnie, oblicze Jego nacechowane było cichością, łagodnością, cierpliwością, wyrozumiałością, miłością i innymi zaletami charakteru.

Wobec wnoszonych na Jezusa zarzutów, Piłat zapytał Go: „Czyś ty jest Królem Żydowskim?” Odpowiedź Jezusa nie była wyraźnym potwierdzeniem, jednak dała Piłatowi do zrozumienia, że On nie chce zarzutu tego kwestionować. Próbować tłumaczyć o Królestwie Bożym w takich okolicznościach nie byłoby właściwym; albowiem nikt nie był przygotowanym do słuchania, zrozumienia i oceny tych rzeczy. Zatem mówienie o tym byłoby w przeciwieństwie do Jego własnej instrukcji w tym względzie, aby pereł nie rzucać przed świnie. Obecni tam nie byli wcale sposobni do zrozumienia, że Królestwo to będzie przede wszystkim duchowym Królestwem, że będzie też miało ziemskich przedstawicieli itd. W międzyczasie przedniejsi kapłani oskarżali Jezusa zawzięcie, On jednak nic nie mówił – „Jako baranek na zabicie wiedziony był, jako owca przed tymi, którzy ją strzygą oniemiał i nie otworzył ust swoich.” On nie był tam, aby bronić siebie lub protestować przeciw wyrokowi i egzekucji. Przeciwnie, On znalazł się tam, aby życie Swoje złożyć, aby dozwolić by ono było Mu odebrane bez oporu. Sam Piłat był zdziwiony, że ktoś mógł być tak obojętny na ostateczny wynik swej rozprawy. To wszystko było wszakże tym silniejszym dowodem, że w życiu i naukach naszego Pana nie było nic niebezpiecznego dla władzy rzymskiej; było zaprzeczeniem wnoszonych na Jezusa oskarżeń i dowodziło, że cała ta opozycja do Jezusa wynikała jedynie z zazdrości i nienawiści przedniejszych kapłanów.

WOLELI RACZEJ BARABASZA ANIŻELI JEZUSA

Jakiś czas przedtem powstał istotny bunt, czyli pewnego rodzaju rozruch przeciwko rzymskiej władzy i Barabasz wraz z innymi był za to uwięziony. Ktoś z tłumu prawdopodobnie zaczął wołać, aby Starosta, Piłat, postąpił według dorocznego w tej porze zwyczaju i wypuścił na wolność jednego z więźniów. Wnet cała rzesza podjęła tę sprawę, więc Piłat zapytał: „Chcecie abym wypuścił wam Króla Żydowskiego – Jezusa?” Zamyślał widocznie rozbudzić w rzeszy pewien entuzjazm na korzyść uwolnienia Jezusa, bo zauważył, że przeciwnikami Jego nie tyle były rzesze ludu ile przedniejsi kapłani. Liczył prawdopodobnie na to, że pospólstwo oświadczy się za uwolnieniem Jezusa i na ich żądanie mógłby Go uwolnić. Lecz oskarżyciele Jezusa, kapłani, podburzyli tłum, aby domagał się uwolnienia Barabasza, buntownika i zbrodniarza. Dziwić się trzeba, że nawet w obliczu rzymskiego Starosty nie wstydzili się objawić swej perfidii w tak wyraźny sposób – oskarżać Jezusa, że podburza lud przeciwko rzymskiej władzy i domagać się, aby był ukrzyżowany a jednocześnie domagać się uwolnienia człowieka, którego wina zbrodniczość były udowodnione.

Piłat widocznie usłyszał, że działalność Jezusa była przeważnie w Galilei, więc aby pozbyć się sprawy przekazał Jezusa Herodowi, rządcy galilejskiemu, który w owym czasie bawił w Jerozolimie Posłał związanego Jezusa do Heroda z wyjaśnieniem, że ponieważ jest On Galilejczykiem, Piłat z przyjemnością uznaje Heroda i porucza więźnia je go sądownictwu. W rzeczywistości on chciał wycofać się z całej tej sprawy, nie chciał bowiem skazać na śmierć człowieka niewinnego, lecz wiedział również, iż kapłani mogli wnieść przeciwko niemi poważne oskarżenie, że nie chciał zasądzić na śmierć człowieka, któremu oni zarzucali zdradę przeciwko rządowi Rzymskiemu. W Rzymie takie coś mogłoby wydawać się schlebianiem buntownikowi; a gdyby Piłat odpowiedział, że niebezpieczeństwa buntu nie było, że oskarżony był spokojnym, niewinnym człowiekiem, to prawdopodobnie zarzucono by jemu, że był zbyt szczegółowy w tej sprawie, że powinien natychmiast stracić każdego i wszystkich, na których byłoby jakiekolwiek oskarżenie buntu przeciwko Rzymskiej władzy. Wobec takiego oskarżenia Piłat zapewne straciłby swój stanowisko i zostałby zdegradowany na resztę swego życia. Widzimy więc, że Piłat znalazł się w położeniu bardzo trudnym.

CHYBIONA SPOSOBNOŚĆ HERODA

Posłanie Jezusa do Heroda oznaczało próbę dla tego ostatniego. Jak on przyjmie Jezusa? Jak on zachowa się wobec sprawiedliwości, prawdy czystości i dobroci? Byt to ten sam Herod, który około półtora roku przedtem, rozkazał ściąć Jana Chrzciciela i który usłyszawszy o Jezusie mniemał, że może on jest wcielonym Janem. Powiedziane jest, że Herod był rad zobaczyć Jezusa i spodziewa się być świadkiem pewnych cudów, o których wiele słyszał, lecz Jezus zachował przed nim zupełne milczenie, ani słowa nie przemówił do takiego człowieka. Takie stanowisko było prawdopodobnie najdobitniejszym zgromieniem, jakie mogło być zastosowane do Heroda i było w najzupełniejszej zgodzie z całym postępowaniem Pańskim – Jego determinacją, aby nie uczynić nic takiego, co mogłoby powstrzymać dokonanie tego o czym wiedział, że było Boskim celem – Jego śmierć w tym dniu.

Zauważywszy, że Jezus nie odpowiadał, ani chciał dokonać cudu dla jego rozrywki, Herod rozkazał, aby Jezusa ubrano w płaszcz królewski, dla pośmiewiska, co prawdopodobnie było ówczesnym zwyczajem wobec kryminalistów, że żołnierzom dano sposobność naigrawania się z nich, następnie bicia ich itd., zanim ich ostatecznie stracono. P pewnym czasie takiego szydzenia z Jezusa, odesłano go z powrotem do Piłata i Herod wyraził uznanie Piłatowi za jego postępek, lecz odmówił jakiejkolwiek interwencji w jego terytorium. Od tego czasu Piłat z Herodem stali się przyjaciółmi, chociaż poprzednio byli sobie wrogami.

„NIE MIEJ NIC DO CZYNIENIA Z TYM SPRAWIEDLIWYM”

Sprawa wróciła do Piłata i kapłani, obawiając się widocznie, aby coś nie wymknęło się z ich planów, z natarczywością domagali się wyroku śmierci na Jezusa i podburzali pospólstwo, aby również domagało się tego. Coś około sześć razy Piłat oświadczył niewinność więźnia, jednak w warunkach już opisanych wahał się zupełnie sprzeciwić kapłanom i pospólstwu, a szczególnie, gdy usłyszał argument kapłanów: „Jeżeli człowieka tego uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cesarza” co znaczyło: „Okażesz się wrogiem Cesarza i rządu Rzymskie” Piłat zdawał sobie sprawę z tego, że taki postępek z jego strony, nie będzie zrozumiany przez jego zwierzchników, przeto wszelkimi sposobami starał się zaspokoić Żydów w tej sprawie. Jednym jego postępkiem w tym kierunku było, że rozkazał Jezusa ubiczować, w nadziei, że to może zadowoli Żydów domagających się krwi. W międzyczasie żona jego przysłała Piłatowi przestrogę, aby nie miał nić do czynienia przeciwko temu człowiekowi, bo miała o nim przykry sen. W tych różnych okolicznościach Piłat widocznie uczynił wszystko, co można by spodziewać się od światowego człowieka w owym czasie i w takich warunkach. Wyjątku w całej tej procedurze możnaby spodziewać się tylko wtedy gdyby na miejscu Piłata był prawdziwy chrześcijanin, albo ktoś taki, który pod chrześcijańskim wpływem doszedł do takiego zamiłowania sprawiedliwości, że gotów by poświęcić wszystko w jej obronie.

W swoich staraniach, aby uwolnić naszego Pana od tych, którzy czyhali na Jego życie, Piłat postawił Jezusa na miejscu, z którego mógł być widziany przez wszystkich i zawołał: „Oto człowiek!” Otrzymujemy z tego wrażenie, że i sam Piłat był zdumiony majestatycznym spokojem lśniącym z oblicza naszego Pana w tak srogich okolicznościach. Słowa Piłata zdawały się wyrażać: „Przypatrzcie się człowiekowi, którego gotowiście ukrzyżować! Zauważcie, że podobnego Jemu nie ma w całym waszym kraju. Ja wątpię nawet czy podobny Jemu, znalazłby się gdziekolwiek na ziemi!” Wszystko to jednak było daremne. Pospólstwo zostało tak podniecone, że coraz głośniej domagali się krwi naszego Pana. Zanim jednak Piłat wydał im Jezusa, aby był ukrzyżowany, symbolicznym językiem ówczesnym wyraził, że osobiście był on przeciwnym wyrokowi, jaki pod ich naporem musiał ogłosić i że na kogokolwiek spada odpowiedzialność w tej sprawie, on nie bierze tego na siebie. Wyraził to przez umycie swoich rąk przed ludem i przez głośne oświadczenie: „Nie jestem ja winien krwi tego sprawiedliwego” (Mat. 27:24).

WYNIKIEM TYCH SĄDÓW – ODPŁATA

Jak wiele sądów, doświadczeń i prób zauważyliśmy w tej lekcji i zauważmy teraz, choć krótko, jakie były wyniki tych różnych prób. Judasz, w rezultacie upadku w swej próbie, zakończył wkrótce życie samobójstwem. Piłat, mimowolne narzędzie w zatwierdzeniu wyroku na Jezusa, choć może ani w setnej części tyle winien, co Żydzi, krótko po tym stracił swoje stanowisko Rzymskiego przedstawiciela w Judei i z przygnębienia również popełnił samobójstwo. Annasz, najwyższy kapłan, był nieco później włóczony po ulicach, biczowany i zamordowany. Rzesze, które wołały: „Ukrzyżuj Go!”, a w odpowiedzi na oświadczenie Piłata, że on nie przyjmuje na siebie winy za krew tego sprawiedliwego, wołały: „Krew jego na nas i na dziatki nasze,” doświadczyły kilka lat później chrztu krwi, kiedy to miasto Jeruzalem stało się sceną strasznych okropności a w końcu całe miasto zostało w zupełności zburzone, masy ludu zginęły, żydowski ustrój polityczny w całej Palestynie uległ zburzeniu a ci co pozostali przy życiu zostali rozpędzeni pomiędzy wszystkie narody ziemi. Przekleństwo, jakie naród ten ściągnął na siebie, trwa nad nimi do pewnego stopnia aż dotąd (było to pisane w roku 1904); i od onego czasu aż do naszych czasów Żydzi ponosili różne cierpienia i pogromy. Chociaż od roku 1878 Boska niełaska była z tego narodu stopniowo zdejmowana, to jednak w pewnej mierze trwać będzie aż do 1914 roku, poczym będzie zniesiona i przez łaską Bożą w Chrystusie, dostąpią przebaczenia.

Z drugiej strony, zauważmy błogosławieństwa, jakie spłynęły na tych, którzy próby te przyjęli we właściwym duchu i zademonstrowali swoją wierność Bogu. Pan nasz Jezus został nader wywyższony, ponad aniołów, księstwa i mocy duchowe, i ponad wszelkie imię, jakie się mianuje, ponieważ okazał się wiernym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Piotr Apostoł, aczkolwiek chwilowo zachwycony upadkiem, jednak przez pokutę i gorzkie łzy został ponownie przyjęty do Pańskiej łaski skorzystał ze swego przykrego doświadczenia i stał się jednym z najzacniejszych apostołów, jednym z najbardziej zaszczyconych i który zaszczycony zostanie w Królestwie współdziedzictwem z jego Odkupicielem.

NIECH TE OGNISTE PRÓBY NIE BĘDĄ WAM DZIWNE

Nie potrzebujemy spodziewać się prób, pod każdym względem podobnych do opisanych w tej lekcji; lecz powinniśmy spodziewać się, że i nas spotykać będą różne ogniste próby; a wyniki będą we dług tego jak te próby będziemy przyjmować. Nauką dla nas jest, że mamy naśladować Jezusa i wiernymi mamy być naszemu Ojcu Niebieskiemu, pełnić Jego wolę za wszelką cenę i z utratą jakichkolwiek korzyści ziemskich – nie ze wzdychaniem lub szemraniem, ale, jak to wyrażone jest proroczo o naszym Panu: „Rozkoszą Moją jest czynić wolę Twoją, Boże Mój! pragnę, albowiem zakon Twój jest w sercu Moim”.

Inną lekcją jest, że gdybyśmy chwilowo potknęli się w naszym postępowaniu za Panem, nie powinniśmy poddawać się zniechęceniu, ale starać się korzystać z tego uchybienia, dochodzić do bliższej społeczności z Panem i stawać się coraz baczniejszymi i wierniejszymi na przyszłość. Ktoś powiedział: „Scena sądzenia Chrystusa Pana okazała się samopotępieniem demokracji, która posługuje się hasłem: Vox populi, vox Dei (Głos ludu, głosem Boga), lecz zauważmy ową scenę. Gdy pospólstwo miało do wyboru między Jezusem a Barabaszem, wybrało Barabasza. Jeżeli tak jest, to scena ta jest nie mniejszym potępieniem arystokracji. Czy kapłani, nauczeni w piśmie i przedniejsi ludu okazali się lepszymi od pospólstwa? Za ich to podburzeniem pospólstwo wybrało Barabasza.” Jest to myśl bardzo trafna i w zupełności prawdziwa. Głos ludu może zasługiwać na uwzględnienie w niektórych sprawach, a biorąc ogółem, republikańska forma rządu (rzeczpospolita) jest prawdopodobnie najlepsza dla cywilizowanej ludności pod obecnymi warunkami, lecz względem spraw religijnych, głos ludu jest dalekim od głosu Boga. Jest raczej przeciwieństwem, jak to i Paweł Apostoł powiedział: „Świat nie poznał Boga przez mądrość”. Nie powinno to więc uprzedzać naszego sądu gdy znajdujemy, że głos popularny jest przeciwko nam. Czego my szukamy i czego słuchać powinniśmy to głosu Pańskiego, wyrażonego w Jego Słowie. Zadawalniajmy się tym, na podobieństwo naszego Pana bez względu co spotkałoby nas, albowiem oddaliśmy się Jemu i pod Jego kierownictwo. Jest możliwe, że zakończające sceny doświadczeń kościoła mogą być pod niektórymi względami podobne do doświadczeń naszego drogiego Odkupiciela. Możliwie, że niektórzy z wiernych Pańskich będą napiętnowani jako bluźniercy i oskarżeni przed rządami cywilnymi za to, że ogłaszają Chrystusa Królem. Gdyby to tego doszło nie powinniśmy mieć najmniejszej wątpliwości co do naszego stanowiska. Ono powinno być zupełnym poleganiem na Panu, przez wierność Jemu, Jego Słowu i braciom. Wyniki takich doświadczeń i prób pozostawmy w rękach Pańskich, zapewnieni Jego Słowem, że On sprawi, aby te uciski dopomagały nam do najwyższego dobra, gotując nam chwałę ponad wszelką miarę wielką, wiecznie trwałą i wszystko przeważającą.

====================

— 15 maja 1904 r. —