R3588-201 Studium biblijne: Modlitwa męża Bożego wysłuchana

Zmień język

::R3588 : strona 201::

Modlitwa męża Bożego wysłuchana

— IZ. 38:1-8 — 9 LIPCA —

Złoty tekst: „Bóg jest ucieczką i siłą naszą, ratunkiem we wszelkim ucisku najpewniejszym” – Ps. 46:2

Między królami, którzy wstępowali na tron po królu Dawidzie, król Ezechiasz znany był ze swej dobroci. Ten ciężko zachorował na karbunkuł, czy też innego rodzaju wrzód, który zagrażał jego życiu i dlatego Pan Bóg posłał do niego proroka Izajasza z poselstwem, aby mu oznajmił, iż umrze. „Tak mówi Pan: Rozpraw dom swój; albowiem umrzesz a nie zostaniesz żyw”. Niektórzy mniemają, że wszystkie choroby pochodzą od szatana, że dobry i sprawiedliwy człowiek nie może zachorować itp., lecz coś podobnego nie znajdujemy w Piśmie Św., ono jednak uczy, że wszystkie choroby i śmierć są wynikiem i sprawą szatana. Zwiedzenie pierwszych naszych rodziców w Raju i ich grzech sprowadził na nich karę śmierci z towarzyszącymi jej boleściami, cierpieniami i smutkiem, a to wszystko w spuściźnie przeszło i na ich potomstwo. Nie powinniśmy zapominać, że najgorliwsi święci chorowali, cierpieli różne dolegliwości, o czym mamy wzmiankę w Piśmie Św.: „Ten, którego miłujesz jest chory”. „Kogo miłuje tego karze”, itp.

Co się tyczy rodzaju ludzkiego, znajdującego się pod karą śmierci, widzimy, iż jedni podlegają słabościom w tym kierunku, drudzy w innym. Wszyscy są niedoskonałymi tak umysłowo, fizycznie, jak i moralnie, lecz te wszystkie niedoskonałości objawiają się zależnie od dziedziczności, warunków bytu, okoliczności i otoczenia. Zatem na choroby w ogólności powinniśmy zapatrywać się raczej jako na wyniki, danej przyczyny, aniżeli przypisywać bezpośredniemu działaniu Boga lub Szatana. Warto pamiętać o tym, że naród Żydowski był w przymierzu z Bogiem i jeżeli żył według tego przymierza Pan Bóg się nim opiekował, podobnie jak to czyni z duchowym Izraelem w wieku ewangelicznym, którego prowadzi i otacza szczególną opieką. Różnica między jednym a drugim Izraelem jest ta, że błogosławieństwa cielesnego Izraela były ziemskie – doczesne, a duchowego, były niebieskie, przynależne do duchowego rozwoju i spraw duchowych.

„ROZPRAW DOM SWÓJ”

Mając na względzie, że choroba Ezechiasza nie była karą od Boga, ani pochodziła od wpływu Szatana (jak to działo się z Hiobem) i przypuszczając, że był to naturalny wynik, naturalnej przyczyny widzimy, że Ezechiasz był śmiertelnie chory, lecz nie bez nadziei wyzdrowienia, aż do czasu przyjścia proroka, który mu przyniósł słowa Boże wypowiedziane ustami Izajasza: „Rozpraw dom swój, albowiem umrzesz”. Te słowa zapewne miały znaczyć, iż miał odpowiednio zarządzić sprawami królestwa, uporządkować sprawy majątkowe, wydać rozporządzenia odnośnie do pogrzebu, następcy na tron itp. Z tego każdy z nas może osiągnąć dla siebie naukę, co się tyczy naszych spraw. Chociaż nie jesteśmy królami, lecz mniej lub więcej posiadamy powierzone sobie szafarstwo, którym obowiązani jesteśmy wiernie szafować Wszyscy wiemy, iż musimy umrzeć – każdy członek ciała Chrystusowego poświęcił się i zgodził się umrzeć. „Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci koronę żywota”. „Wszyscy jako inni ludzie pomrzecie”.

Pomnąc, iż na nas spoczywa obowiązek szafarstwa, powinniśmy tak uporządkować sprawy naszego życia, nasze ogniska domowe, interes, cokolwiek zostało powierzone w nasze ręce do szafowania, aby to wszystko wychodziło na chwałę Bogu i Jego sprawy. To rozprawienie domu, znaczy wyprostowanie wszelkich spraw codziennego życia, uregulowanie posiadanego majątku właściwie i oględnie, aby w chwili skonu, nasze szafarstwo okazało się wierne. Wielu z ludu Bożego zapominają tego obowiązku szczególnie ci, którym powierzono więcej rzeczy do szafowania, aby przed śmiercią uporządkowali wszelkie sprawy: majątkowe, aby im przypomnieć o obowiązkach szafarza dóbr Pańskich.

Ezechiasz obawia się śmierci

Nic nie wskazuje, aby Ezechiasz obawiał się śmierci z powodu losu, jaki miał go spotkać potem, to jest, aby miał iść na wieczne męki. – Takiej nauki Ezechiasz wcale nie zaczerpnął z Zakonu, ani proroków. Z drugiej strony wcale się nie spodziewał pójść do nieba, aby mógł powiedzieć: „Wkrótce będę z Bogiem i aniołami, będę wiedział o wiele więcej niż wiem teraz”. Podobna myśl jako dla męża Bożego mogła sprawić śmierć nawet pożądaną, lecz Ezechiasz przeciwnie bał się śmierci, zasmucił się i prosił Boga, aby mu dozwolił żyć dłużej. W tym okazał się jak inni ludzie, których umysły nie zostały spaczone fałszywą teologią, tj., że człowiek po śmierci żyje itp.

Ezechiasz na łożu swoim obrócił się do ściany, jakby się lepiej usposobić do przystąpienia do Boga z modlitwą, którą wyraził tymi słowy: „Proszę o Panie wspomnij teraz, żem chodził przed Tobą w prawdzie i w sercu uprzejmym, czyniąc to, co dobrego jest w oczach Twoich”. To jest treść modlitwy Ezechiaszowej, która była połączona z wielkim płaczem. Modlitwa ta nie była samochwalczą, ale także wyznawał grzechy swoje – Iz. 38:17. Odwoływał się, iż postępował przed Bogiem w prawdzie i w sercu uprzejmym, w jak najlepszej intencji, że nie myślał postępować przeciw woli Bożej. Jego dobre panowanie zapisane jest w 2 Król. 18:3-6; 2 Kron. 29:2; 2 Kron. 31:20,21.

Pan Bóg okazał się łaskawym, bo wysłuchał modlitwę Ezechiasza. Izajasz jeszcze nie opuścił domu królewskiego, gdy przyszła wiadomość od Pana, że wysłuchał modlitwę króla i wejrzał na jego łzy i otrzymał Izajasz polecenie, aby się wrócił do chorego króla i oświadczył mu: „Tak mówi Pan, Bóg Dawida, ojca twego; Wysłuchałem modlitwę twoją, widziałem łzy twoje; oto Ja przyczynię do dni twoich piętnaście lat”. Następnie Izajaszowi było powiedziane, aby wziął suchych fig i przyłożył na wrzód, co też przyniosło ulgę i wyleczenie. Tu dla nas zawiera się nauka. Nie ma znaczyć, abyśmy nie mieli używać środków leczniczych, lecz powinniśmy oprócz leków, uznawać moc i wolę Bożą. Suche figi przyłożone na wrzód nie przyniosłyby ulgi, gdyby nie moc Boża okazana w tym względzie, lecz z drugiej strony możemy zauważyć, że moc Boża została wykonana przez użycie fig raczej, niż bez niczego. Nie naszą jest rzeczą dyktować Bogu jakbyśmy sobie życzyli, aby błogosławieństwa Boże na nas spływały, lecz z tego przykładu jak i innych ilustracji powinniśmy uczyć się jak rozpoznawać wolę Bożą względem nas, jak również różnych doświadczeń, które Pan Bóg na nas zsyła.

Nasuwa się pytanie: Czy z powodu modlitwy króla Ezechiasza Pan Bóg zmienił Swój plan i postanowienie, i czy Pan, Bóg zawsze tak postępuje, gdy wysłucha czyjąś modlitwę? Na to odpowiadamy, że dla Boga nie stanowi różnicy i może On postąpić w ten lub inny sposób bez naruszenia ogólnego planu. Według naszego wyrozumienia Pan Bóg dozwoliłby Ezechiaszowi umrzeć gdyby się nie modlił. Pan Bóg jedynie oznajmił królowi, jaki miał być naturalny wynik jego choroby, a zarazem dał mu sposobność, by prosił Go o zdrowie. Tym sposobem Pan Bóg oczekiwał, by mógł okazać królowi Swoją łaskę.

NIE WSZYSTKIE SPRAWY SĄ JEDNAKOWE

Nie chcielibyśmy, aby nas rozumiano, że postępek króla Ezechiasza miałby służyć za przykład, dla dzieci Bożych, aby w podobnych warunkach postąpili, to jest, aby w razie własnej choroby lub drogich nam osób, aby prosić Boga o zachowanie od śmierci lub podniesienie z choroby. Zachodzi wielka różnica między naszym stosunkiem do Boga, a stosunkiem króla Ezechiasza. Pomimo, że on był mężem Bożym, lecz żył na długo przed rozpoczęciem się powołania wieku ewangelicznego, zatem nie mógł być spłodzonym z Ducha Św., ponieważ Jezus jeszcze nie cierpiał i nie był uwielbiony, aby Duch Św., mógł być zesłany (Jana 7:39; 1 Piotra 1:11). Ci, co są teraz poświęconym ludem Bożym znajdują się zupełnie w odmiennych warunkach i stosunku do Boga aniżeli dawniejsi święci, którzy żyli przed wiekiem Ewangelii. Naśladowcy Chrystusa uczynili z Bogiem przymierze, poświęcili wszelkie ziemskie dobra a nawet życie, by w zamian otrzymać dobra duchowe i szczególniejsze łaski duchowe, przywileje, opiekę Bożą itp.

Z tego punktu zapatrywania nie byłoby pożyteczną ani rozsądną rzeczą prosić Boga o rzeczy ziemskie jakiego bądź rodzaju, gdyż to mogłoby podziałać na szkodę Nowego Stworzenia. Pan Jezus powiedział, iż Ojciec Niebieski wie, czego potrzebujemy pierwej niż byśmy Go, o co prosili. Naśladowcy Chrystusa raczej powinni zdać się na wolę Bożą w tym względzie, ponieważ Pan wie, co nam jest najbardziej potrzeba dla naszego prawdziwego dobra; powinni przy tym pamiętać, że wszystkie rzeczy pomagają ku dobremu tym, co miłują Boga, którzy są Jego i są powołani według postanowienia Bożego. Ich modlitwą powinno być: „Nie moja, ale Twoja niech się stanie wola”. Poświęceni Bogu, gdyby chcieli przeprowadzić swoją wolę, w jakikolwiek sposób, a nie poddaliby się pod wolę Bożą, znaczyłoby tyle, co odbierać berło najwyższemu władcy, znaczyłoby i to, że zerwali z Bogiem przymierze, bo w tym przymierzu wyrzekli się własnej woli a jedynie mieli czynić wolę Bożą.

Że Ezechiasz miał wyzdrowieć i żyć jeszcze piętnaście lat, Pan Bóg dał mu znak jako dowód. W 2 Król. 20:8 czytamy, że Ezechiasz żądał znaku od Boga. To powoduje ogólne zainteresowanie i sprowadza pytanie, czy jest rzeczą właściwą żądać od Boga znaku. Pismo Św. mówi nam, że Pan Bóg dał Gedeonowi znak jako odpowiedź na jego modlitwę i to do wyboru – podobnie jak Pan Bóg dał Ezechiaszowi: Czy „chcesz, żeby cień postąpił na dziesięć stopni, albo żeby się na wstecz wrócił na dziesięć stopni”. Ezechiasz wybrał to ostatnie, co uważał za trudniejszą rzecz do wykonania, a zatem pewniejszy znak. Przypominamy sobie jak Chrystus Pan za to strofował Żydów, że żądali cudów i znaków tj. znamion. „Rodzaj zły i cudzołożny znamion żąda (…)” itd. Do żądania znamion – znaków – mogą być dwa powody. Najpierw zupełna niewiara, zaś z drugiej strony, prawdziwa wiara może żądać znaku dla potwierdzenia posiadanej wiary i to, co można zauważyć w sprawie Gedeona, Ezechiasza. Co się tyczy ludu Bożego – Nowego Stworzenia – to nie radzilibyśmy próbować Boga, czyli żądać od Niego znaków, ponieważ wiemy, żeśmy zostali powołani do wysokiego powołania, którego próbą jest wiara i to jest przyczyna, dlaczego Pan Bóg w wieku ewangelicznym wykonywa bardzo mało znaków tj., zewnętrznych objawień, aby Jego lud chodził według wiary.

KOMPAS KRÓLA ACHAZA

Ojciec Ezechiasz król Achaz, zbudował kompas, czyli zegar słoneczny, najnowszy wynalazek owych czasów, dla mierzenia czasu dnia na godziny. Był zbudowany ze stopni, czyli schodów po obu stronach, ze słupem, albo obeliskiem w środku, który tak był ustawiony, że wschodzące słońce padało na wierzchołek tegoż i rzucało cień na najniższy stopień zachodniej strony kompasu. Gdy słońce podnosiło, się coraz wyżej, natenczas cień postępował stopień po stopniu wyżej i wyżej, aż przechodził na zachód, cień zaczął padać i przedłużać się na wschodnią stronę kompasu, przechodząc stopień po stopniu; każdy z tych stopni oznaczał pół godziny.

Posunięcie cienia na dziesięć stopni wstecz, czyli dziesięć schodów na kompasie dało się bardzo łatwo zauważyć nie tylko królowi, który tego znaku wyglądał, ale każdy z domowników mógł to dostrzec jak również i pospólstwo, które bywało informowane o różnych sprawach królewskich szczególnie tego rodzaju. Był to cud prawdopodobnie tego rodzaju, jaki był okazany Jozuemu, któremu promienie słoneczne przyświecały jeszcze po zachodzie słońca w dolinę Ajalon. Ne mamy na myśli, aby Pan Bóg powstrzymał ziemię, w swym obrocie lub cofnął wstecz bieg słońca. W tych wydarzeniach, które nazywamy cudem, prawdopodobnie Pan Bóg użył sposobów łatwiejszych aniżeli powyżej wspomniane. Prof. Garbett oświadcza, iż w tym wydarzeniu (powyżej opisanym) ma on doskonałą i praktyczną ilustrację i opisuje działalność tegoż astronomowi Richardowi A. Prostor jak następuje:

MOŻLIWOŚĆ CUDU

„Przesunięcie cienia na kompasie, o którym to zdarzeniu przepowiadał prorok Izajasz choremu Ezechiaszowi możliwe jest, wydarzyło się wtedy, kiedy wydarzają się następujące okoliczności:, (1) gdy górna atmosfera znajduje się w takim stanie, że powoduje Parhelja tj. dwa jasne poboczne słońca, czyli słońca fałszywe, które się pojawiają na przeciwnej stronie słońca; i (2) gdy w powietrzu trafią się pędzone prądem chmury dość gęste, iż z trzech dwie często się zbiją w jedną. Gdy rzeczywiste i fałszywe słońce jest zakryte, wtedy tylko zachodnie może rzucać cienie. Natenczas trafia się, że słońce rzuca cień na kompas o półtora godziny później; lecz jeżeli prąd chmur zasłania wschodnie, w tej chwili cienie słoneczne wskazują o półtora godziny wcześniej. Parhelja, czyli fałszywe słońce są zawsze powodowane przez łamanie się promieni dwóch płaszczyzn równobocznych trójogniastych pryzmów, tj. fibrów, włókien lodu, – ich kątowa odległość od słońca jest pewnym zboczeniem, takie graniastosłupy lodu wytwarzają najjaśniejsze, czyli żółte promienie, które są blisko ćwiercią prawego kąta; zatem koło kompasu Ezechiasza podzielone na czterdzieści części, co prawdopodobnie tak było (biorąc na uwagę jak często ta liczba się trafia w prawach i przepisach Hebrajskich jak również i w historii, częściej niż każda inna liczba ponad dziesięć) zatem posunięcie, lub cofnięcie się cienia mogło być dziesięć takich części. W marcu 1848 roku, tego rodzaju wydarzenie miało miejsce na każdym kompasie znajdującym się na wyspie Partsea i prawdopodobnie w znacznej części Hampskireu. Parhelja była dość jasną około godziny 11 przed południem a jeszcze jaśniejszą około 1-ej po południu”.

Poznanie sposobów, jakimi się Bóg posiłkuje przy wykonywaniu tych rzeczy, nie zbija tychże. Na przykład: Kiedyś dowiemy się, w jaki sposób nasz Pan zamienił wodę w wino w Kanie Galilejskiej, lecz nasza znajomość tego procesu, przez który to zostało uczynione nie zmniejszy ważności, cudu, który przechodzi ludzkie zdolności, podobnie jak cud, który teraz rozważamy. Wszystkie prawa natury są poddane Bogu Stwórcy wszelkich rzeczy, a to jest dostateczne dla naszych oczu i uszu wiary.

DZIĘKCZYNIENIA EZECHiASZA ZA WYBAWIENIE

Ezechiasz po powrocie do zdrowia ułożył pieśń dziękczynną, w której wysławia Boga za wyzwolenie go z paszczy śmierci – grobu. W tej pieśni opisuje swoje wrażenia o śmierci i swoją radość z powrotu do zdrowia. Uczucia swe wyraża tymi słowy: „Jam rzekł w ukróceniu dni moich: Wnijdę do bram grobu, pozbawion będę ostatka lat swoich(…)jako żuraw i jaskółka szczebiotałem, stękałem jako gołębica; oczy moje ku górze podniesione były; i rzekłem: Panie! gwałt cierpię, przedłuż mi żywota. Ale cóż mam więcej rzec? Onci mi powiedział i sam uczynił, że żyć będę” (Uznaje, że nie, suszone figi, lecz Pan sprawił uleczenie). Oświadczając dalej o skutku, jakie miały mieć na jego życie: „Wszystkim będzie znajomy żywot dychania mego, żeś mi zdrowie przywrócił a zachowałeś mnie przy żywocie (…) mimo wszystkie lala swe po gorzkości duszy mojej (…) Oto czasu pokoju przyszła na mnie gorzkość najgorzciejsza; ale się Tobie podobało wyrwać duszę moją z przepaści skażenia, przeto, żeś zarzucił w tył swój wszystkie grzechy moje, albowiem nie grób wysławia Cię, ani śmierć chwali Cię, ani ci, co w dół wstępują oczekują prawdy Twojej. Żywy, ten Cię wysławiać będzie, jako ja dzisiaj” w. 9-19.

Życzeniem Ezechiasza było żyć, służyć i chwalić Boga. Wiedział dobrze, iż tych rzeczy nie mógłby czynić w grobie – w śmierci – i że jedyna nadzieja, jaka być może w śmierci, jest zmartwychwstanie. Sprawa ludu Bożego nawet odkupionego drogocenną krwią w ciągu wieku Ewangelii jest podobną. Właściwie oni pragną nie, żeby byli zewleczeni, ale przyobleczeni niebieską nagrodą. Przy końcu tegoż wieku rzecz się cokolwiek inaczej ma niż przedtem. Teraz żyjemy w obecności Syna człowieczego i bierzemy na uwagę, co jest napisane, że choć wszyscy muszą umrzeć, to jednak, którzy okażą się wiernymi, nie będą potrzebowali zasypiać snem śmierci, jak świeci przed wtórym przyjściem Chrystusa, lecz będą przemienieni w oka mgnieniu – w chwili śmierci – przemienieni na duchowe istoty ci wszyscy, którzy miłują Pana. Z naszego punktu zapatrywania śmierć straciła swoją siłę, ponieważ Chrystus odkupił nas z mocy grobu i śmierci, i z czasem wyprowadzi wszystkich, którzy są w grobach, aby mogli otrzymać sposobność powrócenia do harmonii z Bogiem, a tym sposobem otrzymać żywot wieczny. Dla nas śmierć straciła swój postrach jeszcze z tego względu, że nie będziemy potrzebowali oczekiwać nagrody jak inni. Zatem wyczekujmy naszej przemiany i starajmy się tak postępować i przygotować nasz charakter i nasze serca, abyśmy byli zawsze gotowi przyjąć tę chwilę z radością.

“Jeszcze bez odpowiedzi! Modlitwy, które twoje usta błagały
W agonii serca przez te wiele lat;-
Czy wiara zaczyna zawodzić? Czy nadzieja odchodzi?
I myślisz, że wszystkie te spadające łzy są na próżno?
Nie mów, że Ojciec nie wysłuchał twej modlitwy:
On jeszcze odpowie na twoje właściwe pragnienie – kiedyś, gdzieś”.

====================

— 1 lipca 1905 r. —