R3861-299 Studium biblijne: Niedaleko od Królestwa

Zmień język 

::R3861 : strona 299::

NIEDALEKO OD KRÓLESTWA

EW. MARKA 12:28-34,38-44 – 7 PAŹDZIERNIKA –

„Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego”.

W NASZYM rozważaniu z 15 września przebadaliśmy odpowiedź, jakiej we wtorek poprzedzający ukrzyżowanie naszego Pana, udzielił On faryzeuszom, herodianom i saduceuszom. Ta lekcja jest z nią ściśle związana. Otóż jeden z uczonych w Piśmie i znawców Prawa Zakonu, szczerze zauważył mądrość odpowiedzi naszego Pana, której udzielił faryzeuszom, saduceuszom i postawił pytanie na temat Prawa Zakonu. Ono było całkiem powszechne wśród Żydów, a mianowicie: które przykazanie jest pierwsze, lub główne, czyli najważniejsze. Przychodzi tu na myśl fakt, że przy innej okazji kolejny uczony w Piśmie zadał Panu podobne pytanie, a nasz Pan zachęcił go do udzielenia odpowiedzi, dopytując: „a ty co mówisz?”. Jednak w omawianym przypadku Jezus odpowiedział na pytanie wprost, cytując z podsumowania dziesięciu przykazań (5 Moj. 6:4,5). „Słuchajże Izraelu: Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej”.

Naszą uwagę zwraca komentarz poświęcony tym słowom Pisma Świętego w podręczniku dla nauczycieli szkółki niedzielnej, w której czytamy:

„Te słowa opisują, oznaczają Boga, którego mamy miłować absolutnie. Jehowa, Bóg Izraela, jest jedynym absolutnym, samoistnym, wiecznym Bogiem – On i tylko On. To On jest Stwórcą, Władcą, Opiekunem, Przewodnikiem, Zbawicielem, Ojcem i Źródłem wszystkiego, co dobre. Jedną z najlepszych przysług, jakie nauka oddała religii na temat istnienia tylko jednego Boga, jest kompletność dowodu potwierdzającego założenie, że materia i siła stanowi jedność rządzącą całym poznanym wszechświatem. Jedność prawa moralnego jest kolejnym niepodważalnym dowodem.

„Żaden unitarianin nie może nalegać na absolutną jedność Boga z większą szczerością i naciskiem, niż robią to trynitarianie. Wierzymy w jednego Boga i tylko jednego. Byłoby rzeczą straszną, gdyby istniały przeciwstawne bóstwa, wśród których jedne mają jedno królestwo władzy, a inne kolejne. Nie byłoby wtedy żadnego pokoju, bezpieczeństwa, wywyższenia

::R3861 : strona 300::

duszy, żadnego zapewnienia o nadziei, żadnego wiecznego nieba”.

ANI UNITARIANIN, ANI TRYNITARIANIN

Wydaje się, że Trynitarianie i Unitarianie podzielili Prawdę pomiędzy siebie, tak że żadna ze stron nie posiada jej w biblijnym znaczeniu. Unitarianie z uwagi na ich nazwę należą do wyznaniowej denominacji i sądząc po ich publicznych deklaracjach, odrzucają Jezusa jako szczególnego Syna Bożego, który wraz z Ojcem istniał przed stworzeniem świata, a następnie opuścił niebiański stan, aby stać się człowiekiem i dokonać odkupienia Adama i jego rodu. On umarł za nasze grzechy, a mocą Ojca został podniesiony ze stanu śmierci, wysoko ponad aniołów, zwierzchnictwa i moce, ponad każde imię, które zostało nadane, aby mieć udział w Boskiej naturze, czci i chwale. Dlatego też z punktu widzenia Unitarian nasz Pan Jezus wydaje się jedynie dobrym człowiekiem i szlachetnym przykładem jak dobrze żyć. Według tego poglądu nasz Pan nie posiada natury Boskiej, ale ludzką. Otóż nie możemy przyjąć powyższego twierdzenia za naukę Pisma Świętego.

Musimy poprzeć przeciwny pogląd, który mówi, że ten, który był bogaty, dla naszego dobra stał się nędzarzem; i nie tylko doświadczył poniżenia, ale potem doświadczył jeszcze większego wywyższenia, tak że w rezultacie wszyscy ludzie powinni także czcić Syna na równi, jak czczą Ojca. Chociaż nie możemy wraz z trynitarianami przyznać, że to ostatnie stwierdzenie oznaczałoby, że Ojciec i Syn są jednością w osobie, to jednak my twierdzimy, że są jednym w celu, planie, współdziałaniu i harmonii serca, czyli jednym w tym samym znaczeniu, jakiego Mistrz pragnął dla Swych uczniów, modląc się, aby wszyscy byli jedno z Ojcem i z Nim samym: „Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze! we mnie, a ja w tobie; aby i oni w nas jedno byli”. To jednak pogląd trynitarian, chociaż bliższy Prawdzie niż przedstawiany przez unitarian, jest pod niektórymi względami daleki od Prawdy i niejasny zarówno dla głowy, jak i serca, a także proporcjonalnie szkodliwy dla sprawy Pańskiej. Jak to wyraźnie stwierdza cytat naszego Pana z prawa Zakonu: „Pan Bóg nasz, Pan jeden jest”, a nie trzema Bogami.

OJCIEC I SYN JEDNOŚCIĄ W UCZUCIACH

Syn Boga nie jest Ojcem, ale Synem, który „od Boga wyszedł”, i który był początkiem Bożego dzieła stworzenia (Jana 8:42; Obj. 3:14). Nawet zanim stał się ceną okupu za człowieka, Jego bliski związek z Ojcem oraz jedność serca i celu z Nim są wyraźnie pokazane w Piśmie Świętym. Mamy zapewnienie, że był On „Słowem Boga” – Logosem, wyrażeniem twórczym, wybranym przez Ojca sposobem komunikacji. Mamy zapewnienie, że o ile Ojciec był jedynym Bogiem stojącym ponad wszystkimi, to Syn, Logos, był Bogiem ponad wszystkimi innymi, najbliższy Ojca, ale podległy Ojcu. Mamy zapewnienie, że był On czynnym przedstawicielem Ojca w całym dziele stworzenia, tak że „[…] wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało” (Jana 1:1-3). On sam potwierdza Swą podległość wobec Ojca: „[…] Ojciec mój większy jest niż ja”, „[…] mię posłał Ojciec […]”, „[…] jako mi powiedział Ojciec, tak mówię” (Jana 14:28; Jana 20:21). Ta podległość i zależność od Ojca była nie tylko prawdziwa w odniesieniu do naszego Pana, gdy był w ciele i zanim stał się ciałem, ale jest wyraźnie potwierdzona wobec Niego od chwili Jego zmartwychwstania do chwały, czci i nieśmiertelności – do Boskiej natury.

Apostoł pisze do nas, że chwała, cześć i moc Tysiącletniego Królestwa zostaną udzielone przez Ojca szczególnie Synowi i że gdy Syn całkowicie ukończy wyznaczoną Mu pracę, to przekaże Królestwo Bogu, czyli Ojcu, a Ojciec zostanie uznany za będącego „[…] wszystkim we wszystkim” całego wszechświata (1 Kor. 15:28). Każda wypowiedź natchnionego Słowa Bożego pozostaje w całkowitej zgodzie z tym, co tu zacytowaliśmy. Na przykład, odnieśliśmy się już do stwierdzenia, że On i Ojciec są jednym, i wykazaliśmy, że miał na myśli nie jedność w odniesieniu do władzy lub osoby, ale jedność w odniesieniu do ich planów, celów i pracy, bo On odrzucił własną wolę, aby czynić wolę Ojca. W ten sam sposób Syn pragnie, aby wszyscy, którzy zostaną uznani za Jego uczniów, i wkrótce stanowić będą Jego Oblubienicę, odrzucili własną wolę i byli całkowicie posłuszni woli Ojca, i tym samym pozostawali w najpełniejszej harmonii z Ojcem i Synem, „aby i oni w nas jedno byli”. Zgodne z tą opinią jest też oświadczenie naszego Pana: „kto mnie widzi, widzi i Ojca mego”, co oznacza, że mając naturę ziemską, ludzkość nie mogłaby zobaczyć istoty duchowej, jak napisano: „[…] bo nie ujrzy mię człowiek, aby żyw został” (2 Moj. 33:20). Doskonała istota ludzka byłaby najlepszym obrazem Niebiańskiego Ojca, który rodzaj ludzki byłby w stanie ujrzeć naturalnym okiem, a taką właśnie ujrzeli w osobie naszego Pana Jezusa, obrazie Ojca w ciele. Dalszą i pełną analizę tego tematu czytelnik znajdzie w Brzasku Tysiąclecia, TOM V (w następnych latach był on wydawany pod nazwą Wykłady Pisma Świętego – przyp. tłum).

JAK DOSKONALE MIŁOWAĆ BOGA

Podana tu definicja należnej naszemu Stwórcy miłości jest ogólnie zrozumiała: nasze serca, nasze uczucia, muszą Go w pełni czcić i miłować. Nasza dusza, nasze jestestwo, nasze ciało, muszą być kontrolowane przez miłość do Boga. Nasz

::R3862 : strona 300::

umysł musi podobnie uznać, uczcić, docenić i miłować Pana, a siła naszego umysłu lub ciała musi uznać, że jest On godny każdej inspirowanej miłością służby, jaką możemy wyświadczyć. Nie tylko to, ale nasze serca, umysły itp., nie mogą być podzielone w swej miłości, bo Pan musi być dla nas na pierwszym miejscu w każdym znaczeniu tego słowa. Oznacza to całkowite poświęcenie czasu, talentu, wpływu, wszystkiego, co posiadamy, czyli oznacza to stan serca, który jest nieznany przeważającej większości, a nawet tym, którzy są usprawiedliwieni z wiary w drogocenną krew i którzy mają pewną miarę pokoju z Bogiem dzięki Panu Jezusowi. Taka pełnia miłości do Ojca nie stanowi początku stanu poświęconego Chrześcijanina, ale jego pełnię i kompletność. Nie przedstawia jego postawy wtedy, kiedy rozpoczyna uczyć się w szkole Chrystusa, aby się od Niego uczyć, ale stan, jaki musi osiągnąć, zanim otrzyma ocenę lub będzie gotowy do otrzymania dyplomu uprawniającego do niebiańskiego stanu.

NAJPIERW CZEŚĆ – POTEM MIŁOŚĆ

Cześć dla Pana jest początkiem mądrości, ale nie jest jej końcem. Nie możemy miłować Boga, zanim się z Nim nie poznamy i nie dowiemy się o przedstawionych w Nim cudownych przymiotach. Stąd ważność wiedzy wykazanej w każdym miejscu w Słowie Bożym. „A toć jest żywot wieczny, aby cię poznali samego prawdziwego Boga, i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (Jana 17:3). Bojaźń lub cześć w stosunku do Boga jest naszą pierwszą wiedzą i gdy zostaniemy właściwie wyćwiczeni, dzięki temu Pan w coraz większym stopniu ujawni się nam jako ten, który został wyznaczony, by być Drogą, Prawdą i Życiem – nikt nie przyjdzie do Ojca inaczej jak tylko dzięki Niemu. Jest wiele lekcji, których trzeba się nauczyć w odniesieniu do mocy i wspaniałości, mądrości i sprawiedliwości naszego Boga, zanim będziemy w stanie

::R3862 : strona 301::

zrozumieć i „poznać miłość Chrystusową przewyższającą wszelką znajomość”.

Gdybyśmy byli całkowicie doskonali, tak jak doskonały był Adam, mielibyśmy tylko niewielkie trudności z właściwym ocenieniem Boskiego charakteru, ponieważ doskonały człowiek był stworzony na Boskie wyobrażenie i dlatego też z łatwością był w stanie docenić Boskie przymioty i atrybuty. Natomiast, my – zrodzeni w grzechu i ukształtowani w nieprawości – wszyscy mniej lub bardziej odpadliśmy od doskonałości i musimy uczyć się poznawać naszego Boga. Jak to już wskazaliśmy, nasz upadły stan pozwala nam dowiadywać się o Jego mądrości, sprawiedliwości i mocy szybciej, niż uczymy się o Jego miłości. Rzeczywiście, Boża miłość nie została jeszcze pokazana światu w ogólności. Została pokazana jedynie stosunkowo małej liczbie, a ci, którzy się w niej znaleźli, widzą ją jedynie oczyma wiary. Apostoł potwierdza: „Przez to objawiona jest miłość Boża ku nam, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy żyli przez niego” – 1 Jana 4:9.

Jakże niewielu zdaje sobie sprawę z potrzeby tej ofiary! Tylko ci potrafią docenić miłość, która była jej podłożem i która się przez nią objawiła. Przeważająca większość ludzi jest ślepa na te sprawy, oni muszą czekać, na tę chwilę, gdy docenią miłość Bożą, czekać aż do chwalebnego czasu przepowiedzianego w proroctwach, gdy wzejdzie Słońce Sprawiedliwości i przegna ciemność i grzech, gdy nie będzie już żadnego przekleństwa spoczywającego na ludzkości całego świata, kiedy Szatan będzie związany i dojdzie do tego, że wiedza o Panu napełni całą ziemię. To wtedy cały rodzaj ludzki ujrzy miłość Bożą, która przewyższa wszelki rozum, jako jeden z głównych elementów chwały Bożej. Dzięki Bogu za to, że dostąpiliśmy tak wspaniałej łaski, dzięki której oczy naszego zrozumienia otwierają się na tę wspaniałą Bożą miłość wcześniej, niż nastąpi błogosławienie i oświecenie świata! Niemniej jednak, do tych najbardziej oświeconych to właściwe ocenienie Boskiego charakteru jako Boga miłości przyszło stopniowo, krok po kroku, w miarę jak dochodziliśmy do zrozumienia długości, szerokości, wysokości i głębokości Boskiego planu. Doszliśmy też do właściwej oceny miłości, która leży u podstaw tego planu, wprowadzając go w życie i gwarantując jego chwalebne zakończenie.

WIEDZA NIEZBĘDNA W MIŁOŚCI

Proporcjonalnie do tego, jak rozpoznajemy doskonałość Boskiego charakteru, jesteśmy w stanie w tym samym stopniu miłować Pana z całego serca i umysłu, całym naszym jestestwem i z całej mocy. Chrześcijanin, który osiągnie to w swym sercu, z pewnością osiągnął cel wyrażony w tym przykazaniu – pierwszym przykazaniu, głównym przykazaniu. Pan może dozwolić, aby on był próbowany, sprawdzany i doświadczany według zasad takiej miłości, i aby okazał stałość w miłości, ale cały czas, gdy był w taki sposób doświadczany, podlega temu wzorcowi Boskiego prawa. Należy jednak rozróżnić pomiędzy wzorcem serca, według którego Pan sądzi Kościół, a standardem ciała, którym te same osoby mogłyby być oceniane przez innych. Z powodu słabości ciała, miłość serca do Pana może czasami nie być całkowicie i jasno wyrażona, tak aby była widoczna dla całej ludzkości. Świat, który sądzi, patrząc jedynie na nasze ciało, nie zna nas. Pociechą dla naszych serc jest to, że Ojciec jest świadomy naszej miłości i oddania, że ocenia nas nie według ciała, ale według posiadanego ducha, serca, intencji i nowego umysłu. W miarę jak uświadamiamy sobie niedoskonałość naszego ciała i naszą niezdolność do okazania miłującego oddania naszego serca i umysłu, istoty i mocy, powinnyśmy posiadać miłosierdzie i współczucie dla naszych współbraci, którzy w mniejszym lub większym stopniu okazują w swoim ciele praktykowane przez nich oddanie serca. Tak jak Pan cierpliwie czeka, aż rozwiniemy w naszym życiu owoce Ducha, łaski Ducha, tak też wypada, abyśmy i my cierpliwie czekali na współczłonków ciała, aż oni dołożą starań, aby także odnowić się w myśli, słowie i uczynku, i całkowicie uświęcić się dla Mistrza i na Jego użytek.

„BLIŹNIEGO TWEGO, JAKO SIEBIE SAMEGO”

W razie, gdyby ów doktor prawa Zakonu źle rozumiał, Pan zacytował następujące stwierdzenie z (3 Moj. 19:18): „[…] miłuj bliźniego twego, jako siebie samego […]”, i to je właśnie wskazał też jako mające pierwszorzędne znaczenie i zajmujące bliskie, drugie miejsce względem poprzedniego oświadczenia miłości dla Boga. Jak to zostało stwierdzone w innym miejscu, na tych dwu przykazaniach opierał się cały Zakon, całe prawo Zakonu i prorocy. Innymi słowy, zachowanie tych dwu wiąże się, opiera i obejmuje każdy punkt Boskiego prawa. Dlatego też właściwe jest, abyśmy jako Duchowi Izraelici zwrócili uwagę na to, jak również i na drugie przykazanie. Słyszymy jak Apostoł Jan, jako rzecznik Pana, oświadcza: „Jeźliby kto rzekł: Miłuję Boga, a brata by swego nienawidził, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widział, Boga, którego nie widział, jakoż może miłować?” – 1 Jana 4:20.

Dobrze jest, że zachowujemy ten test tuż przy sercu, abyśmy nie zwodzili samych siebie. Miłość, najwspanialszy atrybut na świecie, jest powiązana z wszystkimi innymi sprawami we wszechświecie. O ile Bóg powinien być na pierwszym miejscu w naszym sercu i uczuciach, to jednak trudniej jest wymierzyć posiadaną przez nas miłość do Boga niż naszą miłość do człowieka. Miłość jest przeciwieństwem samolubstwa i nawet „nie szuka swoich” praw, mimo iż może się zdarzyć, że miłość jest ograniczana i zarządzana przez sprawiedliwość i mądrość. Jakże wspaniała lekcja związana z wszystkim, co zawiera się w słowie miłość, jest nam dostarczona przez Pana za pośrednictwem Apostoła w (1 Kor. 13:1-13), który pokazuje nam nie tylko, jakie elementy zachowania powiązane są z miłością, ale jakie cechy są przeciwieństwem miłości – które cechy naszego charakteru powinny być rozwijane, a które ograniczane, podbijane i uśmiercane.

Rozmówca naszego Pana był niewątpliwie szczery. Zauważył nie tylko mądrość odpowiedzi udzielonej przez Pana tym, którzy usiłowali Go zaskoczyć, ale jednocześnie otrzymał wspaniałą ilustrację tej mądrości, kiedy została ona skrupulatnie zastosowana w stosunku do najważniejszej z wszystkich doktryn – do najważniejszych zarysów Boskiego prawa. Jego odpowiedź brzmiała: „Nauczycielu! zaprawdę dobrześ powiedział, iż jeden jest Bóg, a nie masz inszego oprócz niego. I miłować go ze wszystkiego serca i ze wszystkiej myśli i ze wszystkiej duszy i ze wszystkiej siły, a miłować bliźniego jako samego siebie, więcej jest nad wszystkie całopalenia i ofiary”. Zauważając jego szczerość, Jezus skierował do niego słowo zachęty, które powinno być dla niego wielką pomocą: „Niedalekoś jest od królestwa Bożego”.

Każdy, kto szczerze uznaje objawione tu właśnie prawdy, musi z pewnością posiadać uczciwe serce, i tym samym być tego rodzaju człowiekiem, którego Pan z przyjemnością widziałby wśród tych, którzy przystępują do klasy Królestwa dzięki temu, że Go całkowicie przyjęli jako swego Odkupiciela i na podstawie całkowitego poświęcenia w Jego służbie

::R3862 : strona 302::

wszystkich swych sił i talentów. Na tym polegałoby wypracowanie w praktyce tego wspaniałego przykazania – pełni miłości do Boga, która doprowadziłaby do usilnych starań, aby służyć i sprawić Mu radość w każdy możliwy sposób, i miłości do bliźnich, którzy czerpią ogromne zadowolenie z opowiadania dobrej nowiny o wielkiej radości, która będzie wszystkim ludziom. Czytamy, że po tym żaden człowiek nie odważył się zadać Jezusowi żadnego pytania. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że będąc z Boskiego zamiaru, Jego służba i nauki osiągnęły swe wypełnienie – ukończenie, lub też prawdopodobnie, może to oznaczać, że wszystkie klasy Jego religijnych przeciwników miały dla Mistrza taki podziw i szacunek, że ich członkowie obawiali się podjęcia próby stawiania dalszych pytań, bo mogłoby to jedynie skończyć się dla nich samych katastrofalnie, obnażając ich własne braki i wzmacniając Jego pozycję jako wielkiego Nauczyciela.

„STRZEŻCIE SIĘ BAŁWANÓW”

Całkiem znaczna liczba szczerych naśladowców Pana zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które osacza nas wszystkich w związku z okazywaniem zbyt wielkiej miłości i hołdu w stosunku do jakiegokolwiek ziemskiego stworzenia, i tym samym do pewnego stopnia ograbiając Boga z tego, co Mu się należy. Wydaje się, że taka myśl Apostoła zawiera się w powyższym wyrażeniu. W żadnym razie Apostoł nie pomyślał, że Chrześcijanie stają się rzecznikami przemocy i agresji, ale rzeczywiście zdawał sobie sprawę z faktu, że ludzkie serce może poświęcić się w służbie bogactwa i sławy. A niektórzy z ludu Pańskiego, którzy nie ulegają takim bożkom, są w niebezpieczeństwie przenoszenia zbyt dużej miary miłości na żonę lub męża, rodzica lub dziecko, brata lub siostrę, czcząc ich tym samym bałwochwalczo i powodując pojawienie się ziemskiego pochodzenia

::R3863 : strona 302::

chmury pomiędzy ich sercem i Ojcem Niebiańskim. Dobrze, jeśli jesteśmy czujni i pamiętamy, że bez względu na to, jak bardzo kochamy innych, to nasze serca muszą zupełnie należeć do Pana w tym znaczeniu, że On będzie pierwszym i najważniejszym, i jeśli będzie to konieczne, to każda ziemska więź, choćby najczulsza, może być zerwana, ale nie ta, która wiąże nasze serca z Panem.

Kiedy ogarnie nas taki strach, gdy uświadomimy sobie, że zagraża nam takie niebezpieczeństwo, to pamiętajmy, że mogą być dwa sposoby rozwiązania pojawiającej się trudności: jeden będzie polegać na zniszczeniu pewnej miary naszej miłości do ziemskich dążeń i uwarunkowań, drugi będzie wiązał się ze zwiększeniem miłości do sfery niebiańskiej. Będzie to z pewnością zgodne z Boskim zarządzeniem mówiącym, że powinniśmy dokonywać wyborów w odniesieniu do umiłowania rzeczy ziemskich, rozeznawać którekolwiek sprawy są sprawiedliwe, które prawdziwe, które czyste, które chwalebne, które cieszą się dobrą sławą, i oddalać od siebie wszystkie inne jako niegodne nas jako Nowych Stworzeń w Chrystusie. Oczywiście nie może to oznaczać, że powinniśmy kogokolwiek nienawidzić, chociaż może to oznaczać, że będziemy dostatecznie oddzieleni od tych, których wpływ będzie przeciwny do tych wskazówek i zasad, które zostały ustanowione w Boski sposób. Gdy całkowicie skoncentrujemy naszą ziemską miłość na dobrych i szlachetnych osobach, i szczególnie je docenimy ze względu na ich związek z tym, co doskonałe, z Panem i Jego wzorcami, powinniśmy wtedy zmierzyć posiadaną do nich miłość i porównać do miłości do Ojca, i podjąć decyzję, że miłość do Boga musi być coraz bardziej doskonalona, aż dalece przewyższy i przeważy jakąkolwiek miłość ziemską, bez względu na to, jak jest ona cenna. Kiedy to zrozumiemy, to nie będziemy kochać drogich nam cielesnych osób mniej, natomiast Niebiańskiego Ojca proporcjonalnie dużo bardziej. Możemy być pewni, że to właśnie będzie właściwa postawa, którą Bóg najbardziej pochwali.

ZACHOWANY NA UŻYTEK MISTRZA

Powyższa myśl przedstawiona jest w wierszu cytowanym przez Pannę Havergill (Frances Ridley Havergal – 1836-1879 – przyp. tłum.) w jej publikacji zatytułowanej Kept for the Master’s Use (Zachowany na użytek Mistrza – przyp. tłum.):

„Drżę, gdy rozmyślam
Jak bardzo go kocham: ale odsuwam
Od siebie tę myśl, by miłować go jeszcze bardziej; –
Zaprawdę, obawiam się, że za bardzo”.

„Droga Eleonoro,
Czy kochasz go tak bardzo, jak Chrystus nas miłuje?
Niech twe usta mi odpowiedzą”.

„Dlaczego mnie pytasz, kochana?
Nasze serca są ograniczone, a miłość Chrystusa jest nieskończenie wielka”.

„Dopóki więc nie osiągniesz wzoru tej miłości,
Niech cię nie trapią obawy ani głos w dobrej wierze ostrzegający,
Że kochasz »za bardzo«. On bowiem powiedział,
Jak bardzo – a któż się odważy zmienić jego miarę –
»Miłujcie tak, jak ja was umiłowałem«.
O słodkie przykazanie, które dalece przewyższa
Najpotężniejszy impuls najczulszego serca!
Wystarczyło zwykłe pozwolenie; ale ten,
Który zna nasze pragnienia i naszą bojaźliwość,
Łaskawie zdecydował, że pozwoli nam uczynić to,
Co przynosi nam ziemskie szczęście,
I nie musimy bać się przekroczenia granicy,
Ponieważ tego nie potrafimy. Och, ta szerokość i długość,
Ta głębokość i wysokość miłości, która przewyższa wiedzę!
Lecz Jezus rzekł: »Jak ja was umiłowałem«”.

„O Beatrycze, pragnę poczuć blask słońca,
Który to powinno przynieść; ale istnieją inne słowa
Niosące chłód zmierzchu. Napisano: »Strzeżcie
Się bałwanów«. Jak mam okazać posłuszeństwo?”

„Och, nie miłując mniej, ale miłując bardziej.
Nie dlatego, że kochamy naszych drogich
Za bardzo, ale że Boga za mało. Tak jak lampa
Niesiona przez górnika na zacienionym czole
Świeci tylko w mrocznej ciemności,
Lecz blask jej ginie na tle jasnego nieba,
Tak też i twoja maleńka pochodnia naszej najgłębszej miłości
Ustawiona we wspaniałym słonecznym blasku miłości Bożej,
Choćby w pełni rozniecona i podsycana, nie rzuca cienia
I nie olśniewa swym blaskiem, zalana potężniejszym światłem”.

„STRZEŻCIE SIĘ NAUCZONYCH W PIŚMIE”

Sposobności naszego Pana, aby nauczać Apostołów, zmniejszały się raptownie, a nasz Pan siedząc w lub obok Świątyni, rzekł do nich: „Strzeżcie się nauczonych w Piśmie, którzy chcą chodzić w szatach długich, i miłują pozdrawiania na rynkach i pierwsze stołki w bóżnicach, i pierwsze miejsca na wieczerzach; Którzy pożerają domy wdów, a to pod pokrywką długich modlitw: cić odniosą cięższy sąd”.

Nasz Pan nie powiedział, że wszyscy uczeni w Piśmie, wszyscy uczeni doktorzy Prawa, mieli niepochlebne cechy, które ganił. Raczej możemy go zrozumieć w ten sposób: Uczono was, abyście czcili i szanowali wykształconych uczonych w Piśmie lub nauczycieli waszego narodu, ale uważajcie na tych z nich, którzy posiadają charakterystykę, którą właśnie odrzuciłem. Są oni daleko od stanu Królestwa; ich samolubstwo ujawnia się w sposobach postępowania, które wymieniłem i proporcjonalnie brakuje im cech, które zyskałyby aprobatę Ojca na podstawie litery lub ducha prawa Zakonu.

Moglibyśmy znaleźć dwa zastosowania tej lekcji w naszych obecnych czasach: pierwsze zakłada, że nie ma konieczności, abyśmy czcili i naśladowali doktorów teologii, ale mamy być krytyczni w odniesieniu do szacunku, jakim obdarzamy ich i ich nauki. Nie mamy myśleć, że ci, którzy wykazują ducha samolubstwa, którzy zajmują najwyższe miejsce w zgromadzeniu, którzy chwalą się swoim wykształceniem, i których specjalną ozdobą nie jest duch łagodności i cichości, ale długie szaty związane z wykonywaną profesją, którzy kochają okazywane im w publicznych miejscach uznanie i tytułowanie mianem Nauczyciela, Wielebnego itp., i będące ich udziałem wywyższenie przed ludem; tacy nie powinni być uznawani

::R3863 : strona 303::

za właściwy przykład lub wzór do naśladowania. Raczej, powinniśmy odwracać się od takich, mając świadomość, że Pan nienawidzi nie tylko pysznych, ale i samolubnych, a Swoje łaski ukazuje pokornym i niskiego stanu. Przygotowaną dla nas kolejną lekcję znajdziemy w bliższym otoczeniu każdego czytelnika niniejszego czasopisma.

W Duchowym Izraelu ci, którzy poznali prawdę ze Słowa Pańskiego, powinni być zwycięzcami pokonującymi ducha tego świata, ducha samolubstwa. Jeśli ktoś z nich znajdzie w sobie taką wymienioną cechę, którą Pan potępia, to powinien uciekać od grzechu tak, jak uciekałby przed zakaźną chorobą. Jeśli, na przykład, ktoś zauważy, że bardzo liczy się z opinią innych na temat swego ubioru, i jeśli znajdzie w sobie ducha samolubstwa, samolubną skłonność, aby zostać publicznie pochwalonym, i uznanym itp. To niech uważa, bo jeśli posiada większy lub mniejszy stopień ziemskiego wykształcenia, czy też większy lub mniejszy stopień niebiańskiego wykształcenia, to jest w niebezpiecznym stanie, jeśli ma samolubne skłonności, które Pan tu wymienia. Taka osoba potrzebuje szczególnej Boskiej łaski, aby pomogła mu wydostać się z okropnej czeluści samolubstwa, jeśli przekona się, że jest tak pozbawiona miłości, iż gotowa jest przywłaszczyć sobie dobra innych bez odpowiedniego zadośćuczynienia, bez względu na to, czy dotyczy to domu wdowy, czy czegokolwiek innego. Im więcej ktoś wie, tym więcej uczonego w Piśmie ma w sobie, i jeśli przedstawione tu cechy charakteru do niego należą, tym większe spotka go potępienie.

WIELKIE I MAŁE DARY PRZEZNACZONE DLA BOGA

Widzieliśmy już, jakiej miłości do Boga i człowieka wymaga Boski Zakon. Zobaczyliśmy również, że niektórzy z najbardziej wpływowych spośród deklarujących, że są nauczycielami Boskiego Zakonu, tak jak uczony w Piśmie w podanej właśnie ilustracji, pozostają bardzo daleko od Boskiego wzorca. Następnie, nasz Pan przedstawił Swe nauki z jeszcze innego punktu widzenia: pokazał Swym uczniom, że nie wolno im mierzyć Boskiej aprobaty na podstawie ziemskich zasad, ale muszą pamiętać, że Pan patrzy na serce, że wielu z tych, którzy cieszą się poszanowaniem wśród ludzi, w Jego oczach są kamieniem obrażenia, a niektórzy z niemających uznania wśród ludzi są Jego klejnotami. Pan wskazał na biedną wdowę, która wrzuciła dwa wdowie grosze do skarbca Świątyni, i oświadczył, że jej dar, mimo iż niepozorny z ludzkiego punktu widzenia, w oczach Boga był wspanialszy niż wiele z większych darów, ponieważ ona oddała wdowi grosz kosztem swego ubóstwa. Inni dawali z posiadanej obfitości to, czego braku nie odczują; a ona ze swojego nic dała coś, co stanowiło akt znacznego samozaparcia. Tego więc dotyczy Pański szacunek i ocena naszych ofiar wynikających z posiadanej przez nas miłości do Niego. Każdy, kto miłuje bliźniego, będzie starał się mu służyć i gotów będzie służyć kosztem proporcjonalnym do jego miłości.

Bogaci mogą hojnie dawać i być błogosławieni w dawaniu, ale ubodzy powinni pamiętać, że Pan wysoce ceni ducha ich serc, kiedy pragną Mu służyć i służyć Jego sprawie. Ich skromne wysiłki są doceniane przez Pana, nawet jeśli człowiek może je lekceważyć i uważać za nieistotne. Nasz Pan osądził, że biedna wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni, patrząc z perspektywy Bożej. Co za myśl dla każdego z nas: nasze talenty mogą być małe, nasze możliwości służby ograniczone, ale nasze ofiary nie są pogardzane, ale zamiast tego przypisuje się im odpowiednią wartość zgodnie z rzeczywistym duchem ofiary, który je motywuje. Co to za zachęta dla wszystkich, którzy mają właściwego ducha miłości do Pana i pragną być Jego ofiarującymi siebie naśladowcami. Uczony w piśmie mimo wielu pochwał i zewnętrznego okazywania szacunku i miłości dla Boga, otrzymał nagrodę, której szukał – aprobata sąsiadów lub tych z nich, którzy zostali oszukani przez jego różne pobożne maniery. Ta biedna wdowa, niezauważona i nie ceniona przez tłum, z pewnością miała błogosławieństwo, przychylność i miłość Ojca; a jej postępowanie, które pozytywnie zostało wymienione, stanowi zachętę dla nas samych i dla wszystkich, którzy pragną naśladować Baranka, dokądkolwiek idzie.

====================

— 15 września 1906 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.