R3891-358 Ziemskie rzeczy więcej zrozumiane

Zmień język

::R3891 : strona 358::

Ziemskie rzeczy więcej zrozumiane

Często spotykamy drogich braci i siostry, którzy mówią: „Mnie się zdaje, że ja chyba nie należę do klasy duchowej. Próbuję na ile mogę, lecz nie jestem w stanie należycie wyobrazić sobie duchowych rzeczy. Gdy zaś rozmyślam o błogosławieństwach tysiącletniego królestwa zrozumiewam je dobrze i mogę je sobie wyobrazić; doznaję również wielkiej radości i zadowolenia, gdy rozważam o czasach restytucji, o procesie podnoszenia się ludzkości z przekleństwa i degradacji do stanu doskonałości, w jakim znajdował się pierwszy człowiek, a także o stopniowym podnoszeniu się ludzkości z grzechu i śmierci teraz panującej, do stanu zupełnej doskonałości utraconej w Adamie, oraz o korzyściach wypływających z wzmożonej znajomości wszelkich spraw, itp. Czy to nie dowodzi, że ja nie jestem spłodzonym z Ducha i że nie mogę spodziewać się bym doszedł do znajomości niebieskich rzeczy, o których tak dużo czytamy w artykułach Straży i podręcznikach?”

Nadto odpowiadamy, iż ci, co w podobny sposób się wyrażają popełniają znaczny błąd. Sprawa ta ma się podobnie z każdym Chrześcijaninem, każdy, kto miał sposobność widzieć piękne łany, łąki i ogrody i posiada należyte ocenienie piękna natury, może do pewnego stopnia wyobrazić sobie, czym może być przywrócony Raj. Każdy, kto ceni zacne i prawdziwe przymioty umysłowe człowieka może w przybliżeniu przedstawić sobie, czym będzie doskonałość umysłu i serca, w doskonałym rodzaju ludzkim, do którego to stanu ludzkość dojdzie w czasie restytucji przy końcu Tysiąclecia. Lecz żaden człowiek na ziemi, żaden święty, nie był w stanie wyobrazić sobie niebieskich rzeczy, to jest rzeczy, duchowych, ponieważ nigdy nie widział coś podobnego. Nie ma żadnego sposobu, przez który człowiek mógłby porównać rzeczy niebieskie z ziemskimi, ani też nie są one opisane w Piśmie Świętym. Jak i Apostoł to oświadcza: „Jeszcze się nie objawiło czym będziemy” (1 Jana 3:2) lecz podaje nam klucz do wiary gdy dodaje: „Lecz wiemy, iż gdy się On objawi podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak jako jest”.

Znajomość nasza jest tylko znajomością wiary, spolegającą na zaufaniu do naszego Pana i Jego obietnicy. Wiarą postępujemy a nie widzeniem, któregośmy nie widzieli miłujemy, którego niebieskie mieszkanie, choć nie zostało nam opisane, jednak rozeznajemy, iż musi ono być o wiele chwalebniejsze, aniżeli wszystkie piękności ziemi; ponieważ Słowo Boże nas zapewnia, że „Oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani na serce ludzkie nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym, którzy go miłują”. Rzeczy te – jest nam dalej powiedziane – Bóg objawił nam przez Ducha swojego (1 Kor. 2:9,10). Nie w tym znaczeniu, aby pokazał nam obraz tego, bądź przez widzenie, bądź przez obudzenie naszej wyobraźni nie, lecz w tym, że objawił nam siebie samego; na ile więc dochodzimy do znajomości Boga i rozeznajemy Jego wielką mądrość, miłość, sprawiedliwość i potęgę, – na ile oceniamy, iż jest On najprzedniejszym wzorem wszystkiego, co dobre i wielkie, miłe i mądre, oraz piękne i prawdziwe, na tyle możemy wiedzieć, iż Jego niebieskie mieszkanie i wszystkie urządzenia jakie On przygotował dla swoich wybranych, muszą być ponad wszelkie najchwalebniejsze rzeczy, jakie On przygotował dla świata w ogólności tj. dla tych, którzy podczas Tysiąclecia przyjmują Jego łaskę i chwalebne zarządzenia.

Przypuśćmy, iż niewiasta znalazła mężczyznę według swego ideału, zacnego pod każdym względem rozwiniętego umysłowo, fizycznie jak i moralnie, człowieka w zupełności miłego w postawie i charakterze; przypuśćmy, iż ten oświadczył jej swe życzenie by stała się jego małżonką i wspólniczką jego posiadłości; przypuśćmy dalej, że pokazałby jej wszystkie najpiękniejsze rzeczy w okolicy jej domu i powiedziałby, iż wszystkie te rzeczy nie mogą się wcale równać z zacnością i przepychem domu, jaki on przygotował dla niej. Czy ufność, jaką położyła w swym umiłowanym, która przyprowadziła ją do opuszczenia wszystkiego, aby stać się jego małżonką, nie doprowadzi ją także do zupełnego zaufania w jego kierownictwo i prawdomówność odnośnie różnych zalet domu, który on dla niej przygotował? Oprócz jego zapewnienia nie potrzebowałaby nic więcej i z radością opuści ona dom swego ojca i wszystko najlepsze cokolwiek dotąd miała lub mogła sobie wyobrazić, i pójdzie za tym, który ją poślubił. Czy nie jest tak samo z tymi, którzy przyjęli zaproszenie Pańskie by stać się Jego oblubienicą – by opuścić świat, aby być przemienionymi z ziemskiej do duchowej natury i do odziedziczenia z Nim chwały, czci i nieśmiertelności, niewypowiedzianej i niepojętej, dokąd przemiana nie nastąpi? Czy jest to wiara nierozsądna? Czy jest to łatwowierność? Czy Odkupiciel nasz wymaga od nas nierozsądnej wiary? Zaiste, że nie! Lecz w miarę na ile postępujemy Jego śladem na tyle wzrasta nasza wiara w naszego Wodza i na tyle z dnia na dzień wzmaga się nasze zaufanie nie tylko w Jego słowo, lecz także w Jego mądrość. Jesteśmy przeto ufni, iż jest On zdolnym i chętnie uczyni dla nas daleko więcej aniżeli my nawet wyobrazić sobie możemy „który może nade wszystko uczynić daleko obficiej aniżeli prosimy albo myślimy” według „onego nader obfitego bogactwa łaski swojej z dobrotliwości swojej przeciwko nam w Chrystusie Jezusie” – Efez. 3:20.

Przepaszmy tedy biodra myśli naszej, bądźmy trzeźwymi i doskonałą miejmy nadzieję ku tej łasce, która nam daną będzie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Nie patrzmy na rzeczy widome, które przeważnie są doczesne, lecz patrzmy na rzeczy niewidzialne, wiecznie trwające. Patrzmy na Jezusa oczami wiary a ujrzymy koronę żywota, którą On obiecał, wznieśmy oczy myśli naszej ku temu miejscu, które On przygotowuje w domu Ojca swego, spoglądajmy nie z bojaźnią i powątpiewaniem, lecz z pełnym zaufaniem w urzeczywistnienie się naszych nadziei, a gdy zostaniemy wezwani do radości Pana, to one będą daleko większymi aniżeliśmy mogli wyrozumiewać. „Cokolwiek by się stało, wiara wiernie ufa jemu”. Im więcej rozwijamy naszą wiarę w tym względzie tym bardziej stajemy się przyjemnymi w oczach Tego, który powołał nas z ciemności do przedziwnej swojej światłości, a im więcej pomnażamy się w takiej wierze tym więcej będziemy posiadali w sobie owej mocy Bożej, która rozwinie w nas tak chcenie jak i skuteczne wykonanie Jego woli – która uzdolni nas coraz więcej byśmy odsuwali się od przyjemności tego świata, a skłaniali się więcej do przezwyciężania go i do bojowania dobrego boju przeciwko grzechowi i samolubstwu, przeciwko pokusom świata, onego nieprzyjaciela i naszego ciała.

====================

— 15 listopada 1906 r. —