R4406-167 Europejskie tournee brata Russella

Zmień język

::R4406 : strona 167::

Europejska Tournee brata Russella 

Na pokładzie „Mauretanii”, 10 maja 1909 roku

DO RODZINY BROOKLYŃSKIEGO BETHEL,
DRODZY W PANU!

Gdy nasz parowiec opuszczał przystań w Nowym Jorku, a wy śpiewaliście „Połączmy serca wraz” oraz „Zostań z Bogiem aż się zejdziem znów”, moje serce było przepełnione wzruszeniem, a nie tylko moje. Także inne osoby, całkowicie nam obce, były do głębi poruszone. Jedna z nich wyraziła się nawet, że czuje się znacznie bezpieczniej, widząc, jak Boskie błogosławieństwo zostało w ten sposób pobudzone. Liczbę przyjaciół ze Zboru w Nowym Jorku, obecnych na portowym pomoście, oceniam na około 90, co przypominało mi w odniesieniu do samego siebie słowa św. Pawła: „Dziękuję Bogu memu, ilekroć na was wspominam, zawsze w każdej modlitwie mojej za wszystkich was z radością prośbę czyniąc. Za społeczność waszą w Ewangelii, od pierwszego dnia aż dotąd” – Filip. 1:3-5.

Mieliśmy bardzo spokojną i niezwykle przyjemną podróż. Morze było nadzwyczaj spokojne, a nasz statek, najszybszy z szybkich, poprawiał wszystkie swoje poprzednie rekordy, pokonując 612 węzłów w ciągu zaledwie 24 godzin.

Wiedząc z góry, jakim statkiem popłyniemy, liczni przyjaciele Prawdy udający się do Europy postarali się o to, by otrzymać miejsca na ten sam rejs i tak społeczność, którą mogliśmy się cieszyć, sprawiła, że podróż była cudowna. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu na odwiedziny, jako że brat Huntsinger, stenograf, wiedząc, że będziemy pod presją czasu, uprzejmie zgodził się odbyć z nami podróż, by wykorzystać te okoliczności do podyktowania niektórych kazań i artykułów dla „Watch Tower” w czasie, gdy statek będzie przemierzał Atlantyk tam i z powrotem. Spokojny przebieg podróży i nasze dobre samopoczucie bardzo ułatwiły tę część pracy.

Nasi towarzysze podróży zabrali ze sobą broszurki, które bez przeszkód rozpowszechniali na statku, nie tylko wzbudzając tym zainteresowanie, ale także – zapewne dla jakiejś przyczyny – uprzedzenie u niektórych. Na statku był katolicki biskup, dwóch księży, dwóch zakonników, dwie zakonnice oraz kilku kaznodziei protestanckich. Sprzeciw stał się tak zagorzały, że nie tylko katolicy, ale także kaznodzieje protestanccy wspólnie zwrócili się do kapitana, by odwołał spotkanie, które już dla nas zaplanował, abyśmy mogli wygłosić kazanie. Zostało ono odwołane, a jako usprawiedliwienie podano zasadę armatora, który stara się sprzyjać wszystkim swoim pasażerom i choć kapitan był zaskoczony sprzeciwem, to jednak spełnienie żądań niezadowolonych wydało mu się konieczne. Mimo to jednak, nie jesteśmy całkiem przekonani, czy owa przeszkoda nie dokonała czegoś dobrego, jako że spora liczba pasażerów wyraziła swoje rozdrażnienie z powodu ograniczonego i fanatycznego postępowania zarówno katolików jak i protestantów, którzy dowiedli słabości swych uzasadnień, bojąc się, by Prawda Biblijna nie została jawnie ogłoszona i usłyszana. Jeśli o nas chodzi, nie byliśmy zatroskani tym incydentem, uważając, że było naszą powinnością wykorzystać okoliczności, które mogły być Pańskim zrządzeniem, ale też winniśmy okazać poddanie i cierpliwość, gdy odmówiono nam sposobności publicznego przedstawienia Prawdy, tym bardziej, że znalazłaby ona pewnie tylko niewielki posłuch między przyjaciółmi. Winniśmy chętnie wykorzystywać sposobności, ale to Pan otwiera drzwi i zapewnia niezbędne warunki. Jesteśmy zadowoleni, gdy udaje nam się wykonać naszą część pracy, a Jego część pozostawiamy kierownictwu Jego mądrości, wiedząc, że wszystkie Jego łaskawe zamierzenia zostaną wykonane.

Wasz w miłości i służbie naszemu Odkupicielowi i Królowi,

C. T. RUSSELL

====================

— 1 czerwca 1909 r. —