R4524-359 Obmowa i nienawiść

Zmień język

::R4524 : strona 359::

Obmowa i nienawiść

Wielu obmawiając drugich, mówią: „Niech się okaże chwała Pańska”; a niekiedy nawet udają, że miłują tych, których zniesławiają, dowodząc tym sposobem, że nie wiedzą, jakiego są ducha. Pismo Święte mówi: „Miłość bliźniemu złości nie wyrządza”. Jeżeli wyrządzamy szkodę bliźniemu, czy to słowem, czy uczynkiem, to czynimy to pod wpływem złego uczucia, chyba, że czynimy to nieświadomie. A z pewnością, że i za naszą nieświadomość jesteśmy odpowiedzialni, jeżeli ona jest wynikiem naszej niedbałości w badaniu i stosowaniu się do Boskich rozporządzeń.

Przeto w ogólnym znaczeniu, można powiedzieć, że złe słowa i złe uczynki wskazują na zły stan umysłu, albo serca. Nienawiść liczy się jako część ducha złego, przeciwnego Bogu i z pewnością, że każde dziecko Boże powinno chronić się od wszystkiego, co miałoby nawet pozór nienawiści, a na samą tylko myśl, że może mieć w sobie coś z tego nie Chrześcijańskiego charakteru, powinno się czuć zatrwożone. Należy jednak pamiętać na świadectwo Pisma Świętego, że umysł ludzki jest zwodniczy – nie koniecznie obłudny, lecz niekiedy zwodzi sam siebie. Ci, co starają się wyzbyć uczynków ciała i diabła, powinni modlić się słowami Psalmisty: „Od tajemnych występków oczyść mię. A od swawolnych zachowaj sługę Twego” (Ps. 19:13,14). Każdy z naśladowców Pana powinien codziennie, a nawet każdej godziny, czuwać nad swoimi myślami, słowami i czynami, a także nad kryjącymi się poza tym uczuciami. Apostoł Paweł nazywa to rozsądzaniem samego siebie i dodaje, że ci, co w taki sposób badają i doświadczają samych siebie, powinni się starać doprowadzić każdą myśl do posłuszeństwa woli Bożej w Chrystusie. Ci, co to czynią nie potrzebują przechodzić przez srogie doświadczenia, jakie przychodzą na innych, mniej gorliwych – mniej pilnych w badaniu się i czynieniu woli Bożej.

Już nieraz wskazywaliśmy na oświadczenie Apostoła, że mamy podwójne dzieło do wykonania; mianowicie, mamy wyzbyć się niektórych charakterystyk właściwych staremu człowiekowi, to jest skażonych uczuć i pożądliwości, oraz mamy nabyć owoców i łask Ducha Świętego. Na ile wyzbywamy się uczynków ciała, na tyle przygotowujemy się do nabywania owoców Ducha. Tylko, gdy wyzbywamy się gniewu, złości, nienawiści, sporów itp., możemy się uczyć cichości, łagodności, cierpliwości, wytrwałości, braterskiej uprzejmości, miłości itp.

DOBRZE ROZBIERAJĄC SŁOWO PRAWDY

Kładąc nacisk na powyżej przytoczone myśli, chcemy jednak uchronić niektórych od mylnego zrozumienia, czym właściwie jest obmowa. Nasze wyrozumienie tego przedmiotu musi się wzorować na przepisach i przykładach Pisma Świętego. Niektórzy nie mogą uchwycić właściwej myśli pod względem obmowy i zdaje im się, że jakakolwiek krytyka i sprzeciwianie się wierzeniom drugiego jest obmową. Myśl taka jest niewłaściwą. Gdybyśmy tak mieli rozumieć, to nasz Pan i Apostołowie byliby także obmówcami. Ktokolwiek ma takie pojęcie powinien je zmienić, tak, aby ono zgadzało się z zasadą Pisma Świętego.

Mówienie, że pewien brat teraz nie wierzy w to, co poprzednio uznawał za prawdę, nie jest obmową, jeżeli to jest prawdą. Św. Paweł mówił otwarcie o fałszywych naukach i wymienił imiona tych, co przekręcali nauki i „podwracali wiarę niektórych”. Pan nasz Jezus krytykował i gromił złe postępowanie niektórych. Nazywał niektórych obłudnikami, ponieważ nie czynili tego, co drugich uczyli. Jednakowoż Jezus ani Apostołowie nie atakowali nikogo osobiście, ani nie spotwarzali drugich. Mówienie w sposób przystojny, w co ktoś drugi wierzy i wykazanie, że jest w błędzie, jest dalekim od obmowy. Jest to mówieniem prawdy, którą zawsze należy mówić w miłości. W wielu wypadkach obowiązkiem jest mówić.

Z drugiej strony oświadczamy, że nie należy nam używać ostrych i nieprzystojnych wyrażeń względem braci, ani nawet względem świata. Jeżeli niektórzy z tych, co radowali się raz z prawdy, zostali mniej lub więcej zaciemnieni względem niej, to powinniśmy sympatyzować z nimi – nie tą sympatią, która by nas mogła pobudzić do zachęcania ich w niewłaściwym postępowaniu, ale tą, która by litowała się nad nimi i czyniła nas gotowymi do dopomożenia im we wszelki możliwy sposób, do wprowadzenia ich ponownie na właściwą drogę. Nawet, gdy oni nas źle rozumieją i źle przedstawiają, powinniśmy, na ile to możliwe, przypisywać to ich zaciemnieniu i modlić się raczej za nimi, a nie odpłacać się im złem za złe. „Nie daj się zwyciężyć złemu, ale złe dobrem zwyciężaj”.

Pamiętajmy, że ostateczną próbą charakteru jest miłość z czystego serca ku Bogu i ku braciom, a nawet ku nieprzyjaciołom – nie tylko ku tym z świata, ale tym więcej ku tym z prawdy. Jeżeli tedy wchodzimy coraz dalej w okres próby, jak żeśmy to już nieraz wykazywali; jeżeli wchodzimy w „godzinę pokuszenia, która przyjdzie na wszystek świat, aby doświadczyła mieszkających na ziemi” i jeżeli widzimy, że wielu wypada z ich stateczności, nie złorzeczmy im, nie czujmy ku nim uprzedzenia, lecz przeciwnie czuwajmy tym więcej nad sobą i nad naszym postępowaniem, aby ono było według wzoru naszego Pana. Pamiętajmy, że on przeciwnik stara się podejść jednych z tej strony, a drugich z innej. Pamiętajmy także, iż sami musimy być wypróbowani „ogniem”, który ma „doświadczyć każdego roboty, jaka jest” – 1 Kor. 3:13.

Gdyby on przeciwnik mógł pobudzić nas do gniewu, złości, nienawiści i walki, choćby nawet w dobrej sprawie – choćby przeciwko szatanowi i tych, których on do pewnego stopnia używa za swe narzędzia (Rzym. 6:16) – to zaszczepiłby do naszego serca jad trucizny i oddaliłby nas na tyle od Pana i Jego Ducha. Musimy być nader bacznymi pod tym względem.

Przekonaniem naszym jest, że w słusznym czasie Bóg zwrócił naszą uwagę na właściwość ślubu, który swego czasu przedstawiliśmy braciom i który, zdaniem naszym, okazał się pomocnym dla niektórych, pod wieloma względami. Często słyszymy od tych, co ślub ten przyjęli, że dostępują z tego błogosławieństwa. Niektórzy oświadczają, że codzienne powtarzanie tego ślubu jest pomocnym, ponieważ przypomina im o potrzebie czuwania nad ich myślami, słowami i czynami. Inni mówią, że wskutek przyjęcia tego ślubu zwiększyło się ich zainteresowanie w pracy żniwiarskiej i współpracownikach; inni zapewniają, że wiele skorzystali z tego ostrzeżenia, aby się mieć na baczności przed spirytyzmem i rzeczami tajemnymi; jeszcze inni wyznają szczerze, że potrzebowali i wiele skorzystali z tej przestrogi, co się tyczy postępowania i względem osób drugiej płci.

Ślubu tego nie wystawiliśmy jako próbę Chrześcijańskiego braterstwa! Boże zachowaj! Nie mamy prawa to czynić! Gdyby to było Boskim przykazaniem, to nie byłoby żadnym ślubem, ponieważ ślub, jest to dobrowolna umowa lub ograniczenie, albo też ofiara uczyniona dla własnej korzyści duchowej, albo w czymś, co mniemamy, że jest ku chwale Bożej. W każdym razie ślub podany, wystawia nam do codziennego rozważania i praktykowania niektórych szczegółów objętych naszym ślubem ofiarowania – szczegółów, na które wielu nie zwracało poprzednio wiele uwagi, a które jednak zawierają się w ślubie poświęcenia się Bogu i Jego sprawie, z zastrzeżeniem unikania grzechu aż do śmierci.

Z pewnością, że uwaga Kościoła została zwrócona na ten ślub przez Boską Opatrzność w tym właśnie czasie, aby otrzeźwić Jego lud, pociągnąć go bliżej ku Niemu i uczynić baczniejszym i ostrożniejszym w myślach, słowach i czynach. Bez wątpienia, że to pociąganie do Pana, jakie rozpoczęło się w wielu sercach przez ten ślub i to, trzymanie się blisko Niego przez częste powtarzanie tegoż, ma nader dodatni wpływ na wiele serc. Wierzymy, że wielu innych z ludu Bożego zobaczą także, iż przez swoją zwłokę w przyjęciu tego ślubu i przywiązanie tym sposobem „swej ofiary do rogów ołtarza”, tracą pewne błogosławieństwo.

Niechaj jednak nikt nie myśli, że ślub ten zawiera w sobie jakąś czarodziejską siłę. Błogosławieństwo przychodzi przez wypełnienie go, bo tym sposobem on trzyma nas blisko, „w cieniu Wszechmocnego” gdzie on złośnik nie może nas się dotknąć. Przeto dodajemy słowo przestrogi, że ci, co ten ślub przyjęli, a zaniedbują stosować się do niego, są więcej odpowiedzialni przed Bogiem, aniżeli byliby, gdyby ślubu tego nie przyjmowali. „Kielich obfitego zbawienia wezmę, a imienia Pańskiego wzywać będę. Śluby moje oddam Panu i to zaraz przed wszystkim ludem Jego” – Ps. 116:13,14.

Inne słowo przestrogi: Napominając, by ci, co ślubu tego nie przyjęli, aby nie sprzeciwiali się ani nie wstrzymywali drugich od podjęcia tego kroku – przestrzegamy także tych, co ślub ten przyjęli, aby nie chlubili się z tego, ani nie pozwolili, aby do serca ich zakradło się uczucie samo usprawiedliwiania się. Zdaje się, że pod tym względem on przeciwnik stara się kusić niektórych. „Nie bądźże hardej myśli, ale się bój” (Rzym. 11:20). Niechaj nikt nie wmusza tego ślubu w drugich, lecz niech pozostawi wolność ich własnemu sumieniu. Ci, co ślub ten przyjęli, niech zalecają go swoją przykładną skromnością. Pamiętajmy, że pokora jest jedną z najprzedniejszych cnót i że ona będzie miała wiele do czynienia z ostaniem się w tych próbach, jakie coraz więcej wzmagają się pomiędzy tymi, którzy mianują imię Chrystusowe. Próba ta rozpoczyna się od Kościoła, a przejdzie także i na świat; a w Kościele rozpoczyna się widocznie od tych, co zajmują przedniejsze stanowiska. Przeto ci potrzebują tym więcej czuwać i modlić się, aby mogli się ostać.

Różne są pokusy onego przeciwnika. Jednych on nadyma pochwałami, pychą i ambicją; innych zaś prowadzi do zależności graniczącej z poniżeniem. Jednym imponuje przyjemnościami doczesnego życia; innym wygodami i popularnością; a jeszcze innym kieruje energię na niewłaściwe rzeczy, co stopniowo sprowadza ich z wąskiej drogi. Jedni bywają zwiedzeni przez zbyt wielkie poważanie ludzkich nauk, ludzkiego autorytetu i przez służalcze uznawanie pewnych przepisów wiary i ludzkich teorii; podczas gdy na innych przychodzi pokusa w kierunku niewierności ku Bogu i opatrznościowemu kierownictwu. Pamiętajmy więc, że miłość ku Bogu znaczy wierność Jemu i Jego Słowu, wierność Jego opatrznościowemu kierownictwu, oraz miłość ku braciom. Maluczko jeszcze, a próby nasze skończą się. Maluczko, a ujrzymy Jego oblicze, jeżeli zostaniemy wiernymi aż do końca.

====================

— 1 grudnia 1909 r. —