R4917-421 Praktyczna samoegzaminacja z miłości

Zmień język 

::R4917 : strona 421::

Praktyczna samoegzaminacja z miłości

„Doświadczajcie samych siebie jeźliście w wierze, samych siebie doznawajcie” – 2 Kor. 13:5

Zdaje się niemożliwym opisać należycie miłość, tę najzacniejszą cnotę, bez której nie można być przyjemnym w oczach Bożych! Apostoł nie próbuje definiować miłości, lecz zadowala się jedynie wyszczególnieniem niektórych jej objawów. Ci, którzy posiadają miłość odznaczającą się charakterystycznymi cechami, mogą ją ocenić; lecz nie są w stanie jej wytłumaczyć. Faktem jest, że miłość, podobnie jak życie i światło, jest trudno określić, a zrozumieć ją możemy tylko w jej skutkach. Miłość jest wyobrażeniem Bożym, odzwierciedla się w sercu, w języku, w czynach i w myślach człowieka – reguluje ona wszelkie jego uczucia i stara się mieć nad nimi kontrolę. Gdzie brak miłości zaraz okazują się złe skutki w mniejszym lub większym stopniu; zaś gdzie miłość panuje, tam i skutki są mniej lub więcej dobrymi, odpowiednio do stopnia miłości.

Zewnętrzne formy przyjaźni, grzeczności, łagodności, cierpliwości itp. nie są wystarczające dla Chrześcijanina, tak w oczach Bożych jak i w jego własnych. Przymioty te muszą wypływać ze szczerego serca przepełnionego duchem miłości. Niektóre z tych owoców Ducha są uznawane nawet przez ludzi niewiernych, a posługiwanie się nimi poczytywane jest za oznakę dobrego wychowania; w wielu wypadkach służą one za płaszcz czy maskę, pod którą kryje się serce całkiem przeciwne duchowi miłości.

Rozmiar naszego ocenienia Boskiej miłości będzie miarą naszej gorliwości w kształtowaniu naszego charakteru według Boskiego wzoru. Usposobienie z natury złe i nieznośne wymaga wiele czasu, zanim cnota miłości Bożej zawładnie sercem danej osoby na tyle, by we wszystkich jej myślach, słowach i czynach miłość mogła się objawiać. Inni zaś, będąc zrodzeni, wychowani i wykształceni w lepszych warunkach, mogą posiadać wiele zewnętrznej ogłady nie posiadając w sobie wcale łaski Bożej. Dlatego, oprócz Tego, który czyta serca, nikt nie jest kompetentnym – zdolnym by sądzić czy ten, lub ów otrzymał lub nie otrzymał tę łaskę, albo decydować o stopniu rozwoju miłości w jego sercu; lecz każdy może rozsądzać samego siebie i każdy będąc spłodzony z Ducha Świętego – ducha miłości – powinien się starać, aby ta światłość jego mogła tak świecić we wszystkich jego sprawach i obcowaniu z ludźmi, aby przyniosło chwałę Bogu, który jest w niebie i ogłaszało „cnoty Tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości” – 1 Piotra 2:9.

Z pomiędzy „darów” we wczesnych czasach Apostolskich, prorokowanie, czy dar oratorstwa było wysoce cenionym. Znajomość tajemnic Bożych była wielce pożądaną, a wielka wiara była uważaną za jedną z najważniejszych zalet Chrześcijanina. Jednak apostoł Paweł oświadcza, że choćby wszystko to posiadał nawet w najwyższej mierze, a miłości by nie miał, byłby niczym – zerem tylko – a wcale by nie mógł być członkiem nowego stworzenia, ponieważ miłość jest właśnie onym duchem, który spładza do nowej natury.

Jaki to jest wspaniały test!, przeto apostoł Paweł radzi: „Doświadczajcie samych siebie jeźliście w wierze, samych siebie próbujcie”. Niechaj każdy z nas stosuje do siebie i samego siebie doświadcza. Czy według Boskiej oceny jestem uważany za takiego czy za nic, a to zależy od mojej miłości jaką posiadam dla Boga, dla braci i względem Jego sprawy, jak również ku wszystkim ludziom, nawet względem moich nieprzyjaciół, a nie dla mojej znajomości, sławy lub wymowy!

Nie mamy jednak rozumieć, aby ktoś mógł posiadać znajomość głębokich tajemnic Bożych, nie będąc spłodzonym z świętego Ducha miłości; ponieważ głębokich spraw Bożych nie można poznać inaczej jak tylko przez Ducha Bożego; lecz ktoś może stracić tego Ducha zanim straci znajomość, jakiej przez tegoż Ducha dostąpił. Zatem w mierzeniu charakteru należy stawiać miłość na pierwszym miejscu i uważać ją za najważniejszy probierz naszej społeczności i łączności z Bogiem.

MIŁOŚĆ JEST TAJEMNICĄ PRAWDZIWEJ UPRZEJMOŚCI

Apostoł po przedstawieniu nam ważności miłości, opisuje, czym ona jest a czym nie jest – jaka jest jej działalność a jaką nie jest. Uczyńmy praktyczne zastosowanie tej sprawy do siebie i zapytajmy samych siebie:

Czy mam  taką miłość, szczególnie dla domowników  wiary, która pomimo różnych i licznych przykrości i cierpień doświadczanych od nich pobudza mnie jednak do łagodności? Czy jestem cierpliwym i wyrozumiałym na słabości i niedoskonałości tych, którzy dają dowody dobrych intencji? Czy mam cierpliwość nawet względem tych, co znajdują się na złej drodze, wiedząc, że on wielki nieprzyjaciel zaciemnia umysły ludzi i że tego rodzaju miłość uwydatniała się bardzo w naszym Panu Jezusie, który był cierpliwym względem Swoich oponentów?

Czy jestem uprzejmym w swoim sposobie postępowania; czy staram się czuwać nad swoimi manierami i tonem głosu wiedząc, że one mają dużo do zrobienia w każdej  sprawie życia? Czy mam ja tego rodzaju miłość, która przenika wszystkie moje czyny, słowa i myśli? Czy myślę i zajmuję się dobrem drugich? Czy względem drugich czuję uprzejmość i czy taką ujawniam w swoich słowach, swoim  spojrzeniu i zachowaniu się? Chrześcijanin powinien być ponad wszystkich innych, uprzejmym, dobrotliwym i łagodnym w domu, w miejscu pracy, w Zborze i wszędzie. W miarę na ile, kto doszedł do posiadania doskonałej miłości, będzie się starał, by wszystkie słowa i czyny, jak i wzbudzające je myśli były pełne cierpliwości i dobroci. U dziecka Bożego przymioty te nie mają być tylko zewnętrzną grzecznością, ani też nie mogą nią być, przeciwnie, one są owocami Ducha Świętego –  rezultatem jego społeczności z Bogiem, do której doszedł przez poznanie Boga i spłodzenie z Ducha świątobliwości i miłości.

Czy posiadam miłość, która „nie zajrzy” (nie zazdrości), miłość, która jest szczodrobliwą, tak, że widząc powodzenie drugiego, mogę się z tego radować, choćbym nawet chwilowo sam doświadczał niepowodzenie? Taka jest prawdziwa szczodrobliwość, wyraźne przeciwstawienie zazdrości i zawiści wypływającej ze skażonej natury. Korzeniem zazdrości jest samolubstwo; zazdrość nigdy nie wyrośnie na podłożu miłości. Miłość raduje się z radującymi, cieszy się z powodzenia dobrego słowa lub dzieła, oraz z postępów w cnotach Chrześcijańskich i w służbie Bożej tych wszystkich, którzy Duchem Bożym są prowadzeni.

Czy posiadam miłość, która jest pokorna, która „nie nadyma się”? miłość skłaniającą się ku skromności, nie wyniosłą, nie zarozumiałą? Czy mam miłość pobudzającą mnie do dobrych uczynków, nie na to tylko by być widzianym od ludzi, lecz czyniącą to samo, gdy nikt tego nie widzi ani nie wie, oprócz samego Boga? Miłość, która nie wynosi się swoją znajomością ani zacnością, lecz w pokorze uznaje, że każdy dobry i doskonały dar pochodzi od Ojca? I czy odwdzięczam się Bogu miłością i wierną służbą za każdą Jego łaskę? Chełpienie się swoją zacnością doprowadziło wielu ludzi nie tylko do różnych niedorzeczności, ale niekiedy nawet doprowadziło do popełnienia wielkich grzechów, aby tylko chełpliwość swoją podtrzymać. Duch Pański jest duchem zdrowego umysłu, który stara się oceniać drugich, zaś samego siebie ceni trzeźwo i skromnie, nie przecenia swojego charakteru i swych osiągnięć.

Czy posiadam miłość ujawniającą się wzorowym i przystojnym postępowaniem, która „nie czyni nic nieprzystojnego”? Pycha jest korzeniem, z którego wyrasta dużo nieprzystojnego zachowywania się i gburowatości tak pospolitej pomiędzy tymi, co myślą o sobie, że są czymś wielkim, bądź intelektualnie bądź finansowo. Grzeczność była przez kogoś określona jako miłość w drobnostkach, a uprzejmość jako miłość w małych rzeczach. Sekretem grzeczności jest albo powierzchowna ogłada, albo miłość serdeczna. Jako Chrześcijanie powinniśmy posiadać miłość serdeczną, pobudzającą nas do grzecznego i uprzejmego postępowania nie tylko wobec domowników wiary, ale i w naszych domach i stosunkach ze światem.

Czy posiadam miłość nie samolubną, która „nie szuka swoich rzeczy” – tylko swoich korzyści – która by nawet była gotową poświęcić niektóre swoje prawa osobiste dla dobra drugich? Czy też przeciwnie, mam ducha samolubstwa, który nie tylko, że domaga się swoich praw przy każdej okazji, ale domaga się tego bez względu na dobro, wygodę i prawa innych? Kto posiada tego rodzaju miłość znaczy, iż taki będzie baczył, aby nie nadużywać czy to przyjaźni, czy zaufania, czy też nieumiejętności drugich osób, oraz zgodzi się raczej by cierpieć krzywdę, aniżeli krzywdzić drugich, by raczej ponosić niesprawiedliwość, aniżeli drugim niesprawiedliwość czynić.

MIŁOŚĆ ROZPOCZYNA SIĘ W DOMU

Nie ma to znaczyć, aby ktoś czyniąc dobrze drugim, miał zaniedbywać swój obowiązek starania się o wszelkie potrzeby tych, którzy prawem naturalnym zależą od niego. „Miłość rozpoczyna się w domu” pod każdym względem. Właściwa myśl na ile my sprawę tę rozumiemy jest ta, że każdy, co posiada ducha doskonałej miłości nie będzie w sprawach codziennego życia dbał jedynie o własne dobro. Miłość wprowadzona w czyn wywierać będzie wielki wpływ na wszelkie sprawy życia, tak w domu jak i poza domem.

Dalej, czy posiadam miłość odznaczającą się łagodnym usposobieniem, która „nie jest porywcza do gniewu” – miłość, co uzdalnia mnie do rozeznawania obydwóch stron kwestii i dostarcza ducha zdrowego zmysłu, który pomaga mi sprawdzać, że wybuch gniewu jest nie tylko ujemnym, ale co gorsze szkodliwym, przeciwko którym jest skierowany, oraz szkodliwym w swych skutkach dla mego własnego ducha i ciała?

Mogą zajść wypadki gdzie miłość musi okazać się stanowczą, prawie srogą i nieugiętą, gdy chodzi o zasadę gdzie znajdują się wartościowe nauki. Ta stanowczość i nieugiętość może być nazwana gniewem, lecz właściwe znaczenie tego jest oburzenie, jakim się ktoś posługuje w dobrym celu; lecz i wtedy powinno ono trwać tylko chwilę. Gdy objawiamy słusznie oburzenie powinniśmy baczyć, aby nie grzeszyć ustami ani sercem, w którym nie mamy żywić innych uczuć jak tylko dobrotliwość i miłość tak ku naszym nieprzyjaciołom, jak i tym przyjaciołom, którym pragniemy pomóc, pouczyć lub naprawić.

Być porywczym do gniewu znaczy mieć usposobienie gwałtowne, grymaśne, prędkie do oburzania się. Usposobienie takie jest całkiem przeciwne duchowi miłości. Ktokolwiek więc jest po stronie Pańskiej i pragnie otrzymać Jego uznanie i stopień zwycięzcy powinien się usilnie chronić tych sideł tak powszechnych w obecnym czasie. Kto rządzi się porywczością lub biernie jej ulega i w sobie jej nie zwalcza, ten dowodzi, że nie wiele jeszcze rozwinął w sobie Ducha Ojcowskiego i że wiele mu jeszcze brak do tego obrazu, którym jest nasz Pan.

Mało jest takich cech złego usposobienia, które by od swego właściciela były tak łagodnie traktowane i otrzymywały tak wiele usprawiedliwień za swoje częste powtarzanie się, jak porywczość do gniewu. Lecz bez względu jak wiele odziedziczona słabość lub rozstrój nerwowy ma do czynienia z naszą złośliwością, porywczością i grymasami, to jednak każde serce, jeżeli jest napełnione Duchem Pańskim musi sprzeciwiać się temu złemu usposobieniu ciała i usilnie go zwalczać.

Nic nie pomoże usprawiedliwianie się, że „To już taka moja słabość”, bo wszystkie „słabości” skażonej natury są złymi, a obowiązkiem nowego stworzenia jest  przemóc i pokonywać starą naturę tak w tym, jak i we wszystkich innych uczynkach ciała i diabła. Niewiele jest innych sposobów, za pomocą których moglibyśmy uwydatnić lepiej naszym domownikom i przyjaciołom potęgę miłości jak wtedy, gdy możemy opanować swoją porywczość. W miarę na ile cnota miłości wzrasta, powinna ona złagodzić usposobienie dziecka Bożego. Nie ma innego sposobu przy pomocy którego moglibyśmy lepiej uwielbiać Tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości jak przez uwydatnianie ducha miłości w codziennych sprawach życia.

MIŁOŚĆ NIE MYŚLI ZŁEGO

Czy posiadam ja ducha miłości, który „nie myśli złego”, który jest szczery, nie dopatruje się w drugich wad lub złego, ani przypisuje im złych intencji? Czy ja mam miłość, która postępowanie drugich stara się tłumaczyć miłosiernie i udziela wszelkich możliwych względów na różne błędy drugich, przypisując takowe brakowi wyrozumienia raczej a nie złej woli? Doskonała miłość jest sama szczera i dobrze myśląca, więc woli, o ile to możliwe osądzać słowa i postępowania innych z tego samego punktu zapatrywania, jak i swoje postępowanie. Ona nie lubuje się w domysłach i posądzeniach, ani fabrykuje rzekomych dowodów winy i złej woli z błahych tylko pozorów. „Gdzie miłości mało tam wad wiele” mówi bardzo mądre przysłowie.

Gdy miłość pomija uchybienia drugich i nie wiele na nie zwraca uwagi, to wcale nie znaczy, że ma ona traktować czynicieli złego tak samo jak swoich przyjaciół. Może okazać się właściwym a nawet koniecznym, aby zauważyć niektóre uchybienia na tyle, aby nie okazywać takiej serdeczności jak poprzednio, lecz nie należy żywić nienawiści lub mściwości. Uprzejmością i łagodnością darzyć będzie miłość błądzącego, pozostawiając otworem drzwi sposobności do zupełnego pojednania, czyniąc wszystko, by pojednanie mogło być prędko uskutecznione oraz okazując gotowość do przebaczenia i zapomnienia doznanej krzywdy.

MIŁOŚĆ NIE RADUJE SIĘ Z NIESPRAWIEDLIWOŚCI

Czy posiadam miłość uczciwą, która „nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy”? Czy zasady słuszności i sprawiedliwości są tak w moim umyśle ustalone i czy jestem w tak ścisłej harmonii z dobrem a w sprzeczności ze złem, że boleję nad wszelkim złem gdziekolwiek się ono objawia i sympatyzuję ze wszystkimi, którzy w zło wpadają lub pokusami zostali usidleni? Czy jestem na tyle  w opozycji do zła, że nie uległbym nawet, gdy ono mogłoby mi przynieść pewne korzyści? Czy jestem na tyle w zgodzie ze sprawiedliwością i Prawdą, że radowałbym się z Prawdy i jej powodzenia nawet gdyby to wymagało zmiany moich wcześniejszych opinii lub gdyby to było niekorzystne dla moich ziemskich interesów?

Każdy, kto pragnie posiadać w swym sercu Ducha Świętego i doskonałą miłość, powinien pilnie czuwać i doglądać tego punktu szczerości uczuć i uczciwości postępowania. Najmniejsza pokusa by radować się z upadku czy to osoby czy też czegokolwiek, co było dobrem i sprawiedliwym, powinna być potępiona i odrzucona. Doskonała miłość „nie raduje się z niesprawiedliwości” pod żadnym warunkiem; nie cieszy się z upadku drugiego, lecz boleje nad nim,  nawet, gdyby to oznaczało jego wywyższenie.

Miłość Boża, którą Apostoł tu opisuje jako ducha ludu Bożego jest miłością stojącą wysoko ponad wszelkie samolubstwo i opiera się na zasadach, które powinny być dzień po dniu coraz wyraźniej rozeznawane i za wszelką cenę przestrzegane. Bez względu jak korzystny mógłby być błąd, miłość nie może brać w nim udziału, ani może pożądać nagrody złego. Ale rozkoszuje się w prawdzie – w prawdzie wszelkiego rodzaju, a szczególnie w prawdzie Boskiego objawienia; bez względu jak niepopularną ta prawda by była; bez względu ile prześladowania bronienie jej by za sobą pociągało, oraz ile by ich kosztowało straty przyjaźni świata jak i tych, którzy są zaślepieni przez boga tego świata. Duch miłości ma takie zamiłowanie prawdy, że raduje się, gdy może mieć udział w stratach, prześladowaniach, uciskach i wszelkich trudnościach, jakie Prawdę i jej sług spotykają. Według Boskiej oceny jest wszystko jedno czy my wstydzimy się Jego samego, czy też Jego Słowa; i za wszystkich, którzy by to czynili, Jezus oświadczył, że On wstydzić się będzie ich, gdy przyjdzie, aby był uwielbionym w Świętych Swoich.

Czy posiadam miłość, która „wszystko okrywa” i jest nie do zdobycia wobec ataków złego? Która sprzeciwia się złemu, nieczystości, grzechowi i wszystkiemu cokolwiek jest przeciwne Bogu? Jest zdolna i chętna ponosić dla sprawy Bożej chłostę, zelżywość, zniewagę, stratę, fałszywe świadectwa a nawet śmierć? „To jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat, wiara nasza” – wiara, której życiem i duszą jest święty Duch miłości ku Panu, ku tym, którzy są Jego i sympatycznej miłości ku światu. Doskonała miłość może wytrzymać wszelkie warunki i przy łasce Bożej uczynić nas zwycięzcami „przez Tego, który nas umiłował” – 1 Jana 5:4; Rzym. 8:37.

MIŁOŚĆ NIE JEST PODEJRZLIWA

Czy posiadam miłość, która „wszystkiemu wierzy”? nie jest skłonną przypisać coś złego drugiemu, chyba, że jest zmuszona do tego niezachwianymi dowodami? która o wszystkich będzie raczej wierzyć wszystko dobre a nie złe? która nie rozkoszuje się w słuchaniu złego a raczej je strofuje? Doskonała miłość nie jest podejrzliwa, lecz skłonna do ufności. Ona trzyma się zasady, że lepiej jest, jeśli potrzeba, być sto razy zawiedzionym aniżeli wieść żywot skwaszony ustawiczną podejrzliwością – o wiele lepiej zaufać sto razy osobom niegodnym aniżeli raz posądzić lub oskarżyć osobę niewinną. Takim jest usposobienie miłosierne, w stosunku do myśli; i o takich Mistrz powiedział: „Błogosławieni miłosierni; albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mat. 5:7). Niemiłosierny i źle myślący umysł jest ojcem niemiłosiernego postępowania wobec drugich.

Czy posiadam miłość, która „wszystkiego się spodziewa”, nie gaśnie pod niekorzystnymi warunkami i nie przestaje spodziewać się i pracować dla dobra tych, którzy usługi mej potrzebują? Czy mam miłość, która „wszystko cierpi” i pomimo cierpienia spodziewa się lepszych następstw, a o ich osiągnięcie zabiega wytrwale? Doskonała miłość nie prędko się zniechęca. Sekret jej wytrwałości leży w tym, że poznawszy Boga i stawszy się uczestniczką Jego świątobliwości ona ufa Jemu i z wiarą spodziewa się wypełnienia Jego chwalebnych obietnic, bez względu jak ciemnymi wydają się obecne warunki.

Ten pełen nadziei element miłości jest znamienną cechą wytrwałości świętych uzdalniającą ich do znoszenia wszelkich trudów jako dobrzy żołnierze. Przymiot ten sprawia, że nie są oni prędkimi do gniewu lub skorymi do zaprzestania pracy Pańskiej. Gdzie inni by się zniechęcili lub pole walki opuścili, tam duch miłości dostarcza wytrwałości, abyśmy mogli ten dobry bój nadal bojować i naszemu Wodzowi zbawienia się podobać. Nadzieja wypływająca z tej miłości nie zna rozpaczy, bo kotwica jej sięga aż poza zasłonę i przyczepiona jest mocno do Skały Wieków.

Umiłowani w Panu, starajmy się usilnie by posiąść miłość – nie tylko w słowie, ale i w uczynku i w prawdzie – miłość, której korzenie zaryły się w nowym sercu, spłodzoną w nas miłością naszego Niebieskiego Ojca i która uwydatniła się w słowach i czynach naszego drogiego Odkupiciela. Wszystko inne o cokolwiek byśmy się starali i co byśmy zdobyli, byłoby próżnym gdybyśmy z tym wszystkim nie posiadali miłości.

====================

— 15 listopada 1911 r. —