R4957-30 Studium biblijne: „W rzeczach Ojca mego”

Zmień język 

::R4957 : strona 30::

„W rzeczach ojca mego”

— Łuk. 2:40-52 — 11 LUTEGO —

„Cóż jest żeście Mię szukali? Izaliście nie wiedzieli, że w tych rzeczach, które są Ojca Mego, Ja być muszę?” – w. 49

Cudowne Dziecię Betlejemskie rosło, stając się silne wzrastało w mądrości, a łaska Boża była nad Nim. To doskonałe dziecię, doskonały chłopiec, przewyższał, rzecz jasna, niedoskonałe dzieci. Obecne sposoby kształcenia były w tamtym czasie nieznane. Młodzież w tamtych czasach uczyła się zazwyczaj tylko przez kontakt ze starszymi; historia również przechodziła z pokolenia na pokolenie, z wyjątkiem uczonych. Żydowscy chłopcy mieli jednak lepsze warunki od innych narodowości, a to z powodu szczególnej służby, jaka z polecenia Bożego była sprawowana w świątyni i w synagogach w dniach Sabatu. Służbą tą było odczytywanie ludowi wyjątków z zakonu i proroków. Tym sposobem dzieci Żydowskie miały dobrą okazję do słuchania Słowa Bożego. „Mając Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają”. Mało było takich, którzy mieli lepszą sposobność od tej – niewielu umiało czytać, lecz Jezus był jednym z tych niewielu. Jego umiejętność czytania nie pochodziła z wyszkolenia się w młodości, ale z powodu Jego doskonałego umysłu, który umiał objąć wszystko, co do niego dochodziło. Dlatego też Biblia była dla Jego umysłu zawsze otwartą księgą.

Te nieprześcignione zdolności Jezusa są potwierdzone tym, że gdy chodził do synagogi w Swoim rodzinnym mieście Nazarecie, Jego wyższa zdolność czytania była tak powszechnie ceniona, że służbę odczytywania Pism ludowi, powierzano zwykle Jemu (Łuk. 4:16). Ludzie dziwili się, mówiąc: Jakim sposobem Jezus zna pismo, skoro nigdy nie chodził do szkoły? I wszyscy dawali Mu świadectwo i dziwili się wdzięczności Jego słów (Łuk. 4:22). Wyjaśnieniem tej sprawy jest to, że Jezus był doskonały, podczas gdy wszyscy w około Niego byli niedoskonali.

Nasze rozważania przede wszystkim dotyczą wydarzenia, jakie miało miejsce, gdy Jezus miał dwanaście lat. Jego „rodzice” byli bardzo religijni i przestrzegając Zakonu Mojżeszowego, udawali się każdego roku na Święta Paschy do Jerozolimy. W związku z tą okazją Jezus był tam z nimi. Wyraz „rodzice” nie znaczy, iż Św. Łukasz twierdził, że Józef był ojcem Jezusa, podobnie jak nie rozumiała tego Maria, gdy wyraziła się o Józefie „ojciec twój” (w. 48). Józef był przybranym ojcem Jezusa, przybranym rodzicem; a Jezus był jego przybranym synem. Język ten jest taki sam, jak obecnie używa się w podobnych okolicznościach i nie jest przedmiotem jakiejkolwiek krytyki.

Można przypuszczać, że zgromadzenie w Jerozolimie wszystkich Żydów z Palestyny, a nawet z całego świata, oznaczało wielkie masy ludu, być może ponad milion osób. Mieszkańcy różnych okolic podróżowali zwykle razem. Według żydowskiego zwyczaju, chłopca uznawano „synem zakonu”, gdy doszedł do dwunastego roku życia. Stawał się wtedy odpowiedzialny przed zakonem i odtąd zobowiązany był przestrzegać jego przepisy, uczestniczyć w świętach itd.

JEZUS WIELKI BADACZ

W czasie, o którym mówimy, Jezus doszedł do dwunastego roku życia. On dobrze wiedział o Swoim szczególnym urodzeniu i o wielkich proroctwach, które mają się w Nim wypełnić, z którymi zaznajomiła Go Jego matka. Był On gotowy na wypełnienie Swojej misji – na czynienie woli Ojca Niebiańskiego. Jezus być może przypuszczał, iż w związku z tym, że chłopiec żydowski w dwunastym roku życia zaczął podlegać po przepisy Zakonu, mogło to być wskazówką dotyczącą Jego drogi i obowiązku – że to czas na rozpoczęcie Jego misji.

Dlatego postanowił On zasięgnąć w tej sprawie informacji od najwyższych autorytetów w celu dowiedzenia się więcej o naukach Zakonu. Od czasu do czasu usiłował nawiązać rozmowę z uczonymi w Piśmie, Faryzeuszami i Doktorami. Jezus nie chciał popełnić żadnego błędu, dlatego nie zadawalał się czyimś osobistym zdaniem, lecz żądał odnośników do zakonu i proroków, aby mógł tę sprawę Sam rozsądzić, a nie polegać tylko na zdaniu innych osób. Podczas większej części świąt Wielkanocnych, ci wielcy mężowie Jego narodu, byli zajęci różnymi publicznymi funkcjami, dlatego najlepsza okazja do rozmowy z nimi była przy końcu świąt i to tylko, gdy udało Mu się zwrócić na Siebie ich uwagę. W tym też celu kierował się do nich z coraz to nowymi pytaniami dotyczącymi różnych figur i symbolów, oraz ich właściwego znaczenia.

Gdy zbliżył się czas powrotnej podróży, Jezus nie skończył jeszcze dowiadywania się z Pism w tej kwestii. Rodzice Jego, myśląc, że był w towarzystwie krewnych, uszli dzień drogi, zanim zauważyli, że Jezusa nie było wśród nich. Wrócili się wtedy, podróżując drugi dzień, a trzeciego dnia znaleźli Go w Świątyni dyskutującego nad sprawą dla Niego najważniejszą – nad tym, kiedy On powinien, według Zakonu, rozpocząć Swoją misję. Jezus widocznie zakończył Swoje wywiady i znalazł zadawalającą odpowiedź, że choć jako dwunastoletni chłopiec stał się odpowiedzialny wobec Zakonu, to jednak nie mógł wystąpić jako nauczyciel i kaznodzieja wcześniej, niż aż dojdzie do trzydziestego roku życia. Sprawa ta została widocznie w Jego umyśle ustalona, akurat przed powrotem Jego rodziców.

Józef, przybrany ojciec Jezusa, nie powiedział nic, pozwalając swej żonie Marii strofować Jezusa za zaniedbanie Swojego obowiązku względem nich – za sprawienie im kłopotu, nieprzyjemności i zmartwienia przez Swoje pozostanie w Świątyni. Parafrazując słowa Jezusa, brzmiały one następująco: – Czy nie wiedzieliście, że osiągnąłem dwunasty rok życia? Czy nie rozumiecie, że w tym wieku staję się synem Zakonu i to może znaczyć, iż ma rozpocząć się Mój wielki obowiązek w związku ze służbą dla Ojca Niebiańskiego? Czy nie ostrzegaliście Mnie sami, że mam szczególną misję do wykonania i że powinienem się pilnie dowiadywać jak i kiedy mam to dzieło rozpocząć? Czemu więc jesteście zdziwieni i zmartwieni Moim pozostaniem w Świątyni? Czy nie pomyśleliście sobie, że Ja, jako syn Zakonu mogę mieć teraz pewne zobowiązania i że powinienem wykorzystać każdą sposobność, aby się dowiedzieć, co w tych rzeczach, które są Ojca Mego mam czynić? Uspokójcie się; już teraz nie będę Wam sprawiał dalszych trudności. Badając Pisma i szukając porady nauczonych w Zakonie, dowiedziałem się, że na razie nie mogę jeszcze rozpocząć wyznaczonej mi służby. Dlatego jestem gotowy powrócić z Wami do domu i zapewniam Was, że będę tak wierny i posłuszny, jak byłem dotąd, natomiast to Moje zlekceważenie Waszych życzeń w tym przypadku było spowodowane moim przekonaniem, iż Wy wiedzieliście, że korzystając z tej okazji będę starał się dowiedzieć, czy nie czekają mnie czasem jakieś obowiązki w sprawach Mego Ojca i w związku z tym nie będziecie spodziewać się mojego powrotu do domu razem z Wami.

„JEZUS POMNAŻAŁ SIĘ W MĄDROŚCI”

W ostatnim wierszu, który jest pod naszą rozwagą, czytamy: „A Jezus pomnażał się w mądrości i we wzroście i w łasce u Boga i u ludzi”. Odkupienie ludzkości miało być dokonane przez męża a nie przez chłopca, bo i ten, przez którego grzech wszedł na świat, nie był chłopcem. Dlatego Jezus, aby mógł być odpowiednim okupem za Adama i za całą ludzkość, musiał najpierw dojść do zupełnej dojrzałości.

Ostatni wiersz obejmuje okres od dwunastego do trzydziestego roku życia Jezusa. Przez osiemnaście lat wzrastał w mądrości i w łaskach, czyli w przymiotach charakteru. Jezus nie pomnażał się w łasce u Boga, w tym znaczeniu, że stawał się mniej grzeszny, a bardziej sprawiedliwy, ale w tym, że stawał się coraz bardziej rozwinięty- dochodził do ludzkiej dojrzałości. Podobnie jak rozwijający się owoc może być tak doskonały w swoim gatunku na początku jak przy końcu, lecz wzrasta pod względem wielkości i lepszego smaku, a tym samym wzrasta w ocenie swojego gospodarza.

Podobnie było z Jezusem. Doskonałe niemowlę wyrosło na doskonałego chłopca; doskonały chłopiec na doskonałego młodzieńca; a ten młodzieniec na doskonałego mężczyznę. W trzydziestym roku życia był On dojrzały i gotowy do poświęcenia się na ofiarę przyjemną Bogu, za ludzkość – „Sprawiedliwy za niesprawiedliwych”.

====================

— 15 stycznia 1912 r. —