::R5111 : strona 312::
Znak z nieba
— 3 listopadA — Mar. 8:11-26 —
„A Jezus znów przemówił do nich tymi słowami: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” – Jana 8:12
Nauczeni w Piśmie i Faryzeusze – przywódcy religijni i nauczyciele za czasów Jezusa – byli zakłopotani i zaniepokojeni Jego powodzeniem w docieraniu do ludzi. W rzeczywistości ci, którzy Go z radością słuchali, stanowili przeważnie prosty lud, którym nauczyciele żydowscy przyzwyczaili się pogardzać, nazywając ich „celnikami i grzesznikami” i nie chcieli uznawać ich za braci. Oni uważali Jezusa za konkurenta, odnoszącego sukces i obawiali się, nie bez przyczyny zresztą, że ich reputacja jako nauczycieli jest przyćmiona wyższością Jezusa jako nauczyciela, którego „Cudowne Słowa Żywota” dotykały serc wielu.
Ci Faryzeusze przyszli do Jezusa głównie po to by na czymś Go przyłapać – a chcieli osiągnąć to poprzez „kuszenie” Go. Oni prosili o „znak z nieba”. Ich rzeczywistym zamiarem było umniejszenie wagi wielu znaków, które On dawał ludowi, w uzdrawianiu chorych itp. Lekceważąc to wszystko, oni pytali „ jaki znak możesz dać nam z nieba? My chcemy niebiańskiego znaku; daj go nam a uwierzymy w ciebie”.
Aby do pewnego stopnia zrozumieć przywódców żydowskich ówczesnych czasów, musimy pamiętać jak różnymi były rzeczy, które Jezus czynił na potwierdzenie swojego Mesjaństwa, od rzeczy, których oni się spodziewali. Proroctwa przepowiadały wiele rzeczy o Mesjaszu, lecz czytając je oni zwracali uwagę szczególnie na te, które mówiły o Jego chwale i mocy, jaka miała być udziałem narodu żydowskiego i błogosławieństwach, którymi naród żydowski ostatecznie miał obdarzyć wszystkie inne narody w celu błogosławienia świata podczas królestwa Mesjasza. Oni przeoczyli albo nie badali wystarczająco uważnie i głęboko innych wersetów zupełnie innego rodzaju.
Te inne wersety mówią jak Mesjasz miał być „jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust” Izaj. 53:7 (On „zamilkł” w tym znaczeniu, że nie otworzył ust swoich, aby zapobiec potępieniu i uśmierceniu Go). Te inne wersety mówiły również jak On będzie głosił „pojmanym wyzwolenie” i „otworzenie oczu ślepych”, lecz oni skojarzyli je z chwalebnym królestwem a nie z okresem, podczas którego Mesjasz będzie „wzgardzony i odrzucony od ludzi” a oni będą zakrywać swoje twarze przed Nim wstydząc się i nie uznając Go.
Prawdą jest, że powinni oni badać Pisma we właściwy sposób. Można by powiedzieć, że oni nie byli winni popełnienia tego błędu; w pewnym sensie może to być prawdą. Z drugiej strony jednak powinniśmy pamiętać, że ich prawdziwym problemem była pycha serca i duch, że wszystko wiedzą najlepiej. Brakowało im pokory i dlatego nie dawali się pouczyć. „Prawdziwi Izraelici”, którzy przyjęli poselstwo Jezusa niewątpliwie mieli podobne, błędne zrozumienie proroctw, lecz oni byli otwartymi na sugestie i gotowymi, by dać się prowadzić – dla tych nauki Mistrza były atrakcyjne, błogosławione i cudowne. Ci byli stopniowo prowadzeni do właściwego zrozumienia każdego zarysu Boskiego planu, jaki stawał się na czasie, w ten sposób stali się gotowymi do przyjęcia w słusznym czasie błogosławieństwa Pięćdziesiątnicy, i ci okazali się częścią wybranych, których Bóg wybierał, aby stali się Oblubienicą Mesjasza i współdziedzicami w Jego królestwie.
„TYLKO ZNAK JONASZA”
Nasza lekcja podaje, że Jezus westchnął głęboko i rzekł: „Dlaczego pokolenie to szuka znaku?” i odmówił dania im jakiegokolwiek znaku, potem odszedł na drugą stronę jeziora. Św. Mateusz (Mat. 16:1-4) podaje nam bardziej szczegółowy opis tego pytania i odpowiedzi na nie. Jezus zwrócił uwagę Faryzeuszy na znaki, jakich On obficie im udzielał i potem rzekł, że będzie jeden wielki znak dany temu narodowi; lecz on był dany dopiero na Kalwarii. Ten „znak” miał wielki wpływ na tysiące Żydów, którzy zgodnie z opisem w Dz. Ap., zostali ochrzczeni w dniu Pięćdziesiątnicy a następnie usłyszeli kazanie Św. Piotra odnośnie śmierci Jezusa, Jego trzech dni w grobie i Jego zmartwychwstania trzeciego dnia.
Jezus przytoczył znak Jonasza, że jak on był około trzech dni i nocy w brzuchu ryby, tak Syn Człowieczy będzie podobny okres w ziemi, i jak Jonasz wyszedł, tak Syn Człowieczy powstanie.
Niech wyżsi krytycy rozstrzygną między sobą sugestie, jakie oni podnoszą w sprzeciwianiu się oświadczeniu naszego Pana. Według nich, Jezus i Apostołowie byli mocno zwiedzeni w każdym sensie tego słowa; lecz według Jezusa i Apostołów to wyżsi krytycy są bardzo zwiedzeni. My wolimy stać przy Słowie Bożym, pozwalając innym polegać na „mądrości ludzkiej”.
KWAS FARYZEUSZY
Po wstąpieniu do łodzi Jezus przestrzegał swoich uczniów przed doktryną Faryzeuszy – On przyrównał ją do kwasu drożdży. Kwas fermentuje, rośnie, szczególnie w cieście na chleb. Słowo Boże jest Prawdą, chlebem, którym się karmi Jego lud. Lecz on ma używać chleba niekwaszonego – czystego chleba, czystej prawdy, niezmieszanej z kwasem ludzkiej filozofii.
Ta przestroga była konieczna, ponieważ Faryzeusze byli najwidoczniej, prawdziwie najświętszą grupą wśród Żydów. Najbardziej pilni i gorliwi oraz uzdolnieni Żydzi, byli zatem naturalnie pociągani do tej grupy. Fakt, iż twierdzili oni, że związani są z najwyższymi i najlepszymi rzeczami, czyniło tę grupę i jej nauki bardziej niebezpieczną, ponieważ ich chleb i prawda były zmieszane z ludzkimi tradycjami, które mogły sprowadzić niestrawność i chorobę i w takim stopniu mogły zatruć umysły, które je przyjmowały.
Tę samą lekcję można zastosować do nas dzisiaj; nie ważne jak świętą może być lub zdawać się jakakolwiek denominacja chrześcijańska, powinniśmy pamiętać, by strzec się ich „kwasu”, ich fałszywej doktryny – by unikać i wystrzegać się jej. Bo tylko czysta prawda Słowa Bożego może uczynić nas „mądrymi ku zbawieniu”, o której Apostoł powiada: „jest dostateczna, aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony”.
Starajmy się zatem, jako chrześcijanie wszystkich denominacji połączyć serca i umysły w pełnym poświęceniu naszemu Panu i Odkupicielowi w czynieniu woli Niebiańskiego Ojca; uwolnijmy się i oczyśćmy od wszelkiego „kwasu” we wszystkich różnych wyznaniach, który w przeszłości dokonał tak wielkiego podziału wśród ludu Pańskiego dzieląc ich na sześćset denominacji. Nie pochwalamy tego podziału, który coraz bardziej dociera do świadomości całego ludu Bożego i coraz bardziej pragniemy połączyć szczere serca w jednym Panu, jednej wierze, jednym chrzcie, jednym Bogu i Ojcu wszystkich, w jeden „kościół pierworodnych, których imiona są zapisane w niebie”.
„JESZCZE NIE ROZUMIECIE?”
Uczniowie nie uchwycili sensu metaforycznej wypowiedzi Jezusa o kwasie Faryzeuszy. Oni od razu pomyśleli o literalnym kwasie i literalnym chlebie, i zauważyli, że mieli tylko jeden bochenek chleba ze sobą i przypuszczali, że Mistrz karcił ich za to. Ich umysłowe oczy wyrozumienia nie były jeszcze szeroko otwarte i Jezus natychmiast bardzo wyraźnie oznajmił im to, oczywiście z pewną miarą rozczarowania, że po tych wszystkich kazaniach, które On im dał, nie powinni być tak powolnymi w pojmowaniu ducha Jego słów.
On przypomniał im o cudzie nakarmienia pięciu tysięcy pięcioma bochenkami chleba i zapytał ile koszów resztek zebrano. Odpowiedzieli „dwanaście”. On przypomniał im o innym nakarmieniu czterech tysięcy siedmioma bochenkami chleba i zapytał jak wiele zebrano wtedy. Odpowiedzieli „siedem”. Jezus zapytał ich zatem: „Dlaczego nie rozumiecie, że nie obwiniam was za posiadanie tylko jednego bochenka; zapewniam was, że jeśli miałem moc stworzyć chleb przedtem, to wciąż jeszcze mam tę moc i nie odnosiłbym się do waszego braku chleba”.
Tę samą rzecz często zauważamy dzisiaj wśród Pańskiego ludu w badaniu Biblii; duch nauk naszego Pana jest często nieuchwycony przez niektórych, których umysły koncentrują się jedynie wokół pewnych małych wydarzeń. Lekarstwem na ten problem jest bliższe chodzenie z Bogiem; dokładniejsze badanie Słowa Bożego, zrozumienie ducha Mistrza i Jego dzieła przez naśladowców Jego stóp. W związku z tym nie zapominajmy o trudnych „cierniach”, o których wspomina inna przypowieść, atakujących serca i umysły ludu Bożego i utrudniających Słowu Prawdy przyniesienie właściwych owoców. Jezus mówi, że tymi „cierniami” jest „troska o ten żywot i zwodniczość bogactw”.
Gdy przybył do Bedsaidy, przyprowadzono do Niego ślepego człowieka, by go uzdrowił. Jezus wziął ślepego za rękę wyprowadził go za wioskę. Plunął na jego oczy, włożył na niego ręce i zapytał, czy coś widzi. A on spojrzał w górę i rzekł, że widzi coś podobnego do poruszających się drzew, które brał za ludzi. Potem Jezus znowu włożył ręce na oczy jego i kazał mu spojrzeć jeszcze raz. Uczynił tak i widział wyraźnie. Cel zastosowania tej metody nie jest dla nas jasny, lecz prawdopodobnie temu człowiekowi brakowało wiary, a Jezus stopniowo rozwijał ją w nim. Tę myśl potwierdzają ostatnie słowa, że ten człowiek patrzył spokojnie przez pewien czas a następnie stwierdził, że widzi wszystko wyraźnie. Najwyraźniej Pan chciał, aby ten człowiek użył pełni swej siły woli oraz by starał się widzieć.
====================
— 1 października 1912 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: