R5414-72 Studium biblijne: Korzystne rozmowy przy stole

Zmień język 

::R5414 : strona 72::

Korzystne rozmowy przy stole

— 5 KWIETNIA — Łuk. 14:7-24 —

„Bo wszelki, kto się wywyższa, poniżony będzie, a kto się poniża, wywyższony będzie” – Łuk. 14:11

NIEKTÓRZY zaawansowani Chrześcijanie, studenci Biblii, przyswoili sobie w ostatnich czasach pewien zwyczaj prowadzenia rozmowy biblijnej w godzinie obiadowej. Znamy wielu takich, którzy zauważyli, iż zwyczaj ten był dla nich bardzo korzystny. Przyjmować Niebiański pokarm jednocześnie ze spożywaniem pokarmów cielesnych jest zupełnie właściwe, a wznoszenie umysłu od rzeczy tego świata do rozważania rzeczy Niebieskich, jest korzystne pod każdym względem. Spostrzegamy, że taki był zwyczaj naszego Pana.

Dzisiejsza lekcja bierze pod rozwagę naszego Mistrza, który był jako gość przy stole pewnego Faryzeusza, przy której to okazji Jezus prowadził rozmowę, jaka nie byłaby właściwą u kogo innego jak tylko u Niego. Przez wypowiedzenie przypowieści Jezus krytykował zebranych gości, ponieważ zauważył, że oni samolubnie zabierali przednie miejsca, a On chciał dać im do zrozumienia, że ten duch samolubstwa wywiera ujemny wpływ na ich charakter i czyni ich nieodpowiednimi do zaszczytów w Królestwie, którego oni się spodziewali.

Gdy byli zaproszeni na jakiekolwiek publiczne zebranie, oni powinni zajmować poślednie miejsca, albowiem nie wiedzieli ile innych gości mogło być przez gospodarza wyżej cenionych aniżeli oni. Gdyby gospodarz później zauważył ich na tych niższych miejscach, a chciałby ich uczcić, mógłby ich zaprosić na miejsca przednie. W taki sposób oni zostaliby uczczeni i zaszczyt ten spotkałby ich w sposób właściwy, gdy zaś przez samowolne zajęcie przednich miejsc narażali się na ryzyko niepodobania się gospodarzowi albo na niebezpieczeństwo przesadzenia ich na miejsce niższe, aby to przednie miejsce mogło być dane komuś więcej godnemu, a oni zostaliby przez to poniżeni.

::R5414 : strona 73::

Mistrz oświadczył, że ta zasada podtrzymywana jest przez Niego i przez Jego Ojca; mianowicie, że „wszelki, kto się wywyższa, poniżony będzie, a kto się poniża, wywyższony będzie”. Apostołowie wystawili tę samą zasadę, mówiąc: „Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje”; „Uniżajcież się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” – Jak. 4:6; 1 Piotra 5:6.

Myślą tego jest, że człowiek zarozumiały i wyniosłego ducha nie będzie zaszczycony od Pana wyższym stanowiskiem; ponieważ duch ten byłby szkodliwym tak dla niego samego jak i dla Pańskiej sprawy. Z tego też powodu Pan szuka za takimi, którzy są pokornego umysłu i którym wywyższenie nie zaszkodzi ani nie narazi na niebezpieczeństwo utrudnienia przyszłego dzieła, do którego wszyscy z tej klasy Królestwa są powołani.

Zwracając się do gospodarza, Jezus obdarzył go pewnego rodzaju komplementem, mówiąc: „Gdy sprawujesz obiad albo wieczerzę, nie wzywajże przyjaciół twoich, ani braci twoich, ani krewnych twoich, ani sąsiadów bogatych, żeby cię snąć i oni zasię nie wezwali, a stałaćby się nagroda. Ale gdy sprawujesz ucztę, wezwijże ubogich,

::R5415 : strona 73::

ułomnych, chromych i ślepych, a będziesz błogosławionym; boć nie mają czem nagrodzić, aleć będzie nagrodzono przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

Ów Faryzeusz uczynił właśnie coś podobnego do tego, że zaprosił na obiad Jezusa i prawdopodobnie Jego uczniów. On dobrze wiedział o tym, że Jezus i uczniowie byli biedni i nie byli w stanie zasię go do siebie zaprosić. Toteż te słowa Mistrza z pewnością były mu przyjemne. W każdym razie one wystawiają wielką zasadę, która powinna być rozpoznana przez wszystkich, tak przez bogatych, jak i biednych. Jeżeli za nasze dobre czyny otrzymujemy zapłatę już w tym życiu, to jak możemy spodziewać się czegokolwiek w przyszłości?

Przeto stosujmy się do tej instrukcji naszego Pana i starajmy się czynić dobrze tym, co nie mogą się odwzajemnić i bądźmy pewni, że Bóg ocenia takie rzeczy, jako czynione z miłosierdzia i dla sprawiedliwości, więc też odpowiednio je nagrodzi. Nie rozumiemy, aby Jezus chciał przez to dać do zrozumienia, że zaprosić przyjaciół, krewnych i sąsiadów, którzy mogliby się odwzajemnić, jest rzeczą złą, ale raczej, że nie powinniśmy mniemać, że czyniąc to, skarbimy sobie skarby w Niebie.

W czasach Jezusa było więcej powodów do zapraszania ubogich, kulawych i upośledzonych, aniżeli obecnie. W czasach obecnych cywilizowane narody, za wspólną zgodą, uznają pewien obowiązek względem ubogich, upośledzonych, kulawych i ślepych. Odpowiednie zakłady są budowane dla takich, za pieniądze publiczne, ściągane przez ogólne podatki. Ktokolwiek we właściwym duchu opłaca te podatki na utrzymywanie biednych, ten czyni coś, co w oczach Bożych ma pewną zasługę; lecz gdy ktoś płaci je z musu tylko, bez żadnej oceny, ten z pewnością nie zasługuje na żaden kredyt. Jednakowoż wszelkie takie instytucje powinny być prowadzone w taki sposób, aby zapewniały odpowiednią wygodę i były dosyć dobre dla nas i dla naszych krewnych, gdyby czasem my lub oni znaleźlibyśmy się w potrzebie takiej opieki.

W takich warunkach byłoby prawie złem nie współdziałać z tymi zarządzeniami, pogardzać nimi i spodziewać się prywatnej opieki od przyjaciół i krewnych, czyniąc im dodatkowe koszta ponad podatki, jakie oni na takie cele płacą. Wszystko w Słowie Bożym wyraża najpierw ducha sprawiedliwości oraz ducha miłości, uprzejmości i sympatii ponad sprawiedliwość; lecz to powinno być dobrowolne, a nie przymusowe i powinno wyrażać miarę Ducha Świętego przez nas posiadaną.

WIELKA UCZTA BOŻA

Jeden z siedzących przy wieczerzy, usłyszawszy uwagi Jezusa przemówił, iż byłoby to błogosławioną rzeczą uczestniczyć w wielkiej Uczcie, jaką zapoczątkuje się Królestwo Boże. Jezus uchwycił tę uwagę i wyprowadził z niej inne kazanie, w formie przypowieści. Jak zwykle, przypowieść ta dotyczyła Królestwa Bożego.

„Człowiek niektóry sprawił wieczerzę wielką i zaprosił wielu; i posłał sługę swego w godzinę wieczerzy, żeby rzekł zaproszonym: Pójdźcie! bo już wszystko gotowe. I poczęli się wszyscy jednostajnie wymawiać. Pierwszy mu rzekł: Kupiłem wieś, i muszę iść a oglądać ją, proszę cię, miej mię za wymówionego. A drugi rzekł: Kupiłem pięć jarzm wołów, i idę, abym ich doświadczył, proszę cię, miej mię za wymówionego. A drugi rzekł: Żonęm pojął, a dlatego przyjść nie mogę. A wróciwszy się on sługa, oznajmił to panu swemu. Tedy się gospodarz rozgniewawszy, rzekł słudze swemu: Wynijdź prędko na ulice i na drogi miejskie, a ubogie i ułomne i chrome i ślepe wprowadź tu.”

Znaczenia tej przypowieści nie potrzeba długo szukać. Bóg w rzeczywistości przygotował wielką Ucztę. Wiele lat przedtem On posłał wiadomość do narodu Żydowskiego, że w słusznym czasie spłynie takie błogosławieństwo na nich, to jest przywilej stania się członkami Królestwa Bożego – uczestniczenia w tymże Królestwie z Mesjaszem. Gdy jednak Jezus ukazał się i nadszedł czas rozpoczęcia się tej uczty, ci, co byli zaproszeni zaniedbali dany im przywilej.

Jezus i Jego uczniowie przez pewien czas obchodzili różne miejscowości, ogłaszając, iż Królestwo Niebieskie przybliżyło się i że ci, co wierzyli powinni pospiesznie przyjąć je – przyjść na Ucztę – zapewnić sobie dział w tym błogosławieństwie. Lecz ci, co byli zaproszeni okazali się otyłymi, łakomcami i miłośnikami pieniędzy. Gdy usłyszeli Poselstwo o Królestwie, powiedzieli: Ja jestem za bardzo zajęty swoimi ziemskimi sprawami. W taki to sposób oni wzgardzili Boskim zaproszeniem ogłoszonym im przez Jezusa i Apostołów.

Specjalnie zaproszonymi byli ci, co najbardziej uchodzili za „świętych ludzi” – Faryzeusze i Nauczeni w Prawie. Przypowieść pokazuje, że odrzucenie zaproszenia przez pierwszych, spowodowało, że zaproszenie zostało wysłane do innych, na ulicach i w zaułkach miejskich. To znaczy, że Ewangelia została ogłoszona ubogim. Celnicy i grzesznicy byli przyjmowani przez naszego Pana, zaznajamiani z Królestwem i zapraszani do porzucenia swych grzesznych i szkodliwych praktyk, do przyjęcia przebaczenia za ich grzechy – i do uczestniczenia w Boskiej obietnicy współdziedzictwa z Jezusem Chrystusem, ich Odkupicielem.

Prawie wszystkie kazania Jezusa i Jego Apostołów, aż do Pięćdziesiątnicy i potem, były do ubogich w Izraelu – do celników i grzeszników. Zarzut, jaki naszemu Panu czynili Faryzeusze, którzy Go odrzucili, był, że On przyjmował grzeszników i jadał z nimi.

UCZTA PRZEDSTAWIA WIELKIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA

Wielka Uczta, o której mówi ta przypowieść, obrazowo przedstawia wielkie błogosławieństwa Boskiego zarządzenia dla Kościoła – znajomość prawdy, usprawiedliwienie od grzechów, spłodzenie z Ducha Świętego i przywilej przyswojenia sobie nader wielkich i kosztownych obietnic Słowa Bożego. Wszystko to jest tą ucztą, którą Pan zastawia już przez przeszło osiemnaście stuleci i na którą zaprasza, czyli powołuje niektórych. Najpierw byli powołani przedniejsi z Izraela, Faryzeusze, „religijne światło”, przedstawiciele Mojżesza; następnie zaproszeni byli ubodzy, grzeszni, słabi, wyrzutki z Izraela, klasa Marnotrawnego Syna.

Z tej ostatniej klasy przyszli niektórzy, lecz nie dosyć, aby wypełnić miejsca już przygotowane. Inaczej mówiąc nie dosyć z Żydów było „Izraelczyków prawdziwych”, przyjemnych Bogu, aby wypełnić postanowioną liczbę wybranego Kościoła. Przeto Pan wysłał sług Swych trzeci raz,

::R5415 : strona 74::

poza miasto, na drogi i poza opłotki, aby przynaglili wszystkich, których znajdą, do przyjścia, by dom mógł być wypełniony – aby nie pozostało ani jedno próżne miejsce.

Jest widocznym, że to oznacza posłanie Ewangelii do Pogan. Przez przeszło osiemnaście stuleci poselstwo to rozbrzmiewało po drogach i między opłotkami, powołując, zapraszając i pociągając tych, co mają słuchające uszy i przychylne serce. W całości nie jest ich wielka gromada i nie ma pomiędzy nimi wielu świeczników (czyli przedniejszych) tego świata. Apostoł pisał: „Widzicie zaiste powołanie wasze, bracia! iż nie wiele możnych, nie wiele zacnego rodu” wybrał Bóg, ale przeważnie „ubogich na tym świecie, aby byli bogatymi w wierze, i dziedzicami królestwa” – 1 Kor. 1:26,27; Jak. 2:5.

Liczba zamierzona przez Onego wielkiego Gospodarza zostanie ostatecznie powołana i uznana za godną, przez Chrystusa, aby zasiąść przy stole – mieć udział w onej wielkiej uczcie. Będzie to uczta weselna, z okazji wesela Barankowego, gdy małżonka Jego będzie gotowa (Obj. 19:7-9). Jesteśmy zapewnieni, że na tej uczcie znajdzie się także drugie grono tych, co nie będą godni znaleźć się w klasie Oblubienicy. Ci mogą być obrazowo nazwani jako przyboczne panny, klasa Wielkiej Kompanii; albowiem po opisaniu Oblubienicy mamy jeszcze Pańskie poselstwo do tych następnie uwolnionych z Babilonu, jako czytamy: „Błogosławieni, którzy są wezwani na wieczerzę wesela Barankowego”.

Możemy sobie wyobrazić, co za zaszczyt i radość będzie na tej uczcie! Aromat tych przyszłych chwalebnych rzeczy dosięga nas już teraz, w przedsionku, zanim jeszcze weszliśmy na salę bankietu. Zapach ten dochodzi nas przez wielkie i kosztowne obietnice Słowa Bożego, zapewniając nas o Boskiej wierności i o Jego przygotowaniu rzeczy, jakich „oko nie widziało i ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło”, a które „nagotował Bóg tym, którzy go miłują” nade wszystko.

Ci, co na początku byli zaproszeni, nie skosztują tej wieczerzy. Dzięki jednak Bogu, że Jego łaska zarządziła inną ucztę, która przez to Królestwo będzie urządzona dla wszystkich narodów, rodzajów, języków i ludów – „uczta z rzeczy tłustych” – Iz. 25:6-8.

====================

— 1 marca 1914 r. —