R5737-230 Nasze oczyszczanie – wewnętrzne i zewnętrzne

Zmień język 

::R5737 : strona 230::

NASZE OCZYSZCZANIE – WEWNĘTRZNE I ZEWNĘTRZNE

„Te tedy obietnice mając, najmilsi! oczyszczajmy samych siebie od wszelakiej zmazy ciała i ducha, wykonywając poświęcenie w bojaźni Bożej” – 2 Kor. 7:1.

PONOWNIE zwracamy uwagę czytelników, że Biblia nie jest skierowana do świata, lecz do Kościoła; nie do niewiernych, ale do wierzących; nie do grzeszników, ale do tych, którzy już odwrócili się od grzechu. Wielu nie dostrzega tego faktu, w wyniku czego w ich umysłach panuje zamęt.

Być może niektórzy skłonni są twierdzić, że słowa naszego tekstu odnoszą się zarówno do grzeszników, jak i świętych – ale do grzeszników szczególnie – pomimo że sam List jest zaadresowany następująco: „zborowi Bożemu, który jest w Koryncie, ze wszystkimi świętymi, którzy są we wszystkiej Achai”. Odpowiadamy: Nie! Ten tekst nie może być właściwie powszechnie zastosowany do grzeszników, którzy jeszcze nie przyszli do Boga, którzy jeszcze nie pokutowali za swoje grzechy i nie otrzymali przebaczenia. Bóg do takich się nie odwołuje. On ich zwyczajnie potępia jako grzeszników i odmawia im wszelkiego uznania, jakiejkolwiek społeczności, i mówi im, że nie ma żadnego imienia danego ludziom pod niebem, przez które mogą być zbawieni od swoich grzechów, niż imię Jezusa. Innymi słowy, Bóg odmawia jakichkolwiek kontaktów z tymi, którzy nie mogą, lub nie chcą przyjąć wielkiej Ofiary za grzech, którą On zapewnił. Jezus wyraził to następująco: „[…] żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przez mię” – Jana 14:6.

Po zastanowieniu widać zasadność Boskiego stanowiska. W teraźniejszym wieku Bóg gromadzi ze świata Maluczkie Stadko, którego szczególną cechą charakteru jest wiara w Boga i pragnienie, aby Mu się podobać. W Wieku, który ma nadejść, w Wieku Tysiąclecia, Bóg zamierza zająć się pozostałą częścią ludzkości i wtedy wszystkie Boże wymagania staną się tak oczywiste, że i człowiek, wędrując tą drogą, choć prostak, nie zbłądzi (Iz. 35:8). W tym chwalebnym Tysiącletnim Dniu świecić będzie Słońce Sprawiedliwości, które wyraźnie rozróżni dobro od zła, i ukaże Boski charakter i przymioty tak, że wszelkie stworzenie będzie mogło je ujrzeć. O tak, oczy ślepych i uszy głuchych zostaną otworzone, jak jest to wyraźnie opisane przez Proroka – Iz. 35:5.

Natomiast, obecnie w teraźniejszym Wieku trwa próba wiary, która jest przeznaczona dla tego specjalnego Maluczkiego Stadka, które Pan wybiera i nazywa Swoim Kościołem. Ktokolwiek nie jest w stanie wykazać się posiadaniem wymaganej wiary, nie może należeć do tego wybranego Kościoła, lecz będzie musiał poczekać na błogosławieństwo, które przyjdzie z rąk Kościoła podczas królowania Chrystusa, o które nadal się modlimy: „Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi”.

NIE WSZYSCY ŚWIĘCI SĄ Z NATURY SZLACHETNI

Bóg wyznaczył nie tylko wiarę jako niezbędny element akceptacji w obecnym czasie, ale dodatkowo częścią wspomnianej próby ustanowił umiłowanie sprawiedliwości. Nie wystarczy, że powinniśmy posiadać oczy wiary, które uznają śmierć Chrystusa jako cenę Okupu za grzechy świata, ale aby doznać Boskiej łaski, musimy posiadać dodatkowo serce, które miłuje sprawiedliwość. Serce, które miłuje sprawiedliwość, dostrzeże słabości swego ciała i swoje pociągające go w dół skłonności. W chwili, gdy serce rozpoznaje Jezusa jako Odkupiciela, natychmiast się do Niego udaje, nie tylko po to, aby okryć się Jego zasługą w związku z grzechami, które należą do przeszłości, lecz także, aby cieszyć się przypisanym okryciem Jego sprawiedliwości, która zakryje nierozmyślne wady i niedoskonałości, tak obecne, jak i przyszłe – niedoskonałości popełniane wbrew woli, które są wynikiem odziedziczonych słabości.

Przesłanie naszego Pana: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni [pod jarzmem grzechu i którzy oceniacie karę za grzech, śmierć] a Ja wam sprawię odpocznienie. Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie”, odnosi się do klasy tych, którzy nie wyrażają zgody tak na grzech świata, jak i na własne słabości. Ci uczący się – uczniowie, adepci Szkoły Chrystusa – stanowią klasę, do której odnoszą się słowa naszego tekstu. Powszechne napominanie grzesznego świata, by oczyszczał się z wszelkiej nieczystości ciała i ducha, byłoby bezcelowe. Świat godzi się na cały istniejący obecnie brud i wcale nie pragnie się oczyszczać ani nie posiada sprawiedliwej oceny tego, jak obrzydliwy jest grzech w oczach Boga i tych, którzy posiadają Jego Ducha Świętości. Pan opisuje świat, w którym złość, gniew, zawiść i różne pożądliwości [pragnienia], są występującymi na przemian zwykłymi i normalnymi zjawiskami. Pożądliwość i samolubstwo, które często prowadzą do brutalności w pogoni za bogactwem, przyjemnościami lub władzą, starają się przepełniać naturalny umysł tak dalece, że gdyby zostały usunięte i niezastąpione czym innym, życie straciłoby cały swój urok. Czy byłoby właściwym napominać ludzi, którzy kierują się powyższymi zasadami, by porzucili nieczystość ciała i ducha wtedy, gdy nie mają nic innego w zamian?

Być może niektórzy będą twierdzić, że pomiędzy niewierzącymi znajduje się tyle samo ludzi o szlachetnych umysłach, co między wierzącymi. Odpowiadamy na to: Tak! Pismo Święte zgadza się z tym i mówi, że między wierzącymi niewielu jest wielkich, mądrych lub szlachetnych według zwyczaju dzisiejszego świata. Poselstwo Bożej łaski częściej znajduje posłuch wśród ludzi o niższym poziomie życia, upodlonych i zdegradowanych członków rodziny ludzkiej, niż wśród ludzi o szlachetniejszym pochodzeniu, którzy są o wiele mniej wyczuleni na swoje własne zepsucie i w mniejszym stopniu odczuwają potrzebę Zbawiciela i Jego pomocy. Jeżeli więc zakładamy, że pomiędzy ludźmi w obecnym świecie znajdują się tacy, którzy posiadają szlachetne usposobienie, a wierzący są przeważnie ludźmi z niższych warstw, to jak to możliwe, że Bóg bardziej interesuje się tymi ostatnimi niż niewierzącymi? Według jakiej zasady Pan przyjmuje za dzieci tych, którzy z natury są mniej szlachetni, a odrzuca tych, którzy z natury są bardziej szlachetni?

Odpowiadamy, że zasadą, lub normą, Boskiej akceptacji jest wiara i posłuszeństwo serca. Pan z przyjemnością przyjmuje tych, którzy swym sercem, myślą i wolą odwracają się od grzechu i wiarą przyjmują Boski porządek rzeczy, biorąc pod uwagę ich wolę i intencje, a nie ich ciało, jego wady i niedoskonałości. Ich mimowolne słabości ciała zasłonięte są przed Jego wzrokiem Szatą sprawiedliwości Chrystusowej, która je zakrywa w zależności od poziomu uzdolnień i możliwości ich nowego umysłu, który gardzi grzechem i stara się prowadzić przeciw niemu dobry bój w swoim ciele i to w każdych okolicznościach. Taka właśnie jest klasa, do której zwraca się Apostoł Paweł w naszym tekście, mówiąc: „Najmilsi! oczyszczajmy samych siebie od wszelakiej zmazy ciała i ducha”.

UMIŁOWANI PRZEZ BOGA SĄ LEKCEWAŻENI

Jako rzecznik Pana, Apostoł kieruje swoje słowa do wszystkich wierzących, którzy unikają grzechu oraz podejmują starania, aby podobać się Bogu i otrzymać Jego uznanie, i określa ich mianem „najmilsi”. Apostoł, będąc osobiście człowiekiem szlachetnym, zdawał sobie sprawę z faktu, że wielu z tych drogo umiłowanych braci posiadało słabości i niedoskonałości ciała. Nie miłował ich z powodu ich słabości, ale na przekór im – dlatego, że w głębi serca byli wierni zasadom sprawiedliwości, starali się pokonać grzech i związane z nim skłonności, pojawiające się w ich własnych śmiertelnych ciałach, i o ile mieli na to wpływ – na świecie. Lecz świat nie miłuje tych, których miłuje Ojciec, których miłuje Jezus i miłował Apostoł. Nasz Mistrz

::R5737 : strona 231::

oświadcza: „Jeźli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was, miał w nienawiści. Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby: lecz iż nie jesteście z świata, alem ja was wybrał z świata, przetoż was świat nienawidzi. Nie wyście mnie obrali, alem ja was obrał, i postanowiłem, abyście wyszli i przynieśli owoc, a owoc wasz aby trwał […]” – Jana 15:18,19,16.

Świat nie lubi tych wybranych, ponieważ wyznając własne słabości i walcząc przeciwko nim, nazywają je po imieniu – grzechami, podłością, nieczystościami ciała i ducha. Każdy podejmowany przez nich wysiłek w celu oczyszczania samych siebie jest naganą dla innych, którzy nie starają się oczyszczać i którzy pałają nienawiścią, gdy się im przypomina, iż rzeczy, które

::R5738 : strona 231::

sprawiają im największą przyjemność, jak chciwość, samolubstwo, brak umiarkowania w uczuciach, spory, pycha, próżna chwała, są grzeszne. Nikt, kto zupełnie podoba się światu, nie może być pewny, że będzie podobać się Panu. Nikt, kto podoba się Panu, nie powinien oczekiwać, że będzie podobać się światu, ponieważ przyjaźń świata jest nieprzyjaźnią Bożą i dlatego świat nie podlega Boskim standardom, ani też w istocie podlegać im nie może, jak wyjaśnia to Apostoł (Jak. 4:4; Rzym. 8:7). Serce świata skierowane jest w przeciwnym kierunku.

Prawo Nowego Stworzenia – nakazujące miłować Boga z całego serca, a bliźniego jak siebie samego – jest w przypadku świata pod każdym względem rzeczą niedorzeczną, niepożądaną i nieprawdopodobną, a wszystko, co o tym przypomina nawet w związku z obecnością tych, którzy sercem stoją po stronie sprawiedliwości, wywołuje niezadowolenie i zakłopotanie. Dla takich ludzi nasz Pan i Jego naśladowcy byli od zawsze niemile widziani – byli intruzami. Ludzie tego świata wolą, by ich nie niepokojono i nie wskazywano im niczego, co sugerowałoby, że są w błędzie. Prawdą jest, że niektórzy odczuwają zadowolenie i są dumni ze swojej hojności, umiłowania dobrego imienia i dobrej opinii ludzi znanych z uczciwości i cnotliwości. Jednak pragną być uważani za wzór i przykład, i oburza ich wszelkie wtrącanie się, mierzenie ich myśli, słów i uczynków Boskimi normami. Dlatego ci, którzy niezmiennie uznają i poważają Boskie standardy, są przez nich lekceważeni.

POTRZEBA OCZYSZCZANIA

Dlaczego jednak Apostoł miałby sugerować, że Kościół powinien dokonać dzieła oczyszczania swego serca i ciała, skoro jest powiedziane, że Bóg całkowicie zakrywa występujące w nich niedoskonałości przed swoim wzrokiem? Skoro te niedoskonałości są przykryte, po cóż się nimi nadal martwić? No cóż, istnieją ważne tego powody! Ci, którzy pozostają w sercu wierni Panu i Jego sprawiedliwości, odczuwają przygnębienie z powodu swoich wad, grzechów i słabości ciała nawet wtedy, gdy są świadomi, że Pan Bóg łaskawie wszystkie je zakrył i nie przypisuje im winy, gdyż w sercu stawiają im opór. Dążeniem tej klasy jest budowanie i utwierdzanie charakteru na podstawie wierności zasadom sprawiedliwości. Oni pragną, aby ich umysł stawał się coraz bardziej utwierdzany w wierności Panu i Jego Złotej Regule miłości i aby – o ile to możliwe – nowy umysł miał kontrolę nad upadłym, niedoskonałym ciałem i doprowadził je do podporządkowania się Boskiemu Prawu Miłości.

Każdy, kto otrzymał Pańskie błogosławieństwa przebaczenia grzechów, a nie pragnie prowadzić przeciwko nim walki i podporządkować swych zdolności i sił śmiertelnego ciała pod władzę nowego umysłu, ten nie posiada prawdziwego ducha synostwa. Tym samym dostarcza dowodu, że nie miłuje prawdziwie sprawiedliwości, że nie nienawidzi tak naprawdę niesprawiedliwości. Potwierdza jednocześnie, że nie należy do klasy, którą Pan życzy sobie mieć za swych synów na poziomie duchowym – jako członków Maluczkiego Stadka, Oblubienicy i Małżonki Baranka.

Widzimy zatem właściwy powód, w związku z którym Apostoł zwraca się w naszym tekście z apelem do braci. Widzimy słuszny powód, dlaczego wszyscy spłodzeni z Ducha, z Ducha świętości, powinni zwracać baczną uwagę na jego słowa i potraktować oczyszczanie ciała i ducha jako najpoważniejszą pracę pozostałego etapu życia. Rozumiemy, że dopóki tego nie uczynią, będą stwarzać mylne wrażenie, że miłują sprawiedliwość i nienawidzą nieprawość. Rozumiemy, że Pan zaplanował, aby przez walkę ze słabościami ciała i ducha, zbudowali skrystalizowany charakter. W ten sposób, jak oświadcza Pismo Święte, aby „byli uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości”, aby byli odpowiednio przygotowani w sercach do Boskiej służby. Mamy zapewnienie, że tacy, będąc tak dobrze przygotowani w sercach do służby w Wieku Tysiąclecia, w Pierwszym Zmartwychwstaniu otrzymają nowe ciała, wolne od wszelkich niedoskonałości. W ten sposób dopełniając, udoskonalając w obecnym życiu swój umysł, i utrwalając w sercu charakter, dzięki posiadaniu – o ile to możliwe – kontroli nad swym ciałem, pokazują, że posiadają w sercach charakter podobny do charakteru ich Pana i Zbawiciela. Jedynie ci, którzy w taki sposób prawdziwie rozwijają się jako kopie umiłowanego Syna Bożego, będą stanowić Prawdziwie Wybranych, Klasę Królestwa, Nasienie Abrahama, za pośrednictwem którego świat wkrótce otrzyma swoje błogosławieństwo.

„OCZYSZCZAJMY SAMYCH SIEBIE”

Słowa „oczyszczajmy samych siebie” nie mają żadnego odniesienia do wyzbycia się potępienia Adamowego. Takie oczyszczanie się z grzechu pierworodnego jest z naszej strony niemożliwe, jak to tłumaczy w innym miejscu Apostoł. Nie możemy się nim cieszyć, o ile nie otrzymamy go w postaci darmowego daru od Boga. W jakim więc znaczeniu się oczyszczamy? Odpowiadamy: że będąc w sposób poczytany oczyszczeni przez Pana i znajdujemy się pod wpływem Jego Świętego Ducha i oświecającego zrozumienia Jego Słowa, otrzymujemy obecnie zaproszenie, aby okazać naszą gorliwość dla sprawiedliwości i współpracy z Nim w tym dziele. Podczas gdy wszelkie potępienie uważane jest za zdjęte z nas w sposób poczytany, to nadal poprzez walkę z grzechem w naszym umyśle i ciele, mamy sposobność pokazania Panu, czym jest nasz duch i nasze intencje. Pobudka do tego oczyszczania pochodzi od Pana, lecz sam akt oczyszczania siebie samych należy do nas – „oczyszczajmy samych siebie”. Dzieło oczyszczania się jest mozolną pracą, ponieważ początkowo nie rozumiemy, jak poważnie byliśmy skalani i jak samolubne były prawie wszystkie myśli i podszepty naszego umysłu. Nawet samolubstwa nie uważaliśmy za grzech.

W miarę jak coraz szerzej otwierały się oczy naszego zrozumienia, zyskaliśmy właściwe poglądy na temat Boga i Jego sprawiedliwości, naszego stanu, potrzeby okrycia nas Jego Szatą Sprawiedliwości itp. Każdego dnia odkąd podjęliśmy starania w celu oddalenia od siebie samolubstwa – i oczywiście każdej formy niepobożności i złości – coraz bardziej boleśnie uświadamiamy sobie, jak głęboki jest stan skażenia, które początkowo być może uważaliśmy za powierzchowne. Po latach pracy i starań oczyszczania się z nieczystości ciała i ducha, wielu spośród ludu Bożego teraz dostrzega niestety więcej własnych niedoskonałości, niż miało to miejsce na początku, mimo iż pozbyli się wielu naturalnych słabości, samolubstwa itp. Taki stan może sprawić, że dzieło oczyszczania przyniesie zniechęcenie, gdyby nie zapewnienie Pańskiego Słowa, że On patrzy na nas i sądzi nas nie według ciała, lecz według naszych intencji, naszych pragnień i wysiłków. W związku z naszą dobrą walką z wrodzonymi niedoskonałościami Pan uważa nas za zwycięzców, bez względu na miarę odniesionego sukcesu.

Powinniśmy zauważyć rozróżnienie, jakie Apostoł czyni pomiędzy

::R5738 : strona 232::

nieczystością ciała a nieczystością ducha. Gdy przyjęliśmy Pana, znaleźliśmy się w relacji, w której On stał się Wodzem naszego Zbawienia, a my zostaliśmy żołnierzami Krzyża i walczymy dobry bój z grzechem i wszelkimi uczynkami ciała i Diabła. Wkrótce okazuje się, że znajdujemy się w towarzystwie innych ludzi, którzy należą do tej samej klasy i w sposób naturalny i właściwy zaczynają oczyszczać ciało, pozbywać się złych nawyków i wszelkiego rodzaju objawiającego się zewnętrznie zła. Tak też być powinno. Jakie poczucie więzi mogłoby zaistnieć pomiędzy dziećmi światłości a uczynkami ciemności? W przypadku wielu osób, po niedługim czasie można zauważyć znaczną zewnętrzną zmianę, unikają nierozważnego języka, poskramiane są namiętności, powściągane jest samolubstwo – przynajmniej w jego zewnętrznych formach. Sąsiedzi i przyjaciele prawdopodobnie zauważają znaczną różnicę. I to dobrze, ale to nie wystarczy. Musimy również oczyszczać naszego ducha, nasz umysł. Nie wystarczy, że będziemy unikać zewnętrznego zła. Nasz umysł musi być oczyszczony. Musimy nauczyć się nienawidzić grzech i odpierać jego pierwsze natarcia. Musimy się nauczyć, że nasz umysł i ciało jest świątynią Pana i że wszystko, co jest przeciwne Jemu i Jego Prawu Sprawiedliwości i Miłości, musi być zabronione.

Inni stają się do pewnego stopnia świadkami naszych zewnętrznych prób i zwycięstw. Jednak najważniejsze bitwy Nowego Stworzenia to te, które są znane tylko nam samym i naszemu Wodzowi – to walka nowego umysłu lub woli przeciwko wpływom skłonności starej natury. Prawdziwy żołnierz krzyża uznaje to pole walki za wystarczające, by wykorzystać całą swą waleczność i niszczycielską siłę oraz wykazywać ciągłą aktywność. Tacy, zachowując stale czujność w rozwijaniu nowego charakteru, mają o wiele mniej czasu niż inni, by krytykować swych sąsiadów, przyjaciół i braci. Znajdują w sobie dość siły, aby zachować wymaganą czujność i opanowanie. W miarę postępu w tym kierunku stają się bardziej wyrozumiali dla tych, którzy posiadają takie same lub podobne słabości i skłonności, które pozostają w sprzeczności z Boskimi standardami. Są szczególnie wyrozumiali w stosunku do braci będących Nowym Stworzeniem, którzy podobnie jak i oni wszystko, co posiadają, poświęcili Panu i walczą ze światem, ciałem i Przeciwnikiem, tak w ciele, i w duchu.

NASZA STOPNIOWA PRZEMIANA

Ci, którzy już weszli w relację pokrewieństwa z Ojcem jako dzieci, powinni pamiętać, że Boże obietnice mówią, że będziemy przyjmowani do coraz większej społeczności z Nim, będziemy otrzymywali coraz więcej Jego błogosławieństwa, proporcjonalnie do posiadanej przez nas wierności wobec tych zasad, od których zaczęliśmy na początku. Jeżeli odwróciliśmy się od grzechu i od świata i przekonujemy się, że jeszcze posiadamy pewne nieczystości ciała, powinniśmy się ich wszystkich wyzbyć – powinniśmy usunąć nawet najmniejsze ślady grzechu. Im bardziej będziemy zaangażowani w tym zakresie, tym więcej łaski Bożej otrzymamy i zyskamy tym większe zadowolenie i większą akceptację z Jego strony.

Kiedy Apostoł wykazuje, że istnieje nieczystość ciała i ducha, to nie ma na myśli, że Nowe Stworzenie jest nieczyste. Nowe Stworzenie, jak to jest pokazane w innym miejscu, jest nieskalane. Nowe Stworzenie jest święte. Słowo duch jest często używane w znaczeniu umysłu. Wola musi być całkowicie odmieniona, zanim ktokolwiek zostanie Nowym Stworzeniem. A gdyby wola kiedykolwiek cofnęła się na stare tory, oznaczałoby to wejście na drogę prowadzącą do wiecznego potępienia. Posiadanie pragnienia, aby dopuścić się grzechu, oznacza, że utraciliśmy Ducha Świętego i znajdujemy się pod wpływem Wtórej Śmierci.

Ale dzieci Pańskie mają tę nową wolę, ten nowy

::R5739 : strona 232::

skarb w naczyniach glinianych. Mamy naturalną skłonność do grzechu. Ponadto nasze umysły, choć starają się pozbyć rzeczy grzesznych, wciąż mają więcej lub mniej wspomnień o grzesznych sprawach, o nieczystości grzechu. Więc jeśli nawet oddalamy od siebie to, co grzeszne, musimy się także starać, aby nasze myśli pozostawały czyste. Powinniśmy odrzucić od siebie wszystko, co skłania nas do grzechu. Nie mamy myśleć o tych rzeczach, nie mamy pozwalać sobie na rozmyślanie o tym, co grzeszne. Powinniśmy kierować nasze uczucia na to, co jest w górze – Kol. 3:2.

W miarę jak napełniamy nasze umysły obietnicami Bożymi, następuje przemiana całego charakteru, całego życia. Apostoł zaleca: „Przemieńcie się przez odnowienie waszego umysłu”. Nasz umysł, który przedtem pozostawał w zgodności z rzeczami ziemskimi, ziemską naturą, ma się nie tylko uwolnić od dawania posłuchu grzechowi, ale ma się zwrócić w nowym kierunku. Nasz umysł ma być napełniony świętymi myślami – myślami o Panu i Jego służbie. Gdy umysł zachowuje właściwą postawę wobec Boga, to stosunkowo łatwiej jest służyć Prawu Bożemu. Apostoł napomina, abyśmy zyskali doskonałe uświęcenie. Stan uświęcenia został w nas rozpoczęty, gdy staliśmy się ludem Bożym. Oddaliśmy się w zupełności Jemu, bo On nigdy nie przyjmuje tylko części. Nasze poświęcenie podlega całkowicie woli Bożej. Przedstawiamy nasze ciała jako ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu, która jest naszą rozumną służbą. Zaczęliśmy być świętymi, a Bóg nie uznaje nikogo innego, jak tylko świętych. Dlatego powinniśmy starać się żyć według Boskiego wzoru we wszystkich sprawach życia – w naszych słowach, uczynkach i myślach.

NASZE OCZYSZCZANIE I PAŃSKIE OCZYSZCZANIE

Niemniej, to doskonalenie się w procesie uświęcania postępuje i obejmuje oczyszczanie samych siebie, analizowanie, gdzie w nas pojawia się coś, co jest nieczyste, i odrzucanie tego wszystkiego z naszego postępowania – a co więcej, usuwanie tego z naszych umysłów. Gdy to czynimy, świętość przenika wszystkie ścieżki naszego życia. Tak więc chrześcijanin powinien mieć bardzo piękny charakter. Jeżeli chrześcijanin nie ma pięknego charakteru, to pokazuje, że nie zajął się dotąd właściwie sprawą swego oczyszczania, codziennego przykładania uwagi do swego oczyszczania w zewnętrznych relacjach z ludźmi i w swej wewnętrznej relacji w stosunku do Boga.

Powinniśmy wszystko to czynić w bojaźni Pańskiej, z szacunkiem względem Pana. Istnieje pewna różnica pomiędzy bojaźnią, poprzez którą okazujemy nasz szacunek, a bojaźnią niewolniczą. Bojaźń wynikająca z szacunku jest dla nas korzystna. Nie powinniśmy bać się naszego Niebiańskiego Ojca, jak gdyby był demonem, który mógłby nas zaatakować i okrutnie potraktować, lecz mamy posiadać bojaźń wynikającą z bogobojności, dzięki której będziemy z radością robić to, co podoba się Bogu i jest w Jego oczach godne uznania. Zatem całe to oczyszczanie i udoskonalanie się w akcie uświęcania ma na celu osiągnięcie doskonałości w bojaźni Pańskiej. Ponieważ Bóg spłodził nas ze Swojego Świętego Ducha i dał nam Swoje drogocenne obietnice, więc oczekuje, że nie zakopiemy danych nam talentów w ziemi, ale że poczynimy pewien postęp i przyniesiemy pożytek – jedni trzydziesty, drudzy sześćdziesiąty, a jeszcze inni setny. A gdy to uczynimy, zostaniemy odpowiednio wynagrodzeni.

Jest jeszcze inny tekst Pisma Świętego, który mówi o Bogu jako wykonującym dzieło oczyszczania. „[…] od tajemnych występków oczyść mię […]” (Ps. 19:12-14). Powyższe słowa Proroka Dawida są wyrażeniem uczuć całego prawdziwego Pańskiego ludu. Za pomocą tych słów Prorok pokazał, iż zdaje sobie sprawę z faktu, że nie jest zdolny oczyścić samego siebie. Przyznał, że może mieć tajemne wady, których sam nie pochwalał i których on sam nie dostrzegł. Być może nie dostrzegł niektórych wad, które zauważyli inni. Pragnął, aby Bóg go z nich oczyścił. To wskazywało, że pragnął uciec od wszystkiego, co nie pozostawało w harmonii z Bogiem.

Wszyscy chrześcijanie powinni posiadać tego rodzaju odczucia.

::R5739 : strona 233::

Powinniśmy modlić się do Pana, aby nam pokazał, wszystko to, co Mu się w naszym życiu zupełnie nie podoba, i czego nie może zaaprobować, i aby nam dopomógł zobaczyć samych siebie takimi, jak widzą nas inni, a szczególnie zobaczyć samych siebie, tak jak On nas widzi. Wierzymy, że wielu z ludu Pańskiego ujrzało swoje niedoskonałości i słabości (w opatrzności Pańskiej) poprzez bardzo bolesne i nieoczekiwane doświadczenia. Prosimy także Boga, tak jak Psalmista, aby nas zachował od swawolnych grzechów, aby nas z nich całkowicie oczyścił.

„DOPEŁNIAJĄC UŚWIĘCENIA”

Nasz tekst mówi, że oczyszczanie ciała i ducha, ciała i umysłu stanowi doskonalenie stanu uświęcenia. Przedstawiona tu myśl mówi, że stanu uświęcenia nie można osiągnąć w jednej chwili, lecz musi on być nabywany i udoskonalany stopniowo. Właściwy pogląd na tę sprawę może nas uchronić od popadnięcia w pewne niebezpieczne błędy. Świętość nie jest amuletem, który możemy włożyć do kieszeni, nie jest strojem, który może być noszony okazjonalnie. Uświęcenie może być przyrównane do hartowania kawałka metalu. Proces hartowania przenika jego strukturę i ogólnie zmienia jego właściwości; jest to siła, która swym wpływem powoduje przemianę. Prawdą jest, że istnieje świętość poczytana ludowi Bożemu dzięki szacie sprawiedliwości Chrystusa, która jest nam darowana, gdy najpierw odwracamy się od grzechu i przyjmujemy Odkupiciela oraz poświęcamy się Bogu. Lecz to nie wystarczy. Musimy wypracować w naszych charakterach to, co istnieje w pragnieniach woli, albo jak to określa Apostoł, musimy pozwolić Bogu, aby natchnął nas świętą wolą i wypracował w nas święte postępowanie, które musi koniecznie towarzyszyć świętej woli stosownie do tego, jak pozwolą na to możliwości i warunki.

Zatem w jaki sposób dokonuje się w nas to dopełnianie uświęcenia? Jak Bóg wypracowuje w nas, pragnienie woli, a następnie dokonuje tego, co Go raduje? Nasz tekst odpowiada i na tę część pytania, zapewniając nas, że to Bóg udziela nam obietnic i że te obietnice stanowią zachętę dla tych, którzy mają właściwy stan umysłu. Kto chciałby walczyć przeciwko swoim własnym słabościom bez tych Boskich obietnic teraźniejszych i przyszłych błogosławieństw? Kto wytężałby siły, by stawiać opór atakom świata i Szatana? Co więcej, kto zechciałby dobrowolnie poświęcić swoje życie i wszystkie należne mu z natury prawa, by służyć Panu i Jego sprawie, gdyby nie było tych niezmiernie wielkich i kosztownych obietnic, które go ożywiają i dodają energii do służenia Królowi, do walki z grzechem i pomagania wszystkim, którzy stoją po stronie sprawiedliwości? Rzeczywiście, mogłoby się okazać, że byłoby takich bardzo niewielu, a może w ogóle nikogo. Dlatego nasz tekst mówi: „Te tedy obietnice mając, oczyszczajmy samych siebie […]” itd. Przygotowane obietnice są naprawdę mocą Bożą, która prowadzi do naszego oczyszczania się – naszego zbawienia, jak to pokazuje Św. Paweł – Rzym. 1:16.

„WIELKIE I KOSZTOWNE OBIETNICE”

Aby dowiedzieć się, o jakich obietnicach Apostoł wspomina, należy zwrócić uwagę na oświadczenie zawarte w poprzednich wierszach: „[…] wynijdźcie z pośrodku ich i odłączcie się, mówi Pan, a nieczystego się nie dotykajcie, a Ja was przyjmę. I będę wam za Ojca, a wy mi będziecie za synów i za córki, mówi Pan wszechmogący” (2 Kor. 6:17,18). Co za obietnica! Co za sugestia!, która wskazuje, że my, którzy z natury jesteśmy skalani i niedoskonali, możemy nie tylko cieszyć się, że nasz najwyższy Stwórca nie tylko raczył zwrócić Swoją uwagę na nas, z natury skalanych i niedoskonałych, ale że możemy otrzymać zaproszenie, aby stać się Jego dziećmi i uzyskać zapewnienie o Jego ojcowskiej miłości dla nas. „Jako ma litość ojciec nad dziatkami, tak ma litość Pan nad tymi, którzy się Go boją”. Czyż nie brzmi to cudownie? Jednak, jak w innym miejscu oświadcza Apostoł, to nie koniec, lecz jedynie początek tej sprawy, bowiem mówi: „A jeźliż dziećmi, tedy i dziedzicami, dziedzicami w prawdzie Bożymi, a spółdziedzicami Chrystusowymi, jeźli tylko z Nim cierpimy, abyśmy też z nim byli uwielbieni” – Rzym. 8:17.

Tak, to właśnie jest ta myśl, która zawiera się w wyrażeniu dzieci Boże, synowie Boga. Ojcowskie błogosławieństwa i bogactwa mają spłynąć za pośrednictwem naszego Pana Jezusa Chrystusa – szczególnie na Maluczkie Stadko, które teraz jest wybierane spomiędzy ludzi, by stać się Jego Oblubienicą i współpracownikami w Królestwie. Ci, którzy będą należeć do Maluczkiego Stadka, nie są przyjmowani do Królestwa natychmiast, lecz – jak się wydaje – są na próbie, o czym mówi Apostoł Jan: „Najmilsi! teraz dziatkami Bożemi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czem będziemy” – jeśli pozostaniemy wierni. Jako synowie Boży w teraźniejszym życiu cieszymy się, że możemy poznać Boski charakter, dzięki Jego Słowu, które pozwolono nam zrozumieć, a którego świat nie rozumie. Jesteśmy zapewnieni o Boskim nadzorze, tak że żadna najmniejsza rzecz nie może przydarzyć się tym synom, chyba że Ojciec uzna to za korzystne dla nich. Jednak muszą oni okazać swoją miłość i poświęcenie, jak również jedność ducha z Ojcem i Odkupicielem, aby dzięki temu mogli być uznani za Jego Oblubienicę w pełnym, zupełnym i absolutnym sensie tego słowa i otrzymać udział w Jego chwale.

Aby wykazać, że posiadają powyższe łaski, tacy poświęceni pozostawieni są przez pewien czas wśród złego i nieprzyjaznego otoczenia, aby dowiedli swoje umiłowanie sprawiedliwości i sprzeciw wobec zła, swoją miłość do Boga i swoją wierność wobec Niego, jak również miłość do wszystkich, którzy pozostają w harmonii z Boskim planem. Jeśli w pełni wytrwają w tych próbach, będzie to oznaczać, że zniosą znaczny sprzeciw ze strony świata, ciała i Przeciwnika oraz będą odpowiednio wzmocnieni przez te doświadczenia. To jest właśnie ta klasa, którą ma na myśli Apostoł, mówiąc: „Jeźli cierpimy [z Nim], z Nim też królować będziemy”. Ale mamy cierpieć tak, jak On cierpiał za słuszne postępowanie i dlatego, że nasi sąsiedzi i znajomi są ślepi na to, co jest prawym i właściwym postępowaniem. Mamy cierpieć z zadowoleniem, z radością, bez względu na to, jaki będzie kielich, który napełni dla nas nasz Ojciec, wiedząc, że On jest zbyt dobry, aby okazać się nieuprzejmym, i zbyt mądry, by się mylić.

„[…] najmilsi! oczyszczajmy samych siebie od wszelakiej zmazy ciała i ducha, wykonywając poświęcenie w bojaźni Bożej”. Zgodnie z tym, co oświadcza Apostoł Piotr: „[…] albowiem to czyniąc, nigdy się nie potkniecie. Tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” – 2 Piotra 1:10,11.

====================

— 1 sierpnia 1915 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.