R5854-54 Jak bardzo się staramy o nasze wielkie zbawienie

Zmień język 

::R5854 : strona 54::

JAK BARDZO SIĘ STARAMY O NASZE WIELKIE ZBAWIENIE

„[…] z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg jest, który sprawuje w was chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania Swego” – Filip. 2:12,13.

W TYM rozdziale, z którego pochodzi nasz tekst, Apostoł Paweł składa piękny hołd Kościołowi w Filippi. W czuły i pełen miłości sposób ocenia ich posłuszeństwo wobec jego pouczeń i rad, nie tylko wtedy, gdy był z nimi obecny, ale także podczas jego nieobecności. Pragnie, aby czynili dalszy postęp na podobieństwo Mistrza, wypracowując w sobie, przez pokorę i posłuszeństwo, konieczny rozwój charakteru, z bojaźnią i drżeniem czyniąc swoją własną część w osiągnięciu zbawienia, do którego zostali powołani w Chrystusie.

To napomnienie św. Pawła jest również przeznaczone dla obecnie uświęconych w Chrystusie Jezusie. Paweł przypomina nam, podobnie jak Kościołowi w Filipii, że mamy wypracowywać nasze zbawienie. W innym miejscu Pismo Święte informuje nas, że nasze zbawienie jest z łaski, że „nie z uczynków sprawiedliwości, które byśmy my czynili, ale podług miłosierdzia Swego zbawił nas przez omycie odrodzenia i odnowienia Ducha Świętego” (Tyt. 3:5). Te Pisma nie są sprzeczne. Nasze zbawienie „nie jest z nas, aby się kto nie chlubił”. Ojciec wyznaczył Pana Jezusa na naszego Zbawiciela; i to przez Niego ma się dokonać nasze zbawienie.

Nie możemy wypracować własnego usprawiedliwienia, ale będąc usprawiedliwieni krwią Chrystusa i powołani Niebiańskim Powołaniem, możemy mieć udział w tym wielkim dziele naszego własnego przygotowania do naszej przyszłej pozycji i chwały. Czynimy to, słuchając instrukcji naszego Pana, idąc za przykładem, który On nam wyznaczył. Nigdy nie osiągniemy doskonałości w ciele, ale od początku nasze serce, nasza intencja, musi być całkowicie lojalna i dzień po dniu ta intencja serca musi być coraz bardziej skrystalizowana, utwierdzona na drodze sprawiedliwości. Musimy kontynuować dzieło poddania naszego ciała i zaciągnięcia się do służby dla Pana.

JAK STAJEMY SIĘ SYNAMI BOŻYMI

Pocieszająca jest dla nas świadomość, że tej wojny nie musimy prowadzić sami. Wszystkie moce Niebios są zaangażowane dla naszego dobra. Nasz Bóg prowadził nas dotąd w chęci i czynieniu Jego dobrego upodobania i pragnie nadal w ten sposób nas prowadzić, pomagać i oddziaływać na nas przez Swoje Słowo Prawdy, jeśli nadal będziemy zważać na Jego rady. Ewangelia jest „mocą Bożą ku zbawieniu każdemu”, kto ją przyjmuje. Nie można znaleźć większego bodźca niż wielkie i drogocenne obietnice dane nam, abyśmy przez nie stali się „uczestnikami Boskiego przyrodzenia”.

Nasze zbawienie jest zbawieniem od śmierci do życia, od grzechu do sprawiedliwości. Co więcej, jest to przemiana

::R5854 : strona 55::

z ludzkiej natury do Boskiej – nasze „tak wielkie zbawienie”! Krokiem prowadzącym do naszego zbawienia było dzieło dokonane przez naszego Pana Jezusa na Kalwarii. „On umarł za grzechy nasze”. To umieranie za nasze grzechy było najpierw konieczne. Bo nie było nikogo na ziemi, kto mógłby zapłacić karę za grzech Adama. Prawo Boże wymagało „oko za oko, ząb za ząb, życie człowieka za życie człowieka”. Nie było doskonałego człowieka, dlatego Bóg zarządził, aby Jego Jednorodzony Syn odbył tę karę śmierci nałożoną na człowieka. Ojciec mógł zaplanować to inaczej, ale nie uczynił tego, stąd wiemy, że był to najlepszy sposób.

Jednak śmierć Chrystusa nie była wszystkim, co było konieczne. „On wstał z martwych dla usprawiedliwienia naszego”. Jego śmierć była dla zgładzenia naszych grzechów. Jednak nie mogło to wpłynąć na nasze usprawiedliwienie, dopóki był jeszcze w więzach śmierci, czyli dopóki nie zmartwychwstał i dopóki nie wstąpił na Wysokość i nie przedstawił Swojej zasługi w naszym imieniu – w imieniu Kościoła. Co więcej, nasze usprawiedliwienie nie jest dokonane, dopóki w każdym poszczególnym przypadku nie zostaną podjęte niezbędne kroki wiary i zupełnego poświęcenia, w wyniku których zasługa naszego Odkupiciela zostanie przypisana.

Ta zasługa Chrystusa nie została jeszcze przedstawiona światu, ponieważ ich czas jeszcze nie nadszedł. Do tej pory udzielana ona była tylko Kościołowi, czyli tym, którzy są powołani, aby być współdziedzicami z Chrystusem i którzy to Powołanie przyjęli. Kiedy Jezus ukazał się za nami przed obliczem Boga, było wtedy dokonane zarządzenie, dzięki któremu mogliśmy zostać usprawiedliwieni. Istnieją pewne niezmienne warunki, na których Bóg jest gotów przypisać nam tę zasługę śmierci Chrystusa. Tylko tym, którzy chcą odwrócić się od grzechu, zostać usprawiedliwieni z grzechu i służyć Bogu, oferowana jest ta łaska. Tylko tacy mogą teraz stać się synami Bożymi.

Niezależnie od tego, czy kroki te trwają lata, dni, czy kilka minut, wszystkie te kroki muszą zostać podjęte, zanim znajdziemy się w miejscu, w którym możemy zostać przyjęci przez Chrystusa i przedstawieni przez Niego Ojcu. Kiedy nasz Odkupiciel przypisuje nam Swoje zasługi, zakrywając nasze skazy, prowadzi nas to do ożywionego usprawiedliwienia. Nie zrobiliśmy nic, aby osiągnąć to usprawiedliwienie. Przedstawiliśmy się jedynie po to, abyśmy mogli stać się sługami

::R5855 : strona 55::

sprawiedliwości. Postawiliśmy się jedynie w pozycji gotowości do otrzymania błogosławieństwa. Kiedy zasługa naszego Zbawiciela została w ten sposób przypisana, cała nasza przeszłość została przebaczona, nasze wady zakryte, Ojciec przyjął ofiarę, a nasz Arcykapłan poświęcił nas jako usprawiedliwione istoty ludzkie. W tym momencie zostaliśmy spłodzeni z Ojca przez Jego Ducha Świętego, „ku dziedzictwu nieskazitelnemu i niepokalanemu, i niezwiędłemu, w niebiesiech dla nas zachowanemu” (1 Piotra 1:4). Staliśmy się zarodkami Nowych Stworzeń, które następnie miały wzrastać i rozwijać się dzień po dniu, aż w słusznym czasie, jeśli będziemy wierni aż do śmierci, narodzimy się jako duchowe istoty na Boskim poziomie.

CUDOWNA ŁASKA BOŻA!

To jest wspaniałe dzieło, cudowna przemiana! Wybrani z rasy niewolników grzechu, istot o cielesnej naturze, zdeprawowanych, dotkniętych śmiercią, przeklętych przez grzech, zostaliśmy podniesieni z błotnistej gliny. Zostaliśmy obmyci, oczyszczeni z naszych zanieczyszczeń, z naszych brudnych łachmanów niesprawiedliwości i nowa natura została w nas zapoczątkowana. Wtedy nasze ziemskie skłonności są stopniowo wyginane ku Niebu. Jesteśmy przemieniani dzień po dniu, podnoszeni do góry, WZNOSZENI, aż nasze zmartwychwstanie będzie zakończone, a dzieło przemiany w pełni wykonane. To wtedy zostaniemy wywyższeni na niewyobrażalne wyżyny, które przekraczają naturę i rangę aniołów, cherubinów, serafinów i każde imię, jakie jest nazwane i zasiądziemy na Tronie Mesjasza, obok Nieskończonego Syna Bożego, będąc uczestnikami Jego chwalebnej natury, natury samego Jehowy − Boskiej natury!

Czy śmiertelny człowiek może wyobrazić sobie tak cudowną chwałę? Sama myśl o takim powołaniu powinna spowodować, że pochylimy nasze serca w prochu przed naszym Bogiem, uświadamiając sobie naszą wielką niegodność tak wspaniałej łaski i błogości tak niepojętej! Co możemy oddać Panu, co mogłoby odpowiednio okazać naszą wdzięczność, nasze dziękczynienie za tak niewypowiedzianą łaskę? Z pewnością, najwierniejsza służba, jaką możemy oddać, jest tylko słabą odpłatą dla Tego, który nas tak umiłował, tak pobłogosławił i tak zaszczycił!

Jesteśmy współdziedzicami z Panem Chwały tego cudownego dziedzictwa, jeśli tylko będziemy wierni aż do śmierci i zachowamy białe szaty. Dla nas „stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowemi stały”. Jako stare stworzenia nie mieliśmy żadnego stanowiska względem Boga, karmiliśmy się nędznymi elementami tego świata. Byliśmy umarłymi w upadkach i grzechach. Tylko jako Nowe Stworzenia mamy jakiekolwiek stanowisko, możemy podobać się Bogu, możemy dla Niego pracować. Do tego Nowego Stworzenia Apostoł zwraca się w naszym tekście.

NASZA WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Kiedy poświęciliśmy się Bogu, wszystkie nasze grzechy zostały oczyszczone kosztowną krwią i rozpoczęło się w nas nowe życie. Jesteśmy zobowiązani uroczystą umową, aby dopilnować, by dzieło przemiany stale postępowało. Kiedy Ojciec przyjął naszą ofiarę i nasze śluby złożone Jemu i udzielił nam Swojego Ducha Świętego, nie dał nam pełnego spełnienia naszych nadziei, ale jedynie „zadatek dziedzictwa naszego”. Naszą umową było, abyśmy byli martwi dla świata, martwi dla ziemskich rzeczy, a żywi wobec Boga. Dlatego każdy z nas ma wykazać w naszych słowach, w naszych czynach, w naszych myślach, że wszystko w tej umowie z naszej strony jest szczere – że rozumiemy każde jej słowo. Kiedy stajemy się dziećmi Bożymi, naszą jedyną ambicją powinno być udowodnienie naszej lojalności wobec Boga, naszej wierności wobec naszego Przymierza Ofiary. Czy nie było tak w przypadku naszego Pana Jezusa?

Nasz Pan przyszedł na świat, aby być naszym Odkupicielem. Jednak On nie był Odkupicielem, kiedy się urodził ani kiedy miał trzydzieści lat, lecz wtedy, gdy się poświęcił. On był nazywany Zbawicielem od momentu Swoich narodzin, lecz w znaczeniu prospektywnym. Stał się naszym Odkupicielem w prawdziwym, oficjalnym znaczeniu, kiedy został ochrzczony przez Jana w Jordanie, a Duch Święty zstąpił na Niego w mocy spłodzenia. Potem pozostało Mu jeszcze trzy i pół roku aktywnej służby, aby zrealizować to poświęcenie. Każda czynność życiowa podczas tego kluczowego okresu była wypełnieniem Jego Przymierza Ofiary. On zobowiązał się poświęcić Swoją ludzką naturę ze wszystkimi jej warunkami i możliwościami, aby mógł wykonać zamysł Ojca. W tym celu przyszedł na świat i wiernie wypełnił swoje Przymierze. Jego chwalebną nagrodą była Boska natura i upoważnienie do wykonania całego wielkiego Planu Ojca.

NASZE PRZYMIERZE IDENTYCZNE Z CHRYSTUSOWYM

Podobnie jest z nami, Jego naśladowcami. Znajdujemy się pod tym samym zarządzeniem, a nasze słabości i niedoskonałości są przykryte szatą sprawiedliwości naszego Odkupiciela, która stanowi naszą „szatę weselną”. W ten sposób stoimy przed Ojcem kompletni w Umiłowanym. A Jego Słowo do nas brzmi: „[…] Dosyć masz na łasce mojej, albowiem moc moja wykonywa się w słabości” […] (2 Kor. 12:9). Wszystkie dzieci Boże, które są wierne swemu przymierzu, każdego dnia starają się o swoje zbawienie. Jest to dzieło ofiary, codzienna praca krzyżowania ciała. Od początku naszego poświęconego życia jesteśmy uważani jako zupełnie „ukrzyżowani z Chrystusem”, ale tak naprawdę ukrzyżowanie jest powolnym, bolesnym, długotrwałym procesem i kończy się dopiero wraz z zakończeniem naszej ofiary, kiedy umieramy.

Polecenie Jehowy brzmi: „[…] Zgromadźcie mi świętych moich, którzy

::R5855 : strona 56::

ze mną uczynili przymierze przy ofierze” (Ps. 50:5). Do jakiego stopnia wykonujemy w sobie to dzieło ofiary? A do jakiego stopnia staramy się uczestniczyć w dziele gromadzenia świętych Bożych do Niego? Czy jesteśmy wierni w miarę naszych zdolności i możliwości? Czy jesteśmy pewni, że uważnie dostrzegamy duże lub małe okazje, które są w naszym zasięgu? Jeśli nie dostrzegamy naszych sposobności, Pan użyje innych do wykonania tej pracy, która mogła być naszą i stracimy błogosławieństwo i nagrodę za służbę, którą mogliśmy wykonać. Jakże więc powinniśmy być ostrożni!

„COKOLWIEK ŚLUBUJESZ, WYPEŁNIJ”

Ale nie możemy sądzić jeden drugiego w tej sprawie. Nie do mnie należy mówić, że nie jesteś wystarczająco gorliwy w swoim poświęceniu. Nie możesz też słusznie mi powiedzieć, że nie spełniam wiernie mojej ofiary. To, czy on stoi, czy upada, należy do jego Mistrza. Do Pana i do nas samych należy rozstrzygnięcie tej ważnej sprawy w naszych osobistych sytuacjach. My nie możemy w pełni osądzać nawet samych siebie. Powinniśmy starać się robić wszystko, co w naszej mocy, a następnie pozostawić wyniki do rozstrzygnięcia przez Pana. Ojciec wyznaczy każdemu wiernemu członkowi Ciała naszego Pana jego miejsce w chwalebnej Świątyni.

Bracia mogą przekazywać sobie nawzajem słowa sugestii w tym zakresie, ale nie więcej. Tylko Pan decyduje, czy każdy z nas żyje zgodnie z warunkami naszego przymierza, czy też nie. On oczekuje wierności od każdego, kto zawarł z Nim Przymierze. Byłoby o wiele lepiej, gdybyśmy nigdy nie zawarli przymierza poświęcenia naszego ziemskiego życia i jego spraw, niż gdybyśmy złożyli ślub, a potem zaniedbywali to, co ślubowaliśmy (Kaz. 5:4-6). Jest to sprawa bardzo ważna i Pan z pewnością będzie wymagał od nas wypełnienia naszych ślubów. Jeśli śmierć nie jest dobrowolna, On zniszczy nasze ciało. Jeśli się temu sprzeciwimy, będzie to oznaczać beznadziejną śmierć naszej istoty.

NASZ WIERNY, NIEZMIENNY BÓG

Apostoł Paweł pisze „Bóg jest, który sprawuje w was”. Sami nie zaczęliśmy tej pracy. Nigdy nie przyszłoby nam do głowy, aby bez zaproszenia starać się o udział w chwale, czci i nieśmiertelności Pana Jezusa. Bez wyraźnego zaproszenia byłoby to dla nas szczytem zarozumiałości. To Bóg zaplanował całą sprawę. On wpływał na nas przez swoje obietnice, przez swoją opatrzność w naszych codziennych doświadczeniach oraz przez wszystkie nauki, ostrzeżenia i rady Swojego Słowa, a my się z tego radujemy. Bóg się nie zmienia, a kiedy raz złożył tę propozycję, wypełni ją do końca i nigdy nie zmieni swych zamiarów. On nigdy nie poczyni zarządzeń, które chciałby unieważnić lub skorygować.

Apostoł Paweł zapewnia nas, „iż ten, który począł w nas dobrą sprawę, dokona aż do dnia Jezusa Chrystusa”. Jedynym warunkiem jest nasza własna wierność. Bóg nigdy nie zawiedzie. „Czynem jego jesteśmy”. On naprawdę wykonuje swoje dzieło. Poddajemy się, aby Bóg mógł działać w nas zgodnie ze swoją wolą i tak jak mu się podoba. On jest wielkim Mistrzem Rękodzieła. W ten sposób dzieło łaski trwa w naszych sercach i życiu, przygotowując nas do wzniosłego stanowiska, do którego jesteśmy powołani. I tylko wtedy, gdy lekceważymy te wielkie przywileje, które są udzielone, Bóg zabierze je i da innym.

Ci, którzy wznoszą wspaniały budynek, potrzebują specjalnej siły do wykonania dzieła, aby podnieść wielkie stalowe konstrukcje, kamienne bloki, cegły itp. Teraz Bóg zamierza udzielić mocy, dzięki której możemy dokonać tego dzieła budowy naszego charakteru, tej wspaniałej struktury, którą wznosimy. Jednak Pan nie dokona tego wielkiego dzieła, jeśli nie będziemy z Nim pilnie współpracować. Powołał nas, natchnął i zapewnił wszelką niezbędną pomoc dzień po dniu. Musimy więc wytrwać w budowaniu tego charakteru, który jest niezbędny i który On zamierza ujrzeć u wszystkich tych, których uczyni współdziedzicami ze Swoim Synem.

„WSZYSTKO CZYŃCIE BEZ SZEMRANIA”

Idąc śladami naszego Pana Jezusa, nie powinniśmy przy okazji szemrać, narzekając na to, że droga jest trudna i wąska, ani nie mamy kwestionować, jak i gdzie mamy być prowadzeni, ani szukać innej drogi niż ta, którą wyznacza nam Boża Opatrzność, zdając sobie sprawę i ufając, że Pan dokładnie wie

::R5856 : strona 56::

jakie doświadczenia są niezbędne do naszego rozwoju na podobieństwo charakteru Chrystusa. Powinniśmy też zdać sobie sprawę, że gdybyśmy byli posłuszni, a mimo to nasze usta byłyby pełne skarg i niezadowolenia z Pana i z naszego losu, na który On zezwolił, to oznaczałoby, że nie rozumiemy ducha Jego zarządzeń.

Takie posłuszeństwo, gdyby było możliwe – a jednak takim by nie było – nie spotka Boskiego uznania, ani nie przyniesie nam nagrody. Dlatego, jak napomina Apostoł, „Wszystko czyńcie bez szemrania i poswarków, Abyście byli bez nagany i szczeremi dziatkami Bożemi, nienaganionymi w pośrodku narodu złego i przewrotnego, między którymi świecicie jako światła na świecie, zachowywując słowa żywota”.

CO ZNACZY, ŻE MAMY SIĘ BAĆ I DRŻEĆ

W wyrażeniu naszego tekstu „z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie”, nie powinniśmy rozumieć, że Pan pragnie, aby Jego dzieci dosłownie drżały z bojaźni przed Nim. Powinniśmy kierować się takim samym osądem w interpretacji słów i wyrażeń Pisma Świętego, jak byśmy czytali jakąś książkę lub pojmowali słowa naszych przyjaciół. Ktoś powołany na stanowisko obarczone wielką odpowiedzialnością powie później: „Przyjąłem to stanowisko z bojaźnią i drżeniem”. Nie oznacza to, że naprawdę drżał ze strachu, ale użył tego wyrażenia, aby pokazać, że człowiek odczuwa wielką odpowiedzialność, aby nie uchybić wielkim wymaganiom, mimo gorliwych starań. Oznacza to, że rozumie, iż ta sprawa nie jest taką, do której należy podejść lekko, jakby to była zwykła drobnostka, ale że jej niepowodzenie przyniesie poważne konsekwencje.

Podobnie, kiedy czytamy te wersety Pisma Świętego, to nie powinniśmy drżeć ze strachu przed naszym Bogiem, ale wierzymy, że Apostoł rozumiał, iż w tym wielkim dziele, którego się podjęliśmy – chodzeniu śladami Jezusa, abyśmy mogli zdobyć nagrodę naszego Wysokiego Powołania, tak wiele zależy od naszej wierności, naszej pracowitości. Nie podjęliśmy się małej rzeczy. To bardzo wielka odpowiedzialność. Ważą się losy naszej wieczności, kwestia życia lub śmierci. Ci, którzy zdobędą nagrodę, będą dziedzicami Boga wyniesionymi do najwyższych zaszczytów i chwały, jakie kiedykolwiek zostały zaoferowane, chwały i zaszczytów, których nie można sobie wyobrazić! Wierzymy, że taka oferta już nigdy nie zostanie złożona.

Syn Boży zajmuje stanowisko obok Jehowy i nigdy nie będzie miał więcej jak jedną Oblubienicę. Dlatego bardzo starajmy się o nasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem, z wielką ostrożnością, z wielką gorliwością w odniesieniu do wszystkiego, co się z tym wiąże! Powinniśmy wielce docenić fakt, że jest to najwspanialsza rzecz w całym Bożym Wszechświecie! Wierzymy, że jeśli w krótkim czasie nie uczynimy naszego powołania i wyboru pewnymi i nie zwyciężymy w tej walce, szansa przepadnie na zawsze. Nie będzie korzyści z

::R5856 : strona 57::

płaczu i zgrzytania zębów. Kiedy drzwi będą zamknięte, to nigdy nie zostaną otworzone. Tacy, którzy upadną, będą podobni do Ezawa, „bo nie znalazł miejsca pokuty, choć jej z płaczem szukał”. Wspaniałe prawo pierworodztwa wymknie się im z rąk na zawsze.

Ale o wiernych współpracownikach, którzy codziennie starają się, mówi: „Także bieżcie, abyście otrzymali.”, „pewniśmy o was coś lepszego i zbawienia bliższego, chociaż tak mówimy”, i dodaje „którym wzbudzam przez napominanie uprzejmą myśl waszę”, abyśmy mogli patrzeć na Niebiańskie Miasto i nagrodę, jaka jest przed nami. Wierzymy, że męczący marsz wkrótce się zakończy. Co najwyżej to tylko mała chwila. I tak z niezłomnymi sercami biegnijmy z cierpliwością i wytrwałością do końca naszej drogi.

„Szczęśliwy w nadziei – twym hasłem być musi,
Już Świta brzask!
Coś wspaniałego ten brzask ci przynosi:
Dzień pełen łask!
Przepasz biodra swoje, włóż nogi w sandały,
Choć droga ponura, jej finał wspaniały”.

=====================

— 15 lutego 1916 —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.