R5997-0 (353) 1 Grudnia 1916 r.

Zmień język

 

::R5997 : strona 353::

TOM XXXVII 1 GRUDNIA. NR 23
A. D. 1916 – A.M. 6045

—————

ZAWARTOŚĆ

Portret Pastora Russella . . . . . . . . . . . . . . . 355
Biografia . . . . . . . . . . . . . . . .356
Nauki . . . . . . . . . . . . . . . . . .356
Dzieło . . . . . . . . . . . . . . . . . 357
Ostatnia wola i testament Charlesa Taze Russella . . . 358
Pięcioosobowy komitet redakcyjny . . . . 358
Dziedzictwo Jego miłości . . . . . . . . 359
Usługi pogrzebowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . .359
Wystawa kwiatów . . . . . . . . . . . . .359
Przemowa w usłudze porannej . . . . . . . . . . . . . .360
Mowy w posłudze popołudniowej . . . . . . . . . . . . .360
Ostatnie dni Pastora Russella . . . . . .360
Widok kwiatów na mównicy . . . . . . . . 369
Przemowa w usłudze wieczornej . . . . . . . . . . . . .373
Kazanie Pastora Russella . . . . . . . . 374
„Przyszedł poranek, także i noc” . . . . 374
Końcowe sceny z Nowego Jorku i Pittsburgha . . . . . . 378
Listy wyrażające współczucie i lojalność . . . . . . . 378
Ufność w Pańskie zarządzenia . . . . . . 380
„Mój Zbawca prowadzi mnie ciągle” . . . .384

::R5997 : strona 354::

PUBLIKOWANE PRZEZ
WATCH TOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY
„BROOKLYN TABERNACLE”, 13-17 HICKS STREET,
BROOKLYN, N. Y., U. S. A.

Przedstawicielstwa zagraniczne: Oddział brytyjski: LONDON TABERNACLE, Lancaster Gate, Londyn. Oddział zachodnioniemiecki: Unterdorner Str., 76, Barmen. Oddział australijski: Flinders Building, Flinders St., Melbourne. W każdej sprawie prosimy o kontakt z TOWARZYSTWEM.

—————

Komitet Redakcyjny Strażnicy
Niniejsze czasopismo jest publikowane pod nadzorem Komitetu Redakcyjnego, z którego co najmniej trzy osoby przeczytały i zatwierdziły każdy artykuł pojawiający się na tych łamach. Nazwiska Komitetu Redakcyjnego to: W.E. VAN AMBURGH, J.F. RUTHERFORD, H.C. ROCKWELL, F.H. ROBISON, R.H. HIRSH.

—————

CENA ROCZNEJ PRENUMERATY – $1,00 (4s.) PŁATNE Z GÓRY.
PIENIĄDZE NALEŻY PRZESYŁAĆ PRZEKAZEM BŁYSKAWICZNYM, CZEKIEM BANKOWYM, PRZEKAZEM POCZTOWYM LUB POLECONYM.
Z ZAGRANICY TYLKO POPRZEZ ZAGRANICZNE PRZEKAZY PIENIĘŻNE.

—————

Warunki dla ubogich Pańskich są następujące: Wszyscy Badacze Biblii, którzy z powodu podeszłego wieku lub innej dolegliwości czy przeciwności losu nie będą w stanie zapłacić za to Czasopismo, otrzymają je bezpłatnie, jeśli co roku w maju prześlą kartkę pocztową z opisem swojej sytuacji i poproszą o kontynuację prenumeraty. Nie tylko pragniemy, ale wręcz nalegamy, aby wszyscy tacy stale znajdowali się na naszej liście i mieli dostęp do WYKŁADÓW itp.

—————

RÓWNIEŻ WYDANIA W JĘZYKU FRANCUSKIM, NIEMIECKIM, SZWEDZKIM, POLSKIM I DUŃSKO-NORWESKIM.
EGZEMPLARZE OKAZOWE BEZPŁATNE.

—————

NADAWANE JAKO PRZESYŁKI DRUGIEJ KLASY W URZĘDZIE POCZTOWYM W BROOKLYNIE, NOWY JORK.
NADAWANE JAKO PRZESYŁKI DRUGIEJ KLASY W URZĘDZIE POCZTOWYM W OTTAWIE, KANADA.

—————

ROZMAITOŚCI – WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO I SCENARIUSZE

Informujemy naszych czytelników, że WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO zostały przetłumaczone na wiele języków. Poniżej podajemy ich listę. Większość z nich może być wysłana z siedziby głównej z Brooklynu.

Tom I. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, duńsko-norweskim, włoskim, francuskim, greckim, węgierskim, hiszpańskim, polskim, holenderskim, fińskim, arabskim, słowackim, rumuńskim, armeńskim, łotewskim, chińskim, japońskim i koreańskim. Posiadamy również tłumaczenie angielskie Braille’a i amerykańskie oraz New York Point (pismo stworzone dla osób niewidomych, wyparte przez alfabet Braille’a – przyp. tłum.).

Tom II. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, fińskim i duńsko-norweskim.

Tom III. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, fińskim i duńsko-norweskim.

Tom IV. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, fińskim i duńsko-norweskim.

Tom V. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, fińskim i duńsko-norweskim.

Tom VI. W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, fińskim, greckim.

SCENARIUSZ FOTO-DRAMY wysyłany jest w języku hiszpańskim, włoskim, greckim, polskim, armeńskim, niemieckim, fińskim, szwedzkim i angielskim, w jednej lub wielu rodzajach opraw. W celu zapoznania się z cenami i rodzajami opraw, prosimy zobaczyć Strażnicę z 1 października 1915 r.

—————

„ANGELICO”

Firma Angelophone prosi nas, abyśmy poinformowali, że są już gotowi do niezwłocznego zrealizowania wszystkich zamówień, zgodnie z zapowiedzią w poprzednim numerze Strażnicy. PROSIMY KIEROWAĆ WSZYSTKIE LISTY i WPŁATY do ANGELICO, 182-184 Fulton St., Brooklyn, N.Y.

—————

NIEMIECKI NUMER PAMIĄTKOWY

Pamiątkowe wydanie Strażnicy zostało przygotowane w języku niemieckim i jeszcze jedno w języku polskim; dodatkowe egzemplarze po 5¢ każdy.

====================

HYMNY BETEL NA STYCZEŃ

Po odśpiewaniu pieśni, rodzina Betel słucha „Mojego ślubu Panu” a następnie łączy się w modlitwie, rozważając bieżący tekst MANNY. Następujące pieśni w styczniu: (1) 14; (2) 189; (3) 259; (4) 222; (5) 324; (6) 230; (7) 92; (8) 197; (9) 224; (10) 265; (11) 165; (12) 130; (13) 291; (14) 78; (15) 105; (16) 272; (17) 1; (18) 221; (19) 65; (20) 264; (21) 228; (22) 273; (23) 25; (24) 313; (25) 134; (26) 393; (27) 289; (28) 145; (29) 22; (30) 203; (31) 32.

====================

„WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO”

WYKŁADY TE POLECANE SĄ DO STUDIOWANIA JAKO PRAWDZIWY „KLUCZ DO BIBLII”. PODANE CENY SĄ CENAMI NETTO I ZALEDWIE POKRYWAJĄ KOSZT DRUKU

TOM I. „Boski Plan Wieków”, przedstawia zarys Boskiego planu objawionego w Biblii, który odnosi się do odkupienia człowieka i restytucji: 416 stron, oprawa płócienna, 50c. (2s. 1d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,50 (6s. 3d.).

TOM II. „Nadszedł Czas”, traktuje o sposobie i czasie Drugiego Przyjścia naszego Pana, rozważając świadectwa biblijne na ten temat: 432 strony, oprawa płócienna, 50c. (2s. 1d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,50 (6s. 3d.).

TOM III. „Przyjdź Królestwo Twoje”, rozważa „Czas Końca”, uwielbienie Kościoła i ustanowienie Królestwa. Zawiera również rozdział poświęcony Wielkiej Piramidzie, która potwierdza daty i inne nauki biblijne: 432 strony, oprawa płócienna, 50c. (2s. 1d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,50 (6s. 3d.).

TOM IV. „Walka Armagedonu”, opisuje postępujący rozpad obecnie zorganizowanego świata oraz że wszelkie metody odwrócenia przewidzianego końca okażą się nieskuteczne. Zwraca szczególną uwagę na Wielkie Proroctwo Naszego Pana opisane w Ew. Mat. 24 (Mat. 24:1-51) i Zach. 14:1-9 (Zach. 14:1-9): 720 stron, oprawa płócienna, 60 centów (2s. 6d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,75 (7s. 3d.).

TOM V. „Pojednanie pomiędzy Bogiem a człowiekiem”, wyjaśnia bardzo ważną doktrynę, to centrum, wokół którego krążą wszystkie zarysy Boskiej łaski: 596 stron, oprawa płócienna: 60c. (2s. 6d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,75 (7s. 3d.).

TOM VI. „Nowe Stworzenie”, porusza zagadnienia związane z Tygodniem Twórczym 1 Moj. 1 (1 Moj. 1:1-31); 1 Moj. 2 (1 Moj. 2:1-25) i z Kościołem, Boskim „Nowym Stworzeniem”. Poddaje analizie osoby, organizacje, zwyczaje, ceremonie, obowiązki i związane z nim nadzieje: 816 stron, oprawa płócienna: 60 centów (2s. 6d.), pełne Morocco, na papierze India: $1,75 (7s. 3d.).

WYDANIE W TWARDYCH SKÓRZANYCH OKŁADKACH, z pozłacanymi brzegami, rozmiar podobny do oprawy płóciennej, komplet (6 tomów): $6,00 (1f. 5s.).

Powyższe ceny zawierają koszt przesyłki.

Dla kolporterów i Zgromadzeń Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Biblii (I.B.S.A.) zamawiających 50 lub więcej tomów przysługuje połowa powyższych cen.

Te publikacje są również dostępne w następujących językach: sześć tomów w niemieckim, szwedzkim, fińskim i duńsko – norweskim, a po jednym tomie: w językach, francuskim, holenderskim, hiszpańskim, włoskim, węgierskim, polskim, arabskim, rumuńskim, greckim, łotewskim, słowackim, armeńskim, ukraińskim, koreańskim, chińskim i japońskim, oprawione w płótno. Te same ceny jak dla edycji angielskiej.

Wydanie dla niewidomych w amerykańskim i angielskim systemie Braille’a i w New York Point (pismo stworzone dla osób niewidomych przez Williama Bell Waita w latach sześćdziesiątych XIX wieku. System był rozpowszechniony w Stanach Zjednoczonych, aż do początku XX wieku – przyp. tłum.).

====================

::R5997 : strona 356::

Biografia

CHARLES TAZE RUSSELL znany na całym świecie jako Pastor Russell, autor, wykładowca i sługa Ewangelii, urodził się w Pittsburghu w stanie Pensylwania, 16 lutego w 1852 r., a zmarł 31 października 1916 r. Był synem Josepha L. i Elizy Birney Russell, oboje byli pochodzenia szkocko-irlandzkiego. Uczył się w szkołach powszechnych i u prywatnych nauczycieli. Autor:

„OBJECT AND MANNER OF OUR LORD’S RETURN” (Cel i sposób powrotu naszego Pana),
„FOOD FOR THINKING CHRISTIANS” (Pokarm dla myślących chrześcijan),
„TABERNACLE SHADOWS” (Cienie Przybytku),
„THE DIVINE PLAN OF THE AGES” (Boski plan wieków),
„THE TIME IS AT HAND” (Nadszedł czas),
„THY KINGDOM COME” (Przyjdź Królestwo Twoje),
„THE BATTLE OF ARMAGEDDON” (Walka Armagieddonu),
„THE ATONEMENT” (Pojednanie między Bogiem a człowiekiem),
„THE NEW CREATION” (Nowe Stworzenie),
„WHAT SAY THE SCRIPTURES ABOUT HELL” (Co Pismo Święte Mówi o Piekle),
„SPIRITISM” (Spirytyzm),
„OLD THEOLOGY TRACTS” (Traktaty Starej teologii)
„THE PHOTO-DRAMA OF CREATION (Fotodrama stworzenia) i wiele innych.

W 1879 roku ożenił się z Marią Frances Ackley. Nie mieli dzieci będących błogosławieństwem tego związku. Siedemnaście lat później nastąpiła pomiędzy nimi niezgoda dotycząca zarządzania niniejszym czasopismem i nastąpiła separacja.

Wychowany pod wpływem Chrześcijańskich rodziców, już w młodym wieku zainteresował się teologią, przyłączył się do Kościoła Kongregacyjnego i aktywnie zaangażował się w lokalną pracę misyjną. Doktryna o wiecznych mękach całej ludzkości z wyjątkiem kilku wybranych stała się dla niego tak odrażającą, że w wieku siedemnastu lat stał się sceptykiem. Powiedział: „Jeśli Bóg użył Swojej mocy do stworzenia ludzi, o których przewidział, że zgrzeszą i przeznaczył ich na wieczne męki, taki Bóg nie może być mądry, sprawiedliwy ani miłujący, a Jego standardy byłyby niższe od ludzkich”. On jednak wciąż wierzył w istnienie Boga, lecz nie był skłonny zaakceptować powszechnie nauczanych poglądów o Boskim objawieniu Samego Siebie ludziom. Skupił swoją uwagę ku badaniu pogańskich religii, po czym stwierdził, że wszystkie one są niezadowalające.

JEGO NAUczanie

Od urodzenia był pobożnym, dlatego chciał czcić i służyć prawdziwemu Bogu, rozumiejąc, że „Wszystkie wyznania wiary Chrześcijańskiej twierdzą, że są oparte na Biblii, a jednak są ze sobą sprzeczne. Czy to możliwe, że Biblia została fałszywie przedstawiona? Może nie naucza tej strasznej doktryny o wiecznych mękach”. Zwracając się ponownie do Biblii, postanowił starannie i systematycznie badać ją bez odwoływania się do ludzkich wierzeń. W rezultacie pozostała część jego życia była całkowicie poświęcona nauczaniu Biblii, pisaniu i wydawaniu religijnych książek i pism, wygłaszaniu kazań i głoszeniu poselstwa o Mesjańskim Królestwie. Był największym religijnym nauczycielem od czasów Św. Pawła i zrobił więcej niż jakikolwiek inny współczesny człowiek, aby utwierdzić wiarę ludzi w Pismo Święte.

Nie był założycielem nowej religii i nigdy tak nie twierdził. Ożywił wielkie prawdy nauczane przez Jezusa i Apostołów i skierował na nie światło dwudziestego wieku. Nie przypisywał sobie specjalnego objawienia od Boga, ale twierdził, że nadszedł właściwy Boski czas na zrozumienie Biblii oraz że będąc całkowicie poświęconym Panu i Jego służbie, pozwolono mu to zrozumieć. Ponieważ poświęcił się rozwojowi owoców i łask Ducha Świętego, spełniła się w nim obietnica Pana: „[…] Albowiem gdy to będzie przy was, a obficie będzie, nie próżnymi, ani niepożytecznymi wystawi was w znajomości Pana naszego, Jezusa Chrystusa” – 2 Piotra 1:5-8.

Jasno nauczał i potwierdzał swoje nauki poprzez cytowanie ze świadectw, powołując się na autorytet biblijny Pisma Świętego – że człowiek nie posiada nieśmiertelnej duszy, ale jest duszą i jest śmiertelnym; że zapłatą za grzech jest śmierć, a nie wieczne męki; że śmierć przyszła na człowieka jako sprawiedliwa kara za naruszenie Prawa Bożego; że śmierć oznacza zniszczenie człowieka; że Bóg w Swojej dobroci zapewnił wielką cenę Okupu, dzięki której człowiek może być uwolniony z niewoli Grzechu i Śmierci; że umiłowany Syn Boży Jezus, stał się człowiekiem i dorósł do wieku męskiego, następnie położył na śmierć swoje człowieczeństwo i został wzbudzony z martwych jako istota duchowa posiadająca Boską naturę; że przez Swą śmierć i zmartwychwstanie Jezus Chrystus przygotował i zapewnił cenę Okupu za uwolnienie i restytucję ludzkości; że Jezus Chrystus z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował; aby każdy człowiek we właściwym Boskim czasie otrzymał sprawiedliwą próbę do życia i w tym celu nastąpi wskrzeszenie wszystkich zmarłych; że Jezus Chrystus wstąpił do Nieba i musi przyjść po raz drugi; że okres czasu między pierwszym a drugim przyjściem Pana jest poświęcony wyborowi członków Ciała Chrystusowego spośród ludzi; że wymagania dotyczące wyboru na tak wysokie stanowisko to: pełna wiara w przelaną krew Jezusa jako cenę Okupu, pełne poświęcenie się wypełnianiu woli Ojca i wierne trwanie w posłuszeństwie Ojcu aż do śmierci; że wszyscy tacy poświęceni i spłodzeni z Ducha Świętego, którzy staną się zwycięzcami, wezmą udział w pierwszym zmartwychwstaniu, zostaną wywyższeni do stanowiska w Niebiańskim Królestwie Bożym i będą uczestniczyć z Jezusem Chrystusem w Jego Tysiącletnim Panowaniu, aby błogosławić wszystkie rodzaje na ziemi; że podczas tysiącletniego panowania Chrystusa wszyscy umarli zostaną wzbudzeni, i otrzymają sprawiedliwą oraz bezstronną próbę do życia lub śmierci; że pod wspomnianym panowaniem umyślnie nieposłuszni zostaną na zawsze wytraceni, podczas gdy ci posłuszni sprawiedliwym rządom Chrystusa zostaną całkowicie przywróceni do ludzkiej doskonałości ciała, umysłu i charakteru; że podczas tego Tysiącletniego Panowania ziemia zostanie przyprowadzona do stanu doskonałości edeńskiego

::R5998 : strona 357::

Raju, przystosowanego jako miejsce zamieszkania dla doskonałego człowieka; że człowiek, w pełni przywrócony do doskonałości, zamieszka w pięknej ziemi w nadchodzących wiekach.

JEGO PRACA

Pastor Russell, widząc, że Bóg posiada tak cudowny Plan błogosławienia ludzkości, oddał wszystkie swoje siły i całą energię, aby przekazać te wielkie prawdy światu. On nigdy nie brał urlopu, pracował do dnia swojej śmierci.

Podobnie jak inni Chrześcijanie, wypatrywał Powtórnego Przyjścia Chrystusa. Pomiędzy 1872 a 1876 rokiem odkrył, że Pismo Święte wyraźnie naucza, że Pan nie powróci w ciele jako człowiek, lecz powróci jako istota duchowa, niewidzialna dla ludzkich oczu i że Jego druga obecność nastąpi jesienią 1874 roku. Doprowadziło to do wydania broszury zatytułowanej „The Object and Manner of Our Lord‘s Return” (Cel i Sposób powrotu naszego Pana – przyp. tłum.), która miała fenomenalny nakład.

Wielu studentów Biblii w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie odpowiedziało na informacje pochodzące z tej książki, a z tego powodu jego korespondencja stała się obszerna. Zdając sobie sprawę, jak ważne jest zachowanie Prawdy przez tych, którzy zaczęli ją badać, w 1879 roku rozpoczął publikację pisma THE WATCH TOWER AND HERALD OF CHRIST’S PRESENCE (Strażnica i Zwiastun Obecności Chrystusa – przyp. tłum.) i był jego jedynym redaktorem aż do swojej śmierci. Czasopismo wydawane jest co pół miesiąca i nigdy nie zamieszcza reklam, ale jest poświęcone wyłącznie tematyce religijnej. Wśród posługujących się językiem angielskim w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii, nakład dwutygodnika wynosi 45000 egzemplarzy. Wydawane jest również w języku niemieckim, francuskim, szwedzkim, duńsko-norweskim i polskim, docierając do dużej liczby prenumeratorów w Ameryce i Europie.

Był Prezesem WATCH TOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY (Towarzystwo Biblii i Broszur „Strażnica”), od jego założenia w 1884 roku aż do śmierci. Był także Prezesem utworzonej w 1909 roku PEOPLES PULPIT ASSOCIATION (Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej) i zarejestrowanego w 1913 r w Londynie, INTERNATIONAL BIBLE STUDENTS ASSOCIATION (Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Biblii). Te dwie ostatnie korporacje były uzupełnieniem WATCH TOWER BIBLE I TRACT SOCIETY. Za pośrednictwem tych korporacji religijnych, a także ustnie, szerzył Ewangelię Królestwa Mesjasza. Był autorem następujących publikacji, wydanych w latach 1881 a 1914, z których każda osiągnęła fenomenalny nakład, jak podano poniżej:

POKARM DLA MYŚLĄCYCH CHRZEŚCIJAN . . . 1 450 000
CIENIE PRZYBYTKU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .1 000 000
BOSKI PLAN WIEKÓW . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .4 817 000
NADSZEDŁ CZAS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .1 657 000
PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE . . . . . . . . . . . . .1 578 000
WALKA ARMAGGEDONU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .484 000
POJEDNANIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 445 000
NOWE STWORZENIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .423 000
CO PISMO ŚWIĘTE MÓWI O PIEKLE? . . . . . . . .3 000 000

Był on także autorem WHAT SAY THE SCRIPTURES ABOUT SPIRITISM (Co Pismo Święte mówi o spirytyzmie – przyp. tłum.), OLD THEOLOGY TRACTS (Traktaty Starej Teologii) i tak dalej, i tak dalej. Był autorem PHOTO-DRAMA OF CREATION (Fotodrama Stworzenia – przyp. tłum.), która została wyświetlona przed jego śmiercią ponad dziewięciu milionom osób. Napisał i opublikował SCENARIUSZ do Fotodramy Stworzenia, który miał bardzo duży nakład. Jego publikacje zostały przetłumaczone na trzydzieści pięć różnych języków. Jednocześnie był Pastorem ponad 1200 zborów Studentów biblijnych w różnych częściach świata. Odwiedzał je i nauczał tak często, jak tylko to było możliwe.

Zorganizował i prowadził Biuro Wykładów, które stale zatrudniało siedemdziesięciu wykładowców Biblii, którzy podróżowali i wygłaszali wykłady na temat Pisma Świętego. Zorganizował i prowadził pomocnicze biuro wykładów złożone z siedmiuset mężczyzn, którzy poświęcali część swojego czasu na wykładanie nauk Biblii. Każdego roku pisał praktycznie wszystkie artykuły do BIBLE STUDENTS MONTHLY (Miesięcznik Studentów Biblijnych – przyp. tłum.), rozprowadzany w nakładzie około pięćdziesięciu milionów egzemplarzy rocznie.

Jego cotygodniowe kazania były obsługiwane przez agencje prasowe. Ponad 2000 gazet o łącznym nakładzie piętnastu milionów czytelników, jednocześnie publikowało jego wykłady. Ogółem ponad 4000 gazet publikowało te kazania.

The Continent, publikacja, której redaktor często sprzeciwiał się Pastorowi Russellowi, opublikował następujące ważne oświadczenie na jego temat:

„Jego pisma mają co tydzień większy nakład niż jakiegokolwiek innego człowieka żyjącego na ziemi, niewątpliwie większy niż łączny obieg pism wszystkich kapłanów i kaznodziejów w Ameryce Północnej. Nawet większy niż dzieła Artura Brisbane, Normana Hapgooda, George’a Horace Lorimera, Dr. Franka Crane, Fredericka Haskinsa i tuzina innych najbardziej znanych redaktorów i współpracowników razem wziętych”.

PRACA ŻNIWA

Pastor Russell ściśle trzymał się nauk Pisma Świętego. Wierzył i nauczał, że żyjemy w czasie drugiej obecności naszego Pana i że Jego obecność datuje się od 1874 roku. Od tego czasu żyjemy w „czasie ostatecznym” – „końcu Wieku”, podczas którego Pan prowadzi Swoje wielkie dzieło Żniwa a w harmonii z Pańskim oświadczeniem, to dzieło Żniwa rozdziela prawdziwych Chrześcijan określonych jako „pszenica”, od jedynie wyznaniowych Chrześcijan określonych jako „kąkol”, gromadząc prawdziwych świętych w Królestwie Pana. Warto tutaj zauważyć, że Jezus powiedział: „Któryż jest sługa wierny i roztropny, którego postanowił Pan jego nad czeladzią Swoją, aby im dawał pokarm na czas słuszny? Błogosławiony on sługa, którego by, przyszedłszy Pan jego, znalazł tak czyniącego; zaprawdę powiadam wam, że go nad wszystkimi dobrami Swymi postanowi”. Tysiące czytelników pism Pastora Russella wierzy, że to on wypełnił urząd tego „wiernego i roztropnego sługi” i że jego wielką pracą było dawanie Domownikom Wiary pokarmu we właściwym czasie. Jego skromność i pokora uniemożliwiały mu otwarte ubieganie się o ten tytuł, ale w prywatnej rozmowie przyznawał się do tego. Bardziej szczegółowe omówienie jego pracy można znaleźć w Strażnicy z 1 czerwca 1916 roku.

W 1910 roku Pastor Russell odwiedził Palestynę i Rosję. Tam wygłaszał wykłady do tysięcy ortodoksyjnych Żydów na temat zgromadzenia Żydów w Palestynie. W 1911 roku był jednym z siedmiu członków komitetu, który odbył podróż dookoła świata, szczególnie w celu zbadania warunków pracy misyjnej prowadzonej w Japonii, Chinach, Korei i Indiach. Przy tej samej okazji ponownie odwiedził Żydów w Palestynie i Galicji, tłumacząc im, że proroctwa nauczają, że Żydzi w krótkim czasie ponownie osiądą w Palestynie. Po powrocie do Ameryki otrzymał wielką owację od tysięcy Żydów w Hipodromie w Nowym Jorku, a jego przemówienie z tej okazji zostało opublikowane przez hebrajskie gazety zarówno w Ameryce, jak i w Europie.

W ciągu czterdziestodwuletniej chrześcijańskiej pracy Pastor Russell nigdy bezpośrednio lub pośrednio nie zabiegał o pieniądze. Na spotkaniach organizowanych przez niego lub przez jego współpracowników nie było żadnej zbiórki. Wierzył, że Pan dostarczy wystarczającą ilość pieniędzy, aby mógł dalej prowadzić Jego pracę, bo to dzieło należy do Pana, a nie do człowieka. Fakt, że wiele osób na całym świecie dobrowolnie łożyło datki, potwierdza słuszność jego wniosków.

Całkowicie poświęcił swój prywatny majątek sprawie, której oddał swoje życie. Otrzymywał symboliczne 11 dolarów miesięcznie na swoje osobiste wydatki. Umarł, nie pozostawiając żadnego majątku.

W ten sposób zakończył się bieg najbardziej niezwykłego człowieka. Był kochany najbardziej przez tych, którzy znali go najlepiej.

====================

::R5999 : strona 358::

Ostatnia wola i testament Charlesa Taze Russella

W przeszłości i w ostatnich latach przekazałem do WATCH TOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY (Towarzystwo Biblii i Broszur „Strażnica” – przyp. tłum.) wszystkie moje osobiste rzeczy. Na osobiste konto bankowe w Exchange National Bank of Pittsburgh wpłaciłem około dwustu dolarów, które mogą być wypłacone mojej żonie, jeśli mnie przeżyje. Drogim członkom rodziny Domu Biblijnego i wszystkim współpracownikom pozostawiam Chrześcijańską miłość i życzenia w pracy Żniwa. Naprawdę, życzę tego wszystkim domownikom wiary gdziekolwiek wzywają imienia Pana Jezusa ich Zbawiciela

Jednak biorąc pod uwagę fakt, że przekazując czasopismo ZION’S WATCH TOWER (Strażnica Syjonu – przyp. tłum.), THE OLD THEOLOGY QUARTERLY (Kwartalnik Starej Teologii – przyp. tłum.) oraz prawa autorskie do książek WYKŁADÓW PISMA ŚWIĘTEGO BRZASKU TYSIĄCLECIA i wiele różnych broszur, śpiewników itp., TOWARZYSTWU BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA”, uczyniłem to z zastrzeżeniem, że powinienem mieć zupełną kontrolę nad tą działalnością i wydawnictwami w czasie mojego życia, a po mojej śmierci proszę, aby były wydawane w następujący sposób:

KOMITET REDAKCYJNY SKŁADAJĄCY SIĘ Z PIĘCIU CZŁONKÓW

Polecam, aby redakcja Strażnicy Syjonu spoczywała w rękach komitetu składającego się z pięciu braci, których zachęcam, aby byli staranni i wierni Prawdzie. Wszystkie artykuły zamieszczane w Strażnicy Syjonu powinny być uznane przez co najmniej trzy osoby z komitetu składającego się z pięciu. Nalegam, aby w przypadku uznania przez trzech lub sprzeciwu jednego, lub dwóch członków komitetu, artykuły te będą pozostawione do dalszej rozwagi, modlitwy i dyskusji na trzy miesiące, zanim będą opublikowane – aby jeśli to możliwe zachować jedność wiary i pokój w Zarządzie redakcyjnym tego pisma.

Nazwiska Komitetu Redakcyjnego (z takimi zmianami, jakie mogą od czasu do czasu wystąpić) będą publikowane w każdym numerze pisma, lecz różne artykuły pojawiające się w czasopiśmie nie będą podpisywane. Wystarczy, że artykuły będą zatwierdzone przez większość komitetu.

Tak jak Towarzystwo postanowiło, że nie będzie wydawało żadnych innych czasopism, podobnie zobowiązuje Komitet Redakcyjny, aby nie pisał i nie był związany z innymi pismami w żaden sposób. Stawiając te wymagania, mam na celu obronę komitetu i pisma przed duchem ambicji, pychy lub zwierzchnictwa oraz aby Prawda była rozpoznana i doceniona ze względu na swoją wartość a szczególnie, aby Pan był uznawany za Głowę Kościoła i Źródło Prawdy.

Kopie moich niedzielnych kazań, publikowane w gazetach przez wiele lat, zachowały się i mogą być wykorzystane lub nie jako materiał redakcyjny w Strażnicy, według najlepszego uznania komitetu, ale moje nazwisko nie będzie tam widniało ani żadna wzmianka kto jest autorem.

Uważam, że poniżej wymienione nazwiska Komitetu Redakcyjnego (pod warunkiem ich przyjęcia) są całkowicie wierne nauce Pisma Świętego, szczególnie nauce o Okupie. Bóg nikogo nie uzna i nie zbawi do życia wiecznego, tylko przez wiarę w Chrystusa, przez posłuszeństwo Jego Słowu i jego duchowi. Jeśli ktokolwiek z tych wymienionych kiedykolwiek zaprzeczy tym zasadom i naruszy swoje sumienie, wtedy zgrzeszy, a pozostając członkiem Komitetu Redakcyjnego – rozpozna, że jest to sprzeczne z duchem i zamiarem tego postanowienia.

Komitet Redakcyjny powinien być trwały, to znaczy, gdy jeden z członków umrze lub zrezygnuje to pozostali będą musieli wybrać następcę, aby pismo nigdy nie było wydawane bez pełnego Komitetu Redakcyjnego składającego się z pięciu członków. Zalecam komitetowi szczególną uwagę w wyborze do swej grupy. Wybierany powinien charakteryzować się prawym życiem, jasnym zrozumieniem Prawdy, gorliwością do Boga, miłością do braci i wiernością do Zbawiciela. W dodatku do wyznaczonych pięciu mianuję pięciu innych, mających stanowić komitet, spośród których wyznaczam ich na wolne miejsce w Komitecie Redakcyjnym, przed ogólnym wyborem, chyba że w międzyczasie między sporządzeniem tego testamentu a moją śmiercią zdarzy się coś, co wskaże na mniej pożądane lub inne bardziej pożądane do obsadzenia wspomnianych wakatów. Nazwiska Komitetu Redakcyjnego są następujące:

WILLIAM E. PAGE,
WILLIAM E. VAN AMBURGH,
HENRY CLAY ROCKWELL,
E.W. BRENNEISON,
F.H. ROBISON.

Nazwiska pięciu, których polecam jako najodpowiedniejszych do obsadzenia wakatów w Komitecie Redakcyjnym to: A.E. Burgess, Robert Hirsh, Isaac Hoskins, Geo. H. Fisher (Scranton), J.F. Rutherford, Dr. John Edgar.

W każdym numerze Strażnicy pojawi się takie ogłoszenie, a następnie nazwiska Komitetu Redakcyjnego.

KOMITET REDAKCYJNY Strażnicy Syjonu

Czasopismo to jest publikowane pod nadzorem Komitetu Redakcyjnego. Co najmniej trzech z tego komitetu musi przeczytać i uznać za PRAWDĘ każdy artykuł, jaki pojawi się na szpaltach tego pisma. Nazwiska Komitetu obecnie służących to: (wymienione nazwiska).

Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to uważam za właściwe, aby Towarzystwo zachowało praktykę z przeszłości, tzn., aby nikt nie był opłacany, tylko aby pokryte były rozsądne wydatki tych, co służą Towarzystwu i pracują w jakikolwiek sposób. Zgodnie z przyjętym zwyczajem Towarzystwa, proponuję, aby zabezpieczenie potrzeb Komitetu Redakcyjnego lub trzech osób, które będą aktywnie zaangażowane, obejmowało niezbędne wyżywienie, schronienie i dziesięć dolarów miesięcznie, także umiarkowane utrzymanie dla żony, dzieci lub osób pozostających na ich utrzymaniu, aby ich wesprzeć, dlatego Zarząd Dyrektorów Towarzystwa będzie decydował, jeśli będzie to właściwe, sprawiedliwe i rozsądne – aby nie odkładać żadnych pieniędzy.

Pragnę, aby KWARTALNIKI STAREJ TEOLOGII nadal się pojawiały, o ile pozwolą na to możliwości dystrybucyjne i prawo krajowe, a ich treść stanowić będą przedruki ze starych wydawnictw Strażnic lub fragmenty moich kazań, ale żadne nazwisko niech nie pojawia się w związku z tą sprawą, chyba że jest to wymagane przez prawo.

Życzę sobie, aby te same zasady miały zastosowanie w niemieckich, francuskich, włoskich, duńskich, szwedzkich lub innych zagranicznych publikacjach, kontrolowanych lub wspieranych przez

TOWARZYSTWO BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA”.

Chcę, aby kopia tego dokumentu została wysłana do każdego, którego nazwisko pojawiło się powyżej jako Komitet Redakcyjny lub do innych z listy tego komitetu, który może zostać wybrany do obsadzenia wakatu, a także do każdego członka Rady Dyrektorów TOWARZYSTWA BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA”. To powinno ukazać się natychmiast po ogłoszeniu mojej śmierci, tak aby w ciągu tygodnia, o ile to możliwe, osoby mające stanowić Komitet Redakcyjny mogły się zapoznać i zwrócić do wiceprezesa TOWARZYSTWA BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA” – ktokolwiek wtedy będzie zajmował ten urząd. Odpowiedzi wyznaczonych osób powinny wskazywać na ich akceptację lub odmowę określonych postanowień i warunków. Każdemu z wymienionych, który może być nieobecny w mieście lub w kraju, przysługuje rozsądny czas. W międzyczasie pozostali co najmniej trzech, będą działać jako redaktorzy. Do obowiązków członków Towarzystwa, będzie należeć udzielenie pomocy członkom Komitetu Redakcyjnego, aby wesprzeć ich obowiązki, w każdy możliwy sposób, zgodnie z zobowiązaniami podjętymi ze mną w tej sprawie.

Przekazałem już TOWARZYSTWU BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA” wszystkie moje udziały w głosowaniu, złożywszy je na ręce pięciu Powierników, mianowicie s. E. Louise Hamilton, s. Almeta M. Nation Robison, s. J.G. Herr, s. C. Tomlins, s. Alice G. James.

::R5999 : strona 359::

Ci Powiernicy będą służyć do końca życia. W przypadku śmierci lub rezygnacji następcy, po modlitwie o Boskie kierownictwo, zostaną wybrani, pozostali powiernicy, przez Dyrektorów i Komitet Redakcyjny TOWARZYSTWA „STRAŻNICA”.

Teraz, jeśli chodzi o postawienie w stan oskarżenia lub usunięcie z Komitetu Redakcyjnego któregokolwiek z członków uznanych za niegodnego tego stanowiska z powodów doktrynalnych lub niemoralnego postępowania, ustalam, jak następuje:

Przy najmniej trzech Członków Rady musi przedstawić oskarżenie. Komitet rozpatrujący tę sprawę będzie się składał z powierników TOWARZYSTWA BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA” oraz pięciu powierników posiadających moje akcje i Komitet Redakcyjny, z wyjątkiem oskarżonego. Spośród szesnastu członków co najmniej trzynastu musi poprzeć oskarżenie i usunięcie.

::R6000 : strona 359::

WSKAZÓWKI CO DO POGRZEBU

Życzę sobie, abym został pochowany na działce należącej do Towarzystwa położonej na cmentarzu w Rosemont United, a wszystkie szczegóły dotyczące posługi pogrzebowej powierzam mojej siostrze, pani M.M. Land i jej córkom Alice i May lub tym którzy mnie przeżyją, z pomocą braci i za ich radą, jeśli o to poproszą. Zamiast zwykłej mowy pogrzebowej, proszę, aby kilku braci przywykłych do wystąpień publicznych mogło uczynić kilka uwag i aby nabożeństwo było proste i niekosztowne oraz aby odbyło się w Kaplicy Domu Biblijnego lub w innym miejscu, które można uznać za równie odpowiednie na ten cel.

MÓJ ZAPIS MIŁOŚCI

Drogiej rodzinie „Bethel”, ogólnie i osobiście, składam moje najlepsze życzenia, spodziewając się błogosławieństwa Bożego dla nich, które wzbogaca i nie powoduje żadnego smutku. Te same życzenia zasyłam w jeszcze szerszym zakresie wszystkim należącym do rodziny Bożej w każdym miejscu – szczególnie radującym się z Prawdy Żniwa. Usilnie was wszystkich proszę, abyście nadal postępowali i rośli w łasce, w wiedzy, a przede wszystkim w miłości, która jest najważniejszym owocem Ducha w różnych formach. Napominam do łagodności, nie tylko wobec świata, ale także wobec siebie nawzajem, także do cierpliwości wobec siebie nawzajem i wszystkich ludzi, a także do delikatności wobec wszystkich, do braterskiej życzliwości, pobożności i czystości. Przypominam, że te przymioty są nam niezbędnie potrzebne, abyśmy mogli osiągnąć obiecane Królestwo. Apostoł zapewnił nas, że gdy to czynić będziemy, nigdy nie upadniemy. „Tak bowiem hojnie wam dane będzie wejście do wiecznego królestwa […] Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”.

Życzę sobie, aby moja ostatnia Wola i Testament zostały ogłoszone w wydaniu Strażnicy po mojej śmierci.

Mam nadzieję dla siebie, jak i dla całego drogiego Izraela Bożego, że wkrótce się spotkamy, aby nie rozstawać się, przy Pierwszym Zmartwychwstaniu, w obecności Mistrza, gdzie będzie pełnia radości po wsze czasy. Gdy obudzimy się, będziemy zadowoleni, będąc do Niego podobni.

„[…] przemienieni bywamy z chwały w chwałę […]”. (Podpisano) CHARLES TAZE RUSSELL.

OPUBLIKOWANE I POŚWIADCZONE W OBECNOŚCI ŚWIADKÓW, KTÓRYCH NAZWISKA DOŁĄCZONO:

MAE F. LAND,
M. ALMETA NATION,
LAURA M. WHITEHOUSE.

SPORZĄDZONO W ALLEGHENY, PA., DWUDZIESTEGO DZIEWIĄTEGO CZERWCA, TYSIĄC DZIEWIĘĆSET SIÓDMEGO ROKU.

====================

::R6000 : strona 359::

Usługi pogrzebowe

Wiadomość o śmierci Pastora Russella ukazała się w ostatnim numerze Strażnicy – Jego szczątki zostały przewiezione do Nowego Jorku z Zachodu w piątek rano 3 listopada, towarzyszył im jego sekretarz Menta Sturgeon.

Kiedy ciało dotarło do Chicago, na stacji zgromadziło się bardzo wielu przyjaciół, a ponieważ trzeba było przewieźć trumnę z jednego dworca na drugi, uformowała się długa kolumna samochodów, wioząc przez całe miasto pogrążonych w smutku przyjaciół. Trumna została otworzona podczas postoju i wiele osób mogło spojrzeć po raz ostatni na tego, którego tak dobrze znali i tak bardzo miłowali. Ciału towarzyszyła delegacja z Chicago oraz dołączające po drodze z Nowego Jorku delegacje z innych miast.

Zwłoki dotarły do Domu Bethel w sobotę i zostały wystawione na widok publiczny przez Rodzinę i członków Zgromadzenia. W niedzielę rano zostały przewiezione do sali zgromadzeń Temple, spoczywając do godziny 10 wieczorem. Tysiące osób zobaczyło je tam po raz ostatni.

Przez całą sobotę i niedzielę przedstawiciele zborów z wielu miast na wschód od Missisipi i z Kanady przybywali prawie każdym przyjeżdżającym pociągiem. Sala Temple nie była w stanie wszystkich zmieścić. Sala wykładowa na parterze była przepełniona, zajęty był każdy cal wolnej przestrzeni od parteru aż po balkon na drugim piętrze.

Przewidziano dwie usługi w sali zgromadzeń Temple – jedno miało się odbyć po południu dla przyjaciół, drugie wieczorem – dla publiczności. Jednak ze względu na szybko rosnącą liczbę przybywających, Komitet Organizacyjny powziął decyzję, aby usłużyć dodatkowo w niedzielę rano. Mówcą był brat Macmillan, którego przemowa zostanie opublikowana w innym miejscu.

Usługa popołudniowa, która była przewidziana szczególnie dla przyjaciół, rozpoczęła się od zaśpiewania pieśni solowo „Bądź wierny aż do śmierci”. Te słowa zrobiły szczególne wrażenie, ponieważ jedna z najpiękniejszych kompozycji z kwiatów okalających trumnę miała szeroką białą wstęgę, na której widniały słowa tej pięknej pieśni. Następnie odśpiewano pieśń 23, „Błogosławiona niech będzie więź, która łączy” (w polskim śpiewniku „Połączmy serca wraz” – przyp. tłum.), tak często śpiewana na powitanie brata Russela podczas jego usług, oraz pieśń 273 – „Słońcem mej duszy, mój drogi Ojciec” (w polskim śpiewniku „ Ja jedną Prawdę tylko znam” – przyp. tłum.) – która była jedną z ulubionych pieśni brata Russella.

Każdy mówca po zakończeniu swojego przemówienia przy trumnie w głównym Audytorium przechodził do sali wykładowej poniżej i powtarzał to samo dla przyjaciół stłoczonych w mniejszej sali. Wszystkie te przemówienia – łącznie siedemnaście – ukazały się w Strażnicy.

KOMPOZYCJA Z KWIATÓW

W Strażnicy, w innym miejscu, znajduje się całostronicowe zdjęcie kompozycji kwiatowej ozdabiające całe podium. To była najpiękniejsza kompozycja, jaką kiedykolwiek widzieliśmy przy takiej okazji. Nie da się opisać tego widoku. Podium sali zgromadzeń Temple zostało całe ozdobione roślinami, paprociami i kwiatami oraz najpiękniejszymi wiązankami z kwiatów. Ledwo wystarczyło miejsca dla mówcy i szczątków naszego umiłowanego Pastora. Ponadto, każdy balkon i trybuny zostały artystycznie ozdobione wielkim bogactwem paproci i kwiatów.

U stóp trumny umieszczono złamaną wiązkę kwiatów, odpowiednio przedstawiającą to drogie ciało, które, podobnie jak ciało Pana, zostało złamane w służbie dla braci, a u wezgłowia wykonano wspaniały krzyż i koronę z kwiatów. Krzyż symbolizujący jego udział w śmierci Chrystusa, a korona symbolizująca Koronę Chwały, którą, jak wierzymy, nosi teraz w niebie z naszym drogim Panem.

Podium nie było na tyle duże, aby ustawić wszystkie kompozycje z kwiatów. Podobnie i w sali zgromadzeń Temple nie było tyle miejsca, aby zmieściły się wszystkie ofiarowane bukiety. Chociaż wszystkich było tak wiele i były tak piękne,

::R6000 : strona 360::

to w bardzo niedoskonały sposób przedstawiały stopień miłości i szacunku, którym nasz zmarły Pastor był obdarzany przez wszystkich, którzy dobrze go znali.

Komitet Organizacyjny pragnął oczywiście zastosować się do sugestii, jakie wysunął Brat Russell w swoim Testamencie, dlatego też wielu braci zostało poproszonych do przemawiania podczas tej usługi. Między innymi byli to: A.H. MacMillan, Menta Sturgeon, W.E. Van Amburgh, P.S.L. Johnson, E.W.V. Kuehn, Toledo, O.; C.A. Wise, Indianapolis, Ind.; J.T.D. Pyles, Washington, D.C.; I.I. Margeson, Boston, Mass.; F.W. Manton, Toronto, Canada; C.B. Shull, Columbus, Ohio; G.C. Driscoll, Dayton, Ohio; Dr. L.W. Jones, Chicago, III.; D. Kihlgren, Springfield, Mass.; Dr. A.E. McCosh, Detroit, Mich.; C.J. Woodworth, Scranton, Pa.; George Draper, Wichita, Kansas; C.H. Anderson, Baltimore, Md.; W.L. Abbott, St. Paul, Minn.; and J.D. Ross, Truro, N.S. Jednak zrealizowanie programu w całości zajęłoby znacznie więcej czasu, a ponieważ sala Temple była tak zatłoczona, że wiele osób było zmuszonych stać przez długie godziny, uznano, że rozsądniej będzie zmniejszyć liczbę przemawiających. Przemówienia podczas tych trzech zebrań podane są w porządku chronologicznym.

====================

::R6000 : strona 360::

PRZEMOWA W USŁUDZE PORANNEJ

A.H. MACMILLAN – NOWY JORK

Cieszę się, że mogę wyrazić uczucia wszystkich obecnych, gdy powiem, że jeśli język angielski posiada słowa zdolne opisać nasze uczucia w tej chwili, to jeszcze ich nie poznaliśmy. Jesteśmy szczęśliwi, a zarazem smutni, zagubieni i zakłopotani. Jednak cieszymy się, że droga przed nami jest jasna! Śmierć niezmiennie wywołuje smutek, tam, gdzie pojawia się jej lepka ręka. Jednak jak to wyraził Apostoł Paweł: „[…] iżbyście się nie smucili, jako i drudzy, którzy nadziei nie mają”. Nasza chwalebna nadzieja podtrzymuje nas w tej godzinie próby i jesteśmy szczęśliwi, ponieważ wiemy, że nasz Umiłowany Pastor jest teraz z Panem. Wiele pytań pojawia się w naszych umysłach. Zastanawiamy się, czy dzieło będzie kontynuowane w przyszłości, podobnie jak w przeszłości. Czy wody Jordanu zostaną „uderzone”. Kto napisze Siódmy Tom. Do kogo udamy się z naszymi kłopotliwymi próbami i trudnościami, osobiście i jako zbory? Mam zamiar krótko spróbować odpowiedzieć na niektóre z tych pytań, odnosząc się do zarządzeń naszego drogiego Pastora przed jego śmiercią.

Po lipcowej Konwencji w Newport brat Russell poważnie zachorował, wtedy poprosił mnie do swojego Gabinetu i przez trzy i pół godziny wyjaśniał pracę, która jak sądził, jeszcze nie została wykonana, starając się ją zaplanować. Zapytał mnie wtedy, czy

::R6001 : strona 360::

chciałbym wrócić do Brooklynu i pomóc w pracy w Domu i Przybytku. Odpowiedziałem po chwili, oferując swoją pomoc, aby służyć jak najlepiej we wszystkim, jemu i innym przyjaciołom. Powiedział mi wtedy, że zauważył, jak siły go szybko opuszczają i nie będzie z nami już długo.

Wydaje się, że wtedy Brat Russell chciał nałożyć jeszcze większą odpowiedzialność, na kierowników różnych oddziałów w Przybytku i Betel. Tuż przed wyjazdem w swoją ostatnią podróż uczynił coś, czego nigdy wcześniej nie robił, tzn. napisał listy do wielu przyjaciół zajmujących się różnymi działami pracy, wyznaczając im ich obowiązki. Po wyjściu poprosił mnie, żebym pojechał z nim taksówką na stację. Podczas jazdy czule położył rękę na moim kolanie i powiedział: „Co myślisz o tych listach, które napisałem?”. Odpowiedziałem: uważam, że nadludzka mądrość kierowała nim w ich napisaniu i rozumiem, jak ważne jest zorganizowanie pracy. Powiedział: „Cieszę się bracie, bo nikt nie może pracować bez organizacji. Teraz gdy masz przed sobą moje plany, idź i pracuj dalej, jak najlepiej potrafisz”. Później napisał list do domu, numerując stoły w jadalni i wyznaczając, kto będzie usługiwał przy każdym stole. Widzicie zatem, że w ten sposób wszystko zostało wykonane i zorganizowane według niego, tak aby ostatecznie sprawnie przebiegało.

Do wydawania Strażnicy wyznaczono Komitet Redakcyjny, składający się z pięciu braci i przygotowano wystarczającą ilość tematów na nieokreślony czas, abyśmy mogli kontynuować czytanie Pańskiego posłannictwa, publikowanego przez naszego Pastora w Strażnicy, nawet wtedy gdy nie ma go z nami w ciele. Wydaje się teraz jasne, że Pan zostawił z nami naszego Umiłowanego Pastora do końca, aby mógł podobnie, jak uczynił to Św. Paweł za jego dni: „[…] które znowu z boleścią rodzę, ażby Chrystus był wykształtowany w was”. Teraz kiedy powinniśmy ostać się bez ziemskiego przywódcy, Pan odjął od nas tego wiernego, którego postawił przed nami.

Praca przed nami jest wielka, ale Pan udziela nam niezbędnej łaski i siły do jej wykonania. Prorok Zachariasz wyraźnie na to wskazał, mówiąc, że Pan uderzy człowieka, który był Jego towarzyszem, tak jak On uderzył Pasterza. Skoro Jezus zacytował fragment tego tekstu i zastosował go do Swoich własnych doświadczeń, wierzymy, że pozostała część tego tekstu wypełnia się teraz. Kiedy Jezus, Pasterz, został uderzony, owce rozproszyły się i były rozdarte, poszarpane i bardzo zakłopotane, dokąd nie zostały zgromadzone w dniu Pięćdziesiątnicy i obdarzone mocą, aby kontynuować pracę. Jednak zauważamy, że po uderzeniu Pańskiego „towarzysza” owce nie miały być rozproszone, lecz przeciwnie – „Ręka” lub moc wielkiego Boga Jehowy odpocznie na maluczkich – Zach. 13:7.

A teraz, drodzy przyjaciele, co o tym mamy myśleć? Pan zabrał naszego ziemskiego przywódcę, a niektórzy pracownicy słabego serca mogą pomyśleć, że przyszedł czas, aby odłożyć narzędzia żniwiarskie i czekać, aż Pan wezwie ich do domu. To nie jest czas, aby ustawać. To czas na działanie – bardziej zdecydowane działanie niż kiedykolwiek przedtem! Z łaski Bożej postanówmy, że podejmiemy pracę tam, gdzie zostawił ją nasz Umiłowany Pastor i z determinacją trzymajmy wysoko sztandar Prawdy, aż wody Jordanu zostaną uderzone i rozdzielone, a ostatni członek klasy Eliasza zostanie zabrany do niebiańskiej chwały. Niech Pan nam wszystkim pomoże, abyśmy mogli służyć Mu wiernie!

====================

::R6001 : strona 360::

PRZEMówienie w popołudniowej usłudze

OSTATNIE DNI PASTORA RUSSELLA – OPISANE PRZEZ MENTA STURGEONA – NOWY JORK

W poniedziałek 16 października, o piątej po południu, Brat Russell po raz ostatni opuścił dom Betel. W południe poinformował najdroższą (jemu) rodzinę na ziemi, że opuści ich na krótko i wyraził nadzieję, że podczas jego nieobecności będą szczęśliwi i błogosławieni przez Pana. Powiedział także, że tak on, jak i ten, który mu towarzyszy będą cieszyć się mogąc służyć Panu. Następnie stojąc z rodziną złożył uroczystą modlitwę, którą rozpoczął słowami:

„O Panie, udziel Twojej obiecanej łaski,
I napełnij nią wszystkie poświęcone serca!”

po czym spokojnie wrócił do swojego gabinetu. Tam podyktował dziewięć listów, udzielając instrukcji różnym braciom odnośnie ich obowiązków. O wyznaczonej godzinie wyruszył w drogę, by już nigdy z niej nie powrócić. Przechodząc obok przyjaciół stojących w holu powiedział „do widzenia” i ruszył na stację.

Kiedy o godzinie szóstej po południu pociąg linii kolejowych Lehigh Valley odjechał z Jersey City, zabrał naszego drogiego Brata w jego ostatnią pielgrzymską podróż, która zakończyła się w Niebie. Od początku był zmęczony po tym, jak poprzedniego dnia prowadził publiczne zebrania w Providence i Fall River, i dlatego tego wieczoru nie podyktował listów w pociągu, jak to było jego zwyczajem. Udał się na spoczynek wcześniej niż zwykle, mówiąc „Dobranoc”, tak jak to zawsze robił. Rano, odpowiadając na pytanie, czy spał dobrze, odpowiedział jak zwykle

::R6001 : strona 361::

podczas jego ostatniej podróży: „Na oba boki”, co oczywiście oznaczało, że często obracał się podczas nocy z boku na bok.

Ostatnio często nam opowiadał, że prawie wcale nie spał, budził się prawie co godzinę i wiele rozmyślał przez cały dzień i noc. Na sercu leżało mu dobro wszystkich zborów, o które miał pieczę a jego fizyczne dolegliwości nie pozwalały mu dobrze wypocząć. Zawsze jadł skromnie i starannie notował skutki wszystkiego, co jadł lub pił. Często dla oszczędności dzielił się swoją porcją ze swoimi towarzyszami. Jego niezmiennym zwyczajem było dziękczynienie przed wszystkimi posiłkami, czy to w hotelach, w pociągach czy gdziekolwiek. Miał piękny sposób na to, aby ten, kto z nim podróżował, czuł się swobodnie i nie uważał się jedynie za służącego. Wtedy na początku podróży wręczał mu wystarczająco dużo pieniędzy, aby mógł pokryć wszystkie swoje nieprzewidziane wydatki w czasie podróży. Następnie tak to organizował, że pokrywaliśmy wydatki na przemian, on płacił za wszystko jednego dnia, a jego towarzysz płacił za wszystko następnego dnia, i tak dalej podczas całej podróży.

We wtorek rano przejechaliśmy przez granicę do Kanady i on żartobliwie zapytał: „Czy nie poczułeś, jak most nadął się, jak przez niego przejeżdżaliśmy?”. On szanował Kanadę, dlatego powiedział: „Nie będą się nam długo naprzykrzać, gdyż tylko przejeżdżamy, a jeśli chodzi o wizytę w Kanadzie, to nie chcę tego robić, jeśli oni mnie nie chcą”. Podczas dwóch poprzednich wizyt miał bolesne doświadczenie w Hamilton, w prowincji Ontario, ale tym razem nawet nie rozpoznał Hamilton, kiedy tamtędy przejeżdżaliśmy. W London przesiedliśmy się i zmieniliśmy czas na zegarkach a niedługo potem, we wtorkowe popołudnie zatrzymaliśmy się po raz pierwszy w Detroit. Tutaj rozpoczęły się próby Brata Russella, stając się coraz głębsze i cięższe aż do końca drogi. Był fizycznie słaby i zmęczony, jednak cierpliwie słuchał braterskich skarg, a następnie uczynił wszystko, co mógł, by pogodzić powaśnionych dwóch braci. Szofer zawiózł nas w złe miejsce i straciliśmy cenny czas. Nasze połączenia tramwajowe były niekorzystne, a sprawa o największym znaczeniu związana z pracą Żniwa zupełnie się nie powiodła. Czuł się bardzo rozczarowany i zakłopotany.

TRUDNOŚCI W DRODZE

W pociągu Pere Marquette w drodze do Lansing w stanie Michigan zauważył: „Kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, to nie spodziewałem się, że będziemy razem jechać do Lansing”; a słuchacz był tym zaskoczony, bo doskonale pamiętał nasze pierwsze wspólne spotkanie lata temu w Allegheny. W ten sposób okazał swoje zainteresowanie i miłość temu, którego zabrał ze sobą z Bethel, aby mu towarzyszył w tej ostatniej podróży. Publiczne zebranie w Lansing było bardzo liczne, ale z jakiegoś powodu zainteresowanie osłabło i wielu odeszło. Brat Russell wspominał później o tym i wydawał się tym zaskoczony. Na stacji kolejowej rozmawiał z drogim bratem o sprawach biznesowych aż do północy, po czym powiedział, że musi udać się na spoczynek.

Następnego ranka, w środę o godzinie siódmej, spodziewaliśmy się, że będziemy już w Chicago, tymczasem stanęliśmy na bocznicy w Kalamazoo, bez żadnych wiarygodnych informacji czego możemy się spodziewać. Okazało się, że przyczyną opóźnienia było wykolejenie się w nocy pociągu towarowego, i zostaliśmy poinformowani, że aby dotrzeć do celu, musimy pokonać objazd o długości pięćdziesięciu mil. W tym pociągu nie było wagonu restauracyjnego i z tego powodu nie mogliśmy kupić czegokolwiek do jedzenia, i właśnie w tym momencie otworzyliśmy opakowanie, które dał nam przezorny przyjaciel z Brooklynu, a w nim znaleźliśmy kanapki z masłem orzechowym, które się teraz przydały. Zjedliśmy nasze śniadanie, a potem lunch. Docierając do Chicago z około sześć i półgodzinnym opóźnieniem, okazało się, że spóźniliśmy się na nasze połączenie do Springfield i dlatego nie byliśmy w stanie dotrzeć na umówione zebranie, pomimo że rozważaliśmy wszelkie możliwe sposoby. To w Chicago jego fizyczna wytrzymałość została napięta do granic możliwości. Okoliczności tak się złożyły, że musieliśmy przejść kilka mil, a piszący był tak bardzo zmęczony, że był pewien, iż Brat Russell musi być także wyczerpany, chociaż żadnych uwag na ten temat nie wymieniliśmy między sobą. Wszystko to miało miejsce tylko po kilkugodzinnym odpoczynku poprzedniej nocy i po spożyciu niewielkiego posiłku.

To było na stacji Union Station w Chicago, kiedy przygotowując się do odjazdu w środę wieczorem pociągiem

::R6002 : strona 361::

do Kansas City przez Springfield, pewna dama z Południa, która od pewnego czasu odwiedzała swoją córkę i syna w Chicago, podeszła do Brata Russella przedstawiając się jako córka pewnej damy, która wcześniej mieszkała w Allegheny i wierzyła w Prawdę, a na jej pogrzebie służył Brat Russell. Wyjaśniła, że chociaż nie jest „jedną z nas” w pełnym tego słowa znaczeniu, to jednak wierzy i szczególnie interesuje się FOTO-DRAMĄ STWORZENIA – tak bardzo, że pisała o niej książkę pod tytułem Złoty Wiek, i prosiła czy nie mogłaby otrzymać egzemplarza SCENARIUSZA (FOTO-DRAMY – przyp. tłum.). Ten SCENARIUSZ został jej obiecany i wysłany. Brat Russell, jak zwykle zapytał, czy ona i jej córka są poświęcone, na to one odpowiedziały, że poważnie to rozważą.

Wiele razy słyszałem, jak pytał ludzi w pociągach, na stacjach, hotelach, wszędzie: „Czy jesteś poświęcony?”, prawie zawsze zadawał to pytanie. Miał ku temu wiele okazji, bo ludzie wszędzie go rozpoznawali i pragnęli z nim porozmawiać lub chociaż zamienić kilka słów. Ludzie na kolei go znali – hamulcowi, bagażowi, konduktorzy i pasażerowie. Wszędzie był rozpoznawany, na stacjach, w hotelach i na ulicach. Wielokrotnie w pociągu ludzie przychodzili do mnie i pytali: „Czy to jest Pastor Russell?” i mówili: „Znam go ze zdjęcia w gazecie” lub: „Słyszałem, jak głosił w takim a takim miejscu”. Czasem pytali o to zaraz po jego przejściu przez pociąg: „Kim jest ten dystyngowany dżentelmen?” To pozwoliło nam wysłać wiele Pierwszych Tomów i inne materiały Stowarzyszenia.

ZAGINIĘCIE WALIZKI BRATA RUSSELLA

Zbliżała się północ, gdy dotarliśmy do Springfield i trzeba było kupić bilety. Brat Russell usiadł i zamierzał tak pozostać, dopóki nie dotrzemy do Springfield. Lecz w odpowiedzi na delikatną perswazję, pozostawił swoje obowiązki i sprawy w moich rękach i udał się na spoczynek. To była deszczowa i zimna noc, ale na stacji wciąż czekali wierni przyjaciele, aby przekazać mu listy i zamienić z nim kilka słów. Kiedy wyjaśniłem im wszystkie okoliczności, byli usatysfakcjonowani i przekazali mi listy do Brata Russella, łącząc wiele chrześcijańskiej miłości dla niego, którą on bardzo cenił. Brat, który zastąpił Brata Russella w usłudze w Springfield, powiedział, że przyjaciele napotkali mniejszy sprzeciw przy przygotowaniach do publicznego wykładu niż innym razem. Przypisał to dobrej i dokładnej pracy wykonanej podczas poprzedniej wizyty, kiedy Brat Russell przemawiał w State Fair.

W czwartek rano w Kansas City napotkaliśmy na tak wiele trudności w kupieniu biletów na Zachód, że musiałem udać się do miasta podczas deszczu i wróciłem z takim opóźnieniem, że Brat Russell uczynił coś, czego nigdy przedtem nie robił. On musiał biec, aby zdążyć na pociąg. Mówię o tym, aby pokazać, jak inną była to podróż od wszystkich poprzednich i jakie próby wyrastały przed nim podczas dalszej jego podróży. W czwartek po południu dotarliśmy do Wichita na czas, na popołudniowe zebranie; ale w czasie innej pracy w Wichita zagubiona walizka, która należała do Brata Russella, mniej lub bardziej była przeszkodą w jego pracy. Pewien drogi Brat, który opiekował się bagażem, podczas przygotowywania swego auta do odjazdu położył walizkę na bagażniku, i ruszając, zapomniał ją zdjąć, dlatego spadła gdzieś w drodze pomiędzy stacją kolejową a miejscem zebrania. To spowodowało, że piszący przerwał robienie notatek z wykładu i wrócił z tym bratem, starając się odnaleźć zgubę. Uczyniliśmy wszystko, co było w naszej mocy, ale bez skutku i ostatecznie daliśmy ogłoszenie do gazety, oferując nagrodę każdemu, kto znajdzie walizkę.

Pozostaliśmy do następnego dnia, mając nadzieję na odnalezienie zguby a w międzyczasie dokonaliśmy niezbędnych zakupów, których Brat Russell potrzebował w podróży. Wieczorem odbyło się publiczne zebranie, po którym był bardzo zmęczony. Następnego ranka opuścił swój pokój później niż zwykle, ale po śniadaniu pracowaliśmy razem z nim aż do południa nad pewnymi dokumentami i listami, które wcześniej mi podyktował. To właśnie tutaj pewien podróżujący sprzedawca o miłym wyglądzie przedstawił się Bratu

::R6002 : strona 362::

Russellowi jako zainteresowany jego pismami. Okazał się synem pewnego wybitnego pastora z Allegheny, który niegdyś stanowczo przeciwstawiał się Bratu Russellowi i wykonywanej przez niego pracy. Żona tego dżentelmena również była zainteresowana, później spotkaliśmy ją na publicznym zebraniu w Dallas w stanie Teksas. Uczyniliśmy wszystko, co mogliśmy, aby odzyskać zgubioną walizkę, ale w końcu zrezygnowaliśmy z poszukiwań i wkrótce jechaliśmy pociągiem na Konwencję do Dallas.

DOŚWIADCZENIA W DALLAS

Do Forth Worth dotarliśmy wczesnym rankiem, choć nie było to dogodne dla naszych przyjaciół, którzy pragnęli spotkać się z nami, dlatego elektrycznym tramwajem udaliśmy się do Dallas. W Dallas odbywała się wystawa stanowa State Fair, dlatego wszystkie hotele były zajęte. Ze względu na stan zdrowia Brata Russella musieliśmy opuścić tramwaj przed dotarciem do Dallas, dlatego, kiedy przeszliśmy pieszo siedem ulic zatłoczonych ludźmi, wszystkie nasze kontakty z braćmi zostały zerwane. Po pewnych trudnościach odnaleźli nas. Wszystkie hotele były przepełnione i ostatecznie zostaliśmy zabrani do prywatnego domu, w którym znajdowało się kilku braci uczestniczących w Konwencji. Pozostaliśmy tam przez sobotę i niedzielę, do czasu wyjazdu na następne spotkanie.

Konwencję w Dallas Brat Russell zakończył Ucztą Miłości i był pod wrażeniem gorliwości i widocznej szczerości tamtych braci. Tego wieczoru przemawiał do publiczności przez dwie i pół godziny, podczas których, z tyłu sceny nie było najmniejszego zamieszania z powodu przybycia i odejścia grupy teatralnej, która miała zagrać w teatrze tego wieczoru. Jeden z członków tej grupy poznał Brata Russella jako mówcę i poprosił o zgodę na przyłączenie się do kończącej zebranie pieśni. Miał on silny i łagodny głos i z ochotą zaśpiewał pieśń: „Chwalcie wszyscy wielkość imienia Jezus!”. Po krótkim odpoczynku w najbliższym hotelu, kilku z nas udało się na stację, powoli torując sobie drogę przez korki uliczne, najlepiej jak tylko mogliśmy, co zajęło nam całe pół godziny, aby dotrzeć na stację. Wsiadając do pociągu w Dallas wieczorem 22 października, Brat Russell był zmęczony i bolała go głowa. Zażył pewne lekarstwo i udał się na spoczynek.

Kiedy następnego ranka przybył do Galveston, nie czuł się dobrze, ale ponieważ bracia umówili się na poranne zebranie, zgodził się przemawiać do przyjaciół o godz. 11:30, po przemowie Brata Sturgeona. Podczas tego zebrania zrobił coś, czego nigdy wcześniej nie miał w zwyczaju robić. Napisał na kartce swój tekst i jedną zwrotkę pieśni, mówiąc do przyjaciół, że zrobił to dlatego, aby nie popełnić błędu. Ta kartka jest teraz przed nami i czytam ją:

„A GDY SIĘ TO POCZNIE DZIAĆ, spoglądajcież, a podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze”.

„Daj w pieśniach obfitość mnogą,
I osusz łzy ludzkości.
Podążamy Emanuela drogą
Ku sprawiedliwości”.

OSTATNI OBIAD BRATA RUSSELLA

Przemowa ta została zanotowana i w odpowiednim czasie zostanie opublikowana. Ostatnie listy Brat Russell podyktował tuż przed pójściem na to zebranie. Po zakończeniu bracia zabrali go na przejażdżkę po nadmorskim bulwarze Sea Wall Boulevard. Wydawało się, że cieszy się balsamiczną bryzą morską i pięknymi, falującymi wodami Zatoki Meksykańskiej. Podczas tej krótkiej wycieczki po Bulwarze, pewien drogi Brat opowiedział Bratu Russellowi o swoich kłopotach i otrzymał poradę. Na obiedzie było dziewięciu braci, którzy byli z nami w Hotelu Galvez, a on odpowiadał na ich pytania i wydawało się, że cieszy się społecznością i posiłkiem. Okazało się, że ostatnim posiłkiem Brata Russella było trochę soku owocowego lub dwa jajka gotowane na miękko lub coś w tym rodzaju.

Byliśmy obecni na zebraniu publicznym w Galveston, które odbyło się w obszernym i pięknym audytorium, ale ponieważ był to popołudniowy poniedziałek, więc obecnych było nie więcej niż 500 osób. Musiał on jednak służyć równie ciężko, a może nawet jeszcze ciężej niż kiedykolwiek, a pod koniec był bardzo zmęczony. Jadąc autem na pocztę, a następnie do pociągu, przyjaciele ciągle rozmawiali z nim i zadawali pytania aż do czasu odjazdu, a w międzyczasie on nic nie jadł. O godzinie 7:45 wieczorem przybyliśmy do Houstonu, gdzie już czekali na niego gorliwi i szczerzy przyjaciele, którzy towarzyszyli mu aż do całkowicie wypełnionej sali, w której było około 1200 osób, do których przemawiał przez około dwie i pół godziny. Czyli w sumie przemawiał sześć godzin w poniedziałek 23 października. Czy był zmęczony? Czy był strudzony i znużony?

Po całonocnej podróży we wtorek rano dotarliśmy do domu Siostry Frost i nie było zaskoczeniem, że odczuwał wielkie boleści. Wyraźnie widać było po nim zmęczenie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jego zmęczone ciało zaczęło pękać w najsłabszym punkcie. Przyszło bolesne zapalenie pęcherza. Tego ranka zapewniliśmy mu różne rzeczy – tak naprawdę wszystko, czego pragnął i wydawało się, że doskonale wie, co należy zrobić. Przez cały ranek wiernie pracował i chociaż poszliśmy do doktora, który był nieco zainteresowany Prawdą i chętnie chciał go odwiedzić, to jednak o to nie poprosił. Docenił uprzejmą propozycję, ale powiedział, że nie będzie potrzebował wizyty lekarza. On najlepiej wiedział, czego potrzebował dla siebie, dobrze znał się na leczeniu i miał przy sobie sługę, który był gotowy i chętny uczynić wszystko, czego by tylko potrzebował. To było wszystko, czego on sobie życzył. Smakowity owoc zostawiono tuż obok jego drzwi, ale on nawet go nie dotknął.

::R6003 : strona 362::

Stan jego zdrowia stawał się coraz bardziej poważny. Brat Russell podpisał kilka listów, które napisaliśmy i dał nam do zrozumienia, że wykonujemy dzieło ważniejsze, niż zdajemy sobie sprawę, a następnie poprosił nas, abyśmy zastąpili go na zebraniu o godzinie jedenastej na sali. Siostra Frost hojnie oddała swoje auto do naszej dyspozycji, tak że mogliśmy łatwo i szybko poruszać się tam i z powrotem. Poszedł z nami na obiad i ze wszystkimi miło rozmawiał i był jak zwykle pełen humoru, ale nic nie jadł, chociaż obiad był znakomity. Po posiłku poszliśmy razem z nim na górę do jego pokoju i po krótkiej rozmowie zapytał nas, czy usłużymy w zebraniu do poświęcenia, które miało się odbyć na sali o piętnastej. Po usłudze natychmiast powróciliśmy do jego pokoju.

Potem przeszedłem się po wszystkich biurach telegrafu w mieście, szukając telegramu, będąc pewien, że nadejdzie tutaj z Chicago, gdyż nie otrzymaliśmy go w Dallas. Jego walizka została jednak odnaleziona w Dallas. Mała dziewczynka, która znalazła ją w Wichita, zatrzymała ją, dopóki nie dowiedziała się, co ma z nią uczynić, po przeczytaniu ogłoszenia umieszczonego przez nas w gazecie. Otrzymała swoją nagrodę i była zadowolona. Brat Russell był jednak rozczarowany, że nie otrzymał pewnych telegramów. Gdy powróciłem byłem blisko niego przez resztę dnia, a tak naprawdę byłem bardzo blisko niego przez cały następny tydzień. Tydzień później był już w chwale.

OSTATNI PUBLICZNY WYKŁAD

Nadeszła noc. Siedziałem na parapecie przy niskim oknie blisko przy jego boku, moje dłonie spoczywały na jego kolanach, a moja twarz była zwrócona ku niemu. Miłość jak elektryczność płynęła z twarzy do twarzy, z serca do serca. Rozmawialiśmy szeptem, a on podczas tej cichej i cudownej rozmowy powiedział: „Drogi bracie, proszę cię, abyś dzisiaj wieczorem stał blisko mnie, abyś był gotów pochwycić przerwany wątek myśli, jeśli go upuszczę”. Wszystko to wydawało się bardzo niezwykłe, a jednak zostało wypowiedziane w taki sposób, aby nie budzić niepokoju. Jego towarzysz był pod głębokim wrażeniem i patrzył w jego twarz, oczy, słowa, jakby to była jakaś wizja. Był zamyślony. Reagował bez wypowiadania słów.

Wieczorny wykład odbył się w największym i najwspanialszym teatrze w San Antonio. To naprawdę piękny budynek, z widownią na parterze i trzema balkonami powyżej, wypełnionymi ludźmi o poważnych, inteligentnych twarzach. Nigdy nie widzieliśmy piękniejszego zgromadzenia. Wykład „Świat w ogniu” rozpoczął się w najbardziej sprzyjających okolicznościach. Możecie to sobie najlepiej wyobrazić, a niewiele stracicie.

Kiedy wszystko było już gotowe, o ósmej dziesięć, Brat Russell wszedł na przód sceny i rozpoczął swój ostatni publiczny wykład. Ta scena była przepiękna i przejmująca. Siedziałem po jego prawej stronie za kurtyną i widziałem każdy ruch, jaki wykonał. Wszystko szło dobrze przez około czterdzieści pięć minut, kiedy zobaczyłem, że zamierza opuścić scenę. Bez żadnych oznak cierpienia, z doskonałym samoopanowaniem, spokojnie zszedł z mównicy, a ja starałem się

::R6003 : strona 363::

wejść z takim samym spokojem i opanowaniem, aby bez słowa wyjaśnienia „podchwycić przerwany wątek i poprowadzić go dalej”, kontynuując mowę przez około pięć minut. Kiedy wrócił, moim przywilejem było wycofać się tak spokojnie, jak on, i powrócić na swoje miejsce za kurtynę. Moje oczy spoczywały na nim przez następne pół godziny, kiedy znów zszedł ze sceny, a ja wszedłem, starając się dokończyć to, co on przedstawiał, używając Eliasza jako typu.

Po siedmiu minutach nieobecności wrócił po raz drugi i kontynuował swój wykład. Opowiedział publiczności o tworzeniu się pierwszego dogmatu w Nicei, przez Biskupów pod zwierzchnictwem Rzymskiego Imperatora Konstantyna, kiedy to ponownie zszedł ze sceny. Historyczny wątek z łatwością podchwyciłem i kontynuowałem przez około dziesięć minut, kiedy zaczęła przychodzić mi myśl „Zastanawiam się, czy on nie chce, abym zakończył wykład?” Wtedy w samą porę przyszedł nasz drogi nauczyciel, aby doprowadzić cały wykład do właściwego zakończenia. To była wspaniała kulminacja wszystkich jego publicznych wykładów. Wydawało mi się, że stoi w aureoli chwały. Poprowadził wielką publiczność, śpiewając: „Wszyscy niech chwalą imię Jezus”, po czym najbardziej wzniośle pomodlił się. Zszedł ze sceny, a ja czekałem na niego. Usiadł na krześle, z którego korzystałem, a podczas odpoczynku przyjaciel zrobił mu kilka zdjęć aparatem kodak. Są ostatnimi, i mamy nadzieję, że będą najlepsze.

W DRODZE DO KALIFORNII

Do pociągu zostaliśmy odprowadzeni przez siostrę, która gościła nas w swoim domu i zaspokajała wszystkie nasze potrzeby, o której można naprawdę powiedzieć: „Uczyniła, co mogła”. Powiedziała, że cieszyła się, że mogła rozbić słoik alabastrowy, i wręczyła mi dość pieniędzy, by móc wziąć oddzielny wagon sypialny Pulmanowski, z San Antonio do naszego zachodniego miejsca przeznaczenia. Brat Russell początkowo odmówił, sądząc, że to było zbyt dużo, ale potem zgodził się przyjąć życzliwą propozycję i dobrze zrobił. Tej nocy wstawał aż trzydzieści sześć razy w ciągu siedmiu godzin!

To było już po opuszczeniu San Antonio, kiedy miałem po raz pierwszy przywilej i przyjemność rozsznurowania i zdjęcia jego butów. Do tej pory nie pozwalał na to, chociaż kilkakrotnie o to go prosiłem, ale teraz chętnie się zgodził i rzekł w łaskawy sposób: „Dziękuję!” Następnego ranka był chory, chociaż jeszcze nie był gotowy, aby się do tego przyznać. W środę cały dzień leżał w łóżku. Kiedy tam leżał, usiadłem na kanapie blisko niego. Obserwowałem każdy jego ruch, gładziłem go po głowie i zastanawiałem się, jak wielką pracę wykonał ten umysł! Ująwszy jego prawą rękę w moją lewą dłoń, delikatnie pogłaskałem ją moją prawą ręką i pomyślałem o jego wykładzie wypowiedzianym w San Antonio poprzedniego wieczoru i o tym, jak wiele razy widziałem, jak ta ręka łaskawie demaskowała błędy ludzkich wierzeń w kontraście do Słowa Bożego. Powiedziałem mu: „To najsilniejsza ręka krusząca dogmaty, jaką kiedykolwiek widziałem!” Na co on odpowiedział, iż nie sądzi, aby skruszyła więcej dogmatów.

To doprowadziło mnie do zapytania: „Kto uderzy rzekę Jordan?” Na to odpowiedział: „Kto inny może to uczynić”. „A co z wypłaceniem grosza?”, zapytałem. Zawahał się przez moment i powiedział: „Nie wiem”. Brat Russell najwyraźniej był zakłopotany. Następnie rozmawialiśmy o jego stanie zdrowia. To, co powiedział o swoich cierpieniach, brzmiało następująco: „Zawsze myślałem, że powinienem przeżyć wiele cierpień, zanim dokończę biegu, ale myślałem, że było to wtedy, gdy miałem trudności w Pittsburghu, ale jeśli Pan chce dodać mi jeszcze i te, to też się na to zgodzę”.

Gdy tak rozmawialiśmy, powiedział: „Co powinniśmy zrobić?” Rozważając to z modlitwą, powiedziałem: „No cóż, Bracie Russell, wydaje mi się, że znasz swoją sytuację lepiej, niż ktokolwiek inny może ją znać i pomyślałeś o wszystkim, co może być uczynione”. Jego odpowiedź nigdy nie zostanie zapomniana. Jego słowa były pełne spokoju jak głębia oceanu, gdy cichym głosem powiedział: „Tak, masz rację, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił”.

Każdy jego ruch i każde słowo, które wypowiedział, sprawiały, że coraz częściej myślałem, a jednak nie chciałem pomyśleć, że życie Brata Russella dobiega końca. Moją myślą, jak i myślą wszystkich przyjaciół było, że prawdopodobnie będzie tu do końca i zostanie przemieniony po zakończeniu dzieła. Mając to na myśli, odpowiedziałem na jego pytanie: „Ponieważ zrobiliśmy wszystko, o czym wiemy, a ty stajesz się coraz słabszy – twoje siły witalne są wyczerpane, a ty nic nie jesz, aby je uzupełnić – myślę, że jeśli wrócimy do Brooklynu, to znajdziesz tam coś, co postawi cię na nogi”. Na co on odpowiedział, „Pan pozwolił nam rozpoznać drogę”. Wtedy pomyślałem, co miał na myśli: Droga wytyczona przez nas, zgodnie z którą ułożono cały nasz plan, reprezentowała wolę Pana wobec nas i dlatego musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby go wypełnić. Początkowa myśl pisarza o tej drodze była taka, że po ciężkim i wyczerpującym sezonie letnim z powodu licznych konwencji, należało skorzystać z parowca linii Mallory Line Steamer w Nowym Jorku i popłynąć aż do Golveston, ale on nie zgodził się na to, twierdząc, że to by zajęło zbyt dużo czasu.

ZATRZYMANI W DEL RIO

Linią kolejową Southern Pacific szybko przemieszczaliśmy się przez południowy Teksas i zbliżaliśmy się do Del Rio, gdy dowiedzieliśmy się, że most przed nami został w nocy spalony i że prawdopodobnie zostaniemy zatrzymani na jakiś czas. Nasz pociąg zatrzymał się w Del Rio i znaleźliśmy się pośrodku obozowiska żołnierzy pogranicznych. Żołnierze maszerowali po ulicach, grały kapele wojskowe i ze wszystkich stron dobiegało wiele hałasu. Dodatkowo trzy pociągi z kawalerzystami ustawiono na bocznicy obok nas, a żołnierze nie mogąc opuszczać pociągów, nieustannie krzyczeli i wykrzykiwali wszelkiego rodzaju sprośne dowcipy. To trwało przez cały dzień i noc. Poza tym pogoda była upalna, ale Brat Russell nigdy nie wypowiedział żadnego słowa skargi. Nie wspomniał nawet o żołnierzach i hałasie.

Del Rio to miasto liczące około 10 000 mieszkańców, zatem udało się nam zdobyć kilka potrzebnych rzeczy. W pewnej chwili zasugerowałem Bratu Russellowi, aby pozwolił mi pójść do miasta i poszukać dobrego lekarza, nie mówiąc mu, o kogo chodzi, ale aby upewnić się, jaki jest najlepszy sposób postępowania w przypadku podobnym do niego. Lecz nie wydawało mu się, aby było to właściwe. Steward z restauracyjnego wagonu znał Brata Russella, więc przyszedł, aby go odwiedzić, okazał nam wiele uprzejmości i zaoferował, że zrobi wszystko, co tylko może. Wagon restauracyjny był trzy wagony Pulmanowskie przed

::R6004 : strona 363::

naszym, dlatego musieliśmy pokonywać tę odległość po każdą najmniejszą potrzebną rzecz. Po całodziennym opóźnieniu wyruszyliśmy z Del Rio w czwartek rano i jako pierwsi przejechaliśmy przez odbudowany most.

Kiedy nasz pociąg przejeżdżał przez most, pobiegliśmy do Brata Russella, aby mu to powiedzieć. Dobiegliśmy do niego, gdy nasz wagon był już w połowie mostu. Kiedy mu o tym powiedzieliśmy, usiadł na łóżku i wyjrzał przez okno. W tym czasie przejechaliśmy na drugą stronę, wtedy powiedzieliśmy: „Bracie Russell, często mówiłeś o czasie, gdy przejdziemy przez rzekę i teraz, nareszcie ją przekroczyliśmy”. Na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech, ale nie powiedział ani słowa. Zaczęliśmy myśleć, że on może odejść, ale na pewno nie teraz. To był październik i przyszło nam na myśl, że jeśli spóźniliśmy się o jeden dzień przed przekroczeniem rzeki w południowym Teksasie, to możliwe, że on pozostanie jeszcze z nami przez jeden proroczy dzień, i dotrzemy do października 1917 roku. Z tymi myślami krążącymi po naszej głowie, staraliśmy się jak najlepiej służyć naszemu drogiemu, cierpliwemu, nienarzekającemu, wdzięcznemu Bratu Russellowi w każdy możliwy sposób. Trudno było podać mu wodę do picia bez jej rozlewania, zanim wcześniej go nie unieśliśmy. Było bardzo dużo do zrobienia w dzień i w nocy, lecz uznaliśmy to za wielki przywilej. Często uważaliśmy, że dzięki przyjaciołom w domu jesteśmy bardziej wierni.

W piątek wieczorem, gdy dotarliśmy do Kalifornii w miejscu naszej przesiadki, Brat Russell wstał i ubrał się jak zwykle, chociaż oczywiście był

::R6004 : strony 364::

bardzo słaby. Myśleliśmy, że tak właśnie zrobi, gdy przyjdzie czas na jego następne zebranie, ponieważ już przedtem tak robił. Przez całą sobotę, w silnych bólach, bardzo osłabiony, napotykał w każdej chwili piętrzące się przed nim trudności i zmagał się z nimi jak olbrzym. Nigdy nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy o nikim, kogo by można porównać do jego heroizmu. Przyjaciele rozczarowali go i zastanawiał się, czy Pan nie był przeciwko niemu w niektórych sprawach. Jego doświadczenia nasilały się i pogłębiały. Nie wyszeptał ani nie wypowiedział żadnej skargi. Obiecał Panu, że tego nie uczyni i dotrzymał tej obietnicy. On był tak wielkim, że prawie zawsze wahałem się, czy mogę zbliżyć się do niego.

W DRODZE DO LOS ANGELES

Nasz pociąg spóźnił się o godzinę lub więcej, docierając do Los Angeles w niedzielny poranek 29 października i nie mieliśmy nic do jedzenia. Bracia ucieszyli się na nasz widok, ale ich oblicza zmieniły się, gdy zobaczyli naszego drogiego Brata Russella. Widzieli, że był słaby, ale nie wiedzieli, jak bardzo był chory. Poza tym on nie przyznałby się, że był naprawdę chory. O godzinie dziesiątej dotarliśmy do hotelu i spytałem go, czy nie zechciałby coś zjeść. Powiedział, że nie jest głodny, ale zapytał mnie, czy mógłbym mu coś zaproponować. Tak zrobiłem. Zgodził się na coś, co mu dałem, ale spróbował tylko trochę. Gdy mu to przyniosłem, zapytał, czy jadłem śniadanie; a kiedy odpowiedziałem, że nie, chciał wiedzieć dlaczego. Powiedziałem mu, że chciałem, żeby to on jako pierwszy zjadł. Powiedział, że nie będzie jadł tego, dopóki nie zjem jako pierwszy swego śniadania.

Taki właśnie był Brat Russell, zawsze troskliwy o innych. Ilekroć prosił mnie o zrobienie czegoś dla niego, mówił: „Proszę”; a kiedy zostało to zrobione, niezmiennie mówił: „Dziękuję”. Był wspaniały! Podczas naszego pobytu brat Homer Lee robił wszystko, co tylko mógł dla Brata Russella, a przy naszym wyjeździe dał mi swoje najlepsze lekarstwa i miał nadzieję, że one mu pomogą. Bracia w Los Angeles byli pod każdym względem uprzejmi.

OSTATNIE PRZEMÓWIENIE BRATA RUSSELLA DO KOŚCIOŁA

Kiedy nadszedł czas zebrania popołudniowego z przyjaciółmi, Brat Russell wstał i przygotował się do wyjścia, bracia przyjechali po niego samochodem. Była 4:30 w niedzielę po południu, gdy opuściliśmy hotel, aby udać się na zebranie, które odbywało się w tym samym audytorium, w którym odbywała się Konwencja w Los Angeles w pierwszej połowie września. To cicha i odpowiednia sala. Nie znamy żadnego lepszego ani bardziej odpowiedniego miejsca, w którym Brat Russell mógłby przekazać swoje ostatnie przesłanie do Kościoła. On poprosił braci, aby nie ujawniali jego stanu zdrowia, mówiąc: „Nie odsuwajcie mnie Bracia”.

Wiecie, że nasz drogi Brat był tak bardzo wrażliwy na uczucia innych, że nigdy nie oczekiwał na wiele sympatii ze strony przyjaciół – tak bardzo był taktowny, że niewielu wiedziało, że cierpiał fizycznie przez trzydzieści lat. Pewnego razu zawiadomił rodzinę Bethel, że nie przyjdzie na śniadanie; a potem powiedział mi, że nie przyszedł ze względu na rodzinę – oni żywili tak głębokie współczucie dla niego, że nie chciał czerpać sił z ich witalności. Nauczył się opierać jedynie na Mocnym Ramieniu! On nas szczególnie nie potrzebował, ale my potrzebowaliśmy jego.

Miałem się na baczności, by spełnić każde jego życzenie i dlatego nikt nie zwrócił uwagi na jego stan zdrowia, a to oznaczało, że „nie odsunęli go”. Jednak on sam oddalał się. Dla bystrego obserwatora jego obecność głośno przemawiała. A co więcej, gdy wszedł na przód sceny i zaczął mówić, widząc tak liczną publiczność przed sobą (wszystkie miejsca były zajęte) powiedział: „Żałuję, że nie jestem w stanie mówić z całą siłą i mocą”, a następnie skinął na Przewodniczącego, aby usunął pulpit i postawił krzesło. Usiadł i powiedział: „Proszę, wybaczcie mi, że usiadłem”. Z głęboką pokorą, w wielkim cierpieniu i w najbardziej uroczysty sposób przemawiał przez około czterdzieści pięć minut, a następnie krótko odpowiadał na pytania.

W końcu powiedział: „Muszę się z wami wszystkimi pożegnać i podać wam tekst na pamiątkę – 4 Moj. 6:24-26: »Niech ci błogosławi Pan, a niechaj cię strzeże; Niech rozjaśni Pan oblicze swoje nad tobą, a niech ci miłościw będzie; Niech obróci Pan twarz swoję ku tobie, a niechaj ci da pokój«. Niech błogosławieństwo Pańskie będzie z wami obficie”. On wielce pobłogosławił zbór z Los Angeles. Każdy powinien starać się, aby samemu wziąć udział w tym dziele bez względu na to, co inni mogą uczynić, każdy powinien wykonać swój dział. Teraz zaśpiewajmy pieśń numer jeden:

„Bądź przy nas, Duchu błogi, Gołębico Pańska,
Ze światłem z Góry, pociecho niebiańska.
Strażnikiem i Przewodnikiem naszym bądź
Każdą myślą i krokiem rządź”.

ZACHOWAJCIE TAKIEGO DUCHA W SWOIM UMYŚLE

Kontynuując, powiedział: „Czyż nie jest to piękna myśl? Zachowajcie tego ducha w waszych umysłach między sobą, posiadajcie zupełne zaufanie w Panu, a będziecie dobrze prowadzeni. Nie zostaliśmy przyprowadzeni do Prawdy przez żadne ludzkie słowa, lecz przez Słowo Pana. Wiemy, że Pan wszystko dobrze uczyni. Życzę wam wszystkiego dobrego”. Tak więc, o 6:05 wieczorem w niedzielę 29 października, opuścił tę scenę i ostatni raz przemówił do Kościoła po tej stronie zasłony. Nasze serca nisko się kłaniają! W pokorze oddajemy cześć Bogu, naszemu Niebieskiemu Ojcu, u stóp Jezusa. Wolelibyśmy zachować milczenie, ale dla dobra Kościoła będziemy kontynuować:

Kiedy odjeżdżaliśmy, kilku braci próbowało rozmawiać z Bratem Russellem w samochodzie, ale było już za późno. Byliśmy już na stacji kolejowej, a kiedy wyszliśmy z auta, została z nami tylko jedna osoba. To był przywilej brata Shermana, który był z nami na stacji i okazał nam wiele życzliwości, wtedy Brat Russell po raz ostatni napisał swoje nazwisko na bilecie kolejowym do Kansas City. Teraz naszym przywilejem było napisać jego nazwisko za niego. Weszliśmy do pociągu, a brat Sherman poszedł do najbliższej apteki, aby kupić coś dla niego. Wrócił o 6:30 i pożegnaliśmy się. Pociąg Santa Fe Nr 10 odjechał; weszliśmy do salonki w wagonie Roseisle i zamykając drzwi, zamknęliśmy je na zawsze. Odtąd rozpoczęło się Getsemane! Zwycięstwo! Chwała!

POCZĄTEK POWROTNEJ PODRÓŻY

Kazał umieścić kilka różnych rzeczy, których potrzebował w nocy w dogodnych miejscach – pod kołdrą, pod poduszkami, przy oknie, tak aby mógł po nie sięgnąć, nie przeszkadzając mi. Zrobiliśmy wszystko według jego wskazówek, byliśmy zadowoleni z tego i mu o tym powiedzieliśmy. A wtedy odpowiedział: „Dziękuję ci, proszę cię o niektóre rzeczy, ponieważ tak chętnie to robisz”. Miałem przyjemność być pielęgniarką, podczas gdy on był lekarzem i pacjentem, a kiedy był pacjentem – jak prawdziwie nim był! – nie potrzebował już żadnych usług, lekarza ani pielęgniarza. Ten pielęgniarz stał się grabarzem i dokonywał tych ostatnich smutnych i bardzo uroczystych rytuałów. Z troską spytałem się: „Czy wszystko w porządku Bracie Russell?” Dziękując, zapewnił mnie, że tak, i poprosił, abym odpoczął, mówiąc, że zadzwoni, gdyby mnie potrzebował. Życzył mi dobrej nocy i odwrócił się na lewy bok z twarzą zwróconą do okna.

Nie wiemy, ile czasu upłynęło, kiedy przebudziliśmy się, słysząc jego pukanie i wołanie nas po imieniu. To było prawdopodobnie po paru godzinach, wtedy szybko poszliśmy do niego i uczyniliśmy to, o co prosił, znowu powiedział: „Dziękuję”, i ponownie się położyłem. Tym razem jednak zrobiliśmy to z myślą, żeby nie zasypiać tak mocno. Po godzinie ponownie zapukał i zawołał mnie, a my byliśmy u jego boku. Od razu zauważyliśmy, że ponownie opanowały go zimne dreszcze, które miał dwie noce wcześniej. Przykryliśmy go pięcioma kocami Pullmana i podwinęliśmy je ze wszystkich stron, a on wciąż trząsł się z zimna. Podaliśmy mu to, o co prosił i ucieszyliśmy się, gdy dreszcze ustąpiły. Pozostaliśmy u jego boku, kładąc się czasami na kanapie obok niego.

PRZYGOTOWANIA DO ŚMIERCI

Nad ranem poprosił, abym sporządził mu wygodną szatę, spinając prześcieradło od środka z kocem i owijając go jak togą, a następnie spinając pod brodą. W tym celu stanął na podłodze, a potem położył się na sofie, zamiast wrócić do swojego łóżka. Dlatego ja usiadłem na jego łóżku, a on leżał na sofie przede mną. Po kilku godzinach jego szata okazała się dość niewygodna, ponieważ prześcieradło

::R6005 : strona 365::

i kołdra nie chciały trzymać się razem. Wtedy wstał i powiedział: „Proszę, zrób mi Rzymską togę”.

Nie rozumiałem, co miał na myśli, ale nie chciałem, aby to powtarzał, ponieważ był bardzo osłabiony. Jego głos stawał się tak słaby, że prawie wszystko, co powiedział, musiał powtórzyć. Kilkakrotnie mówiłem mu: „Drogi Bracie Russell, nie lubię prosić cię o powtórzenie czegokolwiek (moim zwyczajem zawsze było słuchać go tak uważnie, gdy mi dyktował, aby nie musiał nic powtarzać), ale twój głos jest tak słaby, że ledwo cię słyszę”. On zawsze powtarzał, aż w końcu powtarzanie nie przyniosło nic dobrego, po czym zaczął dawać znaki. W końcu i znaki zawiodły.

Powiedziałem: „Bracie Russell, nie rozumiem, co masz na myśli”. Powiedział: „Pokażę ci”. Poprosił, abym wziął czyste prześcieradło i zsunął je w dół dwanaście cali od góry, i podobnie postąpił z drugim. Położył swoją lewą rękę na swoim prawem ramieniu i powiedział: „Zepnij je tutaj razem”. Mając w kieszeni agrafki, które niedawno kupiłem, z łatwością przytrzymałem prześcieradła na jego prawym ramieniu i jednocześnie sięgnąłem do kieszeni po agrafkę. Tak jak pokazał, spiąłem prześcieradła agrafką, a wtedy powiedział: „Teraz zepnij je razem na drugim ramieniu”. Tak zrobiłem i gdy tak stał, jedno prześcieradło zsuwało się z jego szyi do stóp z przodu, a drugie było spięte z tyłu na obydwu ramionach, zachodząc na siebie po bokach. Przez chwilę stał wyprostowany przede mną, nie mówiąc ani słowa, po czym położył się na sofie na plecach, zamknął oczy, i leżał jakby w całunie, doskonały obraz śmierci.

Usiadłem z boku łóżka, aby go obserwować i gdy patrzyłem na niego, przeszła mi przez głowę myśl o śmierci. Trudno mi było uzmysłowić sobie, że Brat Russell umiera. Nawet teraz trudno było mi z tą myślą się pogodzić. Wszystko wydawało się być tak inne, niż to, czego się spodziewaliśmy. Jednak teraz wiem, że Pan stopniowo przygotowywał nas obu od czasu wyjazdu z San Antonio, aż do tego momentu, gdy szybko zbliżał się koniec Brata Russella. Nie mamy pewności, na ile Brat Russell rozumiał lub co chciał przez to pokazać. To było bardzo mądre w jego sprawie, ale dla nas one znaczą o wiele więcej i wierzymy, że to Pan tak je przygotował. Toga była noszona przez Rzymskich urzędników, a czasami przez kapłanów a niekiedy symbolizowała zwycięstwo i pokój, a innym razem ten, który ją nosił, wypełniał swoje śluby. Według piszącego wszystkie te rzeczy miały swój zamierzony cel. On wypełnił swoje śluby! Odniósł zwycięstwo! Był spokojny! Odłożono dla niego Koronę Sprawiedliwości, którą Pan niebawem nałoży na jego szlachetne czoło.

O SIÓDMYM TOMIE

Myśląc o tym wszystkim i o końcu powiedziałem sam do siebie: Czy nie lepiej zapytać Brata Russella o pewne rzeczy? W związku z tym i z tego powodu zapytaliśmy o Siódmy Tom, a On odpowiedział: „Ktoś inny może go napisać”. Byliśmy zadowoleni z tej odpowiedzi. Mówił o uderzeniu Jordanu, wypłacie grosza i napisaniu Siódmego Tomu, i to wystarczyło. Nie było już wątpliwości ani strachu. Wierzymy, że powiedział wszystko, co chciał przekazać dla Kościoła, by respektował te wielkie, istotne i doniosłe sprawy. Wydawało się, że Brat Russell nie posiada już żadnych pragnień, ani żadnych potrzeb, by pod koniec życia mówić o drobnostkach, które nie zostały wykonane. On kończył swój bieg, jego trud się zakończył. On był gotowy do ofiarowania.

Przez cały dzień (w poniedziałek) byliśmy tak bardzo zajęci, tak że nie mieliśmy czasu, aby zjeść obiadu ani kolacji. Kiedy zapadła noc, on był już w swoim łóżku, ja położyłem się w ubraniu na sofie, aby chwilę odpocząć. Już miałem zasnąć, gdy usłyszałem słowa: „Bracie Sturgeon”. Gdy obudziłem się, pomyślałem o doświadczeniu Samuela, pochyliłem się nad nim i zapytałem: „Bracie Russell, czy mówiłeś do mnie?”. Odpowiedział: „Tak” i dał mi coś do zrobienia, po czym położyłem się po raz drugi. Po chwili wydawało mi się, że znowu woła mnie po imieniu. Tak jak poprzednio zapytałem, pochylając się nad nim i usłyszałem jego szept: „Próbuję znaleźć coś, abyś zrobił”. Wtedy zrozumiałem, że „Brat Russell chce, abym nie zasypiał tej nocy”, i tak też było.

ZBLIŻANIE SIĘ ŚMIERCI

Na jego prośbę wykonywałem wiele niewielkich, ale niezbędnych rzeczy, zgodnie z jego słowami lub znakami, dopóki nie powtórzyły się (po raz trzeci) zimne dreszcze. Położyłem koce jeden na drugim, obtuliłem go najmocniej, jak potrafiłem, ale wciąż się trząsł. Dlatego położyłem się na nim i przyłożyłem swoją twarz do jego twarzy, aż poczułem, że ciepło powraca do jego ciała. Powtarzające się po raz trzeci, w ciągu czterech nocy, zimne dreszcze, przekonały mnie o zbliżającym się końcu.

Około północy nastąpiła wielka zmiana. Już nie potrzebował swoich lekarstw i nawet nie odczuwał pragnienia jak przedtem. Niektóre boleści prawie ustały, ale był bardzo obolały. Nie mógł już leżeć prosto w łóżku jak dotąd, dlatego musiał usiąść, a kiedy chciał się położyć, schylał się i głowę obracał w stronę okna, aby nie przeszkadzały mu poduszki. W tej pozycji przez chwilę był spokojny, ale aż do czasu gdy jego usta wypełniły się treścią z żołądka, skinął wtedy, że musi być podniesiony. Gdy zwrócił, to wtedy poprosił, aby go położyć, ale aby uniknąć zadławienia, musiał być znowu podniesiony. Poświęcenie mu odpowiedniej uwagi zapobiegło temu i znowu położył się, aby złagodzić ból.

Trwało to przez siedem godzin, z rosnącą i słabnącą częstotliwością. Gdy już nie mógł wyrażać swoich życzeń słowami, robił to przy pomocy znaków. Gdy leżał w poprzek łóżka i chciał być podniesiony, podnosił prawą rękę i ramię w taki sposób, że moja głowa mieściła się pod jego pachą i mógł przycisnąć się do mojej szyi, podczas gdy moją lewą ręką mogłem objąć go wokół jego szyi i w ten sposób mógł usiąść. Trwało to dopóty, dopóki nie przyszła mi do głowy myśl, kto pierwszy się wyczerpie. Myślałem o przyjaciołach w domu, o wielu zainteresowanych przyjaciołach w innych miejscach. Spojrzałem na Pana i przygotowałem się, mówiąc sam do siebie: „Zostanę z nim do końca”.

Wczesnym rankiem poddał się, był wyczerpany i mogłem teraz położyć go prosto w łóżku, z głową na poduszce, w miejscu, do którego był przyzwyczajony i mógł wreszcie odpocząć. Nadszedł spokój po burzy. Teraz powoli umierał, spokojnie, a ja stałem patrząc na niego, kochając go i wyrażając swoje uczucia do niego, delikatnie gładząc go po włosach i brodzie, pocierając jego twarz, jego ręce i jego stopy. Nie zdawałem sobie sprawy, że będę w stanie dla niego tak wiele uczynić, gdy przekraczał pewną granicę.

OSTATNIE GODZINY

W poniedziałek kilka razy podniosłem go na łóżku, usiadłem za nim starając się go podtrzymywać, wtedy jego głowa opierała się o moją. Wyszeptał: „Czy chciałbyś coś zasugerować?” Chciałem, bo pragnąłem, aby wrócił bezpośrednio do Galveston i popłynął stamtąd parowcem do Nowego Jorku lub jechał pociągiem, który by nie zatrzymywał się w Topeka, Tulsa i Lincoln. Odpowiedział: „Dosyć ma dzień na swoim utrapieniu”, wtedy zrozumiałem, że w Topeka i w innych miejscach zajmą się nami, gdy do nich dotrzemy i nie musimy teraz się tym martwić. To wtedy poprosiłem go o sugestie dotyczące Siódmego Tomu, a on usiadł i rozmyślał nad tym, co powiedzieć. Po chwili zupełnego milczenia pomyślałem, że powiem mu coś o umieraniu i pewnych sprawach z tym związanych, ale wahałem się i nie wiedziałem, jak zacząć. On siedział na łóżku i obejmując go ręką za szyję, powiedziałem: „Bracie Russell, jesteś bardzo chory”. Jego wargi zadrżały, położyliśmy go i odwróciliśmy się by zapłakać. W tym celu odsunąłem się trochę od niego. Wiedziałem, że więcej tego nie powtórzę, bo było oczywiste, że ani on, ani ja nie możemy tego znieść, i że nic więcej nie można zrobić.

Najwspanialszą rzeczą w tym najwspanialszym człowieku było to, że podczas wszystkich swoich cierpień, prób, niedogodności i kłopotów, nie wypowiedział żadnego słowa skargi,

::R6005 : strona 366::

nie wzdychał, nie wydał jęku, nie uronił ani łzy. Postanowił, że nie będzie szemrał ani narzekał i do końca wypełnił swoje postanowienie. On dosłownie umarł, wypełniając Ojcowską wolę i w ten sposób wypełnił swój ślub. „Błogosławieni są umarli, którzy odtąd w Panu umierają”.

ŚMIERĆ BRATA RUSSELLA

Czuwaliśmy u jego boku przez cały wtorkowy poranek, ale niewiele pozostało do zrobienia, poza czuwaniem i modlitwą. Zauważając, że był to ostatni dzień października, doszliśmy do wniosku, że umrze przed północą i dlatego napisałem taki telegram do przyjaciół w Brooklynie: „Nim zakończy się październik, nasz drogi Umiłowany Brat Russell będzie z Panem w chwale. Jesteśmy sami w wagonie Roseisle w pociągu Santa Fe Nr 10, przyjeżdżającym do Kansas City w środę rano o godz. 7:35, a on umiera jak bohater. Po zabalsamowaniu wrócę ze zwłokami do domu lub pojadę prosto do Pittsburgha”. Zadzwoniłem do konduktora Pulmanowskiego, a także do bagażowego i powiedziałem: „Chciałbym, abyście zobaczyli, jak wielki mąż Boży umiera”. Ten widok głęboko ich poruszył, szczególnie bagażowego.

::R6006 : strona 366::

Zadzwoniłem do naczelnego konduktora i telegraficznie wezwałem lekarza, by przyszedł do pociągu w Panhandle, tak też uczynił. Zbadał go, potwierdził poprawność postawionej diagnozy i wniosku, pozostawił mi swoje nazwisko i wyszedł, zanim pociąg ruszył z miejsca.

O godzinie pierwszej wszyscy opuścili pokój, drzwi były zamknięte i w ciszy obserwowaliśmy, aż odda ostatnie tchnienie. Przed wezwaniem kolejarzy zobaczyliśmy oznaki zbliżającej się śmierci. Trwały one tak długo, aż paznokcie palców zbielały, zimny pot osiadł na tym szlachetnym czole, jego dłonie i stopy stały się zimne, a twarz wskazywała na przerwanie życia, wtedy podwinąłem jego stopy na łóżku jak staremu Jakubowi. Jego cichy oddech stawał się coraz rzadszy, a jego opadające powieki otworzyły się jak płatki kwiatu i ukazały się te oczy – te wspaniałe oczy w całej ich okazałości – których nigdy nie zapomnimy. Wtedy przestał oddychać, przycisnęliśmy usta do jego szlachetnego czoła i wiedzieliśmy, że odszedł na zawsze tak jak Pan, którego, tak bardzo kochał.

„Drogi Panie, o użyj mnie jako Anioła w Getsemane! O, napełnij mnie Twoim Świętym Duchem Boskiej miłości! O, spraw, abym był współczujący, mądry, aby każde udręczone serce mogło przyjść, nie na próżno szukając pocieszenia z Twego Słowa i wzmocnienia, ukojenia, uwolnienia z więzienia lub śmierci, aby cierpliwie znosić okrutne kpiny języka; aby dźwigać krzyż aż do gorzkiego końca, a potem spokojnie powiedzieć: »Wykonało się«, i z niezachwianą wiarą przejść pod »zasłoną!«”

====================

::R6006 : strona 366::

Jeden ze szlachetnych mężów Bożych

W. E. VAN AMBURGH – NOWY JORK

Na kartach historii zapisało się wielu ludzi, którzy pozostawili po sobie widoczne ślady stóp na piaskach czasu. Niektórzy z nich byli wielkimi w granicach swoich lokalnych społeczności. Niektórzy dotarli do granic swoich krajów. Inni przekroczyli wszystkie granice państw i wywarli wpływ na cały świat. Niektórzy zyskali wielkość dzięki zajmowaniu wpływowego stanowiska; inni poprzez swoje zdolności dowodzenia zwycięskimi armiami lub w inny sposób kierowali losami narodów; niektórzy przez szlachetne czyny, inni przez ich zdolność inspirowania bliźnich do szlachetnego życia i ambicji. Niektórzy urodzili się do wysokiego stanowiska; a niektórzy najwyraźniej zostali zmuszeni do wielkości dzięki wymogom czasu lub warunków; inni, zainspirowani miłością i gorliwością do Boga, chętnie złożyli swoje życie jako dobrowolną ofiarę na ołtarzu ofiarnym.

Świat szybko oklaskuje zwycięskiego bohatera lub księcia finansów, lecz powoli rozpoznaje prawdziwą wartość codziennych palących się ofiar tych, którzy zważają na napomnienie Mistrza: „Bądź wierny aż do śmierci”. Dopiero następne pokolenia czczą prawdziwych bohaterów; tak jak było w przypadku naszego Pana i Jego uczniów; i wierzymy, że to samo będzie z pastorem Russellem. Współcześni zbyt często nie rozumieją, źle oceniają, surowo krytykują i prześladują. Jak prawdziwym to było w przypadku wszystkich szlachetnych mężów Bożych z przeszłości! Jednak Bóg obiecuje, że wszyscy, którzy Go czczą w pięknie świętości pośród prześladowań, będą świecić się jako słońce w Królestwie ich Ojca – kiedy ich prawdziwa wielkość zostanie objawiona. Jakże cieszymy się, że Bóg ma wiedzę o wszystkich ofiarach miłości ponoszonych w Jego imieniu!

Dzisiaj oddajemy nasz ostatni miłujący hołd pamięci jednego z najszlachetniejszych mężów Bożych. Jego życie będzie mówić samo za siebie, gdy zostanie w pełni zrozumiane przez kolejne pokolenia.

Pragnę złożyć moje krótkie osobiste świadectwo. Przez ponad dwadzieścia lat osobiście znałem naszego ukochanego Pastora, a przez ponad piętnaście lat byłem ściśle związany z nim w interesach i poza nimi; mówię więc ze swojej osobistej wiedzy i bliskiej obserwacji. Najpierw dowiedziałem się o nim z jego pism i zostałem przyciągnięty bliżej do Pana przez jego logiczną egzegezę Pisma Świętego. Może wydawać się to dziwne, ale prawda jest taka, że ledwo dostrzegłem pisarza. Był ukryty za poselstwem, które głosił. Później zapoznałem się z nim osobiście i gdy dostrzegłem ducha, który go pobudzał, bardzo się do niego przywiązałem – miłujące, lojalne, poświęcone serce, starające się podążać za swoim Bogiem, starające się codziennie czynić dobro swoim bliźnim najlepiej jak tylko mogło swoimi zdolnościami i starało się pomagać im w wyraźniejszym dostrzeganiu prawdziwego charakteru naszego Boga.

To, że wielu jego bliźnich źle go rozumiało, nie miało dla niego większego znaczenia, tak jak długo zachowywał swoje serce w harmonii z Bogiem i miał Jego aprobatę. Nigdy nie spotkałem człowieka, który w mojej ocenie dążył bardziej usilnie, aby żyć blisko Boga lub bardziej walczył, by utrzymać swoje ciało pod kontrolą. Jego wpływ na innych został wypisany na sercach i życiu tysięcy ludzi na całym świecie, którym pomagał w bliższym kroczeniu z Bogiem i pełniejszym poświęceniu się Panu i Jego Słowu. Jego Wykłady Pisma Świętego i inne jego publikacje pozwoliły mi ujrzeć więcej Mądrości, Sprawiedliwości, Miłości i Mocy Boga, niż kiedykolwiek wcześniej rozumiałem, i pomogły mi rozumniej służyć Mu, niż byłem w stanie czynić to wcześniej, chociaż od dzieciństwa usilnie starałem się czynić wolę Bożą, najlepiej jak potrafiłem. W miarę jak coraz wyraźniej widziałem Nagrodę Wysokiego Powołania Boga w Jezusie Chrystusie, zostałem przyprowadzony do poświęcenia dla mego Zbawiciela wszystkich moich umiejętności i szukania dalszego zrozumienia. To poświęcenie dla Pana zostało uczynione w rozumny sposób i zawsze starałem się wiernie je wykonywać.

Chciałbym teraz, jako dalszy wyraz mojego uznania, publicznie odnowić to poświęcenie. Mogą tu być i inni, którym posługi naszego drogiego Pastora pomogły znacznie lepiej zrozumieć wielki Plan Boży i Jego miłość dla ludzkości. (Tysiące to potwierdziły.) Czy również chcielibyście, aby przy tej okazji odnowić swoje poświęcenie? Moje poświęcenie nie dotyczyło nikogo innego tylko Pana. Uznałem naszego umiłowanego Brata jako sługę Boga – i bardzo zaszczyconego. Ale moje poświęcenie było dla Boga. Ta wielka ogólnoświatowa praca nie jest dziełem jednej osoby. Jest ona o wiele za wielka. Jest dziełem Boga i nie zmienia się. Bóg w przeszłości używał wielu sług i niewątpliwie wielu jeszcze użyje w przyszłości. Nasze poświęcenie nie jest dla człowieka ani dla ludzkiej pracy, ale abyśmy wykonywali wolę Bożą, tak jak On objawia nam ją przez Swoje Słowo i opatrznościowe kierownictwo. Bóg wciąż kieruje i Jego dzieło będzie kontynuowane zgodnie z Jego Planem. Poczyniono przygotowania do dalszego prowadzenia tej pracy z większą gorliwością niż kiedykolwiek wcześniej. Będzie ona prowadzona według tych samych zasad w pełnej lojalności wobec Słowa Bożego i miłości dla braci, i to od nas zależy, czy będziemy wśród jej zwolenników i beneficjentów.

Mówca zapytał wtedy: „Jak wielu chciałoby tutaj odnowić swoje poświęcenie się Bogu i okazać to przez powstanie?” Prawie cała publiczność, która wypełniała budynek powstała na nogi. Nastąpił najbardziej imponujący moment. Mówca wzniósł twarz ku Niebu; a słuchacze w cichości powtarzali słowa:

„Ojcze nasz, który jesteś w Niebie, który możesz zajrzeć w wewnętrzne zakamarki naszych serc, Ty, który nie potrzebujesz wyrażeń naszych ust, z Tobą w tej chwili

::R6006 : strona 367::

pragniemy odnowić nasze Przymierze, zawarte z Tobą przez Ofiarę.

„Na nowo poświęcamy Ci i Twojej służbie wszystkie nasze umiejętności – nasze talenty i nasze możliwości – abyś Ty mógł je używać w Twojej mądrości, i dodawał nam zrozumienia poprzez Twoje Święte Słowo i Twoje codzienne kierownictwo.

„Obyśmy coraz bardziej zdawali sobie sprawę z wielkiego przywileju bycia uznawanym przez Ciebie za przyjemną ofiarę, przez okupową zasługę Twego umiłowanego Syna, naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

„Oby inspiracja miłości Boga, która przyciska nas, i Nagroda Wysokiego Powołania Bożego w Chrystusie Jezusie, pobudzały nas do większego oddania się Twojej sprawie i pomagały nam jeszcze wierniej trwać niż kiedykolwiek przedtem, i odbiły się w naszych wszystkich myślach, słowach i uczynkach Twoim chwalebnym charakterem!”

====================

::R6006 : strona 367::

Relacje pastora Russella z pielgrzymami

PAUL S. L. JOHNSON – COLUMBUS

Stoję teraz przy trumnie tego, którego od czasów Apostoła Pawła, Bóg bardziej używał w Jego służbie, niż jakąkolwiek inną osobę. Stoję przy trumnie tego, który był dla mnie bratem i przyjacielem, który uczynił dla mnie więcej dobra, niż wszyscy inni ludzie, którzy mieli ze mną kontakt. Stoję przy trumnie tego, którego miłowałem bardziej, niż jakąkolwiek inną osobę. Stoję przy trumnie jednego z tych, o którym mam pewność wiary, że jest teraz w chwale z naszym czcigodnym Panem i Zbawicielem Jezusem Chrystusem. Można więc zrozumieć, jak trudno jest panować nad uczuciami w takich okolicznościach.

Zostałem poproszony, abym powiedział o relacjach Pastora Russella z Pielgrzymami. Miał on podwójny stosunek wobec nich – oficjalny i osobisty. Jego oficjalny stosunek wobec Pielgrzymów można zrozumieć, gdy uznamy urząd, do którego Pan go powołał, to znaczy, że był specjalnym przewodem do podawania „pokarmu na słuszny czas”, a także był powołany do organizowania i kierowania pracą

::R6007 : strona 367::

Domowników Wiary. Dlatego Pielgrzymi byli związani z nim jako współsłudzy tego samego Boga. Dlatego jako przedstawiciele Boga, a także w pewnym sensie jako przedstawiciele Brata Russella, podróżowali po całym świecie, głosząc „Radosną Nowinę”. Tak jak Mojżeszowi zostało danych Siedemdziesięciu współpracowników, którym Bóg dał Ducha, tego samego, jakiego włożył na Mojżesza, ponieważ dzieło było zbyt wielkie, aby Mojżesz mógł wykonać je sam, tak więc naszemu Niebiańskiemu Ojcu upodobało się dać współpracowników także temu oddanemu słudze, aby pomagali mu w pracy przy rozdawaniu pokarmu całemu Kościołowi. To dzieło było zbyt wielkie, aby mógł je wykonać sam. Dlatego Pielgrzymi mieli dźwigać część ciężaru i trudu, które były jego. Dlatego oni w pewnym sensie reprezentowali go. Pisząc do nich, czasami przypominał im, że lubi myśleć i mówić o nich, jako o swoich przedstawicielach, choć uznawał ich przede wszystkim jako przedstawicieli Pana.

To właśnie ten urząd dał mu bliskie i kierownicze relacje z Pielgrzymami. Został znakomicie dopasowany przez naturę, przez wdzięk i doświadczenie, aby wypełniać wszystkie wymagania tego urzędu. Posiadał olbrzymi intelekt z cudownymi zdolnościami percepcji, niezwykłą pamięcią i jasnymi, głębokimi oraz prawdziwymi zdolnościami rozumowania, które były połączone z wyjątkową znajomością ludzkiej natury i taktowną agresywnością. Dało mu to wielką zdolność działania, która oczywiście znakomicie przystosowała go do kierowania pracą Pielgrzymów. Nasz Niebiański Ojciec obdarzył go naturalnym usposobieniem, szczególnie w jego religijnych zdolnościach, które posiada bardzo niewielu z upadłej rasy ludzkiej. Pod starannym pielęgnowaniem Ducha Świętego, te naturalne zdolności zostały rozwinięte do najwyższego poziomu w charakter, który posiadał i łączył w sobie wszystkie cechy konieczne do wypełniania obowiązków, odpowiedzialności i przywilejów związanych z jego oficjalnymi relacjami z Pielgrzymami.

Jego doświadczenie jako Pielgrzyma przystosowało go do tego, by lepiej i sprawniej wykonywał tę część jego urzędu. Dlatego jego oficjalny stosunek względem Pielgrzymów polegał na kierowaniu ich pracą. Bożą wolą było, aby był On ludzkim przedstawicielem, którego Bóg użył do wyboru Pielgrzymów. Przy wyborze tych sług nie stosowano arbitralności ani stronniczości. W odniesieniu do tego, jak należy dokonać tego wyboru, jego wola była w pełni poddana woli Ojca. Poddawał Pielgrzymów trzem testom wymaganym przez Słowo Boże, które były właściwe, aby zostać ustanowionymi jako publiczni słudzy Boga. Przede wszystkim wymagał od nich, aby oprócz pełnego poświęcenia, mieli wysoki stopień miłującej gorliwości, głęboką pokorę, przykładną łagodność i dokładną znajomość Słowa Bożego. Ponadto wymagał, aby w znacznym stopniu posiadali talenty niezbędne do nauczania i głoszenia Słowa Bożego w sposób jasny, przekonujący i ujmujący wobec reagujących serc. W końcu wymagał on, aby ich opatrznościowa sytuacja życiowa była taka, by umożliwić im w harmonii ze Słowem Bożym przyjęcie obowiązków, odpowiedzialności i przywilejów służby Pielgrzyma. Kiedy te trzy rzeczy łączyły się w danej osobie, Brat Russell był bardzo zadowolony z zorganizowania jego działu w służbie Pielgrzymów. Jego metody wybierania takich, były dość wyjątkowe; np. niezauważony słuchał Brata, którego nie znał, jak tłumaczył wykres kilku przyjaciołom. Gdy objaśnienia były bardzo jasne, pytał on, kim jest ten Brat. Poznawszy jego nazwisko, nawiązywał z nim korespondencję, zapraszając go do służby Pielgrzyma. Ci, którzy mieli otrzymać przywilej tego urzędu, byli poddawani przez niego pewnym testom, które miały wskazać na posiadanie lub brak cichości, pokory, gorliwości, jasności w przedstawianiu Prawdy i wielkiej miary miłości oraz samokontroli.

Jego instrukcje dla Pielgrzymów były bardzo proste. Uważał, że kilka instrukcji jest lepszych niż wiele. Pewien Pielgrzym rozpoczynający służbę zapytał go: „Bracie, czy masz jakąś instrukcję, zachętę lub ostrzeżenie, które mi dasz, a które może okazać się pomocą dla mnie w służbie?”. On odpowiedział: „Nie, bracie”. Kiedy jednak zastanowił się chwilę, powiedział: „Tak; Bracie, mam. Bądź pełen miłującej gorliwości i głębokiej pokory, a wszystko będzie dobrze”. Miał zwyczaj mówić: „Jeśli masz jakieś trudności lub jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, pamiętaj, że zawsze masz tu otwarte ucho i chętną rękę”.

Dawał Pielgrzymom tak wiele wolności, jak wymagało tego dobro Dzieła i ich samych. Pozwalał im samym wybierać swoje tematy wykładów i stosować swoje sposoby przedstawiania poselstwa, nie chcąc ingerować w ich indywidualność, wierząc, że Pan pokieruje każdym z nich. Wprowadził jedynie takie ograniczenia, jakie były konieczne dla dobra Dzieła i jego uczestników. Kiedykolwiek konieczna była korekta, podawał ją w wyjątkowo miłej formie. Jeden z Pielgrzymów prosił o zbyt częste wakacje, twierdząc, że potrzebuje więcej czasu na studiowanie. Brat Russell, odczuwając, że ten Brat powinien mieć więcej gorliwości, zasugerował, by Brat odsunął się na rok od służby Pielgrzyma, aby studiować. Ten Brat zrozumiał myśl Pastora i natychmiast oświadczył: „Bracie, to byłaby strata zbyt długiego czasu. Zaraz biorę się do pracy”.

Zawsze był w gotowości, by zachęcać innych. Żaden Pielgrzym nie odszedł od niego bez otrzymania zachęty, jeśli tylko był w sprzyjającym ku temu stanie serca i umysłu. Kiedy potrzebna była korekta, była ona udzielana z największym taktem i łagodnością, uwzględniając obecność dobrych intencji. Kiedykolwiek miał wprowadzić jakiekolwiek zmiany, awanse lub degradacje w służbie, one były przeprowadzane nie z osobistych powodów, ale zawsze z powodu zasad zawartych w Słowie Niebiańskiego Ojca. Jego postępowanie było całkowitym utopieniem swojej własnej woli w woli Pańskiej i szukaniem, jaka jest ta wola w stosunku do każdego Pielgrzyma, aby mógł mu lepiej pomóc w dobrym dziele. Ilekroć była rozwiązywana współpraca, robił to w taktowny i łagodny sposób, tak, że inni nie musieli rozumieć powodu, a Pielgrzym nie doświadczał niepotrzebnego bólu. Był on w

::R6007 : strona 368::

bardzo łagodny i pełen miłości sposób zapraszany, aby wejść na inne pole działania dla chwały Boga i własnego pożytku.

Jego stosunek do pracy Pielgrzyma był jedną wielką zachętą dla Pielgrzymów. Jedną z jego najwspanialszych usług dla nich, był jego osobisty przykład wiernej służby. Wpływał na nich na wiele sposobów, nawet brzmieniem głosu i gestami. Niewątpliwie Pielgrzymi będą z radością pamiętać tę myśl, że jego pierwszą pracą Żniwa była służba Pielgrzyma, tak jak jego ostatnią pracą Żniwa była także służba Pielgrzyma.

Jednak nie powinniśmy myśleć, że jego oficjalny stosunek do Pielgrzymów był wszystkim, co było w jego relacji do nich. On nigdy nie był oficjalny ani takim, do którego nikt nie mógł się zbliżyć. Był najbardziej miłującą i uprzejmą osobą i zawsze wzbudzał zaufanie. W dodatku do jego oficjalnych relacji on utrzymywał również wielostronne osobiste relacje z Pielgrzymami. Przede wszystkim był dla nich jak wierny ojciec. Nie mając swoich naturalnych dzieci, został pobłogosławiony przez Pana w spłodzeniu Prawdą wielu duchowych dzieci; tak jak Apostoł Paweł powiedział, że spłodził wielu w podobny sposób. Brat Russell wprowadził wiele osób do rodziny Pańskiej, a wśród nich było niemało Pielgrzymów. Pewien Pielgrzym ostatnio zauważył: „Nigdy świadomie nie miałem ojca, dopóki nie rozpocząłem służby Pielgrzyma i nie wszedłem w bezpośredni kontakt z Bratem Russellem”.

Był nie tylko ojcem, ale także starszym Bratem dla Pielgrzymów, zawsze gotowym stać ramię w ramię z nimi. Dlatego nie był on traktowany wyłącznie z takim uczuciem, jakie ludzie powinni mieć dla ojca. Jako starszy Brat, inspirował Pielgrzymów zaufaniem i szacunkiem dla siebie. Ponadto był on prawdziwym przyjacielem. Nie przyjmował on kapryśnie kogoś jednego dnia, aby następnego dnia go wyrzucać. Dzięki lojalności opartej na dobrym Słowie Bożym był wierny wobec swoich przyjaciół. Każdy Pielgrzym zdawał sobie sprawę, że mógł polegać na przyjaźni tego umiłowanego sługi. Był czułym towarzyszem.

Nasz drogi Brat Sturgeon opowiedział nam przed chwilą, jak okazywał on swoje braterstwo aż do końca. Był także najbardziej sympatycznym pocieszycielem. Każdy, kto cierpiał, a szczególnie cierpiał duchowo, szukając pocieszenia, znajdywał w nim uważnego słuchacza, współczujące serce, pocieszające słowo i zachęcającą myśl. Z natury był obdarzony głębokim uczuciem współczucia, a dzięki łasce była ona bardziej rozwiniętą niż większość jego innych cech. Umożliwiało to mu współodczuwać z wieloma, którzy przychodzili do niego ze sprawami, które ich boleśnie przygniatały. Sprawiało to, że był współczującym pocieszycielem.

Co więcej, ten dobry sługa Boży był życzliwym optymistą. Zawsze przyjmował najlepszą interpretację wszystkiego. Każdemu dawał kredyt z powodu dobrych intencji. Jego pragnieniem i oczekiwaniem było, aby ci umiłowani współpracownicy mogli mieć chwalebne wejście do błogosławionego Królestwa, do którego mamy pewność, że on wszedł, gdy Pan nazwał go nie tylko „roztropnym”, ale także „wiernym”. Był radosnym pomocnikiem. Nic go bardziej nie cieszyło niż służenie innym. Nieustannie myślał i planował, w jaki sposób mógłby pomóc przez udzielenie porady, przez przykład i przez uczynki. Każda właściwie usposobiona osoba, która weszła w kontakt z nim, została pokrzepiona i zachęcona. On zawsze myślał nie o sobie, ale o innych. Dlatego jego śmierć była tak pełna chwały. Prawdopodobnie myślał, że umrze jako męczennik. Pod wieloma względami jego śmierć była bardziej chwalebna niż śmierć męczeńska; gdyż otrzymał przywilej, by nie pozwolono, aby znaczną część jego życia odebrano mu przemocą, ale, aby mógł wykorzystać każdą uncję swoich sił w służbie, gdyż umarł przy pracy. Taka śmierć była dla niego najlepsza. Bóg zadecyduje, jaki rodzaju śmierć jest najlepszy dla każdego.

[Zwracając się do cielesnych szczątków, mówca powiedział: O sługo Pana, w proroczym typie Bóg nazwał cię Eldadem, umiłowanym

::R6008 : strona 368::

Boga. Byłeś umiłowanym Boga, będąc w ciele, a teraz jesteś w duchu i na całą wieczność tam będziesz. Byłeś także umiłowanym ludu Bożego, jesteś teraz i na zawsze nim pozostaniesz. Dlatego nazywamy Cię Ameldadem, Umiłowanym ludu Bożego].

Nie możemy już dłużej modlić się za naszym Bratem, tak jak modliliśmy się dzień po dniu: „Boże błogosław naszego umiłowanego Pastora”. Jednak, Umiłowani, możemy modlić się przez wzgląd na niego, aby Bóg błogosławił pamięć o nim. On już jest poza potrzebą naszych modlitw; ale och, Umiłowani, nie pozostawiajmy pustki w naszych modlitwach, gdzie mieliśmy zwyczaj modlić się: „Boże błogosław naszego umiłowanego Pastora”. W miejscu tym módlmy się: „Boże błogosław pamięć naszego umiłowanego Brata Russella”. Kto z nas dołączy się do mówcy i postanowi, aby codziennie modlić się względem niego, aby Bóg błogosławił pamięć naszego umiłowanego Brata? O, niech Izrael Boga wszędzie codziennie modli się: BOŻE BŁOGOSŁAW JEGO PAMIĘĆ!

====================

::R6008 : strona 368::

„Bóg pierwszy – nasze ja ostatnie”

G. C. DRISCOLL – DAYTON

Nie mógł mnie spotkać większy zaszczyt, niż stać tutaj jako delegat ze zboru z Dayton, w stanie Ohio, który przez wiele lat wybierał naszego drogiego Brata jako swojego umiłowanego Pastora, którego uznaliśmy za szczególnego sługę Boga. Wykonywał on w tym czasie specjalne dzieło i na pewno nauczyliśmy się go miłować. Przez lata byłem blisko związany z naszym drogim Pastorem, jako przedstawiciel Towarzystwa. Moim specjalnym przywilejem było organizowanie publikacji jego kazań w gazetach w różnych krajach, a także przeprowadzanie wywiadów z redaktorami na całym świecie, w odniesieniu do jego osobistej pracy. Drodzy przyjaciele, jako ten, który znał go z bliska, cieszę się, że jestem tutaj i mogę powiedzieć, że był on przede wszystkim bardzo dokładnym, sumiennym, szczerym Chrześcijaninem, którego największym staraniem było służenie Panu, Prawdzie i braciom.

Wiem, że wielokrotnie był niesprawiedliwie atakowany; i moim szczególnym i częstym przywilejem przez ostatnie siedem lat była obrona jego charakteru. Kiedy po raz pierwszy jego kazania były opublikowane w prasie, Brat Russell odmówił wtedy zgody na wykorzystanie jego portretu. Był pod tym względem bardzo skromny. Czuł, że ma prawo do prywatności swojego własnego wizerunku; że nie powinien w ten sposób afiszować się przed publicznością. Ale redaktorzy gazet, którzy byli zadowoleni, że dostali jego kazania, nie mogli zostać zignorowani. Ich żądanie było jednoznaczne – oni chcieli mieć przywilej publikowania jego portretu wraz z jego kazaniami. Brat Russell w końcu wyraził zgodę; doszedł do wniosku, że przez publikowanie swego wizerunku, pozyska więcej czytelników dla jego Poselstwa, Poselstwa Boga, Poselstwa dotyczącego Królestwa. Z tego powodu i tylko z tego, wyraził on zgodę.

Jeżeli chodzi o zdjęcie, to nie było żadnego człowieka w tym wieku, który mógłby dorównać naszemu drogiemu Bratu. Był on wyróżniającą się postacią w tłumie. Bez względu na to, czy siedział w pociągu lub w samochodzie, czy też szedł ulicą, ludzie zatrzymywali się i odwracali, by jeszcze raz spojrzeć na niego. Wiele razy słyszałem, jak ludzie mówili, że wyglądał jak Jezus, jeżeli jakikolwiek człowiek mógł tak wyglądać. Już samo jego pojawienie się poszerzało jego wpływ na chwałę Boga. W miarę jak wzrastał jego wpływ, rosła także opozycja wobec niego, która nauczyła się nienawidzić tej postaci, ponieważ on opowiadał się za czymś innym, niż to, co oni robili. Pamiętam pewnego kaznodzieję, który twierdził, że nie mógł wziąć gazety i przeczytać wiadomości i nie widzieć w nich potwierdzenia tego, co Pastor Russell zapowiadał.

Większe możliwości niż w przeszłości

Moi przyjaciele, wszystko to było niemiłe dla naszego drogiego Brata. Jednak Poselstwo o Królestwie zostało w ten sposób przedstawione ludziom, a on dostawał dowody, dzień po dniu, wiele razy, że ludzie otrzymywali błogosławieństwo. W ten sposób on także otrzymał błogosławieństwo; a użycie jego portretu umożliwiło szersze rozpowszechnienie Poselstwa o Miłości Boga.

Teraz gdy ta szlachetna twarz zostanie wkrótce zakryta, by nie była już więcej oglądana, możemy z ufnością powiedzieć: „Ten śmiertelnik przyoblekł się w nieśmiertelność”. Ten wspaniały charakter został zasiany w słabości, ale jesteśmy pewni, że został wzbudzony w mocy. On służył nam na wiele sposobów. Jego obraz także służył nam na wiele sposobów w przeszłości; i jestem pewien, że jeśli będziemy współpracować, co mamy teraz okazję okazać, to dzięki łasce Pańskiej będziemy mogli nadal używać jego osobowości i jego wizerunku, prawdopodobnie bardziej niż w przeszłości.

====================

::R6008 : strona 370

„Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć”

FRANK W. MANTON – TORONTO

Niespodziewanie mam zaszczyt reprezentować tutaj po południu Zbór w Toronto, z prowincji Ontario, oddając ostatni hołd szacunku pamięci naszego Umiłowanego Pastora. Trzysta lub więcej osób ze Zboru w Toronto, wraz z wieloma sympatykami, radują się dzisiaj z faktu, że nasz Umiłowany triumfalnie zakończył swój bieg.

Ale my nie przepraszamy za smutek. Przypominamy wam naszego Pana, kiedy był w Betanii przy grobie Łazarza; czytamy, że nawet „Jezus zapłakał”.

W tych okolicznościach wybaczcie mi osobistą refleksję. Około dziewięciu lat temu wszedłem w kontakt z Prawdą i zaakceptowałem ją w pewnej mierze z rezerwą, tak jak większość z nas uczyniła to początkowo. Byłem przygotowany na spotkanie z naszym Umiłowanym Pastorem podczas jego pierwszej wizyty w Toronto. Tak wiele słyszeliśmy o „Bracie Russellu”, że uważaliśmy to w dużej mierze za pewną formę kultu bohatera; a nie będąc czcicielem bohaterów, poszedłem na spotkanie z takimi myślami.

Będąc zaproszonym wraz z innymi przyjaciółmi na obiad z nim w hotelu, byłem w gotowości znaleźć, jeśli taka byłaby możliwość, jakąś wadę; ale, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, nigdy wcześniej nie spotkałem człowieka z charakterem bez zarzutu pod każdym względem.

Zaraz po obiedzie, jadąc samochodem na publiczne zebranie, usiłowałem wziąć i nieść jego podręczną torbę, ale był szybszy ode mnie. Zanim ten dzień się skończył, moje uprzedzenie stopniało, jak zamarznięty szron przed porannym słońcem.

Inne zdarzenie, które wydarzyło się kilka lat temu, wywarło na mnie silne wrażenie. Pewnego dnia, siedząc przy moim biurku, otrzymałem telegram: „Czy usłużysz jako Przewodniczący na moim spotkaniu w Ottawie?” Pomyślałem, właśnie znalazłem jego błąd! On nigdy nie słyszał mnie, jak przemawiałem publicznie, ponieważ nigdy nie próbowałem tego robić. Przez kilka dni nie odpowiadałem na ten telegram, w międzyczasie konsultując się z moją żoną.

Przezwyciężyłem moje wahania i przetelegrafowałem z powrotem: „Tak”. Po tym, jak telegram został wysłany i nadszedł koniec tygodnia, nadszedł także czas, abym ruszył w drogę. Wtedy moja żona zwróciła mi uwagę, że jest coś w telegramie Brata Russella, co wcześniej przeoczyłem. Próbowałem zignorować ten fakt, ale po wykładzie w Ottawie, gdy nasz Umiłowany Pastor kłaniał się z estrady, on podniósł swoje ręce i powiedział: „Pan F.W. Manton z Toronto, będzie miał wykład w Family Theate w następną niedzielę po południu”.

Drodzy przyjaciele, ja nie byłem Starszym, nigdy nie przemawiałem publicznie i pomyślałem sobie, że teraz go mam; on znowu popełnił błąd! Przez cały następny tydzień zmagałem się z moimi odczuciami – niemal zmagałem się z odejściem od Prawdy. Drodzy przyjaciele, jestem pewien, że on nie popełnił błędu w oczach Pańskich; staram się czynić wszystko, co tylko mogę w Jego służbie, i gdyby nie to, że nasz drogi Pastor posiadał przenikającą spostrzegawczość, być może nigdy nie otrzymałbym tego przywileju.

Trzecie i najbardziej żywe wrażenie wywarł na mnie nasz Pastor ostatnio. Bez wątpienia wszyscy byliśmy poruszeni i oburzeni, kiedy dowiedzieliśmy się, że bramy Kanady zostały niesprawiedliwie zamknięte przed naszym drogim Pastorem. Miałem zaszczyt stać z nim na stacji Toronto Union Depot, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że nie będzie mógł przemawiać na dalszych spotkaniach publicznych w Kanadzie.

Wszyscy obecni tam byli poruszeni i sprawiedliwie oburzeni; chcieliśmy domagać się udzielenia odpowiedzi, na podstawie jakiego prawa władze zamknęły drzwi przed Chrześcijańskim dżentelmenem, który w żaden sposób nie zhańbił sam siebie, ani swojej sprawy i który miał pełne prawo przemawiać. A on powiedział tylko: „Nie pójdę tam, gdzie nie jestem chciany. Jeżeli będą mnie chcieli, to przyjdę”. W jego słowach nie było najmniejszego urazu. Jego postawą zostaliśmy zganieni za nasze oburzenie. Byliśmy kuszeni do żądania zwrotu naszych praw życiowych, które złożyliśmy w ofierze; nie byliśmy obywatelami tego kraju, ale Niebiańskiego!

Szczególnie chciałbym zwrócić w tym czasie uwagę Starszych w różnych Zborach, na piękny obraz

::R6009 : strona 370::

„Owiec podczas burzy” – jak one się gromadzą razem, głowa przy głowie, dla swego bezpieczeństwa i ochrony. Miejmy to na uwadze. Była to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy w pełni zdałem sobie sprawę, że nasz Umiłowany Brat przeszedł poza zasłonę. Następną myślą była radość, zrodzona z pewności, że on jest już teraz częścią uwielbionego Ciała Chrystusowego i pozostaje poza zasięgiem wrogów!

„Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie. Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech”.

====================

::R6009 : strona 370::

POŁĄCZENIE SMUTKU Z RADOŚCIĄ

T. D. PYLES – WASZYNGTON, D. C.

Dzisiaj w mieście Waszyngton, skąd przybyłem, pozostało wiele smutnych serc z powodu trwałej straty naszego Umiłowanego Pastora. Nie tylko kilkuset Studentów Biblijnych, którzy wspomagani jego pismami pilnie przeszukują Pismo Święte, ale także wiele tysięcy innych osób, rozpoznających wielkość jego charakteru, łączą się, wylewając wspólnie swoje łzy. Smutek i radość zostały połączone ze sobą; albowiem uważamy, że on dokończył swój bieg, że był wierny i dlatego musi teraz otrzymać obiecaną nagrodę.

Ponad dwadzieścia lat znałem Brata Russella. Wielokrotnie gościł w moim domu, a ja również byłem gościem w jego domu. Miałem zaszczyt towarzyszyć mu przez cztery miesiące podczas podróży dookoła świata. Przebywałem z nim dzień i noc, w różnych okolicznościach. On był dżentelmenem, a nawet więcej, Chrześcijaninem, bardzo rozwiniętym Chrześcijaninem, tak naprawdę był najbardziej rozwiniętym Chrześcijaninem, jakiego kiedykolwiek znałem, szlachetnym przedstawicielem naszego Pana. Miłowałem go za jego życia, szanuję go, teraz gdy umarł i oddaję hołd jego pamięci.

Jego WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO nadal będą rozświetlać Biblię. Stowarzyszenie Studentów Biblijnych na całym świecie nadal będzie spoglądać na Brooklyn, wdzięczne naszemu Panu za mądre zaopatrzenie potrzeb, które nasz Umiłowany Pastor uczynił dla utrwalenia dzieła. Ufność i lojalność będą okazywane przez wszystkie prawdziwe dzieci Boże; albowiem dzisiaj Prawda jest dla nas tak cenna, jak dawniej. Ona pochodzi od naszego Niebiańskiego Ojca przez naszego Pana Jezusa i została wyjaśniona przez jego sługę, naszego drogiego Brata Russella, którego wszyscy wysoko ceniliśmy z miłości do jego dzieł.

====================

::R6009 : strona 370::

„BĘDĄC MARTWYM – WCIĄŻ MÓWI”

A. WISE – INDIANAPOLIS

Przy tej okazji przywozimy wam, miłość i współczucie Kościoła z Indianapolis. Wielu znało i miłowało naszego Umiłowanego Pastora i przez lata byli lojalni wobec niego – ich nauczyciela i przyjaciela. Teraz gdy został zabrany, postanowiliśmy stanąć ramię w ramię i wysoko trzymać sztandar naszego Króla, którego tak serdecznie miłował nasz Pastor.

Dwadzieścia pięć lat temu miałem przywilej spotkać po raz pierwszy kilku Studentów Biblijnych, którzy co roku spotykali się w Allegheny w czasie Pamiątki. Tam w domu naszego Brata mieliśmy przywilej spotkać się z tym, który teraz złożył swoje życie za Prawdę, którą tak bardzo ukochał.

W miarę upływu lat wchodziliśmy z nim w coraz bliższe relacje, dostrzegając ten cudowny podobny do Chrystusa charakter, który dla wielu był źródłem wielkich błogosławieństw. Nasza miłość i szacunek do niego wzrastały, nigdy nie zawiedliśmy się na nim.

Gdy nasze studia Słowa Bożego postępowały, ciągle powstawały kłopotliwe pytania, wtedy mieliśmy przywilej przynosić je do niego. Podobnie jak dawni uczniowie, nasze serca pałały w nas, gdy słuchaliśmy jego jasnych i pięknych wyjaśnień Słowa Bożego. W ten sposób uczyliśmy się, siedząc u stóp męża Bożego, a także największego nauczyciela Biblii od czasów Apostolskich.

Jego uprzejme, pełne miłości słowa i szlachetne uczynki będą nadal żyły; a „on umarłszy jeszcze mówi”.

====================

::R6009 : strona 371::

Musimy lojalnie współpracować

DR. L.W. JONES – CHICAGO

Nie doznałbym teraz większego zaszczytu jak być tutaj i złożyć w kilku słowach hołd pamięci naszemu drogiemu Bratu. Ponieważ przez długi czas byłem z nim blisko związany, pod pewnymi względami mój stosunek do niego był inny niż do jakiejkolwiek osoby. Wiele razy stałem na podium i przedstawiałem go różnym słuchaczom w tym kraju, jak i za granicą. Cieszę się, że mogę tu być i powiedzieć kilka słów.

Przez dziesięć lat moja praca związana z Raportami Konwencyjnymi doprowadziła mnie do bliskiego kontaktu z Bratem Russellem i ogólną pracą Stowarzyszenia. W tych sprawach mieliśmy dokładnie takie samo zrozumienie. Potem także dużo podróżowałem z nim jako jego sekretarz podczas różnych podróży, szczególnie w związku ze światowym objazdem w 1912 roku, kiedy przez prawie cztery miesiące byliśmy blisko związani. Wiele razy Brat Russell rozmawiał ze mną o swoich osobistych i prywatnych sprawach, a także o pracy, jaka spoczywała w jego rękach. Pragnę powiedzieć, że jego jedynym celem było dążenie do spełnienia woli Bożej, a wszystko, co czynił, uznawał za dzieło nienależące do niego, ale do Jehowy.

Kiedy przyjaciele z Chicago dowiedzieli się z gazet o śmierci Brata Russella, nie mogli uwierzyć własnym uszom i oczom i wielokrotnie dzwonili do mnie, aby potwierdzić tę wiadomość. Gdy tylko odpowiedziałem im: „Tak, to prawda, nasz drogi Pastor już odszedł poza zasłonę”, oni natychmiast odpowiadali: „Bracie, teraz musimy trzymać się razem. Musimy zabrać się do pracy. Musimy lojalnie współpracować”. Dobrze było widzieć wiarę braci i lojalność wobec Prawdy. Dlatego w tej chwili wyrażam uczucia nie tylko Kościoła z Chicago, ale także pozostałych, dwunastu, piętnastu zborów, z okolic Chicago. Są zdeterminowani, aby lojalnie i wiernie stać w nowej organizacji i współpracować z nią w każdy możliwy sposób. Oni zdają sobie sprawę, że nasz drogi Pastor otworzył przed nami Pismo Święte i uczynił je tak jasnym, że wszystko, co jest niezbędne, aby nasze powołanie i wybór uczynić pewnym zostało przedstawione przed wiernymi i lojalnymi, abyśmy mogli dojść do chwalebnego celu, naszej śmierci, podobnie jak on. Jesteśmy zdecydowani być jeszcze bardziej lojalnymi, bardziej wiernymi, aby ogłaszać chwalebną Ewangelię – „wesołą nowinę radości” – dzieło Żniwa, które on tak wspaniale rozpoczął i które tak wiernie prowadził, aż wielki Bóg, któremu służył, powiedział: „Dosyć, posiądź się wyżej!”

====================

::R6009 : strona 371::

Pozostawił pełny spichlerz

INGRAM MARGESON – BOSTON

Zbór Studentów Biblijnych z Bostonu był bardzo zszokowany, gdy nadeszła telegraficzna wiadomość o śmierci naszego umiłowanego Pastora i o jego odejściu do domu. Odczuliśmy smutek i samotność, jednak nasze serca radowały się, wiedząc, że nasz szczerze umiłowany Brat został przemieniony z ludzkiej do Boskiej natury i został pobłogosławiony przywilejem wejścia przed oblicze Króla Królów, dostając się do samego Nieba. Tak, jakże błogosławiony! Odszedł, aby na zawsze pozostać z Panem. Dotkliwie odczuwamy naszą stratę. Ten, którego Bóg z przyjemnością użył jako naszego zwiastuna światła i pocieszyciela, nie może już osobiście udzielać nam słów pociechy i rad. Jednak dzięki Boskiej Opatrzności spod jego pióra wyszło tyle pokarmu, że odczuwamy, że spichlerz zostawił napełniony, a naszym pragnieniem jest korzystać z tego zaopatrzenia, biorąc udział w głoszeniu poselstwa Ewangelii, które jest dobrą nowiną o wielkiej radości, a która

::R6010 : strona 371::

będzie, dzięki Bogu, we właściwym czasie znana wszystkim ludziom.

Niemal natychmiast zostało zwołane specjalne zebranie Kościoła w Bostonie, na którym zgromadziło się od czterystu do pięciuset osób. Jednogłośnie zostały przyjęte uchwały wyrażające naszą szczerą Chrześcijańską miłość i współczucie dla wszystkich pogrążonych w żałobie na całym świecie, a w sposób szczególny dla drogiej Rodziny w Bethel i pracowników Przybytku. Wszystkich polecaliśmy Bogu, pod Jego szczególną opiekę i błogosławieństwo. Pocieszają nas słowa Apostoła: „Mój Bóg napełni wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego chwalebnie, w Chrystusie Jezusie”.

Jako osobiste świadectwo, chciałbym powiedzieć, że miałem przywilej podróżować z naszym drogim Bratem Russell przez wiele dni, tygodni i miesięcy w pewnym czasie, zarówno w Ameryce, jak i podczas jego podróży dookoła świata. Moim największym wrażeniem było to, jak on bezgranicznie we wszystkim ufał Panu! Czy to w pociągu, na parowcu czy w hotelu, zanim rozpoczął dzień pracy, on klękał i prosił o Boże błogosławieństwo i pomoc. Nigdy nie zapomnimy jego nieustającej i niestrudzonej miłości do całego Kościoła, gdy starał się oświecać i pocieszać ich, a nawet oddawał swoje życie za braci, gdy jego ciało było już zużyte i udręczone przez ból. Nigdy nie szemrał ani nie narzekał, ale mówił: „Mamy o wiele łatwiej niż mieli Apostołowie i nasz Drogi Pan”. JAKI PRZYKŁAD NAM POZOSTAWIŁ! Naprawdę zasłużył na zwycięską Koronę!

====================

::R6010 : strona 371::

Ukształtował myśli milionów

A.I. RITCHIE – NEW YORK

Nasz Pastor był bardzo drogi rodzinie Betel. Miłujący, a jednocześnie głowa nad Domem, wszyscy członkowie rodziny mieli do niego łatwy dostęp ze swoimi rozterkami i kłopotami. Ciekawym było widzieć, jak prawie wszyscy wychodzili po rozmowie z uśmiechem na twarzy, jakby wszystkie trudności zostały wyjaśnione. Wydawał się niemal intuicyjnie rozumieć, zawsze okazując współczucie i czułość, nawet gdy sam cierpiał wielki ból.

Gdy w 1888 roku przeczytałem jego BOSKI PLAN WIEKÓW, odpowiedział na wszystkie moje pytania, a gdy czytałem dalej, wzrastała miłość i podziw dla niego, chociaż nigdy go nie spotkałem aż do roku 1905. Moje późniejsze lata bliskiej współpracy z nim były dla mnie stałą inspiracją. Im lepiej go znałem, tym bardziej go kochałem. Był najlepszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek widziałem, i nigdy nie spodziewam się, że mu dorównam. Nie ma takiego jak on.

On tak bardzo wniknął w nasze życie, że może powstać niebezpieczna myśl, że należy szczególnie do rodziny Betel, do Nowojorskiej Eklezji w Nowym Jorku, a przynajmniej Studentów Biblii w Ameryce. Ale on był wyraźnie ponad tym wszystkim. On był miłowany i szanowany przez Studentów Biblii i poszukiwaczy Prawdy na całym świecie. Był także szanowany i kochany przez pobożnych Żydów w prawie każdej części świata, bardzo pomagając ożywić ich wiarę w obietnice Biblijne.

Poza tym wszystkim jestem przekonany, że zrobił więcej, aby ukształtować opinię publiczną – zwłaszcza w świecie religijnym – niż wszyscy inni współcześni mu przywódcy religijni. Teraz bardzo niewielu wierzy w doktrynę o wiecznych mękach, a to dzięki jego wysiłkom! Wyprowadził również wiele innych prawd religijnych na światło dzienne.

====================

::R6010 : strona 371::

Otworzył oczy naszego zrozumienia

C. J. WOODWORTH – SCRANTON

Nasz drogi Odkupiciel uczył nas, że „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Słowa, które wypowiedział nasz Odkupiciel, były szczególnie cenne dla naszego Brata, tak bardzo, że nawet najmniejsze Pańskie słowo lub czyn głęboko do niego przemawiały. Pamiętam, jak wyjaśnił jeden mały szczegół odnoszący się do człowieka, któremu Pan otworzył oczy. Jezus splunął na ziemię i z gliny oraz śliny uczynił maść, którą pomazał oczy niewidomego. Potem ten człowiek poszedł umyć się w sadzawce Syloe, a gdy powrócił, już widział.

Brat Russell zwraca naszą uwagę na fakt, że jest to ilustracją tego, w jaki sposób Duch Pana wychodzi z Jego ust i miesza się z gliną ziemi i dzięki temu, glina jest wystarczająco plastyczna, i może posłużyć do otwarcia duchowych oczu tych, którzy urodzili się niewidomi.

::R6010 : strona 372::

Podobnie i dzisiaj, na całym świecie, przez niezliczone wieki, mężczyźni i kobiety mogą cieszyć się, że Jezus, nasz Zbawiciel i Odkupiciel użył tej gliny, leżącej tutaj przed nami, aby wyprowadzić nas z królestwa ciemności i wprowadzić do Królestwa drogiego Syna Bożego. Chwalmy Jego imię za błogosławieństwa przyniesione nam przez naszego drogiego Pastora!

====================

::R6010 : strona 372::

„Reprezentował wszystko, co było najszlachetniejsze, najświętsze, najlepsze”

D. KIHLGREN – MASSACHUSETTS

Zbory w Springfield, Easthampton i Holyoke, w stanie Massachusetts, życzyły sobie, abym złożył wam wyrazy serdecznego współczucia i chrześcijańskiej miłości.

Śmierć naszego umiłowanego Pastora pobudziła w naszych sercach wszystko, co jest najszlachetniejsze, najświętsze i najlepsze. Bezinteresownie radujemy się, że jego trudy skończyły się i że dostąpił odpoczynku i nagrody. Smucimy się, gdyż odczuwamy dotkliwą stratę jego wiernej służby. Okazujemy w naszej żałobie wzajemne współczucie, szczególnie z tymi, którzy najbliżej mu towarzyszyli w jego pracy. Odczuwamy wzmożoną troskę o kontynuację dzieła, w którym był on Boskim narzędziem. Postanawiamy, że dzięki łasce Bożej, życie i nauki naszego Umiłowanego Brata zachęcą nas do jeszcze większej wierności.

Ponad dwadzieścia lat temu miałem przywilej poznać naszego Pastora, jego osobisty przykład był może nawet bardziej inspirujący niż jego nauki. Nigdy się nie martwił, nigdy nie niecierpliwił. Spokój jego umysłu był cudowny.

Nasz Umiłowany Pastor szczerze i osobiście interesował się całym ludem Pańskim. Cieszył się z ich rozwoju i w swojej cudownej pamięci wysoko cenił ich interesujące doświadczenia. Aby to zilustrować, pozwolę sobie przytoczyć pewne zdarzenie: Podczas drogi do domu z jednodniowej konwencji, zapytał jednego z naszych przyjaciół: „Czy stary Brat K–––––jeszcze żyje?” „Tak.” „Łaskawie przekaż mu moje chrześcijańskie pozdrowienia i powiedz, że pamiętam jego świadectwo, jakie złożył w Allegheny jakieś dwadzieścia lat temu”.

Braterstwo, nasz umiłowany Brat pozostawił nam szlachetny przykład. Czy nie powinniśmy iść za nim, tak jak on podążał za Chrystusem? Czyż nie mamy oddawać naszego życia za braci tak jak on? Dzięki łasce Bożej będziemy tak czynili! Oby nasz koniec był taki jak jego!

====================

::R6010 : strona 372::

Codzienne odnawianie poświęcenia

E.A. McCOSH – DETROIT

Uważam to za zaszczyt, że mogę tu być przy tej okazji. Pragnę przekazać wam pozdrowienia od Kościoła w Detroit oraz ich pragnienie, aby poinformować was, że będą oni wierni pamięci naszego drogiego Pastora.

Moim przywilejem było osobiście poznać naszego drogiego Brata; i pragnę powiedzieć coś, czego być może nie wszyscy o nim wiedzą. Przez lata cierpiał na szczególną dolegliwość, która sprawiała, że czasami był bardzo słaby i ze względu na ból nie mógł kontynuować wykładów. Możemy lepiej ocenić ten cudowny charakter naszego umiłowanego Pastora, gdy wiemy, że zazwyczaj był on pod wpływem stresu i bólu. Pewnego razu przepisałem mu lekarstwo; a gdy dwa lata później zapytałem go, czy przyjmował lek, on skomentował: „Drogi Bracie, nie miałem czasu”.

Jeśli nasz umiłowany Pastor, który teraz jest uwielbiony, pokazał nam tak wspaniały przykład zadowolenia i długo-znoszenia, to naszym obowiązkiem jest wierne naśladowanie jego kroków. Na środowym zebraniu świadectw w zborze w Detroit,

::R6011 : strona 372::

przyjęliśmy zobowiązanie odnowienia naszego poświęcenia i postanowiliśmy odnawiać je codziennie dla sprawy, dla której nasz miłujący Pastor tak lojalnie położył swoje życie.

Pragniemy zapewnić tych, którym Pastor pozostawił ciężar działalności Stowarzyszenia, o naszej wierności i postanowieniu, aby przez cały czas być dobrymi żołnierzami Jezusa Chrystusa. Kiedy w naszych szeregach powstała luka, ściśnijmy się razem jeszcze mocniej, ramię w ramię, i dokończmy dzieło, najlepiej jak tylko potrafimy. Krystalizujmy nasze charaktery, abyśmy byli w stanie znieść wszystkie rzeczy, gdyż Bóg sprawi, że nawet gniew ludzki będzie Go chwalił, i przez różne trudności i prześladowania, które prawdopodobnie nas czekają, przygotuje nas do Jego obecności.

====================

::R6011 : strona 372::

nasz smutek POGRZEBANY w służbie

B. SHULL – COLUMBUS

Jako przedstawiciel Zboru w Columbus w stanie Ohio, przywożę wam żarliwą Chrześcijańską miłość oraz wyrazy wzajemnej radości, jak i smutku. Radujemy się myśląc o ponad czasowym szczęściu, które teraz nasz Umiłowany Pastor w pełni osiągnął, dzięki wierności aż do śmierci. Postanawiamy dzięki łasce Bożej, pogrzebać nasz smutek w służbie dla tych, którzy jeszcze odczuwają głód i pragną Jego prawdziwego Poselstwa.

Czuję, że wyrażam uczucia Zboru w Columbus, zapewniając was o naszej determinacji, aby przy Boskiej pomocy kontynuować dzieło, które pozostawił nam nasz Umiłowany Pastor. Pragniemy współpracować w pełnym zakresie z Kwaterą Główną w dalszym uderzaniu Jordanu.

Jakże się cieszę, że mogę powiedzieć drogim przyjaciołom w domu o cudownej manifestacji Ducha Chrystusowego, którego byłem tutaj świadkiem – jak dobrze wszyscy nauczyliście się lekcji w tej najcudowniejszej Szkole na świecie, z prawdziwym, królewskim kapłanem jako nauczycielem!

Co za wzór naszego Pana Jezusa Chrystusa mieliśmy w naszym Umiłowanym Pastorze! Ale Bóg wezwał go do Domu i teraz pozostaje każdemu z nas, aby zademonstrował Panu, jak dobrze nauczyliśmy się naszej lekcji.

Przy pewnej okazji nasz Umiłowany Pastor mówił mi o porządku i organizacji w Bethel. On powiedział: „Biznesmeni chętnie zatrudniali pracowników, którzy wiele lat temu przeszli szkolenie w moich sklepach, a teraz zastanawiam się, czy inni będą nas prosić o pomoc z powodu tych wspaniałych przywilejów, jakimi cieszymy się w tej Szkole doświadczeń?”

Niech Bóg pomoże nam serdecznie zareagować na wezwanie i być wiernymi aż do śmierci!

====================

::R6011 : strona 372::

RADOŚĆ ZE ZWYCIĘSTWA NASZEGO PASTORA

E.W.V. KUEHN – TOLEDO

Z tej okazji uważam za przywilej i zaszczyt złożyć hołd miłości i szacunku pamięci naszego zmarłego Brata i Pastora. Największy, najszlachetniejszy charakter naszych czasów, którego życie było i zawsze będzie inspiracją dla nas, abyśmy podążali za nim, tak jak on podążał za Chrystusem.

Przez dwadzieścia siedem lat, miałem przywilej poznać i zrozumieć go. Przez następne lata mojej bliskiej znajomości, pokochałem i szanowałem go za jego szlachetne Chrześcijańskie zalety charakteru.

Podobnie jak u Apostoła Pawła, oddanie jego życia w służbie Mistrza musiało przynieść bardzo piękny zapach kadzidła, a jego ofiara była słodką wonnością dla Boga.

Wyjątkowo wybrany przez Pana (Mat. 24:45), aby służyć „Wiernej czeladzi pokarmem na czas słuszny”, a w innym miejscu (Ezech. 9:2,11) opisany jako „mąż z kałamarzem pisarskim u boku”, ON UCZYNIŁ TAK, JAK MU ROZKAZANO, dokończył dzieło dane mu do wykonania i odszedł po swoją nagrodę, zostawiając nam wspaniałą spuściznę przywilejów w kontynuowaniu pracy Stowarzyszenia.

W związku z tym wyrażam uczucia Zboru w Toledo (Ohio), opisane w telegramie przesłanym do Stowarzyszenia w dniu 1 listopada, jak następuje: „Pozdrowienia! Pociecha Pisma Świętego, współczucie. Miłowaliśmy naszego drogiego Pastora i dotkliwie odczuwamy naszą stratę, ale rozumiemy, że nasz Ojciec wszystko czyni dobrze, i radujemy się zwycięstwem naszego drogiego Pastora. Jego wierna lojalność jest inspiracją, aby zdecydowanie współdziałać z wami w dziele Królestwa z odnowioną energią”.

====================

::R6011 : strona 373::

Przemowa w usłudze wieczornej

J.F. RUTHERFORD

Charles Taze Russell był wierny Bogu, wierny Jezusowi Chrystusowi i lojalny wobec Królestwa Mesjańskiego. Był lojalny na wskroś – tak, był wierny aż do śmierci. Bóg oznajmił w Swoim Słowie, że pełna miłości wierność wobec Niego przynosi wielkie bogactwo. Pastor Russell otrzymał swoją wielką nagrodę. Wspaniałą rzeczą jest otrzymać uznanie Boga, wielkiego i potężnego Stworzyciela Wszechświata, wszechmądrego, wszechmocnego i pełnego miłości. W Swojej Księdze, Biblii, Bóg życzliwie wspomniał o pewnych ludziach i w każdym przypadku, ta życzliwa wzmianka miała miejsce z powodu ich miłującej lojalności wobec Niego i Jego sprawiedliwego dzieła. Kiedy Boski zapis dotyczący Kościoła zostanie w pełni ukończony, ludzie odkryją, że Charles Taze Russell nie tylko otrzymał życzliwą wzmiankę od Boga, ale że narodził się w Syjonie – jako członek Królewskiej Rodziny Niebiańskiej (Ps. 87:6). Psalmista zapewnił nas, że dotyczy to szczególnie tych, którzy okazali się wiernymi aż do śmierci. Cóż za wspaniały przywilej będzie miał świat, gdy rozpozna prawdziwą prawdę o męczennikach, którzy ponieśli śmierć dla sprawiedliwej sprawy!

My, którzy nawiązaliśmy bliższy kontakt z Pastorem Russellem i poznaliśmy go, jakim on był, otrzymaliśmy zaszczyt od Pana, aby te rzeczy poznać wcześniej niż świat. Jesteśmy szczęśliwi, że zostaliśmy w ten sposób uprzywilejowani przez Boga.

Żywoty wielkich ludzi stoją jak pomniki na ziemi. W milczeniu mówią do tych, którzy w szalonym pędzie gonią za ludzkimi sprawami i mówią: „Zatrzymaj się i naucz się mądrości”.

Największy człowiek, jaki żył od czasów Apostoła Pawła, opuścił ziemię. Tego wieczoru zostawiliśmy pracowity zgiełk wielkiego miasta, by oddać hołd pamięci Pastora Russella. Pozwólcie nam spokojnie i rzeczowo dowiedzieć się, dlaczego ten człowiek był tak wielki, dlaczego z taką pewnością mówimy, że otrzymał on Boską aprobatę.

Prawa Boże są stałe i niezmienne. On do wszystkich Jego inteligentnych stworzeń mówi: „Bądźcie posłuszni Moim Prawom, a otrzymacie moje uznanie i błogosławieństwo. Obierzcie inną drogę, a nie otrzymacie mojego błogosławieństwa”. Pastor Russell chodził z Panem w harmonii z Jego prawem.

POSZUKIWANIE PRAWDY przez PASTORA RUSSELLA

Blisko 65 lat temu w hrabstwie Allegheny w stanie Pensylwania, urodziło się dziecko. Jego rodzice ochrzcili go jako Charles Taze Russell. Jego rodzice kochali Boga i starali się być Mu posłuszni. Wpływ rodziców na Charlesa był dobry. Wyćwiczyli małą gałązkę, która dążyła w kierunku Pana. Wcześnie stał się Chrześcijaninem.

Podobnie jak inni, dobrzy, uczciwi i sumienni Chrześcijanie, jego rodzice także zostali nauczeni wymyślonych przez człowieka wyznań Kościoła Nominalnego. Młody Charles był nauczony, że Bóg jest wielki, dobry i że stworzył wszystkich ludzi nieśmiertelnych oraz przygotował jezioro ognia i siarki, w którym będzie wiecznie męczył wszystkich z wyjątkiem tych, których przeznaczył do zbawienia. Szczere młodzieńcze serce zbuntowało się przeciwko temu okropieństwu. Wtedy powiedział: „Nie mogę uwierzyć, że istnieje sprawiedliwy i mądry Bóg, który zrobiłby coś takiego biednym i nieszczęśliwym ludziom”. Niezwłocznie porzucił tę religię wyznaniowych doktryn, a kiedy badał inne religie, jego umysł w dociekliwy sposób zwracał się do Boga. Wtedy powiedział: „Będę studiował Biblię i zobaczę, czy ona naucza, że Bóg rzeczywiście ustanowił taki porządek”.

Wierny swemu wrodzonemu charakterowi zaczął szczerze i z modlitwą badać Pismo Święte. Ku jego zdziwieniu i radości odkrył, że Biblia jest wielkim Bożym Słowem Prawdy i że Bóg ma wielki Plan Zbawienia, nakreślony przez Niego przed założeniem świata, który ostatecznie przyniesie błogosławieństwo dla całego rodzaju ludzkiego. Z Biblii dowiedział się, że Bóg stworzył ojca rodzaju ludzkiego – Adama, pierwszego człowieka – doskonałą istotę, któremu dał doskonałą żonę i umieścił go w doskonałym domu w doskonałych warunkach i powiedział mu, że posłuszeństwo Boskiemu prawu umożliwi człowiekowi zachować ten stan doskonałości, ale Adam złamał prawo Boga i został skazany na śmierć. Następnie został usunięty ze swego doskonałego domu do nieukończonej ziemi a Bóg po skazaniu go na śmierć, pozwolił, aby żył 930 lat. Adam, znajdując się pod tym wyrokiem, po raz pierwszy skorzystał ze swojej zdolności i mocy i spłodził potomstwo, a zgodnie z prawem dziedziczności wszystkie jego dzieci zostały poczęte w nieprawości i narodziły się w grzechu, a wskutek tego wszyscy podlegają skutkom sprawiedliwej kary, jaka spadła na ojca – „jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli”. Ostatecznie cały rodzaj ludzki

::R6012 : strona 373::

zginąłby na ziemi (śmierć oznacza zniszczenie). Wtedy dowiedział się, że człowiek jest duszą i że człowiek nie posiada duszy, a dusza składa się z ciała i oddechu żywota – zasady życia – a gdy te są rozdzielone, dusza umiera.

JEGO POSZUKIWANIA zostały NAGRODZONE

Wtedy dowiedział się, że Bóg miłościwie przygotował Plan Odkupienia człowieka, uwalniając go z tego stanu śmierci – że Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego uwierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny – że Jezus, w przedludzkiej egzystencji jako duchowa istota, stał się człowiekiem i jako dojrzały mężczyzna, dzięki łasce Bożej oddał swoje doskonałe życie, dzięki czemu została dostarczona cena kupna przeznaczona na odkupienie Adama i całego jego rodzaju – że On umarł na krzyżu i dostarczył tę cenę – że został wzbudzony z martwych, ale już nie jako człowiek, ale jako istota w Boskiej naturze, i wstąpił do Nieba, aby użyć zasługi Swojej ludzkiej ofiary zgodnie z wolą Bożą – dla błogosławienia ludzkości.

Ponadto dowiedział się z Pisma Świętego, że Pan Jezus miał powrócić na ziemię i ustanowić Królestwo dla błogosławienia ludzkości a w międzyczasie, pomiędzy Jego zmartwychwstaniem a Jego Wtórem Przyjściem, Bóg miał wybrać spomiędzy ludzi tych, którzy będą związani z Jezusem Chrystusem jako członkowie Rodziny Królewskiej, i którzy, wraz z ich Głową i Mistrzem, będą narzędziami, dzięki którym Jehowa będzie błogosławił cały rodzaj ludzki przywilejami życia, zdrowia i szczęścia. Dowiedział się, że warunki tego wyboru są takie, że każdy, kto pragnie ubiegać się o taką Nagrodę, musi uwierzyć w Pana Jezusa Chrystusa i poświęcić swoje życie – swoje wszystko – na służbę dla Pana; a ci, którzy okażą się wierni, prawdziwi i lojalni aż do śmierci, otrzymają udział w Pierwszym, czyli Głównym Zmartwychwstaniu, i staną się królami i kapłanami Boga i Chrystusa, i będą królować z Chrystusem dla błogosławienia ludzkości.

Ta wspaniała opowieść o miłości Bożej poruszyła serce młodego Russella. On chętnie i z radością poświęcił swoje wszystko na służbę dla Pana, i pozostał nieprzerwanie wierny w tej służbie aż do śmierci.

Charles Taze Russell kochał swoich bliźnich. Widząc wielkie prawdy zawarte w Biblii, powiedział: „Muszę głosić je moim bliźnim. Muszę użyć wszystkich moich sił, aby wyprowadzić ludzi z ciemności, aby mogli zobaczyć miłość Boga”. Energicznie oświadczył: „Jeśli Biblia naucza, że wieczne męki są przeznaczeniem dla wszystkich ludzi z wyjątkiem świętych, to należy to głosić – i zaiste, rozbrzmiewało to w domostwach co tydzień, codziennie, co godzinę; ale jeśli tego nie naucza, to o tym fakcie wszyscy powinni zostać powiadomieni, a ta obrzydliwa plama hańbiąca Boskie imię powinna zostać usunięta”.

Będąc silny fizycznie, posiadając płodny umysł i waleczne serce, całkowicie oddane Panu, on poświęcił się i użył wszystkich swoich sił, aby uczyć ludzi o wielkim Poselstwie Królestwa Mesjańskiego i błogosławieństwach, jakie ono przyniesie światu.

W swojej młodości posiadał niemały majątek. Wszystko to wydał, aby umysły ludzi mogły zostać oświecone, a ich serca się rozweseliły. Na początku tej walki o sprawiedliwość wydał ze swojego prywatnego majątku czterdzieści tysięcy dolarów, które wydał w tym wielkim mieście Nowy Jork na publikacje i darmową dystrybucję broszury jasno przedstawiającej Prawdę o doktrynie Piekło w Biblii, aby wszyscy mogli dowiedzieć się, że Jehowa jest Bogiem Miłości.

Wielu Chrześcijan uświadomiło sobie fakt, że niestety nie otrzymywali duchowego pokarmu w różnych kościołach, do których należeli, a czytając Biblie w świetle wyjaśnień podanych przez Charlesa Taze Russella, otworzyli oczy zrozumienia. Zaczęli z radością wspierać go i prawą pracę, w którą był zaangażowany. Bez napraszania się lub zachęty, oni radośnie wydawali swoje pieniądze, mówiąc: „Co możemy

::R6012 : strona 374::

zrobić, aby wziąć udział w tej chwalebnej pracy, którą rozpocząłeś?”

Ponad trzydzieści lat temu, zbór Chrześcijan utworzony w Pittsburghu w stanie Pensylwania, wybrał Charlesa Taze Russella na swego Pastora. Służył on temu zgromadzeniu nieprzerwanie jako Pastor aż do końca swego życia, jednak po przeniesieniu kilka lat temu głównej kwatery WATCH TOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY (Towarzystwo Biblii i Broszur „Strażnica” – przyp. tłum.) do Brooklynu, był w stanie odwiedzać ich już tylko okazjonalnie. Napisał i opublikował serię książek – STUDIES IN THE SCRIPTURES (Wykłady Pisma Świętego – przyp. tłum.) – w sześciu tomach, które rzuciły wielką ilość światła na Słowo Boże. Miliony tych książek rozeszło się po domach ludzi na całej ziemi, przynosząc radość ich sercom. Przez ponad trzydzieści lat redagował i wydawał dwutygodnik, czasopismo THE WATCH TOWER AND HERALD OF CHRIST’S PRESENCE (Strażnica i Zwiastun Chrystusowej Obecności – przyp. tłum.), całkowicie oddany sprawie Królestwa Mesjańskiego. Niech będzie wiadomo, że jest to jedyna publikacja na ziemi, jaka kiedykolwiek ogłosiła obecność naszego Pana. Pan Jezus obiecał, że podczas Jego Wtórego Przyjścia, które miało być niewidzialne dla ludzkich oczu, będzie miał jednego roztropnego i wiernego sługę, którego postanowiłby nad wszystkimi Swoimi dobrami, aby we właściwym czasie dawał pokarm Domownikom Wiary. Chrześcijanie na całym świecie, którzy są zapoznani z pracą Pastora Russella, z łatwością rozpoznają, że od dawna on był tym roztropnym i wiernym sługą Pana.

Praca wzrosła do wielkich rozmiarów, a pragnąc, by mogła być prowadzona w sposób systematyczny i uwieczniony po jego śmierci, zorganizował on Towarzystwo Biblii i Broszur „Strażnica” – korporację, której statut napisał własnoręcznie i jest uznawany przez tych ludzi, którzy go widzieli, za najbardziej znakomity dokument. Za pośrednictwem tej korporacji głosił on przesłanie Królestwa Mesjańskiego wszystkim narodom ziemi. Zostały ustanowione oddziały tego Towarzystwa i nadal działają w takich krajach jak Wielka Brytania, Niemcy, Finlandia, Norwegia, Szwecja, Dania, Szwajcaria, Francja, Południowa Afryka, Australia i w wielu innych częściach świata. Jego publikacje zostały przetłumaczone na 34 różne języki, a miliony egzemplarzy zostały darmowo dostarczone ludziom, dzięki radośnie ofiarowanym pieniądzom przez tych, którzy kochają Pana i Jego dzieło sprawiedliwości, i którzy z radością wypatrują ustanowienia Jego Królestwa.

Pastor Russell podróżował i wygłaszał kazania ludziom na całym świecie. Został wybrany na Pastora w zgromadzeniu Temple oraz w Brooklyńskim Tabernacle, a także w Londyńskim Tabernacle, w Zgromadzeniu Temple w Waszyngtonie w Okręgu Kolumbijskim, w Zgromadzeniu w Pittsburghu, w Zgromadzeniu Audytorium w Chicago, w Kongregacji w St. Louis, w Los Angeles, i w wielu innych częściach świata. Odwiedzał je w regularnych odstępach czasu, aby zachęcać, pocieszać i pomagać im. W ciągu ostatnich kilku lat, jego kazania były słyszane nie tylko ze sceny, ale zostały także opublikowane przez około cztery tysiące gazet; i Pastor Russell praktycznie znany jest w każdym domu w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Zrobił on dla sprawy Królestwa Mesjańskiego większą pracę niż jakikolwiek inny człowiek, który żył na ziemi.

GODZINY JEGO ŚMIERCI

Kilka tygodni temu wyruszył w podróż na Wybrzeże Pacyfiku, każdego wieczoru wygłaszając kazania i podróżując przez pozostałą resztę dnia i nocy. Swoje ostatnie kazanie wygłosił w Zgromadzeniu w Los Angeles. Był zbyt słaby, aby stać, dlatego siedział przez całe przemówienie. W niedzielę wieczorem opuścił Los Angeles w drodze powrotnej do Brooklynu i bardzo szybko słabł. Na siedem godzin przed śmiercią, zwracając się do swego towarzysza podróży, Brata Menta Sturgeona, powiedział: „Zrób mi Rzymską togę”. Brat Sturgeon zrobił togę z prześcieradeł, po czym Brat Russell założył ją na siebie. Przez chwilę stał wyprostowany, a następnie położył się na kanapie w salonce wagonu Pullmanowskiego, zamknął oczy, co w symbolicznym języku mówiło o śmierci. Znaczna część Biblii jest napisana symbolicznym językiem i całkiem słuszne było, że swoją ostatnią wiadomość wypowiedział w symbolach. Interesujące jest to, co symbolizuje Rzymska toga: Laureat Poezji Augustiańskiej powiedział: „Ród królewski jest rozpoznawany przez togę”. Słowo toga oznacza wierzchnie okrycie (biała szata). Była to oficjalna szata wysokich sędziów, kapłanów i osób składających śluby, i była ona noszona przy specjalnych okazjach, na przykład podczas świętowania zwycięstwa.

Przypominamy sobie ostatnie doświadczenia Apostoła Pawła, który podróżował wraz ze swoim umiłowanym towarzyszem Tymoteuszem, którego nazywał swoim synem – nie cielesnym synem, ale jak stwierdził Św. Paweł, spłodził tego młodego człowieka w duchu. Podobnie Pastor Russell spłodził w duchu Brata Sturgeona, ponieważ przyniósł Bratu Sturgeonowi wiedzę o Boskim Planie. Na krótko przed śmiercią Św. Paweł napisał: „Albowiem ja już bywam ofiarowany, a czas rozwiązania mego nadchodzi. Dobrym bój bojował, biegem wykonał, wiaręm zachował; Zatem odłożona jest mi korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali sławne przyjście jego” (2 Tym. 4:6-8, pisownia oryg. BG). Nasz drogi Brat Russell nie tylko pokochał objawienie Pana Jezusa, ale przede wszystkim ogłaszał wszystkim ludziom na ziemi obecność Mistrza. Brat Russell był bardzo skromnym człowiekiem i nigdy się nie wywyższał. Niezwykle trudno było przekonać go, by powiedział coś o sobie. Dlatego wybrał on symbol, który później mogliśmy zinterpretować, a który mówił praktycznie to samo, co powiedział Apostoł Paweł. Przez założenie na siebie togi, Brat Russell powiedział: „Dobry bój bojowałem, bieg wykonałem, wiarę zachowałem. Zwyciężyłem i zostanę przyjęty jako członek Królewskiej Rodziny Niebios”.

Cóż za wspaniały przykład i inspiracja dla innych członków Ciała Chrystusowego po tej stronie zasłony, aby szczerze dążyć do otrzymania aprobaty Pana!

Tego wieczoru widzimy go tutaj leżącego, milczącego w śmierci, ciało

::R6013 : strona 374::

które tak wiernie używał aż do końca. Ale on nie jest martwy! Św. Paweł napisał: „Oto ja tajemnicę wam powiadam; nie wszyscyć zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy, bardzo prędko w okamgnieniu […]” (1 Kor. 15:51,52). Słowo Boże uczy nas, że zmartwychwstanie świętych nastąpiło przy obecności Pana i przed rozpoczęciem Jego Królestwa. Pismo Święte jasno naucza, że to zmartwychwstanie jest obecnie w toku; że nasz drogi Brat i Pastor nie śpi w śmierci, ale został natychmiast przemieniony z natury ludzkiej do natury Boskiej i jest teraz na zawsze z Panem, otrzymując chwalebną nagrodę jako prawdziwy i wierny sługa.

Było ogłoszone, że dzisiaj w nocy miał przemawiać tutaj w Temple. Bóg zarządził jednak inaczej! Brat Russell przygotował kazanie, aby je wam wygłosić, i jestem pewien, że z radością je wysłuchacie. Usta ciała, którego on używał na ziemi, milczą teraz, ale jego słowa zostaną wypowiedziane. Dzięki łasce Bożej moim przywilejem jest, abym był użyty i przekazał wam jego posłanie, które on pozostawił. Moi przyjaciele, jeśli zechcecie, uważajcie, gdy będę czytał to przesłanie do Kościoła i świata. Zobaczcie, jak odpowiedni jest to temat:

KAZANIE PASTORA RUSSELLA

„Przychodzi poranek, a także i noc”

NOC BYŁA DŁUGA – LICZNE BYŁY JEJ SMUTKI I ŁZY – TYLKO BOSKIE OBIETNICE JĄ ROZŚWIETLAŁY – NARESZCIE NASTAŁ PORANEK – WSPANIAŁE ŚWITANIE – JESZCZE WSPANIALSZY DZIEŃ – DOWODY DOTYCZĄCE NAS ROZWAŻONE – POJAWIAJĄCA SIĘ KRÓTKA NOC SMUTKÓW – JUŻ ROZPOCZĘTA W EUROPIE – PO NIEJ CHWALEBNY BLASK ŚWIATŁA.

„[…] Stróżu! co się stało w nocy? […] Przyszedł poranek, także i noc […]” – Iz. 21:11,12

Świecka literatura pokazuje, że inteligentni ludzie nie chcą wierzyć, że Boski Cel w stworzeniu naszej ziemi jeszcze nie został osiągnięty. Nieustannie znajdujemy odniesienia do „Poranku Nowego Dnia”, do „Złotego Wieku” itd., itd. Jednak nie w tęsknotach ludzkich serc, ale w obietnicach naszego Boga będziemy szukać prawdziwych nauk na ten temat. Biblia stanowczo stwierdza, że cały miniony okres historii ludzkości był czasem nocy.

Prorok Dawid wyjaśnia: „Płacz może trwać przez noc, ale z Poranku nadchodzi radość” (Ps. 30:6, KJV). Tak więc mamy prorocze zapewnienie, że nadejdzie Poranek, którego chwała, jasność i błogosławieństwa w pełni zrekompensują wszystkie ciemne cienie minionej Nocy. Nasz tekst jest kolejnym proroctwem na ten sam temat. Przesłaniem Pana jest: „Nadchodzi poranek”. Św. Paweł pisze, że aż do tego czasu świat był pod panowaniem Grzechu i Śmierci, a nie pod Panowaniem

::R6013 : strona 375::

Sprawiedliwości i Życia (Rzym. 5:21). Wskazuje on także, że nadejdzie Dzień Pański, i będzie przychodzić stopniowo, ukradkiem, zastając świat nieoczekiwanie – „[…] jako złodziej w nocy […]” – 1 Tes. 5:1-6.

Wszyscy Apostołowie zapewniają nas, że celem Bożym nie jest zezwolenie na wieczne panowanie Grzechu i Śmierci. Mówią nam, że Boski Plan polega na tym, że Mesjasz w wyznaczonym przez Ojca czasie weźmie Swoją wielką moc i panowanie jako Król królów i Pan panów – odrzucając grzech i wszelkie złe rzeczy, a podnosząc ludzkość z upadku i udzielając Boskiego błogosławieństwa tam, gdzie przez sześć tysięcy lat panowała Boska klątwa. Biblijni pisarze wyjaśniają, że nie oznacza to zmiany Boskiego Celu, ale że Bóg sam zaplanował ten porządek rzeczy jeszcze przed założeniem świata; i że chociaż On pozwolił Grzechowi wejść na świat i Śmierci rozpocząć panowanie, to jednak wszystko przygotował, aby Odkupiciel umarł za nasze grzechy i ostatecznie stał się Odnowicielem i Życiodawcą dla Adama i jego rodzaju – dla tak wielu z nich, ilu tylko zechce przyjąć życie wieczne na Boskich warunkach.

Apostołowie mówią nam, że podczas „nocy”, od śmierci Jezusa, Bóg wykonywał specjalne dzieło – wybierania spomiędzy ludzkości specjalnej klasy, nielicznych świętych – „do zebrania pierworodnych, którzy są spisani w niebie”. Oni nie są wybierani z jakiegoś jednego narodu lub denominacji. To „Maluczkie Stadko”, któremu Ojcu upodobało się z przyjemnością dać Królestwo (Łuk. 12:32), składa się ze wszystkich świętych naśladowców Jezusa, którzy kroczą Jego śladami po wąskiej drodze podczas tego Wieku Ewangelii. Ich doświadczenia były w celu zakwalifikowania ich do społeczności z ich Odkupicielem w Jego Mesjańskim Królestwie. Ich próby, ich posłuszeństwo i ich cierpienia dla sprawiedliwości, mają wypracować w nich o wiele większą i wiecznej wagi chwałę. Za cierpienie w obecnym życiu z Mistrzem za Prawdę, będą w przyszłym życiu dzielić Jego chwałę, cześć i nieśmiertelność. Mają być Jego współdziedzicami w Jego Królestwie – Gal. 3:29; 2 Tym. 2:11,12.

ZBLIŻAJĄCY SIĘ PORANEK KRÓLESTWA

Nawet wśród ludu Pańskiego tylko nieliczni rozumieją, że Jezus wyraźnie naucza, że „Słońce Sprawiedliwości”, które wzejdzie z Jego uzdrawiającymi promieniami, i którego światło będzie stanowić Nowy Dzień, będzie składać się z uwielbionego Kościoła Chrystusa – przemienionego z natury ludzkiej do natury Boskiej poprzez udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu. Nasz Pan Jezus powiedział to w przypowieści o Pszenicy i Kąkolu. On oznajmił, że pod koniec Wieku Ewangelii wszyscy z klasy pszenicy zostaną zebrani do Niebiańskiego Spichlerza, i wtedy „[…] sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie Ojca swego […]” (Mat. 13:43). Nie możemy jednak myśleć, że oznacza to Kościół bez Odkupiciela, ale musimy pamiętać, że Jezus jest „Głową Kościoła, który jest Jego Ciałem” – Efez. 1:22,23, KJV.

Jak cudownymi, jak pięknymi, jak właściwymi są te słowne ilustracje biblijne! Nikt poza Panem nie znał wielkiego Boskiego Planu. Nikt więc poza Nim nie mógł podać tych ilustracji rozwijających ten plan. Przez różne określenia i figury Biblia przemawia do nas, usiłując dać nam choć niewielki wgląd w chwalebne warunki tego Dnia. Ten Nowy Dzień i Królestwo będą „pożądaniem wszystkich narodów”. W tym Dniu sprawiedliwi rozkwitną, a złoczyńcy zostaną odcięci od życia. Podczas tego tysiącletniego Dnia Mesjańskiego Królestwa, Szatan będzie związany, „[…] aby nie zwodził więcej narodów […]” (Obj. 20:2,3). Feudalizm zakończy się; bo „[…] nie będą budować tak, aby tam inszy mieszkał; nie będą szczepić, aby inny jadł […]”, ale „[…] dzieła rąk swoich do zwietszenia używać będą wybrani moi” – Iz. 65:22, pisownia oryg. BG.

Ziemia także wyda urodzaj swój (Ps. 67:7). Strumienie wytrysną na pustyni; miejsca bezludne rozradują się. Cała Ziemia stanie się podobna do Ogrodu Eden. Będzie podnóżkiem stóp Boga, a On oświadcza, że uczyni ją chwalebną. Nie będzie spalona literalnym ogniem, jak to kiedyś przypuszczaliśmy. Ona „[…] na wieki stoi” (Kaz. 1:4; Ps. 104:5). „[…] nie na próżno stworzył ją, na mieszkanie utworzył ją […]” – Iz. 45:18; Iz. 66:1; Iz. 60:13; Iz. 35:1,7.

CUDOWNE PROMIENIE ŚWIATŁA

Najwspanialszą rzeczą, jaką Biblia mówi nam o tym Nowym Dniu, jest to, że przyniesie on wielką wiedzę i oświecenie każdemu stworzeniu. Światło poznania chwały Bożej napełni całą ziemię, tak jak wody wypełniają wielkie głębiny morskie (Iz. 11:9; Abak. 2:14). „I nie będzie więcej uczył żaden bliźniego swego, i żaden brata swego mówiąc: Poznajcie Pana; bo mię oni wszyscy poznają, od najmniejszego z nich aż do największego z nich, mówi Pan […]” (Jer. 31:34). Ostatecznie każde kolano się zegnie, a każdy język wyzna chwałę Bożą – Filip. 2:11; Iz. 45:23.

Cóż za fascynująca perspektywa, jaką Biblia przedstawia Kościołowi i ludziom tego świata, którzy mogą w to uwierzyć! Świat rzeczywiście tylko do pewnego stopnia dostrzega, że zbliżają się wielkie błogosławieństwa, ale ludzkość nie wie, czym one są i w jaki sposób mają przyjść; bo „[…] świat nie poznał Boga przez mądrość […]” (1 Kor. 1:21). Mądrzy tego świata odrzucili Biblię i nie ufają jej jako Bożemu Objawieniu. W ten sposób mądrzy zostali pochwyceni przez swoją mądrość (1 Kor. 3:19). Ich przechwalająca się mądrość usidla ich i zaślepia na Boskie Objawienie.

Niemniej jednak, niektórzy z naszych największych myślicieli – pan Edison i inni – zaczynają szybko dostrzegać, że świat jest tuż na progu najcudowniejszych wynalazków i wiedzy, które przekształcą oblicze ziemi i jej mieszkańców. Oni nieświadomie potwierdzają Biblię, ponieważ nie wierzą jej i nie znają charakteru jej przesłania.

ŚWIT ROZPOCZĄŁ SIĘ W 1874 ROKU

Nie zatrzymujmy się teraz, aby omawiać ciemność Nocy i jej płacz. Obudźmy się i weźmy pod uwagę fakt, że rozpoczął się już świt Nowego Wieku. Przez minione czterdzieści dwa lata znajdujemy się w tym okresie i cieszymy się wieloma jego błogosławieństwami. Te błogosławieństwa przyszły tak ukradkiem – „jako złodziej w nocy” – że niewielu rozpoznaje ich znaczenie. Tylko niektórzy zwracają uwagę na fakt, że od 1874 roku jest już świt Tysiąclecia.

Chronologia biblijna dość jasno naucza, że od stworzenia Adama upłynęło sześć tysięcy lat – sześć wielkich Dni, każdy po tysiąc lat, wspomnianych przez Św. Piotra – „[…] jeden dzień u Pana jest jako tysiąc lat […]” (2 Piotra 3:8). Teraz rozpoczął się wielki Siódmy Dzień, również trwający tysiąc lat. Cieszymy się jego świtem. Będzie to wspaniały Dzień! Nic dziwnego, że świt jest niezwykły!

Niektórzy mogą być zaskoczeni, gdy powiemy, że ostatnie czterdzieści dwa

::R6014 : strona 375::

lata dla świata oznaczały więcej, jeśli chodzi o rozwój edukacji, wzrost zamożności, wzrost wszelkiego rodzaju ułatwiających pracę wynalazków i udogodnień, wzrost środków ochronnych oraz zabezpieczeń ludzkiego życia, niż wszystkie poprzednie sześć tysięcy lat – i to wielokrotnie. Prawdopodobnie świat w ciągu tych ostatnich czterdziestu dwóch lat wytworzył więcej bogactwa niż w ciągu poprzednich sześciu tysięcy lat. Jednak zmiany te następują tak stopniowo, że niewielu je zauważyło.

 NA KAŻDYM KROKU SPEŁNIANE PROROCTWA

Czterdzieści dwa lata temu człowiek pracował od wschodu do zachodu słońca, dzisiaj szybko zbliżamy się do ośmiogodzinnego dnia pracy. Czterdzieści dwa lata temu niemal każda praca na świecie wykonywana była w pocie czoła. Dzisiaj prawie wszystkie są wykonywane przez maszyny. Czterdzieści dwa lata temu ulepszano maszynę do szycia, dziś jest wszędzie niezbędna. Podobnie jest z tysiącem domowych udogodnień. Tak jest z prawie wszystkimi naszymi rozwiązaniami sanitarnymi i hydraulicznymi. Tak jest z narzędziami rolniczymi. Żniwiarki i snopowiązałki, kosiarki, samochody, silniki spalinowe itp., wszystkie powstały w tych czterdziestu dwóch latach. Nowoczesne udogodnienia w naszych miastach są wspaniałe. Nawet Salomon w całej swojej chwale nigdy nie marzył o takich rzeczach, jakie mogą teraz cieszyć najbiedniejszych ludzi w Ameryce!

Proroctwa dotyczące strumieni na pustyni oraz pustkowia, które miało zakwitnąć jak róża, wypełniają się – nie w cudowny sposób, lecz w harmonii z Boskim postanowieniem o wzroście umiejętności wśród ludzi. Wiercone są studnie artezyjskie, budowane są kanały irygacyjne, nie tylko w zachodniej części Stanów Zjednoczonych i w Kanadzie, ale także w dalekiej Mezopotamii. Rezultaty są cudowne. Ziemia, która wcześniej nie była warta ogrodzenia, dziś wyceniana jest na 500 $ za akr. Wzrost umiejętności został wsparty przez rządowe zarządzenia dotyczące powszechnej dostępności ludzi do tych udogodnień. Na koszt publiczny analizowane są grunty w różnych miejscowościach, a rolnicy uczą się, jakiego rodzaju nawozów potrzebują, aby osiągnąć zadowalające wyniki.

::R6014 : strona 376::

W tych warunkach nie dziwi nas, że z jednego akra ziemi zebrano aż 156 buszli kukurydzy (około 3,96 tony – przyp. tłum.), a ponad 600 buszli ziemniaków (około 16,32 tony – przyp. tłum.) nie jest dzisiaj nadzwyczajnym wynikiem. Czy Biblia się nie spełnia? Kto może zaprzeczyć tym faktom? Co one oznaczają? Odpowiadamy, że one dokładnie potwierdzają Boskie oświadczenie opisujące nasze czasy: Wielu będzie biegać tam i z powrotem, a wiedza się powiększy; a mądrzy z ludu Bożego zrozumieją; i „[…] będzie wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd […]” – Dan. 12:4,10; Mat. 24:21.

WZROST OGÓLNOŚWIATOWEGO NIEZADOWOLENIA

Żyjemy w Poranku z naszego tekstu. Ach, co za wspaniały Poranek! Jak bardzo zmieniły się ludzkie warunki w porównaniu do tych, w jakich żyli nasi dziadkowie! Jak wdzięczny powinien być cały świat! Wszyscy ludzie z obdarzonych łaską cywilizowanych krajów powinni wznosić pochwalne pieśni i wyciągać pomocne ręce, aby nieść te same błogosławieństwa do pogańskich krajów. Ale czy tak jest? Czy ludzie są szczęśliwi i radośni? Czy doceniają Nowy Dzień? – i dary Boskiej Opatrzności?

Nie! W miarę jak przychodziły Boskie błogosławieństwa, narastało niezadowolenie ludzkości i niewiara, nie tylko w odniesieniu do Biblii jako Boskiego Objawienia, ale w wielu przypadkach w odniesieniu do samego istnienia inteligentnego Stwórcy. Pomimo wielkiego wzrostu światowego bogactwa i faktu, że są pewne szlachetne dusze, które wykorzystują swój dział w bogactwie w chwalebny sposób, ogólnie przeważa działanie prawa samolubstwa, a całe ustawodawstwo, które zostało przyjęte, lub może zostać przyjęte, nie powstrzymuje gigantycznych instytucji – korporacji – naszych czasów, nie powstrzymuje ich od wyzyskiwania mas ludu w interesie stosunkowo nielicznych.

Czy Bóg wie o tych wszystkich rzeczach? Co On z nimi zrobi? Czy On sprowadzi błogosławieństwa Tysiąclecia i zaryzykuje, że ludzie przyjmą za pewnik, że odkryli tajemnice natury dzięki swojej własnej mądrości i wytrwałości, i całkowicie zapomną o Bogu? Czy staną się oni jeszcze bardziej niezadowolonymi? Czy Tysiącletnie niezadowolenie byłoby korzystne? Jak Bóg postąpi?

CIEMNA NOC JUŻ NADCHODZI

Zgodnie z Biblią, Bóg przewidział warunki naszych czasów, którym teraz się przyglądamy. W naszym tekście On podał klucz do zrozumienia tej sytuacji, a w innym miejscu Pisma Świętego wyjaśnił to bardzo jasno. Przez Proroka Bóg mówi o ciemnej Nocy, która przychodzi – po tym, jak Świt Poranka miał już nastać – jak ciemna chmura burzowa o wschodzie słońca. Ta ciemna godzina jest opisana w proroctwie Daniela, a także przez naszego Pana Jezusa, że „będzie czas uciśnienia , jakiego nigdy nie było, jako narody poczęły być”.

Badacze Pisma Świętego obserwują ten wielki Czas Ucisku, który rozpoczął się od uwolnienia wiatrów walk w Europie. W świetle Biblii dostrzegają, że rezultatem tej obecnej wojny będzie wielkie osłabienie narodów – rządów ziemi – oraz wzrost wiedzy i niezadowolenia wśród ludzi.

Następną fazą Ucisku, według Biblii, będzie „[…] wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nigdy nie było, jako są ludzie na ziemi, trzęsienia ziemi tak wielkiego” (Obj. 16:18). Nie jest to literalne trzęsienie ziemi, ale symboliczne – rewolucja. Trzecia faza tej katastrofy – najmroczniejsza ze wszystkich – będzie symbolicznym ogniem anarchii, który całkowicie zniszczy naszą obecną cywilizację. Wtedy, pośród tego strasznego Czasu Ucisku, Mesjasz, wielki Król, ujmie Swą potężną moc i użyje ją, w wyniku czego szalejące fale morza ludzkich namiętności uciszą się, a wszystkie płomienie anarchii zostaną ugaszone, i rozpoczną się Rządy Sprawiedliwości i Pokoju.

MESJASZ „OTO WSZYSTKO NOWE CZYNIĘ”

Czy nie widzimy tu mądrości wielkiego Programu Stwórcy? On był zdeterminowany, by pozwolić ludzkości przekonać się o swojej własnej bezsilności, o ich potrzebie Boga, i fakcie, że Bóg istnieje, i że Jego chwalebne zamiary względem ludzkości zostały objawione w Jego Słowie. Ach, nic więc dziwnego, że Biblia mówi o tym objawieniu Pana, jako o „głosie cichym i wolnym”, przemawiającym do ludzkości w Królestwie Mesjańskim! Nic dziwnego, że Pan oświadcza, że wtedy „przywrócę narodom wargi czyste, któremiby wzywali wszyscy imienia Pańskiego, a służyli mu jednomyślnie”.

Św. Piotr daje nam wyraźny obraz Nowego Porządku rzeczy w Królestwie Mesjańskim. On mówi: „A on dzień Pański przyjdzie jako złodziej w nocy, w który niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone ogniem stopnieją, a ziemia i rzeczy, które są na niej, spalone będą. […] niebiosa gorejące rozpuszczą się […]. Lecz nowych niebios i nowej ziemi według obietnicy jego oczekujemy, w których sprawiedliwość mieszka” – 2 Piotra 3:10,12,13.

Tymi „nowymi niebiosami” będzie uwielbiony Kościół, składający się z Jezusa jako Głowy i z klasy Jego Oblubienicy, wybranej ze świata podczas minionych osiemnastu stuleci. Tą „nową ziemią” będzie nowy porządek społeczny pod kontrolą nowych niebios. Nie będzie naprawiania obecnych instytucji, ale one wszystkie zostaną zmiecione przez ogień Boskiego gniewu przed ustanowieniem Nowego Porządku, w którym będzie uznane tylko to, co jest sprawiedliwe, prawe, słuszne i prawdziwe.

Cieszymy się, że nadchodzą te chwalebne rzeczy – nawet pomimo tego, że świat musi z konieczności dotrzeć do nich przez boleści Czasu Ucisku. Szczęśliwi są ci, których oczy i uszy zrozumienia już teraz są otwarte, i których serca są w takiej relacji z Panem, że On może im z góry w zaliczce dać coś z bogactw Jego łaski, i pokazać im, jak nadchodzący ucisk wypracuje błogosławieństwa dla rodziny ludzkiej.

—————

CHARAKTER PASTORA RUSSELLA

W tej ciemnej godzinie przychodzącej na narody niech ludzkość ziemi usłyszy to poselstwo i uzna je, jako pochodzące od Pana. Przez czterdzieści lat Pastor Russell przedstawiał w swoich pismach, że ta mroczna godzina wkrótce nadejdzie. On doszedł do tego wniosku na podstawie Słowa Bożego. A teraz to widzimy, wydarzenia w pełni to potwierdzają. Niech więc Chrześcijanie na tej ziemi obudzą się w tej doniosłej godzinie i uważnie posłuchają przesłania – „PRZYBLIŻYŁO SIĘ KRÓLESTWO NIEBIESKIE”.

„Powstań, objaśnij się! ponieważ przyszła światłość twoja, a chwała Pańska weszła nad tobą” – Iz. 60:1.

Przeciwnicy? Tak. Miał ich kilku – Boże, zlituj się nad nimi! Jezus także miał wrogów, którzy bezlitośnie Go prześladowali. Nie chciałbym zakłócić tej uroczystości przez refleksję o przeciwnikach Pastora Russella, ale wiem, że on byłby zadowolony ze mnie, jeśli powiem coś takiego, co mogłoby pomóc otworzyć oczy zrozumienia tych, którzy są zaślepieni i nie widzą Boskich celów. Ślepe uprzedzenie, oparte na fałszywych oskarżeniach przeciwników, skłoniło niektórych do pozostania w ciemności.

Naprawdę można powiedzieć, że charakter Pastora Russella był i jest bez skazy. On był najczystszym, nieskalanym i najlepszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znałem. Jego przeciwnicy starali się pozbawić go dobrej reputacji. Poprzez insynuacje – najbardziej okrutną broń – starali się zniszczyć jego moc i wpływ, a więc i jego dzieło. Lecz im się to nie udało. W tych okolicznościach czuję się zmuszony do przeczytania dokumentu podpisanego przez Pastora Russella.

W 1911 roku rozpoczął podróż dookoła świata. W tym czasie ogniste strzały jego wrogów padały gęsto i często. Z tego powodu napisał ten dokument, uczynił przysięgę i złożył go na moje ręce, mówiąc: „Możesz

::R6015 : strona 376::

go upublicznić, jeśli będziesz uważał to za stosowne”. Oto co napisał:

Z uwagi na mój rychły wyjazd za granicę i ze względu na rosnącą zajadłość i groźby ze strony moich nieprzyjaciół przypuszczam, że poczekają, gdy mnie nie będzie, aby przeprowadzić nowy atak. Mój adwokat poradził mi, abym pod przysięgą złożył następujące szczególne oświadczenie; mianowicie

Nigdy nie byłem winny niemoralności wobec żadnej osoby.

PONADTO, nigdy nie zamieszkałem z żadną osobą kiedykolwiek,

TAKŻE, nigdy tego nie pragnąłem uczynić.

Podpisuje się własnoręcznie i pieczętuje to oświadczenie, dwudziestego ósmego września 1911 roku, w Brooklynie, N.Y.

(Podpisał) CHARLES T. RUSSELL.

Podpisał i złożył przysięgę przede mną w dniu 3 października 1911 roku, C.H. MERRITT

Pełnomocnik rządu do akt prawnych dla Miasta Nowy Jork”.

[Pieczęć]

::R6015 : strona 377::

Jednak prześladowania tylko pobudziły go do większych wysiłków na rzecz Króla królów, gdyż wiedział, że takie prześladowania są dowodem na to, że zbliża się noc, kiedy nikt nie będzie mógł pracować. Bez szemrania czy skargi, wcześnie i późno, w zimie i w lecie, w gorącu i w zimnie, w czas i w niewczas, wśród burz i promieni słonecznych, jak potężny olbrzym toczył walkę, dążąc do celu, i nigdy nie oglądał się za siebie. Naprawdę umarł jako bohater i poległ w swej zbroi! „Droga jest przed oczyma Pańskimi śmierć świętych Jego”. Naprawdę, u kresu swojego ziemskiego biegu jako bohater mógł powiedzieć:

„Drogę moją wywalczyłem;
Dzieła tutaj dokończyłem,
Które Tyś mi powierzył”.

Słuchając w ciszy, słyszymy odpowiedź płynącą z Tronu Pana i Mistrza:

„Dobrze sługo wierny;
Walczyłeś w mej obronie,
Zasiądź teraz na Mym tronie!”

Czy jego praca jest skończona? Ach, naprawdę nie! O takich wiernych sługach, którzy umierają podczas obecności Pana, Wielki Mistrz powiedział: „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę mówi Duch im, aby odpoczywali od prac swoich, a uczynki ich idą za nimi” – Obj. 14:13.

OBECNOŚĆ PANA

Praca, którą wykonywał Pastor Russell, nie była tylko jego dziełem, ale była i jest dziełem Pańskim. To Jezus powiedział, że przy Swoim przyjściu On opasze Sam Siebie i sprawi Jego sługom ucztę przy stole i przechadzając się, będzie im służył – Łuk. 12:37.

Przez czterdzieści lat Pan był obecny, karmiąc tych, którzy byli głodni i spragnieni sprawiedliwości. Przez czterdzieści lat Pastor Russell – ten wierny sługa Pana – przedstawiał jasne i niepodważalne dowody obecności Mistrza. Na stronie tytułowej Strażnicy zamieścił informację, że Chrystus jest obecny. Ona nigdy nie zostanie usunięta, aż Królestwo pojawi się na ziemi. Powódź Teraźniejszej Prawdy wzrasta od ponad czterdziestu lat i podnosi się coraz wyżej i wyżej. Równie dobrze wrogowie Prawdy mogliby poszukać zwykłej miotły, by wymieść z powrotem fale potężnego Atlantyku, próbując w ten sposób stłumić powódź Prawdy, która teraz narasta. Pomimo całej opozycji, jaką może wywołać, będzie ona nadal wzrastać, dopóki, jak oświadczył Prorok, „[…] ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jak morze wodami napełnione jest. I nie będzie więcej uczył żaden bliźniego swego, i żaden brata swego, mówiąc: Poznajcie Pana; bo mię oni wszyscy poznają, od najmniejszego z nich aż do największego […]” – Iz. 11:9; Jer. 31:34.

Tysiące Chrześcijańskich mężczyzn i kobiet na dzisiejszej ziemi, którzy walczyli u boku Pastora Russella, nie podążali za nim na ślepo. Oni podążali za Panem; oni podążali za Pastorem Russellem tylko wtedy, gdy on podążał za Panem. Uznając go za specjalnego sługę Pana, walczyli u jego boku jako jego bracia, patrząc na Jezusa, Wodza ich zbawienia, a tak po rozpoczęciu walki, będą walczyć dalej, aż każda klasa Królestwa odniesie zwycięstwo.

OSOBISTe uznanie DLA PASTORA

Nie mogę ominąć tej chwili bez złożenia osobistego hołdu dla Pastora Russella. Był moim przyjacielem, naprawdę prawdziwym przyjacielem. Jest napisane: „Prawdziwego przyjaciela miłuje się zawsze”. Kochałem go i wiem, że on kochał mnie. Na długo, zanim poznałem Pastora Russella, on wiele dla mnie zrobił. Kiedy na Środkowym Zachodzie, byłem zaangażowany w praktykę prawniczą, pewnego dnia do mojego biura przyszła kobieta z książkami w rękach. Była skromna, delikatna i miła. Myślałem, że jest biedna, a moim przywilejem i obowiązkiem było jej pomóc. Odkryłem, że była bogata, wierząc w Boga. Kupiłem te książki i potem je przeczytałem. Do tego czasu nic nie wiedziałem o Biblii. Nigdy nie słyszałem o Pastorze Russellu. Nawet nie wiedziałem, że był on autorem książek, które wtedy czytałem, ale wiem, że cudownie słodkie, harmonijne wyjaśnienie Planu Bożego wstrząsnęło moim sercem i zmieniło bieg mojego życia, z wątpliwości w radość.

Dlaczego miałbym go nie kochać? Wiem, że on mnie kochał. Małe zdarzenie to zilustruje: Kilka lat temu poprosił mnie, abym pojechał w ważną misję. Po rozmowie z nim powiedziałem: „Bracie Russell, czuję, że temu nie podołam”. Odpowiedział: „Tak, możesz dzięki łasce Pana”. Powiedziałem: „Jestem gotów spróbować”. „Jedź”, odpowiedział, „a ja będę się modlił do Boga, aby dał ci mądrość”. Pojechałem. Po osiągnięciu sukcesu znacznie przekraczającego moje oczekiwania wróciłem i zdałem mu sprawozdanie. Siedząc w jego gabinecie, gdy szczegółowo przedstawiałem mu sprawozdanie, jego twarz pojaśniała z radości i jak kochający ojciec wstał i objął mnie. Przycisnął do siebie i pocałował, mówiąc: „Bracie, bardzo cię kocham”. Chodziłem z nim, rozmawiałem z nim, jadałem z nim, nocowałem z nim, byłem z nim w próbach i zwycięstwach, widziałem go podczas sztormu i w słońcu. Pośród tych wszystkich rzeczy zawsze widziałem jego pełną radość w Panu, jego wspaniałomyślne serce i jego absolutną wierność oraz oddanie dla Pana i Jego sprawy. Łagodny, miły, kochający i czuły, wspaniałomyślny, szczery i pełen ducha Pańskiego, był olbrzymem siły w świecie. Uważam to za największy zaszczyt, że Pastor Russell był moim prawdziwym i lojalnym przyjacielem, i że miałem przywilej towarzyszyć mu.

Opowiem wam o pewnym zdarzeniu, które rzuci trochę światła na jego słodką więź z Panem. Przez ponad rok przed śmiercią, cierpiał on z powodu dużego fizycznego bólu, a jednak nigdy nie narzekał. Jego wielkim pragnieniem było uzyskanie aprobaty Pana i Mistrza. Wymawiał imię Mistrza w słowach pełnych miłości, a kiedy wspominał o Panu, jego twarz była wtedy rozpromieniona. Kilka tygodni przed tą ostatnią chorobą, rozmawiając z kimś, kogo bardzo kochał i w kim pokładał wielką ufność, powiedział: „Tak bardzo pragnąłem objąć Pana Jezusa i pomyśleć o sobie jako o kobiecie lub oblubienicy, aby Mistrz przycisnął mnie do Swojej piersi. Gorliwie modliłem się do Pana, abym mógł doświadczyć tego słodkiego związku, i aby dał mi zapewnienie, że będę cieszył się tym słodkim związkiem”. Naprawdę, Pan bardzo go miłował! Naprawdę, aby żyć, musiał żyć dla Chrystusa!

Księga Boża jest napisana dla tych, którzy są wobec Niego lojalni. Takie są Jego obietnice. Wśród tych słodkich obietnic są słowa Mistrza: „Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci Koronę Żywota”. „Ci będą królami i kapłanami Bogu i Chrystusowi i będą z Nim królować”. Dawno temu Bóg sprawił, że Słodki Śpiewak zapisał w Jego świętej Księdze, te słodkie słowa wobec wiernych i lojalnych naśladowców Jezusa Chrystusa:

„Panie! w mocy twojej raduje się król, a w zbawieniu twojem wielce się weseli. Dałeś mu żądość serca jego, a prośby ust jego nie odmówiłeś mu. Sela. Albowiemeś go uprzedził błogosławieństwy hojnemi; włożyłeś na głowę jego koronę ze złota szczerego. Prosił cię o żywot, a dałeś mu przedłużenie dni na wieki wieków. Wielka jest chwała jego w zbawieniu twojem; chwałą i zacnością przyodziałeś go; Boś go wystawił na rozmaite błogosławieństwo aż na wieki; rozweseliłeś go weselem oblicza twego” – Ps. 21:2-7, pisownia oryg. BG.

Zaprawdę, te słowa właściwie stosują się do naszego umiłowanego Brata i Pastora!

Charles Taze Russell, zostałeś przez Pana ukoronowany jako król; a przez wieczne wieki imię twoje będzie znane między ludźmi, a nieprzyjaciele twoi przyjdą i oddadzą cześć u twoich nóg.

Ostatni raz spoglądamy na ten kawałek gliny, który tak wiernie nosił sztandar Króla. On był prawdziwym, lojalnym, wiernym ambasadorem Chrystusa. Bogu niech będą dzięki, że wszedł do swojej wiecznej nagrody. Największym pragnieniem naszego życia jest to, abyśmy razem z nim, mogli wkrótce na zawsze pozostać z Panem i uczestniczyć w błogosławieniu wszystkich rodzin ziemi. Boże, pomóż nam, gdy odnawiamy nasze poświęcenie, abyśmy wiernie wytrwali aż do końca.

Nie smucimy się za tym, który odszedł, ponieważ wiemy, że wszedł do swojej wiecznej radości. My radujemy się ze względu na niego, ale smucimy się ze względu na nas samych. Jednak ufając Panu, będziemy nadal kontynuować walkę w dobrym boju wiary.

::R6016 : strona 378::

NAPOMNIENIE DO WIERNOŚCI

Moi umiłowani bracia – my, którzy jesteśmy tutaj, i wszyscy, którzy są na ziemi – co powinniśmy robić? Czy powinniśmy osłabić naszą gorliwość dla sprawy naszego Pana i Króla? Nie! Dzięki Jego łasce zwiększymy naszą gorliwość i energię, aby ukończyć nasz bieg z radością. Nie będziemy się trwożyć ani wahać, ale staniemy ramię w ramię, walcząc o wiarę, i radując się z naszego przywileju ogłaszania Poselstwa Jego Królestwa. On obiecał: „Nie zaniecham cię, ani cię opuszczę”. „Wiernyć jest ten, który was powołał, który też to uczyni”. Dlaczego więc mielibyśmy choć przez chwilę wątpić w wynik Jego pracy i Jego sprawy! To prawda nasz umiłowany Bracie, że wróg śmierci wziął cię od nas w czasie, kiedy nie spodziewaliśmy się tego, i z tego powodu jesteśmy pochyleni. Jednak nie jesteśmy zatrwożeni i nie zniechęcamy się. Podnieśmy nasze głowy i radujmy się, albowiem z pewnością zbliża się nasze wyzwolenie! „PRZYBLIŻYŁO SIĘ KRÓLESTWO NIEBIESKIE!”

Dzisiaj widzimy śmiertelne boleści narodów ziemi. Stoimy w portalach Złotego Wieku. Każdy, kto przyjął Prawdę o Bożym Planie, z miłości do Prawdy i kto utrzyma się w tym duchu, zwycięży. Niech wszyscy dobrze spojrzą na swoją Zbroję. Opaszmy biodra naszych umysłów, bądźmy trzeźwi i miejmy nadzieję do końca. Ten, który nas dotąd prowadził, poprowadzi nas dalej. Pamiętajcie, ten, kto jest wierny aż do śmierci, otrzyma Koronę Żywota.

Zjednoczeni poświęconymi i świętymi więzami Niebiańskiej miłości, podróżując przez pozostałą część tego biegu, możemy w szczerości i ze zrozumieniem śpiewać:

„Błogosławieństwo będzie łączyć związki te,
Naszych serc w miłości Chrześcijańskiej;
 Społeczność umysłów spokrewnionych zwiąże je
Podobna do tych w sferze Niebiańskiej.

Odrodzi się nasza nadzieja w zwycięstwo,
Odwaga i gorliwość dla sprawy Pańskiej,
Niech każdy uzbroi serce w męstwo
I biegnie po drodze Niebiańskiej”.

====================

::R6016 : strona 378::

KOŃCOWE SCENY Z NOWEGO JORKU I PITTSBURGHA

Gdy obsługa pogrzebowa wynosiła trumnę z ciałem naszego drogiego Pastora, wieczorne przemówienie i odczytane kazanie brata Russella, które sam przygotował, aby wygłosić w Sali Temple oraz słodkie strofy pieśni, jeszcze brzmiały w głowach olbrzymiego audytorium. W drodze do Pittsburgha dołączyły do niego dwa pulmanowskie wagony kolejowe pełne wiernych i oddanych przyjaciół, którzy na miejscu spotkały się z setkami ukochanych przyjaciół.

Obszerne audytorium biblioteki Carnegie Library w Allegheny zostało wypełnione o drugiej godzinie po południu, kiedy rozpoczęła się czwarta część usługi pogrzebowej, pod kierownictwem dr W.E. Spilla, który reprezentował zbór w Pittsburghu. Miłość i głębokie zainteresowanie były wypisane na każdej twarzy tego wielkiego zgromadzenia. Każda dostępna przestrzeń na estradzie była wykorzystana, aby ustawić bardzo wiele kwiatów przysłanych przez Studentów Biblijnych i przyjaciół z różnych części kraju.

Chrześcijańskie pieśni błogo wyrażone przez połączone głosy podwójnego kwartetu, sprawiły, że wiele smutnych serc doznało błogosławieństw pociechy i zachęty. Po odczytaniu fragmentów Pisma Świętego przez brata R.F. Brickera, ze zboru z Pittsburgha, przemówił dr W.E. Spill. Po nim przemawiał brat Sturgeon, następnie, gdy zgromadzenie po raz ostatni spoglądało na oblicze leżącego przed nimi szlachetnego Chrześcijanina, chór odśpiewał ostatnią pieśń podaną przez brata Russella podczas jego niedawnej wizyty w Los Angeles:

„Bądź przy nas, Duchu błogi, Gołębico Pańska,
Ze światłem z Góry, pociecho niebiańska.
Strażnikiem i Przewodnikiem naszym bądź
Każdą myślą i krokiem rządź”.

Pochód pogrzebowy składał się ze 101 samochodów i tramwaju złożonego z kilku wagonów. O zmierzchu dotarł on na piękny cmentarz Rosemont Cemetery, gdzie na zboczu wzgórza zgromadziła się grupa pięciuset przyjaciół, aby być świadkiem ostatnich smutnych ceremonii związanych z pochowaniem naszego ukochanego zmarłego w grobie. Z kwiatów uformowała się aleja, przez którą przeszli żałobnicy z odkrytymi głowami, uroczyście niosąc trumnę ze szczątkami naszego Pastora. Ściany grobu były wyłożone paprociami i białymi chryzantemami. U stóp grobu ustawiono wzór z kwiatów inkrustowany w kolorze złota, który w milczeniu wyobrażał przekonanie, że zwycięski Chrześcijański żołnierz, którego ciało leżało przed nami, wrócił do domu i był teraz uczestnikiem Boskiej natury.

Podczas gdy mary (ruchoma rama, na której umieszczona jest trumna lub zwłoki przed pochówkiem, na której jest przenoszona do grobu – przyp. tłum.) spoczywały na wspornikach nad otwartym grobem, pomodlono się i trumna została opuszczona na miejsce ostatniego spoczynku, towarzyszył temu śpiew chóru, który w imponujący sposób odśpiewał piękne słowa pieśni nr 98 (z amerykańskiego śpiewnika – przyp. tłum.).

Chociaż nasz Umiłowany Pastor odszedł na zawsze do Pana, aby być podobnym do Niego, to jednak dobrze się stało, że jego szczątki spoczęły blisko miejsca, gdzie rozpoczęło się Żniwo i po raz pierwszy napisane i rozpowszechnione zostały WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO, które tak bardzo przyczyniły się do jego popularności.

====================

::R6016 : strona 378::

LISTY Z WYRAZAMI WSPÓŁCZUCIA I WIERNOŚCI

[Dzieło żniwa, któremu pastor Russell duchowo przewodził na świecie przez ponad czterdzieści lat, jest dziełem Pańskim. Wszędzie przyjaciele tak rozumieją. Od śmierci brata Russella, codziennie ogromna ilość listów otrzymywanych ze wszystkich stron kraju wyraźnie pokazuje wierność drogich braci Królestwu Mesjasza i dowodzi ich determinacji, aby przeć naprzód ku Nagrodzie Wysokiego Powołania. Towarzystwo bardzo docenia te zapewnienia pełnej współpracy w dziele Pana. Cóż za wspaniała zachęta do odnowienia gorliwości, odwagi i wierności! Poniżej podajemy kilka przykładów. Inne będą od czasu do czasu publikowane w Strażnicy, o ile starczy miejsca:]

PRZY GROBIE

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Zgromadziliśmy się na zboczu opadającym ku południowi, wokół poświęconego miejsca, aby złożyć ostatni smutny hołd temu, którego kochaliśmy, największemu człowiekowi na ziemi ostatnich dni – wspaniałemu, ponieważ został uznany przez Boga! Jak niewysłowione było piękno tej scenerii! Taka spokojna i taka cicha! Łagodnie opadające wzgórza jak okiem sięgnąć przypomniały nam, że: „Jako około Jeruzalemu są góry, tak Pan jest około ludu swego, od tego czasu aż i na wieki”. Fiołkowa mgła łagodnie spływała przez doliny u naszych stóp i lekko przysłaniała światła niedalekiego Miasta.

Świętą ciszę przerwał tylko śpiew naszego chóru niczym anielskie głosy unoszące się w wieczornym powietrzu:

„Wszystko pod niebem jest próżnością!
Każda ziemska rozkosz ulotnością!
A czułe więzi nikłe takie.
Jak wiążą one nas z tym światem!”

Nad purpurową mgiełką, nisko nad zachodnim niebem, pojawił się ostatni nikły szkarłatny blask słońca, poprzedzając noc, powoli bledł srebrząc się w bieli. I oto Gwiazda wieczorna! O jaką gwiazdą był nasz umiłowany! On zesłał Boskiej prawdy promienie i oświetlił ciemne nasze umysły, wlewając w tę ciemność wspaniałe boskiej Prawdy promienie i zmienił tę ciemność na „Jego cudowne światło!”.

„Noc pośród chmur, w rosie ranny świat,
Wyschnięta trawa, więdnący kwiat,
Ziemskie nadzieje zostały,
Zastygłej w czasie mijającej chwały”.

Jak wytwornie to wszystko nas wyraża! Wyschła trawa pod naszymi stopami, zwiędły kwiat na spękanej ziemi i gdzieniegdzie nagie brunatne drzewa z kilkoma wyblakłymi liśćmi wciąż lekko na gałązkach się trzepoczącymi. Ich zerwane owoce mówią nam, że żniwo wkrótce się skończy. „W tym jest uwielbiony mój Ojciec, abyście przynosili wiele owoców”. Czy nasz umiłowany Pastor przyniósł wiele owoców? O tak! On teraz to wie, bo nigdy wcześniej nie był tego pewny!

„Choć kwiat ziemi tej umiera,
A pod niebem próżność wzbiera
To już widać wiek wschodzący,
Trosk i bólu niemający”.

:: R6016: strona 379 ::

Gdy tak staliśmy, nasze serca płonęły niewypowiedzianą radością, że w Swojej nieskończonej miłości i miłosierdziu Pan nie dopuścił, aby najcenniejsza glina doznała upadku, ale: „Jako ma litość ojciec nad dziatkami, tak ma litość Pan nad tymi, którzy się go boją”. On zachował nas od udręki większej, niż moglibyśmy znieść! A jednak cierpiał – jak bardzo to Bóg tylko wie, bo on nigdy nie szemrał i nie narzekał; ale i nie cierpiał z rąk niegodziwych ludzi, a zatem złożyliśmy Bogu dzięki!

„Niech zatem nadzieja z radością przybywa,
Przepędzi lęki nasze i troski rozwiewa.
Pójdziemy do domu, bo do Boga należymy,
Choć teraz płacząc, doliną chodzimy!”

Z zamkniętymi oczami i smutkiem w sercu, pochyliliśmy głowy w kończącej modlitwie z tymi, którzy również go miłowali i pracowali z nim do końca.

::R6017 : strona 379::

A potem w małych grupkach przyjaciele odeszli od grobu, i kiedy wspinaliśmy się na wzgórze, żeby dotrzeć do drogi, księżyc świecił nad nami. O tak! Księżyc w pełni łaski Bożej, a nasze serca wołały: „Jać muszę sprawować sprawy onego, który mię posłał, pokąd dzień jest; przychodzi noc, gdy żaden nie będzie mógł nic sprawować”.

Ociągając się ostatni raz, spojrzeliśmy na ten widok przypominający cudowny obraz, „Powrót z Kalwarii”, z trzema krzyżami, delikatnie zarysowanymi na wieczornym niebie z zatroskanymi niewiastami zmierzającymi do Jerozolimy.

Nagle zrobiło się dziwnie ciemno, po obu stronach drogi nie było nic widać. Podobnie i my wciąż wierni naśladowcy Pana w tych ostatnich dniach szybko udaliśmy się w stronę miasta, w którym urodził się nasz ukochany przywódca.

Jak wszystko cudownie się sprawdziło! Rady dotyczące Żniwa wkrótce się zakończą. Zbiór dojrzałych owoców, łagodnie zapadający zmierzch, jak kurtyna opadająca na scenę. A teraz została ta ciemność i samotność stada owiec, których wierny pasterz został „uderzony!”

Jak bardzo ważne jest, abyśmy chodzili „wiarą” z Wielkim Pasterzem wszystkich nas. „Ten, który jest zbyt mądry, aby się mylić, jest zbyt dobry, aby być niemiłym”, „który czyni wszystko dobrze”. Bądźcie odważni, bądźcie silni, nie płaczcie, miejcie wiarę w Boga!

„PAN jest; co dobrego w oczach jego, niech czyni”.

A zatem,

„Wiara mocno ufa Jemu,
Nie ważne co się stanie!”

GERTRUDE W. SEIBERT.

—————

PASTOR REGULARNIE WYBIERANY PRZEZ 34 LATA

My, Zgromadzenie Stowarzyszonych Studentów Biblii w Pittsburghu głęboko opłakujemy śmierć naszego Umiłowanego Pastora, który z miłością i wiernością służył nam przez tak wiele lat. Gdy weźmiemy pod uwagę jego wielkie uznanie i szlachetny charakter Chrześcijański, jego niestrudzone wysiłki na rzecz ludu Bożego zarówno tutaj, jak i w innych miejscach, jego liczne szlachetne ofiary i cierpliwe znoszenie wielu prześladowań w imieniu Prawdy Pańskiej, jego oddaną wierność Panu i Słowu Pańskiemu w każdej próbie, chcemy postanowić:

Nasze Zgromadzenie świadczy Chrześcijanom na całym świecie o naszym głębokim uznaniu, że Pastor naszego Zboru przez trzydzieści cztery lata cierpliwie opiekował się i udzielał nam mądrych rad, zarówno w Słowie, jak i w pracy Pańskiej. W pełni wierzymy i ufamy, że po zakończeniu swego dzieła został pobłogosławiony „a tak zostaje jeszcze odpocznienie ludowi Bożemu”. „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę mówi Duch im, aby odpoczywali od prac swoich, a uczynki ich idą za nimi”. Niech tak się stanie.

Postanowiliśmy, że to zostanie wydrukowane w gazetach w Pittsburghu, a ich kopia zostanie wysłana z braterską miłością w Chrystusie do Zgromadzenia w Nowym Jorku, Zgromadzenia w Brooklynie, Zgromadzenia w Londynie i za ich pośrednictwem do wszystkich członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Biblii, jako wyraz naszego współczucia dla naszej wzajemnej straty. Modlimy się, aby Pan nadal nas błogosławił.

Niżej podpisani Przewodniczący i Sekretarz Zgromadzenia oświadczamy, że powyższe postanowienia, o których mowa w tym dokumencie zostały jednogłośnie przyjęte przez Zgromadzenie Stowarzyszonych Studentów Biblii w Pittsburghu na zebraniu, które odbyło się 19 listopada 1916 r., w Bible Studies Auditorium, 305 Penn Avenue, Pittsburgh, Pa.

W.E. SPILL, Przewodniczący,
R.H. BRICKER, Sekretarz.

—————

LISTY REZYGNUJĄCE Z KOMITETU REDAKCYJNEGO

Panowie W.E. VAN AMBURGH i H. CLAY ROCKWELL, 13-17 Hicks St., Brooklyn, N.Y.

DRODZY BRACIA:

Otrzymałem i przeczytałem z zainteresowaniem i uwagą wasz ważny list z dziewiątego bieżącego miesiąca. Głęboko doceniam ducha społeczności i sposób jego okazania.

W pełni zgadzam się z opinią Komitetu Redakcyjnego i Zarządem Dyrektorów, zgodnie z którym cały Zespół Redakcyjny powinien pozostawać w ścisłym kontakcie osobistym, a nie zamieszkiwać poza Brooklynem. Niniejszym składam rezygnację ze stanowiska w ZESPOLE REDAKCYJNYM z natychmiastową wykonalnością.

Jestem szczęśliwy, że na ziemi są zdolni bracia nominowani przez naszego drogiego Pastora, którzy są prawdopodobnie lepiej niż ja przygotowani do wykonania pracy opisanej w Testamencie.

Wiem, że nie muszę mówić w jakich bliskich, ciepłych związkach sympatii umysłu i serca pozostaję oraz w społeczności ze wszystkimi pracami wyznaczonymi przez różne oddziały Towarzystwa. Jestem gotów odpowiedzieć na każdą okazję, aby usłużyć wtedy, gdy ją rozpoznam lub zostanie przez was wyznaczona.

Pozdrawiam w imieniu naszego Odkupiciela, W.E. PAGE.

—————

Do A. I. RITCHIE, Wiceprezesa Towarzystwa W.T.B. & T., Brooklyn, N.Y.

DROGI BRACIE RITCHIE:

Zgodnie z Testamentem naszego drogiego brata Russella, którego egzemplarz otrzymałem wraz z listem 3 bieżącego miesiąca, zwracam się do ciebie, a poprzez ciebie do pozostałych członków Zarządu Redakcyjnego Strażnicy.

Chociaż z oddaniem miłuję Pana, Jego lud i bardzo doceniam przywilej służby jako członek zespołu redakcyjnego Strażnicy, to jednak jestem zmuszony odmówić przyjęcia tego stanowiska. Jak wiecie, byłem członkiem rodziny Betel w tym czasie, kiedy brat Russell dodał moje nazwisko do Zespołu redakcyjnego w swoim Testamencie. Od ponad roku nie należę już do rodziny Betel i obecnie tam nie mieszkam, ponieważ musiałem podjąć pracę, aby zarobić na utrzymanie mojej rodziny. Zrozumiałem, po modlitwie i odpowiednim rozważeniu, że zgodnie z wolą Pana powinienem odmówić przyjęcia stanowiska wyznaczonego mi w Testamencie naszego drogiego brata Russella, a zatem zrzekam się jego przyjęcia.

Składam swoją rezygnację i pokornie czekam na kierownictwo Pana. Jeśli nastąpi wakat w Redakcji, to zrozumiem, że powinienem służyć zgodnie z wolą Pana i Testamentem brata Russella. Mam nadzieję i modlę się, że z łaski Pana, będę na to gotowy odpowiedzieć w pełni i niezwłocznie. Ponownie pragnę prosić o wasze modlitwy,

Wasz brat i sługa z łaski Pana,

E.W. BRENNEISEN.

—————

NAJDROŻSZY ZAPACH PERFUM

DRODZY BRACIA:

Na dzisiejszym spotkaniu naszego Kościoła jednogłośnie poproszono mnie, aby wyrazić wam wielki smutek i żal serca, jaki odczuwamy z powodu śmierci naszego wiernego i Umiłowanego Pastora. Zapewniamy was o naszym pragnieniu i determinacji do serdecznej współpracy, na nasz niedoskonały sposób, z tymi, którzy będą mieli przywilej i odpowiedzialność nadzorowania i kierowania Pracą Żniwa w czasie, który jak wierzymy, będzie krótki, zanim wybuchnie nadchodząca burza w całej swojej zaciekłości i wściekłości.

Jeśli chodzi o nasz głęboki smutek to, dopóki nie ujrzymy Jego drogiego oblicza i nie usłyszymy jego mądrych i miłujących słów, pobożnych wskazówek, jego ojcowskich napomnień do życia w świętości, będziemy patrzyli na niego ze zmieszanym smutkiem. Jednak radujemy się, że jego cierpienia minęły na wieki, a jego nieustające trudy się skończyły. Jadowity język obelg, oszczerstw i szkalowania już nigdy go nie dopadnie i nie sprawi bólu jego wielkiemu, miłującemu i czułemu sercu.

Jego przykład ofiarnej lojalności wobec Boga, Prawdy i Kościoła, jego cierpliwość, wytrwałość i niezłomna gorliwość, słodycz jego ducha, jego wolność od wrogości i urazy w obliczu najbardziej okrutnych i złych prześladowań, na zawsze pozostaną zachętą dla nas do naśladowania go w zdobywaniu owoców Ducha.

Naprawdę pamięć o nim to najcenniejszy i najsłodszy zapach perfum. Doprawdy, możemy bez skrupułów opisać go słowami poety:

„Długo, bardzo długo w sercu moim będą się kryły
Wspomnienia, gdzieś na dnie złożone,
Jak wazon, w którym niegdyś róże były.
Wazon, jeśli chcesz może być stłuczony,
Rozbity i skruszony, pustką ujmuje,
Ale zapach róż
Wciąż się w nim utrzymuje”.

Wasi bracia i siostry w naszym drogim Odkupicielu,

ZBÓR W SUFFOLK. – Va.

::R6017 :strona 380::

—————

PEŁNE ZAUFANIE DO PAŃSKICH ZARZĄDZEŃ

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Drodzy Bracia, cieszymy się, że dzięki opatrznościowemu kierownictwu naszego drogiego Ojca Niebieskiego, sprawy Jego Kościoła zostały oddane w nasze ręce i z poszanowaniem w pełni pragniemy z tego skorzystać.

Zdajemy sobie sprawę z dodatkowej odpowiedzialności, którą Pan Żniwa uważa za mądre, aby powierzyć w wasze ręce, zabierając naszego drogiego Pastora od nas i doznając mieszanych uczuć samotności, smutku oraz straty, którą prawdopodobnie bardziej niż jakikolwiek inny Zbór wciąż po tej stronie zasłony doświadcza. Niezwłocznie przekazujemy wam naszą szczerą, żarliwą miłość i najgorętsze współczucie w tej godzinie szczególnej i wyjątkowej próby.

Drodzy Bracia pragniemy was zapewnić o naszym pełnym zaufaniu w mądre zarządzenia Pańskie. Ponieważ On teraz pragnie, aby to wielkie dzieło, które było tak wiernie i mądrze

:: R6018: strona 380 ::

zapoczątkowane i prowadzone do chwili obecnej, pod nadzorem naszego Umiłowanego Pastora, nadal było kontynuowane przez was, jako Jego wybranych sług.

Pragniemy również oświadczyć, że naszym szczerym pragnieniem jest kontynuowanie współpracy z wami na wszelkie możliwe sposoby, w jakiejkolwiek pracy, którą nasz drogi Ojciec Niebieski może jeszcze wykonać dla Swego Kościoła, który wciąż pozostaje w ciele.

Drodzy Bracia modlimy się za wami, aby Pan obficie wylał na was ducha mądrości, zrozumienia i łaski Pana, abyście rozpoznali Jego wolę wraz z łaską i mocą, którą tak łaskawie obiecał wszystkim Swoim wiernym dzieciom.

„Niech ci błogosławi Pan, a niechaj cię strzeże. Niech rozjaśni Pan oblicze swoje nad tobą, a niech ci miłościw będzie. Niech obróci Pan twarz swoję ku tobie, a niechaj ci da pokój”.

ZBÓR W TORONTO. – Can.

—————

SMUTEK USTĘPUJĄCY RADOŚCI

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Nasze serca łączą się z waszymi, współczując z powodu zabrania naszego umiłowanego brata i Pastora Russella. Jakże smutnym jest oddzielić się od tego, którego tak bardzo kochamy! Nasze serca nie mogą przestać napełniać się smutkiem z powodu utraty tego wiernego sługi Pana, który tak bardzo nas umiłował, że oddał swoje życie za nas.

Ale „iżbyście się nie smucili jako i drudzy, którzy nadziei nie mają”. Kiedy myślimy o jego wieloletnim trudzie i cierpieniu cierpliwie znoszonym ze względu na Jego Mistrza. Kiedy myślimy o gorzkich prześladowaniach przez nieustępliwych wrogów w Kościele i poza nim, gdy niepokoili jego dobre imię, gwałcąc jego dobrą reputację, cieszymy się bardzo, poznając, że jego wielki ucisk zakończył się raz na zawsze.

Tak naprawdę nasz smutek jest zastąpiony radością, gdy rozmyślamy o chwalebnym wywyższeniu, które do niego należy. Wiemy, że nie „zasnął” on w śmierci, ale został „przemieniony” i „wzbudzony nieskazitelnie” – „pochwycony” „na spotkanie z Panem”, a tak zawsze z Panem będzie. Tak, głosimy: „Błogosławiony” jesteś, drogi Bracie; odpoczywasz od pracy swojej, a praca idzie za tobą – 1 Kor. 15:51,52; 1 Tes. 4:17; Obj. 14:13.

Jak wszyscy bardzo tęsknimy za czasem, kiedy podobnie zakończymy nasz bieg z radością i zostaniemy zaprowadzeni przed oblicze naszego wspaniałego Pana razem z Jego świętymi! W międzyczasie pośpieszamy z odnowioną gorliwością, aż praca zostanie wykonana, a my wreszcie otrzymamy koronę.

Drodzy bracia i siostry, spodziewamy się, że wasze obowiązki zostaną zwiększone i modlimy się za wami, abyście rośli w Duchu Pańskim w waszej służbie.

 STOWARZYSZENI BIBLIJNI STUDENCI W TWIN FALLS. – Idaho.

—————

SŁOWA POCIECHY I OTUCHY

DO WATCH TOWER:

PAMIĘTAJĄC, że nasz drogi Ojciec Niebieski z przyjemnością powołał naszego Umiłowanego Pastora do domu, a także, że nasze serca są smutne, gdyż już nie usłyszymy Jego życzliwego głosu ani nie ujrzymy Jego miłego oblicza w ciele, to jednak radujemy się w duchu, będąc pewni, że doznał swojej chwalebnej przemiany w zmartwychwstaniu i usłyszał słodkie „To dobrze”, a teraz jest godny ujrzeć naszego Pana takim, jakim On jest.

Postanawiamy, Że po śmierci naszego Umiłowanego Pastora, Charlesa T. Russella, doznając smutku z powodu utraty mądrego i zdolnego Pastora, prawdziwego i szlachetnego Chrześcijańskiego charakteru, miłego i kochającego przyjaciela, pewnego doradcy i adwokata, mistrzowskiego kaznodziei i autora, prawdziwego i wiernego tłumacza Pisma Świętego i ambasadora Chrystusa powołanego przez Boga Ojca, który wyniósł ze Spiżarni wiedzy nowe i stare rzeczy, aby oświecić lud i udoskonalić świętych, w Laodycejskim okresie Kościoła, dlatego

postanowiliśmy, że jeśli służba tego wiernego męża Bożego została wykonana po tej stronie zasłony, w wyniku czego odziedziczył on chwałę, cześć i nieśmiertelność jako nagrodę za wierne poświęcenie aż do śmierci, to my, członkowie Zboru w Richmond, będąc pod wpływem jego szlachetnego życia i Chrześcijańskiego charakteru, oraz doceniając zapach wydobywający się z tych wonnych maści, czujemy się zobowiązani do wznowienia naszych wysiłków, aby energicznie dążyć do Niebiańskiego celu. I oby tak się stało.

Postanawiamy, że będziemy współpracować z naszymi braćmi w Domu Betel i z innymi, którzy posiadają podobną cenną wiarę, gdziekolwiek się znajdują, zgodnie z Towarzystwem W.T.B. & T. i z jego różnymi pomocnikami, w głoszeniu klejnotów Prawdy, które były tak cenne dla naszego drogiego Pastora. Prosimy także o wizyty Pielgrzymów w przyszłości, tak jak było to w przeszłości.

Ponownie postanawiamy, że dzięki swojemu poświęceniu, które przyniosło nam niezliczone błogosławieństwa i wzrost Chrześcijańskiego charakteru, będziemy nadal podnosić nasz głos z wdzięcznością i dziękować naszemu drogiemu Ojcu Niebieskiemu i błogosławionemu Odkupicielowi za przywileje i łaski, które stały się nasze, dzięki jego niestrudzonej gorliwości i miłosiernej służbie.

Modlimy się, aby obfita łaska Pana trwała nadal, a wpływ Ducha Świętego mógł chronić i prowadzić w miłości i pokorze wszystkich odpowiedzialnych za pracę w Domu Betel i gdziekolwiek się znajdują. Ufamy, że na Tronie Niebieskiej Łaski będą o nich pamiętać wszyscy, którzy przeszli ze śmierci do życia, a zwłaszcza ci, na których spadł płaszcz naszego Umiłowanego Pastora,

W żarliwej chrześcijańskiej miłości pozostaje ZBÓR W RICHMOND. – Va.

—————

„BĄDŹ SILNY W WIERZE”

NASI DRODZY BRACIA:

Wraz z odejściem naszego drogiego Umiłowanego Pastora za zasłonę i uświadomieniu sobie wszystkiego, co to dla nas oznacza, pamiętamy o naszych drogich Braciach w Brooklynie, którzy byli tak blisko z nim związani w pracy i na których teraz ciąży większa odpowiedzialność. Spieszymy, aby przekazać wam nasze pełne miłości współczucie i zapewnić was o naszym do was zaufaniu, gdy będziecie starać się kontynuować dzieło aż do jego zakończenia. Modlimy się za wami o szczególne kierownictwo i wskazówki Pana, gdy będziecie się starać poznawać i wypełniać Jego wolę.

Jaką pociechę znajdujemy w Słowie naszego Ojca Niebieskiego! Jak podwójnie cenne są Obietnice i z jaką szczególną mocą przychodzą do nas w tej godzinie, jakby specjalnie zostały napisane dla nas w tym czasie. Oto napisano: „Albowiemci nie opuści Pan ludu swego”, a my wiemy, że „wierny jest ten, który obiecał”. Dlatego „[…] trzymajmy wyznanie nadziei nie chwiejące się […]” (Żyd. 10:23,24). Jak trafny jest tekst naszego godła na ten rok: „umocnił wiarą” – wiara, która ufa Mu tam, gdzie nie może Go wypatrzeć!

I chociaż odczuwamy naszą wielką stratę, która nadchodzi do nas z miażdżącą siłą, to jakże cieszymy się wraz z Nim, że udał się po swoją nagrodę i doszedł do chwalebnego odpoczynku obiecanego wiernym. Na pewno był wierny we wszystkim, co Pan mu dał. Możemy podnieść głowy i cieszyć się wiedząc, że nasze wybawienie jest blisko! Jak ta myśl, wraz z jego miłosiernym przykładem, powinna pobudzać nas do podwójnej gorliwości, aby nasze powołanie i wybór był zapewniony. Bracia, starajmy się jeszcze szczerzej dążyć do wierności – nawet gdy zakończy się to śmiercią!

Wasi Bracia w Chrystusie, ze ZBORU W BOULDER. – Colo.

—————

PROŚBA O NIEBIAŃSKĄ POMOC DO PRACY

DROGO UMIŁOWANI W PANU:

Naszemu wielkiemu, wszechmądremu i miłującemu Ojcu sprawiło przyjemność, gdy nagle odebrał nam naszego Umiłowanego brata i Pastora C.T. Russella. Wierzymy, że został on obdarzony radością i służbą w duchowej fazie Królestwa. Niniejszym pokornie kłaniamy się przed Jego nieomylną decyzją, która odebrała nam tego „wiernego sługę” i dziękujemy za liczne otrzymane błogosławieństwa za pośrednictwem jego służby i za światło Bożego Słowa, które do nas dotarło i radość życia i nadzieję na przyszłość, którą otrzymaliśmy dzięki Jego służbie.

Zdajemy sobie sprawę i doceniamy wielką odpowiedzialność, która tak nagle spoczęła na tych, którzy są bezpośrednio związani z główną częścią wykonawczej pracy, która wciąż pozostaje do wykonania, dopóki jesteśmy tutaj w ciele. W tych warunkach zwracamy się do naszego miłującego Ojca, do którego możemy odważnie przychodzić przez naszego błogosławionego Pana i Zbawiciela, prosząc

:: R6018: strona 381 ::

o udzielenie wam mądrości, abyście prowadzili dzieło, które byłoby najbardziej przyjemne naszemu drogiemu Panu.

Modlimy się codziennie o Boże błogosławieństwa, aby kroczyć z członkami Przybytku Brooklyńskiego i Betel oraz z każdym należącym do rodziny naszego Ojca.

ZBÓR W DULUTH. – Minn.

—————

ZAUFANIE DO PRZEDSTAWICIELI TOWARZYSTWA

DRODZY BRACIA:

Z mieszaniną smutku i radości dowiedzieliśmy się o śmierci naszego bardzo Umiłowanego Pastora. Smucimy się z powodu naszej wielkiej straty, ale również cieszymy się z jego obfitego zysku.

Jakże będziemy tęsknić za jego mądrymi radami i pomocnym napomnieniem, błogosławieństwem jego promiennego oblicza i współczującym dotykiem jego ręki! Jednak nasz Ojciec Niebieski uznał za stosowne przenieść go w samym środku swojej pracy do miejsca przygotowanego dla świętych za zasłoną. Pokłoniliśmy się pokornie przed taką decyzją. Z pewnością przebywanie z Chrystusem jest o wiele lepsze! Stoczył dobry bój, zachował wiarę, jego bieg się zakończył i posłuszny wezwaniu jest teraz ze swoim Panem. Alleluja, co za Zbawca!

Pragniemy wyrazić nasze zaufanie i harmonię z przedstawicielami Towarzystwa w Kwaterze Głównej, a także nasze niepodzielne współczucie, współpracę z braćmi i współpracownikami w Betel i Przybytku, którzy tak wiernie i lojalnie stali przy naszym drogim Bracie.

:: R6019: strona 381 ::

Połączyliśmy nasze modlitwy z modlitwami innych Zborów pod kierownictwem Ojca Niebieskiego, w każdym zakresie pracy Żniwa.

ZBÓR W TRURO. – Nowa Szkocja.

—————

POPARCIE WIERNEGO ŚLUBOWANIA

DRODZY CZŁONKOWIE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO:

Pragniemy przekazać wam naszą głęboką Chrześcijańską miłość i współczucie po stracie, którą wszyscy ponieśliśmy w wyniku śmierci naszego Umiłowanego Pastora, C.T. Russella. Chociaż „nie smucimy się jako inni”, wierzymy jednak, że droga rodzina w Brooklynie w szczególny sposób tęskni za naszym ukochanym Bratem. Bardzo się cieszymy w Jego imieniu, wierząc, że przeszedł poza zasłonę, doświadczył swej „przemiany” w zmartwychwstaniu, a wraz z innymi wiernymi pozostanie na wieki z Panem.

Nasz Zbór jednogłośnie wiernie ślubuje swoje poparcie w każdy możliwy sposób tym, którzy będą nadal kierować sprawami Towarzystwa. Drodzy bracia, zapewniamy was o naszej serdecznej współpracy, o ile Radosna Nowina o Królestwie będzie postępować w taki sam sposób i w tym samym duchu, jak za życia naszego umiłowanego Pastora. Obiecujemy pamiętać o was w modlitwach.

Ze wzajemnym współczuciem i Chrześcijańską miłością,

STOWARZYSZENIE STUDENTÓW BIBLIJNYCH. – New Brighton, Pa.

—————

MODLITWY ZA MĄDROŚCIĄ, ODWAGĄ, ŁASKĄ

BIORĄC POD UWAGĘ, Że nasz z całego serca Umiłowany Pastor, C.T. Russell nagle został od nas zabrany, to napełniło nas głębokim smutkiem. Wiemy, że podzielają go wszyscy, którzy korzystali z jego wiernych nauk z Teraźniejszej Prawdy i chociaż nasze serca są pełne smutku z powodu tej straty, to jednak radujemy się, że odszedł na zawsze do Pana.

Oceniamy Jego niestrudzoną wierność i przykład osobistej czystości, która służyła nam i budowała nas w najświętszej Wierze. Niestety zdajemy sobie sprawę, że bracia zaangażowani w tej pracy odczują jego stratę, gdy spadnie na nich wielka odpowiedzialność.

POSTANAWIAMY, złożyć naszym drogim braciom w Domu Biblijnym nasze serdeczne współczucie i kondolencje, zapewniając, że będziemy żarliwie się za nich modlić, aby otrzymali niezbędną mądrość, odwagę i łaskę do kontynuowania dzieła, które brat Russell pozostawił w ich w rękach, dopóki nie nadejdzie właściwy czas na jego zamknięcie.

Jesteśmy pewni, że wasza służba w tym dziele będzie prowadzona w tym samym miłującym duchu poświęcenia, który został tak pięknie wyrażony w życiu i służbie naszego bardzo umiłowanego Pastora i Brata.

„Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają, aby odpoczywali od prac swoich, a uczynki ich idą za nimi”.

ZBÓR W BEAUMONT. – Tex.

—————

PIORUN PRZENIKAJĄCY DUSZĘ KOŚCIOŁA

DRODZY BRACIA:

Niech Pan bardzo wzmocni i pobłogosławi serca każdego z was w tej godzinie wielkiej żałoby! Z pewnością to Pan zesłał ten piorun przenikający duszę Kościoła! Jego ręka jest równie widoczna w śmierci drogiego brata Russella, jak i w jego życiu. Nasze uczucia są wstrząśnięte i myślimy, że z pewnością zostaną pobłogosławione dla dobra nas wszystkich, zgodnie z obietnicą Pana.

Drodzy bracia bądźcie pewni, że nasze współczucie i nasza miłość oraz nasze modlitwy jak nigdy przedtem są z wami. Doceniamy to jako nasz najwyższy przywilej, a także przyjemność współpracy z Wami, w miarę naszych możliwości.

Niech Bóg błogosławi was wszystkich w waszej samotności! My czujemy się samotni, ale wy musicie doznawać o wiele większego ciężaru niż my. Oby wszystkich nas pobudził jego szlachetny przykład. Spotkajmy się tam, gdzie nie ma już rozstań!

Nie mieliśmy przywileju być z wami osobiście, ale w pełni byliśmy z wami duchem.

W niedzielę 5 listopada odbyło się nabożeństwo żałobne Pastora Russella w Millville, NJ. Przedpołudnie zostało poświęcone na modlitwy i świadectwa, których tematem było: „Wpływ, jaki wywarło na mnie życie Pastora Russella, a teraz Jego śmierć”. Po południu wygłosiłem wykład zatytułowany: „Prawda o Życiu i Charakterze Pastora Russella”. Cieszyliśmy się błogosławioną społecznością i nadzieją dobrze spełnionego uczynku.

O.L. SULLIVAN. – N.J.

—————

WYRAŻONE ZAUFANIE

DRODZY BRACIA W BROOKLYNIE:

Pozdrowienia w imieniu naszego drogiego Pana i Odkupiciela! Zważywszy, że śmierć naszego drogo Umiłowanego Pastora spowodowała, że w naszych sercach pojawił się smutek i żal, i zdając sobie sprawę z naszej wielkiej straty, ponieważ pozbawieni zostaliśmy Jego miłującej rady i osobistego nadzoru nad Pracą Żniwa, jednak cieszymy się zapewnieniem, że jest on teraz z naszym uwielbionym Panem i Mistrzem, podobnym do Niego.

Pragniemy zapewnić rodzinę w Betel i wszystkich współpracowników naszego drogiego Pastora w Domu Biblijnym, o naszym miłującym współczuciu i zapewnieniu o bezwzględnym zaufaniu oraz serdecznej współpracy przy kontynuowaniu, jeśli taka będzie wola Ojca, wielkiego dzieła, w którym nasz Umiłowany Pastor tak wiernie poświęcił wszystko, aż do śmierci.

Modlimy się, aby Ojciec wszelkiego miłosierdzia pobłogosławił wasze wysiłki na rzecz Jego sprawy i aby Jego łaska podtrzymała was i pocieszyła w tej godzinie smutku, oraz wystarczyła dla dodatkowej odpowiedzialności, która teraz na was spoczęła.

Wasi Bracia ze ZBORU W LOUISVILLE. – Ky.

—————

OBIETNICA NIEWYKWALIFIKOWANEGO WSPARCIA

DRODZY BRACIA W PANU:

Nie musimy mówić, że wieść o przejściu naszego Pastora była dla nas pewnym zaskoczeniem. Niemniej jednak cieszymy się, że otrzymał nagrodę obiecaną „więcej niż zwycięzcom”, i że usłyszał „To dobrze, sługo dobry i wierny”. „Pan dał, Pan też wziął; niech będzie imię Pańskie błogosławione”. Cieszymy się, że dzięki Jego łasce jesteśmy w stanie skłonić nasze serca i umysły w pokornym poddaniu się pod wolę Bożą, aby czekać na Jego życzliwość ku nam w Jego właściwym czasie i sposobie. „Pan jest; co dobrego w oczach jego, niech czyni”.

Chcielibyśmy skorzystać z okazji, aby wyrazić wam naszą gorliwość i chęć do współpracy oraz niewykwalifikowane wsparcie w kontynuowaniu tego, co pozostało do wykonania w pracy Żniwa, w jakikolwiek sposób, który Pan wydaje się wskazywać jako swoją wolę dla nas wszystkich. Jeśli w dowolnym momencie będziecie potrzebować naszych usług w Zachodniej Kanadzie, będziemy wdzięczni, przyjmując wszelkie obowiązki powierzone naszej opiece. Pragniemy w ten sposób wyrazić naszą nieustanną wierność i gotowość służenia Panu, Prawdzie i Braciom.

ZBÓR WINNIPEG. – Man.

—————

ZAPEWNIENIE O WSPÓŁPRACY

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Pragniemy przekazać wam naszą szczerą Chrześcijańską miłość i współczucie w tej ciemnej godzinie żałoby. Rzadko radość i smutek tak mocno się przenikają, bo chociaż naprawdę cieszymy się z wami, że nasz drogi Pastor został wyzwolony w Pierwszym Zmartwychwstaniu oraz z dalszych dowodów, że zbliża się koniec, to tak naprawdę i szczerze dzielimy się z wami powszechnym smutkiem tak bardzo odczuwanym w tej godzinie próby. Język nie jest w stanie wyrazić miłości naszych serc do naszego drogiego Brata.

Jednak, drodzy Bracia, w pokorze i pełnej miłości uległości mówimy: „Bądź wola Twoja”. A kiedy staliśmy obok tego otwartego grobu, postanowiliśmy, że gdy to nadejdzie, my również, będziemy gotowi i chętni do położenia naszego

:: R6019: strona 382 ::

życia tak potulnie i bezinteresownie jak on w obronie Spraw, które tak wszyscy ukochaliśmy. Zapewniamy was o naszym stałym wsparciu i współpracy w rozpowszechnianiu Radosnej Nowiny, abyśmy także usłyszeli miłującego Ojca „To dobrze”.

ZBÓR W NIAGARA FALLS – ONT.

—————

SERDECZNE PRAGNIENIE DALSZEGO WSPARCIA

DRODZY BRACIA:

Na specjalnym zebraniu zwołanym w celu podjęcia działań w sprawie śmierci naszego bardzo umiłowanego Pastora, Charlesa Taze Russella, przyjęto i jednogłośnie przegłosowano następujący wniosek:

POSTANAWIAMY, że jeśli spodobało się naszemu Ojcu Niebieskiemu w Jego nieskończonej mądrości zabrać od nas „onego Sługę”, naszego Umiłowanego Pastora i Brata, to pragniemy przekazać, naszym drogim w Domu Betel i w Przybytku w Brooklynie, zupełne zapewnienie o naszej wierności, naszej ufności, naszej miłości i naszych modlitwach oraz serdecznym pragnieniu współpracy z wami w wiernym kontynuowaniu obrony Prawdy i Żniwa, tak szlachetnie i wiernie realizowanym przez naszego drogiego brata Russella.

ZBÓR W ALBANY. – N.Y.

—————

UTWIERDZONA WIARA

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Byliśmy zaskoczeni i zasmuceni, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci naszego drogiego Pastora! Przez pewien czas byliśmy tak wstrząśnięci i zaniepokojeni, że nie wiedzieliśmy, w którą stronę się obrócić, ale to uczucie minęło, a wiara się utwierdziła.

Cieszymy się, że nasz Umiłowany Pastor zdobył „Koronę Żywota”. Nie chcemy, aby wrócił do cierpień i znużenia. Wierzymy, że Pan Żniwa, który go wzbudził, aby wykonał tak cudowną pracę, nadal będzie w stanie kontynuować to dzieło, korzystając z innych środków, aż do jego zakończenia. Ofiarujemy wam naszą miłość i współczucie

:: R6020: strona 382 ::

w tej godzinie próby i zapewniamy was o naszych żarliwych modlitwach w waszym imieniu – aby wola Pana się wypełniła, a Jego imię było uwielbione, bez względu na nowe warunki, jakie mogą się pojawić.

Przyrzekamy wam, że będziemy was serdecznie wspierać w każdy możliwy sposób i zapewniamy, że podążanie za wami jest naszym celem, jak wy będziecie podążać za Chrystusem.

Modlimy się, aby nie doszło do żadnych podziałów, które mogą się pojawić, a które sprawią cierpienie i podzielą trzodę Pańską, ale abyśmy wszyscy pozostali w Jego zupełnej jedności. Przede wszystkim modlimy się, aby Duch Pański obficie spoczywał na tych, którzy w jakikolwiek sposób zajmą miejsce naszego drogiego Pastora.

Wasi bracia, z Bożej łaski,

ZBÓR W SPARTANBURGU. – S.C.

—————

ODNOWIONE POSTANOWIENIE WIERNIE UTRZYMANE

DROGA RODZINO W BETEL:

Pragniemy przekazać wam wszystkim wyrazy naszej miłości i współczucia, które zostały jednogłośnie przegłosowane przez nas w następującej uchwale:

„Przekazujemy rodzinie w Betel i osobom tak ściśle związanym z działalnością Towarzystwa, nasze szczere współczucie i Chrześcijańską miłość. Zapewniamy was o naszym odnowionym postanowieniu, aby utrzymać wyznanie wiary do końca i wierność wobec Prawdy, Braci i Towarzystwa, uznając ich za sług Pańskich, wykonujących tak szlachetne dzieło, wiernie prowadzone przez naszego drogiego brata Russella. Zapewniamy, że dzięki pomocy i przewodnictwu naszego Ojca Niebieskiego pozostaniemy wierni pamięci Tego, który oddał swe życie w imieniu Braci i w służbie dla Pana”.

Pozostając w najlepszych związkach,

ZBÓR W WILMINGTON – Del.

—————

CÓŻ WIĘCEJ MOŻE POWIEDZIEĆ?

DRODZY BRACIA:

Postanowiliśmy jednogłośnie kontynuować nasze związki tak jak w przeszłości z TOWARZYSTWEM BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA”. Dzięki łasce Pana będziemy współpracować z wami najlepiej, jak potrafimy, aż skończymy nasz bieg i dzięki mocy naszego Boga przez naszego Pana i Zbawiciela wejdziemy poza zasłonę, gdzie nasze wysiłki ustaną.

Wyrażamy nasze szczere współczucie w tej godzinie szczególnej próby, którą przeżywacie. Kiedy wczoraj drodzy bracia nieśli w naszym domu w Karnegie Hall (Allegheny), milczące ciało naszego Ukochanego Pastora, zdawało się, jakby mówił do nas w ciszy: „Cóż więcej mogę wam powiedzieć, niż powiedziałem?”

Modlimy się, aby Pan pomógł wam dokończyć waszą pracę. Prosimy, o wasze modlitwy.

ZBÓR W SHARON. – Pa.

—————

DRODZY BRACIA:

Śmierć naszego drogiego Pastora, Charlesa T. Russella, wprowadziła nas w stan przygnębienia i smutku, który na długo z nami pozostanie.

Nie jesteśmy w stanie wyrazić naszego smutku i straty, jaką odczuwamy w wyniku śmierci naszego drogiego brata Russella.

Dziękujemy Panu za tego sługę i za przesłanie Prawdy, które nam przyniósł. Ponadto dziękujemy Mu, że nasze serce i umysł było w stanie przyjąć to przesłanie.

Drodzy Bracia, pragniemy przekazać nasze wyrazy współczucia wszystkim, którzy są zaangażowani w Przybytku Brooklyńskim, i wyrazić uznanie dla waszej uchwały o kontynuowaniu służby w Radosnej Nowinie o Królestwie. Zapewniamy Was o naszej współpracy. Dlatego będziemy nadal spoglądać na Pana, wkładać na Niego nasze troski i modlić się za was, jak za naszego Umiłowanego Pastora.

ZBÓR WILKESBARRE. – Pa.

—————

PONOWNE PYTANIA V.D.M.

DRODZY BRACIA W PANU:

Przykro nam, że nikt od nas nie mógł osobiście uczestniczyć w pogrzebie naszego drogiego Pastora, ale pamiętaliśmy o was i możemy was zapewnić, że wszyscy byliśmy z wami duchem cały czas u Tronu Niebiańskiej Łaski.

Naprawdę ucieszyliśmy się, że nasz drogi Pastor tak zorganizował sprawy Towarzystwa W.T.B. & T., że po jego śmierci praca będzie nadal prowadzona bez przerwy.

Naprawdę nasze serca są z wami i możemy was zapewnić, że będziemy współpracować z wami w przyszłości, tak jak to miało miejsce w przeszłości. Będziemy nadal pamiętać o was codziennie w naszych modlitwach. Mamy również nadzieję, że od czasu do czasu usłużą nam drodzy bracia pielgrzymi i że będziemy mogli nadal uczestniczyć w pracach Żniwa pod waszym kierownictwem.

W minioną środę wieczorem Zbór jednogłośnie postanowił, że w przyszłości wszyscy Starsi i Diakoni powinni odpowiedzieć na V.D.M., a pytania i odpowiedzi będą przekazywane do Komitetu wyznaczonego przez Brata Russella.

Starsi z opóźnieniem wysyłali odpowiedzi na te pytania, nie dlatego, że z nimi się nie zgadzali, ale dlatego, że niektórzy nie mieli na to czasu, inni nie mieli pytań, a inni wahali się o nie pytać, dopóki zbór nie wyraził życzenia w tej sprawie. Wszyscy wyślą swoje odpowiedzi w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

ZBÓR W HOUSTON. – Texas.

—————

DROGOWSKAZ NA ROZSTAJU DRÓG

UMIŁOWANA RODZINO W BETEL:

Na naszym ostatnim wieczornym zebraniu modlitw wszyscy ze skruszonymi sercami i łzami w oczach wyrazili głęboki szacunek i pełne miłości uznanie dla wielu pouczających i pomocnych prawd, którymi cieszył się nasz Umiłowany Pastor, a który teraz otrzymał już swoją nagrodę. Stał jak drogowskaz na rozstaju dróg zamieszania, wskazując nam właściwą drogę, ponieważ przez wiele lat znosił mrożące krew w żyłach prześladowania ze strony zimnego, bezmyślnego duchowieństwa i ich naśladowców. Bogu niech będą dzięki za jego posługę miłości i przywilej, że jesteśmy z nim związani!

Do drogiej rodziny Betel, tak ściśle związanej z naszym drogim Bratem na czele (toczącej się) bitwy, przesyłamy naszą miłość i zapewniamy, że zawsze będziemy o was pamiętać u Tronu Niebieskiej łaski.

ZBÓR W LONACONING. – Md.

—————

PŁACZ POTRZEBNY, ALE ZA SOBĄ

DRODZY NAMASZCZENI BRACIA:

Chociaż wasza i nasza strata jest równie bardzo bolesna, jednak potrafimy się radować, bo znamy naszego drogiego umiłowanego Pastora, „onego sługę”, który ukończył swój bieg z radością i usłyszał „To dobrze”. Narodził się nowy człowiek w Syjonie i Sam Najwyższy go ustanowił. „Pan jest; co dobrego w oczach jego, niech czyni”. Nie wątpiąc w mądrość, miłość i moc Tego, któremu służymy, nie płaczmy za zmarłym, ale za sobą. Jakże miły i miłujący jest dla nas nasz Ojciec Niebieski, pozwalając mu przejść poza zasłonę, zanim ta ciemna noc stanie się jeszcze ciemniejsza, zanim ognisty piec rozgrzeje się siedem kroć bardziej! Jakże wdzięczni za to jesteśmy! Chwalmy Jego święte imię! O ile bardziej będziemy potrzebować „związków, które łączą!”.

ZBÓR W PRINCE RUPERT. – B.C., Can.

—————

:: R6020: strona 383 ::

WDZIĘCZNI ZA PRZYWILEJ WSPÓŁPRACY

DRODZY BRACIA W CHRYSTUSIE:

Stowarzyszenie Studentów Biblijnych pragnie wyrazić w tej ciemnej godzinie żałoby Chrześcijańską miłość i współczucie, zwłaszcza drogiej Rodzinie w Betel.

Umiłowani Bracia, będziemy „nadal spoglądać na Pana i wzmacniać się!”. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wielki przywilej współpracy z wami, tak jak było to w przeszłości. Zapewniamy was o naszych modlitwach, a także o „naszej uchwale kontynuowania służby w Radosnej Ewangelii o Królestwie, z łaski Pana, aż do śmierci”.

Jesteśmy bardzo wdzięczni naszemu drogiemu Pastorowi, który tak zarządził sprawami założenia TOWARZYSTWA BIBLII I BROSZUR „STRAŻNICA”, iż mamy pełne zaufanie, że Pan będzie nadal kierował Dziełem Żniwa, aż do jego zupełnego zakończenia. O, jaki mamy przykład w naszym drogim Pastorze, który złożył życie „w uczynku Pańskim zawsze”!

ZBÓR W MCLENNAN. – Ont.

—————

CZYJE OBLICZE WKRÓTCE UJRZYMY

DO BRACI NA CAŁYM ŚWIECIE:

Wyrażamy Bogu naszą wdzięczność za to, że obdarzył nas pomocą i społecznością naszego umiłowanego brata, Charlesa Taze Russella. Dziękujemy naszemu Ojcu za błogosławiony przykład prawdziwej Chrześcijańskiej społeczności, przejawiający się w mądrym i wiernym słudze, który teraz przeszedł poza zasłonę do wiecznego błogosławieństwa Niebiańskich pałaców. Dziękujemy Bogu za miłość prawdziwego brata w Chrystusie, za duchową i cielesną pomoc udzielaną bezinteresownie, za wspaniały przywilej bycia oświeconym, aby poznać bogactwo dziedzictwa w Chrystusie, aby docenić nadzieję Wysokiego Powołania, aby zdobyć wiedzę o miłości Chrystusa w jej długości, szerokości, wysokości i głębokości. Żal nam z powodu śmierci naszego najlepszego ziemskiego przyjaciela i dobroczyńcy, ale radujemy się niewypowiedzianą radością, gdy świętujemy w naszych sercach pierwsze Niebiańskie urodziny naszego ukochanego Pastora Russella. A teraz Bogu niech będzie chwała, cześć i uwielbienie za wszystko, co On uczynił dla nas wszystkich przez tego umiłowanego, którego oblicze wszyscy mamy nadzieję wkrótce ujrzeć, lśniące w świetle nieśmiertelności. W imieniu Jezusa, Amen.

ZBÓR W SCRANTON. – Pa.

—————

MODLITWY ZA PRACĄ AŻ DO KOŃCA

DRODZY UMIŁOWANI BRACIA:

W tej ciemnej godzinie żałoby pragniemy wyrazić nasze szczere, serdeczne współczucie i zapewnienie, że modlimy się za was i będziemy trwać w nich aż do końca.

Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszelką udzieloną nam pomoc i prosimy o najdroższe błogosławieństwa Pańskie, jakie kiedykolwiek były wam udzielone. Chętnie będziemy stać przy was, a jeśli jest coś, co możemy uczynić w jakikolwiek sposób, będziemy wdzięczni Bogu za przywilej służby.

:: R6021: strona 383 ::

Wciąż jesteśmy mocni w Wierze, a oczy nasze poglądają na Pana, Boga naszego – Ps. 123:1,2.

„Błogosławione związki, które łączą nasze serca w chrześcijańskiej miłości”. Naprzód, drodzy bracia, bojujcie on dobry bój Wiary i nie pozwólcie, aby jakakolwiek sprawa, nieważne jak ciężka, zerwała więzy, które nas łączą!

ZBÓR W LEXINGTON. – Ky.

—————

potrzebNE bliskiE związkI

Umiłowani Bracia w Chrystusie w domu Bethel:

Pragniemy powiedzieć wam o naszym głębokim współczuciu w tej godzinie wzajemnego smutku. Będziemy bardzo tęsknić za naszym Umiłowanym Pastorem. Niemniej jednak bardzo się radujemy w Jego imieniu, wierząc, że przeszedł poza zasłonę, doświadczył przemiany w zmartwychwstaniu i odtąd będzie na zawsze z Panem. „Droga jest przed oczyma Pańskimi śmierć świętych Jego”.

Drodzy Bracia, teraz jeszcze bardziej zdajemy sobie z tego sprawę, jak bardzo potrzebujemy zbliżyć się do siebie, a jednocześnie zupełnie wesprzeć się na naszym drogocennym Odkupicielu.

Zapewniamy was nie tylko o wielkiej więzi współczucia, ale także o naszych modlitwach, które będą codziennie się wznosić w waszym imieniu, aby nasz miłujący Ojciec prowadził i kierował wszystkimi, na których obowiązek odpowiedzialności musiał spaść.

ZBÓR W SAN JOSE. – Cal.

—————

SPIESZYĆ Z WIGOREM

DRODZY BRACIA:

Nasz Zbór na wieczornym zebraniu Uwielbienia i Świadectw postanowił jednogłośnie przegłosować wniosek, aby tak jak w przeszłości nadal współpracować z wami na wszelki możliwy sposób w Pracy Żniwa i w celu ustanowienia Królestwa naszego drogiego Odkupiciela. Duchem jesteśmy z wami podczas waszej bolesnej próby. Zdecydowanie śpieszymy z wigorem, aby pamiętać u Tronu Łaski o wszystkich dzieciach Bożych, szczególnie o tych w Brooklynie.

W nadziei, że wkrótce będziemy z naszym Panem i Mistrzem po drugiej stronie zasłony, pozostają,

Wasi bracia dzięki Jego łasce, ZBÓR W EASTON. – Pa.

—————

JESZCZE WIĘCEJ DLA KRÓLESTWA

DRODZY PRZYJACIELE:

Zapewniamy was o naszej najgorętszej miłości i współczuciu. Nie pisaliśmy wcześniej, ponieważ wiedzieliśmy, że musicie być przytłoczeni listami. Nasze serca są obolałe, ale jesteśmy zdeterminowani, aby kontynuować i dokończyć pracę, którą nasz umiłowany Pastor tak szlachetnie rozpoczął i prowadził do końca swojego biegu. Jego przykład jest dla nas inspiracją, a jego śmierć sprawia, że jeszcze bardziej tęsknimy za królestwem. Z łaski Pana ufamy, że będziemy wierni, abyśmy mieli przywilej ponownego spotkania z naszym drogim Bratem w obecności Króla. Zapewniamy was o naszych modlitwach i współpracy.

J. AND L. HUTCHINSON. – Pa.

—————

NAJWIĘKSZA BIBLIJNA NAUKA W NASZYCH CZASACH

DRODZY BRACIA:

Po śmierci Pastora Russella zrozumieliśmy odejście największego Studenta Biblii naszych czasów. To jest przewód, przez który Bóg przemawia do swojego Kościoła i świata. W jego książkach i literaturze rozpoznajemy zarysy Boskiego Planu Odkupienia i jesteśmy zdeterminowani stać niezachwianie w wierze i mocniej, niż kiedykolwiek wiązać ten wspaniały łańcuch wiary w Boski Plan Odkupienia. Pójdziemy do świata, ufając w ten Plan, aby głosić Dobrą Nowinę o wielkiej radości, która będzie tyczyła się wszystkich ludzi – Zmartwychwstania i Restytucji – i uczynimy to z należytą starannością aż do końca, aby nasze powołanie i wybór był pewny.

ZBÓR W LINCOLN. – Neb.

—————

TO DZIEŁO NADAL MUSI ŻYĆ

DRODZY PRZYJACIELE:

Bardzo współczujemy wam w wielkim smutku, który spadł na was w związku ze śmiercią Pastora Russella, człowieka, którego szlachetne i wzniosłe dzieło w służbie Chrystusa dało światu wspaniały przykład. Pamięć o nim będzie trwała jak duchowa inspiracja dla wielu jego zwolenników.

Dobre dzieło Pastora Russella musi nadal trwać, a Overland Monthly udostępni swoje łamy, aby wasze artykuły mogły do tego się przyczynić.

Pozostaje w szczerym i głębokim współczuciu,

Oferując pomoc w Waszej żałobie,

OVERLAND MONTHLY.

—————

STAŃMY RAMIE W RAMIĘ

DRODZY BRACIA:

Pragniemy zapewnić Was, że będziemy stać ramię w ramię w tej ciemnej godzinie i chętnie współpracować, służąc wam w miarę naszych możliwości. Wielu przyjaciół, 5 listopada w niedzielne popołudnie w Temple w Nowym Jorku, postanowiło otwarcie i publicznie przed całym zgromadzeniem odnowić śluby poświęcenia, aby dowieść swojej wierności.

Dlatego modlimy się, aby pamięć o naszym drogim Pastorze nigdy nie zanikła. Pamiętamy, aby dzięki łasce i pomocy Pana zakończyć to dzieło, które wciąż pozostaje do wykonania przez Kościół po tej stronie Zasłony.

ZBÓR W HARRISBURGU. – Pa.

—————

BRAKUJE SŁÓW, ABY TO WYRAZIĆ

DRODZY BRACIA:

Nadszedł czas, gdy niektórzy z nas zdają sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie zupełnie wyrazić słowami, to co czujemy, a jest ku temu taka okazja.

Zbór w Providence pragnie wyrazić wam głęboką Chrześcijańską miłość i serdeczne uznanie za wiele błogosławieństw, które otrzymaliśmy dzięki służbie naszego drogiego, zmarłego Pastora i współpracowników w Brooklynie. Dodatkowo oświadczamy, że naszym pragnieniem i celem jest współpraca z wami na wszelkie możliwe sposoby w głoszeniu Ewangelii Królestwa.

Niech Pan was wielce błogosławi i będzie z wami, gdy będziecie nadal służyć Jego sprawie i Jego braciom, i oto się modlimy.

ZBÓR W PROVIDENCE. – R.I.

 ==========================

 

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.