R2806-147 Studium biblijne: „Miłujesz mię więcej, niżeli ci?”

Zmień język

::R2806 : strona 147::

„MIŁUJESZ MIĘ WIĘCEJ NIŻELI CI?”

JANA 21:15-22 – 5 MAJA –

OBECNIE przechodzimy do piątego po zmartwychwstaniu ukazania się naszego Pana, a niektórzy mogą powiedzieć, że do siódmego, nie liczą bowiem oni, tak jak my to liczymy, że ukazanie się naszego Pana Marii było tym samym, do którego odnosi się Mateusz jako Jego pojawienia się w obecności „niewiast” i że Piotrowi ukazał się w drodze do Emmaus. Wszystkie te cztery lub sześć ukazań wydarzyło się w pierwszych ośmiu dniach po zmartwychwstaniu naszego Pana, czyli w dwa pierwsze dni lub niedziele i miały miejsce w Jerozolimie, lub w jej pobliżu. To, co my określamy jako piąte pojawienie się, wydarzyło się w zupełnie innej części kraju – w Galilei – prawdopodobnie co najmniej dwa tygodnie później. Nie mamy żadnego opisu, czym Apostołowie wówczas się zajmowali, ale możemy się tego domyślać. Możliwe, że oczekiwali Go w Jerozolimie w trzecią lub czwartą niedzielę po zmartwychwstaniu i byli zawiedzeni, że nasz Pan nie ukazał się ponownie. Potem być może, przypomnieli sobie, że Maria powiedziała im, że spotka się z nimi w Galilei.

Nie mieli już żadnych spraw do załatwienia w Jerozolimie, ich Mistrz i przywódca zniknął, „przemienił się”, więc chociaż wierzyli, że już nie jest martwy – dla nich był niewidzialny i pomimo tego, że kilka razy na chwilę im się ukazywał, aby z nimi porozmawiać, ponownie znikał na jakiś czas, a wtedy oni czuli się zagubieni, nie wiedząc, co robić. To dlatego zdecydowali się wrócić do krainy, skąd pochodzili, czyli nad Jezioro Galilejskie. Co więcej, jako aktywni mężczyźni w kwiecie wieku, poczuli potrzebę działania. Wcześniej kilku z nich było rybakami, a Jezus powołał ich wprost od sieci, aby byli „rybakami ludzi” i oni zostawili wszystko, aby pójść za Nim; lecz teraz nie mogli już dłużej za Nim podążać. Wszystko się zmieniło, gdy ujrzeli Go przemienionego. Nie mogli dłużej działać, no bo co mieliby głosić? Jak mogli opowiadać innym o swych nadziejach pokładanych w takim Królu, który został ukrzyżowany i którego, mimo iż zmartwychwstał – nie mogli dłużej widzieć ani też innym o nim opowiedzieć? Nie otrzymali jeszcze nowego posłannictwa ani też nie byli na nie wystarczająco przygotowani.

Nic dziwnego, że w tych okolicznościach siedmiu z nich, za wspólną zgodą, pod przywództwem Piotra, postanowiło ponownie zająć się rybołówstwem. To było jedyne zajęcie, które trzy lata wcześniej dobrze znali. Łowili sieciami i prawdopodobnie zwykle łowili nocą. Na taką właśnie okazję czekał Jezus. Chciał zmusić uczniów do zastanowienia się, pragnął, by zrozumieli, czym jest Jego zmartwychwstanie i byli przygotowani do przyjęcia Jego nauk, które pozwolą im w przyszłości właściwie postępować. Pan wiedział, że przestaną głosić i wrócą do rybołówstwa i dlatego, uznał, że wówczas będzie z nimi, aby mogli odnieść jak największą korzyść. Teraz gdy powrócili do rybołówstwa, nadszedł czas, aby nasz Pan przedstawił im dwie kwestie: (1) Że miał dla nich misję związaną z łowieniem ludzi, której oni jeszcze nie wykonali, a której Jego śmierć i zmartwychwstanie nie przeszkodzą, ale raczej ją pobudzą i uczynią naprawdę skuteczną. (2) Umożliwiłoby Mu to zademonstrowanie w najbardziej praktyczny sposób, że Boska moc, dzięki której On do tej pory zaspokajał ich potrzeby, a czasami nawet karmił tłumy, nadal do Niego należy i zawsze będzie wykorzystywana dla ich dobra, jeśli będą mu posłuszni.

Warto zauważyć, że podczas gdy nasz Pan był niewidzialny dla uczniów, oni byli widzialni dla

::R2806 : strona 148::

Niego i wszystkie ich plany, ustalenia i czyny były Mu zupełnie znane. On był gotów wykorzystać każdą okoliczność i sprawić, by wszystko współdziałało dla ich dobra. Zatem posługując się cudowną mocą, używaną w nieznany nam sposób, tej nocy powstrzymał ryby przed wpłynięciem do ich sieci. Nie wiedząc, co tak naprawdę się stało, uczniowie niewątpliwie byli bardzo rozczarowani, rozżaleni i poirytowani niepowodzeniem i być może uznali, że to część nieszczęść i cierpień, jakie ich prześladowały od momentu, gdy stali się zwolennikami Jezusa. Jest w tym nauka i dla nas. Nie wiemy, co służy naszemu najwyższemu dobru. Niekiedy rzeczy, których pożądamy i pragniemy, uważając je za dobre, w rzeczywistości mogą być dla nas niekorzystne. Błogosławieni są ci, którzy wiarą potrafią przeniknąć mrok każdej próby, trudności i troski oraz uświadomić sobie, że „zna Pan, którzy są jego” i że to On sprawia, że wszystko współdziała dla ich dobra. Podobnie było z Apostołami. Zawód, jaki ich spotkał, stał się impulsem do błogosławiącego pouczenia.

Wczesnym rankiem Jezus ukazał się im jako człowiek i kiedy stanął na brzegu morza, zawołał do nich, aby dowiedzieć się, czy mają jakieś ryby, tak jakby chciał je kupić. Odpowiedzieli, że pracowali ciężko całą noc, ale nic nie złowili. Wtedy nieznajomy zasugerował, aby rzucili sieć po drugiej stronie łodzi, a oni byli tak bardzo zawiedzeni i upokorzeni niepowodzeniem, iż nie przyszło im nawet na myśl, aby zakwestionować ten pomysł i powiedzieć, że są starymi doświadczonymi rybakami, a czy on ma jakiekolwiek doświadczenie, tego nie wiedzą. Doszli jedynie do wniosku, że skoro przez całą noc wyciągali i znów zarzucali sieć, to mogą równie dobrze zrobić to jeszcze raz, by w ten sposób pokazać nieznajomemu, że w tym miejscu nie ma ryb. Ale oto! sieć natychmiast napełniła się wspaniałymi rybami, tak iż tych siedmiu silnych mężczyzn (Piotr, Tomasz, Jakub, Jan, Natanael i dwóch innych, których imiona nie są podane) nie było w stanie wyciągnąć jej z wody, więc z trudem musieli ciągnąć sieć do brzegu.

Uczniowie natychmiast pojęli, że tym nieznajomym na brzegu był Jezus, ale żaden z nich nie zrozumiał tego szybciej niż miłujący Jan. A oddany i impulsywny Piotr, którego serce jeszcze płonęło żarem, gdy przypominał sobie słowa Pańskie i być może, gdy przypominał sobie także swoje własne słabości w związku z ostatnią nocą ziemskiego życia naszego Pana, nie mógł się doczekać, aż łódź dobije do brzegu, lecz popłynął wpław, bo najwyraźniej obawiał się, że Mistrz znowu mu zniknie, zanim będzie miał kolejną okazję zobaczyć Go i z Nim porozmawiać. Gdy uczniowie przybili do brzegu z siecią pełną ryb, znaleźli nie tylko Jezusa, ale też ognisko i upieczoną już na nim rybę. Dzięki temu otrzymali lekcję, że pod Pańską opieką i nadzorem mogą mieć zarówno powodzenie, jak i niepowodzenie w rybołówstwie i że Jezus miał moc nie tylko dawać im ryby w zwyczajny sposób, ale także dzięki cudownej mocy zapewnić im upieczone ryby, jeśli to lepiej służyło Jego celowi.

Zjedli posiłek z Jezusem, ponieważ Go rozpoznali. Ale – nie po żadnych śladach gwoździ, ale dzięki cudowi, który uczynił. Czytamy coś dziwnego: „żaden z uczniów nie śmiał go pytać: Ty ktoś jest? wiedząc, że jest Pan”. Byli tak pewni, że to był Pan, że nawet nie przyszło im na myśl, aby w to wątpić i pytać. Rozmowa przy śniadaniu nie została zapisana i ewangelista przechodzi wprost do ważnych słów skierowanych przez naszego Pana do Piotra, przełożonego i przywódcy nowej spółki rybackiej. Pan przemówił do Piotra, ale nie w sposób, do jakiego Apostoł był przyzwyczajony, czyli, że nie zwrócił się do niego, używając nowego imienia Piotr, ale jego starego imienia, Szymon, być może dlatego, aby Piotr zrozumiał, że w ostatnich kilku dniach nie okazał się niezmienny jak skała, do czego nawiązywało jego imię, ponieważ chciał porzucić pracę dla Kościoła i wrócić do ziemskiego interesu. Dlatego zadane pytanie było jak najbardziej trafne, czy ty: „Miłujesz mię więcej, niżeli” te rzeczy – łodzie, sieci, sprzęt rybacki itp.? Przecież wyruszyłeś w drogę, aby zostać moim uczniem, a teraz pytam cię: gdzie jest twoje serce – czy ze mną służąc Królestwu, czy w rybołówstwie? Odpowiedź Piotra była natychmiastowa, „Panie! Ty wiesz,

::R2807 : strona 148::

że cię miłuję”. Jezus wtedy odpowiedział, „Paśże baranki moje”, czyli moich maluczkich – zamiast nadal zajmować się rybołówstwem. Potem Jezus powtórzył to samo pytanie, a Piotr odpowiedział podobnie i wtedy nasz Pan powiedział, „Paśże owce moje” – myśl o nich, uważaj i troszcz się o nich bardziej niż o ten rybacki sprzęt, łodzie itd. Jezus zadał mu po raz trzeci to samo pytanie i Piotr się zasmucił, bo to znaczyło, że Pan w niego wątpił. Być może ten trzeci raz przypominał mu, że trzy razy zaparł się Pana i teraz Pan oczekuje od niego, aby trzy razy wyznał swoją miłość do Niego. Dla Piotra było to wielkie doświadczenie i przeżycie, lecz możemy być pewni, że nasz Pan nie uczynił tego, aby go ukarać, ale postępując w tak delikatny sposób, pragnął, aby było to dla Piotra błogosławieństwem i korzyścią. Tym razem wyznanie Piotra było jeszcze bardziej stanowcze: „Panie! Ty wiesz, że cię miłuję”. A wtedy Jezus rzekł do niego, „Paśże owce moje”.

Warto zauważyć, że słowa użyte przez naszego Pana w tych trzech wypowiedziach nie były dokładnie takie same, chociaż Powszechne Wydanie angielskiej Biblii tak je przedstawia. W Nowym Testamencie użyte są dwa greckie słowa na określenie „miłości” – agapee i phileo. Gdy nasz Pan rzekł „miłujesz” w pierwszych dwóch pytaniach, użył pierwszego słowa, agapas, które oznacza życzliwą miłość w jej najwyższej, najczystszej i najbardziej bezinteresownej

::R2807 : strona 149::

formie; ale w trzecim pytaniu nasz Pan użył drugiej formy, phileis, która oznacza przywiązanie, miłość obowiązkową, jaką żywią wobec siebie krewni, nawet gdy brakuje tej innej, głębszej miłości. Piotr we wszystkich swoich odpowiedziach używa drugiej formy tego słowa, w ten sposób stanowczo zapewniając o swoim osobistym przywiązaniu i oddaniu dla Pana, lecz ze względu na ostatnie doświadczenia powstrzymał się od wyznania, że miłuje Go najwyższą miłością, o którą pytał nasz Pan. Ta pokora była wspaniałym znakiem, ponieważ wskazywała, że Piotr nauczył się potrzebnej lekcji i przestał się chełpić, ale raczej obawiał się własnej słabości. Użycie przez naszego Pana, gdy pytał po raz trzeci, słowa, które wskazywało na miłość obowiązkową, zasmuciło Piotra, szczególnie dlatego, że zmieniając to słowo, Pan zasugerował: czy jesteś pewien Piotrze, że masz, chociaż miłość obowiązkową? Rozróżnienie, które występuje między tymi dwoma słowami, jest potwierdzone przez inne ich zastosowania w Nowym Testamencie.

ZILUSTROWANIE MIŁOŚCI OBOWIĄZKOWEJ (PHILEO)

—————

„Kto miłuje ojca albo matkę nad mię, nie jest mię godzien; a kto miłuje syna albo córkę nad mię, nie jest mię godzien” – Mat. 10:37.

Obowiązkowa miłość do naszych krewnych jest właściwa, ale nie może być równa naszej miłości obowiązkowej do Pana, bo w przeciwnym razie nigdy nie będziemy mogli naśladować Go jako „zwycięzcy”.

„Kto miłuje duszę swoję, utraci ją […]” – Jana 12:25.

Umiłowanie życia jest naszym obowiązkiem w tym sensie, że doceniamy je, nie chcemy go niszczyć ani marnować w głupi sposób. Ale ten, kto stał się uczniem Chrystusa i zgodził się pójść Jego śladami, nawet narażając się na śmierć, powinien pamiętać, że już oddał swoje życie jako człowiek w zamian za nadzieję życia jako „nowe stworzenie”, istota duchowa. Nie może już dłużej być kontrolowany przez phileo, czyli obowiązkową miłość do życia ziemskiego, ale będąc pobudzany przez miłość agapee, ma być gotowy do składania swojego ziemskiego życia w służbie Bożej – „dla braci”.

„Albowiem sam Ojciec miłuje was, DLATEGO że wyście mnie umiłowali […]”– Jana 16:27, (BW).

W obydwu tych przypadkach phileo oznacza miłość obowiązkową. Była to najwyższa forma miłości, którą uczniowie, w ogólności, mogli już docenić, jak to potwierdził Piotr. I miłość Ojcowska do nich była tą samą obowiązkową miłością – uczniowie nie otrzymali jeszcze Ducha Świętego i jego agapee, czyli wyższej bezinteresownej miłości i jej usposobienia, tak więc Ojciec nie mógł ich miłować dla nich samych, ale okazywał im miłość obowiązkową jedynie dlatego, że osiągnęli obowiązkową miłość do Chrystusa i stali się Jego przyjaciółmi i uczniami.

„Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby; […]” – Jana 15:19.

Phileo, czyli miłość obowiązkowa, jest używana przez światowego rodzica i dziecko, czy też bliźniego według samolubnej zasady – „co jest jego”.

„Jeźliże kto nie miłuje Pana Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęstwem, które zowią Maran ata [niech będzie przeklęty albo potępiony na wtórą śmierć, kiedy przyjdzie Pan]” – 1 Kor. 16:22.

Wszyscy, gdy zdobędą wiedzę o zbawieniu, które Bóg przygotował w Chrystusie, będą zobowiązani docenić to dzieło, a ktokolwiek odmówi działania w duchu phileo, czyli miłości obowiązkowej, będzie odcięty od życia na początku Tysiącletniego panowania. Natomiast oczekiwania wobec tych, którzy praktykują phileo, czyli miłość obowiązkową, będą wymagać, aby szli do przodu i osiągnęli „metę” miłości agapee, czyli usposobienie prawdziwej, bezinteresownej miłości – jeśli zechcą otrzymać życie wieczne. Dzięki Bogu, że obecne życie nie zamyka drzwi sposobności dla nikogo, kto nigdy nie poznał phileo, czyli miłości obowiązkowej, ani dla wielu, którym jest ona znana, ale jeszcze nie osiągnęli agapee.

Miłość pieniędzy”, „sami siebie miłujący”, „który chce być przedniejszy”, „rozkoszy raczej miłujący”, „gościnny, dobre miłując” i przyjaciela – to postawy wypływające z phileo, miłości obowiązkowej, czyli miłości, która ma jakiś powód lub też go wymaga. Piotr napomina, abyśmy do braterskiej życzliwości (phileo) dodali następny i wyższy stopień – miłość bezinteresownąagapee2 Piotra 1:7 (UBG).

ZILUSTROWANIE MIŁOŚCI BEZINTERESOWNEJ (AGAPEE)

—————

„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał […]” – Jana 3:16.

Miłość, która doprowadziła do odkupienia człowieka, nie była phileo, czyli miłością obowiązkową, bo Bóg wyrokiem śmierci nie skrzywdził swego stworzenia; ani też człowiek nie uczynił dla swego Stwórcy niczego, co zobowiązywałoby Go do miłości obowiązkowej. Boska miłość, która doprowadziła do naszego odkupienia to agapee, czyli bezinteresowna miłość, życzliwość.

„Lecz zaleca Bóg miłość swoję ku nam, że gdy jeszcze byliśmy grzesznymi, Chrystus za nas umarł” – Rzym. 5:8.

Ta miłość (agapee), okazana przez Boga jest tą, którą On stawia przed nami jako najwyższą normę albo „metę”, do której musimy dążyć, jeśli chcemy zdobyć nagrodę – metę, która jest nieosiągalna dla naszego upadłego ciała, lecz która może być osiągnięta przez nasz odnowiony umysł, wolę i serce. Ten wzorzec jest wyrażony w słowach:

„Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej, i ze wszystkiej myśli twojej; a bliźniego twego, jako samego siebie” – Łuk. 10:27; Rzym. 13:9.

„Lecz koniec przykazania jest miłość […]” – 1 Tym. 1:5.

Innymi słowy, celem wszelkiego nauczania i ćwiczenia ze strony Boga jest doprowadzenie nas do podobieństwa charakteru, jaki ma On sam, reprezentowanego w słowie agapee – miłość; bo „[…] Bóg jest miłość [agapee]; a kto mieszka w miłości [agapee], w Bogu mieszka, a Bóg w nim” – 1 Jana 4:16.

::R2807 : strona 150::

Mamy uznać za „braci” tych, którzy mają tylko phileo, czyli stopień miłości obowiązkowej, tak jak to uczynił Paweł, kiedy napisał, „[…] Pozdrów [ode mnie] tych, którzy nas miłują [phileo] w wierze […]’’ (Tyt. 3:15), ale my powinniśmy dopilnować tego, aby „braterstwo miłować” (1 Piotra 2:17) miłością agapee, czyli wyższą miłością, która nie uważa, że obecne życie jest cenne i należy je zachować, ale z radością kładzie życie za braci, codziennie i co godzinę ofiaruje czas, pieniądze i wszystkie ziemskie korzyści dla ich dobra – 1 Jana 3:16.

Piotr przeciwstawia sobie obie te miłości w jednym wersecie, mówiąc: „Oczyszczając dusze wasze w posłuszeństwie prawdy przez Ducha Świętego ku [poziomowi] nieobłudnej braterskiej miłości [phileo], z czystego serca jedni drugich miłujcie uprzejmie [dążąc] do [agapee]” – 1 Piotra 1:22.

„Miłość [agapee] bliźniemu złości nie wyrządza; a tak wypełnieniem zakonu jest miłość [agapee]” – Rzym. 13:10.

To właśnie agapee jest błędnie przetłumaczone jako „dobroczynność”* w 1 Kor. 8:1: „[…] Umiejętność nadyma, ale miłość (agapee) buduje”.

To właśnie agapee jest błędnie przetłumaczone jako „dobroczynność”* we wspaniałym wykładzie Apostoła o miłości w 1 Kor. 13:1-4,8,13; 1 Kor. 14:1. Nazywa on miłość agapee najważniejszą zasadą chrześcijańskiego charakteru, koroną wszystkich chrześcijańskich łask, oświadczając nam, że bez niej wszystkie ofiary i akty samozaparcia w Boskiej ocenie byłyby bezwartościowe, podczas gdy z nią, jako motywem inspirującym, nasze najmarniejsze wysiłki są możliwe do przyjęcia dzięki Chrystusowi.


*Stwierdzenie pastora Russella o błędnym tłumaczeniu odnosi się do angielskiego przekładu KJV.


PIOTR MĄDRZE I ŁAGODNIE ZGANIONY

—————

Jak wynika z opisu, te pytania dotyczące miłości były jedyną naganą daną Piotrowi przez naszego Pana z powodu jego chwilowego odstępstwa i zaparcia się Jego sprawy. Tu mamy lekcję, którą wielu z Pańskiego ludu powinno przyjąć głęboko do serca. Wielu ma poczucie, iż musi wymagać od brata albo siostry bardzo zdecydowanych przeprosin za każdą nieuprzejmość, mimo że jest ona znacznie mniej ważna niż nieprawość Piotra. Nauczmy się dobrze pokazanej tu lekcji udzielania nagany innym w bardzo, delikatny, roztropny i uprzejmy sposób, raczej w formie napomnienia niż bezpośredniego oskarżenia i wyszczególniania przestępstw – przez zainteresowanie się obecnym stanem ich serca raczej niż stanem poprzednim, w którym wiemy, że pobłądzili. Mamy być mniej skrupulatni w wymierzaniu kary za wyrządzone krzywdy, a bardziej troszczyć się o zawrócenie błądzącego z jego niewłaściwej drogi. Nie powinniśmy próbować sądzić i karać jedni drugich za złe uczynki, ale raczej pamiętać, że wszystko jest w Pańskich rękach – w żadnym sensie tego słowa nie powinniśmy mścić się albo wymierzać kary lub oddawać złem za złe. Nie oznacza to unieważnienia rodzicielskiego obowiązku osądzania i karania dzieci, chociaż zasada miłości musi kontrolować nasze postępowanie także w tym przypadku, zgodnie z naszą oceną sytuacji. Powinniśmy okazywać uprzejmość, miłość i dobrotliwość wobec wszystkich, szczególnie tych, którzy są naśladowcami Jezusa. Jeśli chodzi o Piotra i jego zaparcie się Pana, jak też

::R2808 : strona 150::

nieprzyjemności, które mogą nas spotkać ze strony braci, możemy być pewni, że dzięki Boskiej opatrzności zawsze potem następują pewne naprawcze formy karania albo dyscyplinowania, bezpośrednio czy też pośrednio. Jednak my nie powinniśmy próbować wymierzać kar ani potępiać tych, którzy błądzą i są tego świadomi, ale raczej mądrze im współczuć, pomagając w nauczeniu się dobrych lekcji.

Jednak z drugiej strony, wszyscy uznalibyśmy to za szlachetny czyn ze strony Piotra, gdyby przy pierwszej nadarzającej się okazji padł do nóg naszego Pana i prosił o przebaczenie za słabość z przeszłości. Miłowalibyśmy i szanowalibyśmy go tym bardziej za tak serdeczne okazanie przez niego pokuty. Chociaż opis tego nie podaje, Piotr być może rzeczywiście to uczynił. A bracia, którzy w jakiś sposób naruszają prawa, interesy albo uczucia innych, bez względu na to, jak bardzo byłoby to niezamierzone, powinni bezzwłocznie i szczerze pośpieszyć z przeprosinami, nawet gdyby bracia napełnieni agapee, nie żądali tego jako warunku społeczności.

Odpowiadając Piotrowi, nasz Pan, używa trzech różnych greckich słów, w trzech różnych napomnieniach: po raz pierwszy napomina go, aby karmił baranki; po raz drugi, aby opiekował się albo doglądał owiec; po raz trzeci, aby karmił słabe lub delikatne owce. To daje nam trzy punkty widzenia Pańskiej trzody. Są młodzieńcy, początkujący, baranki, niemowlęta w Chrystusie, nierozwinięci w charakterze Chrystusowym, którzy wymagają specjalnego karmienia prawdą –  „mlekiem słowa Bożego”. Po drugie, są dojrzalsze owce Pańskiego stadka, z większą wiedzą i bardziej rozwiniętym charakterem, które nauczyły się dbać o własne karmienie się drogocenną Prawdą, ale które mimo tego potrzebują doglądania lub opieki, ukierunkowania, nadzoru. Po trzecie są słabe owce, które z czasem powinny nabrać siły, powinny być zdolne samodzielnie karmić się obfitością, jaką Pan łaskawie dostarcza w swoim Słowie, ale które z powodu słabości ciała albo otoczenia lub złego pokarmu, lub z jakiegoś innego powodu, nie uczyniły postępu i dlatego są słabe w wierze. One powinny być karmione i doglądane. Wszystko to jest częścią obowiązków biskupów lub nadzorców w Pańskim stadku.

Chociaż Pańskie słowa były skierowane szczególnie do Piotra jako przywódcy tej grupy, to bez wątpienia podane instrukcje były też przeznaczone dla wszystkich „jedenastu”, bo wszyscy Apostołowie byli biskupami, opiekunami Pańskiego stadka. I to samo przesłanie, choć nie w tym samym stopniu, odnosi się dzisiaj do wszystkich sług Prawdy; bo ktokolwiek z łaski Bożej ma przywilej karmienia Pańskiego stadka, powinien

::R2808 : strona 151::

uważać to za największy przywilej w życiu i z radością odkładać każdy ciężar i przeszkodę, aby móc w pełni cieszyć się z wykonywania tej służby. Apostoł zwrócił się do starszych w Efezie w ten sposób: „Pilnujcież tedy samych siebie i wszystkiej trzody, w której was Duch Święty postanowił biskupami, abyście paśli zbór Boży […]” – Dz. Ap. 20:28.

Te trzy klasy Pańskiej trzody można znaleźć i dzisiaj. Młodzieńców, zaawansowanych i mocnych oraz słabych i delikatnych, którzy potrzebują szczególnej pomocy. Wielu z tej ostatniej klasy znajduje się dzisiaj w Babilonie i potrzebuje pomocnej dłoni, którą lud Pański jest w stanie do nich wyciągnąć, są bowiem słabi, wynędzniali z powodu braku pożywnego pokarmu, z powodu głodu, nie chleba ani wody, ale słuchania słowa Pańskiego (Amos 8:11). Przez długi czas słuchali słowa ludzkiej teorii, „tradycji starszych” i są zagłodzeni z powodu jej niespójności; zatem łakną i pragną Prawdy, gdziekolwiek się znajdują i czują potrzebę, aby Piotr i wszyscy Pańscy naśladowcy zrobili, co w ich mocy, aby ich wyzwolić z kajdan błędu i ciemności, które ich trzymają – aby ich uwolnić i doprowadzić do styczności z duchowym pokarmem, którego obecnie Ojciec Niebiański tak obficie dostarcza.

W świetle natychmiastowej i odważnej odpowiedzi Piotra, dotyczącej jego braterskiej, czyli obowiązkowej miłości, Pan podał proroctwo wskazujące, że Piotr rzeczywiście pozostanie wierny aż do końca, dając do zrozumienia, że będzie męczennikiem w wyniku ukrzyżowania – mając rozciągnięte ręce. A tradycja mówi, że Piotr był wierny aż do śmierci i gdy Neron skazał go na śmierć przez ukrzyżowanie, na własne życzenie został ukrzyżowany głową w dół, ponieważ – według jego oświadczenia – nie był godny, aby go ukrzyżowano w taki sposób, jak jego Pana.

Słowa naszego Pana „Pójdź za mną”, odnosiły się nie tylko do duchowego naśladownictwa, ponieważ Pan szedł brzegiem morza, a uczniowie podążali za Nim. Usłyszawszy Pańskie prorocze oświadczenie dotyczące jego samego i widząc w pobliżu Jana, Piotr wypytywał o jego przyszłość: Co zrobi? Co się z nim stanie? Czy będzie wierny aż do śmierci i czy on także będzie męczennikiem? Odmowę odpowiedzi przez naszego Pana na pytanie Piotra należy raczej rozważać w kontekście nagany dla Piotra i jako lekcję dla nas wszystkich. Nie powinniśmy kwestionować Boskiej opatrzności, ale raczej mamy się jej poddać. Wydaje się, że myślenie, aby nie być osamotnionym w czasie ucisku, prześladowania itd. jest cechą ludzkiej natury i wielu, tak jak Piotr, zastanawiało się, dlaczego mają przechodzić próby i trudności inne niż te, jakich doświadczają inni z Pańskiego stadka. Odpowiedź Mistrza skierowana do Piotra jest odpowiedzią dla wszystkich mu podobnych: „Co tobie do tego? Ty pójdź za mną”. Każdy z nas powinien nauczyć się polegać na Pańskiej mądrości we wszystkich naszych sprawach, bez względu na to, czy On szczegółowo je wskazał, czy też pozostawił je jeszcze niejasne. Możemy doświadczać Jego miłości, mądrości, mocy i możemy Mu ufać tam, gdzie nie jesteśmy w stanie podążać Jego śladem, i możemy być zadowoleni z tego, cokolwiek widzimy, ponieważ wiemy, że to Jego ręka nas prowadzi.

„JEŚLIBYM CHCIAŁ ŻEBY ON ZOSTAŁ AŻ PRZYJDĘ”

—————

Wydaje się, że słowa naszego Pana o Janie, spowodowały, że pomyśleli, iż Jan nie umrze i będzie żył, aż do wtórego przyjścia Chrystusa. Lecz sam Jan mówi nam, że Jezus nie powiedział nic podobnego, ale że uczniowie tak to zrozumieli. Możemy widzieć w Janie ilustrację niektórych z Kościoła, żyjących przy końcu wieku Ewangelii – aż do drugiej obecności Pana. Jan nie żyje, ale klasa, którą on reprezentował, rozwinęła się i nadal istnieje, a potem będzie „przemieniona” itp. My, którzy mamy przywilej pozostawania w łasce, błogosławieństwie i oświeceniu, oddajmy Panu chwałę i zadbajmy o to, by miłe usposobienie Jana, jego energia i gorliwość przejawiały się w nas. Pamiętajmy również, że chociaż jest on nazywany umiłowanym uczniem, z powodu impulsywnej gorliwości, on sam i jego brat zostali nazwani Boanerges, synowie gromu. Bądźmy pełni energii, pełni poświęcenia pobudzanego przez miłość, abyśmy wielbili Pana w swoim ciele i duchu, które należą do Niego. W tym celu byłoby dobrze, abyśmy pamiętali Pańskie słowa, które odnosiły się do każdego z tych siedmiu, w tym do Piotra, chociaż on był rzecznikiem całej tej grupy: „Miłujesz mię więcej niżeli ci?” To samo pytanie dzisiaj słyszy cały lud Pański. Nasz większy lub mniejszy kontakt ze światem, z miejscem pracy, z zobowiązaniami domowymi, z instytucjami użyteczności publicznej itd. jest nieunikniony, a pytanie brzmi: Jak – jako „nowe stworzenia”, Jego „Królewskie Kapłaństwo” – mamy uwolnić się od naszych obowiązków, aby zrównoważyć je z naszymi obowiązkami wobec Pana? Czy Pan ma się przekonać, że ziemskie rzeczy miłujemy bardziej niż Jego? Jeśli tak, to Pan oświadcza, że nie jesteśmy Go godni i że nie uzna nas za członków swej Oblubienicy. Do tego wybranego Małego Stadka zbierze tylko tych, którzy miłują Go nade wszystko – bardziej niż miłują domy lub pola, mężów lub żony czy też dzieci, lub jakąkolwiek ziemską rzecz – Mat. 10:37.

====================

— 1 maja 1901 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.