::R2230 : strona 303::
PIEŚNI W DOMU PIELGRZYMSTWA NASZEGO
„Są mi ustawy twoje pieśniami w domu pielgrzymstwa mego” – Ps. 119:54
W CZASIE dyspensacji żydowskiej, jak również w dyspensacji Ewangelii lud Boży jest określany „obcymi i pielgrzymami” „obecnego złego świata”. Są nimi, ponieważ usłyszeli „o lepszym kraju”, którego władcą jest Bóg, a prawem miłość ‒ „doskonałe prawo wolności”. Dla takich pielgrzymów walka o bogactwo i próżną chwałę, pycha, wyniosłość i blichtr, które obecnie panują, są odpychające, a walka o bogactwo lub pozycję, zwłaszcza gdy prowadzi do niesprawiedliwości, ucisku, oszczerstw, zazdrości, sporów i każdego złego postępowania, jest odrażająca. Gdy poznali doskonałość charakteru Boga, Jego absolutną sprawiedliwość i miłość, stał się On ich ideałem. Usłyszeli głos „tego, który przemawia z nieba”, ucząc ich, że grzech i zło nie zawsze będą zwyciężać, ale że Bóg niebios wkrótce ustanowi swoje Królestwo, które odnowi i pobłogosławi ludzkość, i przyniesie wieczną sprawiedliwość. Odkąd to usłyszeli i im więcej to oceniają, tym bardziej nie zgadzają się z obecnymi warunkami. Dlatego czują się pielgrzymami i obcymi i takimi są pokazani w Biblii: jako szukający sprawiedliwszych warunków nadchodzącego wieku.
Z tego punktu widzenia Apostoł powiedział o Abrahamie, Izaaku i Jakubie, że byli „obcymi i pielgrzymami na ziemi”, szukającymi lepszej ojczyzny, domu w sprawiedliwszych warunkach. Przebywali w ziemi, która została im obiecana, lecz to nie był ich „dom”, ponieważ wciąż znajdowała się w rękach i pod zarządem tych, którzy byli obcymi i dalekimi od Boga. Oczekiwali wypełnienia się obietnicy Boga: że da im tę ziemię zgodnie ze swoimi prawami i z błogosławieństwem, aby się dla nich stała niebiańskim krajem, krajem pod niebiańskim zarządem i błogosławieństwem. Musieli czekać z dwóch powodów: po pierwsze, aby rozwinęli wiarę i zaufanie do Wielkiego Dawcy Obietnic i aby zostały one wypróbowanie; po drugie, ponieważ „[…] jeszcze nie dopełniła się nieprawość Amorytów” – 1 Moj. 15:16, UBG.
Komentując to, Apostoł napisał, że gdyby tęsknili do Haranu, do ojczyzny, z której wyszli, mogliby do niego powrócić – ziemia kananejska, która została im obiecana, nadal była zamieszkana przez inne narody, mogliby zatem uznać, że Bóg nie jest jeszcze gotowy, aby wypełnić swoje obietnice (Żyd. 11:15). Jednak woleli trzymać się Bożych obietnic, dlatego postanowili, że tymczasem będą pielgrzymami i obcymi w ziemi obiecanej. Szczepan w swojej przemowie (Dz. Ap. 7:2,5, UBG) wskazuje na tę pielgrzymkę i pobyt Abrahama i jego potomstwa jako obcych, którzy czekają na otrzymanie obiecanej ziemi. Szczepan powiedział: „[…] I nie dał mu w niej dziedzictwa nawet na stopę jego nogi. Obiecał tylko, że da ją w posiadanie jemu i jego potomstwu po nim […]”.
Powinniśmy zatem rozumieć, że ta niebiańska ojczyzna, której Abraham, Izaak, Jakub i wszyscy wierni z cielesnego domu Izraela oczekiwali jako „obcy i pielgrzymi”, w istocie będzie ziemska, będzie się znajdowała na ziemi. Lecz będzie także niebiańska w tym znaczeniu, że jej rząd, reguły, prawa itd. będą niebiańskie, a nie dyktowane logiką, która jest „ziemska, zmysłowa, diabelska”. Dlatego, gdy Apostoł
::R2230 : strona 304::
mówi, że oni oczekiwali „miasta […], którego budowniczym i twórcą jest Bóg” oraz że Bóg
::R2231 : strona 304::
„przygotował dla nich miasto”, powinniśmy rozumieć, że w odniesieniu do nich ta obietnica jest w harmonii z innymi obietnicami, uczynionymi cielesnemu Izraelowi.
Wspomniane „miasto” nie jest miastem rzeczywistym, lecz symbolicznym, o którym mowa w Obj. 21:2,9-27. To symboliczne miasto przedstawia rząd, a miasto od Boga, zstępujące z nieba symbolizuje Królestwo Boże, jego władzę lub rząd, zarządzający całą ziemią. To „miasto”, czyli rząd będzie ustanowiony przez Chrystusa ‒ „Oblubieńca” i „oblubienicę, małżonkę Baranka”. „Wtedy sprawiedliwi będą jaśnieć” – miasto objawi Bożą chwałę. Gdy Królestwo zostanie ustanowione, „narody […]* będą chodziły w świetle jego […]” – Obj. 21:24.
*Słowa: „które będą zbawione”, nie znajdują się w starszych manuskryptach. Widocznie są one błędnym dodatkiem, ponieważ gdy narody zostaną zbawione, czyli doprowadzone do harmonii z Bogiem, nie będą już więcej „narodami” (poganami, barbarzyńcami), lecz będą częściami jednego świętego narodu, Królestwa Bożego.
Abraham, Izaak, Jakub i wszyscy wierni pielgrzymi i obcy żyjący, zanim dokonało się pojednanie, będą jednak identyfikowani jako bardzo blisko związani z dziełem błogosławienia całej ludzkości, chociaż nie będą należeć do Oblubienicy, tego nowego Jeruzalem, Królestwa. Dlatego są przedstawieni jako oczekujący na to „miasto”, ten rząd, który Bóg ustanowi na świecie. Woleli raczej otrzymać swoje dziedzictwo w czasie, gdy niebiański rząd będzie błogosławieństwem i światłością niż znajdować tymczasową przyjemność w grzechu. Z tego powodu jesteśmy nauczeni się modlić: „Niech przyjdzie Twoje królestwo [Niebiańskie Jeruzalem, miasto, którego fundamentami jest dwunastu Apostołów, a sam Chrystus Jezus głównym kamieniem węgielnym]”!, „niech się dzieje twoja wola na ziemi, tak jak jest w niebie”. To miasto będzie oświecać i błogosławić świat, aż wszyscy chętni otrzymają pomoc i pojednają się z Bogiem. Jego panowanie będzie trwało tysiąc lat, po czym nastąpi nowa dyspensacja, na nowych warunkach, gdy ludzkość (udoskonalona) otrzyma przywilej rządzenia sobą w zgodzie z Boskim prawem.
W pewnym ogólnym znaczeniu możemy określić ten wiek, ten „obecny świat zły” jako dom pielgrzymstwa dla wszystkich, którzy miłują sprawiedliwość i pragną jej, tęsknią za lepszymi warunkami w przyszłości, za „nowym niebem i nową ziemią”, które w pełni zadowolą wszystkich, którzy je osiągną.
„NASZ ZIEMSKI DOM” I „NASZ DOM Z NIEBA”
Jednak Apostoł Paweł (2 Kor. 5:1-10), pisząc o tej pielgrzymce i zwracając się szczególnie do poświęconego Kościoła Wieku Ewangelii, używa słów, które, chociaż nie przeczą temu, co powiedzieliśmy powyżej, mogą się jednak odnosić do śmiertelnych ciał świętych jako do ich domów pielgrzymstwa – ich tymczasowych domów w drodze do wiecznych domów, duchowych ciał, obiecanych przez Boga tym, którzy Go miłują i które Apostoł opisał w poprzednim liście, skierowanym do tych samych czytelników – 1 Kor. 15:38,42-45.
Ponadto, ponieważ dobrze wiemy, że w Psalmach jest wiele proroczych odniesień do Chrystusa, Głowy i Ciała, zwycięskiego Kościoła Wieku Ewangelii, słusznie możemy rozpoznać, że słowa naszego tekstu odnoszą się szczególne do pielgrzymów z Wieku Ewangelii. Apostoł powiedział: „Wiemy bowiem, że jeśli zostanie zniszczony ten namiot naszego ziemskiego mieszkania, to mamy budowlę od Boga, dom nie ręką [nie ludzką mocą] uczyniony, wieczny w niebiosach”. Odnowiona ziemia nie będzie „w niebiosach” i choć stanie się wiecznym domem dla ludzkości, nie będzie nim dla Kościoła, który otrzyma swoje nowe duchowe ciała przy zmartwychwstaniu i odtąd będzie wiecznie na wyższym, niebiańskim poziomie, dlatego słusznie możemy rozumieć wypowiedź Apostoła jako odnoszącą się do ziemskich i niebiańskich ciał Kościoła. I takie zastosowanie wydaje się zgodne z całym jego rozważaniem. To prawda, że w tym obecnym ciele, czy też w tymczasowym domu pielgrzymowania wzdychamy, zewsząd uciskani nie tylko przez zły wpływ świata i diabła, ale także i przede wszystkim przez słabości własnego ciała. Gdy bowiem chcemy postępować dobrze, zło, które jest w nas przeszkadza nam w czynieniu dobra, które pragnęlibyśmy wyświadczać, podczas gdy zło, którego nie pochwalamy, często się nam narzuca i wymaga ciągłego opierania się mu i przezwyciężania go. Jak Apostoł napisał w innym miejscu: „my, którzy mamy pierwiastki Ducha, i my sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia ciała naszego” ‒ Kościoła w chwale podobieństwa do naszego Pana.
Jednak nasze wzdychanie nie oznacza, że chcemy pozbyć się naszego okrycia, nie chcemy pozostać bez ciała, bo to by oznaczało „spanie w Jezusie” przez cały Wiek Ewangelii, oczekiwanie na poranek zmartwychwstania, na to, aby „przyodziać się w nasz dom z nieba”, nasze nowe, doskonałe i wieczne ciało, nasz „dom”. Nie pragniemy, aby mała iskierka naszego obecnego życia została zagaszona, lecz wolimy, aby została wchłonięta przez doskonałe warunki doskonałego życia, do którego zostaniemy zrodzeni w doskonałym ciele.
„A tym, który nas do tego właśnie przygotował
::R2231 : strona 305::
jest Bóg, który nam też dał Ducha jako zadatek”. Ten doskonały stan, który mamy otrzymać przy zmartwychwstaniu będzie wspaniałym dopełnieniem naszego zbawienia, które Bóg obiecał, a nowy umysł, nowa wola, spłodzona przez Słowo prawdy jest uważana za początek tego nowego stworzenia, które będzie udoskonalone w Boskiej naturze, gdy dokona się pierwsze zmartwychwstanie. Możemy powiedzieć, że Duch święty, dany nam obecnie jest przedpłatą, „zadatkiem”, czyli zapewnieniem dokonania wielkiego i pełnego chwały dzieła, którego się spodziewamy, za którym wzdychamy i o które się modlimy.
„Tak więc mamy zawsze ufność, wiedząc, że dopóki mieszkamy w tym ciele [tak długo, jak czujemy się całkowicie zadowoleni z obecnych warunków, z siebie i naszego otoczenia], tułamy się z dala od Pana”. Jeśli żyjemy blisko Niego, chodząc z Bogiem, nie będziemy w pełni zadowoleni z obecnych osiągnięć, warunków itp., ale będziemy się czuli jak pielgrzymi i obcy, szukający lepszego odpoczynku, lepszego domu, które „Bóg przygotował tym, którzy Go miłują”. Lecz, jak wyjaśnia Apostoł, jest to prawdą jedynie dla chodzących wiarą, a nie widzeniem.
„Mamy jednak ufność [pełni wiary w Boga, cieszymy się, że chodzimy wiarą] i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała [bezdomni, pielgrzymi i obcy na ziemi] i zamieszkać u Pana” w duchu naszej wspólnoty.
Z tego powodu staramy się być przyjemnymi dla Pana, czy to w przyszłości, gdy dotrzemy do naszego domu, czy też obecnie, gdy jesteśmy pielgrzymami i obcymi, z dala od domu. Staramy się zasłużyć na Jego łaskę i błogosławieństwo, rozumiejąc wymagania dostąpienia społeczności z Nim, i o to, aby ostatecznie zostać przyjętymi przez Niego: „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za to, co czynił w ciele, według tego, co czynił, czy dobro, czy zło”. Podczas tej pielgrzymki stoimy przed sądem naszego Pana: On nas doświadcza, sprawdza, czy kochamy Jego i to, co jest sprawiedliwe i co przynosi pokój, a jeśli tak, to ile jesteśmy gotowi poświęcić dla sprawiedliwości. Ocenia stopień naszej miłości miarą naszego samozaparcia i samoofiary dla Niego i dla prawdy.
Lecz wyrażanie się o naszych ciałach jako o domach może być prawdziwe jedynie w odniesieniu do „świętych”, „nowych stworzeń” w Chrystusie. Inni ludzie nie mają dwoistej natury i nie mogliby właściwie zastosować do siebie takich określeń, jak te z Listu do Rzymian 8:10,11 (Rzym. 8:10,11) (BW): „Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest [uważane] martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie [przypisaną sprawiedliwość Chrystusa] […]”. Nowa natura świętych, spłodzona przez słowo prawdy, jest w istocie jedynie nową wolą, która odtąd jest traktowana jako rzeczywista osoba i tylko ona jest uznawana przez Boga, znającego nas nie według ciała, ale według ducha naszego nowego umysłu – umysłu Chrystusowego. Zauważmy także Rzym. 6:3,4. Te „nowe stworzenia” mają starego, czyli zewnętrznego człowieka, który umiera i mają nowego, czyli wewnętrznego człowieka, skrytego w sercu i ten odnawia się z dnia na dzień – 2 Kor. 4:16; Kol. 3:9,10; Efez. 4:23,24; 1 Piotra 3:4.
Jest napisane: „on daje śpiewanie i w nocy” oraz „włożył w usta moje pieśń nową”. Nie dziwi nas, że święci będą „Radować się […] w chwale” i głośno śpiewać na cześć Boga, gdy będą wymierzać zapisane wyroki (Ps. 149:4-9), lecz niektórym może się wydawać dziwne, że i obecnie, w warunkach niedoskonałości i fizycznej słabości, gdy lud Boży wzdycha i jest obciążony, pieśni dziękczynienia i radości powinny być powszechne wśród nas. Jednak taka jest Boska wola, podobnie jak prawdziwe jest Boskie oczekiwanie wobec wszystkich, którzy rzeczywiście są zwycięzcami: wszyscy mają być radośni w domu swojej pielgrzymki. O tej radości Pan powiedział: „[…] radości waszej nikt nie odejmie od was”. „Pokój zostawuję wam, pokój on mój daję wam, niechże się nie trwoży serce wasze ani się lęka” – Jana 14:27; Jana 16:22.
Zatem, chociaż ci, którzy uzyskali to nowe życie, niekiedy wzdychają z powodu pewnych ciężarów,
::R2232 : strona 305::
jednak mają także błogosławieństwa radości, których świat nie może dać ani zabrać; są one źródłem i powodem nieustającego szczęścia, przyczyną „śpiewania w nocy”, o świcie nowego, pełnego chwały dnia Tysiąclecia. Natchnieniem do tych pieśni jest właśnie ta radość, udzielona nam w domu naszej pielgrzymki – podczas gdy w rzeczywistości jesteśmy w oddaleniu od naszego „domu”.
Jakie są nasze radości, których nikt nam nie odbierze? I jakie prześladowania, uciski i kłopoty mogą je jedynie pogłębić, poszerzyć i uczynić słodszymi? Cóż to za radość? Jest nią przedsmak przyszłych błogosławieństw, zadatek naszego dziedzictwa. Została rozbudzona zaufaniem do Tego, w którego uwierzyliśmy; ufnością, że On jest zdolny i chętny dokończyć dzieło, które rozpoczął i którego zakończenia w sposób, uznany przez Niego za najlepszy, pragniemy; ufnością, że dopóki ramionami naszej wiary trzymamy się mocno Jego obietnic, On nie pozwoli, aby cokolwiek mogło nas od Niego oddzielić. Kto nas odłączy od miłości Bożej w Chrystusie? Czy ucisk i prześladowanie? Wierzymy, że nas „nikt nie jest w stanie wyrwać z ręki Ojca” i że „sam Ojciec miłuje” nas i nie odwróci się, dopóki w posłuszeństwie pragniemy trwać w Jego miłości. Tak, jesteśmy
::R2232 : strona 306::
przekonani, że wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga; ufamy, że Ten, który jest za nami, jest potężniejszy niż wszyscy, występujący przeciwko nam. Taka ufność przyniesie nam radość, niepojętą dla świata, a sercu pokój Boży, który przechodzi wszelkie zrozumienie.
Taka radość, wywołana prawdziwą ewangelią naszego Pana Jezusa Chrystusa, przyjętą do szczerego serca, pobudza do śpiewania „w domu pielgrzymstwa” naszego.
„Wśród całego zgiełku i sporów słyszę, jak muzyka brzmi.
Odbija się echem w mojej duszy. Jak mogę się powstrzymać od śpiewania”.
Słowo „pieśń” ma szersze znaczenie niż tylko muzyczny rytm. W Piśmie Świętym i w innych miejscach jest używane, aby wskazać na jakieś radosne poselstwo. Na przykład o ewangelii, wiedzy o Boskim planie, jest powiedziane: „włożył w usta moje pieśń nową, chwałę należącą Bogu naszemu”. I tak jest: ci, którzy zakosztowali Pańskiej dobroci, przyjęli ową radość, której nikt nie może im odebrać i zakosztowali łaski Bożej w Chrystusie, będą nie tylko cieszyć się i dosłownie, ustami śpiewać pieśni, lecz całe ich życie będzie pieśnią uwielbienia i wdzięczności dla Boga. Pieśń ta będzie rozbrzmiewać przy każdej stosownej okazji, gdziekolwiek się znajdą słyszące uszy: tak w pełni oczyszczone, usprawiedliwione i poświęcone serce doceni dobroć Boga i tak bardzo będzie pragnęło
„Ogłaszać światu tę radosną nowinę,
Że zbliża się czas odpocznienia”.
Jeśli chrześcijanie nie odczuwają tej radości w Panu i nie śpiewają pieśni w domu swojej pielgrzymki, mają powód do obawy, że dzieje się coś złego – że łączność pomiędzy ich sercami a Panem nie jest zupełna i bezwarunkowa. Nie poznali tej radości i tych pieśni, dlatego, że albo nigdy w pełni nie przyjęli Pana jako swojej cząstki i nie poświęcili się Jego służbie, albo pewne fałszywe doktryny tak bardzo przeraziły ich umysły i tak zupełnie zniewoliły ich strachem, że ufna radość jest dla nich niemożliwa. Tacy powinni natychmiast podjąć odpowiednie kroki i zupełnie poświęcić się Panu, aby jako członkowie Jego Ciała mogli otrzymać od Niego pieczęć, czyli „Ducha przysposobienia” i dostąpić radości zbawienia; albo, jeśli są w pełni poświęceni, a od radosnego śpiewania powstrzymują ich fałszywe nauki, powinni uważnie studiować Pismo Święte i odnaleźć przesłanie Pana – „[…] bojaźni, którą się mnie boją, z przykazań ludzkich nauczyli się” – Iz. 29:13.
W POCHMURNY DZIEŃ
Jednak to prawda, że nasze doświadczenia jako chrześcijan nie zawsze wywołują radosnego ducha: z pewnością jest dla nas pożyteczne, abyśmy niekiedy przeżywali ciemne godziny, podobne do tych, których doświadczył nasz drogi Odkupiciel, gdy powiedział: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci”. Takie doświadczenia niezawodnie zbliżają nas jeszcze bardziej do źródła pociechy, radości i pokoju, a wówczas stają się dla nas błogosławieństwem, jako jedne z tych „wszystkich rzeczy”, które działają dla naszego dobra. Lecz nawet wśród doświadczeń i kłopotów, gdy jesteśmy przygnębieni i nie śpiewamy pieśni, jednak zawsze i wszędzie możemy odczuwać Bożą miłość i opiekę, i rękami wiary trzymać się Pana tak mocno, że i w najciemniejszych chwilach doznamy pociechy dzięki współczuciu, miłości i pomocy naszego Mistrza, a wraz z nimi przyjdzie radość, jakiej nie zaburzy żadne doczesne nieszczęście.
Przygnębienie i utrata tych radości oraz zaprzestanie śpiewania może czasami wynikać ze złego stanu zdrowia, lecz jeśli choroba jest wynikiem samolubnego dogadzania sobie, mamy okazję na wyciągnięcie wniosków i reformę. Jeśli jest spowodowana bezinteresowną wiernością w służbie prawdzie, w zgodzie z poczuciem obowiązku, nasza radość powróci, gdy tylko rozpoznamy powód choroby. Jako ilustrację przypomnijmy sobie Pawła i Sylasa w więzieniu w Filippi, wysławiających Boga, choć ich plecy wciąż były zranione i krwawiły.
Poświęceni Panu powinni codziennie rozwijać w sobie tę radość i starać się o odpowiednie do tego warunki. Wiele zależy od stanu naszego serca, ponieważ radość nie zależy jedynie od naszej głowy – naszej wiedzy o Bożym Słowie i planie. Jej istnienie i wzrost zależą głównie od serca, czyli od ośrodka naszych uczuć. Jeśli nasze uczucia, nasze serce zwrócimy do ziemskich rzeczy, a radości będziemy szukać dogadzając ciału, poprzez pożądliwość oczu, pychę żywota itp., będziemy zagaszać ducha nowego umysłu, zmniejszając tym samym radość umysłu. Jednak im bardziej będziemy przezwyciężać świat, ciało i diabła, im bardziej starać się pełnić wolę naszego Ojca, który jest w niebie, im bardziej dążyć do społeczności i łączności z naszym Odkupicielem, postępując tak, aby był z nas zadowolony, tym więcej nabędziemy pokoju i radości, których nikt nie może nam zabrać, a doświadczenia i kłopoty mogą jedynie uczynić je słodszymi i cenniejszymi.
Im więcej mamy tego nowego umysłu i w im bliższej sympatii i społeczności z Panem pozostajemy, tym bardziej zapragniemy z całego serca śpiewać „Tę starą, dawną opowieść o Jezusie i Jego miłości”.
„Jakże szczęśliwe i błogosławione są godziny,
Odkąd Jezusa zawsze widzę!
Słodkie perspektywy, słodkie ptaki i słodkie
Kwiaty nabrały dla mnie nowej słodyczy”.
====================
— 15 grudnia 1897 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: