R2826-187 Studium biblijne: Objawienie Jezusa dla Jana w wizji

Zmień język

::R2826 : strona 187::

Objawienie Jezusa dla Jana w wizji

— Obj. 1:9-20 — 16 CZERWCA —

„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, tenże i na wieki” – Żyd. 13:8

Wizje nie są rzeczywistością, chociaż symbolicznie przedstawiają pewną rzeczywistość. To jest prawdą, bez względu czy wizja przychodzi w nocy, coś jakby w śnie, jak to rzecz się miała w wypadku Daniela, czy też w jasnym dniu, jak na przykład scena przemienienia Pańskiego, co Jezus nazwał wizją (Mat. 17:9). Wizje dane Janowi, zapisane w księdze Objawienia, nie powinny być uważane w żadnym znaczeniu ani części jako rzeczywistość i to jest też wyrażone w oświadczeniu samego Jana, gdy powiedział: „Byłem w zachwyceniu ducha w dzień Pański”.

Chociaż orzeczenie „w dzień Pański” mogłoby być rozumiane jako mające oznaczać, że w tej wizji Jan był jakby przeniesiony do przyszłego wielkiego Dnia Pańskiego, czyli do Tysiąclecia, to jednak, naszym zdaniem, właściwszym jest rozumieć, iż Jan chciał przez to powiedzieć, że wizję te miał w pierwszym dniu tygodnia. I czyż nie było to stosownym, że Pan, który zmartwychwstał w pierwszym dniu tygodnia i również w tym dniu ukazywał się uczniom, obrał ten dzień na udzielenie pewnych ważnych instrukcji Kościołowi przez Jana? Nic więc dziwnego, że chrześcijanie od najdawniejszych czasów, czyli od samego początku ery chrześcijańskiej, mieli w specjalnym poważaniu pierwszy dzień tygodnia. Dzień ten może być słusznie uważany jako symbol spełnienia się naszych nadziei, o czym Bóg Sam dał nam zapewnienie, kiedy wzbudził Pana naszego Jezusa Chrystusa w tym właśnie dniu. Ponadto, gdyby ograniczać to wyrażenie tylko do Tysiąclecia, to trzeba zignorować ten fakt, że znaczna część tych wizji Janowych nie stosuje się do Tysiąclecia, ale do wieku Ewangelii do okresu poprzedzającego Tysiąclecie.

Warto zwrócić uwagę na prostotę, z jaką Apostoł rozpoczyna tę najbardziej zadziwiającą księgę. On nie zatytułował tej księgi tak jak ona jest obecnie nazwana w naszej Biblii. „Objawienie Św. Jana Teologa” czyli jak gdyby to było objawienie św. Jana, doktora teologii. Przeciwnie, Jan nie rościł sobie pretensji do tego objawienia; ono nie było jego objawieniem, ale jak oświadczył to wyraźnie, było to objawienie Jezusa Chrystusa, które Jemu (Jezusowi) dał Bóg. Nie było ono tylko dla samego Jana, ale, jak oświadcza dalej, „aby okazał sługom Swoim”; „i posłał je przez Anioła swojego słudze swemu Janowi”. Ta prostota, tak powszechna u wszystkich Apostołów, zaleca nam ich jako mężów o pokornym usposobieniu, jakich właśnie powinniśmy spodziewać się, że Bóg używałby za specjalnych sług i posłańców do Swego ludu. Apostolska prostota jest uderzająco przeciwna wyniosłości, jaką obecnie odznacza się wielu z tych, co mienią się być zastępcami apostołów albo ich współuczniami, a którzy rozkoszują się w takich tytułach jak „Wielebny”, „Przewielebny”, „Najprzewielebniejszy”, „Jego świętobliwość”, „Doktor Teologii” itp. W miarę jak duch tego świata wypierany jest duchem Chrystusowym i w miarę jak lud Pański stara się odnajdywać „stare ścieżki” (Jer. 6:16). W takiej samej proporcji te ludzkie tytuły, tak wielce poważane w świecie i w Babilonie, stają się próżne, niestosowne i zwodnicze.

Zamiast dodać do swego imienia dumny tytuł Wielebny, Biskup albo Nadzorca Kościołów w Małej Azji, apostoł mówi o sobie skromnie: „Ja Jan, którym też jest bratem waszym i uczestnikiem w ucisku i w królestwie i w cierpliwości Jezusa Chrystusa.” Był on uczestnikiem Chrystusowym, jako członek Jego ciała – uczestnikiem w Jego uciskach i cierpliwości, oraz prospektywnym uczestnikiem w Jego królestwie; i w tym wszystkim był on bratem wszystkich współuczniów i współuczestników tych samych cierpień w czasie obecnym, a obiecanej chwały w przyszłości. Ogólnym zrozumieniem jest, że Jan był już srodze prześladowany do tego czasu, a w czasie tej wizji był wygnańcem na pewnej małej wyspie morza śródziemnego, zwanej Patmos. Była to wyspa karna, gdzie skazańcy pracowali w kamieniołomach marmuru i w innych pracach przymusowych. Mimo to Jan, w znamiennej swej skromności, pomija swoją przeszłą służbę dla prawdy i prześladowania, jakie za to ponosił a tylko krótko zaznacza, że znajdował się na wyspie Patmos z powodu swej wierności Słowu Bożemu i świadectwu Jezusa Chrystusa.

Ta prostota i wolność od chwalenia się, tak znamienne w pismach apostołów, tym więcej zalecają nam ich słowa i dowodzą, że oni nie byli w tej służbie dla zaspokojenia swej próżności, ani w poszukiwaniu jakiejkolwiek nagrody ziemskiej; ale jako prawdziwi słudzy Boży, rozkoszujący się w czynieniu Jego woli i w ogłaszaniu wesołej nowiny, bez względu ile ich to miało kosztować. O sobie i swoich cierpieniach mówili lub pisali tylko tyle ile mogłoby być potrzebne i pomocne dla Kościoła. Wszyscy naśladowcy Pana powinni dobrze

::R2826 : strona 188::

zauważyć te charakterystyki Mistrza i tych, których On specjalnie wybrał, aby byli Jego naśladowcami i wzorami dla nas. W proporcji jak rozwijamy w sobie ducha Pańskiego, podobne charakterystyki przejawiać się będą w naszych uczuciach i postępowaniach.

Uwaga Jana zajęta została najpierw jakimś silnym głosem, jakby trąby, wołającym z tyłu za nim. Fakt, że wspomniany jest kierunek skąd ten głos szedł wskazuje, że było w tym pewne symboliczne znaczenie. Ono prawdopodobnie oznaczało, że początek tego poselstwa nie był z czasów Jana ani z przyszłych czasów ale, że rzeczy, które miały być jemu objawione, już się rozpoczęły a niektóre należały już do przeszłości – ten głos z tyłu cofnął się wstecz, aż do czasu służby naszego Pana na ziemi, jak to wskazują niektóre szczegóły podane w tej księdze. Głos ten rozkazał, że poselstwo miało być napisane i posłane siedmiu kościołom wymienionym. Najstarsze manuskrypty omijają słowa: „Jam jest Alfa i Omega, on pierwszy i ostatni a” oraz nieco dalej słowa: „które są w Azji”. W Małej Azji było siedem zborów w tych siedmiu miejscowościach, wspomnianych po imieniu, ale jeżeli objawienie to stosowane było do nich to chyba tylko w pewnym ograniczonym stopniu. Rozumiemy raczej, że tych siedem zborów wybranych było od Pana, aby przedstawiały siedem okresów historii jednego prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od zesłania Ducha Świętego aż do zebrania ostatniego ziarna pszenicy, w żniwie wieku Ewangelii.

Obróciwszy się, aby zobaczyć tego, który z nim mówił, Jan ujrzał siedem świeczników złotych a w pośrodku tych świeczników podobnego Synowi Człowieczemu. Niektórzy rozumieją, że był to sam Jezus, który objawił się Janowi. W rzeczywistości jednak wielka różnica zachodzi pomiędzy tym, co widział Jan a tym, co widział Paweł w drodze do Damaszku. Światło, gwiazdy, świeczniki itd. były tylko umysłową wizją Jana, gdy zaś światłość widziana przez Pawła była literalną światłością i to tak silną, że uszkodziła mu oczy. To, co Jan zobaczył w wizji nie było chwalebnym ciałem Chrystusa Pana ani nawet przedstawicielem Jego, oprócz chyba tylko w znaczeniu symbolicznym.

Na przykład: głowa z białymi włosami itd. odpowiada owej wizji, jaką w starożytności miał Daniel (Dan. 9:27); i to wcale nie znaczy, że nasz uwielbiony Pan jest w ciele ludzkim, że na głowie ma białe włosy itp. raczej wyrażenia te nasuwają myśl o Jego powadze, znajomości, doświadczeniu i mądrości. Płomienne oczy również powinny być rozumiane jako przedstawiające przenikającą wiedzę naszego Pana – Jego zdolność widzenia wszystkiego, co tyczy się Jego ludu, Jego Kościoła. Usta z wystającym mieczem ostrym po obu stronach, nie przedstawiają literalnego wyglądu naszego Pana w chwale, a raczej symbolizują to, że Jego Słowo w Kościele ma być jakby mieczem ducha, ostrzejszym nad wszelki miecz po obu stronach ostry i że ono ma przenikać i rozeznawać myśli i zdania serdeczne, oczyszczając je od wszelkich nieczystych elementów. Głos Jego jako głos wielu wód, można rozumieć, że Pan mówi do Swego Kościoła czasami jako melodyjny szmer strumyka, a czasami jakby pomrukiem wzburzonych wód morskich. Wody mogą też przedstawiać ludy, narody i języki, jak to podane jest na innym miejscu w tej księdze; a co przedstawiałoby, że Pan w taki sposób obecny w Swoim Kościele, mówi jemu i przez niego różnymi językami. Ten drugi pogląd zdaje się nam być najwłaściwszy.

Ręka, w której było siedem gwiazd, ma również być rozumiana jako symboliczna część tej wizji, przedstawiająca Pańską władzę w Jego Kościele. Gwiazdy, jak to On sam wytłumaczył (Obj. 1:20; Obj. 2:1,8,12,18 itd.) są aniołowie, czyli posłańcy, lub słudzy Kościoła w danych okresach. Myślą tego zdaje się być, że w Kościele Swoim Pan uznawał w każdym z owych siedmiu okresów jego rozwoju, po jednym posłańcu, któremu dawał szczególniejsze zlecenia i przez którego udzielał pewnych specjalnych instrukcji Kościołowi i którego używałby za Swoje narzędzie, czyli tak jakby trzymał go w Swej ręce. To nie koniecznie miałoby znaczyć, że pewna jednostka w Kościele musiałaby być przez Pana używana w danym okresie, choćby nawet jednostka ta stała się nieodpowiednią do danej służby, ale znaczyłoby, że jeden sługa byłby uznany w danym okresie. Gdyby zaś ten sługa w jakikolwiek sposób stał się nieodpowiednim, to inny zająłby jego miejsce i byłby gwiazdą, czyli posłańcem dla Kościoła w tym okresie.

Całe ciało było przyodziane, ukryte przed wzrokiem szatą; tylko głowa, ręce i stopy nie były przykryte, co zgadza się z wyjaśnieniem danym przez apostoła Pawła (1 Kor. 12:12-31), że cały Kościół jest ciałem Chrystusowym i członkami każdy z osobna – niektórzy członkowie zajmują stanowisko oka, ucha lub języka a inni stanowisko nóg, w tym mistycznym ciele. W taki to sposób Pan miał być obecnym ze Swoim ludem, mieszkając w nich Swoim duchem, używając różnych członków tego ciała do różnych usług w Kościele. Nogi, opisane jako podobne mosiądzowi w piecu rozpalonemu, mogłyby przedstawiać tych członków w ciele Chrystusowym, którzy służą Kościołowi w znaczeniu podtrzymywania, czyli wspierania finansowo i we wszelki inny sposób. Mosiądz symbolicznie przedstawia naturę ludzką a, że mosiądz ten był jakby w piecu rozpalony, zdaje się oznaczać, że ci, co należą do ciała Chrystusowego i których Pan używałby do Swej służby, jako członków „nóg” w Swoim ciele, muszą w swoich kontaktach i czynnościach z światem być ogładzonymi i oczyszczonymi – „Oczyśćcie się wy, którzy nosicie naczynie Pańskie”. Zatem nogi mogłyby najstosowniej przedstawiać żywych członków ciała Chrystusowego w całym tym wieku, a oczyszczającym procesem dla każdego z nich i dla wszystkich miały być ogniste próby i doświadczenia.

::R2827 : strona 189::

Tak rozumiana postać owego syna człowieczego (postać ludzka), w pośrodku owych świeczników, symbolicznie przedstawiałaby Chrystusa sądzącego, dyrygującego i ćwiczącego Kościół, trzymającego Swoje wybrane gwiazdy, czyli Swoich specjalnych sług. Jest to znamienny obraz pełen nauki, każący spodziewać się nam Pańskiego kierownictwa we wszystkich sprawach Jego Kościoła a nie, że sprawy w nim dzieją się na chybił trafił. Uznając, że lud Pański we wszystkich częściach tego wieku był członkami „nóg” noszącymi, czyli rozpowszechniającymi Jego pracę, nie byłoby zaprzeczeniem naszego poprzedniego zastosowania (Iz. 52:7) do członków żyjących, w czasie obecnym i utożsamiając ich z tymi, co mówią do Syjonu: „Bóg twój króluje”. W tym tłumaczeniu wyróżniliśmy tych ostatnich od ich poprzedników tej samej pielgrzymki.

Liczba siedem w znaczeniu symbolicznym przedstawia doskonałość, czyli zupełność; a więc siedem świeczników, jak i siedem zborów, przedstawia zupełny Kościół a ta spójnia siedmiu w jedno była najpiękniej wyobrażona w siedmioramiennym świeczniku w Świątnicy Świętej w Przybytku a później w Świątyni. Był to jeden świecznik mający siedem ramion, na których umieszczono lampy; a chociaż w tym symbolicznym obrazie w Objawieniu, każdy przedstawiony jest osobno jak i Pańskie poselstwa wygłaszane są do siedmiu kościołów w siedmiu okresach osobno, to jednak w rzeczywistości cały Kościół jest jednym (1 Kor. 12:12). Spójnia jak i odrębność są tylko wtedy, gdy patrzymy na sprawę tę z dwóch odmiennych punktów zapatrywania. Jeden i Ten Sam Najwyższy Kapłan dogląda wszystkich lamp i jeden i ten sam święty olej dostarczał światła we wszystkich okresach Kościoła, wszystkim poświęconym członkom „Królewskiego Kapłaństwa,” które miało dostęp do Świątnicy i posadzone było z Chrystusem „na niebiesiech”, czyli w stan niebieski – Efez. 2:6.

Nie jest to rzeczą dziwną, że w wizji tej Jan upadł jakby umarły, gdy zobaczył ten chwalebny symbolizm Chrystusa. Jan może być uważany jako przedstawiający poświęconych Pańskich, którzy w Jego obecności odczuwają swoją martwotę. Na takich On kładzie Swoją rękę (Swoją władzę) i mówi im: „Nie bój się! Jam jest on pierwszy i ostatni. I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków. I mam klucze piekła i śmierci” – Obj. 1:17,18.

Tylko ci, którzy upadną jakby martwi przed Panem, którzy uznają swoją nicość i w języku tej samej księgi są święci, czyli którzy stracą wolę własną a przyjmą wolę Pańską za swoją (Obj. 20:4) – tylko tacy są w stanie przyjąć i ocenić poselstwo Pańskie w całej pełni. Od takich bojaźń jest odrzucona; i tylko oni wiedzą, że Pan jest pierworodnym wszelkiego stworzenia a także końcem tegoż; i że wszelkie inne istoty i rzeczy przez Niego się stały „a bez niego nic się nie stało, co się stało” (Jana 1:3). Ci również wiedzą, czyli w zupełności oceniają i pojmują, że Pan obecnie żyje; i aby mogli to ocenić oni muszą też wiedzieć, że On był umarłym przez część trzech dni nie tylko pozornie umarłym, ale w rzeczywistości martwym wylał na śmierć duszę Swoją, uczynił ją ofiarą za grzech – Iz. 53:10-12.

Dla takich jest to cudowne poselstwo, że ich Odkupiciel teraz uwielbiony, posiada wszelką władzę względem naszego rodzaju – ma klucze, autorytet, kontrolę, nie tylko piekła, ale ma także władzę, czyli kontrolę nad śmiercią w każdym jej stopniu; tak, że jest Jego przywilejem i mocą podnieść z niej tylu ilu będzie Jemu posłusznych. W miarę jak będą Mu posłuszni, podnoszeni będą ze stanu degradacji i niedoskonałości, czyli ze stanu stopniowego zamierania, coraz wyżej do doskonałości żywota, gdzie śmierć już nie będzie miała mocy. Tacy wiedzą, iż czas na użycie tej władzy przez Odkupiciela jest już blisko i że przywilej uwolnienia z grzechu i śmierci do zupełnej wolności synów Bożych, do obfitości żywota i wolności od wszelkiego skażenia, dany będzie wszystkim dzieciom Adamowym.

Lecz dla innych to poselstwo jest ciemnym i bez znaczenia, lub gorszym jeszcze. Zwiedzeni błędem wierzą, że Jezus nie był rzeczywiście umarłym, ale zawsze żywym. Nauczani błędnie, że śmierć nie trzyma nikogo ale, że wszyscy żyją w szczęściu albo w mękach, nie są w stanie widzieć piękności i siły w orzeczeniu kluczy i władzy; a myśląc o piekle (Hades) jako o otchłani mąk, pełnych diabłów i ich ofiar, zdaje im się, że otworzenie jego podwoi byłoby rzeczą niepożądaną. Zaiste ci, co poznali prawdę mogą szczerze powiedzieć: „Błogosławione nasze oczy, że widzą i nasze uszy, że słyszą!”

Jan był poinformowany, aby napisał, wyjaśnił nam i wszystkim wiernym Pańskim rzeczy, jakie już były mu pokazane i jakie jeszcze miał zobaczyć nieco później. Cel napisania tych rzeczy był: aby lud Boży mógł zrozumieć z wszystkimi świętymi, która jest długość i szerokość, wysokość i głębokość miłości Bożej, przewyższającej wszelką znajomość i która może być przyjęta jedynie przez objawienie od Boga. I tu należy zauważyć siłę wyrażenia Janowego (Obj. 1:3), że pewne błogosławieństwo jest dla tych, co czytają to objawienie, chociaż go nie rozumieją; a szczególniejsze błogosławieństwo obiecane jest tym, którzy czytają i rozumieją słowo proroctwa tego i zachowują je, czyli stosują swoje życie do tego, co w księdze tej jest zapisane.

====================

— 1 czerwca 1901 r. —